Skocz do zawartości
Nerwica.com

Forum pesymizmu - Nerwica jest uleczalna!!!


DarkAngel

Rekomendowane odpowiedzi

z tego co tu przeczytalam widze straszne rozgoryczenie w was obojgu...

smutno mi jak to czytam i bardzo chcialabym wam jakos pomoc. ja tu widze po prostu depresje oprocz jakis lęków, ja sama tez nie czuje sie dobrze ale zawsze jak mi jest zle i pozniej troszke lepiej to mysle o swoich jakis marzeniach co bym chciala zrobic lub miec w zyciu zeby taka mysl dawala mi sily na to zebym jednak czula sie dobrze. zeby sie nie poddawac chociaz czasem kazdy z nas ma chwile w ktorych mamy dosc wszystkiego... ale musimy je przetrwac a pozniej musi byc lepiej bo nigdy w zyciu ciagle nie jest zle. trzymajcie sie i nie traccie ducha.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej Grzybek, sluchaj na pewno nie jesteś nikim. Nie myśl tak o sobie. Widze, że jest w Tobie dużo rozterek i niejasności. Wątpisz w takie wartości jak milość, bycie sobą itd. Pewne rzeczy wydają Ci się dziwne lub nie takie jak powinny być. Troche się gubisz w tym, bo chcialbyś, żeby świat byl dobry, lepszy. To jest tak, że każdy czlowiek w inny sposób patrzy na świat. Wynika to z wielu różnych rzeczy, glównie z doświadczenia, które nabywamy w przeszlości. Wiele czynników ma wplyw na to dlaczego postrzegamy świat w taki a nie inny sposób. To normalne, że czlowiek czasem gubi się w rozważaniu o zasadach i wartościach i sensem życia. Ale nie warto myśleć negatywnie. Na świecie jest i dobro i zlo, ale my nie jesteśmy kwestią przypadku. Mamy wolną wolę i to my wybieramy czy decydujemy się na dobro czy zlo. Wybierz dobro. Dlaczego ludzie są tak różni? Bo mamy inne poglądy i wyobrażenia. Tak naprawdę my sami myślami tworzymy sobie świat i to jak go postrzegamy. Na świecie jest wiele piękna, dlatego warto walczyć o szczęście. Zacznij powoli uporządkowywać swoje myśli i zmieniać zle przekonania. Jeśli skierujesz swoje mysli na dobro to nie znaczy ze nagle caly świat się zmieni. Ale z pewnością spotkasz wiele osób i zdarzeń, które potwierdzą to, że istnieje dobro, milość i szczerość. Musisz zajrzeć glębiej w swoją psychikę i zacząć nad nią pracować. Powiem Ci jeszcze, że takie problemy ma naprawdę dużo ludzi, a to znaczy, że widocznie musimy czasem mieć takie dziwne stany, żeby pewne rzeczy sobie uporządkować.

Nie jesteś nikim, jesteś wartościowym czlowiekiem. Możesz zmienić swoje życie- ja wlaśnie zmieniam swoje i choć nie jest to proste ciągle idę przed siebie. Wiem jak strasznie ciężko jest zerwać z nalogiem. Ale można to zrobić. ZAAKCEPTUJ I POKOCHAJ SIEBIE. Okaż sobie szacunek. I uwierz we wlasne sily, bo nikt tego za Ciebie nie zrobi. Sam możesz sobie zapalić światlo w tunelu i iść w jego stronę, życzę powodzenia :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam.

Nawet niewiem od czego zacząć :| Mam 22 lata....chyba o 22 za dużo :(

Choruje na nerwice od kilku lat już. Niestety wcześniej nie zdawałem sobie z tego sprawy a inni nic niewidzieli u mnie:| Albo może nie chcieli widzieć.....w sumie kto by się tam interesował takimi jak ja :(

Od jakiegos czasu do tego dołączyła depresja :| Nie mam chęci na nic, nie mam nastroju, nic mnie praktycznie nie cieszy. Nawet to co kiedyś mi dawało dużo radości :(

