Skocz do zawartości
Nerwica.com

tysiącletnie kewetki [czyli kolejny gość z problemem]


Aaratmon

Rekomendowane odpowiedzi

Witam

W sumie nie wiem nawet po co to wszystko pisze… chyba mam potrzeba pogadania z kimś, uzewnętrznienia się, a nikomu się tak dobrze nie uzewnętrznia, jak obcym ludziom, którzy na dobrą sprawę mają cie gdzieś.

Jak zapewne się już domyśliliście, mam jakiś problem, bo chyba nikt bez problemu nie zakłada tutaj tematu. Problem, jak to na psychologie przystało, jest trudny… bo mój. Nie to, żebym był egoistą, uważającym swoje problemy za trudne, raczej chodzi o to, że ciężko je w zrozumiałej formie przelać na bity (bo papieru tu raczej nie uświadczysz..).

No, lecz nie owijając dalej w bawełnę – mam wielowarstwowy problem sam ze sobą. To nawet nie jest depresja, chociaż cyklicznie jakaś quasi-depresje wywołuje. A mianowicie – jestem naraz strasznie ambitny, piekielnie leniwy, nie umiejący się efektywnie uczyć, z rozbudowanym kompleksem niższości.

Ale to płytko brzmi…

Widzicie, zawsze chciałem, marzyłem, aby zajść wysoko – mieć kupę kasy, być sławnym, mistrzem w swojej dziedzinie. Zawsze marzyłem, żeby w czymś być KIMŚ. Łudziłem się, że mam w czymś jakiś talent. Nie mam. Jestem zwykłym szarym człowiekiem. Fakt, niektóre rzeczy mi wychodzą lepiej niż inne, mam tam jakieś swoje durne zainteresowania, ale w tym wszystkim jestem na dobrą sprawę nikim – jest wiele ludzi młodszych ode mnie, którzy umieją to znacznie, znacznie lepiej i których nie mam szans dogonić… zwłaszcza, że wymaga to ciężkiej pracy… a jak już mówiłem, jestem okropnie leniwy i nie lubię ciężko pracować… i jeszcze gdybym chociaż wiedział jak!

Kopanie łopatą rowu – też ciężka praca. Ale jest prosta – o to jest łopata, trza wykopać dziurę od tego drzewa, do czwartej po południu. No ciężka praca. Uczenie się to też ciężka praca. Ale tutaj sytuacja wygląd inaczej – masz książki, masz notatki i… no właśnie? I co? I siedzę i się na nie patrzę. Otwieram, przeglądam pare stron, coś sobie powtarzam, w pamięci, na głos, zasypiam… budzę się, z wiedzą minionych pokoleń pięknie odciśniętą na policzku… fajnie, koledzy będą mogli ściągać, przynajmniej się przyczynie dla społeczeństwa, ale to nie zmienia faktu, że dalej nic nie umiem.

Wracając do meritum – wiecie co mnie dobija? To że są lepsi ode mnie… zawsze i wszędzie, gdzie nie spójże, jest ktoś lepszy, w dowolnej dziedzinie. Zawsze są tłumy ludzi lepszych odemnie… I to w dodatku młodszych, którym wszystko przychodzi bez wysiłku… są też inni ludzie – tacy, którzy pracują nad sobą, uczą się, rozwijają – dzień w dzień, coraz bardziej do przodu. A w tym czasie ja co? Siedzę i gram. Albo czytam. Albo czytam i gram naraz (chociaż to, przyznaje, niezłe osiągnięcie). I złoszczę się na siebie, że się obijam. Ale obijam się dalej. No, czasem coś postanowię zrobić – z płomieniem w oku i włosem rozwichrzonym poderwę się z pozycji siedzącej/półleżącej. I nie mam pojęcia co dalej zrobić. Pouczyć się? Czego? Jak?? Zdejmę z półki jakąś mądrą książkę – o, powiedzmy o programowaniu. Przeczytam kawałek. No, świetnie, ciekawe są te funkcje wirtualne, ale dalej nic nie umiem zaprogramować. Przeczytam całą książkę i dalej nie wiem co z tą wiedzą z nią zawartą zrobić.

