Skocz do zawartości
Nerwica.com

Jesteśmy głupsi, niestety


Rekomendowane odpowiedzi

@carlosbueno Tak, bo często ludzie, których największym sukcesem życiowym jest średnia powyżej 5.0 przyzwyczaja się, że trzeba robić krok po kroku to czego od Ciebie wymaga autorytet (w tym wypadku rodzic albo nauczyciel). Problem przychodzi jak zaczyna się dorosłość i trzeba SAMEMU pokombinować jak ułożyć swoje życie. Wtedy nagle mamy problem, bo konformizm niezbędny do podporządkowania się systemowi edukacji wyssał całkowicie zdolność samodzielnego myślenia. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, Nieistotne00 napisał:

@carlosbueno Tak, bo często ludzie, których największym sukcesem życiowym jest średnia powyżej 5.0 przyzwyczaja się, że trzeba robić krok po kroku to czego od Ciebie wymaga autorytet (w tym wypadku rodzic albo nauczyciel). Problem przychodzi jak zaczyna się dorosłość i trzeba SAMEMU pokombinować jak ułożyć swoje życie. Wtedy nagle mamy problem, bo konformizm niezbędny do podporządkowania się systemowi edukacji wyssał całkowicie zdolność samodzielnego myślenia. 

Dla rodzica 5,6-kowe  dziecko to powód do dumy podobnie jak nowe auto czy ładny dom, a samo dziecko jest na drugim planie. Do tego tą chorą mentalność napędzają nauczyciele którzy swój przedmiot uważają za najważniejszy i wkładają do głowy dzieciom frazesy typu jak się nie będziesz uczył to czeka cie łopata albo miotła. System edukacji jest chory  i przestarzały i służy głownie dawaniu pracy nauczycielom i przechowywaniu dzieci podczas gdy rodzice są w pracy. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

17 minut temu, carlosbueno napisał:

System edukacji jest chory  i przestarzały i służy głownie dawaniu pracy nauczycielom i przechowywaniu dzieci podczas gdy rodzice są w pracy. 

O! Widzę, że nie tylko ja mam bardzo mocną i skrajnie krytyczna opinie w tym temacie 🙂 🙂 🙂

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Korelacja pomiędzy wynikami w nauce a wykonywanymi zawodami, siłą rzeczy jest w jakimś stopniu uogólniona dla objęcia całości zagadnienia. Zatem wyjątki od niej jak najbardziej się zdarzają. Tym bardziej, ze jest to stosunkowo świeże zagadnienie, przez co wymaga większej ilości badań.
Sam wmykam się częściowo tym "szufladkom". W szkole podstawowej z części przedmiotów miałem słabe oceny... jednak one były w największym stopniu wynikiem tego, że byłem niepokornym uczniem. Zatem nauczyciele "pacyfikowali" mnie ocenami za to, że kwestionowałem wykładaną przez nich wiedzę, wskazywałem ich niekonsekwencję czy pomyłki. :P
W szkole średniej i na studiach nieco spokorniałem i chociaż wciąż zadawałem pytania czy to, co wykładane jest prawdą, czy działa, jest skuteczne, czy nie ma w tym pomyłek, to jednak mądrzy nauczyciele i wykładowcy dawali mi ku temu przestrzeń. A to owocowało lepszymi ocenami... i moją większą chęcią do nauki. ;)
Także trudniej stwierdzić, które oceny bardziej mnie opisują. ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Człowiek_z_księżyca napisał:

Kiedyś czytałem artykuł naukowca, który stwierdził coś w tym stylu, że inteligencja składa się z 3 komponentów: energii umysłowej, koncentracji i pojemności pamięci roboczej (czy krótkotrwałej). 

Ciekawe jakbyśmy wypadli w badaniach każdego komponentu z osobna 🤔

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dla niedowiarków załączam kolejne badanie na temat korelacji między zaburzeniami osobowości różnego typu a ilorazem inteligencji:

https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC4170757/

Metoda była trochę inna. W poprzednim badaniu stwierdzono, że im ktoś ma bardziej zaburzoną osobowość (dowolnego typu), to ma niższe IQ. Poziom zaburzenia był określany na podstawie testów psychologicznych, stąd można było przeprowadzić taką "symulację". Natomiast w tym badaniu  poziom zaburzenia jest mierzony ryzykiem trafienia do szpitala - a tam dopiero przypisywano profesjonalną diagnozę. Drugą różnicą jest to, że w próbie wzięły dziesiątki tysięcy chorych osób płci męskiej (a w poprzednim teście byli mężczyźni i kobiety, wszystkich chorych poniżej 200), podczas poboru do służby wojskowej.