Zdecydowałem się pójść do lekarza.....Przepisała mi wpierw Asertin...nie pomógł :( No to mi zmieniła....Dała mi Anafranil i Lerivon :| Brałem to ponad 1,5 miesiąca. NIestety ale pewnego dnia....a dokładnie to wczoraj wszystko upadło :( Moje marzenia.....wiara....nadzieja....legły w gruzach :( Przerwałem te pieprzone leczenie. Zresztą i tak mi prochy nic nie pomagały :( Wyrzuciłem je wszystkie :(

I już więcej żadnych nie wezme :| Niewiem czy sobie poradze czy nie. Mam nadzieje że tak chociaż pisząc już tego posta mam pocięte ręce :|

Sam niewiem czemu go pisze :( NIe mam się komu wyżalić ani nie mam nikogo komu mógłbym się wypłakać w ramiona :(

Nic już nie ma sensu :|

 

Pozdrawiam Was ciepło :(

 

Adam....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Smutne jest to co piszesz, wiem jak trudno jest, gdy blisko nie ma nikogo, kto mógłby przytulić :( Jeśli pisanie na forum cokolwiek pomaga, mów tutaj jak najwięcej o swoich problemach. Wirtualne przytulanie nie nawiele się zdaje ;) ale może chociaż słowa przyniosą ukojenie. Nie poddawaj się i trzymaj mocno! pozdrawiam!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mam to samo adaś,nie bede Cie pocieszac bo to itak nic nie da,zreszta nie mam na to juz sił,czuje sie tak cholernie wypruta,ze szkoda gadac....moge Ci tylko napisac jedno co chyba trzyma mnie przy zyciu"Pan Bóg nigdy nie daje człowiekowi krzyża którego człowek nie mógłby udźwignąć,krzyża ponad jego siły"...zastanow sie nad tym.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Uwaga! nie umiem pocieszać. Jak macie zły dzień to lepiej nie czytajcie.

Ludzie! KrzysztofT, monietta, Sotom weźcie się potnijcie odrazu i nie zamęczajcie siebie i innych. Nie denerwujcie ludzi, nie wypisujcie bredni. Nerwica jest wyleczalna! Nikt nie mówi że od razu i że to jest łatwe. Moje całe życie to walka z nerwicą, stracone wiele lat, kilka terapii grupowych, kilkanaście psychologów, psychtropy i co mam powiedzieć że jestem do niczego? Nie nie powiem tak bo walczę cały czas - od kilku lat chodzę na terapie indywidualną, nawet nie chcę myśleć ile to kosztuje - mogę nie mieć na buty, dentystę (no na piwo muszę mieć ;) ale na terapię muszę mieć to jedyna droga. Leki oczywiście mogą pomóc na chwilę, zebrać się i coś zrobić ze sobą ale żeby był efekt na dłużej to tylko psychoterapia.

Pomyślcie że czeka Was wiele wspaniałych chwil w życiu, będziecie śmiać się, płakać ze szczęścia, krzyczeć z radości tylko dajcie sobie szansę. Nie poddawać się! I nie zwlekajcie z podjęciem decyzji bo to tylko strata czasu, nikt się nie wyleczy sam czy psychotropami. Zróbcie mały krok żeby zmienić swoje życie a już samo to spowoduje że będzie lepiej.

Wiem że dla niektórych ten tekst nic nie znaczy bo powiedzą "e tam mnie to nic nie pomoże, ja to mam dopiero problemy..." no to może rzeczywiście lepiej się pociąć...

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 2:32 pm ]

