Skocz do zawartości
Nerwica.com

SERTRALINA (ApoSerta, Asentra, Asertin, Miravil, Sastium, Sertagen, Sertralina Krka, Sertranorm, Seraloft, Stimuloton, Zoloft, Zotral)


shadow_no

Czy sertralina pomogła Ci w Twoich zaburzeniach?  

103 użytkowników zagłosowało

  1. 1. Czy sertralina pomogła Ci w Twoich zaburzeniach?

    • Tak
      59
    • Nie
      27
    • Zaszkodziła
      17


Rekomendowane odpowiedzi

Witam biore juz 7 tygodni setaloft 50mg przez 4 tyg i 75mg 3 tygodnie. Mam wrażenie ze dalej stoję w miejscu, dzisiaj miałem nasilone lęki. Myślicie zeby dać sobie spokoj z setaloftem ? Jestem juz troche zniecierpliwiony... Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam biore juz 7 tygodni setaloft 50mg przez 4 tyg i 75mg 3 tygodnie. Mam wrażenie ze dalej stoję w miejscu, dzisiaj miałem nasilone lęki. Myślicie zeby dać sobie spokoj z setaloftem ? Jestem juz troche zniecierpliwiony... Pozdrawiam

 

Nie czujesz żadnej, nawet małej, poprawy? Siedem tygodni (w tym trzy na 75 mg) to już wystarczająco długo. Zmieniłabym lek. Miałam z sertraliną podobną sytuację. Na mnie ten lek nie działa (albo działa nie tak, jak oczekuję od leku przeciwdepresyjnego).

 

A próbowałeś escytalopramu?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wymiękam. Po dłuższym czasie dawka 150 mg wykastrowała mnie niemal do zera. Mój psychiatra jak zawsze ma mnie w dupie i panicznie boi sie przepisac cokolwiek dodatkowego. Jak nie dostane jutro nic od ogólnego na libido to tnę dawkę do 50 mg - jak będę miał napady to sadze zielsko z małą ilością THC a jak największą CBD bo już innego rozwiązania nie widzę. A szkoda bo dawka 150 pomaga i to całkiem nieźle.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam. Tracę juz cierpliwosc. Dzisiaj mija 2 miesiące kiedy biorę setaloft. Miesiąc 50mg i miesiąc 75mg. Efekty są marne. Myślicie że jeżeli do tej pory było marnie to zwiększenie dawki ma sens ? Ma ktoś takie doświadczenia ze na średnich dawkach było zle i nagle po zwiększeniu do większej dawki było dużo lepiej ? Bardzo proszę o odpowiedź pozdrawiam :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam. Tracę juz cierpliwosc. Dzisiaj mija 2 miesiące kiedy biorę setaloft. Miesiąc 50mg i miesiąc 75mg. Efekty są marne. Myślicie że jeżeli do tej pory było marnie to zwiększenie dawki ma sens ? Ma ktoś takie doświadczenia ze na średnich dawkach było zle i nagle po zwiększeniu do większej dawki było dużo lepiej ? Bardzo proszę o odpowiedź pozdrawiam :)

Może warto stopniowo podkręcić dawkę do dawki maksymalnej 200 mg? Jeśli nie pomoże, to może warto spróbować dołączyć mianserynę/mirtazapinę w dawkach odpowiednio 60 i 30 mg. Możesz również pomyśleć o zmianie samej sertraliny na wenlafaksynę, docelowo 150 mg. Wszystko ustalaj z lekarzem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam. Tracę juz cierpliwosc. Dzisiaj mija 2 miesiące kiedy biorę setaloft. Miesiąc 50mg i miesiąc 75mg. Efekty są marne. Myślicie że jeżeli do tej pory było marnie to zwiększenie dawki ma sens ? Ma ktoś takie doświadczenia ze na średnich dawkach było zle i nagle po zwiększeniu do większej dawki było dużo lepiej ? Bardzo proszę o odpowiedź pozdrawiam :)

