Skocz do zawartości
Nerwica.com

strach przed wyjściem z domu, przed podjęciem pracy


zeux31

Rekomendowane odpowiedzi

A nie sorki to był asertin a to chyba nie benzo. Najgorsze w tym było nie odczuwanie radości, uśmiechałem się i nic mnie nie ruszalo dookoła, ale w ogóle nie doczuwałem żadnych emocji, ani pozytywnych, ani negatywnych czyli taki żywy trup, najgorsze uczucie na świecie, to już wolę przez większość czasu być smutny i żyć dla kilku słodkich chwil radości. Podobne uczucie do gałki muszkatołowej, ale bez utraty pamięci.

Edytowane przez zeux31

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, Heledore napisał:

Z tego, co piszesz lek brałeś tylko 3 dni. To nic dla tego typu leków, które najczęściej działanie wykazują po 4-6 tygodni. Na początku może być nieprzyjemnie ze względu na skutki uboczne, ale myślę, że warto je przeczekać dla lepszego samopoczucia.

W sumie racja, powiedziałem sobie już wiele lat temu że gdyby była możliwość eutanazji nie miał bym żadnych hamulców. U mnie wypisz wymaluj jest jak tutaj https://pl.wikipedia.org/wiki/Stygmatyzacja Kuzyn, brat za dzieciaka mieli podstawione wszystko pod nos, wszyscy nad nimi skakali, uwielbiali - teraz są narcyzami. Od dzieciństwa zależy dużo więcej niż od naszej genetyki. Ja wręcz przeciwnie za dzieciaka chłód wokół mnie, nikogo nie było. Może nawet z wyglądem nie jest aż tak źle, ale ja szukam punktu zaczepienia - próbuje szukać przyczyny gdy przyczyna jest jedna -> z 90% naszego charakteru to przebieg dzieciństwa, z 10% genetyka. Oczywiście od wyglądu zależy też traktowanie w dzieciństwie, wystarczy mieć odstające uszy żeby dziecko odrzucić, zignorować.

Nie wiem na jak daleko ta stygmatyzacja sięga, ale w moim przypadku -> gdy matka przeczyta jakiś artykuł o jakimś nożowniku to od razu na mnie patrzy z pod byka, złowroga mina etc. w takim momencie mam chęć rzucić to wszystko i się wynieść jak najdalej od tego domu. To samo brat coś gada: "ja nie myślę, ja mam intuicję" - oni próbują wmówić coś czego nie ma...

Edytowane przez zeux31

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Najlepiej się wynieść z tego domu ... Najgorsze że tacy są też inni ludzie, i co ciekawe wierzący którzy powinni być lepszymi ludźmi są najgorsi, ateista ci bardziej pomoże niż wierzący ksiądz -> ci ludzie są naprawdę głupi, hipokryzja aż kipi. Po co biorą pieniądze skoro nawet nie starają się być bliżej zachowań Jezusa ? Ich tłumaczenie > ksiądz to tylko człowiek, w kościele jest Bóg, nikt cię tu nie pocieszy poza Nim. No tak mi ludzie nigdy nie pomogą, nie pocieszą ale po co być księdzem i jednocześnie zwykłym człowiekiem. Interesy robią na ludziach silnych, pięknych, energicznych (małżeństwa, chrzest, etc.), tych słabych depczą jak robaki, nawet słowa nie zamienią - tylko patrzą z pod byka - efekt halo.

Edytowane przez zeux31

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

14 minut temu, na_leśnik napisał:

@zeux31 to czemu się z tego domu nie wyniesiesz?

Dziwne jest to że gdy powiem kilka faktów to od razu zostanie to odebrane jako wymówka. To nie wymówka tylko fakty, nie jestem normalnym chłopakiem co sobie wyjdzie znajdzie kolegów i pójdzie na imprezy -> ja nie potrafię rozmawiać z ludźmi, a jak próbuję to jestem odrzucany. Gdy chodziłem do pracy to moje uczucie było jakbym smażył się w ogniu - mówiłem sobie że to tak nie musi być, że nigdy więcej tak już nie będzie - prędzej poszedł bym pod most. To jest taka konstrukcja psychiczna a nie jakieś wmawianie sobie - tak sobie to wmawiają wmawianie ci nie rozumiejący. Masa rzeczy została opisana przez psychiatrów/psychologów https://pl.wikipedia.org/wiki/Stygmatyzacja i wiele innych - to są fakty, człowieka nie da się zmienić chyba że zrobią to jakieś silne leki. Chodziłem do szkoły/pracy kupę lat i zawsze było tak samo - > to nie był dom, znam siebie, ludzie próbują wmówić mi że znają mnie lepiej.

