Skocz do zawartości
Nerwica.com

Przemoc i DDD w katolickich rodzinach


LostStar

Rekomendowane odpowiedzi

Wydaje mi się, że jeszcze tego tematu nie było, a jest dosyć powszechny.

Od dzieciństwa miałam wątpliwości na temat wiary, religii, Boga itd. Dużo czytałam, poszerzałam wiedzę. Moi rodzice i krewni mieli niemal zerową

wiedzę na temat katolicyzmu, który niemal przemocą mi wpajali. Kazali mi chodzić do kościoła, nawet w wieku 18-19 lat. Nie było zmiłuj się. Nie, nie miałam

ŻADNEJ mocy przeciwstawić się. Ukaraliby mnie taką "przemową", awanturą, że dla świętego spokoju wolałam chodzić.

Nienawidziłam chodzić do kościoła. Nienaiwdziłam tego, że muszę stać na baczność niemal. Ze złości gryzłam hostię zębami w ustach za to, że moja rodzina mnie źle 

traktuje, a do kościółka się elegancko ubieramy i cała 4 grzecznie chodzi w każdą niedzielę i święta nakazane. Tylko po co?

W moim domu nie mówiło się o Bogu, wierze, miłości, religii. Chyba chodzili po to tylko, żeby się ludziom pokazać. 

Drugie dziecko, z którym mam zakaz kontaktu, wysłali do katolskiej szkoły. Na bierzmowanie rodzeństwa nie zaprosili ani mnie, ani dziadków. M.in. stąd mam taką

nienawiść do KK, do katolicyzmu. I nikt mi nie wmówi, że to nei katolicyzm jest zły, tylko ludzie to wypaczają. Nie. Mam mocne podstawy twierdzić, iż to sam katolicyzm, jego założenia, sprzyjają

takim patologom rodzinnym. Na moje wątpliwości do Biblii itd., matka mówiła: "Twoja prababcia całe życie Biblii nie czytała i całe życie do kościoła chodziła". Jak w III LO chciałam się przepisać na etykę, bo religia była farsą, a na etyce było mało ludzi i można było każdy temat poruszać, to "nie demoralizuj drugiego dziecka".

Gdy ogromnie cierpiałam psychicznie i fizycznie, oni na to:"Chrystus też cierpiał"....Nienawidzę ich i tej postaci.

Ktoś miał podobnie?

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pewnie większość ludzi w tym kraju, mało kto ma szczęście urodzić się w świeckiej, inteligenckiej rodzinie w Katolickim Kalifacie Polski 

Tylko, że ja w wieku 15 lat odmowilem tej szopki mimo początkowej wojny w domu. Choć nie oceniam tych, którym się nie udało, bo różne natężenie fanatyzmu i autorytaryzmu spotyka się u rodziców. 

Na pewno ma to wpływ na późniejsze problemy psychiczne. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

21 godzin temu, LostStar napisał:

wiedzę na temat katolicyzmu, który niemal przemocą mi wpajali. Kazali mi chodzić do kościoła, nawet w wieku 18-19 lat. Nie było zmiłuj się. Nie, nie miałam

Ja z rodzeństwem byłem zmuszany choć może to za duże słowo ale wywierano na mnie silne naciski  do 24-25 roku życia. I efekt taki że teraz nikt do kościoła nie chodzi i nie wierzy bo takie są skutki zmuszania do praktyk religijnych. Większość mojej dalszej  rodziny to ultrakatolicy, którzy chodzi do kościoła prawie codziennie, raczej do pisma świętego nie zaglądają bo kler im mówi że nie właściwie je zrozumieją. Moja mama uważa że jakbym zaczął chodzić do kościoła to moje życie by się lepiej ułożyło, bo wg niej brak wiary powoduje że nie mam dziewczyny, żony i porządnej pracy. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja byłam podobnie wychowywana i wychowano mnie na porządną, mądrą kobietę, chodziłam do kościoła do 20 roku życia. Potem przestałam chodzić (mam fobię społeczną). Rodzice najbardziej chcieli, żebym wyszła za mąż, ale ja nie wierzę w małżeństwo, ktoś w końcu zdradzi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość LanaBanana

LostStar miałam podobnie, to chyba taka norma w katolickich rodzinach, że rodzice prośbą, groźbą czy przemocą fizyczną starają się wyegzekwować na dziecku "wiarę" i tak naprawdę nie zdają sobie sprawy jak bardzo dziecko od wiary oddalają.

