Skocz do zawartości
Nerwica.com

Witam Wszystkich... Szukam pomocy i pocieszenia :)


lękowiec1989

Rekomendowane odpowiedzi

Witajcie.
Mam 29 lat i od lipca choruję na nerwice lękową. Często czytam wątki na tym forum o wspomnianej chorobie i postanowiłem, że dołączę do Waszego grona 🙂
Mam do Was wiele pytań, ale może najpierw opisze Wam w skrócie swoją historię jak to się zaczęło. Może być dużo czytania, z góry przepraszam 🙂

 

A więc...  Od ponad roku zmagam się z bólem pleców, dokładnie tam gdzie jest prawa nerka, na początku olewałem to i żyłem w przekonaniu, że za mało piję wody i pewnie nerki działają "na sucho" i to jest powodem bólu. Ból mijał po kilku dniach więc problem też znikał i wizyty u lekarza przekładałem z miesiąca na miesiąc.. Gdzieś głęboko z tyłu głowy wmawiałem sobie, że być może to jednak ból pleców. Nadszedł ten nieszczęsny dzień 21lipca.... Tego dnia teściowa nagadała mi, że nie powinienem bagatelizować tego bólu i udać się jak najszybciej do lekarza bo jeśli to faktycznie nerki, to może być za późno... wiadomo badania, dializy, przeszczep nerki, jednym słowem koniec normalnego życia. W nocy gdy leżałem w łóżku ból powrócił, wziąłem sobie słowa teściowej do serca i zacząłem o tym myśleć, gdzie się udać po pomoc, co będzie jeśli to faktycznie nerki przestają pracować. Te myśli napędziły mi takiego strachu, że nagle poczułem jak oblewają mnie zimne poty, nagłe uczucie jakbym dostał wielką biegunkę, ból brzucha dzwonienie w uszach i nagła słabość. Pierwsza myśl jaka przyszła mi do głowy to, jelitówka - przy niej miałem identyczne objawy. Chciałem szybko dojść do łazienki, ale gdy tylko doszedłem do drzwi nagle zrobiło mi się bardzo słabo, czułem, że nie dam rady dalej iść. Wróciłem do sypialni i film mi się urwał. Zemdlałem, żona próbowała mnie ocucić myśląc, że to jakiś atak serca. Ocknąłem się po około 2-3 minutach - tak twierdzi żona. Gdy się ocknąłem dzwoniła już na pogotowie. Ratownicy z karetki zbadali wszystko co mogli zbadać, ciśnienie, poziom cukru, EKG, czucie w nogach i rekach, siłę ścisku dłoni, ruchliwość rąk i nóg - wynik badania ZDROWY JAK RYBA. Zabrali mnie do szpitala tam zrobiono mi tomografię głowy, RTG brzucha, badania krwi i moczu. Kolejna diagnoza - odwodnienie organizmu, niski poziom potasu, ale na to się nie umiera wiec mogę iść do domu. Następnego dnia udałem się do lekarza rodzinnego, ten dał mi tabletki na poprawę pracy żołądka, skierowanie na gastroskopię, do neurologa i na usg brzucha. Wszystkie wyniki idealne, neurolog nie widział nic co mogłoby wywołać taka akcję - a badał mnie 30 minut. Następne skierowania do kolejnych lekarzy - laryngolog, okulista, tomografia brzucha - wszędzie te same słowa "Jest Pan zdrowy".

