Skocz do zawartości
Nerwica.com

Pośmiejmy się z siebie


Alexandra

Rekomendowane odpowiedzi

jesli chodzi o książki to ja czytając cokolwiek muszę między wszystkie palce obu rąk w których trzymam książkę włożyc po jednej kartce. Nie wiem jak to dokładnie opisać, ale po prostu międzu małym palcem a serdecznym umieszczam kartkę, między serdecznym a środkowym wkładam kolejną itd (cały czas trzymając książkę) Inaczej czytać nie moge :D Zdaza sie czasem że gruba książka nie wytrzymuje takiego trzymania za kartki i upada urywając kawałki stron :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mi jest z tym strasznie ciężko, bo mam to odkąd tylko pamiętam. Śmiesznych sytuacji nie miałam raczej. Wogóle nie sadziłam, ze jestem chora. Zresztą nikt o tym nie wie, bo nikomu nie mówiłam. Mianowicie moja "obsesja" polega na tym, że widząc szpary w chodniku ukłądajace się w jakiś krzyżyk, albo iks, to zawsze mam taki odruch, że wtedy patrzę na swoje rece i liczę do pięciu. Liczba cztery, dziewięc i jedenaście budzi we mnie strach i zawsze jak ją widzę to znów patrzę na swoje ręce i licze do pięciu. Najgorsze są litery, bo to strasznie utrudnia życie. Mam takie litery, na które nie mogę spojrzeć, bo inaczej coś się stanie. nie wiem co. Mam po prostu takie myśli. Do tych liter należą : c,g,o,u,p,ś,z. Ja już mam tego serdecznie dość. :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie mam pojęcia, czy to są natręctwa, ale przez to, że jestem non stop zdenerwowana, skubię włosy ... Tzn. najzwyczajniej w świecie ciągnę je, osłabiając cebulki i sprawdzając, ile mi wypadnie w 5 min :shock: Naprawdę dłuuugo już tak mam, ale nie mam pojęcia, czy to można zaliczyć do natręctwa. Prędzej to jakaś mania jest...

I najśmieszniejsze jest to, że poprawiam sobie tym humor - cieszę się, jak po... załóżmy, 3 pociągnięciach nie wyleciał mi żaden włosek. A jak już wypadnie... To strasznie panikuję, dołuję się i ciągnę je dalej, aż do momentu, gdy już przestaną mi wypadać... :shock:

 

 

Gdy będę robić tak dalej, to naprawdę nie będę miała już co wyrywać :mrgreen:

 

Albo.. Czasami gdy wpadnie mi do głowy jakaś myśl, że muszę coś zrobić, to robię to, bo w przeciwnym wypadku mam wrażenie, że stanie się coś niedobrego..

No i ...

Np. większość ludzi piszących w Internecie totalnie olewa polskie znaki. Ja natomiast nie jestem w stanie wytrzymać, kiedy nie napiszę czegoś tak, jak należy, natychmiast się denerwuję.

.. i właśnie z tego powodu się cieszę, że mam słownik w Firefoxie ;).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja miałem w podstawówce tak, że pisząc coś w zeszycie, w jednej linijce musialem zmiescic jak najwieksza ilosc wyrazow, sciskajac tak literki, ze wyrazy stawaly sie nieczytelne.

 

Kiedys rowniez katowalem siebie cwiczeniami fizycznymi, a raczej torturami. Np. robilem tyle brzuszkow az w koncu nie padlem, biegałem az nie moglem zupelnie zlapac tchu. Raz zadalem sobie kare i trzymalem rece w gorze. Nie moglem podniesc ich przez tydzien po 'treningu'.

 

 

Jako dziecko chcialem zostac architektem i projektac domy. Caly czas rysowalem plany mieszkan. Raz upatrzylem sobie dom z sasiedztwa i poczulem sie nim tak zafascynowany, ze uznalem ze musze stworzyc jego kompletny projekt. Chodzilem obok niego 100 razy dziennie, wymyslalem rozne rzeczy (pilka wpadla, wiatr poniosl list, kot wszedl i nie chce wrocic itp), aby wejsc na podworko i obejrzec z bliska dom. Nocami podgladalem nie tyle mieszkancow przez okna, co wnetrze, aby znalezc wskazowki dotyczace jego topologii. W koncu stworzylem jego projekt i wtedy sie zaczelo...