Poniżej grafika ilustruje wykazaną zależność:

1542998697_2019-01-1314_27_23-Intelligenceinearlyadulthoodandsubsequenthospitalisationandadmissionrat.png.d2516f380413e6b26979edb01de67e6c.png

Schizofrenia, psychozy, wszelkie zaburzenia depresyjne, neurozy itp. są ujemnie skorelowane z IQ. Najwyższe IQ dostali ci, których ryzyko trafienia do szpitala było minimalne, a najmniejsze IQ ci, których ryzyko było największe.

Dodatkowo oceniono jak inne zaburzenia, np. alkoholowe i narkotykowe wpływają na IQ, na tle zaburzeń psychicznych:

285531839_2019-01-1314_33_03-Intelligenceinearlyadulthoodandsubsequenthospitalisationandadmissionrat.png.eaad6ec406a549fa6104814a9911c560.png

 

Dla dociekliwych: Hazard Ratio (HR) w tym przypadku mówi, że:

gdy HR = 10, to ryzyko, że osoba o IQ = 1, trafi do szpitala, jest 10 razy wyższe niż dla osoby, która ma IQ = 9.

gdy HR = 9, to ryzyko, że osoba o IQ = 2, trafi do szpitala, jest 9 razy wyższe niż dla osoby, która ma IQ = 9.

gdy HR = 8, to ryzyko, że osoba o IQ = 3, trafi do szpitala, jest 8 razy wyższe niż dla osoby, która ma IQ = 9.

gdy HR = 1, to ryzyko, że osoba o IQ = 9, trafi do szpitala, jest 1 razy wyższe niż dla osoby, która ma IQ = 9, tj. takie samo=> tautologia.

Wzór na HR jest nieco skomplikowany tutaj do zapisania, ale zakładając, że liczba uczestników w grupie o IQ = 1 jest taka sama jak w grupie o IQ = 9, to wtedy:

HR = (liczba przyjęć do szpitala osób o IQ równym 1) / (liczba przyjęć do szpitala osób o IQ równym 9).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, Nieistotne00 napisał:

Najpierw chciałam napisać, że taki pogląd to lekka patologia umysłowa a potem uświadomiłam sobie, że reprezentacje go chyba większość ludzi, których znam. Chociaż mało kto by się tak od razu przyznał.

 

no

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wpadła mi do głowy myśl, że może jesteśmy głupsi, bo jesteśmy mniej racjonalni od zdrowych osób? A jesteśmy mniej racjonalni, bo nadwrażliwość powoduje, że emocje przeważają nad rozumem. Patrząc z dystansu, zarówno nerwica, depresja, natręctwa itp. są kompletnie nieracjonalne, a jednak im podlegamy. Co więcej, gdy już ten chorobowy stan się pojawi, to my jeszcze go podsycamy myslami i emocjami, przez co mózg zaczyna go zapamiętywać i go podtrzymuje automatycznie, jakby był "użyteczny". 

Wiadomo, że nadwrażliwości nie zmienimy; to może się udac tylko na chwilę, stąd chwilowa poprawa po alkoholu czy benzodiazepinach. Gdybyśmy jednak popracowali nad własną racjonalnością, tzn. nad zdystansowaniem się do choroby i zrozumieniem, że jest to droga  bezsensowna, bezcelowa, błędna, nie rozwiązująca niczego, to może osłabilibyśmy siłę choroby - na początek. 

Plan naprawy wyglądałby tak:

1. uświadomić sobie, że w długiej perspektywie to nie ma sensu, do niczego pozytywnego nie doprowadzi. Aby to ułatwić bierzemy kartkę i ołówek. Napisac na kartce: z lewej strony: za (tym myśleniem, wizją), z prawej strony: przeciw. Zapisujemy wszystko co nam przychodzi do głowy związanego z tą myślą, po odpowiedniej stronie, w punktach. Jeżeli jest szansa na coś, staramy się określić prawdopodobieństwo od 0 do 1. Jeśli jest ryzyko czegoś (że coś się stanie) - tak samo.

2. Wyciągamy wnioski - warto czy nie warto? Oczywiście wyjdzie, że nie warto, ale teraz to jasno widzimy. Gdyby jednak okazało się, że warto musimy wybrać tę opcję i wykonać najszybciej jak sie da.

3. Określamy cel któtkoterminowy, np. na 3 godziny, że nie będę się tym czymś martwił, o tym czymś myślał. Oznacza to, że skupiam się siłą woli na czymś innym, racjonalnym. Nieważne co to jest, ale możemy z góry sobie określić na czym chcemy się skupić.

