Skocz do zawartości
Nerwica.com

Alkohol w trakcie farmakoterapii


znerwicowanaaaa

Rekomendowane odpowiedzi

Cześć, 

od ponad pół roku lecze sie na nerwice lekowa, regularnie chodze na terapie i biore leki (Setaloft). Przez caly okres leczenia nie probowalam alkoholu, lecz ostatnio po rozmowie z moim lekarzem psychiatra dowiedzialam sie, ze odrobina alkoholu przy lekach SSRI nie jest zakazana. Tak tez zrobilam, wypilam w urodziny kilka lampek wina, na drugi dzien bylo wszystko w porzadku, ale kilka dni pozniej zaczelam czuc sie bardzo slabo. Aktualnie to trwa juz  ok. 1,5 tygodnia jak czuje jakby leki przestaly dzialac, ataki paniki wrocily. Wizyte u lekarza mam dopiero za kilka dni, chcialam sie dowiedziec czy ktos z was tez mial takie objawy po alkoholu? I jak dlugo sie utrzymywala ta opornosc na leki? 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja zawsze podchodzilam na luzie do zakazu picia podczas leczenia, oczywiscie nigdy nie upijalam sie bedac na lekach, ale jesli chodzilo o 1-2 lampki wina czy piwa do obiadu, czy w pubie, to po prostu pilam i sie nie przejmowalam (zreszta moi znajomi lekarze mowili, ze nie ma co panikowac, wazny jest umiar i tylko bardzo niewiele lekow jest calkowicie zakazanych razem z alko). Nie mowiac juz o tym, ze w liceum mialam bardzo imprezowe towarzystwo, czesc moich znajomych pochodzila z rodzin lekarskich i przynosili cala mase lekow na recepte, ktora sporo osob bralo na imprezach mocno zakrapianych. Szczegolnie popularne bylo laczenie benzodiazepin z alkoholem albo lekow opioidowych typu kodeina, tramadol. I jakos wszyscy przezyli i nikt nie pochorowal sie od tego. Ja zwykle nie lubilam sie upijac, wiec nawet jesli pilam, to zawsze niewiele. Ale jak zajrzysz na moj post na temat hipochondrii, to zobaczysz, ze napisalam, ze jakis czas temu dostalam od lekarza lek opioidowy na bol kregoslupa, napilam sie do niego jakis moze 3 lampek wina, wczesniej tez tak mi sie zdarzalo i nie bylo problemu, a tym razem dostalam ataku paniki, objaowow podobnych do stanu przed atakiem epilepsjii i ogolnie czulam sie jakbym miala umrzec. Dostalam ataku paniki, pierwszy raz w zyciu. Przeszlo itd, ale od tej pory nie moglam juz w ogole brac tych lekow przeciwbolowych, bo nawet  po jednej tabletce i bez alko dostawalam tych samych objawow paniki i drgawek. Co wiecej, zaczelam reagowac bardzo zle na praktycznie kazdy lek, ktory biore. Teraz moge brac apap, ibuprom i ewentualnie xanax ktory mam zapisany jak mam leciec samolotem, pastylki do ssania na gardlo i praktycznie nic wiecej, nawet no-spa czy hydroksyzyna wywoluje u mnie teraz dziwne reakcje. Ale nawet juz w tym xanaxem, ktory niby toleruje, zdarza sie czasem cos dziwnego, jak raz napilam sie lampki wina jakies 12 godzin po wzieciu tego xanaxu po locie, tez dostalam jakiegos ataku z uczuciem paniki, bardzo wysokim tetnem i kolataniem serca. Gdziestam wyczytalam, ze jak raz sie dostalo takiej reakcji po leku, czy polaczeniu leku z jakas substancja, to mozg juz to zapamietuje i zareaguje tak samo nastepnym razem. Wiec byc moze bedziesz np musiala zupelnie zrezygnowac z alko dopoki sie leczysz. Albo nawet zmienic lek. Porozmawiaj z psychiatra. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@minou dziekuje za odpowiedz! Rozmawialam juz z moim lekarzem i dowiedzialam sie, ze przy moich lekach nie ma takiej mozliwosci, aby alkohol obnizal ich dzialanie. Wiec juz sama nie wiem, poczekam jeszcze troche i mam nadzieje, ze leki znowu zaczna dzialac poprawnie 😊

