Skocz do zawartości
Nerwica.com

Gdzie można zdiagnozować zespół Aspergera?


johnn

Rekomendowane odpowiedzi

Godzinę temu, Neurovit napisał:

A co by się stało, jakby koleżanka zapytała "johnn, co tam słychać u Ciebie?".

No wlasnie. 

No to moze pora, by john poszukal w sobie jakichs dobrych cech czy plusow (dodatnich ;)), na wypadek nastepnego spotkania z kolezanką (albo innych wydarzen spoleczno-towarzyskich). Kazdy chyba moze nauczyc sie czegos w rodzaju autoprezentacji, lub, co wazniejsze,  pomyslec o afirmacjach dla samego siebie (choc u aspich to pewnie byloby trudniejsze). Ale Aspi tez chyba maja podswiadomosc, na ktorą mogliby wpływac? 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Luna*,

z tym pytaniem "co tam słychać?" problem jest dwojakiej natury. Raz, że pewnie przywołuje te wszystkie skojarzenia związane z pierdołowatością, nieudacznictwem i brakiem pracy. Dwa - aspergerki mają problem z odpowiadaniem na tego typu ogólne zagajenia. W odpowiedzi koleżanka mogłaby się dowiedzieć, że johnn właśnie wyszedł kupić uszczelkę do sedesu, bo walczy z nim od samego rana a on dalej cieknnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak mnie właśnie naszło - problem może być jeszcze bardziej złożony. Odpuśćmy kwestię wstydu i unikania, bo to robota nad samooceną. Można się tego pozbyć. Przejdźmy do meritum. Dlaczego osoba autystyczna może mieć problem z odpowiedzeniem na pytanie "co u Ciebie słychać?". Dobrze jest poddać ten problem analizie (jak każdy inny, z którym się autysta boryka). Nieodzowne jest tu przytoczenie triady autystycznej:

 

1. Komunikacja

2. Interakcje społeczne

3. Stereotypowe wzorce zachowań.

 

Czy problem z odpowiedzeniem na to pytanie jest związany z którymś z punktów 1-3? Może z 2? Tak, jeśli dana osoba jest nieobyta społecznie i nie zna zasad savoir-vivre'u. Czy na tym koniec? Obawiam się, że nie. To może problem tkwi w komunikacji? Pewnie tak - zwłaszcza, że osoby autystyczne miewają kłopoty z wypowiadaniem się nawet na tematy, w których są merytorycznie obyci. Może to dotyczyć nawet egzaminu ustnego z analizy funkcjonalnej, gdy student wylosuje temat "Twierdzenia Hahna-Banacha". Tak postawiony temat, to ani konkretne pytanie, ani zadanie, w którym są ściśle ustalone dane, szukane i wiadomo, czego autor zadania oczekuje. Sformułowanie jest zbyt ogólne i student autystyczny nigdy nie będzie do końca pewny, czy wyczerpał temat do końca, czy powiedział za mało. Będzie za to kluczył, miotał się, miał gonitwę myśli i odczuwał lęk bo niestety - umysł autystyczny potrzebuje poleceń precyzyjnych i domkniętych. Jeśli dostanie polecenie zbyt ogólne, to odpala całą masę konotacji, których może być tak dużo, że nie jest w stanie tego wszystkiego ogarnąć, zhierarchizować, uporządkować, nadać temu struktury i oddzielić to co istotne, od tego co można pominąć. To wszystko jest związane z 3. Wracając do 1 - osoba autystyczna ma do pewnego stopnia upośledzone funkcje języka. Myśli schematami, wzorcami, strukturami i obrazami. Wszelkie idee mogą być reprezentowane jako obrazy, ale nigdy jako słowa, które są jedynie brzmieniem, dźwiękiem, czy bełkotem. Osoba autystyczna chcąc się porozumieć, musi odpalić w głowie translator, który przełoży idee z reprezentacji wizualno-strukturalnych na słowa. To jest ciężka praca. Nie ułatwia tego fakt, że rozmawiając z drugą osobą musi na nią patrzeć, co owocuje tym, że ośrodki wzroku są zajęte obserwacją otoczenia. Jednak są one konieczne, żeby efektywnie myśleć, bo skoro autyk myśli obrazami, to musi z tych ośrodków wzroku (chwilowo zajętych obserwacją otoczenia) korzystać, żeby w ogóle mieć szanse powiedzieć cokolwiek z sensem. Efekt jest taki, że wiele osób autystycznych może nauczyć się wypowiadania sztywnych formułek na pamięć, ale w momencie ich mówienia mają jakby wyłączoną analizę treści tego, co mówią. Krótko mówiąc - odtwarzają dźwięki z płyty, ale bez kontroli sensu wypowiedzi. Jeśli chcieliby cały czas panować nad treścią, to musieliby przejść na komunikację pismem, gdyż pisanie daje chwilę wytchnienia na analizę tego, co jest się w stanie napisać. 

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

22 godziny temu, Neurovit napisał:

a czy jesteś pewien, że specjaliści w taki sam sposób rozumieją Twoje problemy, jak Ty sam?

Nie. Prowadzę mini-wykłady w których zawieram przyczyny, przebieg i rozwiązania moich trudności. Na końcu czekam na pytania. Proponuję także dyskusję. Szczególnie w przypadku różnić zachęcam do dyskusji.

Przedostatni psycholog po około dwóch latach spotkań w tym pół roku terapii po potwierdzeniu, że terapia zakończyła się niepowodzeniem (również byłem tego zdania) zaproponowała kolejne spotkania w oparciu o tą samą metodę:(:(:(

22 godziny temu, Neurovit napisał:

Nie wiem, czy o tym pisałem, ale jeśli wyskoczysz do psychologa w temacie niedogadywania się z szefem i współpracownikami, to w pierwszej kolejności ich myśli zostaną skierowane w kierunku nerwic. Spektrum autystyczne jest zazwyczaj kwestią dalszego wyboru, bo w ogólnej populacji zdarza się rzadziej niż nerwice. W dodatku o takich lżejszych formach autyzmu jak ZA, a zwłaszcza u dorosłych, to oni mogą nie mieć większego pojęcia. Ja wiem, że pierwszą osobę w Polsce zdiagnozowano 25 lat temu, że minęło całe pokolenie i klinicyści mogliby się w końcu pewnych rzeczy nauczyć. Niestety, ale to wszystko idzie cholernie powoli.

Informuję ich, że oferowana mi pomoc jest nieskuteczna lub nieprzydatna. Mam przyjść z mamą żeby powtórzyła moje słowa lub to narysować? (przepraszam, że jestem niepoważny, denerwuje się). 

22 godziny temu, Neurovit napisał:

Mówiłem, chodzi zapewne o słaby potencjał związany z funkcjami wykonawczymi. Niestety, ale tego za bardzo naprawić się nie da. Jedyne co można, to stosować jakieś strategie adaptacyjne, diagramy blokowe - tzn. robić trochę w komputerze a po trochu na kartce.

Mam to od bardzo dawna:( Informowałem o tym specjalistów:( 

Stosuje te techniki. Sam je odkryłem i wypracowałem.

22 godziny temu, Neurovit napisał:

johnn, a czy nie jest tak, że Ty zmagasz się tak mocno z tymi funkcjami wykonawczymi dodatkowo z powodu depresji? Wiesz, depresja sama z siebie powoduje, jakby człowiekowi odjęto ze 20 pkt IQ, nadwyręża pamięć i zdolność koncentracji.

Tak. Nawet nie wiesz co musiałem robić i jak mieszkałem. Wstydzę się o tym pisać.

Ten stan (depresja) utrzymuje się tak długo, że stało się to częścią mojego życia. Przecież to moja wina bo nie chce iść do pracy (ironia).

