Skocz do zawartości
Nerwica.com

Powoli staje się to obłędem


ROGVELD

Rekomendowane odpowiedzi

Hej, ja mam podobnie, pracuję na infolinii i po każdej rozmowie nie jestem pewna czy nie nagrał się jakiś mój wulgaryzm, czy nie zaklnęłam pod nosem... Nawet nigdy nie mam jak tego sprawdzić i się nakręcam. 

Współczuję Ci ale musisz iść na terapię, bez tego ani rusz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No co ty - terapia behawioralno-poznawcza to nie jest "gadanie lekarza" tylko specjalny trening technik które mają za zadanie "zaszachować" nerwicę.  Współpracujesz z psychoterapeutą i co tydzień mówisz mu o swoich postępach. To bardzo skuteczna i zadaniowa terapia i nie trwa tak długo jak inne. Potraktuj to jako zajęcia z mentalnego karate którym roz@#$#iesz chorobę. Zresztą, skoro napisałeś na forum i pytasz o radę to znaczy że masz problem, kilku ludzi ci już napisało jak ja, że terapia jest jedyną odpowiedzią. Chyba że chcesz aby ci się tak rozwinęła, że zamieni twoje życie w totalny koszmar? Nie radzę. 

Edytowane przez Wojtek Senior

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Natręctwa zaczęły się u Ciebie jako reakcja na stres (śmierć babci). Lekarstwem byłoby zredukowanie stresu w Twoim życiu. Problem jest w tym, że teraz sama nerwica jest źródłem stresu. To jest błędne koło, w wyjściu z którego pomagają leki. Być może masz też inne źródła stresu: sytuację w domu rodzinnym czy w pracy. Powinieneś się postarać wykluczyć je z życia. Znam osobę, która natrętnie sprawdzała, czy zakręciła gaz i przeszło jej, kiedy się wyprowadziła z toksycznego domu.

Leki na nerwicę to nie są tylko leki uspokajające. Są to leki zwiększające poziom serotoniny. Kiedy mózg ma jej za mało, zapętla się w obsesyjnym i negatywnym myśleniu.

Da się z tego wyleczyć.

Edytowane przez refren

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 18.06.2019 o 01:04, Wojtek Senior napisał:

Hej

Rodzajów terapii ogólnie jest mnóstwo ale dla twoich problemów z natręctwami najlepiej będzie się nadawać terapia poznawczo-behawioralna. Nie bój się, nikt ci nie będzie grzebał w mózgu, po prostu nauczysz się tworzyć takie schematy zachowań które pozwolą ci zwalczyć dziwne natrętne jazdy. To działa, zobaczysz 🙂Skuteczność tego rodzaju terapii jest wysoka więc nie zastanawiaj się i nie zwlekaj tylko znajdź dobrego psychoterapeutę i zapisz się na pierwsze spotkanie. A w międzyczasie możesz też pójść do psychiatry i poprosić o jakiś lekki lek anty-nerwicowy, ale to już tylko wtedy jeśli nie możesz ze swoją nerwicą żyć i dostajesz zajoba. Pierwszy krok to terapia. Nie słuchaj ludzi którzy ci powiedzą że nerwicę natręctw trzeba pokonać samemu - to nieprawda. Każdy przypadek jest inny. Jeden przypadek nerwicy jest do opanowania samemu, inny z psychoterapeutą a jeszcze inny z lekami. Zapisz się na spotkanie i daj znać jak poszło. I nie martw się, z pomocą innych wyjdziesz z tego gówna.

P.s. Zdziwiłbys się ile ludzi ma problemy z psychiką. W tym tygodniu jeden z moich uczniów przyznał że bierze antydepresanty. W zeszłym tygodniu moja uczennica przyznała się że musi czasem coś zapisać dwa razy pod rząd bo inaczej czuje się źle i panikuje. Nie ma ludzi ze stali. 

Owszem terapia behawioralno-poznawcza jest bardzo skuteczna w zaburzeniu nn niestety jest duzym wyzwaniem dla chorego.Mąz uczeszczal przez przez pewien czas ale niestety w jego przypadku lęki byly tak silne ze psychoterapeutka niestety musiala przerwac ze wzgledu na stan męza.Uznala ze trzeba zniwelowac lęki silniejszymi lekami a potem wrocimy do tematu😔

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A jakie są skutki uboczne takich leków? Widać że je się bierze? Mozna funkcjonować?

 

Na kazdego dzialaja inaczej ale raczej sa znosne,najgorzej jak zaczynasz brac albo odstawiasz pierwsze kilka dni.

Nie musisz brac lekow Twoj wybor ale jak nie zaczniesz terapii to pewnie bedzie tylko gorzej.

Da sie z tego wyjsc bez lekow ale samemu bez zadnego wsparcia moze byc ciezko.

To co robisz(nagrywanie,sprawdzanie) to kompulsje i paradoksalnie im wiecej razy sprawdzasz tym Twoj mozg ma wiecej watpliwosci.

Sproboj powoli... odpusc raz czy dwa nagrywanie,zamiast sprawdzac trzy razy to sproboj dwa razy stoponiowo az najlepiej do zera.

Pozdrawiam.