I cieszcie się że jeszcze się nie wyleczyłem i zamiast zająć się swoimi sprawami kompulsywnie śledzę forum i czasem coś napiszę pod tym czy innym nickiem żeby mnie przypadkiem nikt nie rozpoznał ;) Ale mam nadzieję że już niedługo :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sotom to bardzo żle , że tak szybko zniechęcasz się do podjęcia próby leczenia. To nie jest takie proste jak wyleczyć grypę czy anginę. Ja leczę się juz dwa lata i nie powiem żeby było cudownie , ale ataki i wszystkie objawy nerwicy prawie zniknęły. Prawie, bo pozostała agorafobia i lęl przed lękiem. Ale jestem dobrej mysli że i to odpuści, ponieważ dwa miesiące temu zmieniłam lek . Też miałam moment kryzysu dwa m-ce temu, po kilkunastu m-cach brania leku spodziewałam się życia sprzed choroby, ale bezskutecznie. Powiedziałam lekarce ze mam już dość, zmienianie leków , dawek, po co to wszystko. Moja pani doktor ze stoickim spokojem wysłuchała wszelkich żalów i wytłumaczyła mi tak: leczę się na serce kilkanaście lat, jem leki garściemi, też czasami przezywam i mam dość, ale gdyby nie one moze już by mnie tu nie było . Tak samo jest z lekami ,które nam przepisują psychiatrzy ( Fachowcy). Ułatwiają i poprawiają komfort życia, nie przekreślają nas jako ludzi, wręcz przeciwnie - możemy zacząć wszystko od nowa z bagażem doświadczeń, które każą nam spojrzeć na nas przez pryzmat choroby. Ja w końcu przejrzałam na oczy, wiem skąd ta nerwica, żałuję tylko , że gdy moje ciało dawało sygnały juuż dawno temu, nie robiłam z tym nic. nie wyobrażm sobie jak bym miała teraz się nie leczyć co by było. Może tak głeboka depresja jak ma moja mama, nikomu nie zyczę tej choroby. Tu dopiero jest walka o kazdy dzień.

Sotom nie poddawaj się co to jest półtorej m-ca brania leku. Moja mama wie , że będzie go brać do końca życia( bo woli to niż psychoterapie , jej wybór, tutaj też mam inne zdanie) ,ale cieszy się , że ma taki lek i że może normalnie żyć ( a przeszła koszmar, dwa lata dobierała lek, wiesz co to jest, ja ją pamiętam z tego okresu - chodzący szkielet i wrak człowieka).

Co do psychoterapii to wiem, że gdy dzięki lekom odzyskam równowagę psychiczną, to ją zacznę. A jak będzie dobrze to i leki może odstawię. Wiem, że przede mną jeszcze długa droga i nie oczekuję cudu. Będe się modlić głęboko za wasze i swoje zdrowie.

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

"Nerwica nie jest uleczalna! Podobnie jak w schizofrenii pacjent może sobie wegetować w domku, ale nigdy nie będzie zdrowy. Nerwica to wyrok."

 

Po co? Po co takie rzeczy wypisujesz na forum gdzie ludzie szukaja pomocy! To nie miejsce dla "mędrców" którym wydaje się,że wszystko już w życiu przeszli i wszystkiego prubowali.

 

Witam.

Od czasu do czasu gdy jeszcze przypominam sobie ten horror zaglądam tutaj , szybko jednak wychodzę bo wiem jak trudno w wczesnym bądz głębokim stanie nerwicy przegadać komuś,że to tylko "małe,wielkie nieszczęscie potrzebne do szczęscia"Dzisiaj mnie coś porwało, jakaś myśl skojarzenie , współczucie, nie wiem sama, ale postanowiłam napisać.

Po pierwsze NERWICA JEST ULECZALNA! O ile wogóle rozpatrywać to w katgoriach choroby bo to co nazywacie nerwicą to część Was samych, waszej osobowości z którą należy się pogodzić , przedewszystkim ZAAKCEPTOWAĆ. Lęk jest czymś w rodzaju bólu który towarzyszy na przykład podczas skaleczenia. Gdy upadniemy, rozbijemy kolano pierwszym sygnałem zanim zobaczymy co nam jest jest ból z okolic miejsca skaleczenia. Lęk jest własnie dla nas tym "innym" sygnałem świadczącym o tym ,że gdzieś głęboko w środku jest coś nie tak.

Zanim dotarłam do miejsca w którym jestem teraz przeszłam swoją drogę krzyzową usłaną lekami antydepresantami,antylękowymi i tak dalej. Przeszłam przez masę terapeutów psychologów, terapii indywidualnych, grupowych, potem z wszystkiego zrezygnowałam trwając w myśli ,że Bóg mi pomoze. I faktycznie pomógł. Odnalazłam tego własciwego psychologa. Terapia moja trwałą intensywnie 2 lata. Te lata były wycięte z mojego życia. Podczas psychoterapii nie uczęszczałam do szkoły, nie chodziłam do pracy znikłam ze społeczeństwa. Skupiłąm się całkowicie na sobie,badałam własne reakcje na róznego typu sytuacje, szukałam w sobie przyczyny dlaczego jestem jaka jestem, grzebałam w przeszłości! I teraz jako osoba pewna siebie , dumnie krocząca przez życie moge smiało stwierdzić NERWICA JEST ULECZALNA!

