Skocz do zawartości
Nerwica.com

Jak powinno wyglądać zakończenie terapii?


johnn

Rekomendowane odpowiedzi

@johnn Nie, mnie nie trzeba pomagać.

 

Czy tobie to służy co robisz?

Z tego co piszesz postanowiłeś iść na udry z wszystkimi psycho z jakimi masz kontakt. Mam skojarzenie takie: niemowlak bije piąstką w pierś, żeby mleko leciało.

Cały problem w tym, że nie jesteś już niemowlakiem i -mam wrażenie- tobie te udry nie służą. Nijak to nie wpływa na twoje funkcjonowanie ani na zrozumienie siebie i świata. Takie bicie piany, niestety po nic. Nic ci to nie daje jeśli chodzi o rozwój i o dorastanie. Twoja nieświadomość buduje kolejny mur, żebyś mógł nie podejmować żadnego wysiłku i powiedzieć "wszyscy mi krzywdę robią" i nigdy nie odseparować się psychicznie od matki (być może na głębszym poziomie kontakt z psycho uważasz za zdradę, porzucenie matki swojego "stałego obiektu"). Czerpiesz taką (wewnetrzną, nieświadomą) satysfakcję z obecnego życia, że nie masz żadnej motywacji do zmiany. Ten kawałek , który szuka pomocy sabotujesz uczciwie, niszczysz go.

 

Czy możesz z taką samą starannością z jaką opisujesz działania tych rzekomo złych psycho napisać co TY włożyłeś do terapii, w jaki sposób pracowałeś i jak wychodziłeś ze strefy komfortu? Jakie ryzyko podjąłeś, jak budowałeś zaufanie? Co włożyłeś do relacji?  Jakie książki przeczytałeś żeby lepiej siebie zrozumieć? Jakie kroki podjąłeś by nauczyć się jakiegoś nowego postrzegania czy zmienić zdanie? Ile nocy przepłakałeś? Jak cierpiałeś z powodu utraty iluzji w terapii? Jak bardzo zapisałeś dziennik, czy codziennie dokonywałeś samoobserwacji? W jakim stopniu podważyłeś swoje dotychczasowe przekonania? Bo to nie "prawda i sprawiedliwość" jest bazą terapii a relacja, budowa zaufania (w tym wybaczanie potknięć) oraz materiał jaki TY wnosisz na sesję. W gabinecie są trzy osoby - terapeuta i ty pochylacie się nad twoim nieświadomym. Traktujesz psycho jak wymagający klient mechaników. Mają ci coś w samochodzie odkręcić a jak nie odkręcą to skargi będziesz słał. To tak nie działa. Owszem możesz tak to traktować, ale - znów zapytam- co ci osobiście daje jeśli chodzi o TWÓJ rozwój?

 

To co mnie uderzyło to to, że każdy gest, każdy ruch z drugiej strony traktujesz jak atak i odrzucenie. Starałam ci się przekazać, że nie jest to jednym ani drugim. I że twój obraz terapii jest głęboko wypaczony. Psycho usiłują ci pomóc- to ty  w sposób którego nie chcesz zakwestionować - tę pomoc anulujesz, negujesz z lęku przed zaangażowaniem w relację. Owszem, wynika to nieświadomie z poprzednich doświadczeń, ale gotowość do pracy w terapii jest wtedy gdy zakwestionujesz swoje obrony i postawy. A ty ciągle przykładasz do psycho swoją miarę nienawistną, podłą, miarę perfekcji matematycznej jaką do siebie przykładasz (i siebie niszczysz). Psyche to nie matematyka jednak. Złą miarę wybrałeś.

 

Wystarczy założyć (choć ci się to wydaje herezją) , że z każdej sesji można coś wynieść, ze psycho mimo wszystko mają wiedzę której ty nie masz, choć może nie rozumieją wszystkiego i że ich celem nie jest zrobienie ci krzywdy. Ty tego jeszcze nie zrobiłeś, tego założenia, zawierzając starym obronom ("pt. wszyscy chcą mi zrobić krzywdę, więc muszę się zamknąć za murem, nie czuć i być w porządku, bo mnie zniszczą). To są tylko obrony, wykoślawione i nieadekwatne a nie real.

 

Znajomość mechanizmu nie jest usprawiedliwieniem. Możesz całe życie pisać, że twoje trudności wynikają z braku ojca, ale -przykro mi- każdy dzień w ten sposób marnujesz jeśli się z tym TY nie zmierzysz jako faktyczny dorosły, odpowiedzialny za swoje życie. Terapia jest tylko drogą, szansą jaką dostajesz.

 

PS. To że zapisałeś się na grupową nie znaczy że zostaniesz zakwalifikowany. Skoro terapeutka nie "wykazała dobrej woli" (??), jak znów agresywnie o niej piszesz,  to może miała w tym jakąś myśl?

 

12 godzin temu, johnn napisał:

Czy mogę się nimi posłużyć podczas spotkania z psychologiem?

 

Jeśli ma to służyć dokopaniu "złemu psychologowi" i twojej walce o "prawdę i sprawiedliwość", to zdecydowanie nie. Ja z psycho nie walczę i sytuację (zarówno przyczyny twojego postępowania jak i postępowanie psycho) rozumiem.

 

Napisz jeśli chcesz żebym napisała więcej o tym co tutaj piszesz. Ale - ostrzegam- będzie boleć, bo nie będzie to zgodne z obrazem jaki sobie tworzysz.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

John, zdiagnozuj się jeszcze pod kątem ZA (zespol Aspergera), wg mnie "brzmisz" jak typowy aspergerowiec. 

Dla takich osob ciagłe analizowanie jest niejako wpisane w nature i nie ma co z tym walczyc. Albo poczytaj o tym zaburzeniu, będziesz miał większą wiedzę o sobie samym, może odnajdziesz tam cos "swojego".

Inaczej tez taką osobę się prowadzi, nie każdy terapeuta sobie z tym daje radę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Luna* napisał:

John, zdiagnozuj się jeszcze pod kątem ZA (zespol Aspergera), wg mnie "brzmisz" jak typowy aspergerowiec. 

Ktoś mi już to sugerował. Czemu?

2 godziny temu, Luna* napisał:

Dla takich osob ciagłe analizowanie jest niejako wpisane w nature i nie ma co z tym walczyc. Albo poczytaj o tym zaburzeniu, będziesz miał większą wiedzę o sobie samym, może odnajdziesz tam cos "swojego".

Tak zrobię.

2 godziny temu, Luna* napisał:

Inaczej tez taką osobę się prowadzi, nie każdy terapeuta sobie z tym daje radę.

Ok.

 

@Luna* dziękuje za wypowiedź:)

@doi Odpowiem na twoją ostatnią wiadomość gdy ją przeanalizuje.

 

Miłego dnia:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@johnn, podaję listę przydatnych książek:

- "Umysł ponad nastrojem. Zmień nastrój poprzez zmianę sposobu myślenia", Christine A. Padesky, Dennis Greenberger,

- "Emocjonalne pułapki przeszłości. Jak przełamać negatywne wzorce zachowań?" Gitta Jacob, Hannie van Genderen, Laura Seebauer,

- "Program zmiany sposobu życia. Uwalnianie się z pułapek psychologicznych" Jeffrey Young, Janet S. Klosko.

 

Trzymaj się

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 13.12.2019 o 10:39, doi napisał:

Czy tobie to służy co robisz?

Trudno mi to ocenić. Waham się. 

W dniu 13.12.2019 o 10:39, doi napisał:

Z tego co piszesz postanowiłeś iść na udry z wszystkimi psycho z jakimi masz kontakt. Mam skojarzenie takie: niemowlak bije piąstką w pierś, żeby mleko leciało.

Nie. Próbuje ustalić prawdę i bronić swoich praw.

Które moje uwagi wobec specjalistów nie są uzasadnione?

W dniu 13.12.2019 o 10:39, doi napisał:

Cały problem w tym, że nie jesteś już niemowlakiem i -mam wrażenie- tobie te udry nie służą.

Według ciebie jest dzieckiem.

Wiele działań niesie za sobą nieprzyjemnych konsekwencji mimo, to ludzie z nich nie rezygnują. 

Poszedłem na udry czy mam taki zamiar? Twoje słowa sobie przeczą. Co masz na myśli pisząc o pójściu na udry?

W dniu 13.12.2019 o 10:39, doi napisał:

Nijak to nie wpływa na twoje funkcjonowanie ani na zrozumienie siebie i świata. Takie bicie piany, niestety po nic. Nic ci to nie daje jeśli chodzi o rozwój i o dorastanie.

Bezcelowe jest ocenianie korzyści skoro nie podjąłem żadnych zdecydowanych działań.

W dniu 13.12.2019 o 10:39, doi napisał:

powiedzieć "wszyscy mi krzywdę robią"

Jak rozumieć twoje słowa? 

W dniu 13.12.2019 o 10:39, doi napisał:

Twoja nieświadomość buduje kolejny mur, żebyś mógł nie podejmować żadnego wysiłku i powiedzieć "wszyscy mi krzywdę robią" i nigdy nie odseparować się psychicznie od matki (być może na głębszym poziomie kontakt z psycho uważasz za zdradę, porzucenie matki swojego "stałego obiektu"). Czerpiesz taką (wewnetrzną, nieświadomą) satysfakcję z obecnego życia, że nie masz żadnej motywacji do zmiany. Ten kawałek , który szuka pomocy sabotujesz uczciwie, niszczysz go.

Nie sądzę. Moja obecna sytuacja nie przysparza mi zadowolenia. 

Moja niechęć do podejmowania wysiłku (nie oznacza to że go nie podejmuje) związana jest z niechęcią do podejmowania go ze strony specjalistów.

W dniu 13.12.2019 o 10:39, doi napisał:

Czy możesz z taką samą starannością z jaką opisujesz działania tych rzekomo złych psycho

Tak.