 

Edytowane przez UnicornsAreReal

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@ROGVELD ja teraz mam podobnie, a w sumie chyba mogę powiedzieć że miałam. Powoli przechodzi. I przy nasileniach NN często powraca problem z prowadzeniem auta, a o zgrozo, pracuje jako przedstawiciel handlowy, więc jeżdżę codziennie!! Bywalo że też nagrywalam telefonem jazdę. Ostatnio non stop się wracałam i sprawdzałam czy aby na pewno nikogo nie potracilam. Rozmawiałam o tym z siostra, z mężem i z terapeutka. Siostra powiedziała mi że nie ma takiej możliwości żeby chociażby nie usłyszeć huku jak się by kogoś uderzyło i że nie da się tego nie poczuć, nie zauważyć. Mąż też tak mówi. I ja i zapewne Ty też o tym wiemy. A mimo to takie informacje do mnie nie docierały. Jak NN zaczęła odrobinkę slabnac zaczęłam walczyć. I faktycznie jak pojawił się lęk i udało mi się nie sprawdzać, to po jakimś czasie, np jak zajechalam do biura i zajęłam się robotą, logika dochodziła do głosu i przestawałam się bać. Tak powoli (na pewno nie za każdym razem, o nie) udawało mi się coraz normalniej jeździć. Wczoraj musiałam jechać z córką do lekarza jakieś 70km od mojego miejsca zamieszkania, do miasta nie takiego małego. Bałam się jak holera. Ale pomyślałam że nawet jak córka będzie patrzeć w telefon to i tak nie ma możliwości żebyśmy obie nie zdawały sobie sprawy ze kogoś potracilam. Wczoraj wygrałam, ale ale...  Droga tam i z powrotem nie obyła się bez myśli że może.... Ale starałam się nie dać tym myślom i nie sprawdzałam. Dopiero jak już wrócilysmy musiałam (a raczej uleglam) sprawdzić jedno rondo i raz się wróciłam. Ale raz, więc i tak uważam to za wygraną. Pomyśl, żeby spróbować odpuszczac na razie tylko czasami, bo od razu nie łatwo wygrywać za każdym razem. Najpierw raz, w tej sytuacji gdy lęk nie jest tak silny. Tylko raz. Od tego moim zdaniem się zaczyna. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem dlaczego tak mamy, ja przyczyn doszukuje się na terapii, i zawsze jest to moje wewnętrzne przeżywanie. Emocje których z jakichś powodów boję się dopuścić do świadomości i ten lęk znajduje inne ujście, właśnie w natręctwach. Ja na przykład dopiero po 30stce nauczyłam się złościć na moją mamę, wcześniej było to dla mnie nie dopuszczalne (nie licząc krótkiego okresu buntu w wieku nastoletnim). Nawet nie zdawałam sobie sprawy ze nie umiem się na nią złościć. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@ROGVELD ja pół roku odkąd mnie z nią na dzień trafiło pierwszy raz zylam jakby obok życia. To był koszmar. Płakałam non stop, miałam natretne myśli i czynności. Czułam że prawdziwe życie toczy się gdzieś obok mnie. Nie wiem co by było gdybym nie poszła do lekarza. Nie zwlekaj, skoro jest tak jak piszesz to leć do psychiatry. Zobacz, ja biorę leki, praktycznie 10 lat, nie licząc krótkich prób odstawienia. I żyje, prowadzę auto, mam rodzinę, prace. Jak objawy mijają to nikt nie podejrzewa nawet ze coś mi jest. Teraz mam nawrót ale to inna historia. Jak leki pomogły to wróciłam do życia. Pomysl też o psychoterapii. Ja zdecydowałam się po 5 latach od diagnozy. Chodzę już 5 lat na terapię. Terapia otwiera mi oczy! I nie każdy musi chodzić tak długo na terapię. To wszystko zależy od człowieka, jego wrażliwości, osobowości itp itd. Nie zwlekaj bo przykro mi to mówić, ale bez specjalistycznej pomocy moim zdaniem może się pogorszyć. Oczywiście życzę Ci aby było tylko lepiej, ale szczerze też polecam lekarza. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No czasami śmieszne mam myśli, po prostu niewyobrażalne dla normalnego człowieka, np:

1. Ktoś wszedł pod auto i muszę sprawdzić zanim ruszę.

2. Muszę nagrać gdy włączam się do ruchu, każdy zakręt w mieście, bo myślę że ktoś może wleciec mi w tym samochodu.

3. Idąc gdzieś, rozmawiając z kimś (szczególnie na koniec) najlepiej nagrac potajemnie to żeby nikt mi nie zarzucił że coś komuś mogłem zrobić.

 

Przecież to jest aż śmieszne ale muszę tak robić :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja mam obłęd związany z możliwością zakażenia. Przez to mogę mieć obawy dotyczące pójścia na oddział dzienny. Nie podoba mi się to, że trzeba tam zmieniać obuwie. Te objawy OCD są dla mnie bardzo logiczne. Na butach może być np. pozostałość psich czy ptasich odchodów, w której żyją jakieś chorobotwórcze drobnoustroje czy wirusy. Mogę się obawiać, że jeżeli będę dotykać przedmiotów takich jak klamki rękoma, które miały kontakt z butami i nie były umyte mydłem, to ja albo ktoś inny dostanie zakażenia i będzie wyraźnie cierpiał, może nawet umrze i będzie karany za grzechy po śmierci. Nie kładę plecaka na siedzenie w pociągu czy autobusie. Nie noszę plecaka na plecach, bo wcześniej z reguły ma on kontakt z ziemią, która może być źródłem zakażenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×