Skocz do zawartości
Nerwica.com

BezqyczekPL

Rekomendowane odpowiedzi

Długo się wysilałem, aby dołączyć do tego forum, ale w końcu pomyślałem, że lepiej mi to zrobi.

Jestem chłopakiem, mam dopiero co skończone 19 lat (jutro będzie miesiąc 🙂 ) i zmagam się prawdopodobnie (bo żadne z tych nie mam zdiagnozowanych) z nerwicą, depresją i może jeszcze coś ze stanów lękowych. Nie wiem, czy dam radę opowiedzieć tutaj wszystko, bo jak zwykle coś mi będzie musiało z głowy wylecieć, ale prawdziwe problemy zaczęły się w październiku, gdy rozpoczynałem studia na Politechnice Lubelskiej.

Wszystko zaczęło się już jakiś rok temu (a nawet i więcej), stres w liceum był dla mnie przytłaczający, najbardziej obawiałem się polskiego i odpowiadania z niego, bo z interpretowania tekstu była ze mnie wielka ciemnota, ale nieobecności pojawiały się wtedy najczęściej całodniowe, spowodowane bólem brzucha, głowy itd. Skończyło się to na fatalnej frekwencji ok 60%, wydzwanianiem do rodziców, zamykaniem się w bursie na klucz (przyłapali mnie na tym w kwietniu 2017 - II liceum). Wtedy była rozmowa z panią wychowawczynią, która mnie rozumiała i wspierała, gorzej było z innymi nauczycielami i kolegami. Byłem obiektem żartów, najczęściej jednak nieobraźliwych, jednak nie wspominam liceum zbyt dobrze. Ogólnie wszystkie te kłopoty przeżywałem dość dobrze, wszystko dosyć posypało się na początku III liceum. Pojechałem do laryngologa w sprawie swojego głosu, który był chrypliwy i brzmiał jakbym ciągle był w trakcie mutacji. Po USG szyi skończyło się na tym, że dostałem podejrzenie choroby autoimmunologicznej ( konkretnie zespołu Sjogrena). Od tego czasu byłem w szpitalu na diagnostyce już z 5 razy, sprawa głosu zeszła na dalszy plan.

Teoretycznie w listopadzie 2018 r. choroba została zdiagnozowana, problem w tym, że niektórzy lekarze byli o tym przekonani, inni nie. Jeszcze inni podejrzewają u mnie coś grubszego, jak np. toczeń. Wtedy właśnie zaczął się mój chyba najgorszy okres w życiu, który trwa do dzisiaj. Zaczęło się wyszukiwanie przeróżnych chorób, począwszy od tego tocznia, zacząłem się bać, że choroba jest już w zaawansowanym stanie, że w ciągu 5 lat umrę. Później jakoś objawy się wykluczały, więc sprawę autoimmunologicznych chorób pozostawiłem. Zaczęły mnie jednak pobolewać mięśnie, a czasami tak jakby pulsować, drżeć. Starło się to w czasie, kiedy akurat na Facebooku zobaczyłem posta o piłkarzu, który zachorował na chorobę neuronu ruchowego, po diagnozie której żyje się średnio 3 lata tylko. Oczywiście musiałem przeczytać, co to za choroba. Trafiłem wtedy na forum SLA. Wtedy zaczęły się fascykulacje i myślenie o kalectwie, a następnie kompletnym paraliżu. (Nawet, kiedy o tym teraz piszę dopada mnie dziwne kłucie w dłoniach). Tych objawów miałem już od groma: problemy z połykaniem, drżenie, parestezje). Byłem na EMG (a konkretnie w sumie tylko na ENG), gdzie przewodnictwo wyszło w normie, jednak występowała rzadko fala F, co ma świadczyć o dyskopatii itp. Chciałbym diagnozować się dalej, jednak w tym momencie trochę gorzej z pieniędzmi jest, rodzice brali już 2 kredyty na wesela rodziny, ja mam kredyt studencki. Nie pozwalają mi kupować gier, czy jakiegoś droższego jedzenia (czasami ich wtedy nie słucham :D ), ojciec ciągle narzeka, że nic nie robię i mam sobie znaleźć pracę.

W obecnym momencie czuję się lepiej, pobolewają mnie ręce, mam ciągle wrażenie, że jedna ręka jest słabsza od drugiej i mam w niej gorszy chwyt, ale staram się o tym nie myśleć; drga mi także wyciągnięty język, czasami nawet i niewyciągnięty (najczęściej wtedy, gdy się stresuję).

Mało co napisałem o depresji, bo teraz tak ciężko z tym nie jest, ale od dziecka marzyłem o tym, aby:

a) się zakochać (na razie mam na koncie tylko 1 friendzone i nic więcej xd)

b) być wysokim (zawsze marzyłem, aby mieć 2m wzrostu, o co się nawet modlę do dziś (jestem katolikiem dosyć mocno wierzący [jestem ministrantem, udzielam się w parafii itd]))

Nie licząc problemów z frekwencją w szkole, oceny miałem dosyć niezłe, pomimo tragicznej frekwencji skończyłem ze średnią powyżej 4,0.