21 godzin temu, Luna* napisał:

Co to dla Ciebie znaczy, ze jestes nikim? Chodzi Ci o osiagnięcia?, ambicje zawodowe? towarzyskie? Sportowy woz?;P

To, ze niby nie miałes czym sie pochwalic? 

I dlaczego zdanie, albo nawet widok dawnej kolezanki ze szkoly ma takie znaczenie?

To sa pytania dla Ciebie do zastanowienia.

Zastanowiłem się.  To są proste pytania. Zajęło mi to około 30 sekund.

21 godzin temu, Neurovit napisał:

ludzie z aspergerem często budują poczucie swojej wartości właśnie na osiągnięciach, gdyż poza tym, że są one ich pasjami nadającymi życiu sens, 

Zgadzam się. Poza osiągnięciami szkolnymi i sportowymi nie było niczego:( Gdy skończyłem studia wszystko się załamało.

21 godzin temu, Neurovit napisał:

W sumie tak, jak się jest "życiowym nieudacznikiem", "prawiczkiem", "ofermą", "pierdołą" i "d**ą wołową", poza tym nie ma się prawa jazdy, żony, pracy, samochodu i kredytu na 300 tys. a w zamian za to jest się "socjalistycznym pasożytem społecznym", to faktycznie - sprawy mają się nieciekawie.

Nie mam prawa jazdy,

Nie mam żony.

Nie mam samochodu.

Nie mam kredytu.

Korzystam z finansowej pomocy z MOPR. Ubezpieczenie zdrowotne mam z MOPR.

Jestem prawiczkiem.

Nie wspomnę o innych okolicznościach, które zapewne dopełniają obraz życiowego nieudacznika.

Kim zatem jestem??:(

21 godzin temu, Neurovit napisał:

A co by się stało, jakby koleżanka zapytała "johnn, co tam słychać u Ciebie?".

Nie boję się koleżanki ale obawiam się o przebieg rozmowy.  Trudno byłoby mi ukryć prawdę. Nie umiem zmieniać tematu lub odpowiadać wymijająco. Obawiam się prawdy o samym sobie:(

20 godzin temu, Luna* napisał:

No to moze pora, by john poszukal w sobie jakichs dobrych cech czy plusow (dodatnich ;)), na wypadek nastepnego spotkania z kolezanką (albo innych wydarzen spoleczno-towarzyskich). 

Nie umiem tego wykorzystać. Dla mnie to są wydarzenia podobne do innych. Jeżeli ktoś mnie zapyta to odpowiem.  Ponownie pojawia się problem decyzyjny (wyboru). Jak bardzo powinienem być dumy ze swoich osiągnięć? Jak je wykorzystać? Jak je ocenić? Pojawia się wahanie:( Poza mamą nikt chyba mnie nie pochwalił za czerwony pasek i inne osiągnięcia:(

20 godzin temu, Luna* napisał:

Kazdy chyba moze nauczyc sie czegos w rodzaju autoprezentacji, lub, co wazniejsze,  pomyslec o afirmacjach dla samego siebie (choc u aspich to pewnie byloby trudniejsze).

Mogę się tego nauczyć kilkunastu słów o sobie ale to wewnętrznie to będzie ta sama informacja. Moja pewność siebie nie wzrośnie. 

Nie wiem czy afirmację pomogą. Informacja musi mieć swoje oparcie. Kilka osób starało się mnie pochwalić. 

Podam przykład. Powiedziałem pracownikowi socjalnemu o braku pewności siebie i niskiej samoocenie. W kilku zdaniach mnie pochwaliła za moją ciężką pracę. Odpowiedziałem, że mi to nie pomogło. Na co ona zadała pytanie: "Chcesz żeby ci ktoś codziennie chwalił?". Na tym skończyła się rozmowa. Nic się nie zmieniło.

19 godzin temu, Neurovit napisał:

z tym pytaniem "co tam słychać?" problem jest dwojakiej natury. 

Zawsze mam trudność aby udzielić  odpowiedzi na to pytanie u specjalisty. Nie bardzo wiem co odpowiedzieć. Pewnego razu specjalista zmusił mnie do odpowiedzi słowami: "Proszę odpowiedzieć bo muszę coś tu wpisać". Od tej pory odpowiadam : "Średnio". 

16 godzin temu, Neurovit napisał:

Pewnie tak - zwłaszcza, że osoby autystyczne miewają kłopoty z wypowiadaniem się nawet na tematy, w których są merytorycznie obyci.

Bywało, że znam odpowiedź na pytanie np. rozwiązanie zadania matematycznego (widzę je w umyślę) ale trudność sprawia mi przełożenie tego na język mówiony. 

16 godzin temu, Neurovit napisał:

Może to dotyczyć nawet egzaminu ustnego z analizy funkcjonalnej, gdy student wylosuje temat "Twierdzenia Hahna-Banacha". Tak postawiony temat, to ani konkretne pytanie, ani zadanie, w którym są ściśle ustalone dane, szukane i wiadomo, czego autor zadania oczekuje. 

Dokładnie.

16 godzin temu, Neurovit napisał:

Sformułowanie jest zbyt ogólne i student autystyczny nigdy nie będzie do końca pewny, czy wyczerpał temat do końca, czy powiedział za mało. Będzie za to kluczył, miotał się, miał gonitwę myśli i odczuwał lęk bo niestety - umysł autystyczny potrzebuje poleceń precyzyjnych i domkniętych. 

Często w odpowiedzi na pytanie mojego obecnego psychologa mówię długo i podaje przykłady. Nie wiem czy moja odpowiedź jest wystarczająca. Czasami reaguję śmiechem gdy wyjaśniam czemu tak długo odpowiadam. 

16 godzin temu, Neurovit napisał:

Jeśli dostanie polecenie zbyt ogólne, to odpala całą masę konotacji, których może być tak dużo, że nie jest w stanie tego wszystkiego ogarnąć, zhierarchizować, uporządkować, nadać temu struktury i oddzielić to co istotne, od tego co można pominąć. 

 Dokładnie. Nie umiem tego uporządkować. Gubię się w tym. Moja wypowiedź traci klarowność i jasność:(

16 godzin temu, Neurovit napisał:

Wszelkie idee mogą być reprezentowane jako obrazy, ale nigdy jako słowa, które są jedynie brzmieniem, dźwiękiem, czy bełkotem.

Jeżeli czegoś nie jestem w stanie sobie wyobrazić, nie zrozumiem tego. Podam przykład. Kiedy przygotowuje kod programu to najpierw muszę go zobaczyć w umyślę. Uporządkować. Zapisać na kartach mojego umysłu.

16 godzin temu, Neurovit napisał:

To jest ciężka praca.

Ta praca jest dla mnie męcząca. Ukryta przed innymi. Mówiłem o tym specjalistom. Brak rezultatu.

16 godzin temu, Neurovit napisał:

Nie ułatwia tego fakt, że rozmawiając z drugą osobą musi na nią patrzeć, co owocuje tym, że ośrodki wzroku są zajęte obserwacją otoczenia. Jednak są one konieczne, żeby efektywnie myśleć, bo skoro autyk myśli obrazami, to musi z tych ośrodków wzroku (chwilowo zajętych obserwacją otoczenia) korzystać, żeby w ogóle mieć szanse powiedzieć cokolwiek z sensem.

Mój obecny psycholog zwrócił uwagę na brak kontaktu wzrokowego. Zachęcał mnie do jego utrzymania ale mi to utrudnia komunikację. Wymaga dodatkowego wysiłku. Wolę skupiać uwagę na (nieruchomych) szczegółach otoczenia. 

