Skocz do zawartości
Nerwica.com

Mózg jak krewetkowy shake


Jesiennywieczór

Rekomendowane odpowiedzi

Dobry, dobry. 

Nie jestem już w stanie myśleć. Godzinami mogę patrzeć się w sufit. 

Układanie logicznych i w miarę poprawnych wypowiedzi przychodzi mi z trudem. Z dnia na dzień moje iq się zmniejsza. Wiem to. Przypominam bardziej zwierzę niż człowieka, którym kiedyś byłam. Co prawda w przedszkolu miałam problemy z czytaniem i zapamiętywaniem kolejności miesięcy, ale nie odstawałam od rówieśników w drastycznym stopniu. Jednakże teraz, w wieku 17 lat, jest tragicznie. Moje umiejętności logicznego myślenia kuleją, wypowiedzi nie mają za grosz sensu a matematyka jest dla mnie koszmarem. Przeciętny czwartoklasista lepiej radzi sobie z podstawami tego przedmiotu niż ja. Czekam z rozpaczą na moment, w którym będę ślinić się jak buldog.

Jest mi niemiłosiernie wstyd za stan mojego mózgu. Zawsze podziwiałam ludzi inteligentnych, którzy potrafili coś zmienić. Wiadomość o tym, że jestem upośledzena intelektualnie zabiłaby mnie.

Sprawy nie polepsza fakt, że nie zdałam w pierwszej klasie liceum. Byłam najmniej rozgarnietą uczenicą w mojej klasie. Wszyscy, nauczyciele jak i uczniowie, traktowali mnie jak ostatniego debila. Nie dziwię się.

Najgorszy był jeden występ przed całą klasą, na matematyce. Nauczyciel poprosił mnie do tablicy. Zadanie było wyjątków proste, dlatego szybko mi szło. Do czasu... 

3x6. 

Odpowiedziałam "24". Nie wiem dlaczego, być może ze stresu. Zawsze przerażała mnie tablica.

Klasa zaczęła się śmiać. Wtedy wszystko było przesądzone. Jak bezwolna kukła odpowiadałam rozbawionemu nauczycielowi "24", mimo tego, że myślałam o 18. 

Po tamtym incydencie przestałam się starać. Z matematyki miałam same jedynki. W drugim semestrze przestałam chodzić so szkoły.

Dzisiaj bawi mnie fakt, że marzyłam o jakichkolwiek studiach. Nie mogę nauczyć się żadnego języka, z pisaniem mam problemy, książek nie czytam od kilku lat. Więc nie jestem też osobą mająca potencjał na polonistę i jezykowca. 

Moje życie to sam wstyd, upokorzenie, wstyd, upokorzenie...

I tak bez końca.

Jeszcze żebym nadrabiała to wyglądem :D

Czy ktoś ma podobny problem? Czy dla takiego skończonego kretyna jest jeszcze jakakolwiek nadzieja?

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Po 58 minutach od napisania tematu próżno wyczekiwać odpowiedzi, zwłaszcza w trakcie długiego weekendu. Aktywność na forum jest obniżona. Ja odpiszę, ustosunkuję się do tego tematu ale jutro. Padam na aparat gębowy po całym dniu bieganiny. Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Masz zaniżoną samoocenę i brak pewności siebie, tak zapytam masz rodzeństwo? 

 

Nie jesteś upośledzona, uwierz gdybyś była nie byłabyś w stanie napisać na tak dość inteligentnym poziomie tego posta. Ludzie upośledzeni umysłowo nie myślą, nie byliby w stanie tak napisać. Masz po prostu zaniżoną samoocenę. 

 

Mam w sumie podobnie co Ty, ale teraz już nie przejmuje się tym co myślą o mnie ludzie. Kiedyś jak jeszcze chodziłem do szkoły (bo teraz mam 21 lat) i kiedy podchodziłem do tablicy czy do odpowiedzi to pod wpływem tej presji też niejednokrotnie palnąłem coś głupiego, ale w głowie zawsze miałem poprawną odpowiedz i to najważniejsze, nie możesz przejmować się innymi jeśli wiesz, że to nie była Twoja wina, BO TY WIESZ ile to 3x6 tylko pod wpływem tej presji i stresu błędnie odpowiedziałaś i to nie czyni Cie głupią. 🙂 

 

Mam Przyjaciółkę w Twoim wieku (w której się Zakochałem, ale to nieistotne teraz) też ma problemy w nauce szczególnie matematyce i chodziła na korki z tego przedmiotu. Może też to rozważ? 

 

Edytowane przez poetasercem

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Jesiennywieczór gdybyś faktycznie była upośledzona, prawdopodobnie nie zdawałabyś sobie z tego sprawy. Przemyśl pójście do psychologa szkolnego i korepetycje. Masz w ogóle w rodzinie albo wśród przyjaciół kogoś, komu możesz się wyżalić?

 

Jeszcze jedno. Przechodzisz teraz przez najgorszy okres w życiu. Później, na studiach i w życiu dorosłym jest o niebo lepiej i łatwiej. We wszystkim. Tylko nie daj sobie wmówić, że nie nadajesz się na studia, czy coś w tym stylu. Nauczyciele zawsze pieprzą tego typu bzdury, a czasami nie są bystrzejsi od buraka cukrowego. Wiem, bo też przez to przechodziłam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Lord Cappuccino napisał:

Po 58 minutach od napisania tematu próżno wyczekiwać odpowiedzi, zwłaszcza w trakcie długiego weekendu. Aktywność na forum jest obniżona. Ja odpiszę, ustosunkuję się do tego tematu ale jutro. Padam na aparat gębowy po całym dniu bieganiny. Pozdrawiam.

Tu masz rację, przyzwyczaiłam się do niemalże błyskawicznych odpowiedzi (Discord, Messenger itp)

Życzę szybkiego zregenerowania się ^^

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, poetasercem napisał:

Masz zaniżoną samoocenę i brak pewności siebie, tak zapytam masz rodzeństwo? 

 

Nie jesteś upośledzona, uwierz gdybyś była nie byłabyś w stanie napisać na tak dość inteligentnym poziomie tego posta. Ludzie upośledzeni umysłowo nie myślą, nie byliby w stanie tak napisać. Masz po prostu zaniżoną samoocenę. 

