Skocz do zawartości
Nerwica.com

Totalna niezdolność do stworzenia związku/małżeństwa


Rekomendowane odpowiedzi

4 godziny temu, Piotrek87 napisał:

Chodzi o to że masz nierealne oczekiwania. Facet ma być młody, przystojny, idealny i to ma trwać wiecznie. No nie da się tak. Druga sprawa to ty też będziesz stara, zrzędliwa i nieatrakcyjna, tego nie zauważasz jakoś. Związek ludzi to zgoda na ulomnosci i akceptacja wzajemna. Ty nie chcesz iść na kompromis bo to jest cena która płacić nie chcesz. Więc inna cena która zapłacisz to samotność. W ogóle to mnóstwo żalu w tobie że dał sobie spokój z tobą. I tak będzie z każdym. Więc zamiast siebie zmienić wycofujesz się i postanowiłaś być sama. 

Ale życie w pojedynkę to bardzo dobry wybór. Jestem za celibatem księży. Lepsze całkowite oddanie kapłaństwu niż życie z jakąś brudną kobietą. Życie mężczyzn z kobietami jest odrażające. Szczerze mówiąc, mniej odrazy budzą we mnie związki homoseksualne, zwłaszcza mężczyzn. Pewnie dlatego, że nie mogą się rozmnażać, więc są "czyści".

Żyjąc w pojedynkę, nigdy nie zostanę wdową, nigdy nie zaznam wypalenia, rutyny i kryzysu w związku. Żyć, nie umierać. A co do seksu-jak to mówią klerycy w seminarium:"nie musisz kupować krowy, żeby napić się mleka". Mogę zapłacić męskiej prostytutce za seks. Albo umówić się z jakimś gościem na przygodę na jedną noc.

Co niby złego w atrakcyjnym fizycznie wyglądzie i pragnieniu idealnej miłości? Od czasów Sumerów ludzkość do tego dąży. Jestem narcyzem bo chcę, żeby było dobrze? Żeby dobro zwyciężyło?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jesteś narcyzem, bo oczekujesz partnera idealnego, a ludzie nie są idealni. Nie istnieje coś takiego jak miłość idealna. Nie ubieraj tego w szlachetne słowa "chcę żeby dobro zwyciężyło". Jeszcze niedawno pisałaś o ogromnym pragnieniu bycia w związku, a od momentu gdy zadecydowałaś o samotności, piszesz że "życie mężczyzn z kobietami jest odrażające". Przeszłaś z idealizacji w dewaluację, żeby uchronić swoje ego przed zranieniem. Wypunktowałabym jeszcze wiele Twoich narcystycznych zachowań, ale i tak nie czytasz ze zrozumieniem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale ja w dzieciństwie sobie wyobrażałam, że będę całe życie starą panną, w gimnazjum i LO też. Dopiero na studiach coś mi się w głowie pomieszało. Ale związki i małżeństwa to zło. Ludzie w parach to żałosne kreatury. Potrzebowałam dwóch lat psychoterapii, aby znaleźć się w punkcie wyjścia. Będę samotnym wilkiem, niczym Sherlock Holmes czy Bruce Wayne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeszcze dodam, że dzisiaj zerwałam psychoterapię. I dobrze. Ci psychoterapeci są nic niewarci, naciągacze, którzy tylko wyciągają od ludzi pieniądze. Powiedziałam mu:"Chcę, żeby każdego dnia, wstając i kładąc się spać, myślał pan, że poniósł porażkę."

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

32 minuty temu, LostStar napisał:

Jeszcze dodam, że dzisiaj zerwałam psychoterapię. I dobrze. Ci psychoterapeci są nic niewarci, naciągacze, którzy tylko wyciągają od ludzi pieniądze. Powiedziałam mu:"Chcę, żeby każdego dnia, wstając i kładąc się spać, myślał pan, że poniósł porażkę."

 

Na szczęście tak nie pomyśli, bo wie że jesteś zaburzona i wyładowujesz na nim swoją wściekłość ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

30 minut temu, LostStar napisał:

Jeszcze dodam, że dzisiaj zerwałam psychoterapię. I dobrze. Ci psychoterapeci są nic niewarci, naciągacze, którzy tylko wyciągają od ludzi pieniądze. Powiedziałam mu:"Chcę, żeby każdego dnia, wstając i kładąc się spać, myślał pan, że poniósł porażkę."