Również uważam, że większa dawka zdecydowanie robi różnicę. Dla mnie sertralina pokazuje pazur dopiero od 100mg a naprawde zabezpieczony przed napadami i melancholią jestem na 150. Dopiero jak duża dawka się nie sprawdzi przerzucać na inny lek.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Grabarz666, the best dawka to 400mg :) Psychiatra mi mówiła że nawet do 450 sie bierze w ciezkich przypadkach :P

Ja tyle bym nie zaryzykował, chociaż jeden z użytkowników forum bierze 60 mg escytalopramu :shock: Według mnie bardziej racjonalna jest dawka 200 mg i augmentacja lekiem o innym mechanizmie działania np. NaSSA (mirtazapina 30 mg) lub bupropion 300 mg.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Również uważam, że większa dawka zdecydowanie robi różnicę. Dla mnie sertralina pokazuje pazur dopiero od 100mg a naprawde zabezpieczony przed napadami i melancholią jestem na 150. Dopiero jak duża dawka się nie sprawdzi przerzucać na inny lek.

 

ziom1623: jeśli super działa przy większych dawkach, to przy 75 mg powinno się czuć choćby malutką poprawę. Jeśli nie ma żadnej poprawy na 75 mg, to trudno oczekiwać, że na 100 mg będzie super. Ja na miejscu szy123 nie traciłabym więcej czasu na tym leku. Dwa miesiące to już długo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tzn niewielka poprawa ale naprawdę niewielka (na fobi społeczej ta dawka nie ruszyła wolgole) jest, ale nie jestem przekonany czy jak zwiększenie dawkę chociażby to 100mg to będzie jakoś mocna poprawa, a nie chciałbym też brać jakichś wysokich dawek typu 200mg

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

... nie chciałbym też brać jakichś wysokich dawek typu 200mg

Dlaczego? Obawiasz się sutków ubocznych w wysokich dawkach? Czy na obecnej występują skutki uboczne, które są nie do zaakceptowania?

Na fobię społeczną SSRI to najlepsze leki.

 

Generalnie to pierwsze ssri od dłuższego czasu na którym wytrzymałem więcej niż tydzień. Wcześniej wszystkie próby kończyły się odstawieniem ze względu na skutki uboczne. ( albo sam się nakrecalem, bo mam straszne lęki przed braniem tych tabletek). Niby jest delikatnie lepiej, ale czasami mam takie dziwne nieprzyjemne stany których nie miałem wcześniej. Boje się ze na wyższych dawkach będę mocniejsze skutki uboczne. W zasadzie nie wiem czy się bać tych wyższych dawek bo nie miałem takich doświadczeń z wysokimi dawkami. Może ktoś napisze czy były większe skutki uboczne na dawkach >150 i czy ktoś miał tak ze setralina zaczeła działac dopiero na większych dawkach a na mniejszych prawie wogole ? Dzisiaj mam wizytę i pewnie lekarz będzie chciał zwiększyć dawkę. Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeżeli na dawce 75 mg masz określone skutki uboczne, to na wyższych nie powinno nagle pojawić się więcej, myślę, że za cenę dobrego samopoczucia warto podkręcić dawkę do max 200 mg. Wszystko konsultuj z lekarzem.

 

Byłem dzisiaj u lekarza i powiedział, ze podwyższamy do 100mg a o zmianie leku póki co nie ma mowy. Sam niewiem czy to 100mg zrobi jakakolwiek różnice.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ma ktos odnosniki do rzetelnych badan na temat dzialania Sertraliny ?

