Skocz do zawartości
Nerwica.com

Czy psychoterapia może zabić?


accipiter.gentilis

Rekomendowane odpowiedzi

Nie wiem ile metrów lewitujesz jak to piszesz ale ostatnio podobny wywód słyszałam w kościele. 

Terapeuta w ogóle nie jest za nic odpowiedzialny bo to w Polsce nie jest zawód wiec ani prawa konsumenckie ani pacjenta go nie obchodzą. To tak jakbyś próbowała skarżyć koleżankę z którą pijesz co tydzień kawę że ci w tej diadzie bardzo smutno że aż chcesz się zabić. Żaden urząd nie rozpatrzy ani reklamacji ani skargi bo to nie jest usługa. Gdyby ukradł ci pieniądze z portfela to tak, dopóki sama je wręczasz  to tylko Twoja sprawa, nikogo to nie obchodzi, zwłaszcza jeśli płaci podatki. 

Ja już napisałam co myślę jeśli kogoś to interesuje, na rozwijanie tego z tobą nie mam więcej ochoty. Jesteś pewna że ta analiza ci pomogła w czymkolwiek?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@myszak W kościele nie mówią o analizie i nie mają o tym pojęcia, więc nie tam słyszałaś. Przeczytaj proszę co pisałam, bo mam wrażenie, że chcesz mi przypisać swoją frustrację i pomysły których nie mam. Świat jest bardziej skomplikowany niż budowa cepa/wina/odpowiedzialność/usługa i nie ma się o co obrażać. Nie ja cię skrzywdziłam. Ani nie odpowiadam za ustawę o psychoterapii i dlaczego nie jest wdrożona.

Jak teraputa zastrzli klienta to odpowiada przed prawem za swój czyn. Jeśli pacjent popełni samobójstwo chodząc raz na terapię - terapeuta nie ma za co odpowiadać. Równie dobrze można oskarżać matkę, wstępnych i zstępnych samobójcy jak i sąsiadów.

Tak, analiza mi pomogła. W lewitacji 🙂

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@doi mam czytać JESZCZE RAZ to co napisałaś? Bardzo sobie schlebiasz ale ja po jednym razie mam dość. Sory ale takie obracanie kota ogonem jest typowe dla jakiejś sekty czy czegoś w tym rodzaju. Wydaje mi się że jasno wyraziłam swoje zdanie na twoją religie analityczna przechodzić nie zamierzam. Są sytuacje że odpowiedzialność leży po stronie terapii też wtedy gdy pacjent popełnia samobójstwo i takie sytuacje się zdarzają więc lepiej jeśli człowiek o tym wie i w porę o siebie zadba zwijając się z takiej terapii. Czy naprawdę nie jesteś w stanie tego zrozumieć? Może za proste dla ciebie? 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@myszakDlaczego się złościsz? Jak wiesz tak dobrze to po co ci to żeby jakaś doi zrozumiała?

Jeśli są dowody na to że terapeuta podżegał kogoś do samobójstwa to tak, oczywiście, powinien być ukarany. Jeśli zabił, też. Tak, są błędy w terapii, połowa terapii kończy się bez sukcesu. Tak.

Ale samobójstwo jest naprawdę o wiele bardziej skomplikowanym procesem niż "zła terapia zabiła". Jak pacjent zabija się w terapii będąc nie oznacza to z automatu że terapeuta ma złą wolę, zabija, zrobił błędy etc etc. Może nie ma to związku z terapią w ogóle a z sąsiadką co krzywo spojrzała? Jak Monroe się zabiła to przez analityka który wyjechał czy przez to co miała w głowie? Ja obstawiam to drugie. Analityk był tyko "spustem".  Ludzie zabijają się też przecież w terapii nie będąc.

