Skocz do zawartości
Nerwica.com

Brak sensu życia


Zmeczonyzyciem

Rekomendowane odpowiedzi

Witam, nazywam sie Tomasz, czuję że mój koniec sie zbliża, niemam ochoty już żyć, cierpie na depresje od około 5 lat   nigdy nie byłem u psychiatry czy psychologa gdyż dzieli mnie jakaś niewidzialna bariera międzyludzka, nie potrafie rozmawiać z ludźmi, jedynie z tymi bliskimi którymi na mnie jeszcze troche zależy, większość sie odemnie odwróciła, średnio 3-4 razy w tygodniu mam myśli samobójcze, czuje sie nikomu nie potrzebny, juz kilka razy byłem w lesie z kablem żeby ze sobą skończyć jednak przed tym przemyślałem że " może coś sie zmieni na lepsze" jednak nic sie nie zmienia, niemam sił walczyć po tylu życiowych niepowodzeniach, zostałem zdradzony przed dziewczynę którą bardzo kochałem to tylko pogłębiło mój stan, niewiem ile jeszcze wytrzymam. Przed znajomymi robię dobrą mine do złej gry, depresja za maską, jednak gdy już zostaje sam to nie myślę o niczym innym niż o odebraniu sobie życia. Gdyby broń była łatwo dostępna prawdopodobnie nie pisałbym tego posta. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć, czy wśród swoich najbliższych znajomych o których mówiłeś, masz kogokolwiek z kim rozmawiałeś o Twoim bardzo złym samopoczuciu i braku sił do walki? Czy tylko Ty wiesz o tym jak jest Ci ciężko?

Masz kogoś, komu byłbyś w stanie całkowiecie zaufać, czy też sądzisz, że nie ma w Twoim otoczeniu nikogo, kto byłby w stanie Cię zrozumieć, a może nawet uważasz, że powiedzenie o tym komuś tylko pogorszyło by Twoją sytuację?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z nikim nie rozmawiałem na ten temat bo boję się reakcji innych osób że zostanę wyśmiany lub zwyzywany od psycholi lub tym podobne, dusze to w sobie od kilku lat, obecnie nie ma takiej osoby której mógłbym sie zwierzyć ze wszystkich problemów, raczej nikt z osób z mojego otoczenia by tego nie zrozumiało. Często zamykam sie w sobie pomimo że mam kontakt z dziewczynami, nastawiłem się na samotny tryb życia, zaufałem kilku osobom jednak wszystko sie popsuło i nie potrafie już nikomu zaufać, niewiem co mam dalej robić, z każdym dniem to wszystko pogłębiam w sobie i często myśle że dla mnie niema już ratunku, myślałem że jestem silnym facetem z silną psychiką jednak to nie prawda, często zdarza mi sie płakać z tej bezsilności i bezradności. 

Edytowane przez Zmeczonyzyciem

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj @Zmeczonyzyciem myślę, że warto rozważyć wizytę u psychoterapeuty. Pomoże on Ci spojrzeć z boku na to co się dzieje. Nie jest to nic czego warto się obawiać. Pierwsze rozmowy (zwykle 3) prowadzi terapeuta zadając pytania, próbując zorientować się na czym polega problem. Jeżeli oboje dojdziecie do wniosku, że chcecie razem pracować zaczyna się terapia. Nie jest to łatwy proces, ale pomaga. Czasami terapeuta sugeruję zasięgnięcia porady psychiatry czy nie warto wspomóc się lekami, ale to też jest zawsze wspólna decyzja lekarza i pacjenta. Tutaj nikt Cię nie będzie do niczego zmuszał.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rozważałem wiele razy pójście do psychoterapeuty czy psychiatry ale i tak stwierdziłem że mi to w niczym nie pomoże więc zazwyczaj to odpuszczałem, jestem zniszczony psychicznie, nie chciałem iśc również z tego względu że nie chce faszerować się lekami, jedyne co pomaga mi o wszystkim zapomnieć to alkohol, nie piję dużo jednak piję tyle że pomaga mi chociaż o wszystkim zapomnieć przez chwile a leków nie chcę bo raczej miałbym skłonności żeby je przedawkować i odejść z tego świata, raz ukradłem kumplowi z domu bardzo silne leki nasenne, często trzymałem je w ręku przy wódce w razie gdybym chciał już ze sobą skończyć.. 