Ostatnio w radiu jakis psychiatra stwierdzil ze ssri tak naprawde nie dzialaja a wszelkie poprawy to placebo, mimo tego smialo moge zdementowac jego teorie bo na 150mg serty mam tak opozniony wytrysk ze w czasie mojego dojscia moglibyscie wyjechac do ameryki, zarobic milion dolcow, wrocic do kraju, i zbudowac dom

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Belfegor, hahhaha rozbawiłeś mnie. A tak pół żartem pół serio, to jest jeszcze coś takiego jak aktywne placebo - wywołujące tylko skutki uboczne. W pewnych badaniach udowodniono, że pacjenci uzyskują większą/w ogóle poprawę, jeśli odczuwają skutki uboczne. Kirsch jest chyba specjalistą w dziedzinie badań nad efektem placebo: http://neuroskoki.pl/leki-antydepresyjne-to-tylko-placebo/. Ja po ponad roku wróciłem do sertraliny, chociaż wtedy doszedłem do dawki 200mg i miałem libido i jakaś tam poprawa nastąpiła (może dobra wkrętka i placebo) itd. to teraz na 50mg nic się nie dzieje ani libido nie ma :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Belfegor, hahhaha rozbawiłeś mnie. A tak pół żartem pół serio, to jest jeszcze coś takiego jak aktywne placebo - wywołujące tylko skutki uboczne. W pewnych badaniach udowodniono, że pacjenci uzyskują większą/w ogóle poprawę, jeśli odczuwają skutki uboczne. Kirsch jest chyba specjalistą w dziedzinie badań nad efektem placebo: http://neuroskoki.pl/leki-antydepresyjne-to-tylko-placebo/. Ja po ponad roku wróciłem do sertraliny, chociaż wtedy doszedłem do dawki 200mg i miałem libido i jakaś tam poprawa nastąpiła (może dobra wkrętka i placebo) itd. to teraz na 50mg nic się nie dzieje ani libido nie ma :)

W całej tej dyskusji na temat skuteczności antydepresantów najbardziej groteskowe jest to, że na temat ich nieskuteczności wypowiadają się osoby, które nigdy ich nie brały. Gdyby się nagle okazało, że leki uratowały im życie (przed samobójstwem) to zwrot poglądów o 180 st., no albo że bóg...

 

Pominę już kwestię typu: te leki uzależniają...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie mieszaj, co by nie było naukowca, ze swoimi analizami z szarlatanerią i homeopatią. Artykuł mówi o tym że skuteczność antydepresantów jest zawyżona w świetle badań, które przeanalizował, a nie że nie działają. Nie udzielam się za mocno na forum ale je przeglądam i widziałem sporo Twoich postów. Doceniam Twoje naukowe podejście i merytoryczne przygotowanie, oby więcej takich ludzi. Ja również staram się sceptycznie podchodzić do wszelkich rewelacji i badań. Ale nie można popadać w skrajności i ufać im bezgranicznie. Dlaczego? Nie będę tu tworzył elaboratu, ale polecę Ci książkę Bad Pharma Bena Goldacre. Z góry zaznaczam że nie jest to żadna szarlataneria, tylko sceptycyzm naukowy i wytykanie przemysłowi farmaceutycznemu i prawu farmaceutycznemi błędów i 'zaniechań'. To gruba cegła, ale w moim przekonaniu ta książka powinna być obowiązkową lekturą na studiach medycznych i pokrewnych. W następnej kolejności zamierzam się zabrać z Bad Science tego samego autora. Przynajmniej jedna z tych książek jest na pewno w j. polskim. Tobie również polecam. Łap zajawkę

Nawet psychiatra u którego się leczę, z dużym doświadczeniem (kilkanaście lat ordynator w szpitalu) i mocno oblegany (chociaz w sumie to zaden wyznacznik), stwierdził że to co uprawia to nie jest nauka tylko bardziej szamanizm, bo tak naprawdę nie wiadomo dlaczego coś pomaga pacjentowi albo nie a dobieranie leków to w większości wypadków ruletka. To mnie trochę usadziło na ziemi, bo sam wcześniej chłonąłem artykułu, działania na receptory, układy nagrody, hipokampy, pre frontal cortex i srutu pierdziutu... :mrgreen: Lekarze nie wiedzą, pacjenci tym bardziej, na jednego działa na innego nie. Jedno jest pewne - psychiatria jest nadal w powijakach i obecne medykamenty ze swoja paletą skutków ubocznych i średnią skutecznościa, moim zdaniem to poziom mierny, ewentualnie dostateczny na szynach.