Piszesz przez swoje żale. Dobrze że jesteś nadal w terapii, masz szansę popatrzeć może inaczej na sprawę z czasem i przebaczyć swoim poprzednim t. Zrozumieć jako ludzi a nie widzieć potwory (niczym głupawy Witkowski). Stać się wewnątrzsterowną. Powodzenia tutaj życzę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kedy psychoterapia wejdzie za głęboko... Owszem, psychoterapia różni się od leczenia fizycznego tym, że tutaj terapeuta nie oddziałuje bezpośrednio na umysł i sposób myślenia, więc efekt terapii zależy w dużej mierze od zaangażowania własnego pacjenta - ale coraz bardziej rozmywa się ten fakt, że terapia to jednak terapia, czyli dążymy do przywrócenia zaburzonego dobrostanu jednostki i że terapeuta jest także osobą odpowiedzialną w tym procesie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

14 godzin temu, myszak napisał:

@doi weź się uprzejmie odessij od moich emocji .

@myszakJa się odnoszę do swoich. Też kiedyś po internetach latałam gadając, że terapeuci to ignoranci a terapia zabija, bo mi źle było w terapii i w życiu, jak się z czasem okazało- z powodu moich własnych ograniczeń i zawartości umysłu. Wiem więc skąd się bierze taka złość, wizja "terapia zabija"  i wiem, że tylko własna głowa może zabić.

Za analizę twoich uczuć musiałabyś mi nieźle zapłacić, nikt bez pieniędzy się nie ruszy, a ja z pewnością, śpij spokojnie. 🙂

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

17 godzin temu, wTymTygodniu napisał:

dążymy do przywrócenia zaburzonego dobrostanu jednostki i że terapeuta jest także osobą odpowiedzialną w tym procesie.

Tak, oczywiście, pewno ta nieszczęsna analityczka z wątku by się pod tym podpisała, problem w tym, że etapem w tym dążeniu może być pogorszenie stanu i myśli/próby samobójcze, gdy np. pacjent utożsami terapeutę z bogiem/rodzicem i ta relacja nie idzie "po jego myśli", np wydaje mu się  że nie dostaje należnej mu miłości. Regresja, dążenia samobójcze w analizie się pojawiają. Idealnie jako etap, fatalnie jeśli pacjent w tym stanie ucieka i nie przepracuje raniącej go relacji gdzieś indziej.

Przedmiotem troski i pacjenta i terapeuty jest nieświadomy umysł pacjenta i jego praca. Jest ich tam trójka z nie dwójka.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@doi nie latam po internetach. Piszę rzadko i jeszcze rzadziej zdarza mi się wdepnąć w takie krindżowe gownoburze jak z tobą. Nie umiesz rozmawiać bo wymyślasz coś czego nie ma przypisujesz mi uczucia i intencje traktujesz z góry tych co się z tobą nie zgadzają bo przecież lepiej wiesz co ja myślę kiedy coś myślę i co ja czuję kiedy coś czuję odwracasz moje stwierdzenia i nadinterpretujesz tak żeby tobie pasowalo. To jest totalnie jałowe. Ja już dawno powiedziałam co myślę ale ty uparcie robisz jakieś osobiste przytyki zamiast rozmawiać jak człowiek. Za twoje analizy i tak bym nie płaciła bo są jak ślepego kula w płot ale tobie się wydaje że jak urządzisz tu spektakl empatii to twoje stwierdzenia staną się bardziej przekonujące. 

 

To nie jest kwestia umysłu ale też faktów. Terapeuci robią czasem bardzo dziwne i absurdalne rzeczy z umawianiem się z pacjentami na seks prowadzenie biznesu nie dochowują tajemnicy fałszują dokumentację i tysiąc innych powodów dla których niestabilny pacjent mógłby zacząć obmyślać to i owo. Nawet na tym forum pojawiały się takie historie ale na pewno nie tylko. A "miękkie" powody szkodliwości terapii również występują i warto mieć tego świadomość. Na zachodzie robi się na ten temat badania w Polsce mało kto w ogóle nad tym się zastanawia. Idąc na terapię warto wiedzieć że może zadziałać w dwie strony lub nie zadziałać wcale. Takie uwikłane myślenie jak tu prezentujesz służy do podtrzymywania jakiejś terapeutycznej mitologii i może powodować że człowiek będzie siedział na terapii szkodliwej lub nieskutecznej czekając na to analityczne objawienie które nie nastąpi i lekceważąc sygnały o tym że już dawno nie powinno go tam być. Kiedyś czytałam fajny artykulik "jak rzucić terapeutę" terapeutka sensownie doradza tam jak wyplątać się ze złej terapii. Po wpisaniu w wyszukiwarkę "side effects" pojawiają się dane na temat badań łącznie z badaniem każdego ryzyka osobno np popadnięcia w długi czy zerwania istotnych relacji z bliskimi osobami pod wpływem terapii. 