 

Mialem natrectwa dotyczace szczegołow budowniczych - rozrysowalem wszelkie kable instalacji elektrycznej i musialem podac dokladna ich dlugosc, potem to wszystko sumowalem. Tak samo bylo z kanalizacja. To bylo tak upierdliwe, ze normalnie nie moglem myslec o niczym innym, tylko zaraz pojawialy sie natretne pytania o szczegoly...

 

W koncu myslalem, ze mi sie mozg zlasuje i dalem sobie spokoj z architektura, bo myslalem, ze zwariuje!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kolej na mnie :D Miałem już tyle natręctw, większości nie pamiętam (chwała Bogu!!). Z nn jest tak, ze natręctwa są "okresowe" jedno zastępuje drugie. Pamiętaj jedynie to najgorsze, a jak!! np. na lekcji musiałem liczyć ile razy mrugam, cały wyjazd rowerkiem na miasto był jednym wielkim rytułałem( tu wstań, na tej alejce zerwij 3 razy liście, tam muszisz jechać bez trzymanki, tu muszisz ominąć krawężnik). Miałem trzy drogi do wyboru, na każdej jakieś dziwactwa. No i chyba najgorsze natręctwo- zapisywanie. Jak przychodzi, biedny pan P dostaje świra - musi WSZYSTKO zapisywać- co zrobił, co pomyślał, co powiedział. W te dnie jestem po prostu unieruchomiony. Siedzę w domu i zapisuję. W domu mam już małą "księgarnie" swoich zapisków. A czemu to robię?? chyba, ponieważ MUSZĘ koniecznie wszystko pamiętać. Zamiast powtarzać do znudzenia, zapisuje, a jak zapisze NIGDY do tego nie wracam, nigdy tego powtórnie nie odczytuje. ufff się wyżaliłem, więc żeby nie było offtopica- mam swoje natręctwo, parę razy muszę wejść i zejść ze schodów przed spaniem. I jak to się skończyło?? W gipsie :D Byłem strasznie zmęczony, poślizgnąłem się iii auć boloało i to mocno ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja mam takie natręctwo że obsesyjnie unikam spotkań towarzyskich po zajęciach. Wielu ludzi z moich studiów idzie sobie gdzieś, a ja za nic w świecie z nimi nie pójdę do knajpy. Kiedyś to nawet uciekałem specjalnie szedłem inną drogą żeby nie spotkać niektórych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

qrde moze to nie fair ale ubawilam sie do lez, ale tez mialam i mam rozne natrectwa od dziecka, jak bylam mala i jechala straz pozarna lub cos na sygnale nie moglam miec stop na podlodze po protu albo siadalam i wysoko dawalam nogi albo wspinala sie na rekach nie wiem czemu, potem mi przeszlo, co do plytek chodnikowych to chodze co druga plytke i tez uwazam zeby na laczenia nie nadepnac, czeste mycie rak tez mialam ale przeszlo mi jak moja mama byla w szpitalu i codziennie ja odwiedzalam az w koncu zapomnialam o zarazkach i bakteriach, na sedesie publicznym nie siadam a klape zamykam noga, oczywiscie sprawdzam przed snem gaz, krany, drzwi a i dodatkowo tak ukladam koldre i poduche zeby mnie nie udusily we snie, lancuszek sciagam obowiazkowo na noc, licze wszystko co zobacze na kalendarzu, w kosciele i dodatkowo ukladam zadania matematyczne z tymi danymi, a kiedys jak gralam w gry komputerowe, to idac ulica obmyslalam plan gdzie bedzei nastepna plansza i gdzie by ustawic przeciwnikow i z jaka giwera,, a no i musze miec przy sobie szklanke z czyms do picia w nocy i to koniecznie, a czasami ide sie smieje sama do siebie na ulicy bo mi sie cos przypomni, raz w nocy tak zaczelam kwiczec ze smiechu ze obudzilam mojego meza, ktory sie wystraszyl ze cos mi jest i to mnie jeszcze bardziej rozsmieszylo takze musialam uspokoic sie w lazience jak cos smiesznego mi sie przypomni to jeszcze napisze

aha jeszcze jak cos spadnie albo krzywo lezy to musze koniecznie to poprawic, raz ppoprawialam firanke i tak sie wkurzylam ze urwalam karnisz ze zlosci, no i jak odkurzam to nie moga sie robic takie mazy na dywanie ( Monk raz w jednym odcinku robil to samo, ogladalam to ze znajomymi ktorzy nie mogli sie nadziwic ze rozumiem jak wazny jest sposob odkurzania dywanow)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No Monk to mnie "rozwalił"z tym granatem wrzuconym do lodówki,a potem poprawionym i włożonym do foremki na jajka :lol: Ja włożyłabym od razu do foremki ;)

Wszystko pięknie,ładnie,ale zaczynam sprawdzać,czy to na pewno mąż śpi koło mnie :roll: A jestem aż do przesady wierną żoną,nie ma więc podstaw do takich jazd. :evil:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie, to moj pierwszy post na tym forum.

