Skocz do zawartości
Nerwica.com

Totalna niezdolność do stworzenia związku/małżeństwa


Rekomendowane odpowiedzi

10 minut temu, Motocyklista napisał:

 

@Motocyklista nie musi PAN usuwać odpowiedzi. Trudno no, czytał Pan moją wypowiedź z forum, i trochę szyderczo nawiązał Pan do posuwania na sucho;p ja wiem o co Kaman, ale nie powiem. Ja wszystko wiem. 

Edytowane przez Gość
Jesteś noobem

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Forum to nie miejsce na prywatne wycieczki względem przeszłości 

 

Cytat

Ja wszystko wiem.

Nie przeczę. Kiedyś, dziś, za sto lat...
Natomiast mało widzisz: Nie potrafisz, nie chcesz. Być może moja perspektywa świata jest trefna, a siła czerpana z małych, prostych rzeczy/gestów nigdy nie wygasa. Wiara w drugą osobę oraz chęć podzielenia się tym jest... jest moim przekleństwem. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

22 minuty temu, Motocyklista napisał:

Forum to nie miejsce na prywatne wycieczki względem przeszłości 

No tak, a że ma Pan przewagę to może Pan zaczepic i usunąć tak dla zabawy bo kto jej uwierzy. 

 

Spoko, na przyszłość radzę nie wkrecac się tak w moje odpowiedzi. Może lepiej omijać bo potem jak widać są takie niesnaski. 

 

Nie znamy się więc tak ma zostać, chyba że coś Pan do mnie ma to priv a nie gownoburza na ogólnym. 

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

48 minut temu, Motocyklista napisał:

Nie przeczę. Kiedyś, dziś, za sto lat...
Natomiast mało widzisz: Nie potrafisz, nie chcesz. Być może moja perspektywa świata jest trefna, a siła czerpana z małych, prostych rzeczy/gestów nigdy nie wygasa. Wiara w drugą osobę oraz chęć podzielenia się tym jest... jest moim przekleństwem. 

Widzę tyle ile potrzeba, widzę za dużo. Każdy ma swoją perspektywę. 

Na pewno kogoś znajdziesz, ja też i będziemy szczęśliwie żyć. 

A tymczasem trzeba przecierpiec bezsensownosc wszystkiego. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To moje cierpienie jest nie do zniesienia. To piekło. Nigdy się nie kończy. Cierpię tak nieprzerwanie od 6 lat. Spróbujcie sobie wyobrazić moje cierpienie. Spróbujcie. Rozrywające w środku pragnienie, które nigdy nie zostanie zaspokojone. Przez te całe 6 lat nie zbliżyłam się o milimetr do realizacji swojego marzenia.

Dzisiaj znowu spotkało mnie ogromne cierpienie. Jak wiecie, na studiach dziennych ludzie są w różnym wieku, u mnie są nawet ludzie po 30. Ja mam lat 25, II rok. Dzisiaj byłam na piwie ze znajomymi z poprzedniego roku (powtarzam II, inne towarzystwo). Przyszedł chłopak z I roku, o sześć lat młodszy ode mnie. Bardzo mi się spodobał-wygląd, ubiór, sposób wypowiadania się. Chyba poczułam zauroczenie. Przypominał mi pewbego młodego pianistę, którego lubię słuchać. Powiedziałam mu to. Rozmowa się kleiła. Moja wyobraźnia ruszyła i zaczęłam sobie wyobrażać nas razem, jako parę. W trakcie rozmowy z kimś innym z paczki powiedział, że ma dziewczynę. Łup. Znowu runęło. Nawet, jak jakiś chłopak mi się spodoba, to jeszcze musi być wolny. Znowu moje marzenie umarło...On ma 19 lat, dopiero ukończył liceum.

 

Mam ogromny żal do moich rodziców. Matka zniszczyła moją pierwszą miłość w gimnazjum. Przecież chodzenie z chłopakami można pogodzić z nauką!!! Gdybym w GM i LO miała doświadczenie, to nawet gdyby te związki nie przetrwały próby czasu, byłoby mi łatwiej. Miałabym co wspominać. Nie miałam prawa się zakochać. Miałam się "tylko uczyć". Matka wpoiła mi przekonanie, że chłopcy to tylko r*chacze bez mózgu, a chodzenie=ciąża. Wierzyłam w to. Teraz, po latach, czuję się oszukana i okradziona.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

38 minut temu, LostStar napisał:

Nawet, jak jakiś chłopak mi się spodoba, to jeszcze musi być wolny. Znowu moje marzenie umarło...On ma 19 lat, dopiero ukończył liceum.