 

@doi odkryłam wspaniała funkcje blokowania widoczności więc daruj sobie jakiekolwiek odpisywanie mi bo i tak nie będę tego widzieć 😂

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

19 minut temu, myszak napisał:

odkryłam wspaniała funkcje blokowania widoczności więc daruj sobie jakiekolwiek odpisywanie mi bo i tak nie będę tego widzieć

 

Spoko, to dla potomności odpiszę korzystając z tego pisze Myszak. Może komuś się przyda. Choć nie wiem czy to właściwy wątek...

34 minuty temu, myszak napisał:

Terapeuci robią czasem bardzo dziwne i absurdalne rzeczy z umawianiem się z pacjentami na seks prowadzenie biznesu nie dochowują tajemnicy fałszują dokumentację i tysiąc innych powodów dla których niestabilny pacjent mógłby zacząć obmyślać to i owo. Nawet na tym forum pojawiały się takie historie ale na pewno nie tylko.

 

Terapeuci robią? Czy pacjenci mówią że terapeuci robią? Bo to są dwie różne rzeczy. Ze skazanych/ukaranych terapeutów pamiętam Samsona i Eichelbergera. Wiem jeszcze o radosnej działalności pewnej terapeutki z WWy, trochę się z niej śmiałam swojego czasu. Tylko tyle. Gdzie ta cała reszta? Bo jeśli piszemy takie rzeczy to warto je przemyśleć mając na uwadze to, że terapeuta musi na temat tego co w gabinecie milczeć, a pacjent może opowiadać różne bajki i nas.ać terapeucie w gabinecie  - bezkarnie, subiektywnie etc.. Co nie znaczy że przypadki błędów w terapii się nie zdarzają i że nie ma terapii wzmagającej cierpienie psychiczne. Pod terapeutę podszyć się może każdy a każdy spragniony kupi. Ale  "przypadki" które zacytowane są tutaj z Witkowskiego (jeśli dobrze rozumiem źródło) są totalnie niesprawdzone, nie skonfrontowane. To jednostronna opowieść.

40 minut temu, myszak napisał:

Takie uwikłane myślenie jak tu prezentujesz służy do podtrzymywania jakiejś terapeutycznej mitologii i może powodować że człowiek będzie siedział na terapii szkodliwej lub nieskutecznej czekając na to analityczne objawienie które nie nastąpi i lekceważąc sygnały o tym że już dawno nie powinno go tam być.

Nie sądzę, żeby moje napisane tutaj zdanie mogło spowodować że ktoś coś zrobi. Nota bene, to nie uwikłane myślenie, ale opis procesu analitycznego. Analitycy pełno tego piszą. Może się "uwikłani", nie wiem, ale to własnie może tak wyglądać, i tak wyglądało w moim przypadku, piszę o sobie.

27 minut temu, myszak napisał:

Idąc na terapię warto wiedzieć że może zadziałać w dwie strony lub nie zadziałać wcale.