Oj, ja tez mialam wiele natrectw.

Pamietam, kiedys, gdy wychodzilam z wanny, musialam stac nad nia i czekac, az woda splynie.

Liczylam, ile sekund minie od mojego wyjscia do calkowitego splyniecia wody.

I oczywiscie nic w tym momencie nie moglam robic, nawet sie suszyc.

 

Albo jak cos chcialam obrocic w prawo o 90stopni (np widelec na stole), to najpierw musialam w prawo o np.120, pozniej w lewo o ciut wiecej niz polowe (np o 70st), a pozniej w prawo o 40, w lewo o 25, ... az w koncu doszlo do tych 90.

 

Oczywiscie nie moglam nadeptywac na laczenia plyt chodnikowych.

Ale tak samo z glazura w lazience, nie moge nic postawic na laczeniach, np. butelki od szamponu. I zawsze wszystko poprawiam, zeby bylo prosto, rowno i etykietka do przodu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja mam natręctwa dokładności. Perfekcyjności.

 

Muszę zamknąć dokładnie drzwi. Albo spojrzeć przez okno w określony obszar np. w niebo. Jak nei zauważe albo coś przysłoni to muszę jeszcze raz.

 

Albo zamykam wiele razy drzwi. Albo muszę coś zrobić ...np kogos opieprzyć itd. itd.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przeczytałem wszystkie wasze posty- i wiekszosc z waszych natręctw mam i ja np. mam te same dolegliwosci co w poście wyżej. Kiedys gdy bylem mały pamietam jak szedłem po chodniku to musiałem isc albo co 1 kafelkę albo co drugą dodatkowo tak by niedotknąć złączeń, później wiekszosc dróg robili w tych kostkach szaro rózowych i systuacja była utrudniona, musiałem sobie w wyobraźni stworzyć te kratki poprzez połączenie tych małych np. taki kształt u góry 2 kostki, po srodku 3 na dole 2 i musiałem w taki punkt trafic nogą.

 

Często jak byłem mały wymyślałem sobie też, że musze przejśc przez określoną przez siebie ścieżkę, np. ze musze isc tylko w jednym kierunku i dojsc do punktu oddalonego odemnie na skos, jak przedemną były jakies przeszkody starałem sie je pokonać, gdy był to np. budynek to omijałem go i wracałem na swoją ścieżke , musiałem uważać by niewypasć z toru.

 

Musiałem myć ręce w określony sposób, tzn 5 ruchów po 5 sposobów, niekiedy liczyłem poprostu do np 100 i wtedy skończylem myś ręce, gdy np. wydziałem że woda odprysła na moją rękę musiałem powtórzyć czynność.

 

Teraz mam natręctwo że musze co chwile odświeżać pulpit lub kilkakrotnie naciskac myszą na pusty obszar na pulpicie... to natręctwo zauważyłem równiez u mojego kolegi który niema nerwicy. Często gdy coś pisze na komputerze musze co jakis czas nacisnac na 'backspace' i ponownie nacisnac spacje i tak kilka razy.

 

Od niedawna mam tak ze co chwile musze popatrzyc w konkretny punkt o czystym nasyceniu barw lub w jakies wzglednie ładne miejsce i wziąść oddech, gdy stwierdze ze w zły sposób wziąłem oddech szybko wydycham ustami powietrze i biore jeszcze raz, nieraz tak sie nakrecilem ze mnie w klatce piersiowej niezle potem bolało.

 

Nieraz zdarzało mi sie ze np przed wejsciem do pokoju musiałem policzyc np 5x do pięciu i potem mogłem wejsc czasem miałem jakies wątpliwosci i musiałem sie cofnąć.

 

Często miałem potrzebe by dotknąć jakis przedmiot okreslona ilosc razy, czasem mam tez takie cos ze musze najpierw pstryknąć palcami przed wykonaniem jakiejsc czynnosc np. otwarciem lodówki, lub np. jak sie drapie po głowie to kilka krotnie powtórzyc czynnosc.