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W przypadku moich lekow tez nie bylo niby mozliwosci, zeby zaistniala jakas dlugotrwala interakcja, szczegolnie przy malej dawce leku i niewielkiej ilosci alkoholu ryzyko bylo prawie zerowe.Ale stalo sie jak sie stalo. Probowalam sama dowiedziec sie, co sie stalo, dlaczego, czy inni tez tak mieli, ale niewiele znalazlam, np na necie. Wiem tylko, ze nagle stalo sie to, co sie stalo i ze ma to dlugofalowe skutki i ze efekt jest taki, ze teraz praktycznie nie moge brac zadnych lekow. Lekarka nie potrafila mi wyjasnic, co zaszlo, mowila, ze moge bezpiecznie nadal brac przepisany lek, ale jednak nie moglam, za kazdym razem mialam wrazenie, ze zaraz umre. Mysle, ze to trcohe jak z alergia, mozesz nie byc na nic uczulona cale zycie i nagle dostac alergii na cos, co nigdy Ci nie szkodzilo. Nie daj sie zbyc lekarzowi, jesli sama czujesz, ze cos jest nie tak, to popros o jakies dodatkowe badania, zeby wykluczyc inne powody (np uczucie zmeczenia moze byc spowodowane brakiem witaminy D, jakimis chorobami typu mononukleoza itd). A jak wszystko bedzie ok z badaniami, a Ty dalej bedziesz sie tak zle czula, to wymagaj od lekarza, zeby np zmienil leki. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie nie ma powiklam z tabletkami ale za to nie moge sie napic alkoholu bo jak trzezwieje to atak paniki i szpital. Zaczynam juz sie wkorzac. 

Mam na kaca przyspieszone tętno i pewnie to wywoluje u mnie strach. Ostatnio musialam leciec na pogotowie a i tak z nastawieniem, ze nie beda mogli mi pomoc. Starszne uczucie  a serce walilo. Nie moglam spac odkad wrocilam w nocy do nastepnego dnia o 23.00 w wzpitalu dostalam hydroksyzyne i elektrolity. Jak doszlam do domu to znowu wrocilo wszystko. Tymbardziej ze organizm wyczerpany po imprezie i bez minuty snu. W domu mialam hydro wiec wzielam i jakos zasnelam. Postanowilam do ust nie wziac alkoholu. Ale wkorzam sie bo co ide gdzies to chociaz ze 2 piwka by sie przydaly. Nie mowie ze jakos sie upic ale tak ot wyluzowac. I nie da rady.

Moze to szybkie bicie serca to jest cos normalnego na kacu a ja juz dostalam bzika.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 2.12.2019 o 22:02, znerwicowanaaaa napisał:

chcialam sie dowiedziec czy ktos z was tez mial takie objawy po alkoholu? I jak dlugo sie utrzymywala ta opornosc na leki? 

 

 - odpowiem Ci cytatem pana Porządkowego, jak leżałem zapięty w pasach  w izbie wytrzeźwień alkoholowych ; 

 " NIE DOŚĆ ,ŻE ŚWIR , TO JESZCZE PIJE "  , hahha.

 Pijcie , pijcie świruchy , to was wszystkich powygina w pętlę .

 

https://kobieta.wp.pl/mysle-o-ostatniej-nocy-i-ogarnia-mnie-potworny-lek-potem-sni-mi-sie-szatan-6293766175061633a

Edytowane przez Kalebx3 Gorliwy

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

to jest  dobry komentarz  :

   "