 

Oczywiście, zgadzam się. Przy wszystkich konsultacjach byłam o tym informowana. Tak samo są książki na ten temat. Jest Raczkowska z metaanalizą badań,  jest Kottler ze spółką, a w necie słusznie Myszak pisze jest o "side effects". Informacji o badaniach terapii jest mnóstwo.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 6.09.2019 o 22:35, myszak napisał:

 Terapia może szkodzić jeśli jest źle prowadzona źle dobrana. Oczywiście terapeuta może popełnić jakieś błędy ale tak jak napisałam następuje korekta pacjent to widzi i sytuacja się normalizuje a nie pogarsza. Terapia nie zabija wprost pistolet jak leży w szufladzie też nie zabija. Jednak pod wpływem terapii coś się z pacjentem dzieje i nie zawsze są to zmiany na lepsze lub zmiany przejściowe. Odpowiedzialny terapeuta po prostu o tym wie i dokłada starań aby tak się nie działo. Na przykład omawia na superwizji swoje interwencje w kontekście tendencji samobójczych pacjenta mój terapeuta na przykład tak robi i jasno mi o tym mówi. Zna czynniki ryzyka uczy się jak prowadzić terapię żeby była bezpieczna.

 

Mogę się tylko pod tym podpisać.

Sama mam za sobą masę korekt w terapii i terapia lepiona jest cały czas do moich potrzeb oraz przede wszystkim możliwości, na dany moment.

Terapia to przede wszystkim duża praca własna, ale ja mam poczucie, że pracujemy nad tym razem i to jest dla mnie bardzo ważne.

I nie ma nic wspólnego z potrzebą prowadzenia za rączkę.

Z drugiej strony mam masę znajomych którzy w terapii trafili po prostu źle i z reguły jest to terapia analityczna na nfz w której tkwią nie mając wyboru. I prowadzi to do coraz większej frustracji.

Źle dobrana terapia szkodzi jak najbardziej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

17 godzin temu, Disappear napisał:

Z drugiej strony mam masę znajomych którzy w terapii trafili po prostu źle i z reguły jest to terapia analityczna na nfz w której tkwią nie mając wyboru.

Źle dobrana terapia szkodzi jak najbardziej.

Tu znowu ja się zgadzam. Analiza, której się nie chce i nie ma wyboru jest z pewnością cięższa niż gdy rozumie się na czym to polega i to przyjmuje. Analiza nie jest dla każdego. Z drugiej strony- ktoś im taką terapię dobrał. Dobrał bo nie miał wyjścia czy dobrał bo wydawała się odpowiednia? Terapie analityczne czy psychodynamiczne mają jednak dobre wyniki- zależy co się bada i co jest sednem, zasadniczym pytaniem.  

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, doi napisał:

Tu znowu ja się zgadzam. Analiza, której się nie chce i nie ma wyboru jest z pewnością cięższa niż gdy rozumie się na czym to polega i to przyjmuje. Analiza nie jest dla każdego. Z drugiej strony- ktoś im taką terapię dobrał. Dobrał bo nie miał wyjścia czy dobrał bo wydawała się odpowiednia? Terapie analityczne czy psychodynamiczne mają jednak dobre wyniki- zależy co się bada i co jest sednem, zasadniczym pytaniem.  

 

Dobrał? zazdroszczę optymizmu 🙂

Z reguły wygląda to tak że dostajesz skierowanie i potem lapiesz pierwszy wolny termin. Bez wpływu na nurt i osobę.

Możliwe że terapie analityczne mają dobre wyniki, mam jednak wrażenie że to terapia nie dla każdego (z czym się zgadzamy) i może zaszkodzić. Np. w PTSD

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 14.09.2019 o 20:27, anna.o napisał:

doi, czy mogę zapytać, ile czasu trwała Twoja terapia i z jaką częstotliwością się odbywała? Rozumiem, że to była terapia psychoanalityczna, nie psychodynamiczna?

A mogę odpowiedzieć na priv? mam  raczej złe doświadczenia z opowiadaniem doświadczeń na forach.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja jako studentka psychologii i pacjentka terapii od 3 lat

mysle ze może zabic...w sensie zle prowadzona terapia może pogorszyc

stan pacjenta az do samobojstwa

psychika jest sprawa b.delikatna...