Nikt Ciebie chyba to tej psychoterapii nie zmuszał, wiec sama sobie szkodzisz takimi tekstami.  

Dobrze że jesteś sama, bo żaden facet by z tobą nie wytrzymał.  

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

33 minuty temu, LostStar napisał:

Skąd niby wiesz, że on tak nie pomyśli? Na jakiej podstawie??

Czy mówiąc mu takie słowa poczułaś ulgę? Uwierz mi, że z każdą następną sekundą/minutą/godziną będziesz czuła tylko coraz większy wstyd. Dobrze wiesz, że to co powiedziałaś w żaden sposób nie świadczy źle o terapeucie. Raczej o Twojej niedojrzałości i bezradności. Naprawdę szczerze Tobie współczuję.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

11 minut temu, LostStar napisał:

Widać jestem szczególnym, beznadziejnym przypadkiem, skoro żaden (to był czwarty, ale pierwszy, który dłużej niż pół roku wytrzymał, aż dwa lata) mi nie daje rady. Chcę, żeby to odczuł jako porażkę. Dwa lata i zero efektów. Niech cierpi.

Nie wiem, czy to była odpowiedź skierowana do mnie.

Muszę Ciebie rozczarować, ale to Ty cierpisz a nie on.

Czytałem Twoje wcześniejsze posty i wydaje się, że jesteś mądrą dziewczyną. Szkoda  żebyś dalej była nieszczęśliwa i marnowała swoje życie przez wewnętrzne konflikty. Myślę, że winy powinnaś szukać po swojej stronie i starać się zmienić swoje zachowanie. Jeśli nie będziesz szczęśliwa sama ze sobą, nie będziesz szczęśliwa z nikim innym. :( 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak jesteś zajebista, niepokonana, nikt nie da ci rady, jesteś najmądrzejsza, najprzebieglejsza naj naj naj. A nawet jak nie to i tak znasz że tak jest bo twoje zdanie jest ostateczne, niepodważalne i ważące. Szkoda że cesarzem świata nie jesteś 😁. Tak naprawdę maskujesz swoje lęki i niepowodzenia których znieść nie potrafisz wyobrażeniem o swojej wielkości. Zdrowy człowiek najwyżej powie trudno nie wyszło. Albo ew piwie a wisi mi to wszystko. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

miałam się nie odzywać ale... weź się dziewczyno ogarnij. brak partnera to zdecydowanie nie jest Twój największy problem. problemem jest dramatyzujące podejście do życia, nierealistyczne wyobrażenia, miotanie się między skrajnościami. masz 26 lat, a czyta się jakby to pisała 12latka. z ciekawości, jak sobie radzisz poza kwestią związku? masz pracę, przyjaciół, hobby? może zastanów się nad swoim życiem, przemyśl priorytety, nastawienie do innych ludzi... jeszcze jest szansa na pozytywną zmianę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, LostStar napisał:

Skąd niby wiesz, że on tak nie pomyśli? Na jakiej podstawie??

 

Jest przygotowany na pracę z trudnymi pacjentami np takimi, którzy winę za brak efektów terapii zwalają na terapeutę. Nie martw się, na Twoje miejsce może wskoczy ktoś, komu zależy na współpracy z terapeutą i na wewnętrznej zmianie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Orzeszkowa napisał:

miałam się nie odzywać ale... weź się dziewczyno ogarnij. brak partnera to zdecydowanie nie jest Twój największy problem. problemem jest dramatyzujące podejście do życia, nierealistyczne wyobrażenia, miotanie się między skrajnościami. masz 26 lat, a czyta się jakby to pisała 12latka. z ciekawości, jak sobie radzisz poza kwestią związku? masz pracę, przyjaciół, hobby? może zastanów się nad swoim życiem, przemyśl priorytety, nastawienie do innych ludzi... jeszcze jest szansa na pozytywną zmianę.