Problemem jest nie tylko alkohol ale i jakość tego alkoholu - w Polsce niezależnie czy kupiłeś najtańsze 0.5 litra czystej, czy też jakiś koniak francuski extra old za 600 zł nie masz żadnej pewności czy produkt w butelce jest zgodny z opisem na etykiecie. W obydwu przypadkach możliwym jest, że spożywasz coś, co zostało rozlane w jakiejś szopie na wsi przez uroczych "biznesmenów" o głowach wyrastających prosto z karku. Inna sprawa to błędy technologiczne które mogą mieć miejsce w polmosach - dopuszczenie do powstania tzw. fuzli, czyli alkoholi aromatycznych powodujących efekt otępienia i głębokiego upojenia już po paru kieliszkach, a nazajutrz kosmicznego kaca...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Miss Worldwide tak, to jest czeste, ze po alkoholu ma sie podwyzszone tetno. Ja np mam zegarek sportowy z 24 godzinnym pomiarem tetna i jak np wypije ze 3 lampki wina w sobote, to cala noc mam podwyzszone tetno, spada do poziomu spoczynkowego dopiero ok 4 rano. Moj zegarek mierzy tez stres i dziala na tej zasadzie, ze jesli nie wykrywa ruchu a wykrywa wysokie tetno, to uznaje, ze organizm jest w stresie. Jak sie napije troche alko, to moj zegarek pokazuje mi pozniej bardzo wysoki poziom stresu wlasnie tak do 4 rano (jesli skoncze ostatnia lampke tak o 22-23 i ide spac). Zdarza mi sie wtedy budzic w nocy w uczuciem lekkiego kolatania serca i mam problem z zasnieciem, ale nie wywoluje to u mnie atakow paniki. Jak pozniej znow zasne, to juz rano ok 8:00-9:00 budze sie w normalnym nastroju. Jesli, baaardzo rzadko, zdarzy mi sie wypic wiecej niz te 3 lampki i sie troche upije (upicie w sensie belkotanie i wymioty zdarzylo mi sie ostatni raz chyba jakies 15 lat temu, wiec mowimy tu raczej o stanie, kiedy mam lekkie zachwiania rownowagi i troszke mi sie jezyk placze, tak dla jasnosci), to wysokie tetno i wysoki poziom stresu utrzymuje sie tez rano i caly nastepny dzien, plus mam nastroje depresyjne. I to podobno tez jest normalne. 

Jesli juz to wysokie tetno mi przeszkadza i mnie niepokoi, to wypijam powoli ze 3 szklanki wody, albo wody z tabletka z elektrolitami i wsztko szybko wraca do normy. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Miss Worldwide spoczynkowe standardowe 60, we snie nawet 48, jesli akurat mam taki okres, ze regularnie  uprawiam sport. "kacowe" zaczyna sie od 75-80 i ewentualnie dobija do 100, ale jak juz przekracza 90 to jest mi nieprzyjemnie. Samo cisnienie mam przy tym w normie, albo raczej w dolnej granicy normy, zawsze mialam niskie. Ale wysokie tetno przy normalnym/niskim cisnieniu jest po prostu objawem odwodnienia, czyli klasycznym skutkiem kaca. Dlatego tez wypicie powoli (wazne, ze ma byc powoli, gora pol szklanki na pol godziny) ok 3 szklanek wody lub elektorlitu (ja robie naturalny - na szklanke wody daje plaska lyzeczke miodu, wyciskam pol cytryny i dorzucam ziarenko soli himalajskiej), powinno przywrocic tetno do normy. Choc jesli wystapi u Ciebie atak paniki, to tetno i tak sie podniesie, nawet jesli sie nawodnisz. Wtedy pomagaja np cwiczenia oddechowe, czy rozne inne metody na obnizenie napiecia, jakie stosuje sie na terapiach. Moj cud-zegarek ma tryb obnizania tetna, ktory pokazuje mi, kiedy mam brac wdech, ile sekund trzymac oddech, kiedy wydech i ile sekund na wydechu :D 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

24 minuty temu, minou napisał:

@Miss Worldwide spoczynkowe standardowe 60, we snie nawet 48, jesli akurat mam taki okres, ze regularnie  uprawiam sport. "kacowe" zaczyna sie od 75-80 i ewentualnie dobija do 100, ale jak juz przekracza 90 to jest mi nieprzyjemnie. Samo cisnienie mam przy tym w normie, albo raczej w dolnej granicy normy, zawsze mialam niskie. Ale wysokie tetno przy normalnym/niskim cisnieniu jest po prostu objawem odwodnienia, czyli klasycznym skutkiem kaca. Dlatego tez wypicie powoli (wazne, ze ma byc powoli, gora pol szklanki na pol godziny) ok 3 szklanek wody lub elektorlitu (ja robie naturalny - na szklanke wody daje plaska lyzeczke miodu, wyciskam pol cytryny i dorzucam ziarenko soli himalajskiej), powinno przywrocic tetno do normy. Choc jesli wystapi u Ciebie atak paniki, to tetno i tak sie podniesie, nawet jesli sie nawodnisz. Wtedy pomagaja np cwiczenia oddechowe, czy rozne inne metody na obnizenie napiecia, jakie stosuje sie na terapiach. Moj cud-zegarek ma tryb obnizania tetna, ktory pokazuje mi, kiedy mam brac wdech, ile sekund trzymac oddech, kiedy wydech i ile sekund na wydechu :D 