Większość atrakcyjnych pod różnymi względami osób jest zajęta, trzeba się z tym pogodzić. Wszystkie znane mi ładne i nie zajęte dziewczyny mają jakieś poważne  "problemy  z głową" tylko dlatego są same, u facetów podobnie. Trzeba mieć jakieś ultra farta   gdy taki  chłopak, dziewczyna niedawno się rozstały i są chwilowo wolne, no ale nie koniecznie się nami zainteresują.  

 

43 minuty temu, LostStar napisał:

Przecież chodzenie z chłopakami można pogodzić z nauką!!! Gdybym w GM i LO miała doświadczenie, to nawet gdyby te związki nie przetrwały próby czasu, byłoby mi łatwiej. Miałabym co wspominać. Nie miałam prawa się zakochać. Miałam się "tylko uczyć". Matka wpoiła mi przekonanie, że chłopcy to tylko r*chacze bez mózgu, a chodzenie=ciąża. Wierzyłam w to. Teraz, po latach, czuję się oszukana i okradziona.

Moi rodzice wychowali mnie podobnie, no może nie dawali mi żadnego szlabanu na randki, związki ale matka zawsze widząc jakieś nastoletnie pary okazywała dezaprobatę że to jeszcze dzieci, że najpierw nauka, itp. A później zwłaszcza po 25 roku aż po dziś się niecierpliwi że ja nie mam żadnej kobiety i nawet mówi że trzeba było za młodu zacząć, choć raczej nie chodziło jej o wiek typu 15 lat gdy większość zaczyna  randkować tylko tak koło 20 raczej. No ale moja matka urodziła się w latach 40-tych na wsi wtedy inaczej na to patrzono, bardziej poważne  spotykanie z płcią przeciwną kończyło się zwykle ślubem.   

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

20 godzin temu, LostStar napisał:

Czyli dla mnie nie ma już żadnej nadziei?? Jestem przegrana, tak?? Nie mam prawa do miłości???

O ile nie masz krytycznych deficytów w urodzie i nawiązywaniu/podtrzymywaniu kontaktów z ludźmi, to jest nadzieja, jak najbardziej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 24.10.2019 o 17:20, LostStar napisał:

To moje cierpienie jest nie do zniesienia.

Co się kryje za tymi słowami? Czemu uważasz, że nie znajdzie się chłopak, który Cię pokocha? A może nie masz za wielu kolegów albo jesteś bardzo nieśmiała? Tak zupełnie serio, skoro tak bardzo w tym konkretnym momencie pragniesz z kimś się związać, to może portal randkowy by wchodził w grę? Znam parę, która tak się poznała i są już ze sobą ładnych parę lat, dogadują się, pasują do siebie. Z drugiej strony, nie bardzo rozumiem, czemu aż tak strasznie cierpisz, będąc singielką. Co konkretnie powoduje to cierpienie? A chłopak 19-letni dziesięć razy jeszcze może zmienić dziewczynę, pomijając fakt, że nieładnie by było go podrywać, gdy jest zajęty. Uszy do góry. Jesteś wartościową młodą kobietą, znajdziesz osobę, z którą będziesz mogła dzielić życie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wciąż nie wiem, co to seks z miłości. Wciąż nie wiem, co to związek. Wciąż nie trafiłam na swojego wybranka, na tego jedynego. Jestem zazdrosna o zakochane pary w wieku 16-86 lat, które mijam na mieście, które widuję w kinie. Zazdroszczę im, gdy się obejmują, całują, trzymają za ręce...Wciąż cierpię. Umieram z tęsknoty. Czuję się tak, jakbym miała pokaleczone serce. Brzmi to może zbyt górnolotnie, ale inaczej nie umiem tego opisać.
Jestem smutna i sfrustrowana, pełna wściekłości. Nie spodziewałam się, że znalezienie partnera, kandydata do związku jest takie trudne, niemal niemożliwe, takie mission impossible. Czuje się jak sparaliżowana, jakbym nie miała ŻADNEGO pola manewru. Żadnego. Nie mam nawet z czego wybierać. Zero. Zero.
Musiałby to być 1. Wolny mężczyzna 2. Zainteresowany miłosną relacją ze mną.
Albo spotykam zajętych, albo mają mnie gdzieś. Przeżyłam jedno odrzucenie, chłopak dokładnie w moim wieku dał mi kosza. Bolało. Na studiach prawie same baby, jakby los celowo tak mi układał życie, żeby uniemożliwić mi spełnienie swoich marzeń. Jak już są jacyś chłopcy, to (nie bądźmy poprawni politycznie!!), są strasznymi brzydalami, albo mi nie pasują z charakteru, albo nie wiem, jak zagadać. Nie wiem, jak TO się robi, że relacja kolega-koleżanka, wchodzi na poziom chłopak-dziewczyna, potem narzeczony-narzeczona, potem mąż-żona. Powiedzcie: jak???!! Do diabła, JAK??!! Czuję się bezradna, nie mam żadnej siły sprawczej. Żadnej. Na siłowni przeżywam koszmar, ćwiczę przed lustrem, widzę młodych mężczyzn, którzy ogromnie mi się z wyglądu podobają, chcę do nich zagadać, ale 1. Wstydzę się 2. Boję się, że jak zaczną ich zaczepiać, to potem doniosą na recepcji, że grasuje jakaś nimfomanka, która zaczepia mężczyzn 3. Boję się odrzucenia, powiedzenia, że przeszkadzam w ćwiczeniach. A podobno pary się często poznają na siłowni....O co w tym wszystkim chodzi, do diabła???? I jeszcze podobno po 30. znalezienie kogoś graniczy z cudem, zwłaszcza w przypadku kobiet, a po 40. to już jest większe prawdodobieństwo, że kobieta zginie w zamachu terrorystycznym niż że znajdzie męża/partnera. Błagam o słowo pocieszenia, bo wariuję!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, LostStar napisał:

I jeszcze podobno po 30. znalezienie kogoś graniczy z cudem, zwłaszcza w przypadku kobiet, a po 40. to już jest większe prawdodobieństwo, że kobieta zginie w zamachu terrorystycznym niż że znajdzie męża/partnera. Błagam o słowo pocieszenia, bo wariuję!!

Jeżeli w wieku 35-40 lat nie będziesz miała dziecka i dużej nadwagi będziesz atrakcyjna dla innych 40 latków( oczywiście nie tych super przystojnych i bogatych bo ich będą interesować dużo młodsze) bo faceci w tym wieku też wielkiego wyboru nie mają. W wieku 25 lat większość dziewczyn jest bezdzietna i nie ma nadwagi, konkurencja jest spora później spada z wiekiem, także bym tak nie tragizował.   

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

22 godziny temu, Jeremii napisał:

Dziś to nie te czasy co kiedyś. Ludzie tworzą trwałe związki znaczenie później, kiedy są bardziej dojrzali. Młodość poświęcają na rozwój i to jest fajne

Trwałe związki może i później, ale jakiekolwiek związki to niekoniecznie. Jeśli ktoś ma 25 lat albo jak w moim wypadku 40 lat i nie był w związku to znaczy że coś z nim nie tak i wzrastająca w ostatnich latach średnia  wieku zawarcia związku małżeńskiego nic nie ma do tego. A z tym rozwojem to też bym nie przesadzał, kończenie jakiś humanistycznych dziennych, nieprzydatnych życiowo studiów( sam takie kończyłem)  nie jest żadnym rozwojem, już większym byłoby zdobycie fachu w zawodówce  i praca od 18 roku życia.  

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu ‎2019‎-‎10‎-‎28 o 16:19, LostStar napisał:

Błagam o słowo pocieszenia, bo wariuję!!

Słowa pocieszenia nie znajduję, szczególnie że jestem w podobnej sytuacji co ty ale mam za to piosenkę na poprawę nastroju:

https://www.youtube.com/watch?v=b8Fad9yJN_o

Wybacz, dłużej nie mogłem już się powstrzymywać. :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja nie mogłam wyjść za mąż z powodu fobii społecznej, z moim wyglądem nigdzie nie powinnam się pokazywać w świecie, przez ostatnie lata próbuję schudnąć (z tego co zauważyłam to wszystkie żony są szczupłe a grubych nie ma wcale) a jak mi brakowało seksu to się masturbowałam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie podejrzewałam nawet, że znalezienie partnera życiowego to tak niewdzięczne i niemal niemożliwe do wykonania zadanie. Ból psychiczny z tym związany jest "rozkoszny." Dzięki ci, losie, że mnie tak okrutnie doświadczasz. Moja matka miała 23 lata, jak wzięła ślub. Ja mam 25 i zero doświadczeń związkowych. Zabraniała mi w gimnazjum i LO spotykania się z chłopakami. Hipokrytka.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×