Nie wiem czy określenie "zły" jest na miejscu. Nie użyłbym tego słowa. 

W dniu 13.12.2019 o 10:39, doi napisał:

co TY włożyłeś do terapii, w jaki sposób pracowałeś i jak wychodziłeś ze strefy komfortu?  Jakie ryzyko podjąłeś, jak budowałeś zaufanie? Co włożyłeś do relacji?

O którą terapię pytasz? Treść wiadomości tego nie precyzuje.  W związku z tym  odpowiedzi na to pytanie oraz kilka kolejnych pytań będą dotyczyć ostatniej terapii.  Poniżej podaje odpowiedź na twoje pytania.

  • Czas. Zanim odbyło się pierwsze w ramach terapii na NFZ. Odbyłem około 10 konsultacji psychologicznych (trwających około roku, z tym samym psychologiem). Na pierwsze z nich musiałem czekać około pięć miesięcy,
  • Dokumentację medyczną. Przekazałem dobrowolnie całą dokumentacje w moim posiadaniu. Pani psycholog miała dostęp dokumentacji 2 na 3 psychiatrów (brakowało dokumentacji z jednego spotkania z psychiatrą) oraz 2 na 5 psychologów (brakowało dokumentacji z 1 spotkania z psychologiem, 2 spotkań z psychologiem, 7 spotkań z psychologiem z sąsiedniego miasta). Równoległe pani psycholog miała dostęp do dokumentacji psychiatrycznej z tego samego ośrodka i z niej korzystała (uwzględniłem to w zapisie powyżej),
  • Wykonałem prawie wszystkie zadania domowe. Nie wykonałem jednego zadania domowego tj. mówienie codziennie komuś coś miłego,
  • Brałem aktywny udział w rozmowie z panią psycholog w tym odpowiadałem i zadawałem pytania,
  • Podzieliłem się z panią psycholog moimi prywatnymi przemyśleniami dotyczącymi przebiegu poprzednich terapii i spotkań ze specjalistami.Zawarłem w tym także negatywne uwagi,
  • Określiłem moje trudności, ich przyczyny oraz metody ich rozwiązania,
  • Wziąłem udział we wszystkich zaplanowanych 11 na 12 spotkaniach w ramach terapii. Na jedno spotkanie się nie wybrałem. Pomyliłem dni. Odrobiliśmy to,
  • Zaprosiłem do udziału w spotkaniu z panią psycholog moją dziewczynę (1 spotkanie, dziewczyna wzięła udział w całym spotkaniu, zabierała głos),
  • Zgodziłem się przyjmować leki przepisane przez psychiatrę (wcześniej odmawiałem). Pierwsza wizyta miała miejsce około 6 miesięcy przez rozpoczęciem terapii a w trakcie spotkań konsultacyjnych z tą samą panią psycholog. W czasie terapii zażywałem lekarstwa : Ranofren oraz Sulpiryd,
  • Zgodziłem się na przeprowadzenie testu MMPI-2 (poprzedzał terapię),
  • Dzieliłem się z panią psycholog moimi przemyśleniami dotyczącymi spotkań z nią, 
  • Omawiałem przebieg spotkań i moje wnioski z mamą, dziewczyną, użytkownikami tego forum oraz pracownikiem socjalnym,
  • Na propozycję pracy ze strony pani psycholog odpowiedziałem podjęciem pracy dorywczej tj. zbieranie malin na polu,
  • Terapię poprzedziło około 10 spotkań konsultacyjnych (w ciągu około roku). W tym czasie opowiadałem o sobie i udzielałem odpowiedzi na pytania pani psycholog,
  • Podawałem pani psycholog szczegółowe informację dotyczące mojej przeszłości. Podzieliłem się również informacjami, których nie ujawniłem nikomu innemu. Nie odmówiłem odpowiedzi na żadne pytanie. 

To chyba wszystko. Czy masz szczegółowe pytania?

W dniu 13.12.2019 o 10:39, doi napisał:

Jakie książki przeczytałeś żeby lepiej siebie zrozumieć?

Pytasz o książki przeczytane od deski do deski?  

W dniu 13.12.2019 o 10:39, doi napisał:

Jakie kroki podjąłeś by nauczyć się jakiegoś nowego postrzegania czy zmienić zdanie?

Wymienię niektóre działania

  • Dyskutuje na forum z innymi użytkownikami w tym z tobą,
  • Dyskutuje ze specjalistami,
  • Przekazuje swoje wątpliwości specjalistom,
  • Moje dotychczasowe i przeszłe decyzję podaje analizie,
  • Podaje w wątpliwość swoje zdanie,
  • Czytam artykuły związane z moimi trudnościami,
  • Podejmuje kolejne terapie mimo niepowodzeń.
W dniu 13.12.2019 o 10:39, doi napisał:

Ile nocy przepłakałeś?

Nie pamiętam abym przepłakał noc.

W dniu 13.12.2019 o 10:39, doi napisał:

Jak cierpiałeś z powodu utraty iluzji w terapii?

Nie wiem jakie iluzje masz na myśli.

W dniu 13.12.2019 o 10:39, doi napisał:

Jak bardzo zapisałeś dziennik, czy codziennie dokonywałeś samoobserwacji?

Na prośbę jednego z użytkowników notowałem przez tydzień najważniejsze swoje emocje. Nigdy wcześniej ani nigdy później nie robiłem nic podobnego. 

Codziennie analizuje swoje zachowanie i podjęte decyzje.

W dniu 13.12.2019 o 10:39, doi napisał:

W jakim stopniu podważyłeś swoje dotychczasowe przekonania?

Różne w różnym stopniu.

W dniu 13.12.2019 o 10:39, doi napisał:

Bo to nie "prawda i sprawiedliwość" jest bazą terapii a relacja, budowa zaufania (w tym wybaczanie potknięć) oraz materiał jaki TY wnosisz na sesję.

Żaden specjalista nigdy nie wyjaśnił na czym polega terapia. Nie wiem co jest jej bazą.  Nie wiem co to jest relacja. 

Jak specjalista buduje zaufanie do niego? 

Czy brak zaufania do specjalisty oznacza zakończenie terapii?

W dniu 13.12.2019 o 10:39, doi napisał:

Traktujesz psycho jak wymagający klient mechaników. Mają ci coś w samochodzie odkręcić a jak nie odkręcą to skargi będziesz słał. To tak nie działa.

To nieprawda.  Proszę podaj przykład mojego zachowania potwierdzający twoje zdanie.

Mimo mojej negatywnej oceny pracy niektórych specjalistów nie sporządziłem ani jednej skargi. Czy mam podać adresy wpisów traktujących o celowości sporządzenia przeze mnie skargi? Podchodzę do tego poważnie. 

W dniu 13.12.2019 o 10:39, doi napisał:

Owszem możesz tak to traktować, ale - znów zapytam- co ci osobiście daje jeśli chodzi o TWÓJ rozwój?

Skoro się z tobą nie zgadzam odpowiedź na twoje pytanie jest bezzasadne.

W dniu 13.12.2019 o 10:39, doi napisał:

To co mnie uderzyło to to, że każdy gest, każdy ruch z drugiej strony traktujesz jak atak i odrzucenie.

Proszę wyjaśnij.

W dniu 13.12.2019 o 10:39, doi napisał:

I że twój obraz terapii jest głęboko wypaczony.

Kto jest odpowiedzialny za przedstawienie podstawowych informacji o terapii pacjentowi? (pytanie retoryczne)

W dniu 13.12.2019 o 10:39, doi napisał:

Psycho usiłują ci pomóc- to ty  w sposób którego nie chcesz zakwestionować - tę pomoc anulujesz, negujesz z lęku przed zaangażowaniem w relację.

Mam trudności w wypełnianiu wybranych wskazówek/rad specjalistów. Jest kilka powodów. 

W dniu 13.12.2019 o 10:39, doi napisał:

Owszem, wynika to nieświadomie z poprzednich doświadczeń, ale gotowość do pracy w terapii jest wtedy gdy zakwestionujesz swoje obrony i postawy.

To wymaga zaufania. 

W dniu 13.12.2019 o 10:39, doi napisał:

A ty ciągle przykładasz do psycho swoją miarę nienawistną, podłą, miarę perfekcji matematycznej jaką do siebie przykładasz (i siebie niszczysz). Psyche to nie matematyka jednak. Złą miarę wybrałeś.

Czemu ta miara jest nienawistna i podła?

Oczekuje prawdy i wywiązywania się z obietnic. Czy nie oczekujesz tego od swojego psychologa?

W dniu 13.12.2019 o 10:39, doi napisał:

Wystarczy założyć (choć ci się to wydaje herezją) , że z każdej sesji można coś wynieść, ze psycho mimo wszystko mają wiedzę której ty nie masz, choć może nie rozumieją wszystkiego i że ich celem nie jest zrobienie ci krzywdy.

Dla mnie to nie jest założenie lecz prawda.

Informowałem panią psycholog o tym, że informację przekazywane mi podczas spotkań terapeutycznych są mi znane. Jest to dla mnie strata czasu. Nie otrzymałem odpowiedzi. To samo mnie spotkało na poprzedniej terapii. Wspomniałem o tym. Ponownie brak odpowiedzi.

W dniu 13.12.2019 o 10:39, doi napisał:

Ty tego jeszcze nie zrobiłeś, tego założenia, zawierzając starym obronom ("pt. wszyscy chcą mi zrobić krzywdę, więc muszę się zamknąć za murem, nie czuć i być w porządku, bo mnie zniszczą). To są tylko obrony, wykoślawione i nieadekwatne a nie real.

Mam inne zdanie, które wyraziłem w poprzedniej wiadomości powyżej.

Nie uważam, że wszyscy chcą mi zrobić krzywdę.

W dniu 13.12.2019 o 10:39, doi napisał:

Znajomość mechanizmu nie jest usprawiedliwieniem.

Proszę wyjaśnij.