 

Czasem mam taka chęć by kogos kopnąć lub walnąć, wybić gdzies okno nie z nienawiści tylko tak poprostu, czasem sobie mysle jakby to bylo gdybym np. wlozyl reke do wrzątku jeszcze tego niewypróbowałem ale kto wie czy czasem niebede tak bardzo ciekawy ze wloze.

 

Duzo tego wszystkiego jest jak cos mi sie przypomni to napisze, niektóre moje natrectwa sa tak skomplikowane ze trudno by je tu opisac, kolejnosc ruchów itp. Te natrectwa sa wkurzajace, wydaje mi sie ze jak niewykonam tej czynnosci to sie cos stanie albo niewiem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No tak, ja miałam nerwice natręctw jak byłam dzieckiem. Tak od 6 roku życia . Ale przetrwała aż do mniej więcej 17 roku...A potem baaardzo złagodniała. Miałam więc hopla na punkcie cyfry 3 i wykonywałam znak kżyżyka ( nie krzyża ) nad różnymi przedmiotami i wypowiadałam zaklęcie związane z cyfa trzy. Wszystko musiałam mieć równiutko ułożone, w piórniku wszystkie przybory w tę samą stronę itd. Mam to do dzisiaj :D Ale już nie jest tak źle. Obsesyjne wycieranie kurzu, dotykanie kontaktów, klamek, sprawdzanie czy nie są brudne. Teraz jeszcze ciągle wycieram z pyłków moją komórkę i ciągle dmucham tam , gdzie się podłącza ładowarkę, zeby tam nie było zakurzone. Robiłam to często publicznie i ludzie się mocno zastanawiali co ja z tym telefonem robię :D

Ciągle też przed snem patrzyłam na przedmioty, czy są równo ułożone. gasiłam światło i ...za chwilę zapalałam żeby sprawdzić jeszcze raz. Natrętych myśli miałam mało.

 

Przeczytałam wszystkie posty i przyponiało mi się jeszcze parę moich natręctw...uśmiałam się do łez...A więc:

- wachanie książek ( wkładam nos w środek książki iw ykonuję taki ruch - do góry, do dołu, w lewo i w prawo - nigdy odwrotnie, czasem po kilka razy)

- kiedyś miałam świra z kasetami magnetofonowymi - wszystkie musiały być cofnięte do początku strony A, potem dmuchałam na nie z góry, żeby się nie kurzyły i tak sto razy

- sprawdzanie czy wyłączyłam gaz

- katastroficzne myśli - że coś się stanie komuś z mich bliskich

- nienawidze widoku gołych wieszaków na ubrania

- obgryzam paznokcie i skórki, nie moge mieć długich paznokci

- jeśli mam pierścionek z oczkiem, to to oczko musi być zawsze na górze, obsesyjnie poprawiam gdy się przekręci

- wszystkie przedmioty mają u mnie w pokoju swoje miejsce i nie mogą leżeć gdzie indziej

- wszystkie przedmioty muszą leżeć prosto, nigdy krzywo

- kiedyś jako dziecko zapisywałam każdy przedmiot, jaki od kogoś dostałam w specjalnym zeszycie. Doszło do tego ,że nawet jak dostałam cukierka, to musiałam to zapisać

- od 11 roku życie piszę pamiętniki - od kiedy skończyłam 15 lat zapisuje każdy przeżyty dzień. Kiedyś zapisywałam wszystko co robiłam praktycznie danego dnia - pisałam maczkiem żeby się zmieściło. Muszę zapisywać każdy dzień, bo inaczej...boję się że będę mieć dziurę w życiu, ja muszę pamiętać. Pamiętam daty, nigdy nie mylą mi się lata

-powtarzałam do znudzenia czynności ,rzeczy które mam zrobić. Powtarzałam w kółko żeby nie zapomnieć. Aż wzięlam się na sposób i zaczęłam to zapisywać na kartkach, a potem w komórce. I mam z głowy powtarzanie:)

- jak mnie dręczy jakiś problem to piszę o tym w pamiętniku i przestaje mnie tak dręczyć, bo jest już zapisany

- jak jem kanapki, to najpierw je liczę ile ich jest. I po zjedzeniu każdje liczę ponownie ile mi jeszcze zostało:)

- zapisuje każdy sms który dostanę od mojego faceta

 

Wiele osób z mojego otoczenia ma nerwicę natręctw. Moja mama, mój facet ( ten to dopiero ma! nie jestem w stanie tego nawet opisać! chodzi o cyfry i godziny - nawet on nie jest mi w stanie tego systemu wytłumaczyć), moja przyjaciólka ma natręctwa mysli, mój przyjaciel jeden, drugi, mój wykładowca w Akademii...także z tym to nie jest źle.