 

dlatego osobiście uważam ze lepiej dmuchac na zimne i nie lekcewazyc u pacjenta  myśli s.

a nawet wyslac go do szpitala,niz go stracic. bo u jednego myśli s.sa przelotne i niegrozne

a u innego może skonczyc się tragicznie.dlatego tez na terapeutach spoczywa ogromna odpowiedzialnosc

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 14.09.2019 o 15:13, Disappear napisał:

 

Dobrał? zazdroszczę optymizmu 🙂

Z reguły wygląda to tak że dostajesz skierowanie i potem lapiesz pierwszy wolny termin. Bez wpływu na nurt i osobę.

Możliwe że terapie analityczne mają dobre wyniki, mam jednak wrażenie że to terapia nie dla każdego (z czym się zgadzamy) i może zaszkodzić. Np. w PTSD

 

Mało tego, nawet jak idziesz za swoje to skąd masz wiedzieć co jest dla ciebie, kto jest dobry? To nie zespół na wesele ze zapytasz znajomych publicznie na FB.

Czytam "nie każda terapia jest dla każdego" żeby dobrać itp ale cholerka skąd ja mam to wiedzieć? Pójde do jakiegoś to on mi nie powie że nieee lepiej nie, tylko weźmie kasę i będzie działał, bo przecież będzie bronił swoich metod terapii a może nawet umniejszał inne metody. Teraz jeszcze kryzys to się każdy trzyma zębami, widzę z resztą jak ubyło aut klientów pod moim ośrodkiem (wątpię by 100procent poszło na współpracę zdalną) i mam wewnętrzny opór by jako bezrobotny bulić kolesiowi w markowych butach i zegarku, samemu przychodząc w dziurawych spodniach.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bardzo ciekawy temat. I nawet, jakies kilka miesięcy temu, szukałam w necie info na ten temat; bo czułam, ze dotyka mnie taki problem.

Z moich obserwacji i doswiadczen wynika, ze tak, terapia psychodynamiczna (bo w takiej jestem) może szkodzić na pewnym etapie. Mysle (ale to już tylko moje przypuszczenia), ze analityczna może szkodzić jeszcze bardziej, bo tam analityk jest bardziej wycofany, a wiec klient zdany na łaskę własnego chaosu. (tak, własnego, ale jednak "wyciąganego" pod wpływem procesu, wiec t rozniez jest za to odpowiedzialny). Wiec moim zdaniem możliwy jest błąd jatrogenny, może nie samej terapii, ale terapeuty, błędnych zalozen, albo błędnych interpretacji, które w efekcie szkodzą klientowi, zamiast pomagać.

 

Tylko najwazniejsza sprawa moim zdaniem - dla własnego zdrowia psychicznego i uczciwości wobec terapeuty warto skonfrontować to z nim. Powiedziec po prostu, ze tak prowadzona terapia szkodzi i dac mu szanse korekty. Ja tak zrobiłam, i była to jedna z ważniejszych sesji w całej mojej terapii. Był to tez, mysle, ogromny krok w pracy nad sobą; bo wymaga to jakiejś tam odwagi. Wiec to tez jakiś plus.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Owszem terapia jest bolesna zwłaszcza analityczna i psychodynamiczna. Zgadzam się również z powyższym postem, że lepiej mówić terapeucie o naszych emocjach związanych z naszymi spotkaniami. Dużo zależy od nas samych jednak nie mam wątpliwości, że terapeuci są tylko ludźmi i popełniają błędy czasem jednak błędy te są bardzo poważne, a terapeuci wręcz niekompetentni. Sam doświadczyłem sytuacji, że po wyjściu z gabinetu myślałem o odebraniu sobie życia i miałem ogromne poczucie winy. Moja T. łączyła różne nurty. Uważam, że sytuacja kiedy terapeuta doprowadza pacjenta do takiego stanu to bardzo poważna sprawa. T. powinien zdawać sobie sprawę jak dużą ponosi odpowiedzialność ponieważ ma po pierwsze bardzo duży wpływ na pacjenta oraz w przeciwieństwie do niego dużo większą wiedzę oraz doświadczenie w temacie. Zakładanie z góry, że pacjent sam sobie zaszkodził jest bez sensu tak samo jak zakładanie, że T. nie ma na to wpływu. Użytkowniczka "doi" wyciąga wnioski powierzchownie nie znając tak na prawdę historii osób o których pisze. Jest to o tyle niepokojące, że ta osoba nie ma żadnych do tego kompetencji więc może prędzej komuś zaszkodzić. Z tego co widzę to stara udowodnić swoją wyższość nad innymi osobami korzystającymi z terapii. Ja jestem zwolennikiem zarówno psychologii jak i psychiatrii i nie uważam, że terapia jest szkodliwa, ale za to wiem też jacy są ludzie i jestem przekonany, że wśród lekarzy i psychologów zdarzają się osoby, którzy powinni poszukać innej pracy. Czasami ludzie spotykają się wręcz z chamstwem w gabinetach już na samym początku, a wydawałoby się, że to miejsca gdzie zawsze można szukać pomocy. I jeszcze jedno: są sytuacje kiedy w przebiegu choroby lęk, niepokój, problemy z myśleniem i koncentracją są tak silne, że człowiek po prostu nie jest w stanie w pełni racjonalnie postępować i jest po prostu bezradny. Jeżeli ktoś tego nie przeżył to może nie zrozumieć, a bez zażywania leków niekiedy nie da się nic zrobić.

