Skocz do zawartości
Nerwica.com

religia a seks


na_leśnik

Rekomendowane odpowiedzi

Największy problem z seksualnością jest chyba u rzymskich katolików, bo w starokatolicyzmie, protestantyzmie(jest nawet nacisk na małzeństwo), prawosławiu, księża mogą mieć żony.

W bardzo konserwatywnych kościołach protestanckich za to często się uważa, że poza małżeństwem całowanie się, przytulanie lub flirt są bezeceństwem.

 

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Uważam, że powinniśmy kierować się własną moralnością, tak, by uniknąć krzywdzenia kogokolwiek, zamiast przyjmować za pewnik normy narzucone odgórnie przez jakąkolwiek religię.

2 godziny temu, Anioł napisał:

Największy problem z seksualnością jest chyba u rzymskich katolików

Celibat to jedno, ale nigdy nie rozumiałam fenomenu czystości przedmałżeńskiej. Bliskość fizyczna i seks są dla mnie ważnym elementem związku i nie wyobrażam sobie, że miałabym jej doświadczyć dopiero po ślubie, poniekąd biorąc "kota w worku" pod tym względem, a przed ślubem co najwyżej nieśmiało trzymać się za rączki - a znam ludzi, którzy bardzo rygorystycznie tego przestrzegają.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej po przerwie. U mnie ok.

***

Stosunki przed i poza małżeńskie są praktycznie potępiane przez wszystkie religie wyrosłe z abrahamowych, monoteistycznych, a także wielu innych. Katolicyzm  nie jest tutaj żadnym wyjątkiem. Wiek osiągnięcia dojrzałości finansowej, opuszczenia domu rodzinnego podnosi się w górę , biologia wciąż ta sama co sprawia, że poprzeczka moralna wydaje się być bardzo wysoko.

 

Co do wpływu religii na seks - z tym mam różne zdanie. Jak religia ingeruje w pozycje, długość stosunku i jakieś szczegółowe wytyczne to rzeczywiście jest to zbędne zaglądanie pod pierzynę (np zakaz seksu w posty, wielki piątek, święta, nakaz mężczyzny na kobiecie, zakaz rozpalania kobiety przed stosunkiem, dziury w piżamach w okolicach organów rozrodczych to już na szczęście nie wróci). Natomiast moralność samego seksu - tutaj zawsze religie miały i będą miały dużo do powiedzenia. Z jakiej racji akurat kwestie seksu wyjąć spod obiektu zainteresowań religii... taką logiką można równie dobrze dalej przejść do wyjęcia spod moralności dowolnego innego elementu życia ludzkiego. Dajmy na to kwestii pracy i kariery (zazdrość, pracoholizm, zaniedbywanie rodziny, chciwość) albo zdrowia i życia (narkotyki, nałogi niszczące życie, niezdrowy tryb życia, nieleczenie chorób).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U katolików problem jest taki, że wielu myśli, że wystarczy wytrzymać do ślubu, a potem jest zielone światło na wszystko. A to nie prawda.  Potem jest zdziwienie. I nie chodzi tylko o antykoncepcje, ale na przykład coraz popularniejszy seks oralny czy nakaz otwartości na życie.  Nie sprzyja temu rewolucja seksualna i wszechobecny erotyzm, pornografia. Wielu katolików sfrustrowanych mniejszymi doznaniami i satysfakcja z życia intymnego jak w opowieściach znajomych czy lekturach postanawia obrazić się na KK i żyć tak jak większość ludzi na świecie, w tym w Polsce. Bez dylematów moralnych. Kierując się osiągnięciem jak największych cielesnych przyjemności.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeszcze jedno przemyślenie. W psychologii, w różnych artykułach, poradnikach, opracowaniach bardzo często porusza się potrzebę dialogu między partnerami, szukania kompromisu, gotowości do ustępstw, moc szczerej rozmowy. Czy zawsze to przyniesie oczekiwane korzyści? Załóżmy, że strona wierząca nie jest fundamentalistą, to jest akceptuje że pewne inne drogi mogą też prowadzić do prawdy, nie czuje nienawiści do myślących inaczej itd to jednak w kwestii stosunków przedmałżeńskich nie można spotkać się w połowie drogi. Nie wiem jakby to miało wyglądać? "Kochanie, to zróbmy tak, tylko petting w parzyste miesiące i z zawiązanymi oczami" albo "to wyślij mi swoje zdjęcia, a ja będę się mastrubował(a)". Absurd. Kwestie etyki rodzinnej wykraczają też poza pożycie. Np sytuacja wychowania dzieci w danej wierze. Narodzone córeczki idą z tatusiem do kościółka w niedziele, a narodzeni chłopcy zostają z mamusią na spacerku?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

15 godzin temu, wiejskifilozof napisał:

Ciekawe ile gwiazd porno to osoby wierzące 😍

Myślę, że w Czechach, Niemczech czy Francji bardzo mało. Jeśli chodzi o chrześcijan praktykujących w swoich kościołach to jeszcze mniej.

Słowo "gwiazdy" przy zwykłym aktorze mnie już wkurza, irytuje. Przy terminie "porno" wkurza już całkowicie.

Wiele osób w coś "wierzy". Na przykład w reinkarnacje, energię kosmosu, wyższą świadomość, inteligentny projekt. Jak za wierzących uznać tych gdzieś pomiędzy agnostycyzmem, a teizmem / deizmem to i w porno byłoby sporo takich wierzących bo poza świadomym ateizmem posuniętym do naturalistycznej ściany większość można by w szufladkę "wierzący (w coś)" podpiąć. 

Jest coraz więcej muzułmanów w Europie, często tych o egzotycznym fenotypie, a tacy pewnie są pożądani w branży. Ciekawe co na to ich religia. Zawierają ślub przez wypowiedzenie formułki na czas seksu? Podobno w taki sposób radzą sobie z omijaniem zakazu seksu poza małżeńskiego i "chwalą się", że u nich nie ma prostytucji.

Wśród ludzi o świeckim i hedonistycznym podejściu do seksu zdaje się, że na podatny grunt padają zachodnie wersje zliberalizowanego buddyzmu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja akurat jestem w stanie zrozumieć potępianie przez Kościół katolicki seksu bez zobowiązań, zdrad małżeńskich (nawet tych kontrolowanych) czy bezmyślnego puszczania się z byle kim w dyskotekowych toaletach... Natomiast potępianie masturbacji, sztucznej antykoncepcji, tabletek "dzień po" bądź seksu przedmałżeńskiego dwojga kochających się ludzi, którzy zamierzają spędzić ze sobą resztę życia, świadczy moim zdaniem o absurdalności tej religii. Że o wytycznych w kwestii jedynie słusznych pozycji w seksie, czy też wypytywania o kwestie intymne dzieciaków wkraczających w okres dojrzewania podczas spowiedzi z litości nie wspomnę. Zwłaszcza, że w przypadkach pedofilii wśród kleru hierarchia zazwyczaj stawała po stronie oprawców.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Katolicka etyka seksualna jest przerażająca. Ciekawi mnie, co mieli w głowie ludzie, którzy ją wymyślili, np. papież Paweł VI.

Dodam, że w luteranizmie czy cerkwi prawosławnej antykoncepcję uznaje się za prywatne sprawy małżonków. Głównym celem małżeństwa nie jest prokreacja. Rozwody nie są pochwalane, ale są dopuszczalne.