 

Mam w sumie podobnie co Ty, ale teraz już nie przejmuje się tym co myślą o mnie ludzie. Kiedyś jak jeszcze chodziłem do szkoły (bo teraz mam 21 lat) i kiedy podchodziłem do tablicy czy do odpowiedzi to pod wpływem tej presji też niejednokrotnie palnąłem coś głupiego, ale w głowie zawsze miałem poprawną odpowiedz i to najważniejsze, nie możesz przejmować się innymi jeśli wiesz, że to nie była Twoja wina, BO TY WIESZ ile to 3x6 tylko pod wpływem tej presji i stresu błędnie odpowiedziałaś i to nie czyni Cie głupią. 🙂 

 

Mam Przyjaciółkę w Twoim wieku (w której się Zakochałem, ale to nieistotne teraz) też ma problemy w nauce szczególnie matematyce i chodziła na korki z tego przedmiotu. Może też to rozważ? 

 

Mam starszego brata, z którym nie dogaduję się zbyt dobrze. Zawsze panowała pomiędzy nami napięta atmosfera, spowodowana wieczną rywalizacją. Właśnie moja samoocena jest strasznym problemem. Z tyłu głowy wiem, że przez moje wypaczone postrzeganie własnej osoby, mój świat może się zawalić z powodu zwykłej błahostki. 

Z drugiej strony każdy wyolbrzymiony problem, każdy kompleks jest dla mnie istotną częścią rzeczywistości. 

Kurczę, może też wyrosnę z tego lęku przed oceną? Na korki nigdy nie chodziłam, chciałam udowodnić kilku osobom moją... siłę? Teraz wiem (po tym zawalonym roku), że z matematyką nie poradzę sobie sama. Już nie.

Poza tym życzę powodzenia z koleżanką 🙂

2 godziny temu, z o.o. napisał:

@Jesiennywieczór gdybyś faktycznie była upośledzona, prawdopodobnie nie zdawałabyś sobie z tego sprawy. Przemyśl pójście do psychologa szkolnego i korepetycje. Masz w ogóle w rodzinie albo wśród przyjaciół kogoś, komu możesz się wyżalić?

 

Jeszcze jedno. Przechodzisz teraz przez najgorszy okres w życiu. Później, na studiach i w życiu dorosłym jest o niebo lepiej i łatwiej. We wszystkim. Tylko nie daj sobie wmówić, że nie nadajesz się na studia, czy coś w tym stylu. Nauczyciele zawsze pieprzą tego typu bzdury, a czasami nie są bystrzejsi od buraka cukrowego. Wiem, bo też przez to przechodziłam.

U psychologa szkolnego bywałam nieraz. Pomoc ograniczała się do cytowania mądrości z demotywatorów (frazesy w stylu "uśmiechnij się do świata, a on ci się odwdzięczy"). Byłam na oddziale psychiatrycznym w podstawówce, powodem była anoreksja i depresja. Po "kuracji" uczęszczałam na terapię rodzinną, jednak moja mama nie chciała już więcej na nią jeździć. Byłyśmy na niej z 4 razy. 

W rodzinie nie mam nikogo kto chciałby ze mną porozmawiać. Wszyscy w rodzinie gryziemy się jak psy i nie możemy dojść do porozumienia. Urazy z przeszłości robią swoje i nawet pokrewieństwo nie pozwala wybaczyć. Przyjaciół nie mam. Znajdą się dwie znajome do zapalenia papierosa, ale raczej nie oczekiwałabym od nich szczerej rozmowy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiem ze to prozaicznie zabrzmi, ale zdolności kognitywne, lingwistyczne, zdolność do działania pod presją czasu, otoczenia, i wiele innych zdolności mentalnych w dużej mierze zależy od właściwego odżywienia naszego mózgu.

 

W takich sprawach zawsze warto zacząć od elementarnych podstaw. Wyżej wspomniałaś o swoim epizodzie z anoreksją, mimo że już się z niej wyleczylaś, to być może skłonności do macoszego, niedbałego, niekompletnego odżywiania pozostały - jeżeli jest inaczej to mnie sprostuj. 

 

Dlatego najpierw odpowiedz sobie na kilka pytań:

- czy moja dzienna dieta dostarcza mi odpowiednie ilości niezbędnych nienasyconych kwasów tłuszczowych omega 3?

-czy zapewniam sobie wystarczającą podaż witamin z grupy b?  - tj. B1 b2 b5 b6  b12

- czy dbam o wysoką podaż magnezu poprzez np picie wody wysoko zmineralizowanej?

- czy zwracam uwagę na spożywanie produktów nieprzetworzonych i eliminacje tych przetworzonych?

- czy dbam o dostarczanie codziennie porcji choliny (np poprzez obecność jajek w diecie)?

 

Dopiero gdy na wszystkie powyższe pytania odpowiesz TAK, można myśleć co robić dalej.

 

Kolejnym punktem jest pytanie czy zapewniasz sobie dziennie dawkę jakiejś aktywności fizycznej? Nawet 20 minut dziennie umiarkowanej aktywności typu cardio podwyzszy Ci poziom bdnf, czyli białka pochodzenia mozgowego będącego czynnikiem warunkujacym neurogeneze, czyli wzrost nowych połączeń nerwowych.

 

Czyli wraz z biegiem czasu, i wraz z pokonywaniem kolejnych kilometrów np na swojej biegowej trasie, będziesz się stawać bardziej bystra, ogarnięta i inteligentnijsza. Ważne żeby to było regularne.

 

Kolejną rzeczą jaką możesz wprowadzić w życie to czytanie. Tak wiem że tego nie cierpisz, wiem że Cię to męczy i nic nie rozumiesz z tekstu, ale właśnie ta czynność aktywuje bardzo dużo obszarów Twojego mózgu.

 

Wypożycz/kup sobie książkę o tematyce która Cię interesuje, i ustawiaj sobie dzienną ilość stron do przeczytania, np żeby sobie nie przepalić styków  zaczniesz sobie od 10 stron dziennie, albo 2x po 5. Po 3-4 tygodniach zaobserwujesz większą jasność i klarownosc myślenia oraz lepsze wysławianie się.

 

Masz jakieś pasje/zainteresowania?

 

 

Od tego co napisałem w tym poście generalnie bym zaczął.

