Skocz do zawartości
Nerwica.com

Witajcie Ziemianie


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

Ej momencik @doi nie zapędzaj się:). Nie wiem dlaczego zaczynasz z tym kiepski wspaniały, wiem że jest takie " romantyczne" podejście do tego "ciężkiego losu"  :P pewnie tak to wygląda i takim jest u mnie. Przyznaję jest coś co przyciąga w takim dole czasami, takie ojej, nic się nie da to nic nie muszę robić. Zauważam to. Nie napiszę Ci też że nie ma żadnych terapii, jeszcze nie jestem w tym punkcie. Najpierw muszę doprowadzić się do porządku po moim zapiciu - w pewnym momencie uzależnienia kac to nie 2 dni bólu głowy. Chociaż nie piłem od tamtego razu to wiem, że teraz jestem najbardziej podatny na wpadkę bo ciało się jeszcze domaga. Ale kiedy standardowe objawy abstynencyjne już złagodnieją lęk opanuję na tyle by: umówić wizytę domową by dostać leki, po to by nie zapić ze stresu że muszę gdzieś iść. Tak to pójście na skróty, a może bardziej wyeliminowanie potencjalnej wpadki. I nie mam niestety wyjścia, muszę się wspomóc chemią, nie jestem w stanie iść na żadne terapie czy cokolwiek bez tego na razie, może któryś lek zadziała, jest tego trochę. Muszę mieć siłę by nie odpuścić kiedy zrobi się lepiej. Jak doprowadzę się do stanu używalności lekami zadbać o to bym ich nie musiał brać. Bo branie leków to na dłuższą metę podobnie leczy jak zapijanie - nie leczy. Wtedy będę myślał jakim sposobem to zrobić czy terapia czy hipnoza czy cokolwiek innego, mam w tej chwili na tyle dość że mogą mnie kamieniami okładać jeśli jest szansa że będzie działać. Nie mam gdzie się cofać, mam ścianę za plecami. Nie mam już wymówki żeby nie próbować. Jak nie zacznę robić tych rzeczy to zgniję tu gdzie siedzę. Uwierz mi że chcę coś wreszcie przeżyć innego niż lęk.  Tylko muszę wygrać z wewnętrznym "januszem" którego przez lata utrwalałem. To że się "powyżalałem" - zamknięcie pewnego tematu - rozstania. Nie miałem innej okazji poujadać na swoją byłą, podsumować tego jak wyglądała moja wegetacja do tej pory. Byłem po fakcie bardzo roztrzęsiony, przechodzi mi. Nie jest już częścią mojego przyszłego życia, dotarło, na lepsze to wyjdzie dla obu stron. Bo teraz nie mam na kim polegać czyli nie mam wymówki. Lepszego momentu na zmianę życia nie miałem nigdy wcześniej. To czy mi się uda zależy chyba tylko od tego jak mocno chcę. Gdybym nie miał nadziei i nie sądził że jest szansa nie pisałbym tego teraz. Wcale bym na tym forum nic nie pisał jakbym się poddał całkowicie w którymś momencie. Idę albo nie idę. 

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sorry, nie wiem co mi odj*bało z tym pisaniem emogówna przez ostatnie dni że wrzucałem tu swoje "memuary" (rozwaliło mnie to określenieXD). Nie powienienem dotykać klawiatury w takim stanie jakim byłem. Mam nauczkę. Parę adresów/telefonów/cenników mam, uzbieram kasę i zrobię co trzeba.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Miałem załamanie, widocznie pieprzę wtedy gorzej niż pijany. Poza tym kogo to obchodzi. Wchodzisz pytasz co możesz zrobić i tyle, bez dram jak 14-latka co sobie nagle przyjaciół postanawia szukać. My bad. Pamiętałem o "piłeś - nie pisz", zapomniałem o "płaczesz - nie pisz":) Pozdrawiam, dzięki za poświęcony czas i pomoc.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×