Katolickie podejście do seksu jest zbyt rygorystyczne. Tego NIE DA SIĘ przestrzegać. To jest oderwane od ludzkich emocji, doświadczenie, empiryzmu. Te reguły trącą taką bezczelnością, pryncypializmem i mogą zranić tak delikatny obszar życia ludzkiego, jakim jest seksualność. 

Według KK:

Seks przedmałżeński NIE

Antykoncepcja (nawet w małżeństwie!!) NIE 

Nie rozumiem rzekomej szkodliwości prezerwatywy, że to niby oddala małżonków od siebie, bo nasienie musi być złożone w pochwie kobiety.....To jest chore!!!

Seks w małżeństwach tylko cywilnych NIE

Seks homoseksualny NIE (A sama skłonność nie jest grzechem. Więc co? Taki człowiek ma całe życie nie uprawiać seksu. To okrutne. To tak, jakby powiedzieć:"Wolno ci odczuwać głód, ale nie wolno ci jeść.")

Bezdzietne małżeństwa z wyboru NIE

Fantazje seksualne (które są zupełnie NORMALNE u 99% dorosłych ludzi) NIE

Masturbacja NIE

Komu wolno według KK uprawiać seks?

Single homo i hetero NIE

Księża NIE

Zakonnicy/zakonnice NIE

Małżeństwa tylko cywilne NIE

Małżeństwa kościelne w sytuacji gdy stosują prezerwatywę i/lub tabletki antykoncepcyjne NIE

Małżeństwa kościelne (nie można się rozwieść, trwa do śmierci współmałżonka. Nieważne, że wszystkie próby pogodzenia i rozwiązania problemu zawiodły. Nieważne, że mąż/żona stosuje przemoc, krzywdzi dzieci. NON POSSUMUS i koniec)-każdy stosunek musi być "otwarty na życie"-ZAWSZE trzeba liczyć i zgodzić się z tym, że seks może skończyć się ciążą. Dopuszczalne są jedynie tzw.metody naturalne, czyli współżycie w okresach niepłodnych kobiety, kiedy szansa na zajście w ciążę jest mniejsza. Efekt? Zauważyłam, że wszystkie ortodoksyjne katolickie małżeństwa mają min.4 dzieci. 

Czyli PRAWIE NIKOMU nie wolno wg KK uprawiać seksu. W tej sytuacji mówienie, że KK pozytywnie się odnosi do ludzkiej seksualności to potwarz.

Wiem, że do tych zasad niektórzy katolicy się nie stosują. Reguły są wszędzie potrzebne, w seksie też. Lecz nadmiar reguł może człowieka złamać. Ta doktryna w sytuacji, gdy człowiek się nią za bardzo przejmie i jej nie zlekceważy, prowadzi do ludzkich dramatów. Zgadzacie się ze mną?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

28 minut temu, LostStar napisał:

Katolicka etyka seksualna jest przerażająca. Ciekawi mnie, co mieli w głowie ludzie, którzy ją wymyślili, np. papież Paweł VI.

Dodam, że w luteranizmie czy cerkwi prawosławnej antykoncepcję uznaje się za prywatne sprawy małżonków. Głównym celem małżeństwa nie jest prokreacja. Rozwody nie są pochwalane, ale są dopuszczalne.

Katolickie podejście do seksu jest zbyt rygorystyczne. Tego NIE DA SIĘ przestrzegać. To jest oderwane od ludzkich emocji, doświadczenie, empiryzmu. Te reguły trącą taką bezczelnością, pryncypializmem i mogą zranić tak delikatny obszar życia ludzkiego, jakim jest seksualność. 

Według KK:

Seks przedmałżeński NIE

Antykoncepcja (nawet w małżeństwie!!) NIE 

Nie rozumiem rzekomej szkodliwości prezerwatywy, że to niby oddala małżonków od siebie, bo nasienie musi być złożone w pochwie kobiety.....To jest chore!!!

Seks w małżeństwach tylko cywilnych NIE

Seks homoseksualny NIE (A sama skłonność nie jest grzechem. Więc co? Taki człowiek ma całe życie nie uprawiać seksu. To okrutne. To tak, jakby powiedzieć:"Wolno ci odczuwać głód, ale nie wolno ci jeść.")

Bezdzietne małżeństwa z wyboru NIE

Fantazje seksualne (które są zupełnie NORMALNE u 99% dorosłych ludzi) NIE

Masturbacja NIE

Komu wolno według KK uprawiać seks?

Single homo i hetero NIE

Księża NIE

Zakonnicy/zakonnice NIE

Małżeństwa tylko cywilne NIE

Małżeństwa kościelne w sytuacji gdy stosują prezerwatywę i/lub tabletki antykoncepcyjne NIE

Małżeństwa kościelne (nie można się rozwieść, trwa do śmierci współmałżonka. Nieważne, że wszystkie próby pogodzenia i rozwiązania problemu zawiodły. Nieważne, że mąż/żona stosuje przemoc, krzywdzi dzieci. NON POSSUMUS i koniec)-każdy stosunek musi być "otwarty na życie"-ZAWSZE trzeba liczyć i zgodzić się z tym, że seks może skończyć się ciążą. Dopuszczalne są jedynie tzw.metody naturalne, czyli współżycie w okresach niepłodnych kobiety, kiedy szansa na zajście w ciążę jest mniejsza. Efekt? Zauważyłam, że wszystkie ortodoksyjne katolickie małżeństwa mają min.4 dzieci. 

Czyli PRAWIE NIKOMU nie wolno wg KK uprawiać seksu. W tej sytuacji mówienie, że KK pozytywnie się odnosi do ludzkiej seksualności to potwarz.

Wiem, że do tych zasad niektórzy katolicy się nie stosują. Reguły są wszędzie potrzebne, w seksie też. Lecz nadmiar reguł może człowieka złamać. Ta doktryna w sytuacji, gdy człowiek się nią za bardzo przejmie i jej nie zlekceważy, prowadzi do ludzkich dramatów. Zgadzacie się ze mną?

Jest tu dużo osób których stosunek do kościoła katolickiego jest od niechętnego do wrogiego. Ja nie chcę być za bardzo utożsamiany z jakimś ambasadorem marki, ale postaram się odpowiedzieć bo post merytoryczny.

"Ciekawi mnie, co mieli w głowie ludzie, którzy ją wymyślili, np. papież Paweł VI." To nie jest tak, że papież sobie siada za biurkiem, macza pióro w kałamarzu i pisze po godzinach. Obrady, spotkania, doradcy, rady, kongresy. Encykliki powstają w pewnych określonych warunkach, w miejscu i w czasie, na tle wydarzeń historycznych i politycznych. Paweł VI to był krok w stronę liberalizacji podejścia do seksu, trochę żeby zatamować przesadny liberalizm poprzednika, ale  też nie iść w stronę przesadnego rygoryzmu i kontynuowania 19 wiecznego kursu. Nie chcę robić wykładu, zresztą zrobiłbym to źle, więcej można doczytać. Humae Vitae pisał Karol Wojtyła.