Po kilku dniach zauważyłem, że stan osłabienia zmienia się w nerwy, wewnętrzne trzęsienie i ogólnie tłuczenie nerwowe. Lekarz rodzinny stwierdził depresja z lękiem... Dał mi Cital 20mg, przez pierwsze 7 dni pół tab a potem całą. Pierwsza dawka połówki wyłączyła mnie na 16godzin, tzn nie było ze mną żadnego kontaktu, jedyne co odpowiadałem to "mhmmm" gdy żona nalegała żebym chociaż ruszył ręką. Kolejnej dawki już nie wziąłem. Szybka zmiana tabletek na Coaxil... tu też masakra, trzęsło mnie a zarazem chciało mi się spać, byłem głodny, ale nic nie mogłem przełknąć. Brałem go 3 dni i nagle wszystko mi przeszło i było cudownie. Skoro przeszło to nie muszę brać leków - pomyślałem i odstawiłem Coaxil po 3 dniach -  i to był błąd... Wszystko wróciło po tygodniu, ale z większa siłą. Wróciłem do Coaxilu na 6 tygodni. Przez te 6 tygodni były dni lepsze i gorsze pojawiły się lęki, których wcześniej nie miałem. Lęki dosłownie z każdego powodu, pójście do toalety za potrzebą, że muszę pojechać samochodem, to że muszę iść do pracy - po prostu każda inna sytuacja niż siedzenie na kanapie powodowała u mnie lęki. Poszedłem do psychiatry, ta od razu od progu kazała odstawić Coaxil i przepisała Depralin - tu tez nie było kolorowo.

Przez pierwsze 2 tygodnie ok ale po tym czasie pojawił mi się taki ból w klatce, że nie wiedziałem co się dzieje, kołatanie serca, lęk 2 razy większy niż wcześniej nawet jak siedziałem na kanapie przed TV wiedząc, że już nic tego dnia nie muszę robić, to i tak pojawiał się silny lęk. Udałem się do psychologa, który po wywiadzie stwierdził, że nie potrzebuje leków bo stan mojej psychiki jest na tyle dobry ze sama psychoterapia wystarczy. Psychiatra wyraziła zgodę na odstawienie leków a na wspomaganie przepisała mi hydroksyzynę. Przez miesiąc było super, ale niestety pojawiły sie problemy, remont samochodu za 4,5 tysiąca, ojca zwolnili z pracy przez co matka wpadła w depresję i załamanie oraz kilka innych mniejszych problemów. Wczoraj minęły 2 miesiące jak odstawiłem leki. Na noc biorę hydro w syropie 3ml czyli 6mg - tyle mi wystarczy żeby przespać noc.
 

Od 2 tygodni nie czuje sie najlepiej tzn, chodzę zamulony, otumaniony, ciągle ziewam, chce mi się spać a gdy mam małe lęki od razu łapie mnie takie zmęczenie, że byłbym w stanie zasnąć na stojąco. Dodatkowo gdy mam te małe lęki od razu pogarsza mi się wzrok i widzę tak jakby za lekka mgłą. Lęki są raz większe raz mniejsze, ale nie utrudniają mi funkcjonowania, boję się różnych sytuacji , ale jestem w stanie na siłę się przemóc chociaż też nie jest to proste. Bardziej męczą mnie te napady nagłego zmęczenia, snu i pogorszenie wzroku. Są też lepsze momenty i wtedy nagle wszystko mija i nic mi nie jest.

Przepraszam, za tak długa lekturę, ale muszę się komuś wygadać, komuś kto to zrozumie.
Przepraszam też za błędy interpunkcyjne 🙂
Co myślicie o mojej sytuacji? Co zrobilibyście na moim miejscu? Wytrwać w tym co jest teraz i poczekać na lepsze dni czy jednak iść znowu do psychiatry po leki?


Pozdrawiam Wszystkich i Życzę Wam Szczęśliwego Nowego Roku.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem, jak układy z żoną, czy to rozumie, ale najważniejsze jest wsparcie bliskich osób. Możesz też spróbować zmienić leki, tudzież lekarza, ale przy pełnym wsparciu rodziny (taka choroba współuzależnia jak alkoholizm wg mnie).

Oczywiście to tylko moje luźne myśli, ja miałem problem innego rodzaju. Ale z doświadczenia i perspektywy czasu wiem, że oparcie w kimś nie zastąpi żadnych leków ani leczenia. Oczywiście nie wszystko jest proste, ale wspólnymi siłami zawsze da się radę. Tego jestem pewny.