 

EDIT: Co do kwestii uzależnienia, to ja to widzę tak, jak było to opisane na końcu artykułu. 20% pacjentów pogarsza się po odstawieniu - syndrom odstawienny. Odstawiam, jest gorzej = uzależnienie; biorę znowu, jest ok = na pewno uzależnienie. Można to więc nazważ uzależnieneim psychicznym i myślę że wielu użytkowników tego forum doskonale wie o co chodzi, a już na pewno ludzie odstawiający wenlafaksyne :twisted:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

80% działania antydepresantów to efekt placebo , efekt wiary , pozostałe 20% to efekt leku,substancji czynnej . co nie znaczy że nie należy brać antydepresantów , jak placebo działa to dlaczego nie brać .

 

-- 17 mar 2016, 22:19 --

 

polecam film https://www.youtube.com/watch?v=4cRTAcmx1UI psychika a zdrowie ,siła umysłu . a Krish powiada że prozac jest tak skuteczny jak placebo . a nie że jest nieskuteczny . to że jego skuteczność równa się placebo , oznacza że odnotowana taką sama poprawę w depresji jak w placebo (gdzie też odnotowano poprawę)

 

-- 17 mar 2016, 22:25 --

 

Pominę już kwestię typu: te leki uzależniają...

 

nie , nie uzależniaja wcale , a bran zapsy , prądy we łbie i inne ciekawe historie to efekt czego .

a że człowiek wraca do tych leków , bo myśli że ma nawrót choroby a to gówno prawda , po prostu jego mózg już sam nie jest wstanie produkowoc hormonów typu serotonina, musi dostać bodzca z zewnątrz w postaci leku .

 

niekończąca się skarbonka dla koncernów farmaceutycznych , perpetum mobile

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie mieszaj, co by nie było naukowca, ze swoimi analizami z szarlatanerią i homeopatią. Artykuł mówi o tym że skuteczność antydepresantów jest zawyżona w świetle badań, które przeanalizował, a nie że nie działają.

Nie porównałem kogokolwiek do czegokolwiek. Po prostu naszła mnie pewna refleksja odnośnie ludzi, którzy chcą udowadniać swoje poglądy nie podając żadnych wiarygodnych źródeł, chociażby tutaj na forum...

 

Nie udzielam się za mocno na forum ale je przeglądam i widziałem sporo Twoich postów. Doceniam Twoje naukowe podejście i merytoryczne przygotowanie, oby więcej takich ludzi. Ja również staram się sceptycznie podchodzić do wszelkich rewelacji i badań. Ale nie można popadać w skrajności i ufać im bezgranicznie.

Dzięki. Niestety moje posty nie zawsze mają pozytywny oddźwięk, no bo jak to tak?! Śmiem poprawiać kogoś ktoś uważa coś, bo... tak! W odwecie jeden z użytkowników zaczął wypisywać wulgaryzmy na moim forum... żenujące...

Swoje kompleksy w zakresie małej wiedzy maskują agresją słowną...

Ad meritum, nigdy nie twierdziłem ani tego nie potwierdziłem pisząc tutaj, że badania to prawda absolutna. Zawsze staram się szukać informacji u rożnych źródeł (pomijam "źródła" takie jak jerzy zięba i tego typu szkodnicy medyczni). Aczkolwiek uważam, że to właśnie badania są najbardziej obiektywnym (ale nie absolutnym!) źródłem wiedzy (EBM). I dlatego zawsze podkreślam, że to badania są dla mnie bardziej przekonywujące niż opinie pojedynczych osób z forum. Przykład? Proszę bardzo, jedna z pancjetek w mojej pracy co miesiąc wykupuje LOPERAMID WZF, jakieś pół roku temu producent zmienił opakowanie, przy wydawaniu pacjentce leku stwierdziła, że ona nie chce tego loperamidu, ponieważ ona już taki miała i on nie działa. Zdziwiłbyś się jaką miała minę, jak powiedziałem, że producent zmienił tylko szatę graficzną opakowania...