"Dodam, że w luteranizmie czy cerkwi prawosławnej antykoncepcję uznaje się za prywatne sprawy małżonków. Głównym celem małżeństwa nie jest prokreacja. Rozwody nie są pochwalane, ale są dopuszczalne." U protestantów różnie. Bywają i bardzo konserwatywne zbory. Główna linia owszem jest inna, tylko można zobaczyć, że tam gdzie zaszło przesadne rozprężenie kościoły protestanckie upadły i stały się wręcz państwową agendą na rzecz ateizmu. Podkreślam, nie wszystkie. W prawosławiu z antykami różnie. Na polskojęzycznych stronach znalazłem takie informacje jak piszesz, ale nie wiem czy to nie agitka pod kątem czytających katolików. Prawosławni biskupi bardzo ostro wypowiadali się przeciwko antykoncepcji tylko nie jest to nauka excathedra. Na największych światowych forach prawosławnych ludzie też mają wątpliwości. Rozwód jest zły, ale dopuszczalny jeden w życiu.

"Tego NIE DA SIĘ przestrzegać. To jest oderwane od ludzkich emocji, doświadczenie, empiryzmu. Te reguły trącą taką bezczelnością, pryncypializmem i mogą zranić tak delikatny obszar życia ludzkiego, jakim jest seksualność. "

Da się. Jak kobieta ma regularne cykle, małżonkowie znają się na NPR i kobieta nie jest oschła w 3 fazie, a pierwsza jest dobrze wyliczana może być przyjemnie i dużo seksu. Zgadzam się, że wystarczy że jeden element nie gra i konstrukcja może runąć jak domek z kart.

"Seks przedmałżeński NIE" tu akurat KK nie jest wyjątkiem. Małżeństwo to sakrament i daje zielone światło.

"Nie rozumiem rzekomej szkodliwości prezerwatywy, że to niby oddala małżonków od siebie, bo nasienie musi być złożone w pochwie kobiety.....To jest chore!!!" też tego nie rozumiem * (albo rozumiem, ale o tym może później). "Złożenie nasienia w pochwie żony" (jak to brzmi) jest najgodniejszą formą aktu małżeńskiego, to akceptuję, tylko KKK mówi, że inne są nie mniej godne (rozumiem), ale zupełnie niegodne. Argumenty o "rozdzieleniu" małżonków, albo otarciach po lateksie są słabe. Mogą być skutki uboczne (uczulenie np), ale generalnie co do zasady kondomy są neutralne dla zdrowia. Guma może oddzielić małżonków od siebie (możliwość instrumentalnego traktowania drugiej strony jak jednej się chce, a drugiej nie, tylko w NPR też to może nastąpić), ale nie musi. Prezerwatywa jest z tej samej półki co stosunek przerywany i oralny. Oddzieliłbym tutaj tabletki, które już bezpośrednio ingerują w naturalny cykl kobiety i mogą mieć działanie niszczące poczęte życie. 

"Seks w małżeństwach tylko cywilnych NIE" To akurat logiczne. Skoro małżeństwo to sakrament to ślub cywilny to zwykła umowa cywilna zawierana między dwoma osobami. Cywilni małżonkowie mają taki sam status jak konkubenci. 

"Seks homoseksualny NIE (A sama skłonność nie jest grzechem. Więc co? Taki człowiek ma całe życie nie uprawiać seksu. To okrutne. To tak, jakby powiedzieć:"Wolno ci odczuwać głód, ale nie wolno ci jeść.")" Tu też jest dużo cierpienia, ale to logiczne. Podam przykład z zoofilią i pedofilią tylko proszę się nie obrażać, tak, oczywiście widzę różnicę w czynie dwóch dorosłych świadomych siebie ludzi,a  krzywdzeniem zwierząt czy dzieci, ale mechanizm ten sam. Uznajesz jakąś czynność za złą / grzeszną = musisz jej unikać.

"

Bezdzietne małżeństwa z wyboru NIE

Fantazje seksualne (które są zupełnie NORMALNE u 99% dorosłych ludzi) NIE

Masturbacja NIE"

Z tym to różnie, ale tu już za długie dyskusje by były. Na razie odpadam.

"

Księża NIE

Zakonnicy/zakonnice NIE"

Sami sobie wybrali, nie nasza sprawa 🙂

"Ta doktryna w sytuacji, gdy człowiek się nią za bardzo przejmie i jej nie zlekceważy, prowadzi do ludzkich dramatów."
Etyka seksualna obowiązuje według mojej wiedzy jako nauczanie zwykłe i nie ma statusu ex cathedra... . Zgadam się, że para stosująca ortodoksyjny NPR, mająca średnią lub wyższą płodność i mająca średni lub wyższy temperament seksualny może być sfrustrowana i żyjąca w pewnym napięciu biologicznym. Z tym, że zdrady, rozpasanie seksualne, popadnięcie w hedonizm, brak zrozumienia dla jakiejkolwiek wstrzemięźliwości też prowadzi do okropnych małżeńskich dramatów.

"Zauważyłam, że wszystkie ortodoksyjne katolickie małżeństwa mają min.4 dzieci. " Mała płodność to choroba naszych czasów. Niekoniecznie. Jeżeli mają średnią lub wysoką płodność i średni lub wysoki temperament to już prędzej się zgodzę. 

Kilku kwestii nie poruszyłem, za dużo jak na mnie, a materia ciężka. Nauki o seksualności nie można spłycać do stosunku, ale to już inna sprawa. 

* Pisałem o niezrozumieniu lub zrozumieniu katolickiej etyki seksualnej. Na pewno obowiązkiem katolika jest poznać ją, jej źródła. Jak ma wątpliwości to grzebać głębiej w encyklikach i kazusach, a nie poprzestawać na gimbo buncie. Człowiek ma swoje sumienie, jak poznał i zrozumiał te fragmenty nauczania, a zagrożona jest więź małżeńska to ... . Pozdro na razie 🙂

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, LostStar napisał:

Katolicka etyka seksualna jest przerażająca.

Przerażające jest  to że niektórzy tego przestrzegają, albo uważają to za stosowne. Przecież to wymysły facetów którzy w złożeniu ( co nie znaczy że jest tak faktycznie) seksu nie uprawiają i nie mają rodziny. To jakby kodeks prawny redagowali kryminaliści albo ludzie po 4 klasach podstawówki. Pamiętam że na lekcjach religii w klasie maturalnej mieliśmy takie coś jak przygotowanie do życia w rodzinie i dostawało się nawet jakiś świstek, ja od razu go podarłem i wyrzuciłem do śmieci bo tyle warte są ich rady. I pomyśleć że te błazny udzielają nauk przedmałżeńskich, ludzie którzy nie byli i nie mogą być w małżeństwie a nawet legalnym związku, równie dobrze ja bym mógł takich rad udzielać.  

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 30.01.2019 o 13:15, LostStar napisał:

Katolicka etyka seksualna jest przerażająca. Ciekawi mnie, co mieli w głowie ludzie, którzy ją wymyślili, np. papież Paweł VI.

Dodam, że w luteranizmie czy cerkwi prawosławnej antykoncepcję uznaje się za prywatne sprawy małżonków. Głównym celem małżeństwa nie jest prokreacja. Rozwody nie są pochwalane, ale są dopuszczalne.

Katolickie podejście do seksu jest zbyt rygorystyczne. Tego NIE DA SIĘ przestrzegać. To jest oderwane od ludzkich emocji, doświadczenie, empiryzmu. Te reguły trącą taką bezczelnością, pryncypializmem i mogą zranić tak delikatny obszar życia ludzkiego, jakim jest seksualność. 