Wybaczcie takie skakanie z tematu na temat i chaotyczny tor mej wypowiedzi, ale podążam za strumieniem myśli, czy jak to jeden z drugim nazwali.

Nie zanudzając was więcej, przejdę do senna: Dobija mnie to, że jestem nikim. Że nikim się urodziłem, nikim jestem, nikim będę i nikim będąc umrę. Jasne – zaraz mi powiecie, że rodzina, że przyjaciele. No dobra. Ale oni też są nikim. Czym jest te 20, 30 osób w skali świata? Toż o nawet nie błąd statystyczny.

Tak wiem, wydaje się to dziecinne i niedojrzałe i zapewne takie jest. Ale mam te maksymalnie 90 lat na tym padole i chciałbym jakoś o sobie na nim oznajmić. Życie i tak jest wielką kosmiczną pomyłką. Kupą atomów, które od kamienia różni tylko to, że same się replikuje i w co niektórych przypadkach się zastanawia, po cholerę istnieje. Też się nad tym zastanawiałem i moja odpowiedź brzmi: po nic. Tak się przypadkiem złożyło, że sobie powstało życie, które teraz sobie jest i jedynie czym się zajmuje to to, żeby być dalej i nie dawać entropii spaść.

Chyba znowu zboczyłem z tematu. I podły kłamca ze mnie – obiecałem końcówkę, a tutaj końca nie widać.

Tak więc kończę tutaj. Zapewne powyższy tekst w efekcie jest jakimś niezrozumiałym bełkotem, ale skoro już go spłodziłem, to podle zajmę te parę tysięcy bajtów w waszej bazie danych.

 

Pozdrawiam

[Tutaj_Jest_Mój_nick_ah_jakże_ciekawy]

 

 

ps. całkowicie egoistycznie (ah, mój podły charakter) zakładam nowy temat, a nie dopisuje się do jęczarni.

ps2. Tytuł tematu taki a nie inny gwoli przykucia uwagi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

to moze ksiązke zacznij o tym pisac..

 

 

litości, kto to kupi, przeczyta? A pisanie do szuflady jest zdecydowanie czymś co nie chce robić.

Napisać książkę, albo chociaż opowiadanie... tak, to mi się kręci po umyśle od jakiś pięciu lat. Ale nie napisze, za mało na to wiem, za mało umiem, a jak mam napisać kiepskie opowiadanie, to już lepiej nic nie pisać.

 

 

jest ok

 

Coż, generalnie gdyby było ok, to bym tutaj nie pisał :P. Mimo dosyć lekkiego i ironicznego tonu moich wypowiedzi, problem jest dość poważny. Szczególnie że to tylko jedna z jego warstw :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

litości, kto to kupi, przeczyta? A pisanie do szuflady jest zdecydowanie czymś co nie chce robić.

Napisać książkę, albo chociaż opowiadanie... tak, to mi się kręci po umyśle od jakiś pięciu lat. Ale nie napisze, za mało na to wiem, za mało umiem, a jak mam napisać kiepskie opowiadanie, to już lepiej nic nie pisać.

 

a mi si eto nawet dobrze czytało:D no wiedomo jakies tam zasady pisowni trzeba by zachowac , by to spojne było, a co do ksiazki to dobra reklama i wszystko mozna sprzedac, nietypowy pomysł jest najważniejszy..

 

 

ale jest jedna zasadnicza sprawa.lenistwo lenistwo

 

no bo natchnienie wiadomo , raz jest raz go nie ma ..pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A mianowicie – jestem naraz strasznie ambitny, piekielnie leniwy, nie umiejący się efektywnie uczyć, z rozbudowanym kompleksem niższości.