Ale najgorsza jest hipohondria

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja z tymi chodnikami to mam od dawna. W ogóle odkąd pamiętam mam nerwice. Najstarsze jakie pamiętam dotyczą kwestii religijnych. Miałem mysli obrażające Matkę Boską, później Jezusa. Teraz też czasem mam ale nie tak często. Bierze się to wszytsko z lęku. Tutaj z obawy przed Karą Boską. Chociaż jestem agnostykiem, boję się tego, że jeśli jest Bóg to mnie ukarze za moje myśli. Miałem np takie, że ktoś pluje na obraz, albo tnie go nożem albo jeszcze co gorszego, robi dziury w miejscach oczy itd. W tych myślach wystepowały inne osoby, jakbym chciał na nie winę zwalić, żeby nie było na mnie. Też mam katastroficzne myśli. Że mi się coś stanie, albo komuś bliskiemu mi. Byłem u psychologa i psychiatry. Do psycholożki chodziłem jakiś czas regularnie, potem przestałem bo mialem ine obowiązki. Do psychiatry też jakis czas, ale wizyty ograniczały sie do pytan jak z nerwicą i przepisywania leków(Rexetin, Asentra, Pernazyna) w końcu lekarz powiedzial , żeby odstawić leki, skoro nic dają. To jakoś tak jest, że dotyczą sytuacji, ktorych sie biomy. Np musze dotykać uziemienia w gniazdku, wiem ze mnie prąd nie porazi ale musze. Dwoma palcami do dwóch uziemnien żeby sprawdzic czy jest jakis przepływ prady albo metalowym przedmiotem. Albo jak ostatnio byl taki kabel bez izolacji zewnętrzenej, to bałem sie że mnie kopnie prąd, ale jak było właczone radio do niego to i tak musiałem sprawdzic. Okazało sie ze tam jest jeszcze wewnętrzne uziemienie i mnie nie kopnęło i tak kilka razy musiałem sprawdzac czy mnie nie kopnie :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

O i ja od kiedy tylko pamiętam to coś miałam nie tak z mózgiem <= on sobie chyba nie wyobraża sobie, że można nie myśleć o głupotaach. Podaję przykłady ;):

1. W wieku 6-7 lat (!), gdy byłam wielką fanką Pocahontas. Miałam jej kilka plakatów w pokoiku. Po paru miesiącach zaczęła ruszać wargami, oczami i po prostu ożyła. I nie to, że jej się bałam, ale koleżanki mi nie wierzyły i wyśmiewały straszliwie. Wszystkie (plakaty) powędrowały do kosza ;)

2. W wieku od ok. 8 do 11 lat (!) nie jadłam rzeczy ostro zakończonych np. frytki, marchewka, chipsy => wszystko formowałam na okrągłe i dopiero konsumowałam.

 

A ! I od zawsze kochałam się w chmurach. Nie raz nie dwa zapominałam się, wpatrzona w niebo, a tam samochody klaksonami przekrzykiwały jeden drugiego =+P

pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja mam duzo natręctw ale jedno jest wybitnie dizwne

Słuchajcie u mnie w szkole jak pewnie w wiekszości szkół męskie toalety są okupowane wrecz przez palaczy którzy raz po raz to wchodzą to wychodza a że jest straszliwy przeciąg to strasznie tr drzwi "chłapia" i nie dość że mnie to denerwuje to zawsze jak tak "chłapnie" to mam mysl że ktoś mi w tych drzwiach zgniata łokcia :shock: i aż mnie ten łokieć boli :roll::oops:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mnie moje natręctwa częsciej wprowadzają mnie w zakłopotanie niż rozśmieszają. Ale czasem trzeba się z siebie pośmiać.

 

W pracy, kiedy idę do koleżanek po cokolwiek, to nie mogę sie oprzeć i robie im porządki na biurkach. Wszystko przestawiam żeby równo leżało i nie mogę się nadziwić jak one mogą coś znaleźć w tym bałaganie. Na początku dziwnie patrzyły, ale chyba juz się przyzwyczaiły.