Mi się prawie udało, ale druga połówka straciła cierpliwość :DD

PS Fajnie się czyta post bez błędów i ze znakami interpunkcyjnymi....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Błędem było przerwanie farmakoterapii, częstym błędem który ludzie powtarzają. Psychologa który tak wspaniale doradzał kopnął bym w zad 

W ogóle przekroczył swoje kompetencje, on nie jest od tego żeby stwierdzić czy leki powinno się odstawić, nie jest lekarzem. Psychiatra też nie lepszy że na to poszedł 

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z żoną mam bardzo dobre relacje. W sierpniu okazało się, że jet w ciąży (pierwsza ciążą). Ona wszystko rozumie i jeśli mam gorsze dni do niczego mnie nie zmusza. Gorzej jest z moimi rodzicami, mieszkamy z nimi bo potrzebują wsparcia, chociażby z tego powodu, że są schorowani i nie mają własnego samochodu, to zdecydowanie lepsza opcja niż gdybym miał jeździć do nich co 2 dni i pomagać. Moja mama jest stanowczą i twardą osobą, tzn jeśli nie masz urwanej nogi to nie jesteś chory... Ona sama choruje na nerwice połączoną z silną depresją, ale każdy gorszy dzień zwalcza pracą. Jest uparta i im bardziej ją coś boli tym więcej i ciężej pracuje. Co tez przekłada się na nasze relacje, im większe ma nerwy tym jest trudniej się z nią dogadać. Rodzice niby rozumieją, że mam problem, ale nie zawsze, bo przecież do pracy jeżdżę normalnie, do teściów też, ale gdy oni chcą gdzieś jechać to nagle coś mi jest. A problem tkwi w tym, że do pracy mam blisko bo tylko 10km, do teściów mam 13 km, ale w tych miejscach czuję się w miarę bezpiecznie i nawet jeśli mam lęki to radze sobie z nimi. Problem pojawia się wtedy, gdy mam jechać gdzieś o wiele dalej. np do rodziny na obiad i mam tam siedzieć kilka godzin, a rodzina nie wie jaki mam problem bo i tak tego nie zrozumieją. Mają identyczne podejście jak moja mama - "Bez urwanej nogi nie jesteś chory"

Znowu się rozpisałem....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj. U mnie zaczęło się od serca. Sporadyczne kolatania, a potem już było gorzej...ciągły strach, że umrę, że jestem na coś chora, że dostanę zawału, że się udusze. Kiedy jestem w domu i jest maz czuje się bezpiecznie. Ale kiedy mam iść do pracy, albo zostać sama z dziećmi ogarnia mnie straszny lęk. Uczucie strasznego napięcia. Od razu mi słabo, gorąco lub zimno na zmianę. Duszności, szybkie bicie serca...straszne to. Wizytę u psychiatry mam 3 stycznia. Idę z nadzieja, że da jakieś tabletki po których wróci mi chęć do życia, ale jednocześnie boję się, że pogorsza mój stan i nic się nie zmieni. Nie mam na nic siły, ani ochoty. Ciągły strach i smutek. A kiedyś byłam pełna energii i nagle takie bum. Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć 🙂 To mój pierwszy wpis, zatem proszę o wyrozumiałość. Przede wszystkim gratuluję powiększenia rodziny. To bardzo ważne i budujące zarazem, że jesteście z żoną w dobrych stosunkach. W tym szczególnym dla Was czasie, istotne jest wzajemne wsparcie. Z doświadczenia powiem, że lękiem można wygrać przez psychoterapię, pracę nad sobą... Owszem, leki bywają pomocne. Tylko zawsze jest jakieś "ale". Zdecydowanie polecam Ci wizytę u dobrego psychologa. Nie zdziw się, jeśli zacznie drążyć temat Twoich relacji z rodzicami. Na początku nie wierzyłam, że przez techniki relaksacyjne i kilka innych "sztuczek" można uniknąć ataków paniki. Co do podejścia "bez urwanej nogi - nie jesteś chory" - znam to...