Edytowane przez Zmeczonyzyciem

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

30 minut temu, Zmeczonyzyciem napisał:

Rozważałem wiele razy pójście do psychoterapeuty czy psychiatry ale i tak stwierdziłem że mi to w niczym nie pomoże więc zazwyczaj to odpuszczałem, jestem zniszczony psychicznie, nie chciałem iśc również z tego względu że nie chce faszerować się lekami, jedyne co pomaga mi o wszystkim zapomnieć to alkohol, nie piję dużo jednak piję tyle że pomaga mi chociaż o wszystkim zapomnieć przez chwile a leków nie chcę bo raczej miałbym skłonności żeby je przedawkować i odejść z tego świata, raz ukradłem kumplowi z domu bardzo silne leki nasenne, często trzymałem je w ręku przy wódce w razie gdybym chciał już ze sobą skończyć.. 

Nie chcesz faszerować się lekami ale otruwać alkoholem to już tak. Nie masz nic do stracenia więc co ci szkodzi próbować leków?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, Zmeczonyzyciem napisał:

Z nikim nie rozmawiałem na ten temat bo boję się reakcji innych osób że zostanę wyśmiany lub zwyzywany od psycholi lub tym podobne, dusze to w sobie od kilku lat, obecnie nie ma takiej osoby której mógłbym sie zwierzyć ze wszystkich problemów, raczej nikt z osób z mojego otoczenia by tego nie zrozumiało. Często zamykam sie w sobie pomimo że mam kontakt z dziewczynami, nastawiłem się na samotny tryb życia, zaufałem kilku osobom jednak wszystko sie popsuło i nie potrafie już nikomu zaufać, niewiem co mam dalej robić, z każdym dniem to wszystko pogłębiam w sobie i często myśle że dla mnie niema już ratunku, myślałem że jestem silnym facetem z silną psychiką jednak to nie prawda, często zdarza mi sie płakać z tej bezsilności i bezradności. 

Pisałeś też wcześniej o tym, że doświadczyłeś zdrady ze strony dziewczyny, a także parę innych osób zawiodło Twoje zaufanie - czy te ciężkie stany samopoczucia pojawiły przy tych nieprzyjemnych sytuacjach, czy występowały już wcześniej, a te sytuacje były niejako 'skutkiem', czymś co tylko dodatkowo je nasiliło (pogorszyło)?

Tak jak powiedzieli przedmówcy, również zachęcałbym Cię do zapisania się do psychologa/psychiatry - sam zdecydujesz czy rozpącząć leczenie, a zdecydowanie dobrze Ci zrobi pogadanie o tym przez co przechodzisz z kimś, kto nie tylko ma duże doświadczenie, ale potrafi także spojrzeć na sprawę z obiektywnej strony.

Pamiętaj też o tym, że blisko połowa ludzi na całym świecie doświadcza przynajmniej raz w życiu zaburzeń nastroju lub problemów na tle lękowym, w związku z czym nie jesteś w żadnym wypadku jakimś wybrykiem, a stan który Cię dotyka prawe na sto procent może ulec znaczącej poprawie, lub nawet całkowiecie ustąpić.