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

8 minut temu, poetasercem napisał:

Ze wszystkim się zgodzę, ale najlepsza do nawodnienia naszego organizmu jest woda alkaliczna (najczystsza, bez żadnych związków chemicznych wychodzących z plastikowych butelek) - pod warunkiem, że sami sobie wodę "oczyszczamy" jonizatorem (od tys można już kupić taki), ale na zdrowiu się nie oszczędza, szczególnie kiedy w dzisiejszym świecie nie możemy ufać temu co znajduje się na sklepowych półkach. 🙂 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 16.08.2019 o 00:48, Jesiennywieczór napisał:

Mam starszego brata, z którym nie dogaduję się zbyt dobrze. Zawsze panowała pomiędzy nami napięta atmosfera, spowodowana wieczną rywalizacją. Właśnie moja samoocena jest strasznym problemem. Z tyłu głowy wiem, że przez moje wypaczone postrzeganie własnej osoby, mój świat może się zawalić z powodu zwykłej błahostki. 

Z drugiej strony każdy wyolbrzymiony problem, każdy kompleks jest dla mnie istotną częścią rzeczywistości. 

Kurczę, może też wyrosnę z tego lęku przed oceną? Na korki nigdy nie chodziłam, chciałam udowodnić kilku osobom moją... siłę? Teraz wiem (po tym zawalonym roku), że z matematyką nie poradzę sobie sama. Już nie.

Poza tym życzę powodzenia z koleżanką 🙂

Musisz koniecznie znaleźć sobie jakieś nowe hobby, czymś się zająć wtedy na pewno będzie lepiej. 

Dziękuję 🙂 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam podobnie. Wizyty u psychiatry i psychoterapia bardzo mi pomogły w kwestii wydajności mózgu. Mózg ma ograniczone możliwości więc gdy jest zajęty myśleniem o lęku to wtedy jest mało miejsca na myślenie logiczne. Wyeliminowanie zaburzeń lękowych i depresji ta miejsce na logiczne myślenie.

Edytowane przez giroditalia

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@BELFEGOR

Moje odżywianie zostawia wiele do życzenia. Nie przyjmuję orzechów, ryb, jajek. Zapycham się śmieciowym, przetworzonym jedzeniem. Piję mało wody, co dopiero wysoko zmineralizowanej.

Co do aktywności fizycznej, kiedyś moja kondycja była po prostu dobra. 3 godziny podwyższonego wysiłku fizycznego na 24h były dla mnie normą. Teraz... jest gorzej. Dużo gorzej. 

Książki są dobrym pomysłem. Muszę wyjść ze swojej strefy komfortu i sięgnąć po coś wartościowego. Zacznę z "Watership Down".

Bardzo dziękuję za rady

Jeżeli chodzi o hobby, wszystkie porzuciłam. Moje wakacje wyglądają jak jakaś mentalna izolatka. Leżę i gapię się w sufit, czasami sięgnę po telefon (najgorszy zabijacz czasu)...

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, giroditalia napisał:

Mam podobnie. Wizyty u psychiatry i psychoterapia bardzo mi pomogły w kwestii wydajności mózgu. Mózg ma ograniczone możliwości więc gdy jest zajęty myśleniem o lęku to wtedy jest mało miejsca na myślenie logiczne. Wyeliminowanie zaburzeń lękowych i depresji ta miejsce na logiczne myślenie.

Co racja to racja. Życie w lęku i chęć ciągłego ukrycia się powoduje niesamowite otępienie. Coś za coś.

Udanie się do specjalisty to dobry pomysł, sama mogę się jeszcze bardziej pogrążyć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W telegraficznym skrócie:

 

1) Po zapoznaniu się z Twoimi wypowiedziami nie sprawiasz wrażenia osoby, której mózg przypomina krewetkowy shake, która nie jest w stanie myśleć, której z trudem przychodzi układanie logicznych i w miarę poprawnych wypowiedzi, która jest zwierzęciem, czy ma obniżone IQ. Twój post jest bardzo logiczny i poprawny pod względem językowym. Z pewnością graniczącą z 99,9% mogę stwierdzić, że nie jesteś upośledzona intelektualnie. Upośledzenie intelektualne w skalach wechslerowskich to IQ <70. Z całą pewnością nie masz poziomu intelektualnego charakterystycznego dla 10-12 letniego dziecka. Zawsze możesz poddać się testowi inteligencji WAIS (broń Boże testom "na IQ" w internecie!) i ustalić wynik swojego IQ. Należy to jednak traktować z przymrużeniem oka, bo to czy Twoja inteligencja zostanie zaliczona do przedziału "bardzo wysoka", "wysoka", "powyżej przeciętnej", "przeciętna", "niższa niż przeciętna" nie decyduje o tym jak będziesz funkcjonować w społeczeństwie, czy będziesz szczęśliwa i nie mówi o Tobie, że jesteś "wybrakowana". Zresztą IQ jest dynamiczne, pozostaje zawsze w korelacji z wiekiem, za jakiś czas może być niższe, ale równie dobrze może być wyższe, jeżeli zmienimy swoje nawyki, zaczniemy się intensywnie rozwijać itd.

 

2) Nie każdy musi być orłem z matematyki i nie każdego mocną stroną jest arytmetyka. Albert Einstein miał najniższą średnią w grupie na studiach i ponoć miał problem z policzeniem drobnych, żeby kupić bilet na autobus (choć nie jestem pewien czy w tym miejscu nie powtarzam legend miejskich). Świat nie dzieli się tylko na ścisłowców (matematyków) i humanistów. To jest dychotomia myślenia. Świat nie jest czarno-biały, zerojedynkowy. Są stany pośrednie. Jeżeli nie czytasz książek od kilku lat to po prostu zacznij. To jest coś co można zmodyfikować i można to zrobić niemalże od ręki. Skorzystaj z biblioteki. Wybierz na początek coś co Cię interesuje. Nieważne czy będzie to pozycja historyczna, powieść czy zbiór popularnonaukowych artykułów.