Choć teraz co poniektórym może się wydawać ,że to co Was spotkało to koniec świata to wiedzcie ,że tak nie jest :) Nerwica jest pewnego rodzaju błogosławieństwem, daje Nam możliwośc zmiany , stania się pełnowartościowym człowiekiem, pewnym siebie, zaradnym, znającym swoją wartość , spełniającym się zawodowo , uczuciowo, mamy szanse poznać co to miłość, dawać ją innym a przedewszystkim sobie! Co się okazuje, psychika ludzka działa prosto jak konstrukcja cepa, akcja wiąze się z reakcją,cały ten intelektualny labirynt jest prostym logicznym zabiegiem matematycznym, tyle ,że każdy z Nas ma inne wartosci dlatego też nie ma jednej wspólnej recepty,którą mogłabym Wam tu teraz sprzedać.Jedynym warunkiem w drodze do zdrowia jest magiczna regułka "Ja Chcę z tego wyjść" Moment kiedy ta chęć stanie się pragnieniem , jest chwilą w której to wszystkie gwiazdy i planety zaprzysięgną się by Wa dopomóc!

Moją drogą była psychoterapia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja bałam się całe życie bardzo dużo rzeczy z biegiem lat i doświadczeniami które mnie spotykałam powoli przechodziły lęki. Pierwszą sytuacją była opieka i śmierć mojej teściowej to tak jak bym przeszła psychoterapie grupową. Obecnie mam pod opieką bardzo chorą matkę i pielęgniarka zmusiła mnie do robienia jej opatrunków na bardzo dużej ranie w wyniku

10 lat temu radioterapia to był dla mnie szok jak ją zobaczyłam nie wiem co takiego się stało w mojej głowie że przestałam się bać robię jej opatrunki

i zdaję sobie sprawę (opinia lekarza) że jest ciężko z jej zdrowiem. Nie wiem jak będzie ze mną kiedy rzeczywiście nadejdzie moment kiedy już jej nie będzie ale na razie opieka nad nią dała mi strasznie dużo siły aby żyć i robić wszystko aby w jak najlepszych warunkach żyła moja mama.

Pozdrawiam Jagoda

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie jestem nowa po trzech latach leczenia chadu dowiedziałam się że to nie chad tylko nerwica lękowa i to min. dzięki temu forum mam dokładnie takie ataki ostatnio nawet mnie zwieżli ze starego rynku bbo zaatakowało mnie to po raz pierwszy gdy byłam sama w mieście !Przeżyłam grozę ! Ale całe szczęście że trafiłam na to forum które trochę rozjaśniło mi moje dolegliwości! Trzymajcie kciuki!!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy narwica jest uleczalna ? Chyba nie. Nie widzieliście osoby co by zemdlała? A widzieliście taką co wymiotuje jak ma atak lęku? No to patrzcie.

Jestem sobie ale sobie nie radzę. I co z tym zrobię. Leki, leki i jeszcze raz leki. Bez leków nie ma życia. Psychoteriapię można sobie wsadzić... "jak się z tym czujesz?" ,"zastanów się", "postaraj się myśleć pozytywnie", "nie myśl negatywnie" ,stek bzdur. jak ktoś ma narwicę i atak to o niczym innym nie myśli i nie może myśleć. Może i nerwica powstaje gdzieś w podświadomości, ale zmiany zachodzą w mózgu , a dokładniej w gospodarce związków chemicznych. Zatem zaleczmy nerwicę!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam Waszystkich,

 

Dziś dotarłem na to forum i chciałbym trochę popisać, gdyż od kilku dni mam spadek formy i brakuje mi bratnich dusz.