 

Te słowa to ilustracja mnie i mojego podejścia do życia. Te cechy powodują że czuję, ze nie zyję własnym życiem, że nie robie tego co chcę, ze życie przepływa mi przez palce...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jedyne co można poradzić na taki problem to się po prostu zmobilizować:)Nie można przejść przez życie cały czas mówiąć: 'jestem leniwy wiec nic nie bede robic', jeżli chcesz cos w zyciu osiągnąć musisz sie zmusić. Nikomu nie przychodzi to łatwo ale naprawde warto, nowo zdobyta wiedza uskrzydla i dodaje energii. Zastrzegam ze sprawa moze byc powazniejsza i wtedy po prostu jesli problem jest nie do pokonania to warto zwrócić sie o pomoc do psychologa. Niestety czasem lenistwo jest psychologicznym objawem uciekania, przed różnymi waznymi rzczami w zyciu i wtedy trzeba sprawe przepracowac i powinno sie poprawic :):)Życze powodzenia:):)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja tak sobie myślę, że ludziom nawet młodszym od Ciebie to wszystko tez nie przychodzi tak latwo. Przeciez nie wiesz ile muszą się napracować. Oni po prostu próbują.

Tez jestem leniwa, a raczej za malo w siebie wierzę.

A nie mógłbyś zadowolić się na początek tym co masz? Od razu nie przeskoczysz wszyskich. Spróbuj może pielęgnować to w czym jesteś niezly teraz, a kto wie jak to wyjdzie.

Wiem , ze najłatwiej jest narzekać, bo też tak mialam. Wyznaczyłam sobie punkty, które na początek chcę osiągnąć, by piąć się wyżej. Ze szkołą jestem rok w plecy, ale właśnie udało mi się skończyć liceum, teraz moim celem jest matura i zdam ją!:) Potem wyznaczę sobie nowe cele, może bardziej kreatywne.

Widzę, że odkąd przestalam narzekać i rzeczywiście troche ruszylam tyłek to coś mi wychodzi.

Tobie też wyjdzie jeśli zdecydujesz się ruszyć swój.

Powodzenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jedyne co można poradzić na taki problem to się po prostu zmobilizować:)

 

Ktoś w innym temacie stwierdził, że za "weź się w garść" będzie, za przeproszeniem, walił w mordę. Ja mógłbym to samo powiedzieć o powyższym. Gdybym mógł się tak łatwo zmobilizować, zrobiłbym to. Ale jak wynika z mojego monologu - nie mogę. A zaręczam, że próbowałem, nie raz, nie dwa (a nawet nie trzy).

 

 

nowo zdobyta wiedza uskrzydla i dodaje energii.

 

nie zgadzam się. absolutnie się nie zgadzam. nowa wiedza nie daje kompletnie nic. NIC. i tak nie wiem, jak ową wiedzę wykorzystać i co z nią zrobić.

 

 

A ja tak sobie myślę, że ludziom nawet młodszym od Ciebie to wszystko tez nie przychodzi tak latwo. Przeciez nie wiesz ile muszą się napracować.

 

ale jakoś im przychodzi. Jakoś to robią, że idą do przodu. A ja nawet nie wiem jak się za to zabrać. A jak już się za to zabiorę, to nie czuje, żeby to cokolwiek dawało...

I - jak już mówiłem - zawsze byłem otoczony przez ludzi odemnie zdolniejszych. Mam sporo znajomych, którzy - mimo że poświęcali jeszcze mniej czasu na naukę - osiągali lepsze rezultat. I to o niebo lepsze. Oni mieli talent... ja żadnego nie mam.

 

 

A nie mógłbyś zadowolić się na początek tym co masz?

 

Niemógłbym, bo to co mam to jedna wielka żenada.

 

 

Od razu nie przeskoczysz wszyskich. Spróbuj może pielęgnować to w czym jesteś niezly teraz, a kto wie jak to wyjdzie.

 

Raczej nielicznych kiedykolwiek przeskoczę.

A co do rzeczy w których jestem dobry - w niczym nie jestem dobry, chyba że w czepianiu się pierdół, zasmucaniu bliźnich i udawaniu inteligentniejszego niż jestem.