Małżeństwa kościelne w sytuacji gdy stosują prezerwatywę i/lub tabletki antykoncepcyjne NIE

Małżeństwa kościelne (nie można się rozwieść, trwa do śmierci współmałżonka. Nieważne, że wszystkie próby pogodzenia i rozwiązania problemu zawiodły. Nieważne, że mąż/żona stosuje przemoc, krzywdzi dzieci. NON POSSUMUS i koniec)-każdy stosunek musi być "otwarty na życie"-ZAWSZE trzeba liczyć i zgodzić się z tym, że seks może skończyć się ciążą. Dopuszczalne są jedynie tzw.metody naturalne, czyli współżycie w okresach niepłodnych kobiety, kiedy szansa na zajście w ciążę jest mniejsza. Efekt? Zauważyłam, że wszystkie ortodoksyjne katolickie małżeństwa mają min.4 dzieci. 

Czyli PRAWIE NIKOMU nie wolno wg KK uprawiać seksu. W tej sytuacji mówienie, że KK pozytywnie się odnosi do ludzkiej seksualności to potwarz.

Wiem, że do tych zasad niektórzy katolicy się nie stosują. Reguły są wszędzie potrzebne, w seksie też. Lecz nadmiar reguł może człowieka złamać. Ta doktryna w sytuacji, gdy człowiek się nią za bardzo przejmie i jej nie zlekceważy, prowadzi do ludzkich dramatów. Zgadzacie się ze mną?

LolStar, ta etyka na pewno nie jest dziełem Pawła VI, istniała już przed naszą erą w judaizmie, poza tym, że Żydzi zaczęli kombinować z rozwodami, co potępił Jezus, a na pewno od początku chrześcijaństwa. "Nie cudzołóż" - co może być prostszego i zdrowszego? Wymysłem współczesności są śluby cywilne, rozwody, masowa antykoncepcja, małżeństwa homoseksualne, aborcja, seks bez zobowiązań itd. Kiedyś ludzie pobierali się, kochali, płodzili dzieci, jak było im dane i byli szczęśliwi. Nie wiedzieli, że istnieje 6 płci, a dziecko przeszkadza w karierze i samorealizacji i że dziecko musi kosztować materialnie tyle co dziś (dziś musi mieć smartfon, własny pokój w mieszkaniu na kredyt, masę zajęć, a obowiązek szkolny wymusza olbrzymie nakłady pieniędzy przez kilkanaście lat, bo obowiązek jest darmowy, ale wyposażyć dziecko do szkoły muszą rodzice. Jeszcze za komuny dziecko nie budziło takiego przerażenia jak dziś, ponieważ była mniejsza presja i "jakoś to było", dziecko było "tańsze" i szczęśliwsze).

To nie moralność chrześcijańska jest zła, przeciwnie, jest ona genialna i rozwojowa dla człowieka, tylko kultura seksu i lewicowe ideologie zamotały ludziom w głowie. Dzisiaj cała masa ludzi jest od seksu uzależnionych i myśl, że w tej dziedzinie mogą być jakiekolwiek ograniczenia moralne budzi ich wstręt.

Cytat

Według KK:

Seks przedmałżeński NIE

Antykoncepcja (nawet w małżeństwie!!) NIE 

Nie rozumiem rzekomej szkodliwości prezerwatywy, że to niby oddala małżonków od siebie, bo nasienie musi być złożone w pochwie kobiety.....To jest chore!!!

Seks w małżeństwach tylko cywilnych NIE

Seks homoseksualny NIE (A sama skłonność nie jest grzechem. Więc co? Taki człowiek ma całe życie nie uprawiać seksu. To okrutne. To tak, jakby powiedzieć:"Wolno ci odczuwać głód, ale nie wolno ci jeść.")

Bezdzietne małżeństwa z wyboru NIE

Fantazje seksualne (które są zupełnie NORMALNE u 99% dorosłych ludzi) NIE

Masturbacja NIE

Komu wolno według KK uprawiać seks?

Single homo i hetero NIE

Księża NIE

Zakonnicy/zakonnice NIE

Małżeństwa tylko cywilne NIE

"Seks przedmałżeński NIE"

seks przedmałżeński - nazwa wskazuje, że nastąpi potem małżeństwo, co jest fałszywe.. Nie ma seksu przedmałżeńskiego, jest poza małżeński i wszystkie cywilizowane kultury stawiają go niżej niż małżeński, ponieważ dojrzałością człowieka jest żyć w rodzinie, a poza tym małżeństwo reguluje wiele spraw, przede wszystkim zapewnia ochronę kobiecie, która ponosi ciężar rodzenia dzieci oraz zapewnia byt dzieciom, dziedziczenie dóbr wewnątrz rodu i wiele innych rzeczy, jak np. uprzywilejowany status danego związku w społeczności.

"Fantazje seksualne (które są zupełnie NORMALNE u 99% dorosłych ludzi) NIE"

Jak słusznie zauważasz, są normalne i nawet gdyby rzeczywiście istniała jakaś etyka zakazująca ich, to byłaby niemożliwa do wykonania z powodu natury psychologicznej człowieka. Nauka Kościoła nie twierdzi, że mamy się wyzbyć tego, co naturalne, ale pokazuje, że należy być ostrożnym, ponieważ z fantazji rodzi się pragnienie grzechu cudzołóstwa. Jeśli np. zdrada męża/żony się zakorzeni w myślach, to bardzo trudno wyrzec się potem realizacji, jeśli jest taka możliwość. Poza tym nawet niezrealizowane fantazje o kimś innym, jeśli się nadmiernie rozrosną, mogą spowodować zmiany w uczuciach i wyziębić związek. Fantazje rozbudzają pragnienia, a pragnienia są dobre, jeśli nie prowadzą do grzechu, tylko do miłości i małżeństwa lub miłości w małżeństwie. To jest po prostu konsekwencja, jeśli człowiek ma nie cudzołożyć, to musi się nauczyć pewnej wstrzemięźliwości.

"Antykoncepcja (nawet w małżeństwie!!) NIE"

To nie jest prawda, po pierwsze metody naturalne (nie kalendarzyk) są oparte na wiedzy medycznej i jeśli je stosować sumiennie są skuteczne. Nie mają też skutków ubocznych. Dla mnie niewiarygodne jest, że kobiety zgadzają się zniszczyć cały swój naturalny cykl hormonalny, żeby facet mógł sobie do woli używać. Pewnie zaraz się pojawią głosy, że kobieta też czerpie przyjemność i też jej zależy na planowaniu potomstwa, owszem, a jednak widzę to w ten sposób, bo gdyby nie ucieczka mężczyzn od odpowiedzialności, to kobiety by tak nie zgłupiały.

Po drugie, są sytuacje, w których można dostać dyspensę na antykoncepcję sztuczną.

"Seks w małżeństwach tylko cywilnych NIE"

Jeśli ktoś jest osobiście zainteresowany tym, co ma do powiedzenie Kościół w kwestii grzechu, to nie jest zainteresowany ślubem cywilnym. Małżeństwa cywilne są dla niekatolików lub dla ludzi mających problem ze związaniem się na zawsze - czego nie należy wspierać.