 

3) Masz problem z zaniżoną samooceną. Nie wierzysz w siebie, swoje własne możliwości. Skądś to się wzięło, gdzieś ma swoje źródło. Nastolatkowie, dzieci, nie biorą swojej samooceny z księżyca, tworzą ją w oparciu również o opinie innych (w tym członków najbliższej rodziny) na swój temat. Inna sprawa czy te opinie są zgodne ze stanem faktycznym i konstruktywne, wspierające czy wręcz przeciwnie. Dlatego rozumiem, że zdarzenie przed tablicą było w pewien sposób "traumatyczne" i bardzo zapadło Ci w pamięć. Ale wiesz co? Ty to pamiętasz aż za dobrze, bo to zdarzenie dotyczyło akurat Ciebie. Inni uczniowie na pewno już o tym dawno pozapominali, i zajęli się innymi sprawami. Być może pewne sygnały - komentarze wygłaszane szeptem, niejasne uśmiechy, interpretujesz jako odniesienie do tamtego zdarzenia, albo ogólnie do faktu, iż inni uważają Cię za "głupią" - ale zapewniam, że tak wcale nie jest. Natomiast jeżeli nauczyciel był rozbawiony tym faktem i dołączył wtedy do loży szyderców to zachował się skrajnie nieprofesjonalnie. Nauczyciele nie są bogami, to tylko ludzie. A ludzie są różni, są również wśród nich tzw. "parapety". Natomiast ludzie z liceum... być może później już nigdy ich nie spotkasz, i nie odegrają żadnej szczególnej roli w Twoim życiu, więc nie przejmuj się tym co mówią i myślą. Z wątków autobiograficznych to sam kiedyś na lekcji religii (po lekcji języka angielskiego) palnąłem gafę czytając, że Pan Jezus odbył Chrzest w rzece Dżordan (była to oczywiście rzeka Jordan). :D

 

Skoro już w dzieciństwie byłaś na oddziale i stwierdzono u Ciebie depresję oraz anoreksję to wiesz gdzie leży problem, jest nim niestety prawdopodobnie rodzina. W tym momencie nie sugeruję, że masz się na nią obrazić do końca życia albo uciec z domu. Terapia (również rodzinna) to jest proces, rozciągnięty w czasie, długotrwały proces. Jeżeli mama albo inni członkowie rodziny nie dostrzegają problemu, to ciężko w takim procesie wytrwać. Pedagog/psycholog szkolny to średnie rozwiązanie. Osoby piastujące to stanowisko często niestety (aczkolwiek nie zawsze!) mają wąski zakres kompetencji i ich wiedza nie jest porywająca. Na Twoim miejscu zapisałbym się do psychologa-psychoterapeuty indywidualnego pracującego w nurcie poznawczo-behawioralnym.

 

4) Gdybyś nadrabiała wyglądem (choć podejrzewam, że z Twoim wyglądem również wszystko jest w porządku tylko wypacza go Twoja niska samoocena) to intelekt nie byłby Ci już potrzebny? Zostałabyś fotomodelką? Żoną jakiegoś miliardera? ;)

 

5) Dieta to jest kolejna rzecz, którą możesz zmodyfikować od ręki. Wiem, że żywność wysokoprzetworzona, bogata w cukry proste, tłuszcze nasycone jest fajna, bo "narkotyzuje" mózg i pozwala na chwilę odczuć ulgę, ale to nie służy ani ciału ani psychice, które są ze sobą ściśle powiązane. Zaburzenia odżywiania, brak akceptacji dla własnego ciała, prokrastynacja (wygoogluj) mają prawdopodobnie to samo źródło co reszta Twoich problemów.

 

6) Jest coś takiego jak łagodne zaburzenia poznawcze występujące w przebiegu depresji. O ile dobrze pamiętam pod akronimem MCI. Depresja (lęki również) upośledza pamięć, koncentrację, procesy myślowe, ale jeżeli wyleczymy depresję to wszystko powraca do normy. NIE jest to stan permenentny i nieodwracalny.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 16.08.2019 o 11:40, poetasercem napisał:

Ze wszystkim się zgodzę, ale najlepsza do nawodnienia naszego organizmu jest woda alkaliczna (najczystsza, bez żadnych związków chemicznych wychodzących z plastikowych butelek) - pod warunkiem, że sami sobie wodę "oczyszczamy" jonizatorem (od tys można już kupić taki), ale na zdrowiu się nie oszczędza, szczególnie kiedy w dzisiejszym świecie nie możemy ufać temu co znajduje się na sklepowych półkach. 🙂 

Być może zostanę odsączony od czci i wiary ale kompas moralny nie pozwala mi nie zgłosić veto. Hipotezy o alkalicznej wodzie, "odkwaszaniu" organizmu czy krwi (kwasica czy zasadowica są realnymi jednostkami chorobowymi, ale ich istota jest zupełnie inna), jonizatorach to pseudonauka. Postulowane są one m.in. przez pewnego szamana bez wykształcenia kierunkowego (nie podaję personaliów, aby ktoś "życzliwy" nie doniósł i nie było sprawy o "zniesławienie"), który wcale nie jest rycerzem na białym koniu, bojownikiem o zdrowie rodaków, który walczy ze smokami w osobie niegodziwych lekarzy i przedstawicieli złej BigPharmy tylko wyrachowanym osobnikiem troszczącym się o stan swojego konta bankowego, co poświadczają ustalenia prokuratury krajowej i Urzędu Skarbowego. Tego typu tezy znajdują odbiorców wśród osób schorowanych, które w jakiś sposób zawiodły się na medycynie konwencjonalnej, mają podejrzliwy styl poznawczy, szukają "ostatniej deski ratunku" i biochemia (jako dyscyplina naukowa) nie leży w kręgu ich zainteresowań.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 17.08.2019 o 21:27, Lord Cappuccino napisał:

W telegraficznym skrócie:

 

1) Po zapoznaniu się z Twoimi wypowiedziami nie sprawiasz wrażenia osoby, której mózg przypomina krewetkowy shake, która nie jest w stanie myśleć, której z trudem przychodzi układanie logicznych i w miarę poprawnych wypowiedzi, która jest zwierzęciem, czy ma obniżone IQ. Twój post jest bardzo logiczny i poprawny pod względem językowym. Z pewnością graniczącą z 99,9% mogę stwierdzić, że nie jesteś upośledzona intelektualnie. Upośledzenie intelektualne w skalach wechslerowskich to IQ <70. Z całą pewnością nie masz poziomu intelektualnego charakterystycznego dla 10-12 letniego dziecka. Zawsze możesz poddać się testowi inteligencji WAIS (broń Boże testom "na IQ" w internecie!) i ustalić wynik swojego IQ. Należy to jednak traktować z przymrużeniem oka, bo to czy Twoja inteligencja zostanie zaliczona do przedziału "bardzo wysoka", "wysoka", "powyżej przeciętnej", "przeciętna", "niższa niż przeciętna" nie decyduje o tym jak będziesz funkcjonować w społeczeństwie, czy będziesz szczęśliwa i nie mówi o Tobie, że jesteś "wybrakowana". Zresztą IQ jest dynamiczne, pozostaje zawsze w korelacji z wiekiem, za jakiś czas może być niższe, ale równie dobrze może być wyższe, jeżeli zmienimy swoje nawyki, zaczniemy się intensywnie rozwijać itd.