W dniu 13.12.2019 o 10:39, doi napisał:

Możesz całe życie pisać, że twoje trudności wynikają z braku ojca, ale -przykro mi- każdy dzień w ten sposób marnujesz jeśli się z tym TY nie zmierzysz jako faktyczny dorosły, odpowiedzialny za swoje życie. Terapia jest tylko drogą, szansą jaką dostajesz.

Dotychczas nie otrzymałem nic czego bym nie miał. To budzi mój niepokój. 

Staram się zachowywać jak dorosły. Chce odpowiadać za swoje czyny i tylko je. Oczekuje prawdy i sprawiedliwości. 

W dniu 13.12.2019 o 10:39, doi napisał:

PS. To że zapisałeś się na grupową nie znaczy że zostaniesz zakwalifikowany.

Zapisałem się na spotkania konsultacyjne a później terapię na NFZ bo pani psycholog odmówiła mi przyjęcia w terapii grupowej. Powody byłe dwa

  • Nie znała mnie,
  • Podczas terapii grupowej nie poświęci mi tyle czasu co na terapii indywidualnej.
W dniu 13.12.2019 o 10:39, doi napisał:

Skoro terapeutka nie "wykazała dobrej woli" (??), jak znów agresywnie o niej piszesz,  to może miała w tym jakąś myśl?

Kiedy pisałem o pani psycholog agresywnie i na czym polegała agresja?

 

Nie wspomniała o tym aby uniknąć rozmowy ze mną na ten temat.

 

Ostatnio doszło do dodatkowego spotkania z panią psycholog tj. 12 spotkania w ramach terapii na NFZ (ktoś zrezygnował ze spotkania). Pani psycholog wspomniała o terapii grupowej (nie wiem czy to istotne ale około 10 dni wcześniej zapisałem się na terapie grupową, sprawa kolejnego spotkania w tym roku nie była przesądzona). O ile nie będę mniej dokładny to moja prośba o udział w terapii grupowej zostanie odrzucona.  Zdaniem pani psycholog inni uczestniczy terapii będą się do mnie odnosić negatywnie a na to nie może pozwolić. Terapia ma odbyć się na jesieni.

W dniu 13.12.2019 o 10:39, doi napisał:

Jeśli ma to służyć dokopaniu "złemu psychologowi" i twojej walce o "prawdę i sprawiedliwość", to zdecydowanie nie. Ja z psycho nie walczę i sytuację (zarówno przyczyny twojego postępowania jak i postępowanie psycho) rozumiem.

Co oznacza cudzysłów przy "prawdę i sprawiedliwość"? Czy to jest cytat czy ma inne znaczenie?

Czy twoim zdaniem nie zasługuje na prawdę i muszę o nią walczyć?

Co określasz mianem walki? 

 

Nie użyłem twoich wiadomości na spotkaniu z psychologiem. Zdecydowało o tym nie prawdziwość twoich słów ale niechęć jaka za nimi stoi.

W dniu 13.12.2019 o 10:39, doi napisał:

Napisz jeśli chcesz żebym napisała więcej o tym co tutaj piszesz. Ale - ostrzegam- będzie boleć, bo nie będzie to zgodne z obrazem jaki sobie tworzysz.

Bardzo chętnie wysłucham twoich wszystkich słów. Czy mogę liczyć na dyskusję czy jedynie wymianę zdań (twoja opinia)?

Nie interesuje mnie ból. Zależy mi na prawdzie. 

W dniu 16.12.2019 o 12:19, bezniczego napisał:

@johnn, podaję listę przydatnych książek:

Trzymaj się

Dziękuje. Niestety zgubiłem czytnik ebooków i nie mogę go odnaleźć. Przeczytam opinie.

 

Miłego dnia:) i Wesołych Świąt wszystkim:)

Edytowane przez johnn

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, z o.o. napisał:

Jeszcze ciągniecie ten temat?

Pozostało wiele wątpliwości, które chciałbym rozstrzygnąć.  Moja ostatnia terapia zakończyła się. Pani psycholog zaproponowała mi pół roku przerwy. W tym czasie przyjmie innych pacjentów, którym w przeciwnym przypadku utrudniał lub uniemożliwiał spotkania z panią psycholog. 

8 minut temu, z o.o. napisał:

Zdążyłabym w tym czasie z pięć razy zakończyć terapię

To byłby szybka terapia:) hehe

 

Miłego wieczoru:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 1.12.2019 o 17:37, johnn napisał:
  • trudność pogodzenia się z przeszłością,
  • trudności w kontaktach z ludźmi,
  • brak pewności siebie i niska samoocena,
  • trudności w podejmowaniu decyzji,
  • poczucie niesprawiedliwości (przejęcie obowiązków ojca i brak należytego wychowania oraz brak wsparcia rodziny).

 A po masz sie godzic z przeszloscia? Jej juz nie zmienisz. Nie musisz sie z nia godzic. A niby jak masz sie pogodzic z czyms co sprawilo ci np bol czy zawod. Co rozumiesz przez pogodzenie sie z przeszloscia? 

Kontakty z ludzmi opracowuj z psychologiem. Tu ci moze pomoc. Ale musisz robic to co mowi nawet jak wydaje ci sie to bez sensu. 

Brak pewnosci siebie tez z psychologiem.  Niska samoocena e jakim sensie? Ze jestes brzydki czy glupi czy co ci najbardziej przeszkadza. Tez nadaje sie na terapie.

Trudnosci w podejmowaniu decyzji mamy wszyscy. I w czym problem? Ciezko jest podejmowac rozne decyzje. Jakie decyzje ci trudno podjac? Czy masz zalozyc czerwone czy niebieskie skarpetki czy np co masz powiedziec na rozmowie o prace?

W ostatnim punkcie powtorzyles pierwszy punkt wiec ta sama odpowiedz. A jak masz ochote to ci opisze przyklad z kazdego punktu. 

Ojciec mnie olal a dziecmi z drugiej rodziny sie zajmowam. Ojczym pijak i awanturnik. Bieda w domu bardzo czesto. Czy latwo sie z tym pogodzic?

Trudnosco w kontaktach moze nie ale co mi po tym jak  nie mam przyjaciol. I juz siebie obwinialam, ze ludzie poprostu mnie nie lubia jak mnie poznaja. I na terapi sie okazalo, ze to ja za duzo wymagam od ludzi i jak nie spelniaja wszystkich warunkow "przyjaciela" to przezywam rozczarowanie i ich skreslam. Dlaczego to robie? Bo sama przyjazn stawiam wysoko i jestem wymagajaca co do siebie i ja bym zrobila dla przyjaciela nawet to i tamto. I ze ja bym tak zrobila to wymagam od nich tego samego. A kazdy jest inny i przez glowe moze mu nie przejsc, ze ja sie zle czulam bo nie zachowal sie tak czy tak. 

Niska samo.ocena. widze tyle wad we mnie. Jak nie cos z wlosami to z twarza to z tylkiem. Nigdy nie jestem zadowolona. Nigdy od fryzjera nie wychodze zadowolona. Innych aspektow niskiej samooceny nie bede rozwijac. 

Podejmowanie decyzji. Ja sie nie moge zdecydowac nawet jaki smak loda chce zjesc. Nie moge sie zdezydowac ktore buty czy bluzke kupic. Nie moge sie zdecydowac czy mam to czy co innego powiedziec. Czy mam dobrze wlosy tak czy lepiej tak. Ale tez  trudniejsze decyzje. Czy mam sie przestac odzywac do danej osoby czy nie. Czy mam naskarzyc na pracownika czy nie. Czy np brac antydepresanty czy nie. I wterynarz powiedzial, ze widzi cos w macicy mojej suni i to sie moze rozwianc w ropomacicze a to moze byc smiertelne. I ze lepiej operowac i usunac jak jest zdrowa. Ale ze jak jej nie operuje to tez nie jest powiedziane, ze na 100% zachoruje ale ze ma predyspozycje. I nie umiem podjac decyzji. Operacja to tez ryzyko. Narkoza w wieku 11 lat plus moze jakis krwotok, moze serce nie wytrzyma... Moze mi pomozesz?  Mam operowac sunie teraz jak jest zdrowa i jak sie cos jej stanie w czasie operacji i ja strace to do konca zycia sobie nie wybacze, ze byla zdrowa a ja ja dalam na operacje i jej odebralam zycie. A przeciez mogla zyc i wcale nie jest powiedziane, ze na pewno zachoruje chociaz ma lekkie predyspozycje. Moglaby zyc dlugo i zdrowa. A ja ja zabilam. A moze zostawic ja w spokoju i nie narazac na ryzyko operacji i pozniejszy bol?  I jak nie zachoruje to super. A jak zachoruje? I jak jej nie uratuje? Do konca zycia bede miec wyrzuty, ze jej nie operowalam zawczasu jak byla zdrowa i czekalam az sie rozchoruje. A jakbym ja zoperowala zawczasu to by nie doszlo do choroby i by zyla moze jeszcze dlugo i zdrowa? 

 

 

Sprawiedliwosc? Przeciez zycie nie plynie wg sprawiedliwosci. Od kogo oczekujesz sprawiwdliwoci? Od Boga? A to ze ja mialam takie zycie od kogo mam sie domagac sprawiedliwosci? Jakby mi ja mieli zwrocic? A innym jeszcze gorsze tragedie sie zdarzaja i gdzie sprawiedliwosc? Nie rozwiazesz problemow ktore sa abstrakcyjne. Pojecie sprawiedliwosci to tylko w sądzie. Bo tam jest kodeks i wg niego sie dziala. A zycie nie dziala wg zadnego kodeksu.