" Masturbacja NIE "

Kościół tak mówi, ale też wskazuje drogę: pornografia nie, uzależnianie się od seksu nie, małżeństwo tak. W kulturze tradycyjnej ludzie zawierali małżeństwa szybciej, już jako nastolatkowie i nie zdążali przywyknąć do samozaspokajania się, które z pewnością nie jest rozwojowe dla człowieka i długotrwale praktykowane raczej utrudnia potem czerpanie przyjemności z seksu z drugą osobą lub może utrudniać.

Poza tym jest spowiedź.

"Seks homoseksualny NIE (A sama skłonność nie jest grzechem. Więc co? Taki człowiek ma całe życie nie uprawiać seksu. To okrutne. To tak, jakby powiedzieć:"Wolno ci odczuwać głód, ale nie wolno ci jeść.")"

Zakładasz, że 1. skłonność ta determinuje człowieka 2. skłonność homoseksualna jest tym samym, co heteroseksualna, tylko w innym wariancie. To są dwa mity, o pierwszym długo by dyskutować, o drugim też, zauważę tylko, że heteroseksualizm ma potężne podpory w biologii (biologia wyposaża nas w masę funkcji służących rozmnażaniu i u kobiety opiece nad potomstwem) oraz prowadzi do tego, że dziecko ma zapewnione właściwe warunki rozwoju. Homoseksualizm bez podpory biologicznej (hormony, pociąg płciowy), bez psychologii różnic między mężczyzną i kobietą, które czynią ich dla siebie atrakcyjnymi i dopełniającymi się, wspiera się na perwersjach (seks analny to nie jest wcale dominująca aktywność homoseksualistów) takich jak zadawanie sobie bólu, oddawanie na siebie moczu i wszelkich innych, o czym się nie mówi z powodu poprawności politycznej i  prowadzi do związków z (nie)natury nietrwałych, a w konsekwencji do depresji co wrażliwszych jednostek, nie mówiąc o problemach zdrowotnych.

"Bezdzietne małżeństwa z wyboru NIE"

To zależy, bo można z wyboru związać się z kimś, z kim wiadomo, że niemożliwe jest mieć dzieci lub zrezygnować z dzieci np. z powodu ryzyka wad genetycznych, czego Kościół nie potępia. Ale zasadniczo małżeństwo jest związkiem, w którym naturalne są dzieci i takie jego traktowanie zapobiega np. zakusom państwa totalitarnego, żeby regulować dzietność odgórnie, jak w Chinach. Ale rozumiem trochę ból, jeśli ktoś nie chce mieć dzieci, pytanie tylko, czy nie zachce np. koło 40tki i wtedy się zacznie z kolei wkurz, że Kościół zabrania in-vitro.

"Komu wolno według KK uprawiać seks?"

To jest odbiciem tego, o czym już mówiłam wyżej.

"Księża NIE

Zakonnicy/zakonnice NIE"

Jak zostają księżmi i zakonnicami, to wiedzą na co się decydują, poza tym mają formację duchową, która ich przygotowuje do życia w celibacie. To się wydaje dziwne w dzisiejszych czasach, ale człowiek MOŻE nie uprawiać seksu i ŻYĆ a ksiądz i zakonnik są choćby po to, aby  to ludziom okazywać. Szkoda tylko, że niektórzy pokazują odwrotnie, ale to nie zmienia faktu, że większość żyje w celibacie i się rozwijają duchowo.

W dniu 30.01.2019 o 13:15, LostStar napisał:

Czyli PRAWIE NIKOMU nie wolno wg KK uprawiać seksu.

 

NIKOMU i Z NIKIM! Tylko z MĘŻEM/ŻONĄ! No co za tragedia dla jednostki i ludzkości. ;)

Wiem, że jak się jest młodym, to problem seksu i nauki Kościoła może spędzać sen z powiek, ale z czasem się łapie do tej tematyki dystans, ponieważ jest jeszcze parę innych problemów w życiu. Pewnie 10 lat temu bym miała więcej empatii. Można też spojrzeć na zasady moralne w szerszym kontekście, nie tylko osobistym, ale np. ich znaczenia społecznego, co pozwala zobaczyć ich sens mimo własnych grzechów. Te zasady czemuś służą, wyznaczają kierunek, do którego człowiek powinien dążyć i wyznaczają ład.

 

 

 

Edytowane przez refren

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

46 minut temu, refren napisał:

To nie moralność chrześcijańska jest zła, przeciwnie, jest ona genialna i rozwojowa dla człowieka, tylko kultura seksu i lewicowe ideologie zamotały ludziom w głowie.

Mam wrażenie ze większości ludzi w Polsce odnośnie seksu nie odpowiada ani nauka kościoła ani to co głosi lewackie towarzystwo.  Nie chcą by seks był tylko po ślubie, chcą używać antykoncepcji ale nie popierają gender, homopropagandy, rozwiązłości seksualnej, zdrad itp "nowoczesnych  idei". Człowiek nie musi wybierać między zacofanym katolicyzmem a zidiociałym lewactwem. No i nie wiązałbym tak wiary religijnej z moralnym prowadzeniem się, statystyki pokazują że w krajach zachodu najrzadziej rozwodzą i zdradzają ateiści i są oni też bardziej wstrzemięźliwi seksualnie. Na tym forum też większość prawiczków, dziewic  i osób mało aktywnych seksualnie to ateiści albo wątpiący. Katolicy mają jakieś takie dziwne nie mające potwierdzenia w rzeczywistości mniemanie że postępują moralniej od reszty,  podczas gdy wiezienia zapełniają sami wierzący a sporo wręcz głęboko wierzących( przynajmniej się za takich uważają)  

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 31.01.2019 o 21:00, refren napisał:

LolStar, ta etyka na pewno nie jest dziełem Pawła VI, istniała już przed naszą erą w judaizmie, poza tym, że Żydzi zaczęli kombinować z rozwodami, co potępił Jezus, a na pewno od początku chrześcijaństwa. "Nie cudzołóż" - co może być prostszego i zdrowszego? Wymysłem współczesności są śluby cywilne, rozwody, masowa antykoncepcja, małżeństwa homoseksualne, aborcja, seks bez zobowiązań itd. Kiedyś ludzie pobierali się, kochali, płodzili dzieci, jak było im dane i byli szczęśliwi. Nie wiedzieli, że istnieje 6 płci, a dziecko przeszkadza w karierze i samorealizacji i że dziecko musi kosztować materialnie tyle co dziś (dziś musi mieć smartfon, własny pokój w mieszkaniu na kredyt, masę zajęć, a obowiązek szkolny wymusza olbrzymie nakłady pieniędzy przez kilkanaście lat, bo obowiązek jest darmowy, ale wyposażyć dziecko do szkoły muszą rodzice. Jeszcze za komuny dziecko nie budziło takiego przerażenia jak dziś, ponieważ była mniejsza presja i "jakoś to było", dziecko było "tańsze" i szczęśliwsze).

To nie moralność chrześcijańska jest zła, przeciwnie, jest ona genialna i rozwojowa dla człowieka, tylko kultura seksu i lewicowe ideologie zamotały ludziom w głowie. Dzisiaj cała masa ludzi jest od seksu uzależnionych i myśl, że w tej dziedzinie mogą być jakiekolwiek ograniczenia moralne budzi ich wstręt.

