Skocz do zawartości
Nerwica.com

"Życie pozapsychotropowe" - fragmenty z książki o ChAD


Liciarz

Rekomendowane odpowiedzi

Nowa lekarka – z twarzy widzę, że miła. Pytania zadawała te same co Mezatine, więc otrzymała te same odpowiedzi, ale nowością był uśmiech z jej strony – mam nadzieję, że to nie do dobrej gry i będzie tak zawsze. Tego mi właśnie brakowało.

            Dałem sobie dziś szansę. Zdjąłem okowy, które krępowały mi ręce, i porzuciłem maskę, która ograniczała moje horyzonty. Fajnie by było się otworzyć. To nie jest trudne. Wystarczy chcieć. Trudne to jest trafienie „szóstki” w totka albo dziecko wychować i nie dostać przy tym nerwicy. Nie ma losowania – gołe fakty i tylko ode mnie zależy, jak zostaną odczytane. Problemem będzie odczytanie tej właściwej ścieżki. Przód, lewo, prawo? Zakaz cofania. Tak łatwo w dzisiejszych czasach pomylić ścieżkę, tak łatwo wejść na złą drogę. Busola. Nie! Muszę dać radę sam!

            – Stresował się pan? – zapytała nowa lekarka. Ton jej głosu zabrzmiał spokojnie, miałem ochotę zaufać komuś po raz pierwszy od dłuższego czasu. Chciałem.

            – Czy ja wiem?

            – Miał pan trudne dzieciństwo? Ciężkie?

            – Matka mnie samego wychowywała, więc pewnie było ciężko. Chorowałem dużo – jak nie posocznica, to jakieś inne ustrojstwa. Ojciec odszedł, gdy miałem dwa? Nie. Trzy lata!

            – Umarł?

            – Nie. Odszedł do innej baby.

            – Odczuł pan brak ojca? Przeżył pan rozstanie rodziców?

            – Byłem za mały, aby pamiętać, żeby cokolwiek z tego zrozumieć. Pamiętam jedynie, jak ojciec leżał na matce w przedpokoju i próbował nożem podciąć jej gardło. Rzuciłem się mu na plecy i krzyczałem, aby przestał. Mnie krzywdy nie zrobił, ale matkę pobił. Spacery pamiętam i dom babci. Matka tam ze mną uciekała, jak ojciec wracał pijany do domu. Wtedy jeszcze to były czasy przed sprawą rozwodową.

            – Spotykał pan się z ojcem po tym wszystkim?

            – Tak.

            – Jak te spotkania wyglądały?

            – Tak jakbym odwiedzał obcego faceta. Nie czułem więzi. Niby był moim ojcem, ale równie dobrze mógł być bezimiennym człowiekiem. Nie kochał mnie. Jedynie te pierdolone gołębie hodował, nic innego się dla niego nie liczyło. Raz mnie opieprzył za to, że upuściłem pisklę gołębia, bo zesrało mi się na rękę. Byłem zbędnym balastem, który odwiedzał go co tydzień. Mało rozmawialiśmy, nie było takiego tematu, na który mógłbym z nim podyskutować. Gotować potrafił jak mało kto, to muszę przyznać. Pierożki dobre robił, takie, których nie zje pani nigdzie indziej. I ciasta – nawet moja matka nie potrafiła takich robić. Stękał, że musi płacić alimenty. Sięgał po portfel z głębokim westchnieniem. Czułem, że mnie nie kocha, że liczą się dla niego dzieci tej jego wiejskiej baby ze wschodnim akcentem. Raz, pamiętam, prawie dostał zawału – zrobił się cały blady, zimny pot mu spływał po czole i łapał się za serce. Powiedział, abym zadzwonił po pogotowie. I wie pani co? Chciałem, aby umarł – za to wszystko, co zrobił mojej matce. Za to, że nie mieliśmy takiego życia, jak inne normalne, kochające się rodziny. Żałuję, że zadzwoniłem. Buntował mnie. Ilekroć do niego przychodziłem, zawsze poruszał temat matki: „A ta twoja matka to niezła kurwa jest”, albo: „Weź mi o tej dziwce już nie wspominaj”. Wywlekał wtedy brudy rodziny, chociaż już dawno do niej nie należał. Mówił mi, że jeśli matka mnie wkurzy, mam ją bić po brzuchu, bo wtedy śladów nie będzie. Ślinił się przy tym i dostawał dzikich oczu, ręce mu chodziły jak wiatrak na wszystkie strony od tej nerwicy. Oczy wściekłe. O tym mógł rozprawiać długo – jak jej bardzo nienawidzi i jak zniszczyła mu życie. Miałem ochotę za te słowa rzucić się na niego i bić go pięściami po głowie tak długo, aż usłyszałbym jego ostatnie tchnienie – ale tego nie zrobiłem. Byłem za mały i bałem się, że nie dam mu rady. Kilka razy mnie oszukał. Nie wiem, czy pani wie, ale jak się oszuka dziecko, zapamięta do końca życia i wygarnie po dwudziestu latach. Dzieci nie zapominają. Wychowanie? Gówno zrobił. Miał wszystko gdzieś. Ale pierożki robił dobre.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×