U mnie wyglądało to tak, tata nigdy nie był jakoś bardzo wierzący, ale do kościółka marsz, pewnie bo co sąsiedzi powiedzą. Moja mama do tej pory jest głęboko wierząca, wkracza już w dewocję level expert, chociaż docierają do niej sensowne argumenty np nie ma agresywnego stosunku do antykoncepcji czy osób tej samej płci w związkach partnerskich, co nie znaczy że nie potępia. Tata jest typowym homofobem z poglądami 'kinder, kuche, kirche'.

Moja mama przez wiele lat cierpi na zaburzenia psychiczne, w okresie mojego dzieciństwa i dorastania były wyjątkowo nasilone, do tej pory widzi wszędzie diabła, straszyła mnie od dziecka opętaniem, chociaż teraz wydaje mi się to śmieszne, wtedy nie było bo potrafiłam nie spać całą noc ze strachu. Potrafiła także w nerwach rzucić niemowlakiem na łóżko, gdzie ja jako 5 letnie dziecko myślałam, że zabiła moje rodzeństwo, więc tego ten.....

Jeśli chodzi o religię, to wprost określam się jako niewierząca, mój mąż jest też niewierzący, mamy ślub cywilny i nie zamierzamy brać kościelnego. Rodzina jeśli chce utrzymywać ze mną kontakt, nie ma wyjścia tylko zaakceptować moje stanowisko nawet jeśli się z nim nie zgadza. Co prawda mieszkam dosyć daleko od rodziny więc to wiele ułatwia, bardzo też polepszył nam się kontakt. Mam nadal żal do rodziny, szczególnie matki za to, że zniszczyła mi dzieciństwo ale jednocześnie mi jej szkoda, bo sama miała dużo gorsze dzieciństwo i pomimo, że jest nawet dosyć inteligentna to wychowała się w patologicznym środowisku, brak jej wiedzy i te braki zapełnia religijnymi 'prawdami'. Poza tym, wpadła z ojcem więc są razem, nigdy im się nie układało na ale ma Jezusa, który jest tym mistycznym kochankiem więc gites majonez 🙂

Nie mam dzieci, ale jeśli kiedykolwiek będę mieć to nie zamierzam wychowywać ich w jakiejkolwiek wierze. Był czas, że byłam bardzo wierząca w wieku 14-15lat, teraz jestem bardzo anty jeśli chodzi o KK, chociaż nie mam nic do osób wierzących, nie zgadzam się z ingerencją kościoła w sprawy państwowe, łóżkowe, w szkolnictwo itp.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość LanaBanana
2 godziny temu, alone05 napisał:

Ja byłam podobnie wychowywana i wychowano mnie na porządną, mądrą kobietę, chodziłam do kościoła do 20 roku życia. Potem przestałam chodzić (mam fobię społeczną). Rodzice najbardziej chcieli, żebym wyszła za mąż, ale ja nie wierzę w małżeństwo, ktoś w końcu zdradzi.

Dlaczego uważasz, że ktoś w końcu zdradzi? W małżeństwie czy konkubinacie, jeśli nie pracuje się nad związkiem to prędzej czy później się rozpadnie. Dochodzi do tego też wybór partnera, bo jeśli jest się z kimś, aby nie zostać samej/samemu i ignoruje się pewne wady charakteru to pretensje można mieć do siebie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@LostStar Mam podobną opinię na temat KK. Odszedłem z kościoła w wieku 23 lat i dopiero wtedy zacząłem rozwijać się duchowo, już bez dogmatów i całego systemu nakazów i zakazów. Mimo to kościół zdążył odbić piętno na mojej psychice, te wszystkie winy i grzechy nie wiadomo za co. No i ten patologiczny kult cierpienia.

Dobrze że poruszyłaś ten temat, w Polsce ciągle nie ma przyzwolenia na krytykę kościoła.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dodam jeszcze, że w prywatnych rozmowach ludzie bardzo często krytykują KK ale publicznie nie mają odwagi, chociaż powoli zaczyna się to już zmieniać.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×