4. Jeśli czujemy, że mamy ochotę znów o tym pomyśleć, albo że samo to przychodzi - staramy się spokojnie zmienić tor myślenia, zdając sobie sprawę, że tamto jest automatyczne.

5. Jeśli ustaliliśmy 3 godziny i udało się, to możemy dac sobie luz i pozwolić mózgowi na automatyczne myśli. Kolejnego dnia zaczynamy znowu to samo, ale wydłużamy np. o godzinę.

6. Powtarzamy od 1 do 5.

Spróbuję na sobie ten system.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niezłe opracowanie wyników @Człowiek_z_księżyca. Nawet jeżeli wyniki pokazują taką korelację w kontekście IQ to pamiętajmy, że IQ to tylko inteligencja szkolna. W życiu są też inne rodzaje inteligencji a większa wrażliwość emocjonalna często (nie zawsze) może pomóc w zrozumieniu relacji międzyludzkich i w lepszym dopasowaniu się do tych relacji. Tak mi się wydaje. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja uważam, że jednym z istotnych podziałów inteligencji powinien być jej podział na aspekt "wiedzy szkolnej" i aspekt "funkcjonowania w świecie". I czasem mogą one działać dość niezależnie. U siebie na obecnym etapie IQ związane z wiedzą oceniłbym na 85-90 Wechslera, natomiast IQ związane z funkcjonowaniem na 45-50 Wechslera.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, mark123 napisał:

Ja uważam, że jednym z istotnych podziałów inteligencji powinien być jej podział na aspekt "wiedzy szkolnej" i aspekt "funkcjonowania w świecie".

Inteligencja nie ma wiele wspólnego z wiedzą. Inteligencja umysłowa to po prostu szybkość dostrzegania związków, zrozumienia przekazu (w formie tekstu, obrazu, dźwięku), znajdowania prawidłowych rozwiązań na podstawie dostarczonych informacji. W szkole czy poza szkołą - to nie ma większego znaczenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość beznadziejniak

Ja osobiście pragnę, aby moi inteligentni oprawcy z dzieciństwa i młodości, zjawili się u mnie i dokończyli swoje dzieło, eksterminacji mojej osoby.

Niech teraz przyjdą i zabiją mnie, co będzie przepiękną, ostateczną nutą tego gównianego spektaklu zwanego "życiem beznadziejniaka".
Oni wszyscy są dzisiaj tak bardzo dobrzy, wspaniali i mądrzy, a nie potrafili pozbawić mnie życia. Powinni mnie zabić już dawno. Wszystko powinno znaleźć swój kres. Sztuka musi mieć swój koniec. Niech przyjdą i mnie zabiją.

Chciałbym patrzeć jak ich inteligentne dzieci są niszczone psychicznie przez kolegów z klasy i z podwórka. Syciłbym oczy ich cierpieniem, bólem.

Jestem chorym zgorzkniałym sukinsynem? Podziękujcie Piotrkowi, Wieśkowi, Danielowi, Tomkowi, Krzyśkowi, Darkowi, Michałowi, Kubie, Karolowi, Piotrkowi i innym, których imion już nie pamiętam. Podziękujcie Natalii, Katarzynie, Katarzynie i innym, których imion już nie pamiętam.
Dziękuję Wam kochani za to, że jesteście na tyle inteligentni, by zohydzić komuś życie. Niech Wasze dzieci rosną w takiej samej atmosferze "przyjaźni" jaką daliście mi. Tego Wam życzę z całego serca :) .
Dziękuję również mojemu tacie, który zamiast wspierać mnie w trudnych chwilach mojego dzieciństwa, sprawiał, że czułem się jeszcze gorzej. Wiem... Wódeczka była taka dobra z kolegami :) . Trzeba było wypić :) . A dzieci czekające w domu? Ch.j z dziećmi  :) ! Trzeba zalać pałę i naklepać bachorom, żeby dobrze się uczyły! A teraz Gienek.... polewaj i DO DNA!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli podzielić zdolności rozumowania na wizualno-przestrzenne i na matematyczne, to okazuje się, że:

- osoby z chorobą afektywną dwubiegunową mają gorsze zdolności wizualno-przestrzenne, ale prawdopodobnie większe zdolności matematyczne od osób zdrowych,

- schizofrenicy mają mają gorsze zdolności wizualno-przestrzenne, natomiast zdolności matematyczne nie pogarszają się (może nawet lekko się poprawiają),

- osoby z innymi psychozami mają mają gorsze zdolności wizualno-przestrzenne, natomiast zdolności matematyczne nie pogarszają się zbytnio (najwyżej delikatnie).