 

Nie traktujcie tego jako pesymistyczne żale, ale od czegoś muszę zacząć.

 

To, że z nerwicą można żyć jet pewne. Ja borykam się znią prawie 3,5 roku. Najpierw były natręctwa, potem lęki. Wiecie jak jest, objawy są różne....

 

Tak, czy owak teraz mam lęki, rozdrażnienie itp. Od lutego nie biorę leków (Seroxat) i jakoś sobie dawałem rade. Ale w chwilach takich jak dziś mam problemy z zachowaniem spokoju.

 

Może dlatego wybrałem to forum. Potrzebuje trochę optymizmu. Jak Wy sobie radzicie w takich momentach?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nerwica nie jest uleczalna! Podobnie jak w schizofrenii pacjent może sobie wegetować w domku, ale nigdy nie będzie zdrowy. Nerwica to wyrok.

WITAM chlopie kto Ci takich glupot naopowiadal?NERWICA JEST JAK NAJBARDZIEJ WYLECZALNA

Ja jestem tego dowodem ,tylko trzeba chciec i bardzo wierzyc,nie poddawac sie.Oczywiscie wymaga czasu to nie kaszel,no i pracy nad soba,a w niektorych sytuacjach rowniez zmiany otoczenia i stylu zycia.Pozdrawiam.

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 5:42 pm ]

Ja bałam się całe życie bardzo dużo rzeczy z biegiem lat i doświadczeniami które mnie spotykałam powoli przechodziły lęki. Pierwszą sytuacją była opieka i śmierć mojej teściowej to tak jak bym przeszła psychoterapie grupową. Obecnie mam pod opieką bardzo chorą matkę i pielęgniarka zmusiła mnie do robienia jej opatrunków na bardzo dużej ranie w wyniku

10 lat temu radioterapia to był dla mnie szok jak ją zobaczyłam nie wiem co takiego się stało w mojej głowie że przestałam się bać robię jej opatrunki

i zdaję sobie sprawę (opinia lekarza) że jest ciężko z jej zdrowiem. Nie wiem jak będzie ze mną kiedy rzeczywiście nadejdzie moment kiedy już jej nie będzie ale na razie opieka nad nią dała mi strasznie dużo siły aby żyć i robić wszystko aby w jak najlepszych warunkach żyła moja mama.

Pozdrawiam Jagoda

WITAJ KOPCIUSZKU powiem Ci tak ze wlasnie podczas sytuacji kryzysowej,czy mocno stresowej kiedy wiemy ze mozemy liczyc tylko na siebie i nikogo wiecej.WYZWALAJA sie w czlowieku dodatkowe sily ,ktore pomagaja nam radzic sobie w trudnych sytuacjach zyciowych.Niby wydaje sie ze upadniemy i nie damy rady ,a tu odziwo ze wszystkim sobie radzimy.Wtedy mozemy przekonac sie jak duzo mozemy zrobic i podolac wszystkiemu.Uwierzyc w siebie.Tak bylo i ze mna.Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiem od roku, że to co mi rozwalało życie od prawie 10 lat, to nerwica.

I wiecie, ulżyło mi, że to TYLKO nerwica a nie raki, guzy, choroby psychiczne itp. Jestem dorosłą kobietą ( :lol: ), może dlatego inaczej do tego podchodzę. Nie mogę, a przede wszystkim NIE CHCĘ, żeby coś takiego mną rządziło. Wszystko zależy od NAS. My ją stworzyliśmy w naszych głowach i My możemy ją unicestwić.

Wierzcie mi, można z Nią wygrać. Czasami daje o sobie znać, ale ja wiem, że może mi nagwizdać. Bo wiem, że to tylko nerwica. TYLKO.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć wszystkim. Mam na imię Mikołaj i za sobą jak wszyscy tu zgromadzeni ciężkie starcia z nerwiczką.