No wlasnie to wszystko ja tak mam. Spoczynkowe 60 a czasem nizej. W trakcie snu nie wiem ale zaspana tez mialam nawet 50. Cisnienie w normie ale nizszy pulap. Na kacu uderzenia 94 na minute i tak nieprzyjemnie, ze szok. No nie idzie zasnac ani sie nie denerwowac. 😕 nie moge nic zjesc ani nawet pic. Moze i te elektrolity by pomogly ale jak juz jestem przestraszona to juz puls ze strachu i tak wali.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

43 minuty temu, Miss Worldwide napisał:

No wlasnie to wszystko ja tak mam. Spoczynkowe 60 a czasem nizej. W trakcie snu nie wiem ale zaspana tez mialam nawet 50. Cisnienie w normie ale nizszy pulap. Na kacu uderzenia 94 na minute i tak nieprzyjemnie, ze szok. No nie idzie zasnac ani sie nie denerwowac. 😕 nie moge nic zjesc ani nawet pic. Moze i te elektrolity by pomogly ale jak juz jestem przestraszona to juz puls ze strachu i tak wali.

Czyli pewnie Twoj problem polega jedynie na tym, ze wyoskie tetno wywoluje u Ciebie atak paniki, jak kazdy inny "wyzwalacz" u nerwicowcow. Ale czytalam tez, ze mocno podwyzszony puls po alkoholu oznacza albo, ze ktos ogolnie cierpi na przewlekle lekkie odwodnienie, ktore sie nasila po alko (u mnie by to pasowalo, bo czesto zapominam pic tyle, ile powinnam) albo jakies przewlekle niedobory elektrolitow, zwykle wynikajace wlasnie z lekkiego odwodnienia czy diety zbyt ubogiej w substancje odzywcze. Alko powoduje dodatkowe wyplukanie magnezu, potasu itd a to moze dawac wrazenie kolatania serca, nierownej pracy serca itd. Mysle, ze jesli zadbasz o odpowiednia diete (magnez jest np w migdalach, potas w pomidorach) ewentualnie uzupelnione jakas lekka suplementacja, to nie bedziesz tak ciezko odczuwac tych skutkow "po" rekreacyjnym spozyciu malej dawki alko. Tez uwazam, ze to wkurzajace, ze czlowiek nie dosc, ze ograniczony przez nerwice, to jescze czuje sie jak dziwak, bo umiera po dwoch lampkach wina 😕 

Moja kolezanka na kacu dostala takiego ataku, ze wykrecilo jej stawy, tak jak dziecku z porazeniem mozgowym, dostala tak silnych skurczy miesni, ze wyla z bolu itd, jej chlopak zadzwonil natychmiast na pogotowie, bo mysleli, ze dzieje sie cos bardzo, ale to bardzo zlego. W szpitalu po przebadaniu jej okazalo sie wlasnie, ze gospodarka wodno-elektrolitowa jest u niej zachwiana, dostala sol fizjologiczna i potas i magnez dozylnie i mowila ze natychmiast po wstrzyknieciu lekow po prostu rozluznily jej sie miesnie, bol zniknal itd. Po dalszych badaniach okazalo sie, ze absolutnie nie jest na nic chora, miala wykupic tylko jakies witaminy i mineraly w aptece, zadbac o diete, pic duzo wody i nic podobnego juz sie nigdy nie powtorzylo (to bylo pewnie z 20 lat temu, ona ma 40 a wtedy sobie troche imprezowala ze znajomymi na jakis wakacjach). Ona dalej lubi w weekend sobie cos wypic i na dodatek jest milosnikiem czystej z kieliszka 🙂 nie zaden problem z alko, zadna patologia, ale lubi sobie wypic kielicha lub nawet kilka jak nie ma akurat innych obowiazkow. Tylko, ze ona nigdy nie miala nerwicy, wiec dla niej ten problem to bylo jednorazowe zdarzenie, lekarz powiedzial jej, co sie stalo, ona uwierzyla i teraz jesli mowi o tym, to raczej jako o zabawnej historii z mlodosci a nie o czyms, co zostawilo traume. Jak widac, ludzie "normalni" zupelnie inaczej postrzegaja rzeczy niz my. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Aha, jesli podczas ataku paniki masz problem z piciem, to zrob sobie ten domowy elektrolit (samo przygotowanie odwroci troche Twoja uwage) i wypij go powoli przez slomke. Nie wiem, czemu tak jest, ale picie powoli wlasnie przez slomke pomaga w takich sytuacjach. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, minou napisał:

Aha, jesli podczas ataku paniki masz problem z piciem, to zrob sobie ten domowy elektrolit (samo przygotowanie odwroci troche Twoja uwage) i wypij go powoli przez slomke. Nie wiem, czemu tak jest, ale picie powoli wlasnie przez slomke pomaga w takich sytuacjach. 

Ufff sama bym tak z kielicha walnela co nieco 😁 Ostatni raz to chyba 15 lat temu hehe.

Kiedys pamietam odkrylam, ze po imprezie jak zazylam benzo ( nie tak od razu tylko juz na trzezwo, albo po paru godzinach) to obywalo sie bez jazd. No ale nie bede brala benzo specjalnie. Do tego juz nawet sie benzo boje wziac bo kiedys mi nie przeszkadzalo a teraz cos gdzies czytalam, ze mozna przestac oddychac czy cos takiego. Na logike wiem, ze przy malej ilosci alkoholu i malej dawce benzo nic sie nie stanie. Ale ja mam w glowie, ze moge byc tym pechowym przypadkiem i sie wykrece 😕

Teraz jak mi to mowisz to cos mi sie zaczelo kojarzyc. Jak kiedys na kaca mialam atak paniki,.wtedy bylam pewna ze to atak paniki, to wlasnie mnie sparalizowalo. Tzn powykrecalo palce i twarz. Lekarz przyjechal i podal chyba relanium i przeszlo od razu. I powiedzial ze to atak paniki i nerwica. I od wtedy zaczela sie jazda bo tak sie przestraszylam, ze juz caly czas bylam podminowana, ze moze mi sie to przytrafic znowu. Ale teraz jak wspominasz o tej kolezance to pamietam, ze ja sie dobrze czulam. Tzn nie mialam kolatan serca ani jakis lękow tylko poprosu lezalam sobie na sofie i zaczelam sie dziwnie czuc jakby mnie w ta sofe wbijalo. To bylo naprawde fizyczne odczucie a nie nerwica chyba. Wiadomo, jak juz zaczelo wykrecac to sie przstraszylam ale to tez raczej bylo o jezu co mi sie stalo i ryczalam do.mamy czy ja juz tak na zawsze zostane powykrecana.  No nie wiem. Ciekawe czy to byl atak paniki czy moze jakis stan fizyczny a to ze panike wywolal to nic w tym dziwnego. Jak kogos zdrowego powykreca i sparalizuje to ma sie prawo przestraszyc. No coz. Teraz juz sie nie dowiem. Wiem ze wtedy zaczelam sie strasznie bac i ciagle myslec ze w kazdej chwili moze mi sie to przytrafic.

 

 

Sory, ze sie powtarzam ale juz mi sie nie chce zmieniac bo bym musiala pol postu zmienic ;)

Edytowane przez Miss Worldwide

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czasem trzeba się napić, lekko znieczulić i to nawet podczas farmakologi. Nie mówię zapić pałę bo też tego nie lubię ale dla relaksu nie odmówie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 22.12.2019 o 00:59, Miss Worldwide napisał:
W dniu 21.12.2019 o 17:41, Lunaa napisał:

Czasem trzeba się napić, lekko znieczulić i to nawet podczas farmakologi. Nie mówię zapić pałę bo też tego nie lubię ale dla relaksu nie odmówie.

To masz szczescie, ze mozesz. Ja nie moge.

 

 Miss, jakie to szczęście , sztucznie ogłupiać się trucizną , po której jedynie co, to ,,,,same problemy ???