16 godzin temu, Neurovit napisał:

Efekt jest taki, że wiele osób autystycznych może nauczyć się wypowiadania sztywnych formułek na pamięć, ale w momencie ich mówienia mają jakby wyłączoną analizę treści tego, co mówią. Krótko mówiąc - odtwarzają dźwięki z płyty, ale bez kontroli sensu wypowiedzi. 

Zdarzyło mi się to. Nie najlepiej się to skończyło.

16 godzin temu, Neurovit napisał:

Jeśli chcieliby cały czas panować nad treścią, to musieliby przejść na komunikację pismem, gdyż pisanie daje chwilę wytchnienia na analizę tego, co jest się w stanie napisać. 

Moje wypowiedzi na forum mogą wydawać się składne, klarowne i jasne. Ale jest to zasługa moje pracy nad nimi. Zanim wyśle odpowiedź wielokrotnie się z czytam.  Znów to nie jest dostrzegalne dla drugiej strony.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

38 minut temu, johnn napisał:

Mój obecny psycholog zwrócił uwagę na brak kontaktu wzrokowego. Zachęcał mnie do jego utrzymania ale mi to utrudnia komunikację. Wymaga dodatkowego wysiłku. Wolę skupiać uwagę na (nieruchomych) szczegółach otoczenia. 

Przytoczę cytat z książki "Mózg autystyczny" napisanej przez Temple Grandin

Cytat

Unikanie kontaktu wzrokowego. Jest to zjawisko odmienne od preferencji obiektów przed twarzami - to aktywne unikanie widoku twarzy. Badania z 2011 roku z wykorzystaniem technik neuroobrazowania, opublikowane w "Journal of Autism and Developmental Disorders" wykazały, że mózgi dobrze funkcjonujących osób autystycznych i osób, które rozwijały się w sposób typowy, reagują na kontakt wzrokowy w przeciwny sposób. Podczas gdy w mózgu neurotypowym aktywacja prawego styku skroniowo-ciemieniowego (TPJ) towarzyszy bezpośrednim spojrzeniom, u osób z autyzmem - spojrzeniom odwróconym. Naukowcy sądzą, że styk skroniowo-ciemieniowy związany jest z zadaniami społecznymi, które wymagają wydania sądu na temat stanu umysłu drugiego człowieka. Badanie wykazało także odwrócony wzorzec aktywacji w lewej grzbietowo-bocznej korze przedczoowej - u osób neurotypowych obserwuje się aktywację tej części kory podczas odwracania wzroku, natomiast u osób autystycznych - przy bezpośrednim spojrzeniu. Nie chodzi więc o to, że osoby z autyzmem nie reagują na kontakt wzrokowy, chodzi o to, że ich reakcja jest odwrotna w stosunku do reakcji osób neurotypowych. 

"Wrażliwość an spojrzenie, ujawniająca się w grzebitowo-bocznym płacie przedczołowym pokazuje, że bezpośrednie spojrzenie wyzwala specyficzną reakcję neuronalną u uczestników badania cierpiących na autyzm", czytamy w raporcie z badań. Problem polega jednak na tym, że "ta reakcja może być podobna do przetwarzania odwracania spojrzenia u uczestników badania, którzy się rozwijali w sposób typowy". To, co osoba neurotypowa czuje, kiedy ktoś nie nawiązuje kontaktu wzrokowego, może być dokładnie tym, co osoba z autyzmem czuje, kiedy ktoś nawiązuje kontakt wzrokowy. 

vice-versa - to, co osoba neurotypowa czuje, kiedy ktoś nawiązuje kontakt wzrokowy, może być tym, co czuje osoba autystyczna, kiedy ktoś nie nawiązuje kontaktu wzrokowego. Dla osoby z autyzmem, próbującej odnaleźć się w sytuacji społecznej czy towarzyskiej, sygnały zapraszające od osoby neurotypowej mogą być interpretowane jako zniechęcające. To, co na górze, jest na dole, a to, co na dole - jest na górze.

 

Ja chromolę, czyli wszystko jest na zasadzie "może" a nie "na pewno". W dodatku potrzeba do tego aż fMRI, bo jakoś nikt nie jest w stanie wpaść na to bezpośrednio poprzez introspekcję.

Edytowane przez Neurovit

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

25 minut temu, Wirginia Zachodnia napisał:

Mówiłeś, że masz dziewczynę. 

Mam (pierwszą i jedyną) dziewczynę. 

25 minut temu, Wirginia Zachodnia napisał:

Czy twoja Dziewczyna akceptuje wstrzemięźliwość seksualną? 

Nie wiem. Mieszkamy od siebie w odległości około 25 km. Ja jej do siebie nie zaproszę z powodu niewielkiego metrażu (pokój z kuchnią, z mamą i bratem). Do niej obawiam się pojechać ze względu na nie pochlebną opinie o mojej osobie. Mają mnie za nieroba (jej 19 letnia siostra pracuje z chłopakiem za granicą przy zbieraniu owoców). Nie mam żadnego usprawiedliwienia na brak pracy poza trudną przeszłość oraz zaburzeniami. Nie chce o tym mówić stąd unikam wyjazdu (a tym samych trudnych pytań). Nie umiem zmieniać tematu, odpowiadać wymijająco lub kłamać. 

36 minut temu, Wirginia Zachodnia napisał:

Czy twoja dziewczyna akceptuje fakt, że nie pracujesz?

Sądzę, że tak. Wyjaśniałem jej jakie są przyczyny tego. Zna moje trudności.  

38 minut temu, Wirginia Zachodnia napisał:

Czy ona pracuje? 

Ma problemy ze znalezieniem pracy (licencjat języka niemieckiego). Obecnie pracuje dorywczo przy zbieraniu truskawek i czereśni. Wcześniej miała staż z UP.  

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Heh, to jest właśnie fenomen zespołu Aspergera - pewnie johnn jest inteligentniejszy od swojej dziewczyny, jej siostry i siostry chłopaka. Pomimo tego nie ma pracy. No niestety, z aspergerem tak jest - czasem trzeba się pogodzić, że nigdy nie będzie się pracowało w zawodzie, który jest pasją i praktycznie fundamentem (czasem jedynym), na którym opiera się sens życia. Ten proces godzenia się to psychologicznie żałoba. Problem może być też ze związkiem, bo niewykluczone, że kiedyś trzeba będzie się rozstać. To już żałoba do kwadratu, ale może lepiej o tym nie myśleć. Jeśli idzie o geny - tak, istnieje ryzyko, że w kolejnym pokoleniu urodzi się dziecko z ZA, a nawet z autyzmem kannerowskim, które nie będzie mówiło. Czy dziewczyna zgodzi się na takie ryzyko? Nie wiem, nie chcę wróżyć, może 10%, albo 30%? Im johnn będzie starszy decydując się na ojcostwo, tym większa szansa, że dziecko będzie autystyczne.