Edytowane przez Skrzywiona

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję za wszystkie odpowiedzi.
Najbardziej zastanawia mnie fakt, że tak naprawdę lęki zacząłem mieć od chwili kiedy zacząłem brać Coaxil.
Wcześniej po prostu trzęsło mnie  z nerwów i byłem osłabiony, ale nie miałem żadnych lęków.
Lekarz rodzinny po przepisaniu Coaxilu powiedział wprost, że przez pierwsze 2 tygodnie będę miał całą listę objawów nieporządnych, ale one powinny minąć po 2 tyg.
Psychiatra po przepisaniu Depralinu powiedziała, że jedynym objawem jaki będę miał to biegunka i nic więcej na 100% nie powinno się dziać, bo przecież jeden lek nie może równocześnie powodować otumanienia i pobudzenia a tym bardziej nie powinien zwiększyć leków bo to jest lek uspokajający...
Gdy po 3 tyg brania Depralinu poszedłem na konsultację i powiedziałem co się dzieje stwierdziła, że to na pewno nie od leków a kołatania serca to moja wyobraźnia...

Zapomniałem dopisać, że od lekarza rodzinnego dostałem też Alprox 0,25mg gdybym miał problemy z zasypianiem. Gdy na tym forum przeczytałem, że ludzie biorą Alprox doraźnie przez pierwsze tygodnie leczenia escilatopramem zapytałem psychiatry czy ja też mógłbym brać alprox w tych najtrudniejszych atakach leku. Odpowiedź jej zwaliła mnie z nóg, że pod żadnym pozorem mam tego nie brac bo to nie jest zbyt dobry lek...

Sam już nie wiem czy ta psychiatra wie co robi...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To jak będziesz u niej, zapytaj dlaczego nie możesz brać tego leku, dlaczego jest niedobry. Ja z lekarzami psychiatrami, z którymi miałem do czynienia zawsze się dogadywałem i zawsze pytałem co i dlaczego. W 75% (3 na 4) byłem zadowolony z "obsługi".

Pewnie ktoś zapyta, dlaczego zmieniałem tak często lekarzy, skoro wszystko mi pasowało. Przeprowadzki...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie.
Mam do Was kolejne pytanie.
Z racji tego, że jestem dość niską osobą (choruję na achondroplazję) i ważę tylko 45kg czy lekarz powinien brać to pod uwagę przy dobieraniu leku?
Jeśli osoba o wzroście 180cm i wadze 90kg przyjmuje 10mg Esci raz dziennie, to czy dla mnie nie będzie to zbyt duża dawka jeśli mam 140cm i ważę 45kg?
Szukam racjonalnego wyjaśnienia dlaczego dopiero po 3 tygodniach brania Esci wszystko się pogorszyło, a na początku objawy były do zniesienia.
Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja niestety się na tym nie znam, ale wydaje mi się, że jeśli masz wątpliwości, najlepiej byłoby skonsultować się z innym psychiatrą. Dziwi mnie, że po tym jak zgłosiłeś objawy niepożądane psychiatra tak Cię zbył właściwie niewiele tłumacząc.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z jednej strony można dojść do wniosku, że w wielu wypadkach dawkowanie musi być zależne od wagi (stąd dzieci jeśli chodzi o rozmaite leki mają inną dawkę), ale w tym przypadku one działają "w głowie", więc trudno stwierdzić.

Lepiej rzeczywiście spróbuj znaleźć lekarza, który Ci odpowie na każde pytanie. Jeśli się nie zna, to lepiej szukaj innego. Taka moja opinia

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Umówiłem się, za przyspieszoną wizytę do mojej psychiatroszki oraz zapisałem się do drugiego psychiatry, żeby sprawdzić czy powie to samo co moja psychiatroszka

Po telefonie do trzeciego psychiatry wszelkie zaburzenia zniknęły na cały dzień gdy z radością w głosie powiedział ze 20minutowa wizyta kosztuje 260zł.... :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×