Edytowane przez zeux31

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To było odnośnie wyprowadzki z domu > chciałem powiedzieć -> nie to nie jest łatwe w moim przypadku. Myślałem nawet żeby zamieszkać w lesie, chciałem kupić książki Łuczaja http://lubimyczytac.pl/ksiazka/132952/podrecznik-robakozercy-czyli-jadalne-bezkregowce-srodkowej-europy To jest myślenie i zachowanie bezdomnego+bezrobotnego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

33 minuty temu, zeux31 napisał:

To było odnośnie wyprowadzki z domu > chciałem powiedzieć -> nie to nie jest łatwe w moim przypadku. Myślałem nawet żeby zamieszkać w lesie, chciałem kupić książki Łuczaja http://lubimyczytac.pl/ksiazka/132952/podrecznik-robakozercy-czyli-jadalne-bezkregowce-srodkowej-europy To jest myślenie i zachowanie bezdomnego+bezrobotnego.

myślałbym bardzie o tych książkach jako przygotowanie do bushcraft'u  ( http://wodagorylas.pl/bushcraft-co-to-jest/ ).... wyprowadzka z domu nigdy nie jest łatwa...nigdy

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, na_leśnik napisał:

Człowieka zmienić się nie da. Ale sam człowiek może zmienić siebie. A jeżeli sam nie może, to z pomocą specjalisty. Tak myślę.

Nikt nie ma takich narzędzi, ukształtowany mózg można oswajać z różnymi sytuacjami, ludźmi ale z narcyza nie zrobisz poddanego i vice versa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, zeux31 napisał:

Nikt nie ma takich narzędzi, ukształtowany mózg można oswajać z różnymi sytuacjami, ludźmi ale z narcyza nie zrobisz poddanego i vice versa.

To, że nie znasz takich narzędzi nie znaczy ze ich nie ma. Mózg jest bardzo plastyczny i może się zmieniać pod wpływem czynników zewnętrznych jak i wewnętrznych.

Zrób sobie kuracje z tego Asertinu, który brałeś przez oszałamiające 3 dni, a zobaczysz za 2 miesięcy jak to jest być normalnym. Niczego nie ryzykujesz a zdobyć możesz życie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, giroditalia napisał:

To, że nie znasz takich narzędzi nie znaczy ze ich nie ma. Mózg jest bardzo plastyczny i może się zmieniać pod wpływem czynników zewnętrznych jak i wewnętrznych.

Zrób sobie kuracje z tego Asertinu, który brałeś przez oszałamiające 3 dni, a zobaczysz za 2 miesięcy jak to jest być normalnym. Niczego nie ryzykujesz a zdobyć możesz życie.

No widzisz ja to wiem, ale najgorsze że mam taką wyuczoną bezradność, bierność, uległość. Gadam wszystko matce co robię, co biorę etc. A ona: "nie bierz tego, wiesz że to do końca życia trzeba brać, lepiej nie bierz, wyrzuć" - po tych słowach wyrzuciłem po 3 dniach.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, zeux31 napisał:

No widzisz ja to wiem, ale najgorsze że mam taką wyuczoną bezradność, bierność, uległość. Gadam wszystko matce co robię, co biorę etc. A ona: "nie bierz tego, wiesz że to do końca życia trzeba brać, lepiej nie bierz, wyrzuć" - po tych słowach wyrzuciłem po 3 dniach.

Widzisz, a to ty się meczysz a nie matka.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@zeux31 a skąd u Ciebie się ta wyuczona bezradność wzięła?

Samo to, że jesteś świadomy tego że reagujesz na matkę tak a nie inaczej to dużo, ale chyba jeszcze za mało żeby się jej postawić i uwolnić się od jej wpływu. Jeśli widzisz problem i nic z nim nie robisz to pozostanie tak jak jest. I to już będzie nie wina matki czy środowiska tylko Twoja.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

15 godzin temu, na_leśnik napisał:

się ta wyuczona bezradność wzięła?

Samo to, że jesteś świadomy tego że reagujesz na matkę tak a nie inaczej to dużo, ale chyba jeszcze za mało żeby się jej postawić i uwolnić się od

Z dzieciństwa się wzięła, z obserwacji że inni wyżej w hierarchii biologicznej. Dodatkowo mam zaburzenia kompulsywne, obgryzanie skórek - chyba po prostu jakiś masochizm, ale jak jest nie do wytrzymania to rezygnuje - jakaś granica bólu jest, ale jednak lubię go sobie odrobinę sprawiać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 16.03.2019 o 23:04, zeux31 napisał:

No widzisz ja to wiem, ale najgorsze że mam taką wyuczoną bezradność, bierność, uległość. Gadam wszystko matce co robię, co biorę etc. A ona: "nie bierz tego, wiesz że to do końca życia trzeba brać, lepiej nie bierz, wyrzuć" - po tych słowach wyrzuciłem po 3 dniach.