 

Kiedyś odwaliłam coś lepszego. Kierowniczka kazała mi zanieść do jej gabinetu segregatory i schować do szafy. Ok. Otworzyłam szafę a tam burdello, że hej. Nie wytrzymałam i zaczęłam przekładać osobno segregatory i osobno teczki na półkach. Oczywiście według kolorów. Mało tego. Jeszcze musiałam to policzyć. To najbardziej mnie denerwuje. Wiem, że nie muszę wiedzieć ile tego jest, ale nie mogę się powstrzymać. No więc liczę i układam a pod nosem, cicho wyzywam sama na siebie: "1,2,3, zamknij się głupia, nie musisz tego liczyć, 4,5,6,7, bla bla bla, 8,9,10, kur... " Nagle się odwracam a tam szefowa w drzwiach stoi i patrzy na mnie jak na kretynke. Oh shit! Na szczęście nie wyzywała tylko spytała czy wezwać karetkę. Potem się z tego śmiałyśmy, ale ja z niej bardziej bo nic nie mogła znaleźć w szafie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witam! tak sobie, czytam, czytam i jestem w ciezkim szoku! zauwazylam ze niktore przyzwyczajenia (bo ja myslalam ze to tylko przywyczajenia) sa bardzo podobne do moich. Mam np tak jak ktos juz tu wspominal cos takiego ze mam swoj zbitek wyrazow i cyfr ktore non stop powtarzam, one nie maja zadnego sensu, nic nie znacza gdy sa ze soba powiazane ale i tak je sobie powtarzam w myslach, albo liczenie pewnym systemem do 3, wszytsko co w widoczny sposob mozna policzyc do 3 to licze;/oprocz tego licze slowa i zdania na palcach ale tak zeby konczylo sie na ostatnim piatym palcu, jak slowo jest za krotki to np dodaje kropke czy cos takiego i jeszcze jedno bo o tym chyba nikt nie wspominal: czytanie slow od tylu, mam to juz od paru lat, czytalam zawsze od tylu slowa az sie anuczylam i teraz umiem nie widzac napisanego slowa od razu powiedziec jak ono brzmi od tylu. Czy ma ktos cos podobnego? czy to o czym ja mowie to jest choroba??????? dopiero jak rpzeczytalam to forum to sie dowiedzialam ze takie zachowanie to jest cos dziwnego:DD pozdrawiam;]

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

po prostu ja-ja miałam tak samo z czytaniem wyrazów.Choroba zaczyna się wtedy,gdy to zaczyna dezorganizować ci życie.Jeśli nie-po prostu dziwactwo.Ale żeby nie rozwinęło się w chorobę,zacznij te zachowania ignorować,"oduczać się"ich,póki czas.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dzieki Roza:) wyglada na to, ze chyba jestem tylko dziwna a nie chora:D bo poki co, nie jest to dla mnie meczace, powtarzam sobie te czynnosci w glowie codziennie i to baaaardzo czesto ale robie to bez zastanowienia a nie tak jak ktos tu pisal z lekiem ze cos zlego sie wydarzy. postaram sie jednak juz tego nie robic, bo boje sie, ze przerodzi sie to w chorobe a tego bym nie chciala:)pozdrawiam

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 1:58 pm ]

a i sorry, ze Roza bez polskim znakow ale jakos nie chca mi sie polskie znaki robic, nie wiem dlaczego;/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kurcze tak czytam i czytam i chyba ja też mam torchę dziwadztw a nawet nie myslałam że tyle osób ma podobnie :( ostatnio non stop nakrywam ucho jak śpię bo się boję że coś mi w nie wejdzie albo jestem przykryta tak że nie daj Bóg by coś wystawało spod kołdry bo może mnie coś albo ktoś złapać za nogę albo rękę :mrgreen:przerazliwie boję się duchów- śmieszne-ale mi wcale nie do śmiechu bo przy tych upałach jestem jak szczur mokra! :cry:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

331ania-ja mialam to smao kiedys!!!! zakrywalam ucho to na ktorym nie lezalam bo sie balam tak jak Ty, przewaznie wlosami zakrywalam bo mam dlugie albo koldra. I tak jak Ty nie jak zasypiam nie moze mi nic wystawac poza tapczan, nogi zawiniete w koldre. Jak wracam opzno do domu to nie boje sie ze mnie jakis czlowiek zaatakuuje tylko ze mnie duch albo potwor napadnie:D pociesze Cie, ze robilam wszyscko zeby ograniczyc ten moj strach i troche sie nawet udalo, tzn nie zakrywam juz ucha ui nawet czasmi mam rece poza tapczanem (na nogi jeszcze sie nie dowazylam) :D trzymaj sie, pozdrawiam serdecznie:)

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 4:10 pm ]

a i postaraj sie ograniczyc horrory jesli je ogladasz:)ja juz w ogole nie ogladam takich filmow zeby nie dostac nowej schizy

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×