 

A w kwestii postrzegania takich przypadków - za Hitlera byłby problem, bo tacy ludzie trafiali do Oświęcimia. W realnym socjalizmie dostawali jakąś tam robotę, bo państwo dążyło do 100% zatrudnienia. W kapitalizmie (jak najbardziej realnym) albo się pracuje w zawodzie poniżej kwalifikacji (przynajmniej tych intelektualnych), albo ląduje pod mostem. Wśród neuronormatywnych też pełno jest magistrów, którzy kończą na kasie w Biedronce. Przy okazji lądują u psychoterapeuty, bo rzeczywistość rozmija się z marzeniami. Niestety, ale taki mamy klimat. Prawdę mówiąc, to trochę szkoda, bo być może pewien talent się marnuje. Johnn, a nie myślałeś o pójściu w kierunku sztucznej inteligencji, sieci neuronowych i uczenia maszynowego?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co do libido, to nie słyszałem, żeby z tym było jakoś inaczej niż u reszty. Fakt, że częściej występuje homoseksualizm. Prawdopodobnie tylko ok. 60% kobiet z ZA jest hetero. Reszta to bi, albo lesbijki. Częstszy niż u ogółu jest za to fetyszyzm. Powiem tak - ten temat, to taki gorący kartofel i jest słabo opracowany. Są jakieś próby zaradzenia temu

 

https://www.youtube.com/watch?v=L7TYJGhSYK8

 

ale to nadal mało i w sumie nie za wiele można się z tego dowiedzieć. Są też jakieś opracowania

 

https://repozytorium.amu.edu.pl/bitstream/10593/13704/1/SE_34_2015_Anna_Gulczynska_Aneta_Wojciechowska.pdf

 

Nie brakuje też napaleńców, którzy nagminnie korzystają z roksa.pl. Zresztą - kto im broni, jak mają kasę ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

16 godzin temu, Neurovit napisał:

Heh, to jest właśnie fenomen zespołu Aspergera - pewnie johnn jest inteligentniejszy od swojej dziewczyny, jej siostry i siostry chłopaka. Pomimo tego nie ma pracy.

Takie życie to udręka. 

Moi koledzy ze szkoły i najbliżsi mają wobec mnie wysokie oczekiwania, których nie umiem zaspokoić. To jest również jest powodem unikania znajomych ze szkoły.

Siostra mojej dziewczyny ledwo przechodziła z klasy do kasy.Lubiła się stroić i imprezować. Z matematyki noga.

16 godzin temu, Neurovit napisał:

No niestety, z aspergerem tak jest - czasem trzeba się pogodzić, że nigdy nie będzie się pracowało w zawodzie, który jest pasją i praktycznie fundamentem (czasem jedynym), na którym opiera się sens życia. Ten proces godzenia się to psychologicznie żałoba.

Kiedy jest to czasami? Mam wrażenie, że to jest nakaz. 

Obawiam się, że  ja nie będę przeżywał żałoby. O ile nie znajdę logicznego i wystarczającego powodu do zmiany mojego zachowania będzie to źródłem mojego cierpienia mimo, że będę wykonywał pracę wbrew sobie. 

16 godzin temu, Neurovit napisał:

W kapitalizmie (jak najbardziej realnym) albo się pracuje w zawodzie poniżej kwalifikacji (przynajmniej tych intelektualnych), albo ląduje pod mostem. 

Znam to od strony mostu.

16 godzin temu, Neurovit napisał:

Niestety, ale taki mamy klimat.

 Czy nie przestrzeganie prawa  przez innych  usprawiedliwia nie przestrzegania prawa przeze mnie? 

Już nie wystarczy chcieć aby mi pomóc? 

16 godzin temu, Neurovit napisał:

Johnn, a nie myślałeś o pójściu w kierunku sztucznej inteligencji, sieci neuronowych i uczenia maszynowego?

 Uczę się języka Python. Myślałem tworzeniu stron w Django lub analizie danych. Czemu pytasz?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Neurovit https://szadurska-prokopiuk.pl/poziom-funkcjonowania-w-autyzmie-hfa-lfa.html?fbclid=IwAR2bYbKQqeFuITdqH2XRrvAKUr-9yUWctzdSiGriuk7QK08VKWNGDLUHwyAhttps://szadurska-prokopiuk.pl/poziom-funkcjonowania-w-autyzmie-hfa-lfa.html?fbclid=IwAR2bYbKQqeFuITdqH2XRrvAKUr-9yUWctzdSiGriuk7QK08VKWNGDLUHwyA

To dotyczy mnie.

 

Fragment z adresu powyżej.

Cytat

 

Wiąże się również z pewnym stereotypem dotyczącym zdolności do spełniania społecznych oczekiwań. Dobrze funkcjonuje ten, kto dobrze wypełnia swoje role w różnych wymiarach życia - jest produktywny, utrzymuje relacje, potrafi dostosować się do zasad i norm. Tego rodzaju rozumowanie oczywiście nie jest całkiem błędne - zaspokojenie naszych podstawowych potrzeb, jak miłość, zaufanie, czas, opieka, czy znaczenie, z definicji doprowadza do zdrowego funkcjonowania we wszystkich sferach - emocji, produktywności, kontaktu, czy fantazji. 

Błąd leży jednak gdzie indziej - a jest on w odpowiedzi na pytanie "skąd wiemy, że czyjeś potrzeby są zaspokojone?". Jedyne źródło informacji na ten temat, to ludzkie zachowanie. Widzimy, że ktoś dobrze wykonuje swoją pracę, odwiedza rodzinę, wypełnia większość obowiązków. Jednak tym, czego często zobaczyć nie można, jest koszt, jaki ta osoba ponosi, robiąc to wszystko. Być może doświadcza mnóstwa psychosomatycznych objawów chronicznego stresu, nie potrafi nazywać własnych przeżyć, a cała ta zewnętrzna pokrywa to jedna wielka iluzja.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, johnn napisał:

Moi koledzy ze szkoły i najbliżsi mają wobec mnie wysokie oczekiwania, których nie umiem zaspokoić. To jest również jest powodem unikania znajomych ze szkoły.

Johnn, a co by się stało, gdybyś np. zatrudnił się w Biedronce na kasie, albo przy wyładowywaniu towaru? Niektórzy autyści bardzo to lubią, bo mogą sobie układać na regałach kosmetyki, płatki śniadaniowe, czy alkohole. Stawiają to w równiutkich rządkach, dbają o to, żeby pod każdym towarem była cena. Są bardzo spostrzegawczy i to jest zaleta. W tej robocie upośledzone funkcje wykonawcze praktycznie nie mają znaczenia. Fakt, że na kasie możesz przerzucać towary nieco wolniej niż inni kasjerzy, bo masz problem z kontrolą motoryki, trochę słabszy refleks, wiele rzeczy musisz wykonywać świadomie, podczas gdy inni jadą na autopilocie. 

 

Godzinę temu, johnn napisał:

Obawiam się, że  ja nie będę przeżywał żałoby. O ile nie znajdę logicznego i wystarczającego powodu do zmiany mojego zachowania będzie to źródłem mojego cierpienia mimo, że będę wykonywał pracę wbrew sobie. 

Znam to od strony mostu.

Ja bym powiedział, że będzie to źródłem Twojego cierpienia właśnie dlatego, że będziesz wykonywał pracę wbrew sobie, swoim oczekiwaniom, fiksacjom i obsesyjnym zainteresowaniom. Owszem, po powrocie z roboty, już w domu, będziesz mógł zająć się matmą, ale czysto hobbystycznie - o ile starczy jeszcze Tobie sił, bo niektórzy aspicy mają tak, że pozostaje im jedynie łóżko, kołdra i sen. Co gorsza, w pewnym momencie rzuci Ciebie panna, bo skoro w okolicy będą inni, bardziej zaradni życiowo samcy, to może ona nie chcieć układać sobie życia z "ofermą" i "nieudacznikiem". Weźmie chociażby osiłka pracującego na budowie, który potrafi wycisnąć 5000 zł/m-c.

Godzinę temu, johnn napisał:

Znam to od strony mostu.

A ja znam aspików, którzy poszli żyć jak preppersi i dają sobie radę. Są dumni z tego, że potrafią przetrwać srogą zimę w puszczy, podczas gdy większość tzw. normalsów już dawno by wymiękła. Nie widać po nich, aby byli jacyś zaniedbani. Wręcz przeciwnie - od podszewki znają oni tajniki życia w dziczy, są sprawni fizycznie i mają wiele ciekawych obserwacji związanych z życiem w lesie. 