 

2) Nie każdy musi być orłem z matematyki i nie każdego mocną stroną jest arytmetyka. Albert Einstein miał najniższą średnią w grupie na studiach i ponoć miał problem z policzeniem drobnych, żeby kupić bilet na autobus (choć nie jestem pewien czy w tym miejscu nie powtarzam legend miejskich). Świat nie dzieli się tylko na ścisłowców (matematyków) i humanistów. To jest dychotomia myślenia. Świat nie jest czarno-biały, zerojedynkowy. Są stany pośrednie. Jeżeli nie czytasz książek od kilku lat to po prostu zacznij. To jest coś co można zmodyfikować i można to zrobić niemalże od ręki. Skorzystaj z biblioteki. Wybierz na początek coś co Cię interesuje. Nieważne czy będzie to pozycja historyczna, powieść czy zbiór popularnonaukowych artykułów.

 

3) Masz problem z zaniżoną samooceną. Nie wierzysz w siebie, swoje własne możliwości. Skądś to się wzięło, gdzieś ma swoje źródło. Nastolatkowie, dzieci, nie biorą swojej samooceny z księżyca, tworzą ją w oparciu również o opinie innych (w tym członków najbliższej rodziny) na swój temat. Inna sprawa czy te opinie są zgodne ze stanem faktycznym i konstruktywne, wspierające czy wręcz przeciwnie. Dlatego rozumiem, że zdarzenie przed tablicą było w pewien sposób "traumatyczne" i bardzo zapadło Ci w pamięć. Ale wiesz co? Ty to pamiętasz aż za dobrze, bo to zdarzenie dotyczyło akurat Ciebie. Inni uczniowie na pewno już o tym dawno pozapominali, i zajęli się innymi sprawami. Być może pewne sygnały - komentarze wygłaszane szeptem, niejasne uśmiechy, interpretujesz jako odniesienie do tamtego zdarzenia, albo ogólnie do faktu, iż inni uważają Cię za "głupią" - ale zapewniam, że tak wcale nie jest. Natomiast jeżeli nauczyciel był rozbawiony tym faktem i dołączył wtedy do loży szyderców to zachował się skrajnie nieprofesjonalnie. Nauczyciele nie są bogami, to tylko ludzie. A ludzie są różni, są również wśród nich tzw. "parapety". Natomiast ludzie z liceum... być może później już nigdy ich nie spotkasz, i nie odegrają żadnej szczególnej roli w Twoim życiu, więc nie przejmuj się tym co mówią i myślą. Z wątków autobiograficznych to sam kiedyś na lekcji religii (po lekcji języka angielskiego) palnąłem gafę czytając, że Pan Jezus odbył Chrzest w rzece Dżordan (była to oczywiście rzeka Jordan). :D

 

Skoro już w dzieciństwie byłaś na oddziale i stwierdzono u Ciebie depresję oraz anoreksję to wiesz gdzie leży problem, jest nim niestety prawdopodobnie rodzina. W tym momencie nie sugeruję, że masz się na nią obrazić do końca życia albo uciec z domu. Terapia (również rodzina) to jest proces, rozciągnięty w czasie, długotrwały proces. Jeżeli mama albo inni członkowie rodziny nie dostrzegają problemu, to ciężko w takim procesie wytrwać. Pedagog/psycholog szkolny to średnie rozwiązanie. Osoby piastujące to stanowisko często niestety (aczkolwiek nie zawsze!) mają wąski zakres kompetencji i ich wiedza nie jest porywająca. Na Twoim miejscu zapisałbym się do psychologa-psychoterapeuty indywidualnego pracującego w nurcie poznawczo-behawioralnym.

 

4) Gdybyś nadrabiała wyglądem (choć podejrzewam, że z Twoim wyglądem również wszystko jest w porządku tylko wypacza go Twoja niska samoocena) to intelekt nie byłby Ci już potrzebny? Zostałabyś fotomodelką? Żoną jakiegoś miliardera? ;)

 

5) Dieta to jest kolejna rzecz, którą możesz zmodyfikować od ręki. Wiem, że żywność wysokoprzetworzona, bogata w cukry proste, tłuszcze nasycone jest fajna, bo "narkotyzuje" mózg i pozwala na chwilę odczuć ulgę, ale to nie służy ani ciału ani psychice, które są ze sobą ściśle powiązane. Zaburzenia odżywiania, brak akceptacji dla własnego ciała, prokrastynacja (wygoogluj) mają prawdopodobnie to samo źródło co reszta Twoich problemów.

 

6) Jest coś takiego jak łagodne zaburzenia poznawcze występujące w przebiegu depresji. O ile dobrze pamiętam pod akronimem MCI. Depresja (lęki również) upośledza pamięć, koncentrację, procesy myślowe, ale jeżeli wyleczymy depresję to wszystko powraca do normy. NIE jest to stan permenentny i nieodwracalny.

Bardzo dziękuję za tak rozwiniętą wypowiedź

1) Cóż, zawsze mówiono mi (zwłaszcza ojciec, który był moim największym autorytetem), że inteligencja jest najważniejszą wartością w życiu człowieka i tylko ludzie wyjątkowo "rozwinięci" osiągną szczęście... Jednak ludzie przeciętni (których w społeczeństwie jest najwięcej) dają sobie radę i cieszą się życiem. Ba, nawet przysłowiowe "parapety" mogą być całkiem szczęśliwi. W końcu ludzie to ludzie. 

