Skocz do zawartości
Nerwica.com

Seksualność a zaburzenia psychotyczne


mark123

Rekomendowane odpowiedzi

Najpierw napiszę, jak przebiegała moja psychotyczność i rozwój "seksualny":

 

1. (7 rok życia) nagła globalna awaria psychiki oraz niektórych funkcji neuropsychicznych (być może spowodowana udarem niedokrwiennym), która pociągnęła za sobą mnóstwo rzeczy, m.in. aktywacje "czuwającego" nade mną "wyższego bytu/przewodniko-krytyka", który zaczął wprawiać mnie w doznania prześladowcze związane ze sprawami nadprzyrodzonymi, doznania te z kolei wprawiały mnie w silne poczucie wstydu i powodowały, że zacząłem zdecydowanie unikać pewnych rzeczy, których normalny człowiek nie unika

2. (12-13 rok życia) "wyższy byt" nagle zmienia podejście i następuje transformacja doznań prześladowczych w doznania posłannicze związane ze sprawami nadprzyrodzonymi (piszę doznania, a nie urojenia, bo krytycyzm nie został utracony). Potem dzieje się już szybko.

3. "wyższy byt" wpędza mnie w wyrzuty sumienia, przedstawiając mi fikcyjne sytuacje, w którym dzieje się komuś krzywda przez nadprzyrodzone sytuacje

4. "wyższy byt" nakłania mnie do różnych rzeczy (w tym mocno obsesyjnego robienia rzeczy, od których odciągnął mnie między 7, a 12-13 rokiem życia) "tłumacząc", że mają ona moc pomagania nadprzyrodzonemu światu i a to właśnie moja misja. Oprócz tego, dodatkowo nakłania mnie do codziennej masturbacji tłumacząc, że nią również pomogę nadprzyrodzonemu światu

5. postępuję tak, jak chce "byt" i rozpoczynam przygody z masturbacją, by rozładowywać wyrzuty sumienia, w które wpędza mnie "wyższy byt" i czuć się pomocny wobec nadprzyrodzonego świata

6. rozpoznanie erekcji i spostrzeżenie, że pojawia się ona, gdy "wyższy byt" przedstawia sytuacje z nadprzyrodzonego świata

7. interpretacja erekcji jako cielesnego zawołania przez "wyższy byt" do obowiązku wypełniania misji

8. seksualność i nadprzyrodzone posłannictwo stają się jednością, każde polecenie "wyższego bytu" wobec nadprzyrodzonego świata wpędzające mnie w wyrzuty sumienia i potrzebę bycia pomocnym w nadprzyrodzonym świecie staje się automatycznie obiektem dla erekcji i masturbacji

 

Dodatkowe informacje:

- nigdy nie czułem stanu, który zidentyfikowałbym jako podniecenie seksualne

- nigdy nie interesowała mnie nagość ani narządy płciowe

 

Czy Waszym zdaniem:

 

- jestem aseksualny, a moja nibyseksualność jest wyłącznie efektem zaburzeń psychotycznych i gdybym się z nich wyleczył i zniknąłby ten "byt" oddziałujący na moje sumienie, to zniknęłyby też erekcje i potrzeba masturbacji

- nie jestem aseksualny, ale zaburzenia psychotyczne spowodowały nienaturalny rozwój seksualności i gdyby zniknął ten "byt" oddziałujący na moje sumienie zniknął, to nadal byłyby aktywne erekcje i potrzeba masturbacji przy wyobrażaniu sobie krzywd w świecie nadprzyrodzonym, tyle, że już bez "misyjnych potrzeb"

- żadne z powyższych (dlaczego Waszym zdaniem mam erekcje i potrzebę masturbacji "połączone z sumieniem i psychotycznością"?)

 

?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wydaje mi się, że to wszystko ma związek z twoim postrzeganiem rzeczywistości (urojenia) psychozy od wczesnego dzieciństwa tak zniekształciły ci poczucie realności,  że wpłynęło to również na twoje poczucie seksualności w późniejszych latach. Wydaje mi się, że powinieneś wybrać się do specjalisty i omówić dogłębnie tę sprawę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja mam chyba jeszcze dziwaczniejszą i bardziej chorą seksualność, która mogła doprowadzić mnie do autentycznych urojeń, gdy się przed nią bronię. U mnie aberracje seksualne nie zaczęły się w wieku ok. 12 lat, lecz o wiele wcześniej, może już ok. 3 - 4 r. ż. Nie mogę pisać o szczegółach swoich dewiacji, bo ksiądz mi raczej zabronił.

 

Dla mnie każda seksualność jest zła, nawet ta normalna, moja psychika zauważyła też, że normalna seksualność ma pewien aspekt, który może ją czynić nawet bardziej niebezpieczną od zboczonej, a mianowicie to, że normalna seksualność może doprowadzić do prokreacji (i nieszczęścia dla dziecka, które się pocznie), a zboczenia często wykluczają poczęcie. Wrogiem dla mnie nie tylko jest zboczona seksualność, ale i ta normalna (której chyba nigdy nie miałem). Nie chcę ani zboczonej seksualności, ani zwykłej. Mimo tego nie uznaję prokreacji za zło, akt małżeński powinien być tylko dla poczęcia zbawionych istot, nie dla chwili zmysłowej przyjemności - także w małżeństwie. Małżeństwo nie jest dla mnie licencją na seks. 

 

Mogę myśleć, że wszystkie kobiety nie mają pochwy, wulwy, tylko nic zamiast nich, że nie mają płuc, mózgu, serca, wątroby, nerek, trzustki itp. Że jeżeli coś takiego widać, to to złożone halucynacje wywoływane przez złe duchy. Że kobiety nie mają ciała wręcz? Że wnętrzności i intymne części ciała nie należą do ich natury. Że są de facto anielicami bez życia biologicznego. Albo że ich ciała są z jednorodnej materii nieorganicznej, bez komórek, krwi, limfy, mikroelementów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×