"Seks przedmałżeński NIE"

seks przedmałżeński - nazwa wskazuje, że nastąpi potem małżeństwo, co jest fałszywe.. Nie ma seksu przedmałżeńskiego, jest poza małżeński i wszystkie cywilizowane kultury stawiają go niżej niż małżeński, ponieważ dojrzałością człowieka jest żyć w rodzinie, a poza tym małżeństwo reguluje wiele spraw, przede wszystkim zapewnia ochronę kobiecie, która ponosi ciężar rodzenia dzieci oraz zapewnia byt dzieciom, dziedziczenie dóbr wewnątrz rodu i wiele innych rzeczy, jak np. uprzywilejowany status danego związku w społeczności.

"Fantazje seksualne (które są zupełnie NORMALNE u 99% dorosłych ludzi) NIE"

Jak słusznie zauważasz, są normalne i nawet gdyby rzeczywiście istniała jakaś etyka zakazująca ich, to byłaby niemożliwa do wykonania z powodu natury psychologicznej człowieka. Nauka Kościoła nie twierdzi, że mamy się wyzbyć tego, co naturalne, ale pokazuje, że należy być ostrożnym, ponieważ z fantazji rodzi się pragnienie grzechu cudzołóstwa. Jeśli np. zdrada męża/żony się zakorzeni w myślach, to bardzo trudno wyrzec się potem realizacji, jeśli jest taka możliwość. Poza tym nawet niezrealizowane fantazje o kimś innym, jeśli się nadmiernie rozrosną, mogą spowodować zmiany w uczuciach i wyziębić związek. Fantazje rozbudzają pragnienia, a pragnienia są dobre, jeśli nie prowadzą do grzechu, tylko do miłości i małżeństwa lub miłości w małżeństwie. To jest po prostu konsekwencja, jeśli człowiek ma nie cudzołożyć, to musi się nauczyć pewnej wstrzemięźliwości.

"Antykoncepcja (nawet w małżeństwie!!) NIE"

To nie jest prawda, po pierwsze metody naturalne (nie kalendarzyk) są oparte na wiedzy medycznej i jeśli je stosować sumiennie są skuteczne. Nie mają też skutków ubocznych. Dla mnie niewiarygodne jest, że kobiety zgadzają się zniszczyć cały swój naturalny cykl hormonalny, żeby facet mógł sobie do woli używać. Pewnie zaraz się pojawią głosy, że kobieta też czerpie przyjemność i też jej zależy na planowaniu potomstwa, owszem, a jednak widzę to w ten sposób, bo gdyby nie ucieczka mężczyzn od odpowiedzialności, to kobiety by tak nie zgłupiały.

Po drugie, są sytuacje, w których można dostać dyspensę na antykoncepcję sztuczną.

"Seks w małżeństwach tylko cywilnych NIE"

Jeśli ktoś jest osobiście zainteresowany tym, co ma do powiedzenie Kościół w kwestii grzechu, to nie jest zainteresowany ślubem cywilnym. Małżeństwa cywilne są dla niekatolików lub dla ludzi mających problem ze związaniem się na zawsze - czego nie należy wspierać.

" Masturbacja NIE "

Kościół tak mówi, ale też wskazuje drogę: pornografia nie, uzależnianie się od seksu nie, małżeństwo tak. W kulturze tradycyjnej ludzie zawierali małżeństwa szybciej, już jako nastolatkowie i nie zdążali przywyknąć do samozaspokajania się, które z pewnością nie jest rozwojowe dla człowieka i długotrwale praktykowane raczej utrudnia potem czerpanie przyjemności z seksu z drugą osobą lub może utrudniać.

Poza tym jest spowiedź.

"Seks homoseksualny NIE (A sama skłonność nie jest grzechem. Więc co? Taki człowiek ma całe życie nie uprawiać seksu. To okrutne. To tak, jakby powiedzieć:"Wolno ci odczuwać głód, ale nie wolno ci jeść.")"

Zakładasz, że 1. skłonność ta determinuje człowieka 2. skłonność homoseksualna jest tym samym, co heteroseksualna, tylko w innym wariancie. To są dwa mity, o pierwszym długo by dyskutować, o drugim też, zauważę tylko, że heteroseksualizm ma potężne podpory w biologii (biologia wyposaża nas w masę funkcji służących rozmnażaniu i u kobiety opiece nad potomstwem) oraz prowadzi do tego, że dziecko ma zapewnione właściwe warunki rozwoju. Homoseksualizm bez podpory biologicznej (hormony, pociąg płciowy), bez psychologii różnic między mężczyzną i kobietą, które czynią ich dla siebie atrakcyjnymi i dopełniającymi się, wspiera się na perwersjach (seks analny to nie jest wcale dominująca aktywność homoseksualistów) takich jak zadawanie sobie bólu, oddawanie na siebie moczu i wszelkich innych, o czym się nie mówi z powodu poprawności politycznej i  prowadzi do związków z (nie)natury nietrwałych, a w konsekwencji do depresji co wrażliwszych jednostek, nie mówiąc o problemach zdrowotnych.

"Bezdzietne małżeństwa z wyboru NIE"

To zależy, bo można z wyboru związać się z kimś, z kim wiadomo, że niemożliwe jest mieć dzieci lub zrezygnować z dzieci np. z powodu ryzyka wad genetycznych, czego Kościół nie potępia. Ale zasadniczo małżeństwo jest związkiem, w którym naturalne są dzieci i takie jego traktowanie zapobiega np. zakusom państwa totalitarnego, żeby regulować dzietność odgórnie, jak w Chinach. Ale rozumiem trochę ból, jeśli ktoś nie chce mieć dzieci, pytanie tylko, czy nie zachce np. koło 40tki i wtedy się zacznie z kolei wkurz, że Kościół zabrania in-vitro.

"Komu wolno według KK uprawiać seks?"

To jest odbiciem tego, o czym już mówiłam wyżej.

"Księża NIE

Zakonnicy/zakonnice NIE"

Jak zostają księżmi i zakonnicami, to wiedzą na co się decydują, poza tym mają formację duchową, która ich przygotowuje do życia w celibacie. To się wydaje dziwne w dzisiejszych czasach, ale człowiek MOŻE nie uprawiać seksu i ŻYĆ a ksiądz i zakonnik są choćby po to, aby  to ludziom okazywać. Szkoda tylko, że niektórzy pokazują odwrotnie, ale to nie zmienia faktu, że większość żyje w celibacie i się rozwijają duchowo.

NIKOMU i Z NIKIM! Tylko z MĘŻEM/ŻONĄ! No co za tragedia dla jednostki i ludzkości. ;)

Wiem, że jak się jest młodym, to problem seksu i nauki Kościoła może spędzać sen z powiek, ale z czasem się łapie do tej tematyki dystans, ponieważ jest jeszcze parę innych problemów w życiu. Pewnie 10 lat temu bym miała więcej empatii. Można też spojrzeć na zasady moralne w szerszym kontekście, nie tylko osobistym, ale np. ich znaczenia społecznego, co pozwala zobaczyć ich sens mimo własnych grzechów. Te zasady czemuś służą, wyznaczają kierunek, do którego człowiek powinien dążyć i wyznaczają ład.

 

 

 

Wiem, że niektórzy ludzie żyją bez seksu i jest im z tym dobrze, jednak jest ich niewielu, jakieś % społeczeństwa, tzw. aseksualiści. Jednak większość ludzi nie jest aseksualna. Twój wywód jest może i logiczny na ekranie komputera, jednak nie liczy się to zupełnie z osobistymi dramatami, doświadczeniem, empiryzmem.