Z internetowych testów iq, na szczęście, nigdy nie korzystałam :D

2) No tak, w końcu istnieją (ponoć) różne rodzaje inteligencji i każdy ma różne predyspozycje. No może oprócz ludzi z upośledzeniem głębokim, chociaż kto wie. Staram się nie postrzegać świata w kategoriach: tylko czerń, tylko biel. Szukam tych odcieni szarości i omijam skrajności (niezły rym), ale wiadomo jak to jest. Ponoć mózg lubi zerojedynkowe myślenie, bo jest łatwiejsze. Co do książek, odnotowałam pewien progres.

Sięgnęłam po "Watership Down" i czytanie idzie mi dosyć gładko. Wiadomo, że nie jest zbyt skomplikowana, ale jestem z siebie... dumna?

3) Tak, moją samoocenę można porównać do małego, rozdeptanego ślimaka. Pomijam już oczywisty fakt mówiący o tym, że musimy utrzymać dobrą relację z samym sobą, żeby budować sensowne więzi z innymi. "Jak siebie widzisz,  tak widzą cię inni".

Rozpacz z powodu głupiej wpadki przy tablicy wydaję się absurdalna, ale przez moje urojenia ksobne żyję w przekonaniu, że myślą o mnie jak o debilce 24h na dobę (brzmi to absurdalnie, a ja w to wierzę). Co do nauczycieli, zwłaszcza tych z matematyki, większość z nich mnie przerażała.

Choć byli tylko ludźmi, którzy nie stanowili źródła fizycznego zagrożenia. 

 

Co do rzeki Jordan, mój były katecheta wymawiał jej nazwę tak samo. "Dżordan".

 

Terapia rodzinna nie ma sensu. Moja matka nie widzi problemu i nie zamierza nic zmieniać. Chociaż życie w naszym domu ją niszczy, awantury są codziennie i sasiedzi nie odpowiadają mi  już na"dzień dobry"... Ona nie będzie "płacić za jakieś cyrki". I tyle. Pozostaję mi leczenie samej siebie, o ile dam radę.

Nie będę naprawiać tej rodziny, po prostu wyprowadzę się jak najszybciej i porzucę te "radioaktywne", rodzinne ciepło 🙂 Zrobiliśmy sobie za dużo krzywd, by mówić o jakiejkolwiek szansie na lepsze jutro.

4) Wiadomo, że pakiet "brzydki i tępy" jest strasznie dołujący, haha. A tak całkiem serio, ładnym osobom żyje się nieco łatwiej. Jesteśmy w końcu wzrokowcami :D

5) Poszukam w miejskiej bibliotece książek o odżywianiu mózgu. Jeżeli nic nie znajdę, zawsze czeka na mnie wujek Google. Ach, ta anoreksja, zostanię ze mną na całe życie.

6) Czyli trzeba poskromić chorobę. Problematyczna głowa, problematyczne życie.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

5) Nie ma co za duzo szukac i czytac bo mozna natrafic na sprzeczne konkluzje i jeszcze bardziej sie pogubic. Wystarczy sie trzymac prostych zasad. Regularnosc i stalosc posilkow, fajki w odstawke, unikac cukrow prostych, napojow slodzonych, slodyczy, alkohol z umiarem, wiecej warzyw i owocow itp.

4) Jest w tym jakas prawidlowosc. Nawet przeprowadzano badania socjologiczne, ktore wykazaly ze ludzie uwazani za atrakcyjnych sa postrzegani jako inteligentniejsi, chetniej wyswiadczamy im przyslugi, pozyczamy pieniadze itp. Ale ta korelacja jest generalnie wypaczona. Ta... ponoc mezczyzni sa wzrokowcami, kobiety juz niekoniecznie ale nie jest to regula.

 

Trzeba najpierw popracowac nad samoocena, postrzeganiem siebie i swojego ciala, zaburzenia odzywiania tez sa z tym zwiazane. Anoreksja, bulimia w mniemaniu wielu maja nas "uatrakcyjnic" albo przyniesc ulge, zrekompensowac pewne deficyty emocjonalne lub wrecz przeciwnie - unieatrakcyjnic, abysmy nie byli obiektem zainteresowania plci przeciwnej, trzymali sie na uboczu, poza radarem spojrzen, albo jest to specyficzna forma kary, "samookaleczenia", autoagresji itp. To tez najczesciej ma zrodlo w jakiejs traumie z przeszlosci, na nieco innym podlozu.

 

^up "Fonetyczne" literowki... koszmar "nazisty jezykowego". Mi tez sie to zdarza. Trzeba do tego podchodzic z dystansem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Masz chyba problem z dopasowaniem się do norm społecznych, przez co błędnie wpadasz w przekonanie, że czyni Cię to osobą głupszą od innych.

 

Szkoła i to, co tam robimy, to tylko konstrukt społeczny. W szkole najlepiej radzą sobie osoby przeciętne - czyli te, których indywidualność nie wybija się na wierzch, bo takowej nie posiadają. Ciężko oceniać własne życie na podstawie doświadczeń szkolnych. Nauczyłaś się pisać po polsku, co jest - jak mniemam - czymś, co osiągnęłaś pomimo chodzenia do szkoły. Tak samo nauczysz się innych, mniej lub bardziej przydatnych, rzeczy w życiu i z całą pewnością nie będziesz przegrywem.

 

Zdanie: "Jak siebie widzisz, tak widzą cię inni" jest o tyle szkodliwe, że jest nieprawdziwe. Inni widzą cię tak, jak im się pokazujesz, nie tak jak siebie widzisz. A pokazujesz się na rozmaite sposoby. Inaczej pokazujesz się osobom w szkole, inaczej rodzinie, inaczej byś się pokazała mnie, gdybym się z Tobą spotkał. Która Ty jest prawdziwa i która stanowi "tak siebie widzę"?

 

"Watership Down" to dobra książka, polecam też "The Plague Dogs".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 15.08.2019 o 20:42, Jesiennywieczór napisał:

Najgorszy był jeden występ przed całą klasą, na matematyce. Nauczyciel poprosił mnie do tablicy. Zadanie było wyjątków proste, dlatego szybko mi szło. Do czasu... 

3x6. 

Odpowiedziałam "24". Nie wiem dlaczego, być może ze stresu. Zawsze przerażała mnie tablica.

Klasa zaczęła się śmiać. Wtedy wszystko było przesądzone. Jak bezwolna kukła odpowiadałam rozbawionemu nauczycielowi "24", mimo tego, że myślałam o 18.

