Skocz do zawartości
Nerwica.com

Bezżenność mnie "wykańcza i załamuje"


take

Rekomendowane odpowiedzi

Mam prawie 28 lat i nigdy nie miałem sympatii. Mam silną "potrzebę" bliskości fizycznej z kobietą i intymności cielesnej (która nie musi się wiązać z podnieceniem płciowym i przyjemnością seksualną!). Jestem osobą dość radykalną religijnie - spotkałem się np. z poglądami, że noszenie spodni przez kobiety to grzech, mogłem też przeczytać, że makijaż, malowanie paznokci, farbowanie włosów to także coś grzesznego. Czytałem też, że seks tworzy małżeństwo w oczach Bożych, na jednej ze stron (niekatolickich czy wręcz antykatolickich co prawda) spotkałem się nawet z sugestią, że seks oralny czy pieszczoty narządów płciowych mogą czynić parę mężem i żoną (czy z czymś podobnym). Mimo tego, że nigdy nie miałem dziewczyny, to gdy byłem nieletni (przed ukończeniem 16 r. ż.) odbywałem coś, co mogło być "innymi czynnościami seksualnymi" i boję się, że zawarłem małżeństwo z pewną osobą... Stosunku waginalnego nigdy nie odbyłem (na szczęście). Uważam, że seks analny czy oralny to wielkie zło, coś niedopuszczalnego. 

 

Piękna kobieta może mniej rozbudzać mnie seksualnie niż średnio ładna, bardzo ładna niewiasta może w pewnym sensie kojarzyć się z Maryją, która jest przecież aseksualna. 

 

Marzy mi się wspólne spanie nago z żoną (lub w samej bieliźnie, chociaż może nawet naga byłaby, paradoksalnie, mniej atrakcyjna seksualnie) i położenie się jej na moim ciele, dla intymności i czułości, ale nie dla zaspokojenia seksualnego. Mam pragnienie dotykania, klepania czy masowania żony po plecach, pośladkach, "może" udach, brzuchu - bez konotacji seksualnych. Jako bardzo atrakcyjne jawi się dla mnie wspólne branie prysznica czy kąpieli w wannie, nawet nago. Dbanie o higienę jest i było moją bardzo słabą stroną, zaakceptowałbym np. nieświeży oddech u żony czy wydalanie przy mnie gazów jelitowych, chociaż wolałbym, aby te przypadłości nie przytrafiały się ani mnie, ani mojej żonie.

 

Czułość do matki mi nie wystarcza. Tym bardziej kot nie jest w stanie zaspokoić moich potrzeb "wysłodzenia się".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ciężki przypadek ze mnie. Jak tylu ludzi wytrzymuje bez bliskości fizycznej (np. osoby konsekrowane, duchowni)? Ja żyję niczym oni i zdaje się to nie wpływać na moją psychikę najlepiej. Muszą mieć do tego talent i nie powinny okupywać tego "rozwaleniem" psychiki. 

 

Potrzebę partnerki miałem już w wieku kilku lat, przed okresem dojrzewania. Kiedy miałem 6 - 9 lat, dokuczałem pojedynczym dziewczynkom, które nie chciały być moimi dziewczynami. Może się wydawać, że całe moje potrzeby posiadania bliskich relacji zogniskowały się na partnerce, żonie - jakoś nigdy nie brakowało mi przyjaciół, od ponad 12 lat także znajomych - nie mam ani jednych, ani drugich. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×