Skocz do zawartości
Nerwica.com

Przypadek tragiczny


whisper

Rekomendowane odpowiedzi

Już naprawdę sama nie wiem. Od ok. 2 miesięcy biore Lexapro 5 mg, lęk związany ze szkołą minął po ok 2 tygodniach stosowania, ale za to znacznie nasiliła się depresja. W zeszłym tygodniu było dużo gorzej, cały czas bym sapała, nic nie robiła z nikim nie rozmawiała, ale pojawiały się takie przebłyski nadziej i marzeń. Od wczoraj jest lepiej, tak jakby, bo... ja żeby nie było za łatwo wkręcam sobie, że jeśli wyzdrowieje to będę bezwartościowym, bezmyślnym pustym stworzeniem, które nie potrafi się głębiej nad niczym zastanowić, tylko podąża ślepo za innymi. Ta perspektywa mnie przeraża. Wiem, jak to brzmi, przecież powinnam się cieszyć, że czuję się lepiej, wielu z Was by chciało poczuć się lepiej... Teraz zamiast się cieszyć to się zadręczam, że jestem pusta i głupia. Ale ja poprostu nie potrafię... Mnie chyba nikt nie jest w stanie pomóc, i tak będzie źle i tak. Może lepiej żeby mi się pogorszylo to może wtedy popełnie w końcu samobójstwo i będzie spokój.

 

Wogóle to dzisiaj idę do psychologa i się zastanawiam czy mam jej to powiedzieć. Trochę się boję, że powie mi, że skoro ja się nie chcę leczyć to żebym już więcej nie przychodziła... :?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wogóle to dzisiaj idę do psychologa i się zastanawiam czy mam jej to powiedzieć. Trochę się boję, że powie mi, że skoro ja się nie chcę leczyć to żebym już więcej nie przychodziła...

Psychoterapia polega na tym ze mowisz WSZYSTKO, nic nie ukrywasz. Inaczej to nie ma sensu.....trzeba byc maksymalnie szczery, nawet jesli masz powiedziec ze nie chce Ci sie juz chodzic na terapie.Takze nie zastanawiaj sie co powiedziec tylko mow co czujesz i myslisz, zobaczysz ze wtedy terapia bedzie szla o wiele szybciej:)Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hej whisper, wiesz ja nie widze w tym nic dziwnego. Boisz się poprawy bo choroba stała się Twoim stytem bycia. Ale boisz się nie zawsze znaczy nie chcesz. Przecież idziesz do psychologa. Myśle, że jest to na tyle stresujące, że gdybyś cchiała żeby wszystko było po staremu to byś się tam stu końmi nie dała zaciągnąć.

celineczka ma rację. Powiedz o tym pani/ panu psychologowi. Powinien docenić szczerość i na pewno nie powie, żebyś więcej nie przychodziła.

Jeśli będziesz miała ochote opowiedz nam jak było

Szerokiej drogi;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej dziewczyny,

celineczka3, dzięki za dobrą radę, przeczytałam Twojego posta jeszcze przed pójściem i powiedziałam psycholożce o tym co mnie ostatnio gnębi.

mała defetystka, masz absolutną rację, nawet psycholog mi powiedziała, że cześć pacjentów odczuwa tzw. lek przed zmianą, czyli w moim przypadku lęk przed poprawą i niektórzy odczuwają to silniej, a inni słabiej. Czyli narazie się trochę uspokoiłam, ale jest coś co mnie ciągnie do depresji i zamartwiania się... Dobra nie marudzę już więcej.

Dzięki dziewczyny

Pozdrawiam :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hey whisper\

mnie też przeraża(ł) fakt, że jak wyzdrowueję to dam się wciągnąć w ślepy wyścig szczurów, w ten owczy pęd; właściwie to ten pęd i presja mnie wykończyły i spowodowały, że życie zaczęło boleć jak jakiś pulsujący wrzód; dlatego choć czuję się nieco lepiej (mimo napadów) głęboko myślę nad priorytetrami, by nie dać sobie nigdy zamydlić oczu bo przebudzenie boli jak diabli; co do poczucia własnej wartosci, to niestety też mój największy życiowy problem, choć nie wiem skąd mi się to tak na dobrą sprawę wizięło (tzn miałam trochę trudnych życiowych doświadczeń, ale baza-kochająca rodzina=happy childhood była przykładem idealnego nest iście z Freuda so to speak;

i masz ci los :roll: gdzieś keidyś przeczytałam, że dzisiejsza cywilizacja to cywilizacja lęku...cwani i bezlitośni ludzie promują pewne puste wartości ideałów, piękna, władzy, pieniędzy a ludzie gonią za tym dla poklasku innych nie zdajac sobie sprawy->aż do czasu jakiejś paskudnej choroby psychicznej; bo czego tu się tak naprawdę mamy bać i wstydzić? Że nie jesteśy Alfą i Omegą i ludzie nie biją nam poklasku?

Ehh...aż mi słabo, że sama dałam się na to nabrać :roll:

 

greets

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej julie

właściwie to ten pęd i presja mnie wykończyły i spowodowały, że życie zaczęło boleć jak jakiś pulsujący wrzód

dla mnie to był chyba ostatni gwóźdź do trumny, bo mimo problemów w domu (ojciec alkoholik, więc ja niestety happy childhood nie miałam), i znienawidzonego liceum i ludzi w nim, musiałam się uczyć i chodzić tam. Sama sobie mówiłam, jesteś silna wytrzymasz (więc pierwsze dwa lata to raczej była lekka depresja, a w tym roku to poprostu masakra), musisz się uczyć, musisz dobrze zdać, plus wyrzuty rodziców kiedy płakałam przed pójściem do szkoły albo kiedy nie szłam, bo nie miałam siły... Człowiek to nie maszyna. Gdy otwarły mi się oczy i dotarło do mojej świadomości, że to o co tak się staramy i zabiegamy nie ma najmiejszego znaczenia... Wszystko jest przelotne i kiedyś to stracimy i umrzemy, a tam nie będzie się liczyć ilość zarobionych pieniędzy czy uroda. Skutek jest taki jak Ty piszesz, też nie chcę tego ślepego pędu. Ale w takim razie cóż zrobić, gdy większość zmierza w przeciwnym kierunku niż ja? Dla mnie są tylko dwa wyjścia: albo cię stratują albo poniosą ze sobą... Niezbyt optymistycznie.

Kiedyś (jak dawno temu to było) mówiłam, że za nic nie chciałabym żyć w innych czasach, że nasza cywilizacja mi się podoba, potem bardziej mi odpowiadały starsze epoki, a teraz stwierdzam, że pomyliłam światy...

Hugs

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×