No i właśnie duuuuuuuuuuuzo optymizmu nie ma co wpatrywac sie w siebie ani tez skupiac na sobie całej uwagi- juz lepiej myslec o innych problemach niz o wlasnych. Ćwiczyć koncentracje i pamiec stale sie mobilizowac i probowac znalezc rownowage wewnetrzna. To wielki wysilek ale sie opłaca :D Nauczyc sie wyciszac emocje ale i je rozbudzac gdy trzeba lecz nie robic tego na sile- czasem lepiej zachowac powage nawet gdy inni sie smieja. Uzmysłowic sobie ze nikt nie widzi twoich objawow a to jedynie twoje odczucie w głowie- przeciez nikt nie czyta w myslach byc naturalnym byc soba- zobaczcie jak nieraz inni sie zachowuja ten przesadny luzacki styl- nie bojmy sie tego ani nie zazdrośćmy tylko do dzieła-nasze ciało aż wyrywa sie zeby zyc i tanczyc :lol:

Miałem opisac swoj przypadek ale objawy sa jak u kazdego- podkresle tylko ze najtrudniej(mysle ze sie ze mna zgodzicie) jest zaprzestanie samokontroli- ja aby to przezwyciezyc duzo rozmawiam cwicze pamiec i koncentracje slucham muzy spotykam sie ze znajomymi uprawiam sport.

Są bardzo dobre efekty i lepsze niz przy stosowaniu psychotropów. Niedługo ide na masaz, muzyko- i światłoterapię. Nie ma co się zadręczać-jak przestaniesz się zadręczać to przecież od tego nie zginiesz a wręcz przeciwnie.

Uwolnij swój umysł, wrzuć na luz, pomysl o czyms przyjemnym, naucz sie odbierac wszystko pozytywnie, skupiaj mysli wokół dobrych rzeczy, otaczaj sie optymistami, zacznij działać, planować, zmień swoje życie na lepsze

Wszystkim życzę z całego serca powodzenia i zawsze pozytywnego myślenia

 

Astalavista bejbuchy ;)

 

Z prochu powstałeś- to się otrzep

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

najtrudniej(mysle ze sie ze mna zgodzicie) jest zaprzestanie samokontroli- ja aby to przezwyciezyc duzo rozmawiam cwicze pamiec i koncentracje slucham muzy spotykam sie ze znajomymi uprawiam sport. Są bardzo dobre efekty i lepsze niz przy stosowaniu psychotropów. Niedługo ide na masaz, muzyko- i światłoterapię. Nie ma co się zadręczać-jak przestaniesz się zadręczać to przecież od tego nie zginiesz a wręcz przeciwnie.

Uwolnij swój umysł, wrzuć na luz, pomysl o czyms przyjemnym, naucz sie odbierac wszystko pozytywnie, skupiaj mysli wokół dobrych rzeczy, otaczaj sie optymistami, zacznij działać, planować, zmień swoje życie na lepsze

 

Bardzo mi się podoba Twoje podejście do tematu :) Pozdrawiam :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli lekarz mowi że da sie to wyleczyc to chyba musi byc w tym troche prawdy. w koncu to nie nowotwor, nie niszczy twojego ciala "fizycznie", smiertelne jest tylko wtedy kiedy ty wybierzesz taka droge,najlatwiejsze wyjscie.Ja mam dopiero 19 lat ale troche przezylam przez ta nerwice,rok temu zachaczylam o szpital psychiatryczny,bralam leki ktore mi nie odpowiadaly,nie wychodzilam z domu,balam sie zostawac sama,balam sie miejsc gdzie nie ma ludzi i tych gdzie jest ich za duzo etc. To był lęk przed ŚWIATEM!!!! ale znalazłam dobra przychodnie, dobrego psychiatre i psychologa.Najpierw byla terapia grupow i leki, potem przez rok raz lub dwa razy w tygodniu psycholog.Kupe czasu i pracy nad soba...We wrześniu poszlam do szkoly.Przytylam jakies 20 kg ale i to postanowilam zwalczyc.Zaczely sie dojazdy,autobusy,lekcje....Potem zaczelam sama wychodzic z domu,zaczelam chodzic na imprezy.W maju zdałam mature, po prawie roku przerwy....Dalam rade.Teraz mam zamiar zaczac studia, zaczać zyc w innym miescie...Ale nie, nie poddam sie...Na pewno nie teraz kiedy życie stoi przede mna otorem i chociaz boje sie że Boga nie ma i że umre za kilka chwil to dam rade! Niech mnie nerwica cmoknie za przeproszeniem.Cieszcie sie ze swoich malutkich postepow i najwazniejsze: NIGDY NIE ZAMYKAJCIE SIE W DOMU!!!!pozdrawiam i zycze sobie i Wam powodzenia.