A póki co, leki, które brałem, ich działanie, skutki uboczne prawie całkowicie wpisują się w to co mówią badania.

A jeśli chodzi o placebo, to bardzo wierzyłem w moklobemid, że to bardzo dobry lek, niestety sama wiara nie pomogła i o mały włos nie zszedłem z tego świata. Natomiast jak zacząłem brać mirtazapinę...

 

Dlaczego? Nie będę tu tworzył elaboratu, ale polecę Ci książkę Bad Pharma Bena Goldacre. Z góry zaznaczam że nie jest to żadna szarlataneria, tylko sceptycyzm naukowy i wytykanie przemysłowi farmaceutycznemu i prawu farmaceutycznemi błędów i 'zaniechań'. To gruba cegła, ale w moim przekonaniu ta książka powinna być obowiązkową lekturą na studiach medycznych i pokrewnych. W następnej kolejności zamierzam się zabrać z Bad Science tego samego autora. Przynajmniej jedna z tych książek jest na pewno w j. polskim. Tobie również polecam. Łap zajawkę
Nawet psychiatra u którego się leczę, z dużym doświadczeniem (kilkanaście lat ordynator w szpitalu) i mocno oblegany (chociaz w sumie to zaden wyznacznik), stwierdził że to co uprawia to nie jest nauka tylko bardziej szamanizm, bo tak naprawdę nie wiadomo dlaczego coś pomaga pacjentowi albo nie a dobieranie leków to w większości wypadków ruletka. To mnie trochę usadziło na ziemi, bo sam wcześniej chłonąłem artykułu, działania na receptory, układy nagrody, hipokampy, pre frontal cortex i srutu pierdziutu... :mrgreen: Lekarze nie wiedzą, pacjenci tym bardziej, na jednego działa na innego nie. Jedno jest pewne - psychiatria jest nadal w powijakach i obecne medykamenty ze swoja paletą skutków ubocznych i średnią skutecznościa, moim zdaniem to poziom mierny, ewentualnie dostateczny na szynach.

Zapoznam się i wypowiem się :) Oczywiście, zgodzę się, że przemysł farmaceutyczny to wielki biznes i bywa, że badania są naciągane. Sam mogę to stwierdzić na podstawie szukania na PubMedzie publikacji o escytalopramie (darmowych, całych publikacji), 80 % była sponsorowana przez LundBeck i prawie każda z nich stwierdzała, że jest lepszy niż inne SSRI, a te, które nie były sponsorowane wykazywały zazwyczaj, że jest porównywalnie skuteczny z sertraliną (ale lepszy od paro, fluo, fluwo). Tak, o lekach nie wiemy wszystkwiego, ale wiemy coraz więcej. A psychiatrzy, to też ludzie. I nie zawsze jest tak, że wybitny specjalista od razu "wstrzeli się z lekiem", który pomoże, tutaj nie ma reguły.

Co do skuteczności natydepresantów, to można dyskutować, wkleję obrazek ze Stahla (interpretacja dowolna :) :

 

http://stahlonline.cambridge.org/content/ep4/images/02598fig7_4.png

 

http://stahlonline.cambridge.org/content/ep4/images/02598fig7_5.png

 

http://stahlonline.cambridge.org/content/ep4/images/02598fig7_6.png

 

http://stahlonline.cambridge.org/essential_4th_chapter.jsf?page=chapter7_summary.htm&name=Chapter%207&title=Summary

 

EDIT: Co do kwestii uzależnienia, to ja to widzę tak, jak było to opisane na końcu artykułu. 20% pacjentów pogarsza się po odstawieniu - syndrom odstawienny. Odstawiam, jest gorzej = uzależnienie; biorę znowu, jest ok = na pewno uzależnienie. Można to więc nazważ uzależnieneim psychicznym i myślę że wielu użytkowników tego forum doskonale wie o co chodzi, a już na pewno ludzie odstawiający wenlafaksyne :twisted:

Właśnie subiektywna interpretacja, nie mająca wspólnego nic z wiedzą. Uzależniają leki działające receptorowo, głównie agonistycznie na neuroprzekaźniki hamujące (GABA, opioidy).