 

Edytowane przez Muirden

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, Zmeczonyzyciem napisał:

Witam, nazywam sie Tomasz, czuję że mój koniec sie zbliża, niemam ochoty już żyć, cierpie na depresje od około 5 lat   nigdy nie byłem u psychiatry czy psychologa gdyż dzieli mnie jakaś niewidzialna bariera międzyludzka, nie potrafie rozmawiać z ludźmi, jedynie z tymi bliskimi którymi na mnie jeszcze troche zależy, większość sie odemnie odwróciła, średnio 3-4 razy w tygodniu mam myśli samobójcze, czuje sie nikomu nie potrzebny, juz kilka razy byłem w lesie z kablem żeby ze sobą skończyć jednak przed tym przemyślałem że " może coś sie zmieni na lepsze" jednak nic sie nie zmienia, niemam sił walczyć po tylu życiowych niepowodzeniach, zostałem zdradzony przed dziewczynę którą bardzo kochałem to tylko pogłębiło mój stan, niewiem ile jeszcze wytrzymam. Przed znajomymi robię dobrą mine do złej gry, depresja za maską, jednak gdy już zostaje sam to nie myślę o niczym innym niż o odebraniu sobie życia. Gdyby broń była łatwo dostępna prawdopodobnie nie pisałbym tego posta. 

Idź do psychologa i psychiatry. Wiem, że ci ciężko, ale musisz dać radę. Jest takie fajne powiedzonko "Zawsze możesz się poddać, ale po co już teraz?" 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej, tak sobie czytam Twoje posty i w sumie mamy podobnie dość. Mogę spytać, co robiłeś zawodowo w życiu, czym się zajmowałeś? Ja też zastanawiam się nad emigracją, bo znam dobrze język i wiem, że tam można osiągnąć o wiele więcej niż w PL. Problem jest taki, że nie mam tam nikogo, do kogo mógłbym pojechać a nie uśmiecha mi się latami mieszkać z przypadkowymi ludźmi. No i mam tutaj mamę, która wcześniej czy później będzie wymagać opieki a nasza rodzina nie utrzymuje ze mną i moją mamą szczególnych kontaktów. Najlepiej pisz na prive'a.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 5.04.2019 o 09:45, Zmeczonyzyciem napisał:

Przed znajomymi robię dobrą mine do złej gry, depresja za maską, jednak gdy już zostaje sam to nie myślę o niczym innym niż o odebraniu sobie życia.

@Zmeczonyzyciem nie będę już powtarzać to co Ci już pisały osoby powyżej. Powiem tylko że z tej sytuacji da się wyjść, bo sama dałam radę. Musisz tylko sobie dać szansę, pomyśleć że jesteś tego wart, że życie jest piękne. Bo jest, tylko Ty teraz tego nie możesz zobaczyć, ale mam nadzieję że sobie dasz szansę na to. Bo na pewno gdzieś tam istnieje osoba która Cię pokocha i zrozumie, będzie Cię wspierać i Ci pomagać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć @Zmeczonyzyciem,

W dniu 5.04.2019 o 09:45, Zmeczonyzyciem napisał:

Witam, nazywam sie Tomasz, czuję że mój koniec sie zbliża, niemam ochoty już żyć, cierpie na depresje od około 5 lat   nigdy nie byłem u psychiatry czy psychologa gdyż dzieli mnie jakaś niewidzialna bariera międzyludzka, nie potrafie rozmawiać z ludźmi, jedynie z tymi bliskimi którymi na mnie jeszcze troche zależy, większość sie odemnie odwróciła, średnio 3-4 razy w tygodniu mam myśli samobójcze, czuje sie nikomu nie potrzebny, juz kilka razy byłem w lesie z kablem żeby ze sobą skończyć jednak przed tym przemyślałem że " może coś sie zmieni na lepsze" jednak nic sie nie zmienia, niemam sił walczyć po tylu życiowych niepowodzeniach, zostałem zdradzony przed dziewczynę którą bardzo kochałem to tylko pogłębiło mój stan, niewiem ile jeszcze wytrzymam. Przed znajomymi robię dobrą mine do złej gry, depresja za maską, jednak gdy już zostaje sam to nie myślę o niczym innym niż o odebraniu sobie życia. Gdyby broń była łatwo dostępna prawdopodobnie nie pisałbym tego posta. 