Zakony-życie w odosobnieniu, noszenie zgrzebnych szat, brak relacji intymnych z drugim człowiekiem, kolektywizm-nie, to NIE jest zdrowe. To prowadzi do szaleństwa. Wystarczy sobie poczytać zapiski mistyczek, np. św. Teresa z Avila, św. Faustyna Kowalska. Przerażające jest to, jak bardzo te, z pozoru zupełnie "niewinne" wizje, są rozerotyzowane. 

Ja swoje zasady mam. Powoli, z oporami, ale jednak, uczę się akceptować moje sny i fantazje erotyczne, moje ogromne libido. I czuję się z tym trochę lepiej. Dzięki temu nie zadręczam się z powodu moich skłonności i nie skrzywdzę żadnego chłopaka. Nie wymuszę na nim seksu. Dzieliłam pokój z chłopakami podczas prac w terenie (kierunek pokrewny z geologią). Towarszystwo lat 20-30. I co? ZERO seksu. Owszem, były żarty, ale nikt nikomu krzywdy nie zrobił.

Twoje podejście do rozmnażania jest dosyć niefrasobliwe. Wolę jednak te Oświeceniowe wartości. Zapewnienie btu materialnego i odpowiedniego poziomu życia dziecku jest bardzo ważne. Dewaluacja tego to błąd.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, LostStar napisał:

Twój wywód jest może i logiczny na ekranie komputera, jednak nie liczy się to zupełnie z osobistymi dramatami, doświadczeniem, empiryzmem.

Z empiryzmem się liczy, ponieważ istnieli i istnieją księża, zakonnice a także świeccy katolicy żyjący w czystości (jak nazywa to Biblia), przy czym wcale nie należy tego utożsamiać z byciem aseksualnym. I są wśród nich wspaniali, dojrzali ludzie dający wiele z siebie innym.

Istnieje rozdźwięk między obyczajowością, przyzwyczajeniami i ideologią współczesności a nauką Kościoła, co wielu ludzi niebędących religijnie obojętnymi doprowadza do rozpaczy, rozdarcia czy agresji. Ale nie należy automatycznie zakładać, że to Kościół błądzi i odpowiada za to cierpienie, bo może odpowiada za nie kultura, która odeszła od tradycyjnych wartości moralnych i mocno atakuje ich pozostałości. Mamy za sobą wiele rewolucji wprost dążących do obalenia tych wartości i wiele naporów ideologicznych walczących z chrześcijaństwem,  a rzeczywistość, która po nich powstała, wcale nie musi być tą najlepszą i wartą tego, aby się do niej dostosować.

Godzinę temu, LostStar napisał:

Ja swoje zasady mam. Powoli, z oporami, ale jednak, uczę się akceptować moje sny i fantazje erotyczne, moje ogromne libido. I czuję się z tym trochę lepiej.

Najwyższy czas.

 

Godzinę temu, LostStar napisał:

Twoje podejście do rozmnażania jest dosyć niefrasobliwe. Wolę jednak te Oświeceniowe wartości. Zapewnienie btu materialnego i odpowiedniego poziomu życia dziecku jest bardzo ważne. Dewaluacja tego to błąd.

Owszem, ale nie powinno być ważniejsze niż samo dziecko.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 31.01.2019 o 21:00, refren napisał:

LolStar, ta etyka na pewno nie jest dziełem Pawła VI, istniała już przed naszą erą w judaizmie, poza tym, że Żydzi zaczęli kombinować z rozwodami, co potępił Jezus, a na pewno od początku chrześcijaństwa. "Nie cudzołóż" - co może być prostszego i zdrowszego? Wymysłem współczesności są śluby cywilne, rozwody, masowa antykoncepcja, małżeństwa homoseksualne, aborcja, seks bez zobowiązań itd. Kiedyś ludzie pobierali się, kochali, płodzili dzieci, jak było im dane i byli szczęśliwi. Nie wiedzieli, że istnieje 6 płci, a dziecko przeszkadza w karierze i samorealizacji i że dziecko musi kosztować materialnie tyle co dziś (dziś musi mieć smartfon, własny pokój w mieszkaniu na kredyt, masę zajęć, a obowiązek szkolny wymusza olbrzymie nakłady pieniędzy przez kilkanaście lat, bo obowiązek jest darmowy, ale wyposażyć dziecko do szkoły muszą rodzice. Jeszcze za komuny dziecko nie budziło takiego przerażenia jak dziś, ponieważ była mniejsza presja i "jakoś to było", dziecko było "tańsze" i szczęśliwsze).

To nie moralność chrześcijańska jest zła, przeciwnie, jest ona genialna i rozwojowa dla człowieka, tylko kultura seksu i lewicowe ideologie zamotały ludziom w głowie. Dzisiaj cała masa ludzi jest od seksu uzależnionych i myśl, że w tej dziedzinie mogą być jakiekolwiek ograniczenia moralne budzi ich wstręt.

"Seks przedmałżeński NIE"

seks przedmałżeński - nazwa wskazuje, że nastąpi potem małżeństwo, co jest fałszywe.. Nie ma seksu przedmałżeńskiego, jest poza małżeński i wszystkie cywilizowane kultury stawiają go niżej niż małżeński, ponieważ dojrzałością człowieka jest żyć w rodzinie, a poza tym małżeństwo reguluje wiele spraw, przede wszystkim zapewnia ochronę kobiecie, która ponosi ciężar rodzenia dzieci oraz zapewnia byt dzieciom, dziedziczenie dóbr wewnątrz rodu i wiele innych rzeczy, jak np. uprzywilejowany status danego związku w społeczności.

"Fantazje seksualne (które są zupełnie NORMALNE u 99% dorosłych ludzi) NIE"

Jak słusznie zauważasz, są normalne i nawet gdyby rzeczywiście istniała jakaś etyka zakazująca ich, to byłaby niemożliwa do wykonania z powodu natury psychologicznej człowieka. Nauka Kościoła nie twierdzi, że mamy się wyzbyć tego, co naturalne, ale pokazuje, że należy być ostrożnym, ponieważ z fantazji rodzi się pragnienie grzechu cudzołóstwa. Jeśli np. zdrada męża/żony się zakorzeni w myślach, to bardzo trudno wyrzec się potem realizacji, jeśli jest taka możliwość. Poza tym nawet niezrealizowane fantazje o kimś innym, jeśli się nadmiernie rozrosną, mogą spowodować zmiany w uczuciach i wyziębić związek. Fantazje rozbudzają pragnienia, a pragnienia są dobre, jeśli nie prowadzą do grzechu, tylko do miłości i małżeństwa lub miłości w małżeństwie. To jest po prostu konsekwencja, jeśli człowiek ma nie cudzołożyć, to musi się nauczyć pewnej wstrzemięźliwości.

"Antykoncepcja (nawet w małżeństwie!!) NIE"

To nie jest prawda, po pierwsze metody naturalne (nie kalendarzyk) są oparte na wiedzy medycznej i jeśli je stosować sumiennie są skuteczne. Nie mają też skutków ubocznych. Dla mnie niewiarygodne jest, że kobiety zgadzają się zniszczyć cały swój naturalny cykl hormonalny, żeby facet mógł sobie do woli używać. Pewnie zaraz się pojawią głosy, że kobieta też czerpie przyjemność i też jej zależy na planowaniu potomstwa, owszem, a jednak widzę to w ten sposób, bo gdyby nie ucieczka mężczyzn od odpowiedzialności, to kobiety by tak nie zgłupiały.