Edytowane przez ap40

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

13 minut temu, ap40 napisał:

Owszem terapia jest bolesna zwłaszcza analityczna i psychodynamiczna. Zgadzam się również z powyższym postem, że lepiej mówić terapeucie o naszych emocjach związanych z naszymi spotkaniami. Dużo zależy od nas samych jednak nie mam wątpliwości, że terapeuci są tylko ludźmi i popełniają błędy czasem jednak błędy te są bardzo poważne, a terapeuci wręcz niekompetentni. Sam doświadczyłem sytuacji, że po wyjściu z gabinetu myślałem o odebraniu sobie życia i miałem ogromne poczucie winy. Moja T. łączyła różne nurty. Uważam, że sytuacja kiedy terapeuta doprowadza pacjenta do takiego stanu to bardzo poważna sprawa. T. powinien zdawać sobie sprawę jak dużą ponosi odpowiedzialność ponieważ ma po pierwsze bardzo duży wpływ na pacjenta oraz w przeciwieństwie do niego dużo większą wiedzę oraz doświadczenie w temacie. Zakładanie z góry, że pacjent sam sobie zaszkodził jest bez sensu tak samo jak zakładanie, że T. nie ma na to wpływu. Użytkowniczka "doi" wyciąga wnioski powierzchownie nie znając tak na prawdę historii osób o których pisze. Jest to o tyle niepokojące, że ta osoba nie ma żadnych do tego kompetencji więc może prędzej komuś zaszkodzić. Z tego co widzę to stara udowodnić swoją wyższość nad innymi osobami korzystającymi z terapii. Ja jestem zwolennikiem zarówno psychologii jak i psychiatrii i nie uważam, że terapia jest szkodliwa, ale za to wiem też jacy są ludzie i jestem przekonany, że wśród lekarzy i psychologów zdarzają się osoby, którzy powinni poszukać innej pracy. Czasami ludzie spotykają się wręcz z chamstwem w gabinetach już na samym początku, a wydawałoby się, że to miejsca gdzie zawsze można szukać pomocy. I jeszcze jedno: są sytuacje kiedy w przebiegu choroby lęk, niepokój, problemy z myśleniem i koncentracją są tak silne, że człowiek po prostu nie jest w stanie w pełni racjonalnie postępować i jest po prostu bezradny. Jeżeli ktoś tego nie przeżył to może nie zrozumieć, a bez zażywania leków niekiedy nie da się nic zrobić.

 

 

Ja miałem podobnie, zupełny rozkład umiejętności logicznego myślenia w najgorszych okresach. Teraz jest źle nadal, ale nie aż tak źle. Polecono mi terapię psychodynamiczną (psychiatra polecił), nie wiem co o tym sądzić ...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×