 

Godzinę temu, johnn napisał:

 Czy nie przestrzeganie prawa  przez innych  usprawiedliwia nie przestrzegania prawa przeze mnie? 

Już nie wystarczy chcieć aby mi pomóc? 

Po pierwsze - czy wspominałeś obecnemu psychologowi, że podejrzewasz u siebie zespół Aspergera? A może milczysz w tym temacie i w duchu nabijasz się, jaki to z niego głupek, że nie domyśli się, że chodzi o ZA? Po drugie - ZA jest nieodwracalny, podobnie jak homoseksualizm, czy upośledzenie umysłowe. Można mieć IQ na poziomie 70, pójść na jakąś rehabilitację, czy ćwiczenia neuropsychologicznie. Jednak nie oszukujmy się - być może da się IQ podciągnąć do poziomu 75, ale cudów nie wymagajmy. Wobec tego psychologia, psychiatria a nawet neurochirurgia są po prostu bezsilne. Nie wiadomo nawet, czy za 100 lat ludzie będą potrafili wpływać na takie rzeczy, modyfikować geny, przeszczepiać jakieś komórki macierzyste, czy stymulować mózg implantami. Nie wspominam nawet, że będzie to cholernie problematyczne od strony moralno-etycznej. Jeśli chodzi o strategie zaradcze - tak się składa, że to na ogół aspicy wiedzą najlepiej, które z tych strategii pomagają najlepiej. Psycholog może podsunąć pewien pomysł, ale nie oszukujmy się - on nie jest Tobą i nie potrafi myśleć oraz postrzegać świat w taki sposób, jak Ty. On też ma inny mózg i jego własne doświadczenia mają się nijak do Twoich. 

 

Co do potrzeb osób z ZA - proponuję pooglądać sobie filmiki fundacji ale klasa

https://www.facebook.com/FundacjaALEKlasa/

np. ten

 https://www.facebook.com/FundacjaALEKlasa/

 

 

Edytowane przez Neurovit

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam taki przypadek w rodzinie. W sensie, nie wiem czy to Asperger czy jakieś inne zaburzenie, ale mój wujek jest z wykształcenia inżynierem, pracował w wielu firmach IT, dorobił się domu w Kanadzie a od ponad 20 lat nie pracuje w zawodzie. Domu dorobił się, jak jeszcze pracował w IT. Zna kilka języków obcych, perfekcyjny angielski, hobbystycznie francuski i hiszpański, wielokrotnie próbował znów być programistą, ale nikt nie chce go zatrudnić (62 l.). Teraz jest na emeryturze kanadyjskiej i przyjechał do Polski odpocząć od rodziny/pozbierać się po śmierci dziadków. W Kanadzie ma żonę i syna i mają z nim problemy. Chłopak ucieka w narkotyki.

Nie pisałbym tego, ale moja mama ciągle żyje ich problemami, jakbyśmy nie mieli własnych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

50 minut temu, mpConroe napisał:

Nie pisałbym tego, ale moja mama ciągle żyje ich problemami, jakbyśmy nie mieli własnych.

Tu jest różnica pomiędzy autykami a tzw. normalsami - autycy nie żyją problemami innych, tylko swoimi. Brak empatii zarówno kognitywnej, jak i afektywnej. Niezdolność do decentracji. Nie, nie jest tak, że oni nie pomogą w jakiś trudnych sytuacjach. Owszem, mogą być bardzo pomocni, ale emocjonalnie są jakby niezaangażowani - mają swoisty dystans do tego. Nie chcą za bardzo też wnikać w czyjeś emocje, tylko wolą zakasać rękawy, żeby komuś pomóc. W dodatku w takich sytuacjach towarzyszą im emocje zupełnie odmienne od tych, z którymi boryka się większość rodziny. Jest pogrzeb, wszyscy maja nastroje minorowe a autyk cały w skowronkach, że są wyzwania, że można działać, coś organizować - aż pali się do roboty. Dobre to o tyle, że w takich momentach inni mogą nawet nie mieć głowy do ogarniania tego wszystkiego. 

 

W ogóle ze spektrum autystycznym są o tyle problemy, że gros ludzi nie zinternalizowało sobie otaczającej kultury. Jedno, że mają problemy ze znajomością tych zasad, ale często jest też tak, że oni w ogóle nie mają motywacji do podporządkowywania się tzw. ogółowi. Ja się zawsze śmieję z tego, jak to kolejny ekspert na jakiejś konferencji wspomina, że ludzie z ZA mają zbliżone oczekiwania życiowe co do podstawowych ról społecznych. Tak? To jakim cudem większość aspików nie chce mieć dzieci? OK, oddam sprawiedliwość - chcą za to być w związkach. Dlaczego tak wielu facetów z ZA w ogóle nie jara się motorami czy samochodami i nie chcą robić prawka? Nie mówię tu o problemach, które dotykają tych, którzy chcą robić prawko, ale mają problemy z koordynacją ruchów. To inna kwestia. Dla niektórych praca oraz rodzina nie są w ogóle wartościami i nie stanowią w życiu celu. Istni outsiderzy. Tacy, to raczej męczą się, bo muszą żyć tak jak reszta. Sorry, nie muszą, ale na ogół pociąga to za sobą pewne koszta. Gej też nie musi być w związku z kobietą i mieć dzieci. 

Edytowane przez Neurovit

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, Neurovit napisał:

Johnn, a co by się stało, gdybyś np. zatrudnił się w Biedronce na kasie, albo przy wyładowywaniu towaru? Niektórzy autyści bardzo to lubią, bo mogą sobie układać na regałach kosmetyki, płatki śniadaniowe, czy alkohole. Stawiają to w równiutkich rządkach, dbają o to, żeby pod każdym towarem była cena. Są bardzo spostrzegawczy i to jest zaleta. W tej robocie upośledzone funkcje wykonawcze praktycznie nie mają znaczenia. Fakt, że na kasie możesz przerzucać towary nieco wolniej niż inni kasjerzy, bo masz problem z kontrolą motoryki, trochę słabszy refleks, wiele rzeczy musisz wykonywać świadomie, podczas gdy inni jadą na autopilocie. 

Praca kasjera wymaga pracy przy kasie oraz układania towaru. Nie odpowiada mi praca przy kasie. Za dużo ludzi:( Wzdrygam się przed samą myślą o tym:( 

 Oczekuje przygotowania lub/i wsparcia. 

7 godzin temu, Neurovit napisał:

Ja bym powiedział, że będzie to źródłem Twojego cierpienia właśnie dlatego, że będziesz wykonywał pracę wbrew sobie, swoim oczekiwaniom, fiksacjom i obsesyjnym zainteresowaniom. Owszem, po powrocie z roboty, już w domu, będziesz mógł zająć się matmą, ale czysto hobbystycznie - o ile starczy jeszcze Tobie sił, bo niektórzy aspicy mają tak, że pozostaje im jedynie łóżko, kołdra i sen. 

Nie zawinionego cierpienia. 

7 godzin temu, Neurovit napisał:

Co gorsza, w pewnym momencie rzuci Ciebie panna, bo skoro w okolicy będą inni, bardziej zaradni życiowo samcy, to może ona nie chcieć układać sobie życia z "ofermą" i "nieudacznikiem". Weźmie chociażby osiłka pracującego na budowie, który potrafi wycisnąć 5000 zł/m-c.

Nie potrafisz pocieszyć i dodać otuchy. 

7 godzin temu, Neurovit napisał:

A ja znam aspików, którzy poszli żyć jak preppersi i dają sobie radę. Są dumni z tego, że potrafią przetrwać srogą zimę w puszczy, podczas gdy większość tzw. normalsów już dawno by wymiękła. Nie widać po nich, aby byli jacyś zaniedbani. Wręcz przeciwnie - od podszewki znają oni tajniki życia w dziczy, są sprawni fizycznie i mają wiele ciekawych obserwacji związanych z życiem w lesie. 