A co bys uwazal za sprawiedliwe? Sprawiedliwe wg kogo? Jak zachorujesz to tez to jest niesprawiedliwe. Jak ktos wygra loterie a ty nie to tez jest niesprawiedliwe. Nie wiem jak to wytlumaczyc. Slowo sprawiedliwosc nie istnieje w rzeczsch ktore sie nam.przytrafiaja w zyciu bo zycie nie ma regul. Wszystko co sie nam.przytrafia gorszego to jest dla nas niesprawiedliwe? To ze przejales obowiazki.ojca to jest niesprawiedliwe wg kogo i wg czyich norm? 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeszcze dodam. Bo pisales, ze analizowanie musisz czyms zastapic bo inaczej musialbys podejmowac decyzje losowo. Decyzje sie podejmuje analizujac. Wiec nie wiem dlaczego masz nie analizowac decyzji 🙂

masz nie analizowac WSZYSTKIEGO. Bo zycie nie jest matematyka ani logika. Nie musisz analizowac wszystkiego co ci ktos powie czy napisze. Wszystkich aspektow twojego zycia. Przeszlosci itd. Rob cwiczenia. Jak cos juz zaczynasz w glowie anallizowac to zajmij sie czyms innym. Pierwsze co ci do glowy przyjdzie. Decyzje ktore nie wymagaja analizy np co masz zjesc albo co ubrac, czy jakies inne ktore nie waza na zyciu tak naprawde,  napisz na papierku i wylosuj. Zacznij od malych rzeczy czyli np co masz zjesc, co ubrac, gdzie isc na spacer. Albo takich malych rzeczy jak tu na forum, analizowanie kazdego slowa i dawanie cytatow. Przeczytaj i odpisz bez zagladania w post na ktory odpowiadasz. 

Pamietaj, zeby analizowac tylko decyzje a nie przeszlosc, co jest sprawiedñiwe a co nie itd itp. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 24.12.2019 o 19:34, johnn napisał:

 

Dobrze, podzielę się tutaj kilkoma refleksjami. Proponuję jednak żebyś przeczytał jak już cokolwiek zrozumiesz i wprowadzisz na scenę pojęcie nieświadomości. Teraz, obawiam się, nic z tego co napiszę ci się nie przyda.

Mnóstwo jest u ciebie wątków, porusze tylko kilka.

 

To co piszesz jest logiczne ale jedynie a kontekście tego, że rozgrywasz to co wypływa z nieświadomości. Nie masz żadnej racji w rzekomym sporze z terapeutami- ten spór jest jednak po coś ci potrzebny, choćby po to by ustawić sobie mit pt "wszyscy są dla mnie źli" (wiem, za chwilę też będę w twoim mniemaniu, nikt tu nie może być pomocny), "muszę się bronić" (atak lub powód do skargi jest jedynie w twojej głowie)  lub "jedyny kontakt społeczny jaki znam  to sąd i składanie skarg" (więc i je składasz, żeby przedłużyć kontakt z terapią).

"To co robisz wypływa w twoich głeboko w nieświadomości zaszytych schematów. Problem w tym, że nie czujesz ani nie rozumiesz kompletnie pojęcia nieświadomego i sprowadzasz wszystko do behawioru (zrobiłem nie zrobiłem) a to nie prowadzi do niczego. Faktem jednak jest że świadomość to tylko mizerne odbicie nieświadomych impulsów. Twoja świadomość nic nie wie (nie będzie więc dyskusji, bo nie jesteś do niej przygotowany) a twoje schematy- wobec traum -  działają tak jak kurtyny przy pożarze- odcinają cię od uczuć. Do tego dochodzi problem z brakiem kontenerowania uczuć w dzieciństwie i nazywania ich przez rodziców oraz zlania z matką (wycofanie się ze świata osiagnięć, sukcesu).

 

Dlaczego odcinają? Dlatego, że w nieświadomej warstwie jesteś wściekły na swoich opiekunów i masz do nich wielki żal. Te uczucia budzą lęk (bo ktoś się może zemścić, ktoś cię może zaatakować lub ty możesz kogoś skrzywdzić) i stąd -manipulowany lękiem - tworzysz sobie świat nie tylko pusty (bo go nie rozumiesz odcięty od uczuć i słów) ale i zagrażający. Nikt nie jest - w twoim lęku- wystarczająco dobry żeby ci cokolwiek dać. Zakładasz wewnętrznie, że nikt nie jest wystarczająco silny, by twoje uczucia i stany unieść (tak jak niewystarczająco silni byli twoi rodzice). Rzekoma agresja ludzi wobec ciebie jest twoją projekcją (twoją własną agresją wypartą i umieszczoną w innych). Tak jak bezradność- umieszczasz w terapeutach swoją własną bezradność by (nieświadme jest sprytne) właśnie ich oskarżyć o bezradne nieróbstwo a nie siebie. Podobnie z żalem- ten żal, że terapeuci "cię oszukują" jest de facto przeznaczony nieświadomie dla twoich rodziców.

 

Próbujesz zniwelować swoją niespójność ( i innych) ale to nie ma sensu. Ludzie, ty też- są niespójni. Zobacz co piszesz np piszesz że nie wiesz co to relacja a jednocześnie masz relację z matką i bratem; piszesz że nic nie zrobiłeś a potem wymieniasz wiele punktów; piszesz, że nic nie rozumiesz z terapii ale jednak składasz skargi na terapeutów, że nie wykonali swojej pracy.

 

Twoja świadomość na razie nic nie widzi. Co więcej, nieświadomość nie na jednej "prawdy", jest wielowątkowa i wieloznaczeniowa.

 

Funkcjonujesz przez kontakt prawny, matematykę, rozlany żal i utajoną agresję, bo tak ci jest łatwiej. To jest jakoś logiczne w kontekście twoich doświadczeń. Problem w tym, że niczego to nie zmienia. Żeby cokolwiek zmienić musisz zakwestionować to co wiesz, w twoim przypadku- przy wsparciu terapeutycznym (kimś kto jest zdolny do pracy z psychotykami z sensie lacanowskim), żebyś się nie rozwalił w psychozie. Tak ja przypuszczałam, nie razie nie kwalifikujesz się do grupowej.

 

Co to terapii- jak na osobę niepracującą, nie płacącą składek i korzystającą z cudzych dostałeś bardzo dużo pomocy. Kilka osób otworzyło ci drzwi, ale ty nie wszedłeś marudząc, że framuga ma brzydki kolor, drzwi nie naoliwione, nikt nie wysłał ci zaproszenia w ozdobnej kopercie i z wewnętrznego lęku nie przeszedłeś nawet przez próg. Terapeuci na ciebie czekali, ale ty nie wszedłeś (to ci piszesz o swojej pracy w terapii nie jest żadna pracą a pozorem). Obarczanie odpowiedzialnością terapeutów czy szukanie "prawdy i sprawiedliwości" (to nie cytat to metafora) wpisuje się w twoje schematy (skarga jako forma kontaktu społecznego, paranoiczny brak zaufania), ale -nadal- niczego nowego ci nie daje.

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Aby terapia zadziałała musi być szczera chęć ,że życie ,które teraz mam mi nie odpowiada. Widocznie pasuje ci życie które teraz masz bo ilość wymówek jest ogromna. 

 

Idąc dalej to akceptacja problemu,ogólnie akceptacja wszystkiego:siebie, przeszłości,rzeczywistości,braku sprawiedliwości bo świat nie jest sprawiedliwy, bo bez tego nie da się zmienić swojego myślenia. Szczera akceptacja,nie udawanie.

 

Następnym krokiem jest przyjmowanie co mówi terapeuta prawie bezkrytycznie. Można sobie darować terapię jeśli nie ma zamiaru pracować tylko słuchać i swoje wiedzieć. W wielu przypadkach trzeba robić wbrew sobie,wbrew swoim szkodliwym przekonaniom, nikt nie mówi że psychoterapia jest latwa.

 

Przez terapie nie staniesz się kimś nowym, tylko najlepsza wersja samego siebie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 25.12.2019 o 04:13, Miss Worldwide napisał:

 A po masz sie godzic z przeszloscia? Jej juz nie zmienisz. Nie musisz sie z nia godzic. A niby jak masz sie pogodzic z czyms co sprawilo ci np bol czy zawod. Co rozumiesz przez pogodzenie sie z przeszloscia? 

To specjaliści wskazują mi ten problem gdy wspominam o przeszłości. Nie wiem na czym polega pogodzenie się z przeszłością. Ale zapytałem o to na tym forum we wpisie pt. " Na czym polega przepracowanie przeszłości? "

 

Przeszłości nie zmienię ale jej skutki owszem (nie zawsze).

 

Prosiłem o sporządzenie opinii lub oceń przez specjalistów aby wykorzystać je jako dowód na poparcie moich słów. Spotkałem się z odmową.    

W dniu 25.12.2019 o 04:13, Miss Worldwide napisał:

 Kontakty z ludzmi opracowuj z psychologiem. Tu ci moze pomoc. Ale musisz robic to co mowi nawet jak wydaje ci sie to bez sensu. 

To jest bardzo trudne. Spotkania są za rzadko (od dwóch do czterech tygodni średnio) lub spotkań jest za mało (12 spotkań terapeutycznych w ramach NFZ, wyznaczałem wtedy tylko jeden cel) a zaufanie pacjenta do psychologa jest wymuszane.

W dniu 25.12.2019 o 04:13, Miss Worldwide napisał:

Brak pewnosci siebie tez z psychologiem. 

To mi nie pomaga. Psycholog nie odpowiada na moje prośby o pomoc w podniesieniu pewności siebie albo chwali mnie za moje osiągnięcia szkolne (to nie pomaga). 

W terapii psychodynamicznej psycholog odrzucił mój cel : Poprawa pewności siebie i niskiej samooceny.

W dniu 25.12.2019 o 04:13, Miss Worldwide napisał:

Niska samoocena e jakim sensie? Ze jestes brzydki czy glupi czy co ci najbardziej przeszkadza. Tez nadaje sie na terapie.

Ocena mnie jako osoby dorosłej i mężczyzny. 

 

Kiedy jestem proszony o podanie moich zalet lub czynności w których jestem dobry to zawsze mam trudności w ich podaniu. Zwykle nie podaje. 