Pewnego razu na zajęciach lekcji z matematyki gdy stałem przy tablicy kolega z sali poprosił żebym przesunął tablice (miała składane skrzydła) a ja przez zdenerwowanie zrozumiałem go opacznie. Odsunąłem skrzydło okna. Cała klasa zaczęła się śmiać. A ja nie wiedziałem jak zareagować. A muszę dodać że byłem najlepszy w klasie z matematyki. 

W wolnym czasie udzielam korepetycji z matematyki. Niejednokrotnie moi uczniowie popełniają proste błędy. Nie przejmuj się tym. Nawet mi się to zdarza:) Postaraj się ćwiczyć. Chętnie Ci pomogę:)

W dniu 15.08.2019 o 20:42, Jesiennywieczór napisał:

Dzisiaj bawi mnie fakt, że marzyłam o jakichkolwiek studiach. Nie mogę nauczyć się żadnego języka, z pisaniem mam problemy,

Nie porzucaj marzeń. Ja rozważam studia doktoranckie z matematyki mimo mojej trudnej sytuacji. Obecnie żyję z zasiłku ok 300zł oraz pomocy mamy. Mieszkam z mamą i bratem w jednym pokoju z kuchnią. Nie mamy łazienki, ciepłej wody ani ogrzewania. Do załatwienia potrzeb służy nam wychodek. Resztę pominę. 

W dniu 15.08.2019 o 20:42, Jesiennywieczór napisał:

Moje życie to sam wstyd, upokorzenie, wstyd, upokorzenie...

Uczęszczam na terapię. Brakuję mi pewności siebie, mam niską samoocenę i czuję że przegrałem życie mimo to próbuje. 

W szkolę średniej mieliśmy spotkanie informacyjne dotyczące wyboru zawodu. Po kolei mówiliśmy kim byśmy chcieli być. Zanim zdążyłem odpowiedzieć kolega powiedział że ja mogę być każdym. 

Później chodziłem po śmietnikach z powodu trudności różnego rodzaju o których wspominam w moich wpisach na tym forum:(

 

Powodzenia i życzę miłego dnia:)

johnn  

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, johnn napisał:

Pewnego razu na zajęciach lekcji z matematyki gdy stałem przy tablicy kolega z sali poprosił żebym przesunął tablice (miała składane skrzydła) a ja przez zdenerwowanie zrozumiałem go opacznie. Odsunąłem skrzydło okna. Cała klasa zaczęła się śmiać. A ja nie wiedziałem jak zareagować. A muszę dodać że byłem najlepszy w klasie z matematyki. 

W wolnym czasie udzielam korepetycji z matematyki. Niejednokrotnie moi uczniowie popełniają proste błędy. Nie przejmuj się tym. Nawet mi się to zdarza:) Postaraj się ćwiczyć. Chętnie Ci pomogę:)

Nie porzucaj marzeń. Ja rozważam studia doktoranckie z matematyki mimo mojej trudnej sytuacji. Obecnie żyję z zasiłku ok 300zł oraz pomocy mamy. Mieszkam z mamą i bratem w jednym pokoju z kuchnią. Nie mamy łazienki, ciepłej wody ani ogrzewania. Do załatwienia potrzeb służy nam wychodek. Resztę pominę. 

Uczęszczam na terapię. Brakuję mi pewności siebie, mam niską samoocenę i czuję że przegrałem życie mimo to próbuje. 

W szkolę średniej mieliśmy spotkanie informacyjne dotyczące wyboru zawodu. Po kolei mówiliśmy kim byśmy chcieli być. Zanim zdążyłem odpowiedzieć kolega powiedział że ja mogę być każdym. 

Później chodziłem po śmietnikach z powodu trudności różnego rodzaju o których wspominam w moich wpisach na tym forum:(

 

Powodzenia i życzę miłego dnia:)

johnn  

Gratuluję Ci, że pomimo swoich problemów pomagasz innym w matematyce (co jak co, ale wiele osób ma z tym przedmiotem problem) 🙂

Jeżeli dajesz sobie radę z matematyką, to naprawdę podziwiam. Mam też nadzieję, że uda Ci się ze studiami. 

Co do sytuacji materialnej- u mnie w domu też panuję bieda. Może nie muszę jej znosić w tak drastycznej postaci, ale brak pieniędzy nieźle utrudnia życie. Nigdy nie miałam własnego pokoju (o dziwo dla brata się znalazł) i do dzisiaj śpię na sofie. Na rachunki ledwo starczy a dom wygląda jak ruina. Czuję się z tym okropnie, biorąc pod uwagę fakt, że większość moich rowieśników zwraca wielką uwagę na status materialny i posiadanie rzeczy z "metkami".

Mimo tego podziwiam Cię, Johny.

Twoje ciężke położenie nie zabiło w Tobie ambicji i nadal walczysz. 

Dziękuję za odpowiedź i również życzę miłego dnia.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, android napisał:

Masz chyba problem z dopasowaniem się do norm społecznych, przez co błędnie wpadasz w przekonanie, że czyni Cię to osobą głupszą od innych.

 

Szkoła i to, co tam robimy, to tylko konstrukt społeczny. W szkole najlepiej radzą sobie osoby przeciętne - czyli te, których indywidualność nie wybija się na wierzch, bo takowej nie posiadają. Ciężko oceniać własne życie na podstawie doświadczeń szkolnych. Nauczyłaś się pisać po polsku, co jest - jak mniemam - czymś, co osiągnęłaś pomimo chodzenia do szkoły. Tak samo nauczysz się innych, mniej lub bardziej przydatnych, rzeczy w życiu i z całą pewnością nie będziesz przegrywem.

 

Zdanie: "Jak siebie widzisz, tak widzą cię inni" jest o tyle szkodliwe, że jest nieprawdziwe. Inni widzą cię tak, jak im się pokazujesz, nie tak jak siebie widzisz. A pokazujesz się na rozmaite sposoby. Inaczej pokazujesz się osobom w szkole, inaczej rodzinie, inaczej byś się pokazała mnie, gdybym się z Tobą spotkał. Która Ty jest prawdziwa i która stanowi "tak siebie widzę"?

 

"Watership Down" to dobra książka, polecam też "The Plague Dogs".