 

 

rzeczywiście troche ruszylam tyłek

 

I tutaj pytanie za milion punktów i nagrodę - niespodzankę od sponsora:

Jak konkretnie ruszyć tyłek, co mam robić i jak się za to zabrać? Bo ja tego nie wiem. Jak papcie kocham, nie wiem.

 

 

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

I tutaj pytanie za milion punktów i nagrodę - niespodzankę od sponsora:

Jak konkretnie ruszyć tyłek, co mam robić i jak się za to zabrać? Bo ja tego nie wiem. Jak papcie kocham, nie wiem.

 

 

no wiec odpowiadam...włacz sobie jakis fajny kawałek który lubisz,podnies głowe, wstan z łuzka...no a teraz w rytm muzyki...shake...from left to right:D ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

I tutaj pytanie za milion punktów i nagrodę - niespodzankę od sponsora:

Jak konkretnie ruszyć tyłek, co mam robić i jak się za to zabrać? Bo ja tego nie wiem. Jak papcie kocham, nie wiem.

 

 

no wiec odpowiadam...włacz sobie jakis fajny kawałek który lubisz,podnies głowe, wstan z łuzka...no a teraz w rytm muzyki...shake...from left to right:D ;)

:lol::lol::lol:

musze to wyprobowac :lol:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Aaratmon przyłaczam się do grona Twoich "czytaczy", mnie się również podobało Twoje użalanie się nad sobą - szczere do bólu, aż udzielające się, trochę odzwierciedlasz każdego z nas - i dobrze udało Ci się to ująć.

Jesteś w sumie beznadziejny, nad-ambitny, leniwy ale ciekawy.

 

Również uważam, że powinieneś napisać jakąś historyjkę swojego życia...heheh, tylko czy to szczyt który chcesz osiągnąć??

W ogóle to co Ty chcesz w życiu osiągnąć?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jedyne co mnie i na pewno nie mnie pierwszej przychodzi do głowy, to to żeby się nie porównywać do innych, bo zawsze znajdą się i lepsi i gorsi i nie warto się na tym godzinami zastanawiać.

Jeśli jednak powiesz, że nie ma gorszych od ciebie, jesteś najgorszy i kropka, to powiem, że to jest bardzo, bardzo w naszym stylu. Przecież można być tylko najlepszym na świecie albo najgorszym na świecie, ale przeciętnym, zwykłym, szarym, w pół-drogi... noż w życiu! :P

 

Wytycz sobie jakiś plan minimum i go realizuj krok po kroku po drodze rozglądając się za wartościowymi i pozytywnymi aspektami życia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jesli zakladasz,ze chcesz byc KIMS od zaraz,to nigdy sie nie uda..

poza tym Twoim problemem jest ambicja i lenistwo polaczone ze soba..

dobrym wyjsciem jest wyznaczanie ogolnych planow na przyszlosc i szczegolowych na chwile obecna..nie zakladaj,ze od razu bedziesz naukowcem,tylko najpierw przyloz sie do nauki i skoncz studia.

Nie widze innego wyjscia,ale kto wie.. ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Obesja bycia kims jest straszna, chodzi za mna jak cien i nie moge sie tej mysli pozbyc... tak bardzo chcialam byc kims ze gdzies w dazeniu do bycia kims zgubilam siebie...staralam sie wymazac wszystkie swoje imperfekcje i skopiowac "best practices" z obserwacji innych, co moze nie byloby by zle gdyby nie zamienilo sie w niecierpliwosc i pozniej wrecz w obsesje...

i nastala pustka... nie wiem kim jestem, czego chce ani gdzie daze...nagle wszystko stalo sie bezsensu i teraz chce tylko CHCIEC...

 

Zaloze sie Aaratmon ze wszystkie rzeczy pozytywne o sobie spychasz na bok i wylobrzymiasz negatywne, ciagle porownujesz sie do innych i w kazdym znajdujesz cos lepszego od siebie....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×