Skocz do zawartości
Nerwica.com

Udowadnianie skuteczności terapii


Destoroyah

Rekomendowane odpowiedzi

Od grudnia chodzę na terapię w nurcie psychodynamicznym, w marcu dostałem diagnozę (borderline), podpisaliśmy konktrakt. Ostatnio mam ostry zjazd, który jednak staram się przepracować, choć emocje często biorą górę.

 

Jestem silnie związany z Mamą, może nawet zbyt silnie. Pół roku temu zmarł po chorobie mój Ojciec - byli ze sobą prawie 50 lat (ja mam 31, urodziłem się dość późno, gdy oboje byli po czterdziestce). Czuję u siebie poczucie winy, że powinienem poświęcać jej więcej czasu, że muszę się nią zajmować, wmawiam sobie, że ma wobec mnie żądania i pretensje. Rodzi to frustrację, że albo życie rodzinne, albo układanie własnego (szukanie partnerki itd.).  Wiem, że terapia powinna to zintegrować, że powinienem być w stanie obie rzeczy ogarniać.

Dziś znowu dały o sobie znać emocje. Moja Mama zaczęła podważać skuteczność terapii, terapeutę nazwała cwaniakiem, który mi nie pomaga; już wcześniej - przy innym emocjonalnym ataku - mówiła, że psu na budę leki, które przyjmuję. Zrobiło mi się bardzo przykro. Zastanawiam się nad poproszeniem terapeuty, ew. psychiatry, u której jestem raz na miesiąc, żeby wypisali mi opinię, która potwierdziłaby diagnozę i wytłumaczyła Mamie od strony naukowej, że to jest bardziej skomplikowane. 

Czy myślicie, że to ma sens? Jak inaczej przekonać rodzicielkę o słuszności terapii i tym, że przebiega tak, jak powinna? Wiem, że muszę pracować nad sobą. Ale mam też poczucie, że nie mogę mieć gorszego okresu. Może to jest też kwestia, że za długo on trwa, że zbytnio rozstrząsam takie kwestie jak wyalienowanie w pracy czy zazdrość wobec sukcesów innych i przyjeżdżam do domu skwaszony i zgorzkniały jak zramolały starzec. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Raczej powinieneś wnieść na sesję twój pomysł "naukowego" przekonywania matki. To jest znaczące. Takie zaburzenie jak twoje może pochodzić ze złej więzi z matką w dzieciństwie. Więc twój stosunek do matki na terapii jest kluczowy. I bronienie się za pomocą kogoś innego (autorytet) także.

Jasne, że matka będzie rywalizować z terapeutą, bo boi się że wymkniesz jej się z rąk. Z jej strony nie będzie wsparcia. Twoja matka jest dorosła, to przecież nie twoje życie.

Terapia borderline trwa z kilka lat, więc pół roku to jest nic. 

Zjazdy w terapii są normalne, tak to się dzieje, również do poruszenia na sesji co się dzieje.

To co dzieje się w diadzie terapeutycznej "naukowe" nie jest, więc nie ma sensu uderzać w "naukowość" swojego procesu. 

Powodzenia.

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×