Po drugie, są sytuacje, w których można dostać dyspensę na antykoncepcję sztuczną.

"Seks w małżeństwach tylko cywilnych NIE"

Jeśli ktoś jest osobiście zainteresowany tym, co ma do powiedzenie Kościół w kwestii grzechu, to nie jest zainteresowany ślubem cywilnym. Małżeństwa cywilne są dla niekatolików lub dla ludzi mających problem ze związaniem się na zawsze - czego nie należy wspierać.

" Masturbacja NIE "

Kościół tak mówi, ale też wskazuje drogę: pornografia nie, uzależnianie się od seksu nie, małżeństwo tak. W kulturze tradycyjnej ludzie zawierali małżeństwa szybciej, już jako nastolatkowie i nie zdążali przywyknąć do samozaspokajania się, które z pewnością nie jest rozwojowe dla człowieka i długotrwale praktykowane raczej utrudnia potem czerpanie przyjemności z seksu z drugą osobą lub może utrudniać.

Poza tym jest spowiedź.

"Seks homoseksualny NIE (A sama skłonność nie jest grzechem. Więc co? Taki człowiek ma całe życie nie uprawiać seksu. To okrutne. To tak, jakby powiedzieć:"Wolno ci odczuwać głód, ale nie wolno ci jeść.")"

Zakładasz, że 1. skłonność ta determinuje człowieka 2. skłonność homoseksualna jest tym samym, co heteroseksualna, tylko w innym wariancie. To są dwa mity, o pierwszym długo by dyskutować, o drugim też, zauważę tylko, że heteroseksualizm ma potężne podpory w biologii (biologia wyposaża nas w masę funkcji służących rozmnażaniu i u kobiety opiece nad potomstwem) oraz prowadzi do tego, że dziecko ma zapewnione właściwe warunki rozwoju. Homoseksualizm bez podpory biologicznej (hormony, pociąg płciowy), bez psychologii różnic między mężczyzną i kobietą, które czynią ich dla siebie atrakcyjnymi i dopełniającymi się, wspiera się na perwersjach (seks analny to nie jest wcale dominująca aktywność homoseksualistów) takich jak zadawanie sobie bólu, oddawanie na siebie moczu i wszelkich innych, o czym się nie mówi z powodu poprawności politycznej i  prowadzi do związków z (nie)natury nietrwałych, a w konsekwencji do depresji co wrażliwszych jednostek, nie mówiąc o problemach zdrowotnych.

"Bezdzietne małżeństwa z wyboru NIE"

To zależy, bo można z wyboru związać się z kimś, z kim wiadomo, że niemożliwe jest mieć dzieci lub zrezygnować z dzieci np. z powodu ryzyka wad genetycznych, czego Kościół nie potępia. Ale zasadniczo małżeństwo jest związkiem, w którym naturalne są dzieci i takie jego traktowanie zapobiega np. zakusom państwa totalitarnego, żeby regulować dzietność odgórnie, jak w Chinach. Ale rozumiem trochę ból, jeśli ktoś nie chce mieć dzieci, pytanie tylko, czy nie zachce np. koło 40tki i wtedy się zacznie z kolei wkurz, że Kościół zabrania in-vitro.

"Komu wolno według KK uprawiać seks?"

To jest odbiciem tego, o czym już mówiłam wyżej.

"Księża NIE

Zakonnicy/zakonnice NIE"

Jak zostają księżmi i zakonnicami, to wiedzą na co się decydują, poza tym mają formację duchową, która ich przygotowuje do życia w celibacie. To się wydaje dziwne w dzisiejszych czasach, ale człowiek MOŻE nie uprawiać seksu i ŻYĆ a ksiądz i zakonnik są choćby po to, aby  to ludziom okazywać. Szkoda tylko, że niektórzy pokazują odwrotnie, ale to nie zmienia faktu, że większość żyje w celibacie i się rozwijają duchowo.

NIKOMU i Z NIKIM! Tylko z MĘŻEM/ŻONĄ! No co za tragedia dla jednostki i ludzkości. ;)

Wiem, że jak się jest młodym, to problem seksu i nauki Kościoła może spędzać sen z powiek, ale z czasem się łapie do tej tematyki dystans, ponieważ jest jeszcze parę innych problemów w życiu. Pewnie 10 lat temu bym miała więcej empatii. Można też spojrzeć na zasady moralne w szerszym kontekście, nie tylko osobistym, ale np. ich znaczenia społecznego, co pozwala zobaczyć ich sens mimo własnych grzechów. Te zasady czemuś służą, wyznaczają kierunek, do którego człowiek powinien dążyć i wyznaczają ład.

 

 

 

Wiem, że niektórzy ludzie żyją bez seksu i jest im z tym dobrze, jednak jest ich niewielu, jakieś % społeczeństwa, tzw. aseksualiści. Jednak większość ludzi nie jest aseksualna. Twój wywód jest może i logiczny na ekranie komputera, jednak nie liczy się to zupełnie z osobistymi dramatami, doświadczeniem, empiryzmem.

Zakony-życie w odosobnieniu, noszenie zgrzebnych szat, brak relacji intymnych z drugim człowiekiem, kolektywizm-nie, to NIE jest zdrowe. To prowadzi do szaleństwa. Wystarczy sobie poczytać zapiski mistyczek, np. św. Teresa z Avila, św. Faustyna Kowalska. Przerażające jest to, jak bardzo te, z pozoru zupełnie "niewinne" wizje, są rozerotyzowane. 

Ja swoje zasady mam. Powoli, z oporami, ale jednak, uczę się akceptować moje sny i fantazje erotyczne, moje ogromne libido. I czuję się z tym trochę lepiej. Dzięki temu nie zadręczam się z powodu moich skłonności i nie skrzywdzę żadnego chłopaka. Nie wymuszę na nim seksu. Dzieliłam pokój z chłopakami podczas prac w terenie (kierunek pokrewny z geologią). Towarszystwo lat 20-30. I co? ZERO seksu. Owszem, były żarty, ale nikt nikomu krzywdy nie zrobił.

Twoje podejście do rozmnażania jest dosyć niefrasobliwe. Wolę jednak te Oświeceniowe wartości. Zapewnienie btu materialnego i odpowiedniego poziomu życia dziecku jest bardzo ważne. Dewaluacja tego to błąd.

"Czystość"-już sama ta nazwa sugeruje, iż seks, zarówno stosunek seksualny, jak i fantazje erotyczne, to zło, brud. Mam rację?

Refren, ja jednak uważam, że ta wizja moralności, którą reprezentujesz, jest szkodliwa. Stoję po stronie tego "zepsutego świata". Stoję po liberalnej stronie i uważam, że liberalne podejście jest rozsądne. A ten moralny rygoryzm i ascetyzm to przyczyna ogromnych, niewyobrażalnych cierpień i dramatów. To moje ostatnie słowo w tym temacie. Nie chcę dalej ciągnąć tej polemik z Tobą. W ogóle mnie Twoje argumenty nie przekonują.

Edytowane przez LostStar

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×