Mimo osiągnięć szkolnych (stypendia i nagrody sportowe) nie radzę w sobie życiu.  Nie wiem co z nimi zrobić i jak ocenić. 

W dniu 25.12.2019 o 04:13, Miss Worldwide napisał:

Trudnosci w podejmowaniu decyzji mamy wszyscy. I w czym problem?

Nie wiem. 

 

Ta trudność nie dotyka wszystkich w jednakowym stopniu. Rozważmy przykład. (Prawie) wszyscy  mają trudności w szkole. Kto chciałby należeć do grupy najsłabiej uczących się uczniów? Nie chce być osobą, którą najsłabiej radzi sobie w podejmowaniu decyzji.

W dniu 25.12.2019 o 04:13, Miss Worldwide napisał:

Ciezko jest podejmowac rozne decyzje. Jakie decyzje ci trudno podjac? Czy masz zalozyc czerwone czy niebieskie skarpetki czy np co masz powiedziec na rozmowie o prace?

Problem w podejmowaniu decyzji polega na 

  • Niewiedzy jaką decyzję podjąć,
  • Wahaniu się przy podejmowaniu decyzji.

Mam trudności w podejmowaniu dotyczące życiowych wyborów lub kontaktów z innymi ludźmi np. czy chce być na zawsze z dziewczyną po około 7 letnim okresie znajomości lub czy komuś pomóc . Ostatecznie zgadzam się na pomoc lub odwlekam decyzję jak długo mogę.   

Obecnie moja dziewczyna ma dość czekania i oczekuje ode mnie deklaracji. A ja nie wiem co odpowiedzieć. W czasie kilkuletniej znajomości rzadko się spotykaliśmy (średnio 1 w miesiącu). Nie odwiedzałem (byłem u niej 2 lub razy) jej w jej domu bo obwiałem się pytań o pracę i wspólną przyszłość. Spotkania spędzaliśmy w centrach handlowych bo do mojego mieszkania wstydziłem się ją zaprosić. Bez pracy a tym samym środków finansowych miałem niewielkie możliwości. Ponadto to była moje pierwsza i jedyna dziewczyna w życiu. Gdy ją poznałem miałem 28 lat.

Nie mam problemu przy podejmowaniu prostych i codziennych decyzji.

Moja mama również miała trudności w podejmowaniu trudności w szczególności gdy dotyczyły one spraw wychowawczych lub rodziny.   

W dniu 25.12.2019 o 04:13, Miss Worldwide napisał:

Ojciec mnie olal a dziecmi z drugiej rodziny sie zajmowam. Ojczym pijak i awanturnik. Bieda w domu bardzo czesto. Czy latwo sie z tym pogodzic?

Nie sądzę aby to było łatwe.

W dniu 25.12.2019 o 04:13, Miss Worldwide napisał:

Moze mi pomozesz? 

Poproś lekarza o ocenę ryzyka. Proponuje obserwację podejrzanych zmian.

W dniu 25.12.2019 o 04:13, Miss Worldwide napisał:

Sprawiedliwosc?

Nie rozumiem pytania.

Oczekuje sprawiedliwości rozumianej jako kary i zadośćuczynienia za złamanie ogólno przyjętych norm lub  prawa. 

W dniu 25.12.2019 o 04:13, Miss Worldwide napisał:

Przeciez zycie nie plynie wg sprawiedliwosci.

To prawda.

W dniu 25.12.2019 o 04:13, Miss Worldwide napisał:

 Od kogo oczekujesz sprawiwdliwoci?

Chyba od wszystkich. Przez kogo chciałabyś być traktowana niesprawiedliwie?

W dniu 25.12.2019 o 04:13, Miss Worldwide napisał:

A to ze ja mialam takie zycie od kogo mam sie domagac sprawiedliwosci? Jakby mi ja mieli zwrocic?

Od winnych.  W uzgodnionej formie lub na drodze postępowania sądowego.

W dniu 25.12.2019 o 04:13, Miss Worldwide napisał:

A innym jeszcze gorsze tragedie sie zdarzaja i gdzie sprawiedliwosc?

Nie wiem.

W dniu 25.12.2019 o 04:13, Miss Worldwide napisał:

Nie rozwiazesz problemow ktore sa abstrakcyjne.

Czy brak pewności siebie, niska samoocena, brak asertywności lub trudności w podejmowaniu decyzji to są problemy abstrakcyjne? 

 

W rozmowie z psychologami opisałem wykorzystanie mojej mamy przez rodzinę. Żaden specjalista nie próbował dociec czy moje słowa są wiarygodne. Spotkałem się ze współczuciem ze względu na to co spotkało moją mamę a z drugiej strony obojętnością i brakiem działań mających za cel położenie kres jej cierpieniu (skutkom wykorzystania przez rodziny). Od specjalistów oczekiwałem zgłoszenia możliwości popełnienia przestępstwa. Każdy specjalista radził mi podjąć kroki prawne jakie uważam za stosowane samodzielnie. Znów jestem sam. 

W dniu 25.12.2019 o 04:13, Miss Worldwide napisał:

Pojecie sprawiedliwosci to tylko w sądzie. Bo tam jest kodeks i wg niego sie dziala.

Planowałem drogę sądową. Nie mniej jednak konieczne są dowody. A moja mama była osobą niezaradną i podatną na wpływy a ja pod jej wpływem i za sprawą braki ojca stałem się osobą zależną od niej. Bez własnego zdania. Moja mama nie umiała formułować konkretnych próśb wobec rodziny lub pracownika socjalnego. Opisywała naszą sytuację i oczekiwała podjęcia działania przez współrozmówce. To nie następowało. Mama nie korzystała z pomocy psychologa (poza jedną wizytą). Nie ma żadnych dokumentów potwierdzających jej stan psychiczny w przeszłości. 

Miałem nadzieję, że specjaliści przygotują ocenę stanu psychicznego mojej mamy i mnie co mogło by posłużyć za podstawę do poparcia moich oskarżeń. Podkreślam, że nie namawiam do kłamstwa lub łamania przepisów. Czy moja prośba jest wygórowana?

W dniu 25.12.2019 o 04:13, Miss Worldwide napisał:

A co bys uwazal za sprawiedliwe? Sprawiedliwe wg kogo? Jak zachorujesz to tez to jest niesprawiedliwe. Jak ktos wygra loterie a ty nie to tez jest niesprawiedliwe. Nie wiem jak to wytlumaczyc. Slowo sprawiedliwosc nie istnieje w rzeczsch ktore sie nam.przytrafiaja w zyciu bo zycie nie ma regul. 

Często staram się pisać krótko i prosto. Niestety to oznacza, że  moje słowa nie są precyzyjne. Zwykle słowo sprawiedliwość odnoszę do tego jak moja mama była traktowana przez rodzinę, obowiązków specjalistów wobec pacjenta oraz  norm społecznych.  

Ogólne pojęcie sprawiedliwości jest trudne  w uchwycenie ze względu na określeniu tego co jest sprawiedliwe. Stąd upieram się do dążenia do sprawiedliwości w oparciu o ogólnie obowiązujące prawo, regulaminy, kodeksy  i normy społeczne.

W dniu 25.12.2019 o 04:13, Miss Worldwide napisał:

Wszystko co sie nam.przytrafia gorszego to jest dla nas niesprawiedliwe?

 

Nie sądzę.

W dniu 25.12.2019 o 04:13, Miss Worldwide napisał:

To ze przejales obowiazki.ojca to jest niesprawiedliwe wg kogo i wg czyich norm? 

To jest niesprawiedliwe według ogólnoprzyjętych norm społecznych, mojej dziewczyny, pracownika socjalnego, mojej mamy  oraz niektórych użytkowników forum. 

W dniu 25.12.2019 o 04:22, Miss Worldwide napisał:

Jeszcze dodam. Bo pisales, ze analizowanie musisz czyms zastapic bo inaczej musialbys podejmowac decyzje losowo. Decyzje sie podejmuje analizujac. Wiec nie wiem dlaczego masz nie analizowac decyzji 🙂

Zapewne dla tego, że moja analiza nie przynosi rozstrzygnięcia (decyzji). 

W tym miejscu poczynię ogólną uwagę dotyczącą mojego sposoby postrzegania świata. Kiedy ktoś stawia przede mną pytanie staram się odpowiedzieć na nie dokładnie (są wyjątki). Analizuję je. Podobnie jak złodziej, który próbuje znaleźć bezpieczną drogę do skarbca w banku. Wymaga to wiedzy, analizy i poszukiwań. Musi rozważyć czy wejść oknem czy tylnymi drzwiami. Ja również szukam drogi do prawdy, która stanowi odpowiedź na pytanie.  Podobne też jest to do udowodnienia twierdzenia matematycznego. Nie wystarczy sprawdzić 100, 1000 czy nawet 1 000 000 przypadków. Konieczna jest pewność. Istotne stają się szczegóły, które w życiu codziennym są ignorowane.  Robię to wszystko bo brak mi doświadczenia życiowego oraz pewności siebie a swoje decyzje wole oprzeć na pewnych i niezmiennych  zasadach oraz regułach. Rozumiesz? 

 

W świece, który jest uporządkowany i znany nie grozi nie niebezpieczeństwo niepewności. Niektóre codzienne decyzje budzą  mój lęk bo nie wiem co z nimi począć. Dla większości osób one nie są groźne bo się z nimi oswoili a ja nie.  

 

Jest kilka powodów dla których odradza mi się analizę w celu podjęcia decyzji

  • Moja analiza może zawierać błędy np. założenia, które stoją u jej podstaw mogą być błędne,
  • Moja analiza może nigdy nie przynieść wyniku. Ludzie często podejmują decyzję na podstawie swojego doświadczenia. Mi jego brak. Często stoję przed równo słusznymi wyborami,  
  • Wyniki moich analiz są negatywne dla specjalistów,
  • Aby nauczyć się mnie innego sposobu podejmowania decyzji,
  • W mniemaniu niektórych specjalistów analiza zabiera mi zbyt dużo czasu.