Wyuczona bezradnosc mozesz zmienic na terapii! To cie,ka i dluga droga ale daje efekty.

Mialam tak jak ty,siedzenie w domu,w pracy potworne napiecie.

Ale dzieki dobrej terapii i lekach mozesz to zmienic uwierz mi.tylko to moze potrwac nawet kilka lat

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, shira123 napisał:

Wyuczona bezradnosc mozesz zmienic na terapii! To cie,ka i dluga droga ale daje efekty.

Mialam tak jak ty,siedzenie w domu,w pracy potworne napiecie.

Ale dzieki dobrej terapii i lekach mozesz to zmienic uwierz mi.tylko to moze potrwac nawet kilka lat

Indywidualna czy grupowa ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja bez leków to nie dałbym sobie rady na grupowej. Wprowadzam jakiś grobowy nastrój wszędzie gdzie się znajduje nawet w rodzinie. Niedawno naukowcy odkryli że stres jest bardzo zaraźliwy. Poznałem osoby które też nic nie gadały ale ludzie jakoś nic do nich nie mieli - do mnie zawsze coś mają, w pracy i szkole w obronie przed złym nastrojem który wprowadzam zaczyna się mobbing w moją stronę. Nie sądzę by było to jednostronne, najprawdopodobniej mam też taki wyraz twarzy, jak wspomniałem jest masa spokojnych osób do których inni nic nie mają nawet jak się stresują, ludzie im wtedy jeszcze pomagają, współczują [jeśli masz niesympatyczny wygląd i dodatkowo jesteś małomówny + stres to dostaniesz wp... od ludzi nie ważne czy wykształcony, ksiądz etc.], masz sympatyczny wygląd ? Wygląd do schrupania przez płeć przeciwną ? Spotka cię miłość, współczucie etc. U mnie jest to wyśmiewanie, mobbing.

Nie można też mówić że komuś psychoterapia pomoże, bo jej skuteczność jest niska, są na to badania. Psychoterapeuta musi polubić klienta inaczej od razu zostanie wykryta niechęć i psychoterapia choćby trwała 10 lat nic nie pomoże a nawet może zaszkodzić.

Na mnie to tylko leki... Wśród ludzi to tylko niechęć i odrzucenie mojej osoby przez innych - to jest nie do pokonania, wygląd, wyraz twarzy to coś na co nie mamy wpływu a jeśli ktoś uważa że da się "wyleczyć" coś co wcale nie musi pochodzić ode mnie to pogratulować.

Edytowane przez zeux31

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 20.03.2019 o 10:42, alone05 napisał:

Ja właściwie też jestem domatorką, całe dnie siedzę w domu, nie mam znajomych i przyjaciół, tak jest od końca podstawówki i jest mi dobrze z tym, dobrze jest mi w domu.

Dotyka to każdego człowieka, jest to naturalne a mechanizm został opisany przez naukowców https://www.focus.pl/artykul/jest-taki-moment-kiedy-tracimy-najwiecej-przyjaciol-dlaczego-tak-sie-dzieje to

Jeśli ktoś był przebojowy w młodym wieku (czasy szkolne) to w dorosłości jest skazany na małą grupkę osób, rodzina + może jakiś przyjaciel i być może znajomi. Raz byłem świadkiem jak jeden kierowca autobusu normalnie wiecznie uśmiechnięty, największy typ "duszy towarzystwa" jaki widziałem w życiu, w mojej krótkiej podróży wydzwonił chyba z 10 znajomych i przymilał się do każdego, prosił o wyjście na imprezę -> KAŻDY mu odmawiał, a gość już z 30 na karku, a na 100% wcześniej ci znajomi z nim imprezowali, ale najwidoczniej oni już dorośli, on chce się jeszcze sprawdzać społecznie -> ale w jego przypadku pewnie każdy za nim przepadał więc chce tych kontaktów jak najwięcej, jak uzależnienie. Nie znosił ciszy, musiał z kimś gadać, są takie osoby, z reguły ludzie kreują u nich osobowość narcystyczną, oceny innych były same pozytywne zawsze więc stąd przekonania o własnej boskości w każdej sytuacji. Można porównać to do życia tygrysów, młode się sprawdzają, nieustannie bawią, na siebie skaczą -> przychodzi dorosłość i stają się samotnikami, bez rodziny, znajomych, przyjaciół -> są dosłownie SAME.

Co do psychoterapii świetnie ujął ją doktor filozofii: http://www.taraka.pl/psychologia_jest_afirmacja_pustyni

Edytowane przez zeux31

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×