Jestem pięć lat do tył, pięć lat w plecy. NIC nie potrafię ukończyć. Dwa lata studiowałam historię na UŚ. Za pierwszym razem uciekałam z zajęć, bałam się ich. Za drugim razem niemal zaliczyłam pierwszy semestr, ale zawaliłam z powodu jednego przedmiotu, bo się poddałam. Potem przez rok dwa kierunki w szkole policealnej, też nie zaliczyłam. Potem politologia na Uniwersytecie, miałam wtedy epizod dysocjacji psychotycznej, doszło do straszliwego wypadku. Przez te cztery lata, od 2013 do 2017, byłam osiem razy na Oddziale Psychiatrycznym.Dopiero od 2017 roku studiuję niszowy kierunek na UJ. Właściwie zaraz po maturze powinnam była się na niego dostać, ale celowo zawaliłam pewne przedmioty, bo bałam się, że sobie z tym kierunkiem nie poradzę. Jak widać, nie bez postaw. I wreszcie stał się cud. Zaliczyłam pierwszy rok, tylko jedna poprawka. Myślałam, że najgorsze za mną, że zła passa bezpowrotnie minęła. Błąd, błąd. Nie radziłam sobie na II roku, to wtedy był nawał nauki. Okłamano mnie. Krewni mi zawsze mówili:"Pierwszy rok najgorszy, potem już z górki". Kłamcy. To II rok był najgorszy. Teraz jestem na drugim, uzupełniam przedmioty, zostały mi jeszcze trzy do zaliczenia. Studiuję z poczucia obowiązku, żeby udowodnić rodzicom, że coś sama potrafię osiągnąć. Jeszcze rok mordęgi do licencjatu, potem studia magisterskie. Kiedy ukończę studia magisterskie, będę mieć 29 lat. Wstyd i porażka. Myślałam, że będę najlepszym studentem na roku, a jest wielu takich, którzy są ode mnie znacznie lepsi, a to nie jest medycyna czy fizyka kwantowa. Nie jest to arcytrudny kierunek. Żeby dostać 3, muszę się nieźle namęczyć, muszę stawać na głowie, 4 i 5 też mam, ale sporadycznie, dostałam ostatnio 4,5 z proseminarium ale w ogóle się z tego nie cieszę. Jedna jaskółka wiosny nie czyni. Poszłam na tą psychoterapię, ponieważ dwa lata temu jeszcze wierzyłam, że może być lepiej. Teraz już nie wierzę. Do końca życia będę nieudacznikiem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Masz problemy psychiczne i wymagasz od siebie bycia najlepszą. Zaakceptuj że przeciętni ludzie też istnieją. Napinanie się na bycie naj lub na związek gdzie druga osoba też tak samo decyduje o wszystkim wróży porażkę. Czasem lepiej przyjąć to co jest można delikatnie pomóc ale nie walczyć o to. Aha, brak faceta czy studiów to nieudacznictwo. No sama widzisz ze można będąc nie wybitnym dostawać 5 na studiach. Więc takie to studia dziś. 

Edytowane przez Piotrek87

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

28 minut temu, Piotrek87 napisał:

Masz problemy psychiczne i wymagasz od siebie bycia najlepszą. Zaakceptuj że przeciętni ludzie też istnieją. Napinanie się na bycie naj lub na związek gdzie druga osoba też tak samo decyduje o wszystkim wróży porażkę. Czasem lepiej przyjąć to co jest można delikatnie pomóc ale nie walczyć o to. Aha, brak faceta czy studiów to nieudacznictwo. No sama widzisz ze można będąc nie wybitnym dostawać 5 na studiach. Więc takie to studia dziś. 

Czyli jeżeli ukończę studia, to będzie: "Ukończenie studiów w dzisiejszych czasach to bułka z masłem, ŻADNE osiągnięcie". A jeżeli nie ukończę, to będzie:"Jak można być takim tłukiem i nie ukończyć studiów, dzisiaj nawet analfabeta może studiować". Dziękuję. Studia, to jedyne, co mi pozostało, dzięki takim wypowiedziom "aż chce się żyć".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 30.03.2020 o 23:05, LostStar napisał:

Nad tym, co jest tematem tego posta. Ale nie rozumiem, co rozmowa z jakimś gościem, który mnie drażni z tego powodu, że jemu w tej dziedzinie idzie, a mnie nie, ma pomóc. Jedyne co się udało, to zniknęła moja genofobia i udało mi się przeżyć pierwszy raz. No i jeszcze wejść w związek. Ale się z tego powodu nie cieszę. I to się nie liczy. Gdybym znalazła mężczyznę w moim wieku, który by mi i fizycznie, i psychicznie, i intelektualnie odpowiadał. Gdybyśmy nigdy się nie kłócili, gdyby nam się idealnie układało. Gdyby terapeuta znalazłby mi Wybranka-tak, wtedy by to było skuteczne. Chodzę trzy lata na studia-jeden chłopak dał mi kosza. Portal randkowy-albo mnie olewają, albo zbywają, albo składają nieprzyzwoite propozycje. Twórcy portali randkowych powinni stanąć przed Międzynarodowym Trybunałem Sprawiedliwości w Hadze za to, że dają ludziom nadzieję i ich całkowicie zawodzą. To gorsze niż Lotto.

to nie jest regula.ja akurat na sympatii poznalam fajnego goscia z ktorym sie spotykam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lost Star ty masz glebokie zaburzenia.moze to borderline,moze narcyzm nie wiem.rodzice bardzo cie skrzywdzili. wspolczuje ci widze w tobie siebie sprzed lat.mnie terapia uratowala.glownie ta grupowa.bylas kiedys na takiej?

mozesz sie zmienic tak jak ja sie zmienilam.2 lata to za malo.ja juz 4 lata chodze na terapie.

 

to ze pokonalas genofobie to duzo.ja nadal mam z tym problem.

 

i powiem ci tak.facet z ktorym sie spotykam nie jest idealny.ale jest mily kulturalny ma poczucie humoru.to duzo.ja to doceniam

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, LostStar napisał:

Jeszcze rok mordęgi do licencjatu, potem studia magisterskie. Kiedy ukończę studia magisterskie, będę mieć 29 lat. Wstyd i porażka.

 

Nie, sukces, wielu ludzi nigdy nie ukończy studiów. A wielu zaczyna w późniejszym wieku niż Ty skończysz. Nie poddawaj się, jest Ci trudniej niż innym, ale tak nie będzie zawsze, burze psychiczne miną, a dyplom zostanie.

 

7 godzin temu, LostStar napisał:

Myślałam, że będę najlepszym studentem na roku, a jest wielu takich, którzy są ode mnie znacznie lepsi,

 

Cóż. Życie nas ciągle czegoś uczy. Między innymi wciąż uderza w nasze przekonania o własnej wyjątkowości. Przerabiałam to na pierwszym roku studiów, kiedy odkryłam, że na tle mojej grupy jestem przeciętna, a nie wybitna, a inni też nie są na tym kierunku przez przypadek. :D 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jednak wróciłam. Przyjął mnie z powrotem. Twierdzi, że możemy być ze sobą jeszcze kilka lat. Mnie został tylko rok do licencjatu, planuję ukończyć, iść do pracy, zarobić trochę pieniędzy, a magisterium zrobić za kilka lat, po 30. albo 40. 

Nadal marzę o swoim Wybranku. Zachodzę w głowę, jak też ludzie się poznają. I gdzie. Skoro mnie na studiach się nie udało, to strach mnie bierze, jak ja kogoś spotkam, gdy będę po 12 godzin na dzień spędzać w pracy, od poniedziałku do soboty. Jak to jest, że miliony ludzi na całym świecie, na niemal wszystkich kontynentach poznają swoich Wybranków, osoby homoseksualne też jakoś potrafią się odnaleźć, tylko ja nie potrafię. Fenomenem są dla mnie osoby owdowiałe, które ponownie wzięły ślub. Dla mnie to niesamowite-jak to możliwe, że osoby z takim przeżyciem były w stanie kogoś znaleźć i że ktoś je chciał??

Codziennie mam tego swojego Wybranka w głowie, wyobrażam sobie, że jesteśmy razem, ale nie zbliżam się ani o milimetr do realizacji swojego marzenia. Lata studenckie są dla mnie towarzysko jałowe (i błagam, nie piszcie "takie to czasy", bo mnie szlag trafi-nic to nie pomoże, jakoś się ludziom udaje w tych rzekomo parszywych czasach się odnaleźć). Kiedy pójdę do pracy, to będzie mogiła....Załamana jestem. Chce mi się płakać i wyć z bezsilności. I jeszcze nie chcę mieć dzieci.....A większość mężczyzn chce...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×