Wybacz. Znów staram się wyjaśnić co che powiedzieć moja głowa nie używając zbyt wielu słów i jasno. Ale chyba mi się to nie udało.  

W dniu 25.12.2019 o 04:22, Miss Worldwide napisał:

masz nie analizowac WSZYSTKIEGO.

Nie robię tego zawsze. Z powodu braku, jak sądzę, doświadczenia, wsparcia i przygotowania w dzieciństwie próbuje wywnioskować jak postąpić z podstawowych reguł. Ale okazuje się to nie nieskuteczne (nie zawsze). Z powodu braków wymienionych w zdaniu poprzednim czuje się zmuszony do analizy wszystkiego. Brak pewności siebie i słuszności swoich racji budzi strach, który próbuje stłumić poznając (analizując) nieznane. 

Zwykle nie umiem skorzystać z doświadczenia (bo jest ubogie) aby zakwalifikować dane zachowanie jako podobne i skorzystać z nabytych metod postępowania.  Nie mam do czego się odwołać z mojego dzieciństwa stąd nawet bardzo podobne okoliczności wymagają ode mnie ich analizy od początku. To zagadnienie związane jest z ustalaniem granic.

Pomiędzy nic a wszystko jest bardzo dużo miejsca. Nawet, gdy ograniczę analizę do pewnego wycinka to gdy nie przynosi ona spodziewanych rezultatów to czuje przymus dokładniejszej analizy. Nie widzę innego wyboru:(

W dniu 25.12.2019 o 04:22, Miss Worldwide napisał:

Decyzje ktore nie wymagaja analizy np co masz zjesc albo co ubrac, czy jakies inne ktore nie waza na zyciu tak naprawde,  napisz na papierku i wylosuj. Zacznij od malych rzeczy czyli np co masz zjesc, co ubrac, gdzie isc na spacer.

Nie mam problemu z "małymi" decyzjami:)

W dniu 25.12.2019 o 04:22, Miss Worldwide napisał:

Albo takich malych rzeczy jak tu na forum, analizowanie kazdego slowa i dawanie cytatow. Przeczytaj i odpisz bez zagladania w post na ktory odpowiadasz. 

Nie zrobię tego. Przepraszam. 

Trudno mi polegać na własnym zdaniu. Gdy ktoś ma takie samo zdanie jak ja lub przekonam go do mojego zdania to służy mi ono jak oręż w słownej potyczce. Walczę nie swoim lecz cudzym mieczem. Dlatego ustalenie prawdy jest dla mnie takie ważne. 

   

W dniu 26.12.2019 o 10:53, doi napisał:

Nie masz żadnej racji w rzekomym sporze z terapeutami- ten spór jest jednak po coś ci potrzebny, choćby po to by ustawić sobie mit pt "wszyscy są dla mnie źli" (wiem, za chwilę też będę w twoim mniemaniu, nikt tu nie może być pomocny), "muszę się bronić"

Słowa w cudzysłowie nigdy nie wypowiedziałem!

Nie ma sporu. Mam zastrzeżenia do pracy specjalistów. Uwagi mam do niektórych specjalistów.

Nie wszyscy są dla mnie źli.  

W dniu 26.12.2019 o 10:53, doi napisał:

(atak lub powód do skargi jest jedynie w twojej głowie) 

Zatem łatwo można mnie przekonać skoro staram się być racjonalny i logiczny.  Aby przekonać się czy moje uwagi bezpodstawne postawiłem je na forum publicznym i konsultowałem je z moją dziewczyną, mamą, pracownikiem socjalnym innymi specjalistami. Niektórzy popierali moje słowa.  

W dniu 26.12.2019 o 10:53, doi napisał:

"jedyny kontakt społeczny jaki znam  to sąd i składanie skarg" (więc i je składasz, żeby przedłużyć kontakt z terapią).

Słowa w cudzysłowie nigdy nie wypowiedziałem!

Chodzę do sklepu i biblioteki lub do lekarza. Widuje się regularnie z pracownikiem socjalnym oraz dziewczyną.

 

Nigdy nie złożyłem skargi. Wspomniałem o tym we wcześniejszym wpisie. Nie czytasz uważnie moich wypowiedzi?

W dniu 26.12.2019 o 10:53, doi napisał:

"To co robisz wypływa w twoich głeboko w nieświadomości zaszytych schematów. Problem w tym, że nie czujesz ani nie rozumiesz kompletnie pojęcia nieświadomego i sprowadzasz wszystko do behawioru (zrobiłem nie zrobiłem) a to nie prowadzi do niczego. Faktem jednak jest że świadomość to tylko mizerne odbicie nieświadomych impulsów. Twoja świadomość nic nie wie (nie będzie więc dyskusji, bo nie jesteś do niej przygotowany) a twoje schematy- wobec traum -  działają tak jak kurtyny przy pożarze- odcinają cię od uczuć. Do tego dochodzi problem z brakiem kontenerowania uczuć w dzieciństwie i nazywania ich przez rodziców oraz zlania z matką (wycofanie się ze świata osiagnięć, sukcesu).

Czemu żaden specjalista mi tego nie mówi?

Kto ma to uporządkować? Jedyne to co słyszę to pogódź się z przeszłością. To pozwoli na zachowanie status quo. Zmniejszy to jedynie moje oczekiwania wobec specjalistów.

Poza propozycją podjęcia pracy nie widzę innych prób pomocy. Większość spotkań jest podobnych. Podaje trapiące mnie trudności lub robi to psycholog, omawiam i podaje przykłady z mojego życia. Nie zapominam o podaniu przyczyn oraz możliwych rozwiązań. Kolejne spotkanie omawia inny problem.

W dniu 26.12.2019 o 10:53, doi napisał:

Dlaczego odcinają? Dlatego, że w nieświadomej warstwie jesteś wściekły na swoich opiekunów i masz do nich wielki żal.

Od lat rozmawiam z mamą o przykrej przeszłości. Niekiedy przybiera to formę kłótni. Mama łagodzi sytuację i usprawiedliwia się trudnym wychowaniem oraz brakiem pomocy ze strony rodziny. Przekonuje mnie to i zrezygnuje z dalszej rozmowy. Niestety mama nie szukała pomocy w instytucjach do tego przeznaczonych (MOPS, NFZ). Z biegiem czasu moje trudności narastały bez odpowiedniej pomocy ze strony mamy. Mam za złe mamie, że nie skorzystała z pomocy psychologa lub pracownika socjalnego. Czuje się osamotniony. Niestety moja mama jest osobę pod pewnymi względami bezradna. Nie umiem pogodzić się brakiem poszukiwania przez nią pomocy gdy informowałem ją o moich trudnościach. Teraz odpowiedzialność spada na mnie:(:(:(  

 

Przywykłem do tego, że ojciec nie jest częścią mojego życia. Nie miałem wobec niego żadnych oczekiwań. To mama brała na swoje braki jego obowiązki:( Nie czuję straty po śmierci ojca. NIGDY nie wygarnąłem ojcu mimo okazji ku temu:(:(:(  Mama zawsze była wobec niego pobłażliwa. Dawała mu wiele szans. Do końca chciała jego powrotu:(:(:(  

W dniu 26.12.2019 o 10:53, doi napisał:

stąd -manipulowany lękiem - tworzysz sobie świat nie tylko pusty (bo go nie rozumiesz odcięty od uczuć i słów) ale i zagrażający. Nikt nie jest - w twoim lęku- wystarczająco dobry żeby ci cokolwiek dać.

W moim mniemaniu niewiele osób chce cokolwiek dać. 

W dniu 26.12.2019 o 10:53, doi napisał:

Rzekoma agresja ludzi wobec ciebie jest twoją projekcją (twoją własną agresją wypartą i umieszczoną w innych). Tak jak bezradność- umieszczasz w terapeutach swoją własną bezradność by (nieświadme jest sprytne) właśnie ich oskarżyć o bezradne nieróbstwo a nie siebie. Podobnie z żalem- ten żal, że terapeuci "cię oszukują" jest de facto przeznaczony nieświadomie dla twoich rodziców.

Gdyby pierwsze spotkanie z specjalistami poprzedzał okres bezczynności lub bezradności to był się zgodził z twoimi słowami. Tak nie było. Skończyłem studia, obroniłem pracę magisterską i pracowałem na stażach a później szukałem pracy (odbyłem kilkanaście rozmów kwalifikacyjnych w moim mieście i sąsiednim).

Jestem rozumnym człowiekiem i znam język polski. Żaden specjalista (ci do których się zwróciłem) nie odpowiedział na moje zarzuty na bezczynność. Mam się domyśleć.     

Nie mówiłem o żadnej agresji wobec mnie.  To z twoich ust dwukrotnie padło to słowo. 

To nie jest bezradność (specjalistów) ale  bezczynność. Nie oskarżam o specjalistów o nieróbstwo. Zarzucam ich nie wypełnianie swoich obowiązków lub nie dotrzymywanie danego słowa. Przy czym nie dotyczy to wszystkich specjalistów i nie w takim samym stopniu.

Proszę czytaj uważnie moje wypowiedzi. Nie chce tracić czasu na korygowanie twoich słów. Dziękuje.

W dniu 26.12.2019 o 10:53, doi napisał:

Próbujesz zniwelować swoją niespójność ( i innych) ale to nie ma sensu. Ludzie, ty też- są niespójni.

Próbuje się w tym odnaleźć. Nie wiem co robić. Gdzie szukać oparcia? Weźmy za przykład ocenę zachowania specjalistów wielokrotnie opisywanych przeze mnie na tym forum. Spotykam się z rożnymi ocenami. Próbuje to uzgodnić. Stąd dyskusja i analiza. 