Nie interesuje mnie to.

7 godzin temu, Neurovit napisał:

Po pierwsze - czy wspominałeś obecnemu psychologowi, że podejrzewasz u siebie zespół Aspergera?

Nie. To on był źródłem moich podejrzeń. Pierwszy zaproponował test na zespół Aspergera. Zapomniał. Dwukrotnie mu o tym przypomniałem. Zrezygnowałem z trzeciej próby:(

7 godzin temu, Neurovit napisał:

A może milczysz w tym temacie i w duchu nabijasz się, jaki to z niego głupek, że nie domyśli się, że chodzi o ZA?

Nie nabijam się. Mi nie jest do żartów. Proponuję mu dyskusję w celu odnalezienia przyczyny mojego zachowaniu oraz podanie ocenie jego propozycji. Odmawia.

Mam mu za złe brak odpowiedzi na moje krytyczne uwagi i wnioski. Czuje się traktowany przedmiotowo.

Odmówił omawiania warunków wstępnych (jak to określił). Przystałem na jego propozycję. Po kilkunastu spotkaniach nie umiem odnaleźć się. Cel spotkań pozostaje dla mnie nieznany. Nie umiem odnaleźć porządku w przebiegu spotkań. Zwykle na zakończenie spotkania (psycholog) dopytuje się o to co wyniosłem ze spotkania. Nie wiem co powiedzieć. Dowiaduje się tego co już wiem. Kolejne spotkanie jest podobne do kolejnego, podobnie kolejnego. Nie pierwszy raz mnie to spotyka.  Bez zasad moje uwagi nie znajdują właściwego oparcia (uzasadnienia). Każdy może mi zarzucić brak zaufania (do specjalisty) lub wygórowane oczekiwania. Pozostaje bezradny i bezbronny.  Podobnie na wojnie wszelkie przepisy i zasady tracą na mocy. Obowiązuje prawo silniejszego. 

7 godzin temu, Neurovit napisał:

Wobec tego psychologia, psychiatria a nawet neurochirurgia są po prostu bezsilne. 

Nie zrozumiałeś moich słów. Moje utyskiwania dotyczą nie przestrzegania podstawowych zasad, praw pacjenta lub kodeksu lekarza/psychologa.

7 godzin temu, Neurovit napisał:

Jeśli chodzi o strategie zaradcze - tak się składa, że to na ogół aspicy wiedzą najlepiej, które z tych strategii pomagają najlepiej.

Ta ocena może ulec zmianę po zmianie istotnych czynników różnej natury stąd potrzeba dyskusji ze specjalistą. 

7 godzin temu, Neurovit napisał:

Psycholog może podsunąć pewien pomysł, ale nie oszukujmy się - on nie jest Tobą i nie potrafi myśleć oraz postrzegać świat w taki sposób, jak Ty. On też ma inny mózg i jego własne doświadczenia mają się nijak do Twoich. 

Nie wiem co może psycholog a co chce?

Mówię mu jak myślę aby on nie musiał, mówię mu jak postrzegam świat by on nie musiał i mówię mu jakie mam doświadczenia aby wiedział.      

7 godzin temu, Neurovit napisał:

Co do potrzeb osób z ZA - proponuję pooglądać sobie filmiki fundacji ale klasa

Problemem nie są potrzeby ale ich spełnienie.

5 godzin temu, Neurovit napisał:

Jedno, że mają problemy ze znajomością tych zasad, ale często jest też tak, że oni w ogóle nie mają motywacji do podporządkowywania się tzw. ogółowi. 

Pierwszych psychologów prosiłem o podanie zasad jak postępować. Nie muszę przytaczać ich odpowiedzi. 

6 godzin temu, mpConroe napisał:

Nie pisałbym tego, ale moja mama ciągle żyje ich problemami, jakbyśmy nie mieli własnych.

Moja mama była zbyt dobra dla innych. Myślała o sobie na końcu. To ją zgubiło. Należy zachować umiar. 

Edytowane przez johnn

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

8 godzin temu, Neurovit napisał:

Co gorsza, w pewnym momencie rzuci Ciebie panna, bo skoro w okolicy będą inni, bardziej zaradni życiowo samcy, to może ona nie chcieć układać sobie życia z "ofermą" i "nieudacznikiem". Weźmie chociażby osiłka pracującego na budowie, który potrafi wycisnąć 5000 zł/m-c.

Niekoniecznie go rzuci. Wiele zależy od tego na ile ona sama jest osobą zaradną i atrakcyjną dla płci przeciwnej. Są kobiety dla których ważne jest by u ich boku był jakikolwiek  facet. Nie chcą iść przez życie same. 

 

@johnn A dlaczego rzuciłeś hiszpański, co Cię odrzuciło od tego języka ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

38 minut temu, Wirginia Zachodnia napisał:

Niekoniecznie go rzuci. Wiele zależy od tego na ile ona sama jest osobą zaradną i atrakcyjną dla płci przeciwnej. Są kobiety dla których ważne jest by u ich boku był jakikolwiek  facet. Nie chcą iść przez życie same. 

Twoje słowa nie napawają mnie nadzieją:(

Czy ty byś chciała byś z kimś kto wybrał cię bo nie chciał być sam?

Takie rozważania sugerują moją niską atrakcyjność. Czuję się dotknięty.

40 minut temu, Wirginia Zachodnia napisał:

 A dlaczego rzuciłeś hiszpański, co Cię odrzuciło od tego języka ?

Nie rzuciłem języka hiszpańskiego.  Wstrzymałem naukę.  Obecnie uczę się języka włoskiego i zamierzam wytrwać.  Nie jest to proste. Uczę się sam.

Pracuję również na aplikacją do powtarzania słówek z języka obcego:)

 

Miłego dnia:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

33 minuty temu, johnn napisał:

Twoje słowa nie napawają mnie nadzieją:(

Czy ty byś chciała byś z kimś kto wybrał cię bo nie chciał być sam?

Takie rozważania sugerują moją niską atrakcyjność. Czuję się dotknięty.

@johnn nadzieja, nadzieją, a życie życiem. Powinieneś mieć adekwatną atrakcyjność, może twoja jest zbyt na wyrost, skoro aż tak cię zabolała. Pogadaj o tym na terapii. 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Wirginia Zachodnia napisał:

Niekoniecznie go rzuci. Wiele zależy od tego na ile ona sama jest osobą zaradną i atrakcyjną dla płci przeciwnej. Są kobiety dla których ważne jest by u ich boku był jakikolwiek  facet. Nie chcą iść przez życie same. 

 

No tak, jeśli będzie alkoholiczką z borderlinem to możliwe, że będzie trzymać się pazurami. Jednak, jeśli się dowie, że johnn nie chce mieć dzieci, albo że istnieje ryzyko spłodzenia potomstwa z ciężkim autyzmem, to zacznie się zastanawiać. Potomek autystyczny to cholernie dużo roboty, może być kaleką do końca życia. Trzeba będzie mu poświęcać czas, który można przeznaczyć na rozwijanie fiksacji i obsesyjnych zainteresowań. Wtedy w ogóle nie będzie mowy o robieniu w życiu tego, co się lubi. Nie dość, że trzeba będzie zajmować się bachorem a nie matematyką, to jeszcze trzeba będzie chwytać się pierwszej, lepszej roboty - np. w Biedronce, żeby tylko zapewnić byt rodzinie. Dziecko autystyczne kosztuje i to sporo. No, ale może nie ma co uprzedzać faktów. Panna może nie lubić dzieci i wtedy problem odpada. 