Link https://ajp.psychiatryonline.org/doi/full/10.1176/appi.ajp.162.10.1904 można tu przeczytać i zobaczyć wyniki badań przeprowadzonych na mężczyznach podczas poboru do wojska. Wyniki testów zdolności wizualno-przestrzennych:

1902422079_2019-01-2820_16_08-appi_ajp_162_10_1904.pdf-AdobeAcrobatReaderDC.thumb.png.3a81b71fae3a686e676c9bb5564d971f.png

 

Wyniki testów zdolności matematycznych:2019-01-28 20_21_06-appi.ajp.162.10.1904.pdf - Adobe Acrobat Reader DC.png

 

Oś pozioma - wyniki testów zdolności, 1 - najgorszy wynik, 9 - najlepszy. Oś pionowa - wzrost ryzyka zachorowania, mierzony tzw. ilorazem szans (odds ratio). Będzie to np. liczba chorych o IQ = 1 podzielona przez liczbę zdrowych o IQ = 1, podana w logarytmach.

Przetłumaczony fragment:

" Zaskakujące jest stwierdzenie związku między progresywnym wzrostem ryzyka choroby afektywnej dwubiegunowej a wysoką arytmetyczną sprawnością intelektualną. Test arytmetyczny wymaga nie tylko umiejętności matematycznych, ale również szybkiego przetwarzania informacji, ponieważ ograniczony czas na wykonanie zadań pozwala tylko niewielkiemu odsetkowi badanych zakończyć test. Można założyć, że osoby posiadające zdolność szybkiego przetwarzania informacji mogą mieć te same cechy neurobiologiczne, co osoby, u których rozwija się mania, stan charakteryzujący się wysoką czujnością i aktywnością psychomotoryczną. "

Nic tylko zachorować na ChAD i zostać informatykiem albo maklerem.

Edytowane przez Człowiek_z_księżyca

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Borderlinowcy mają przechlapane. Meta-analiza 16 prac: https://dspace.library.uu.nl/handle/1874/30869 wykazała, że w stosunku do zdrowych osób pacjenci z borderline:

1) osiągali znacznie gorsze wyniki we wszystkich dziedzinach poznawczych,
2) mają pogorszoną elastyczność poznawczą, roboczą i krótkoterminową pamięć i uczenie się, opóźnioną pamięć wzrokową oraz planowanie , opóźnione rozwiązywanie problemów,
3) mają pogorszone zdolności językowe, gorszą uwagę, aktywność psychomotoryczną i przetwarzanie informacji, zdolności wzrokowo-przestrzenne.

Zakładam, że ich słabe wyniki w nauce i pracy we wszystkich dziedzinach dobijają ich, co jeszcze bardziej ich pogrąża. Żaden psycholog ani psychiatra nie powie im wprost, że mają niższe IQ czy po prostu zdolności umysłowe od zdrowych osób. Może gdyby spycholodzy powiedzieli im to wprost, to może zaczęliby coś robić ze sobą, mając świadomość, że pogrążeni w swoim świecie, sami niszczą swoje neurony i synapsy. Trzeba to przerwać. Spycholodzy natomiast jeszcze bardziej ich zachęcają do tego, by rozmyślali nad sobą.

Edytowane przez Człowiek_z_księżyca

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ci, którzy wierzą w spychoterapię, niczym nie różnią się od tych, którzy wierzą w boga. A ponieważ ci, którzy wierzą w boga są mniej inteligentni (badania jednoznacznie to wykazują), to znaczy, że ci, którzy wierzą w spychoterapię, także są mniej inteligentni.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dlaczego niektórym spychoterapia pomaga, a innym nie? Odpowiedź pozornie prosta: działa na tych, którzy w nią wierzą, a nie działa na tych, którzy są sceptyczni. Można by nawet powiedzieć, że osobom wierzącym wydaje się tylko, że działa, bo po prostu w to wierzą. Ale sprawa jest bardziej skomplikowana. Na tych co wierzą naprawdę może działać, bo wywołuje efekt placebo, a efekt ten nie jest efektem zerowym, wywołuje realny wpływ psychologiczny i biochemiczny. Umysł wpływa silnie na ciało.

Wiara czyni cuda - mówi się, ale z drugiej strony ślepa wiara prowadzi na manowce. Jak to więc jest? Jeśli bardzo wierzę, że jak skoczę z 10 piętra, polecę jak ptak, to skończy się tragicznie. Umysł jednak może wierzyć w to do końca. Tyle że tutaj ciało nie jest w stanie wytworzyć tego co chce umysł. Ale jeśli bardzo wierzę, że uda mi się coś w życiu osiągnąć i dążę do tego, to prawdopodobnie to osiągnę albo będę bardzo blisko tego. Ograniczeniem jest więc tylko ciało, nie umysł.