Sam czuję się za słaby aby postępować zgodnie z "moim" zdaniem.  Uciekam od niego. Szukam wsparcia. 

W dniu 26.12.2019 o 10:53, doi napisał:

Zobacz co piszesz np piszesz że nie wiesz co to relacja a jednocześnie masz relację z matką i bratem; piszesz że nic nie zrobiłeś a potem wymieniasz wiele punktów; piszesz, że nic nie rozumiesz z terapii ale jednak składasz skargi na terapeutów, że nie wykonali swojej pracy.

1. Gdzie sprzeczność w tym że nie wiem co to relacja a posiadaniem relacji z matką i bratem? Proponuje rozważyć przykład z telefonem. Możesz używać telefonu (być w relacji z kimś) a jednocześnie nie wiedzieć jak działa (nie wiedzieć czym jest relacja).

2. Kiedy mówię, że nic nie zrobiłem?

3. Proszę wskaż, gdzie piszę, że nie rozumiem nic w terapii. Nie złożyłem żadnej skargi na żadnego specjalistę.

W dniu 26.12.2019 o 10:53, doi napisał:

Funkcjonujesz przez kontakt prawny, matematykę, rozlany żal i utajoną agresję, bo tak ci jest łatwiej. To jest jakoś logiczne w kontekście twoich doświadczeń. Problem w tym, że niczego to nie zmienia. Żeby cokolwiek zmienić musisz zakwestionować to co wiesz, w twoim przypadku- przy wsparciu terapeutycznym (kimś kto jest zdolny do pracy z psychotykami z sensie lacanowskim), żebyś się nie rozwalił w psychozie. Tak ja przypuszczałam, nie razie nie kwalifikujesz się do grupowej.

Jak znaleźć odpowiedniego specjalistę?  Każde spotkanie ze specjalistą poprzedza wywiad. Czy specjalista nie umie ocenić jakiej pomocy potrzebuję i czy jest mi w stanie pomóc?

W dniu 26.12.2019 o 10:53, doi napisał:

Co to terapii- jak na osobę niepracującą, nie płacącą składek i korzystającą z cudzych dostałeś bardzo dużo pomocy. 

Nikt nie ocenia racjonalności oraz efektywności tych wydatków. Na moje komunikaty o braku skuteczności działań specjalistów spotykam się z obojętnością lub ignorancją (specjalista nie odnosi ani słowem). 

W dniu 26.12.2019 o 10:53, doi napisał:

Kilka osób otworzyło ci drzwi, ale ty nie wszedłeś marudząc, że framuga ma brzydki kolor, drzwi nie naoliwione, nikt nie wysłał ci zaproszenia w ozdobnej kopercie i z wewnętrznego lęku nie przeszedłeś nawet przez próg.

To co znaczy, że otworzyło drzwi? Wskaż je. 

To, że czegoś odmawiam (podjęcia pracy) to nie oznacza, że nie zgadzam się z tym. 

Rozmowa ze specjalistów miała następujący przebieg (to jest uproszczona wersja, kolejność czynności mogła być różna u różnych specjalistów). Powiedziałem, że mam trudności z podjęciem pracy. Wskazałem na przyczyny oraz działania, które mogą mi pomóc.  Nie dostałem ŻADNEGO wsparcia przy poprawieniu pewności siebie i niskiej samooceny. Potem poda zachęta podjęcia pracy z uzasadnieniem.   

Przed odmową podjęcia pracy odbyłem dwa staże. Moje trudności nie są bezpodstawne. 

W dniu 26.12.2019 o 10:53, doi napisał:

Obarczanie odpowiedzialnością terapeutów czy szukanie "prawdy i sprawiedliwości" (to nie cytat to metafora) wpisuje się w twoje schematy (skarga jako forma kontaktu społecznego, paranoiczny brak zaufania), ale -nadal- niczego nowego ci nie daje.

Nie jest ważne czy wnoszę przeze mnie uchybienie są zasadne? 

Nie sporządziłem ani jednej skargi. 

W dniu 26.12.2019 o 11:38, giroditalia napisał:

Aby terapia zadziałała musi być szczera chęć ,że życie ,które teraz mam mi nie odpowiada. Widocznie pasuje ci życie które teraz masz bo ilość wymówek jest ogromna. 

Podaj proszę  dwie wymówki oraz ogólną liczbę (ograniczmy się do tej rozmowy, która liczy obecnie trzy strony).

W dniu 26.12.2019 o 11:38, giroditalia napisał:

Idąc dalej to akceptacja problemu,ogólnie akceptacja wszystkiego:siebie, przeszłości,rzeczywistości,braku sprawiedliwości bo świat nie jest sprawiedliwy, bo bez tego nie da się zmienić swojego myślenia. Szczera akceptacja,nie udawanie.

Czego nie  akceptuje? Akceptacja nie oznacza milczącą zgodę na działania innych. Czy to ogólna refleksja czy odnosisz się do moich słów?

Akceptuje braku sprawiedliwości w świecie. W rozmowach ze specjalistami odnoszę się do braku sprawiedliwości wobec mojej osoby lub rodzinny rozumianej jako przestrzeganie ogólnych norm społecznych lub prawa w tym przepisów praw pacjenta lub regulaminów.  

W dniu 26.12.2019 o 11:38, giroditalia napisał:

Następnym krokiem jest przyjmowanie co mówi terapeuta prawie bezkrytycznie.

Gdzie mam postawić granicę? Zatem zaufanie nie jest konieczne skoro jest istnieje taki odgórny przymus?

W dniu 26.12.2019 o 11:38, giroditalia napisał:

Można sobie darować terapię jeśli nie ma zamiaru pracować tylko słuchać i swoje wiedzieć.

To robi dokładnie robi specjalista. Co za ironia. 

Mam zamiar pracować. Zaproponowałem pracę nad pewnością siebie i niską samooceną (jeden psycholog odmówił a dwóch nie odpowiedziało ani słowem). 

Czasami mam swoje zdanie na wybrane tematy.  Próbowałem omówić słowa specjalistów w czasie spotkań. Niestety często spotykało się to z odmową. 

W dniu 26.12.2019 o 11:38, giroditalia napisał:

W wielu przypadkach trzeba robić wbrew sobie,wbrew swoim szkodliwym przekonaniom, nikt nie mówi że psychoterapia jest latwa.

Zgadzam się z tym. Staram się omówić trudne dla mnie działania aby lepiej je rozumieć i przygotować się do nich.  W ten sposób zmniejszyć poczucie lęku.  Podobnie jak rodzice tłumaczą dziecku czemu musi iść do lekarza lub przedszkola.  Zawsze tak robiłem. Na rodziców nie mogłem liczyć (poza pewną pomocą ze strony mojej mamy). Niestety kilka zdań wyjaśnienia mi nie wystarcza.

W dniu 26.12.2019 o 11:38, giroditalia napisał:

Przez terapie nie staniesz się kimś nowym, tylko najlepsza wersja samego siebie.

Nie wiem kim jestem. Mój charakter nie był kształtowany przez czas i najbliższych stąd wciąż tak wielkie poczucie niepewności i trudności w podjęciu decyzji. 

Podobne słowa słyszałem u Pana Mateusza Grzesiaka

 

@doi 

  1. Proszę nie używaj znaku cudzysłowu w odniesieniu to nie moich słów. Może to wprowadzać innym użytkowników w błąd przypisując mojej osobie słowa, których nigdy nie wypowiedziałem. 
  2. NIGDY nie złożyłem żadnej skargi w życiu w tym na specjalistę.

@giroditalia , @Miss Worldwide Dziękuje za wypowiedź:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@johnn, tyle napisałeś o innych , ale jak twoje własne postępy? Jak postępuje wewnętrzna praca?

Niestety, to wszystko co mogłam ci dać jako informację zwrotną (mogę tylko doradzić naśladownictwo sensownych -podkreślam sensownych- wzorców jako zewnętrzną formę kontaktu ze światem), ale jeśli nie chcesz to oczywiście nie bierz. Dla mnie nie ma problemu, ale nie podpowiem już nic więcej, bo nie łączysz słów ze znaczeniem a tego znów nie składasz w obrazy i metafory, co utrudnia ci odczytanie swoich postaw. Mnie znów trudno się z tobą komunikować bo w komunikacji nie ma niczego obiektywnego ani logicznego i ty też masz ogromny problem z odczytaniem tego co mówię. Jak pisałam- więc nie ma sensu dyskutować i dziwię się że tyle czasu poświęciłeś na pisanie tutaj jakiejś dyskusji z moimi słowami.

 

Może komuś innemu się przyda co pisałam, nic się nie dzieje bez potrzeby :).

Miłego dnia w każdym razie i powodzenia.

 

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 15.02.2020 o 18:49, Bigmen napisał:

Miliony ludzi nie ma kontaktu z tym hipotetycznym nieświadomym i żyje im się cudnie.

Tak. Miliony much ma także kontakt z g..em i żyje im się równie cudnie.

Miałam wrażenie że J. nie żyje się cudnie, ale faktycznie, może się myliłam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, doi napisał:

@johnn, tyle napisałeś o innych , ale jak twoje własne postępy?

Różnie w różnych obszarach. Moje analizy przynoszą wiele wniosków, ocen oraz odpowiedzi ale  bez działań są niewiele warte. Podobnie prawo, którego nikt nie przestrzega. 

4 godziny temu, doi napisał:

Jak postępuje wewnętrzna praca?

 Wciąż staram się co należy poprawić i jak. W poczuciu osamotnienia, porzucenia i ignorancji chęć do pracy nad sobą jest niewielka. 

Chce poprawić pewność siebie i niską samoocenę. Ale słowa, które przynoszą uznanie dla moich czynów z przeszłości mi jej nie dodają. A samodzielna praca to katorga. Ja czuję  się dumny z moich szkolnych osiągnięć by za chwilę nic nie czuć. To przychodzi do mnie niczym fale na przemian omywająca brzeg morza. Nie mogę znieść tego uczucia. Szukam spokoju. 