Fakt, od dziecka miałam duże problemy z socjalizacją. 

Ze szkołą nie radziłam sobie nigdy. Konflikty z kolagami i nauczycielami zaczęły się już w pierwszej klasie podstawówki. Byłam problematycznym dzieckiem. Później, przez jedną życiową głupotę i związane z nią konsekwencje, zaczęłam się zamykać w sobie. Pozwalałam spychać moją osobę na ostatnie miejsce w hierarchii klasowej.

 

Skoro w tym szkolnym środowisku nie dałam sobie rady, to jak będę funkcjonować w dorosłym życiu, pracy? Może jestem degeneratem? Tak jak mój ojciec, brat, matka i dziadkowie? Może odziedziczyłam po nich bycie przegrywem, haha.

 

Nie wiem czy powtarzanie takich schematów nazywa się  przekazem transgeneracyjnym. Musiałabym o tym poczytać... 

 

Ciekawe, że postrzegasz to stwierdzenie jako szkodliwe. Coś w tym jest.

Każdy dostosowuję się do swojej roli społecznej, ale które "wydanie" tej osoby jest jej prawdziwą wersją? Faktycznie, ważne pytanie.

 

"Plague dogs" oglądałam. Strasznie dołująca animacja, ale trafiła mnie w samą szczepionkę.

Czuję się jak te dwa psy.

Książkowy pierwowzór muszę przeczytać, bo jest ponoć jeszcze lepszy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

13 godzin temu, Jesiennywieczór napisał:

Fakt, od dziecka miałam duże problemy z socjalizacją. 

Ze szkołą nie radziłam sobie nigdy. Konflikty z kolagami i nauczycielami zaczęły się już w pierwszej klasie podstawówki. Byłam problematycznym dzieckiem. Później, przez jedną życiową głupotę i związane z nią konsekwencje, zaczęłam się zamykać w sobie. Pozwalałam spychać moją osobę na ostatnie miejsce w hierarchii klasowej.

 

Skoro w tym szkolnym środowisku nie dałam sobie rady, to jak będę funkcjonować w dorosłym życiu, pracy? Może jestem degeneratem? Tak jak mój ojciec, brat, matka i dziadkowie? Może odziedziczyłam po nich bycie przegrywem, haha.

 

Nie wiem czy powtarzanie takich schematów nazywa się  przekazem transgeneracyjnym. Musiałabym o tym poczytać... 

 

Ciekawe, że postrzegasz to stwierdzenie jako szkodliwe. Coś w tym jest.

Każdy dostosowuję się do swojej roli społecznej, ale które "wydanie" tej osoby jest jej prawdziwą wersją? Faktycznie, ważne pytanie.

 

"Plague dogs" oglądałam. Strasznie dołująca animacja, ale trafiła mnie w samą szczepionkę.

Czuję się jak te dwa psy.

Książkowy pierwowzór muszę przeczytać, bo jest ponoć jeszcze lepszy.

 

Doświadczenia rodzinne mają na nas większy wpływ niż na co dzień sobie uświadamiamy. Choćbyśmy sobie wmawiali, że nie, że przecież nie jesteśmy w ogóle podobni do matki, ojca, brata, to jednak nasze doświadczenia są bardzo silnie związane z tym, co się działo w naszym gronie rodzinnym (nie wiem, jak to działa wśród osób, które wychowały się poza rodziną). Moim fundamentalnym odkryciem życiowym było to, że osoby, z którymi przestaję w życiu, to głównie osoby z rodzin patologicznych lub rozbitych (rozwód, alkoholizm, narkomania, śmierć rodzina). Sam jestem z rodziny rozbitej i dopiero po latach doszło do mnie to, w jaki sposób mnie to ukształtowało.

 

Oczywiście sama ta wiedza nie daje większego pola do poprawy życia. Wszyscy jesteśmy narażeni na problemy psychiczne, anhedonię i poczucie braku sensu. Skoro życiową normą, od lat, było poprawne życie rodzinne, a nasze było beznadziejne, to automatycznie stajemy się mniej energiczni i zmotywowani do życia. Nie twierdzę, że tak jest zawsze, ale to powszechny schemat.

 

Funkcjonowanie w dorosłym życiu jest, paradoksalnie, dużo prostsze. Kiedy możesz wyzwolić sie ze społecznych więzów, które narzuca rodzina i szkoła i oddać się swojemu życiu w pełni, to nawet w miejscu pracy nie jest źle. Możliwości jest wiele. Ważne, by przetrwać trudny okres, w którym czujemy się niedostosowani i znaleźć ludzi, którzy nam pomogą w tym trwaniu.

 

Tak, film też jest świetny! Zresztą, filmowa wersja "Watership Down" również. Pamiętam, że w dzieciństwie byłem nierozumiany przez moje rodzeństwo, które nie potrafiło zrozumieć, jak może mi się podobać tak nudna i pozbawiona humoru animacja : )

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No cóż... Myślę, że ludzie zdążyli ci już wyjaśnić, że z cała pewnością można stwierdzić, że nie należysz do osób ograniczonych intelektualnie. Ale czy się na tle przeciętności wybijasz? Nie wiem. Może po prostu nie masz predyspozycji do rozwiązywania zadań matematycznych, aczkolwiek nie jest to równoznaczne z kompletnym nie rozumieniem ich zagadnień. Mało jest geniuszy matematycznych, którzy od razu po zapoznaniu się teorią danych zadań od razu będą rozwiązywać skomplikowane działania. Większość potrzebuje określonego czasu na przyswojenie, przewertowanie treści, a w kolejnej kolejności jej PRZEĆWICZENIE. Jestem przekonany, że twoje możliwości są większe niż sobie zdajesz z tego sprawę i, że spokojnie stać się na ocenę dopuszczającą z matematyki (a nawet na dst, a uwierz mi, że wiele osób nie stać na taką ocenę na etapie gimnazjalnym).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cytat

Skoro w tym szkolnym środowisku nie dałam sobie rady, to jak będę funkcjonować w dorosłym życiu, pracy?

Znowu odwołam się do nudnych badań socjologicznych. Statystyki pokazują, że szkolni przeciętniacy paradoksalnie lepiej radzą sobie w życiu, pracy zawodowej, prowadzeniu swojej działalności gospodarczej niż kujoni czy szkolne prymusy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×