 

3 godziny temu, johnn napisał:

Praca kasjera wymaga pracy przy kasie oraz układania towaru. Nie odpowiada mi praca przy kasie. Za dużo ludzi:( Wzdrygam się przed samą myślą o tym:( 

 

Rozumiem, że chodzi o sensorykę, czy może o fobię społeczną ?

 

3 godziny temu, johnn napisał:

Nie zawinionego cierpienia. 

 

No tak, do kogo tu mieć pretensje? Do ojca, matki, czy może do Pana Boga? A może do państwa, które nie wdrożyło programu inżynierii genetycznej?

 

3 godziny temu, johnn napisał:

Nie interesuje mnie to.

 

johnn, a czy gdyby pracodawca/klient zlecił Tobie jakąś robotę, która rozmija się z twoimi pasjami, to powiedziałbyś do niego, że "nie interesuje mnie to"? A w pośredniaku o pracę odrzuciłbyś ofertę mówiąc, że praca jest niezgodna z moimi zainteresowaniami? Słuchaj - czy wiesz, że większość robót w komercyjnych firmach na rynku nie ma z matematyką zbyt wiele wspólnego? Owszem, to są prace dla ludzi po matmie, ale nie znaczy to, że z automatu będziesz się tam matmą zajmował. Nawet ci wszyscy magistrzy po matematyce finansowej, ekonometrii, matematyce w finansach i ubezpieczeniach, gdy idą pracować do banku, to nie liczą tam żadnych procentów składanych, nie bawią się w statystykę i procesy stochastyczne. Odwalają żmudna, chamską robotę, przerzucają papiery i dokształcają się z prawa. Chyba nie muszę wspominać, że to nie ma zbyt wiele wspólnego z matematyką. A ludzie z ZA to często mają tak, że z jednej strony są matematykami, ale z drugiej czują zoologiczną niechęć do wszystkiego, co można określić mianem humanistyki (język polski, historia, WoS, języki obce). Są antyhumanistami, którzy w życiu humanistyką się nie zhańbią. Johnn, czy jesteś na tyle elastyczny, żeby przeskakiwać do dziedzin takich jak informatyka, elektronika, czy fizyka? A może masz zainteresowania na tyle wąskie, że ograniczasz się wyłącznie do pewnych działów matematyki?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 18.06.2020 o 11:33, Neurovit napisał:

Take, jak rozumiem - bić się nie umiesz? A jak u Ciebie ze skakaniem przez kozła/skrzynię, czy stawaniem na rękach pod ścianą?

W dzieciństwie często biłem się z młodszym bratem, niestety. Sporo było w tym kopania chyba. W pięści w ogóle nie mam siły albo tak mi się przynajmniej wydaje. Ze skakaniem przez kozła czy skrzynię było u mnie słabo, a stać na rękach pod ścianą w ogóle nie umiałem, jeżeli dobrze pamiętam, mogłem się tego bać, może to być dla mnie "niepojęte", jak niektórym ludziom udaje się stać na rękach.

 

Mimo tego, że mi zdiagnozowano F84.5, w USA czy Kanadzie pewnie orzekliby, że mam upośledzenie zdolności pozawerbalnego uczenia się (NVLD, NLD, nonverbal learning disability). Myślę słowami. W zasadzie nie potrzebuję obrazów w myślach. Wcześnie nauczyłem się mówić, chyba było napisane w papierach związanych z diagnozą ZA, że pierwsze słowo wypowiedziałem w 7 miesiącu życia, a frazę już w 10 miesiącu. Ponoć chodzić nauczyłem się w 13 miesiącu życia. Siostra chyba około 14 miesiąca życia nauczyła się chodzić, mówiła też wcześniej chyba. Co ciekawe, chyba wcześniej nauczyłem się jeździć na rowerze dwukołowym niż rodzeństwo, nawet niż brat, który zawsze miał piątki na koniec roku z WF-u (mi się nigdy nie udało dostać oceny bardzo dobrej na świadectwie z tego przedmiotu).

 

Kiedy zmarła siostra mojego dziadka, nie zasmuciłem się tym zbytnio, ale wyraźnie przykre było dla mnie doświadczenie widoku i zachowania żony mojego dziadka (mojej babci), która cierpiała po śmierci siostry swojego męża (która często nas odwiedzała przed śmiercią). Kiedy zmarł sam dziadek, spłynęło to po mnie jak po kaczce, wtedy byłem o kilka lat starszy niż wtedy, gdy zmarła jego siostra (przy pierwszej śmierci miałem ok. 19 lat, przy drugiej ponad 23). Kiedy byłem jeszcze młodszy, chyba bardziej przykro mi było z powodu śmierci krewnych czy osób spowinowaconych (mimo tego, że byli mniej spokrewnieni ze mną niż dziadek). Może mam zaburzenia schizotypowe zamiast zaburzeń ze spektrum autyzmu? "Nienormalny" byłem już w dzieciństwie. Osoby z ASD prędzej będą odbierane jako "dziwaczne" niż te z NVLD, może te z chorobami psychicznymi takimi jak F20 czy F21 sprawiają wrażenie jeszcze bardziej "dziwacznych" (przynajmniej od tych z NVLD, może nawet tych z ASD)?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

take, 

a dlaczego miałeś problem ze staniem na rękach? Taki jesteś cienias w łapach, czy propriocepcja nawala? A może jedno i drugie?

Godzinę temu, take napisał:

Kiedy zmarł sam dziadek, spłynęło to po mnie jak po kaczce, wtedy byłem o kilka lat starszy niż wtedy, gdy zmarła jego siostra (przy pierwszej śmierci miałem ok. 19 lat, przy drugiej ponad 23).

 

Znam kobietę z aspergerem, której ojciec wylądował na onkologii i musiał być operowany. Też spłynęło to po niej jak po kaczce. Dlatego ja za bardzo nie wierzę w przywiązanie aspików do osób innych niż ojciec, matka i druga połówka. Czasem jest to tylko matka, a ojciec już nie. Więź między autystycznymi rodzicami i dziećmi też jest na ogół nijaka i aspikom nie specjalnie zależy na zajmowaniu się bachorstwem. Christine Preissmann twierdzi, że aspy mają bardzo małą pojemność, jeśli chodzi o liczbę kontaktów, na których im faktycznie zależy. To są max. 3 osoby. Jeśli jest to współmałżonek, matka, ojciec, to praktycznie limit jest już wyczerpany. Reszta to po prostu ludzie, których się widuje od okazji do okazji i to wszystko. Spotykałem uczniów, którzy pomieszkiwali w bursach i po zdaniu matury rozstawali się z kolegami z pokoju, jak gdyby nigdy nic. Ani ich to grzało, ani ziębiło. Nie było praktycznie smutku, czy rozpaczy. A niektórzy to są wręcz tacy, że jak wezmą ślub, to mogą już w zasadzie do woli palić mosty, bo na nikim więcej (poza małżonkiem) im nie zależy. Także jest OK, tak być powinno i nie ma w tym nic dziwnego. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Może miałem tak trudno ze staniem na rękach dlatego, bo się bałem tego? Może bałem się bycia głową do dołu, że to mi zaszkodzi? Rzeczywiście jestem "cienki" w rękach. Trudniej powiedzieć, czy to jakiś problem z propriocepcją, czy nie. Jak robiłem przewroty, to kręciło mi się po nich w głowie i raczej odchylałem się w bok podczas ich robienia. Z przewrotami mogłem jakoś sobie poradzić. Ale ze staniem na rękach już nie. Tak samo ze staniem na głowie. Tego też po prostu nie robiłem.