Przygód miałem o wiele, wiele więcej (psycholog w podstawówce, problemy z trądzikiem przez co wstydziłem się wszystkiego, ciągle go trochę jest, ale oczywiście teraz wyszło mi z głowy xd I tak już dużo napisałem).

Zapisałem się na psychoterapię, cele mam już ustalone, zaczynam w ten wtorek 8 stycznia. Myślicie, że może mi to pomóc? Co w ogóle myślicie o tym wszystkim?

Pozdrawiam 🙂

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć, bardzo dobrze Cię rozumiem. U mnie też zaczynało się od lekarzy - bóle brzucha, trzęsące się ręce. Kilka lat wyszukiwałam jak Ty choroby, robiłam badania, panikowałam. Aż w końcu miarka się przebrała, doszły ataki paniki, schudłam prawie 8kg. Powiedziałam dość, zapisałam się do psychoterapeuty. 

Mija wlaśnie pewnie ok. 3 miesiąca terapii i tak - pomoże Ci to. Jeśli trafisz na dobrego specjalistę, który nie tylko będzie chciał Cię wyleczyć z lęków, a przede wszystkim postara się znaleźć źródło Twojej niskiej samooceny i innych problemów, o których nawet jeszcze nie wiesz - to efekt gwarantowany. 

Objawy, które rzekomo masz, jeśli schorzenia są już powykluczane, a Tobie wystarczy przeczytać artykuł i masz objawy - to czysta nerwica, własnie z objawami psycho-somatycznymi. 

Jesteś na dobrej drodze, trzymam kciuki!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

15 godzin temu, Albica napisał:

Objawy, które rzekomo masz, jeśli schorzenia są już powykluczane, a Tobie wystarczy przeczytać artykuł i masz objawy - to czysta nerwica, własnie z objawami psycho-somatycznymi. 

Praktycznie jeszcze nie są powykluczane, ale brak pogorszenia i okresy gorsze/lepsze raczej wykluczają SLA. Ale ciągle jestem w takiej panice, że ponieważ ta choroba dotyczy osłabienia mięśni, to zaraz się wywalę albo zaczną mi wylatywać rzeczy z rąk. :( Mam uczucie osłabienia dłoni, ale nie zawsze to występuje. Bardzo liczę na tę terapię. 

Dziękuję za odezwanie się, bo myślałem, że już nikt nie napisze. Może ktoś jeszcze dołączy do tego tematu 🙂 

Edytowane przez BezqyczekPL
literówka

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, BezqyczekPL napisał:

Poza tym dzisiaj miałem dziwną sytuację, bo zakrztusiłem się smażonym serem i przez chwilę już myślałem, że to dysfagia. Ale to raczej niemożliwe, aby z dnia na dzień ta dysfagia się pojawiła?

Dysfagia nie działa wybiórczo, jeśli było to jednorazowe to było zwykłe "zapchanie się" a nie objaw dysfunkcji. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

6 godzin temu, BezqyczekPL napisał:

Ale ciągle jestem w takiej panice, że ponieważ ta choroba dotyczy osłabienia mięśni, to zaraz się wywalę albo zaczną mi wylatywać rzeczy z rąk. :( Mam uczucie osłabienia dłoni, ale nie zawsze to występuje. Bardzo liczę na tę terapię. 

 

Znam tę chorobę niestety dość dobrze, jeśli chcesz napisz na priv.

Nasz mózg działa w sposób wybiórczy. Jeśli zaczniesz doszukiwać się w życiu znaków np. tęczy - będziesz wszędzie ją widział, wszystko Ci o niej przypomni - kolorowe długopisy, kartki, czyjaś bluzka w autobusie. Tak samo działają wróżby, senniki, horoskopy - "czeka Cię coś miłego" - jeśli w to uwierzymy, nasz mózg będzie szukał potwierdzenia w rzeczywistości i będzie bardziej wyczulony nawet na małe przyjemności. 

Tak samo działa w przypadku czytania objawów choroby. Jeśli mocno w nie uwierzymy, to o raku jelita będzie świadczyć silny ścisk w brzuchu (spowodowany np przejedzeniem), o problemach neurologicznych ból głowy (wynikający np z przemęczenia), a o SLA fizjologiczne osłabienie mięśni albo np niedobór magnezu (skurcze). 

Mało tego - nasz mózg sam potrafi generować takie bodźce, byle tylko znaleźć potwierdzenie swojej teorii. W zależności od zdolności osobniczych, potrafimy działać autosugestywnie. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziwne jest ludzkie ciało :D 

Dzisiaj wróciłem na uczelnię po dwutygodniowym wolnym. I wróciły stare objawy, nogi ociężałe, dziwny ból całego ciała, kłucie itd. Czy to może być spowodowane swego rodzaju "przywiązaniem" do tego miejsca? Przez 17 dni w domu było o wiele, wiele lepiej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Heledore, chodzi głównie o to, że mama narzeka, że idzie na to tyle pieniędzy, że nie ma sensu na to chodzić. Mówiła mi nawet pani psycholog, że w moim przypadku terapia potrwa ok. roku, no ale do mamy to jakoś nie przemawia. A to z kolei kolejna sytuacja, która dowala do pieca i rozmyślam jeszcze bardziej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×