Zmarnowałem sobie życie mimo to próbuje to uporządkować. Skoro ja próbuje to możesz rozważyć podjęcie walki o siebie podobnie jak to robię:)  Wiem, że to niewiele znaczy ale każda podróż nawet ta najdłuższa rozpoczyna się od pierwszego kroku. 

Popieram udzielone przez innych użytkowników.

Powodzenia:)

johnn

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 15.04.2019 o 21:06, Gabba napisał:

@Zmeczonyzyciem nie będę już powtarzać to co Ci już pisały osoby powyżej. Powiem tylko że z tej sytuacji da się wyjść, bo sama dałam radę. Musisz tylko sobie dać szansę, pomyśleć że jesteś tego wart, że życie jest piękne. Bo jest, tylko Ty teraz tego nie możesz zobaczyć, ale mam nadzieję że sobie dasz szansę na to. Bo na pewno gdzieś tam istnieje osoba która Cię pokocha i zrozumie, będzie Cię wspierać i Ci pomagać.

Ja np. nie widzę nic pięknego w życiu. Ze mną też jest źle od bardzo dawna, więc rozumiem jak Zmeczonyzyciem może się czuć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj kolego,

Nie chcę Ci tutaj prawić morałów, ani mówić, że masz się nie poddawać. Bo sam wiem, że łatwo piszę się z fotela nie znając personalnie sytuacji. Mówisz o tym, że nie widzisz sensu życia. Powiedz mi, interesujesz się czymś? Jeśli tak, to może warto w związku z tym ustawiać sobie cele, dzięki którym będziesz mógł podtrzymać się następny dzień. 
Dla przykładu bieganie. Każdego dnia poprawiasz swój przebiegnięty dystans. Pierwszego dnia biegniesz kilometr, drugiego dnia dwa kilometry, a po tygodniu już siedem kilometrów. Wybierz jakieś miejsce kompletnie Ci nieznane, by korciła Cię ciekawość co znajdzie się na następnym kilometrze. Ale powstrzymaj ją i poznaj go dopiero następnego dnia. Może nie na trzecim, nie na piątym, ale na piętnastym kilometrze odnajdziesz sens Twojego życia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, sop3l3k napisał:

Dla przykładu bieganie. Każdego dnia poprawiasz swój przebiegnięty dystans. Pierwszego dnia biegniesz kilometr, drugiego dnia dwa kilometry, a po tygodniu już siedem kilometrów. Wybierz jakieś miejsce kompletnie Ci nieznane, by korciła Cię ciekawość co znajdzie się na następnym kilometrze. Ale powstrzymaj ją i poznaj go dopiero następnego dnia. Może nie na trzecim, nie na piątym, ale na piętnastym kilometrze odnajdziesz sens Twojego życia.

Ale ładnie napisane 🙂

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Zmeczonyzyciem

Ja też miałam taki czas w życiu, że czułam się zupełnie jak śmieć, zadawałam sobie wciąż pytanie "Po jaką cholerę tu jestem?!". Miałam w sobie pustkę, czułam się jak wydmuszka. Dzięki dużej pomocy innych, wyczołgałam się (tak do połowy) z tego stanu. Cały czas nie odpowiedziałam sobie na powyższe pytanie, jednak z całego serduszka wierzę, że każdy jest tu po coś. Może to i trochę naiwne, ale ja w to wierzę. Z mojej perspektywy jesteś tak samo potrzebny na tym świecie, jak każdy inny.

Jeżeli masz taką możliwość, to proś o pomoc (myślę, że pomocna by była wizyta u psychiatry), zwierzaj się innym i wyrażaj to, co czujesz. Trzymaj się:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No i jak kolega? Udało Ci się iść do specjalisty? Spróbuj otworzyć się na innych. Ja otworzyłem się przed kilkoma znajomymi osobami, rozmowa pomaga, czasem ktoś starszy od nas przeżywał podobny kryzys i może nam pomóc, trochę doradzić naprowadzić. Choć sam jestem pesymistą, mam gdzieś tam głęboko nadzieję, że to wszystko jeszcze się ułoży...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×