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Antydepresanty są w stanie wyciągnąć mnie z totalnego marazmu depresji,takiego stuporu może na filmach ktoś widział ludzi w ciężkiej depresji. Wprost nawet do hipomanii czyli zupełnego przeciwieństwa depresji.Widziałem wiele osób którym antydepresantu z ciężkiej depresji wyciągały do w miarę normalności.Ale to przecież placebo.Każdy antydepresant jest w stanie mnie wyrzucić w hipomanię która bez żadnych leków nie występuję.Nadal sądzisz że to placebo? Placebo to jest dla tych którzy mają taką depresję że się nie kwalifikują do brania ssri równie dobrze można im podawać wodę święconą szyszki chmielu czy inne gówno i tak efekt będzie taki sam.Bo czy ktoś gdy ma błędy w myśleniu i przez nie wpada w depresję leki te błędy naprawią? .Dla mnie antydepresanty są cudem gdyby nie one nie miałbym nawet połowę normalnego życia od kiedy zachorowałem.Teraz z byle powodu ludzie latają po antydepresanty a potem się dziwią ze nie działają,jadą po tych lekach,twierdzą że to placebo.Takie osoby nawet się lepiej czują bez ssri i bardziej im bieganie pomaga niż te leki.

 

Coś tego typu.Żona mi nie daję jestem smutny,mam depresję,pójdę do psychiatry po leki,zacznę brać,stwierdzę że mimo iż biorę dalej żona mi nie daję i mam depresję,te leki to gówno placebo wysmaruję w necie trochę postów że nie działają co by inni nie brali.Wszystkie matki z dziećmi takie rozgadane a ja nie mam o czym z nimi gadać,one mówią więcej ode mnie a ja się nie oddzywam.Wezmę jakieś leki ponoć to pigułki szczęścia więc powinnam być szczęśliwa,brałam ale i tak nie byłam szczęśliwa gówno,placebo,syf...Nie chcę mi się iśc do roboty szef na mnie krzyczy,odechciewa mi się tam chodzić pewnie mam depresję,wziąłem te ssri totalne gówno co za syf,nic nie działa ludzie sobie wkręcają że działa ja wiem że nie.Zośka jest taka szczęśliwa ciekawe czemu mam więcej od niej a i tak mi smutno,ale widziałam że bierze prozac ja też chcę być taka szczęśliwa,lekarz przepisał,e jakieś skutki uboczne syf,to nie działa szkoda się truć.Czuję się lepiej bez tego.Masa jest tego typu sytuacji.A potem powstają różne durne tezy że leki to placebo,że kontrolowanie społeczeństwa,że zbiorowa kastracja,że zamach na ludzkość.Ludzie nawet nie chcą poszukać przyczyny swojego stanu tylko z byle powodu lecą do psychiatry który jak chcę zatrtzymać pacjenta i zarobić zawsze coś mu znajdzie.Potem powstaję mit że to psychiatra ci wymyślił chorobę.Szkoda że naprawdę chorzy przez takie stereotypy cierpią bo im ta druga strona wciska takie coś.Po biegaj mi pomogło,odstaw leki - a potem człowiek chory psychicznie odstawi i kończy w piachu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

benzowiec84, mogę cię o coś prosić? Nie obniżaj wartości merytorycznej tej dyskusji.

Jakieś własne statystyki, brejn zapsy czy ćwierć naukowe programy planet możesz przytaczać jako argumenty na hyperralu. To co piszesz podyktowane jest twoją kiepską formą związaną z chorobą (tak przynajmniej wnioskuję) i teraz masz za złe koncernom farmaceutycznym, że tak właśnie jest, bo leki, które brałeś nie spełniają twoich oczekiwań. Pozostaje mi czekać teraz na agresję słowną...

Sam jestem przykładem, z jak ciężkiego stanu wyciągnęły mnie leki, obecnie prawie normalnie funkcjonuję, bez nich prawdopodobnie gryzłbym glebę od dołu...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×