5 godzin temu, doi napisał:

Niestety, to wszystko co mogłam ci dać jako informację zwrotną (mogę tylko doradzić naśladownictwo sensownych -podkreślam sensownych- wzorców jako zewnętrzną formę kontaktu ze światem), ale jeśli nie chcesz to oczywiście nie bierz.

To robiłem w szkole średniej i na studiach. Ale bez nadzoru okazało się nie wystarczające. 

5 godzin temu, doi napisał:

Dla mnie nie ma problemu, ale nie podpowiem już nic więcej, bo nie łączysz słów ze znaczeniem a tego znów nie składasz w obrazy i metafory, co utrudnia ci odczytanie swoich postaw.

Skoro wskazujesz trudność to czemu nie wskazujesz metod jego rozwiązania lub nie odsyłasz do odpowiedniego specjalisty? (Zdaje się sobie, że możesz nie posiadać odpowiedniej wiedzy). Podobne odrzucenie spotyka mnie ze strony niektórych specjalistów. Skupiają się na tym, że nie robię jak mnie o to proszę zamiast znalezieniu przyczyn takiego stanu rzeczy.  Przywołuje mi historię ucznia, którego nauczyciel nie potrafi nauczyć bo za dużo uczniów. Niestety uczeń bez pomocy ze strony rodziców dostaję złe oceny i to jest widoczne.

5 godzin temu, doi napisał:

Mnie znów trudno się z tobą komunikować bo w komunikacji nie ma niczego obiektywnego ani logicznego i ty też masz ogromny problem z odczytaniem tego co mówię.

To postaraj się usunąć ten problem. Czy nie podobnie zachowują się specjaliści, którym łatwiej "uciec" niż zmierzyć z moim problem??

Czy możesz nazwać mój problem? Chciałbym go omówić ze specjalistami. 

 

5 godzin temu, doi napisał:

Jak pisałam- więc nie ma sensu dyskutować i dziwię się że tyle czasu poświęciłeś na pisanie tutaj jakiejś dyskusji z moimi słowami.

To proste. Zależy mi na rozwiązaniu mi moich problemów. Jaki mam inny wybór? Mogę podążać na przód lub zatrzymać się i dać się pochłonąć smutkowi, żalowi i przemijaniu.

 

5 godzin temu, doi napisał:

Może komuś innemu się przyda co pisałam, nic się nie dzieje bez potrzeby :).

Miłego dnia w każdym razie i powodzenia.

Dowiedziałem się od Ciebie więcej niż od nie jednego specjalisty. Napawa mnie to jednocześnie radością i przerażeniem.

Dziękuje za twoją pomoc i obecność:)  

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

14 minut temu, johnn napisał:

Moje analizy przynoszą wiele wniosków, ocen oraz odpowiedzi ale  bez działań są niewiele warte.

Właśnie. Więc wyłącz myślenie i nawet kopiąc się w tyłek, klnąc na siebie, wymyślając sobie, gadając do swojej głowy zacznij coś robić i ignorować w głowie swoje analizy, przemyślenia, blokady, wioski, przyczyny, logiki, żale i założenia. Nie musi to być sensowne, nie musi być mądre, nie musi nawet być "etapem do celu". Coś zrób. Ogródek przekop. Obiad ugotuj. Poćwicz z hantlami. Zrób 5.000 kroków. 20 przysiadów. Zacznij od 8.11 i skończ o 10.14 -taki plan sobie zrób. Bo- sorry- od pół roku jak pamiętam (pewnie dłużej) czekasz na cud/zbawcę, skarżysz się, biadolisz nad sobą. To może być źródłem ogromnej wewnętrznej satysfakcji i tego że wzbudzasz w ten sposób zainteresowanie, ale jak sam widzisz- nie działa poza tym.

A co jeśli zbawca cie nie zbawi? Co jeśli nie ma zbawcy?

21 minut temu, johnn napisał:

nie odsyłasz do odpowiedniego specjalisty?

Słucham??? Ja mam gdzieś starego konia "odsyłać"? No chyba żartujesz. Jaki profil terapeuty/terapii  by ci pasował -dostałeś takich postów mnóstwo. Ja tez o tym pisałam. Padały tutaj propozycje od poznawczo-behawioralnej do speca od psychotyków. Twój wybór co z tym robisz.

To co tutaj się dzieje kojarzy mi się z taka grą: dajcie mi coś, a jak inni coś dają, to jest to niedobre, więc mówisz: dajcie więcej, i tak gra się toczy. Do pewnego momentu gdy inni będą mieli dość a ty będziesz mógł odegrać sobie porzucenie- bo to idzie zawsze w tę stronę. Z tego powodu nie zostałeś zakwalifikowany do grupowej- ludzie by cię zjedli bo dawaliby a ty byś brał i krytykował dary w nieskończoność nie robiąc nic.

Ja już więcej nic nie mam, chyba że dla postronnych coś napiszę. I odradzam tobie czytać. 🙂.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@doi mam pytanie, jeśli można. Mam taką sytuację, szczególnie jest to widoczne w pracy. Kiedy mam nad sobą przełożonego, to nieświadomie prowokuje sytuacje, żeby on mnie odrzucił, żeby mnie zwolnił, żeby pozbył się mnie. Staram się w pracy, ale bywa, że o czymś zapomnę "nieświadomie", że zrobię coś źle. Wywołuje złość tej osoby na mnie. Wiem, że jest to powtórka relacji z matką, ale nie wiem, jak się tego pozbyć. To jest wszystko takie nieświadomie. Może spotkałaś się z jakąś literaturą, która dobrze opisalalaby ten problem. Będę wdzięczna za pomoc z twojej strony. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Wirginia Zachodnia napisał:

Wiem, że jest to powtórka relacji z matką, ale nie wiem, jak się tego pozbyć.

Jasne że możesz pytać :), ale mam spore wątpliwości czy znam literaturę która może pomóc... Bo myślę że to jest temat na terapię. Nie tyle do przegadania (bo świadomość masz skąd to jest), co do odegrania. Tj ilekroć będziesz "prowokowała" odrzucenie t ( a będziesz to bezwiednie robić, założę się), to on/ona zagra inaczej niż twoja matka: nie odrzuci, przekieruje na ciebie wolność/odpowiedzialność, żebyś potrafiła działać bez względu na opinię innych etc, etc. To jest do przepracowania w relacji.

A z lektur- ja w sumie mało czytam psychologicznych ksiąg, ale tutaj pierwsze co mi przyszło na myśl to Pia Skogeman "Kobiecość w rozwoju". Mnie też inspiruje Hillman, jeśli jesteś z kręgu depresantów/samobójców to mogę polecić "Samobójstwo jako przemiana psychiczna". Jeśli chcesz pracować ze snami (i zobaczyć co z matką się dzieje w snach, bo pewnie symbolicznie tam bywa) to inspirujący jest Dudek i "Jungowska interpretacja marzeń sennych". Jeśli masz ochotę na więcej to jest B. Fink "Kliniczne wprowadzenie do psychoanalizy lacanowskiej", gdzie podaje przykłady terapii osób, które nieświadomie "sprzymierzają" się z rodzicami realizując ich program (auto-)zniszczenia.

Ale własna praca podstawą. Takie książki czyta się z trudnością jesli nie można tego odnieść do swoich doświadczeń.

 

I nie kop się 🙂. To że psyche to ciągle rozgrywa nie oznacza że to jest jakoś złe- tylko że temat jest ciągle żywy, że trzeba się nim zająć. Zresztą oddziaływanie rodziców jest tak potężne, że każdy- w stresie- wraca do starych schematów i "myli" innych z rodzicami. W pracy też się zdarza. To normalne, z kompleksem matki walczy się długo, w sumie całe życie :).

Edytowane przez doi

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 18.02.2020 o 11:41, doi napisał:

Jeśli chcesz pracować ze snami (i zobaczyć co z matką się dzieje w snach, bo pewnie symbolicznie tam bywa) to inspirujący jest Dudek i "Jungowska interpretacja marzeń sennych". Jeśli masz ochotę na więcej to jest B. Fink "Kliniczne wprowadzenie do psychoanalizy lacanowskiej", gdzie podaje przykłady terapii osób, które nieświadomie "sprzymierzają" się z rodzicami realizując ich program (auto-)zniszczenia.

 

 

 

Kupiłam dzisiaj tego dudka i tą książkę o lacanowskiej metodzie. Problem realizacji dziwnych programów wyłożonych przez rodziców mnie dotyczy. Matka mówiła, że do niczego się nie nadaję i że jestem kaleką życiową. Staram się panować nad swoim życiem, ale na koniec realizuję jej scenariusz. Ciężko jest mi się utrzymać w jednej pracy. Ciężko jest mi coś osiągnąć, czegoś się nauczyć. A kiedyś nie byłam takim człowiekiem. Wszystko się zmieniło przed 19 urodzinami. Czyli stałam się dorosła i realizuję jej scenariusz samozagłady. Sądziłam cały czas, że to depresja. Ale teraz już nie jestem tego taka pewna. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Wirginia ZachodniaDudek może być inspirujący, Fink może przerażać, bo Lacan trudny i "inny", ale może cię też zainspiruje gdzie w sobie szukać. W moim przypadku depresja też była wynikiem wgranych programów a raczej mojej interpretacji mojej pozycji edypalnej, o tych nieświadomych dziecięcych interpretacjach rzeczywistości pisałam na forum w wątku o wpływie dzieciństwa.

Temat nie jest jednak do czytania a raczej do przepracowania w terapii.

Trzymam kciuki, żeby pomogło. 🙂

PS. Moi rodzice tez dużo mówili, ale już dorosłam. Duże dzieci i tyle. Jak ze strachem- strach ma wielkie oczy, a twoja matka te bzdety pewnie mówiła do siebie. Dorosła już jesteś, popatrz na nią jak na zaburzone, głupie dziecko.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×