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 9:48 pm ]

Jeśli lekarz mowi że da sie to wyleczyc to chyba musi byc w tym troche prawdy. w koncu to nie nowotwor, nie niszczy twojego ciala "fizycznie", smiertelne jest tylko wtedy kiedy ty wybierzesz taka droge,najlatwiejsze wyjscie.Ja mam dopiero 19 lat ale troche przezylam przez ta nerwice,rok temu zachaczylam o szpital psychiatryczny,bralam leki ktore mi nie odpowiadaly,nie wychodzilam z domu,balam sie zostawac sama,balam sie miejsc gdzie nie ma ludzi i tych gdzie jest ich za duzo etc. To był lęk przed ŚWIATEM!!!! ale znalazłam dobra przychodnie, dobrego psychiatre i psychologa.Najpierw byla terapia grupow i leki, potem przez rok raz lub dwa razy w tygodniu psycholog.Kupe czasu i pracy nad soba...We wrześniu poszlam do szkoly.Przytylam jakies 20 kg ale i to postanowilam zwalczyc.Zaczely sie dojazdy,autobusy,lekcje....Potem zaczelam sama wychodzic z domu,zaczelam chodzic na imprezy.W maju zdałam mature, po prawie roku przerwy....Dalam rade.Teraz mam zamiar zaczac studia, zaczać zyc w innym miescie...Ale nie, nie poddam sie...Na pewno nie teraz kiedy życie stoi przede mna otorem i chociaz boje sie że Boga nie ma i że umre za kilka chwil to dam rade! Niech mnie nerwica cmoknie za przeproszeniem.Cieszcie sie ze swoich malutkich postepow i najwazniejsze: NIGDY NIE ZAMYKAJCIE SIE W DOMU!!!!pozdrawiam i zycze sobie i Wam powodzenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z prochu powstałeś- to się otrzep

 

Świetny tekst!!! 8)

Kwestia nastawienia jest kluczowa, w szczególności dla osób ,które sobie za dużo pofolgowały z gromadzeniem negatywnych emocji i wbijaniem kijowych przekonań przez wiele lat.

Otwarcie się przyznaję, należe do tego grona, ale już jestem na dobrej drodze.

Kiedy pierwszy raz trafiłam na to forum, nie wiedziałam zupełnie co się ze mną dzieje. Zobaczyłam tutaj optymizm, nadzieje i coś we mnie drgnęło.

Mama namówiła mnie na masaże i akupunkurę. Jak ktoś nie wierzy, że to pomaga, to niech sprawdzi koniecznie.

Psychoterapia też jest ważna, jeszcze trochę pewnie potrwa, ale moja podświadomość sugeruje, że nie tak dlugo znowu...

Jednak najważniejszy jest nasz stosunek do życia, całego świata, nasze marzenia, cele, pragnienia, to jest nasza rzeczywistość.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Uspokój się, mam Ci brutalnie napisać, że taki z Ciebie schizofrenik, jak z koziej d trąba? Jeśli się mylę i masz schizofrenie, to możesz mnie kopnąć w dupę i stawiam Ci piwo.

 

Powtarzam po raz 50, coś się zmienia w Twoim życiu od nadawania nazw? Jak Ci powie jutro lekarz, że jesteś schizofrenikiem, to zmieni sie Twoje życie, a jak pojutrze powie, że pomylił kartę choroby, to odmieni sie znowu?

 

ZAJMIJ SIĘ DOCIERANIEM DO TYCH OBAW, KTÓRE MASKUJESZ STRACHEM PRZED SCHIZOFRENIĄ

 

bo na razie wykazujesz wszystkie objawy hipohondryka i dobrze o tym wiesz. Włącznie z wtykaniem tego w kolejny temat na forum. Tulę i trzymam kciuki, żebyś zajął się pomocą sobie, miast wymyślaniem pierdół.

 

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

×