Wiara w boga to choroba psychiczna, ale to ona pozwala garstce fundamentalistów wygrywać z całym wojskiem (Al-Kaida, ISIS kontra USA). Przynajmniej do czasu, ale to może trwać lata.

Wiara może też działać w drugą stronę - jeśli wierzymy, że nic nam się nie uda, że jesteśmy słabi, mało inteligentni, że jesteśmy nieudacznikami, beznadziejniakami, to takimi się właśnie stajemy. Efekt placebo jest realny - wywołuje nerwice, depresje i inne choroby.

Załóżmy, że jesteśmy bardzo zmotywowani do zrobienia czegoś trudnego, wykonujemy to, nie przechodzi przez umysł myśl zwątpienia. Nie jesteśmy nawet świadomi, że może przyjść, bo jesteśmy tylko skoncentrowani na zadaniu. Powoduje to, że umysł i ciało idealnie współpracują i zadanie zostaje wykonane. Jeżeli jednak w trakcie zadania pojawia się tylko chwila zwątpienia, a właściwie świadomość, że może nam się nie udać albo nawet tylko świadomość, że może przyjść ta chwila zwątpienia - zadanie wykonujemy coraz wolniej, tracimy energię, bo to jest tak, jakbyśmy włączali pedał gazu i hamulec jednocześnie, pojawia się lęk. Powoduje, że zadanie idzie coraz ciężej i zwiększa się prawdopodobieństwo porażki, którą zapowiadaliśmy.

Dlaczego umysł tak silnie wpływa na ciało? Dlaczego zwykła świadomość powoduje, że wszystko się psuje? Patrząc racjonalnie można by powiedzieć, że to nie ma sensu, bo większa świadomość powinna pomagać, a nie przeszkadzać. W końcu nawet świadomość, że może nam się nie udać ma sens, bo przypomina, że możemy popełnić błąd albo czegoś nie zauważyć. Tyle że świadomość, że gdzieś zrobimy błąd jest czymś innym niż skupianie się na tym, że ten błąd popełnimy. To pierwsze zabezpiecza nas przed popełnieniem błędu, to drugie wywołuje stan, że ten błąd naprawdę popełniamy (na skutek dekoncentracji, lęku itp.).

Pytanie jak to właściwie się dzieje, że naprawdę ten błysk świadomości o popełnieniu błędu psuje cały mechanizm ciało-umysł? Moim zdaniem rozwiązanie leży w mechanice kwantowej. Gdy nasz układ jest idealnie skoncentrowany na zadaniu, cząstki idealnie współgrają ze sobą, tworząc odpowiednie splątania kwantowe. Gdy jednak pojawia się zewnętrzny obserwator - tj. nasza świadomość, cały układ się psuje, następuje dekoherencja kwantowa i zatrzymanie przetwarzania informacji między neuronami.

Może to być odpowiedzią, dlaczego ateiści są bardziej inteligentni od wierzących. Jeśli powiążemy świadomość z inteligencją (bo zapewne są skorelowane patrząc na zwierzęta), to im więcej pojawi się takich błysków świadomości, tym częściej nastąpi przerwanie procesu wiary. Zatem im więcej ktoś ma świadomości / inteligencji, tym mniej wiary.

Proces uwierzenia w coś nie zależy od nas (bo nie mówimy tu o przekonaniu się o czymś), a więc nie możemy wykorzystać efektu placebo na swoją korzyść. Możemy jednak osłabić albo nawet zniszczyć swoją wiarę. Musimy nauczyć się zacząć poddawać w wątpliwość swoją negatywną wiarę. Tak jak poddajemy bez przerwy w wątpliwość to, że uda nam się coś osiągnąć, tak samo powinniśmy poddać w wątpliwość to, że nie uda się tego osiągnąć. Innymi słowy należy wykorzystać "racjonalną świadomość" do dekoherencji kwantowej sygnałów tworzących negatywny obraz siebie.

Nie potrzebujemy więc spychoterapeutów. A jeśli uważamy, że potrzebujemy, to znaczy, że w to wierzymy i wtedy nie musimy się zastanawiać do jakiego spychoterapeuty chodzić o czym z nim rozmawiać - to nie ma żadnego znaczenia. Znaczenie ma tylko to, że wierzymy, że nam to pomaga.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×