 W dodatku ,,, krótko i na temat , moje ulubiene powiedzenie " JEBać ALKOHOL !", stara prostututkę .

   Ja tu się będę bawił w jakieś inteligentne  szukanie dobrych stron picia ścierwa , bom swoje wycierpiał na alkoholowych fazach i zjazdach ,,, i tyle w temacie.

 A jak ktoś bierze leki i pije , to jego prywatna sprawa , jego ryzyko , jego ulga , jego kac i kolejny gwożdzik to trumienki (-;

 Achoj, żeglaże spirytusowych bezkresnych oceanów ,,, dopłyniecie co najwyżej do lądu zwanego Czarną Dupą !!!

 Haha !

 

 

Edytowane przez Kalebx3 Gorliwy

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, exodus! napisał:

zasada prosta: albo pijesz, albo się leczysz!

picie pod leki to zwyczajnie ćpanie leków, a tak można się bawić w "nieskończoność", chociaż później zostanie tylko alkohol, bo leki przestaną działać i odnosić pożądany skutek, czemu?

DEPRECHA TAK WIELKA, ŻE MORDUJE NA KAŻDYM KROKU!

...ale dam też coś optymistycznego ;) chociaż w twoim przypadku alkohol powinien pójść w odstawkę na stałe! :bezradny:

https://pytania.abczdrowie.pl/pytania/interakcje-lekow-przeciwdepresyjnych-z-alkoholem

https://pytania.abczdrowie.pl/pytania/leki-przeciwdepresyjne-z-grupy-ssri-a-alkohol

Nie zgodzę się,  tu akurat wiele zależy od organizmu, dodatkowych schorzeń; jedna osoba wypije kieliszek wina i będzie źle się czuła a druga pół litra wódki i jest ok, mam możliwość obserwować to na co dzień dodatkowo przy tym samym leku.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Lilith napisał:

Nigdy tego nie zrozumiem. Czy alkohol jest naprawdę aż tak istotny, żeby pić go podczas leczenia? Nawet jeśli istnieje kilka % szans na to, że podziała negatywnie, to po co ryzykować? Przecież, żeby poczuć się lepiej powinno się zrobić absolutnie wszystko i zminimalizować jakiekolwiek ryzyko. 

Alkohol nie jest jako tako istotny, istotne są raczej psychiczne skutki ograniczeń. Leczyć się możesz wiele lat, wiec nie ma w tym nic aż tak dziwnego, ze np w Sylwestra chciałabyś wznieść toast lampką szampana w gronie przyjaciół jak większość ludzi. Albo napić się od czasu do czasu lampki wina z koleżanką do kolacji w restauracji. 
Jakby patrzeć na % szans negatywnego działania czegokolwiek, to sam fakt przyjmowania leków psychotropowych w tej perspektywie jest wątpliwie dobrym pomysłem, szczególnie w takim zakresie, w jakim są wypisywane w Polsce. Np ostatnie badania skandynawskie pokazały, ze skuteczność SSRI w porównaniu do placebo jest zaskakująco niska, może na poziomie 30%. A przeczytaj sobie listę skutków ubocznych. W wielu krajach odchodzi się od leczenia farmakologicznego na rzecz terapii połączonej ze zmiana stylu życia na zdrowy. I znów Skandynawia - udowodniono, ze jeśli osobom z umiarkowana depresja zapewnić 8 godzin spokojnego snu (co pwenie wiązało się z konfiskata im komórek 😉) to już po trzech dniach ich stan poprawiał się w podobnym stopniu, jak u ludzi leczonych antydepresantami przez 3 miesiące. Nie neguje faktu, ze leki są potrzebne i konieczne - w pewnych przypadkach. Ale nadużywane (a w Polsce leki, nie tylko psychotropowe ale w zasadzie tez każde inne, są bez wątpienia wg wszelkich statystyk ogromnie nadużywane), są gorszą trucizną niż parę lampek wina od czasu do czasu. Alkohol może np doprowadzić do marskości wątroby po wielu latach nadużywania. Zwykły Apap może spowodować marskość wątroby już po jednym przedawkowaniu (a przedawkowania zdarzają się często przypadkowo bo ludzie biorą leki o różnych nazwach na przeziębienie, nie wiedząc, ze zawierają te same substancje). Najczęstszym powodem marskości wątroby u małych dzieci jest przedawkowanie syropów z paracetamolem podawanych bez umiaru przez rodziców, jak dziecko np. ząbkuje, bo ludzie myślą, ze to takie bezpieczne. Zreszta tak ma marginesie paracetamol jest jednym z tych niewielu leków, których absolutnie nie wolno łączyć z alkoholem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, exodus! napisał:

pozostawię to bez komentarza!