 

Może to będzie szokujące, ale myślę, że gdyby moi rodzice i rodzeństwo zginęli w wypadku, to zareagowałbym nie smutkiem, rozpaczą ani tym bardziej żałobą, a pobudzeniem, ekscytacją, że coś się stało - takie uczucie byłoby... wręcz przyjemne. Oczywiście nie życzę tym osobom nic złego. Poza tym mogę się bać, że gdybym nie miał rodziców, to nie miałby kto się mną opiekować, zajmować się domem itp.

 

Mam zainteresowanie dziewczynami, z którymi chodziłem do klasy lub na studia, ale w przypadku chłopaków raczej nie mam takiego zainteresowania. Od dziecka mam silny pociąg fizyczny do płci żeńskiej. W dzieciństwie nierzadko wyobrażałem sobie, że jestem (ładnym) człowiekiem płci żeńskiej. Zwłaszcza w gimnazjum mogło to mieć charakter seksualny (autogynefilia), ale teraz już nie pamiętam, czego dotyczyły moje złe fantazje sprzed kilkunastu lat w sposób dokładny. Czy to jakaś forma transseksualizmu czy czegoś podobnego? Występuje u mnie od dzieciństwa też dziwaczny i odpychający fetyszyzm. Po bierzmowaniu w 2007 r. odrzuciłem podniety seksualne jako grzeszne, ale pociąg do płci przeciwnej pozostał. Bardziej atrakcyjny może się wydać dla mnie młody mężczyzna z długimi włosami niż młoda kobieta bez włosów na głowie. Włosy bądź nakrycie głowy w moim przypadku zdają się w dużym stopniu warunkować atrakcyjność fizyczną.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, take napisał:

Może miałem tak trudno ze staniem na rękach dlatego, bo się bałem tego? Może bałem się bycia głową do dołu, że to mi zaszkodzi? Rzeczywiście jestem "cienki" w rękach.

 

Tak, ale jeśli bałeś się, to pewnie z jakiegoś powodu. Być może właśnie dlatego, że jesteś "cienki" w rękach i myślałeś, że nie utrzymasz całej swojej masy. Mogłeś bać się także z powodu odwróconej pozycji ciała - pewnie przy skoku na bungee też byś się bał i nie chodzi tu wcale o znaczną wysokość, tylko o pozycję ciała (głową w dół). Co się tyczy słabości w rękach - aspergeryk Peter Schmidt w swojej książce "Kaktus na Walentynki" wspomina, że też jest cieniasem w rękach. Gdy pierwszy raz posuwał żonę, to wymiękł w pozycji klasycznej, bo zaczęły go boleć od wysiłku ręce. Domyślam się, że musiał kończyć w pozycji na łyżeczkę. Co innego nogi. On potrafi przejechać rowerem 50-60 km i w sumie to specjalnie tego nie odczuwa. Łatwiej jest ćwiczyć nogi niż ręce, przy rękach frustracja jest o wiele większa. 

 

3 godziny temu, take napisał:

Może to będzie szokujące, ale myślę, że gdyby moi rodzice i rodzeństwo zginęli w wypadku, to zareagowałbym nie smutkiem, rozpaczą ani tym bardziej żałobą, a pobudzeniem, ekscytacją, że coś się stało - takie uczucie byłoby... wręcz przyjemne

 

Wiesz, do rodzeństwa możesz nie być mocno przywiązany. Po prostu - widujesz ich jak sąsiadów, którzy codziennie opuszczają swoje domy i spotykasz ich na podwórku. Co innego z rodzicami. Tu jakaś więź powinna istnieć. Może po prostu nie jesteś w stanie empatyzować z samym sobą w przyszłości, gdybyś stanął w obliczu śmierci rodziców? Może jest tak, że żeby dowiedzieć się jak to jest, musisz po prostu tego doświadczyć realnie, bo sytuacje wyobrażone nie robią na Tobie wrażenia? Może brakuje Tobie wyobraźni emocjonalnej.

Edytowane przez Neurovit

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 22.06.2020 o 20:52, Wirginia Zachodnia napisał:

@johnn nadzieja, nadzieją, a życie życiem.

Co to znaczy?

W dniu 22.06.2020 o 20:52, Wirginia Zachodnia napisał:

Powinieneś mieć adekwatną atrakcyjność, może twoja jest zbyt na wyrost, skoro aż tak cię zabolała.

Powinienem. 

Nie dyskutuję z oceną jednego z użytkowników. Dobór słów wydaje mi się niewłaściwy. Należy zachować ostrożność przy informowaniu o nieprzyjemnych informacjach osobie o obniżonym nastroju lub w depresji.

W dniu 22.06.2020 o 20:52, Wirginia Zachodnia napisał:

Pogadaj o tym na terapii. 

Moja atrakcyjność lub jej elementy były tematem rozmów wielokrotnie ze specjalistami. 

W dniu 22.06.2020 o 21:35, Neurovit napisał:

Rozumiem, że chodzi o sensorykę, czy może o fobię społeczną ?

Obie. Lubię schematy (zeskanowanie towarów, przyjęcie pieniędzy, wydanie reszty, podziękowanie i następny). Odstępstwa od tego zachowania chwieją pewnością mojego zachowania. 

W dniu 22.06.2020 o 21:35, Neurovit napisał:

No tak, do kogo tu mieć pretensje? Do ojca, matki, czy może do Pana Boga? A może do państwa, które nie wdrożyło programu inżynierii genetycznej?

Do tego kto jest sprawcą tego (o ile jest).   

W dniu 22.06.2020 o 21:35, Neurovit napisał:

johnn, a czy gdyby pracodawca/klient zlecił Tobie jakąś robotę, która rozmija się z twoimi pasjami, to powiedziałbyś do niego, że "nie interesuje mnie to"?

To zależy.  Na polecenie wynikające ze wzajemnych zobowiązań nie mógłbym odmówić.

W dniu 22.06.2020 o 21:35, Neurovit napisał:

A w pośredniaku o pracę odrzuciłbyś ofertę mówiąc, że praca jest niezgodna z moimi zainteresowaniami? 

Nie sądzę.

W dniu 22.06.2020 o 21:35, Neurovit napisał:

Słuchaj - czy wiesz, że większość robót w komercyjnych firmach na rynku nie ma z matematyką zbyt wiele wspólnego? 

Nie wiem czy wiem. Nie zastanawiałem się na tym.

W dniu 22.06.2020 o 21:35, Neurovit napisał:

Johnn, czy jesteś na tyle elastyczny, żeby przeskakiwać do dziedzin takich jak informatyka, elektronika, czy fizyka? A może masz zainteresowania na tyle wąskie, że ograniczasz się wyłącznie do pewnych działów matematyki?

Lubię informatykę (obecnie programuje aplikacją mającą za celu wsparcie mnie przy nauce nowych słów z języka obcego), elektronikę i fizykę:) W przeszłości miałem ochotę budować roboty lub urządzenia elektroniczne ale brakło sposobności i środków finansowych:( Naukę w szkole średniej na profilu informatycznym rozpocząłem nie posiadając komputera kiedykolwiek. 

23 godziny temu, Neurovit napisał:

Co innego nogi. On potrafi przejechać rowerem 50-60 km i w sumie to specjalnie tego nie odczuwa. Łatwiej jest ćwiczyć nogi niż ręce, przy rękach frustracja jest o wiele większa. 

Zawsze miałem sprawniejsze nogi niż ręce. Trenowałem biegi krótkodystansowe.  Poruszam się z prędkością ponad przeciętną. Mój ojciec również chodził szybko. Zwracano mi na to uwagę. Ponadto w pewne wakacje musieliśmy pokonywać wiele kilometrów w poszukiwaniu tańszej żywności. Nie miałem problemu w pokonywaniu dłuższych dystansów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×