 

Czemu tak negatywna reakcja?

Prawda nie musi być dokładnie taka, jakie ty masz przekonania.

Ja nie piję alkoholu bo nie lubię i mi nie służy a że znam osobę która jak ma ochotę to pije  i jest ok to co w tym niezrozumiałego?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Lilith napisał:

Nigdy tego nie zrozumiem. Czy alkohol jest naprawdę aż tak istotny, żeby pić go podczas leczenia? Nawet jeśli istnieje kilka % szans na to, że podziała negatywnie, to po co ryzykować? Przecież, żeby poczuć się lepiej powinno się zrobić absolutnie wszystko i zminimalizować jakiekolwiek ryzyko. 

Wiesz to jest takie trochę przekonanie osób które ciągle są jeszcze powiedzmy nie do końca wyleczone niestety sam się do nich zaliczam.

U tych gdzie lek fajnie działa zaczynają żyć w pełni ,normalnie, nie analizują tak wszystkiego nie szukają przeróżnych badań statystyk, publikacji że coś tam może powodować to a to to już prosta droga do tego...

Żyją swobodnie naturalnie... zazdroszczę tego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Lilith napisał:

Wiesz...ja akurat jestem osobą, której alkohol szkodził. Powodował zjazdy depresyjne, które różnie się kończyły. I to niezależnie od ilości. Potrafiłam mieć zjazd po lampce wina albo po jednym piwie. Przestałam go pić w ogóle i nie napiję się nawet tej przysłowiowej lampki. Uważam, że jeśli czuję się po nim źle ( podobnie autorka wątku ), to zwyczajnie wywalam go z życia. To, w jaki sposób podejdą do tego inni - jest wyłącznie ich własną sprawą i ich decyzją. Każdy jest przecież dorosły. U mnie zero kompromisów i naginania decyzji o odrzuceniu alko w stylu: nie piję, ale w Sylwestra jednak wypiję szampana, bo przecież jest okazja, inni piją i ja też powinnam. Nie i koniec. Tak to wygląda z mojego punktu widzenia. 

Jasne, rozumiem, alkohol może źle działać na niektórych i ja np. bardzo nie lubię jak ktoś innych namawia do picia, pomimo ze odmawiają, albo wypytuje dlaczego, po co itd. Sama tez często jadę np na firmową imprezę autem z lenistwa, i nie piję choć bym mogła (nie leczę się obecnie żadnymi lekami, wiec tutaj akurat nie mam ograniczeń). Bardziej chodzi mi tu o kwestię wolnej woli i brania odpowiedzialności za swoje zdrowie. Jak nie chcę, to nie piję, ale jeśli np mam ochotę na lampkę wina pomimo ze biorę lek, który nie powoduje absolutnego i całkowitego zakazu picia, to mogę przecież podjąć taką decyzję, biorąc też pod uwagę czynnik psychologiczny - czy odmawiając sobie tej lampki wina, na którą mam ochotę, sprawi, ze poczuję się ograniczana, że jeszcze mocniej odczuję skutki tego, ze jestem chora i to spowoduje tylko większą frustrację, czy nie. Czasem fakt, ze relaksując się z znajomymi ktoś sobie wypije lampkę wina ma naprawdę fajny efekt psychologiczny - człowiek czuje się wolny, „normalny”, nieograniczony przez chorobę. Np moja sąsiadka leczy się już ze dwa lata, nie pije w ogole. Wcześniej piła malutko, np jak otworzyła sobie małe piwo to przez cały wieczór nawet go nie skończyła. Ale mówi, ze już naprawdę ją wkurza, ze jak spotka się z koleżankami, to wiadomo, ze zaraz ktoś zwróci uwagę, ze każdy ma drinka/wino/ piwko a ona tylko colę. I zaczynają się pytania a ona nie ma ochoty na nie odpowiadać i naprawdę chciałaby już sobie to jedno piwko wypić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×