Skocz do zawartości
Nerwica.com

Dziwna psychoterapeutka (?)


Santiago20

Rekomendowane odpowiedzi

@myszak Po co Ty się tu w ogóle wypowiadasz jak widzę że sama masz nie małe zaburzenia..? Daruj sobie.. i odpuść ten temat.

 

@weltschmerz No dobra, mówimy tutaj cały czas o rodzicach i rodzicach.. ale ja dalej nie wiem co to ma wspólnego z fobia społeczna? I dlaczego po SSRI czuje się dużo lepiej pośród ludzi. A najlepiej gdy jestem z kims, i nie mowa tutaj o rodzicach. Może to być chociażby siostra czy choćby szwagier. Dlatego prosiłem aby MYSZAK wyjaśnił mi na czym polega wpływ rodziców na moje natręctwa czy fobie społeczna..? Ale się nie doprosilem..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

21 minut temu, Santiago20 napisał:

@myszak Po co Ty się tu w ogóle wypowiadasz jak widzę że sama masz nie małe zaburzenia..? Daruj sobie.. i odpuść ten temat.

 

@weltschmerz No dobra, mówimy tutaj cały czas o rodzicach i rodzicach.. ale ja dalej nie wiem co to ma wspólnego z fobia społeczna? I dlaczego po SSRI czuje się dużo lepiej pośród ludzi. A najlepiej gdy jestem z kims, i nie mowa tutaj o rodzicach. Może to być chociażby siostra czy choćby szwagier. Dlatego prosiłem aby MYSZAK wyjaśnił mi na czym polega wpływ rodziców na moje natręctwa czy fobie społeczna..? Ale się nie doprosilem..

A może dasz szansę żeby wyjaśniła Ci to psychoterapeutka? Nie uważasz że ona jest bardziej kompetentna do udzielenia Ci takiej odpowiedzi niż ludzie, którzy mają masę problemów ze sobą? @weltschmerz wyjaśnil Ci dość logicznie dlaczego rodzice. To jacy jesteśmy w głównej mierze kształtuje się na dość wczesnych etapach życia. Oczekujesz wskazania konkretnych zachowań które wywołały u Ciebie fobie? Nikt tutaj tego nie zrobi. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A co ja mam powiedzieć, jak mi psychiatra powiedział, że wymyśliłam nerwicę natręctw bo ona ma mi w czymś pomóc i mam się zastanowić, w czym mi ona pomaga? Myślę o tym już drugi miesiąc, ale nie wiem, w czym mi pomaga moja NN 🙂 W przypadku natręctw chyba lepsza jest terapia poznawczo-behawioralna, która nie grzebie w przeszłości, a zajmuje się tu i teraz. Mój brat też zrezygnował z terapii, bo ciągle musiał tam wałkować swoje traumatyczne dzieciństwo, a uważał, że to nie daje żadnych efektów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@santiago masz u mnie bana typie za tego priva. Zglaszam cię też do adminów. Porządne leczenie dobrze by ci zrobiłoi ale pewnie nie stać cię na to żeby popatrzeć na prawdę o sobie. Tak jes zaburzona ale się leczę. Może się ogarnij i zobacz na jakim forum piszesz?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja bym powiedziała że nie dziwna tylko niekompetentna.

Pytanie się czy jesteś gotowy na terapię nie ma żadnego sensu dlatego że po pierwsze tym że przychodzisz na terapię pokazujesz że jesteś gotowy, a po drugie nie dasz rady odpowiedzieć na to pytanie dobrze, ponieważ nie potrafisz tego zobaczyć czy wewnętrznie jesteś na to gotowy. To rozpoznaje sie dopiero w trakcie terapii. 

Nie powinna, tym bardziej na samym początku informować cię skąd się wzieło twoje zaburzenie. Po pierwsze dlatego że możesz nie byc gotowy na przyjęcie takiej informacji a po drugie dlatego że cały proces terapeutyczny przebiega w kierunku odkrywania tej przyczyny. To ty podczas terapii sam masz dojśc skąd się wzieło twoje zaburzenie, złe samopoczcie i reszta objawów. Podawanie takiej informacji, zwłąszcza tobie który jak widać nie masz wiedzy na ten temat, może zaszkodzić. Wszysko powinno się pojawiać we właściwym czasie, gdy się jest na to gotowym. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

I najlepiej, aby ją sprawdzić przygotuj sobie zestaw pytań

1. Niech ci powie w jaki sposób masz sprawdzić czy jesteś gotowy na terapię

2. W jakim celu powiedziała ci że to rodzice są odpowiedzialni za twój stan, co chciała w ten sposób uzyskać, jak to miało cię zmienić lub jak na ciebie w płynąć, co ci miała dać ta informacja w sensie terapeutycznym i na czym się oparła tak twierdząc.

3. Niech opowie na czym polega jej terapia , co jest w niej czynnikiem leczniczym, jak będzie przebiegać, jak będzie wygladać praca z przeszłosćią.

Po tych informacjach łątwiej ci będzie zadecydować czy chcesz z nią współpracować. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Właśnie o to mi chodzi, że wchodzę a ona niemalże z progu mówi że rodzice są temu winni. Bez głębszej analizy. Byłem  na terapię w Lublinie to nie czepiała się rodziców,, a mimo to prawie wyszedłem z nerwicy natrectw. A jeśli nawet to rodzice są temu winni, to chyba można spróbować to "naprawić" ?

 

Co do Ciebie MYSZAK... Zarejestrowałeś się tutaj na forum żeby sie wyrzyć? Czy jako Troll? Bo twoje posty nic nie wnoszą do tematu. Cieszę się że się leczysz, ja również się leczę prywatnie, przerobiłem już dużo leków. 🙂

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mnie się wydaje, że autor reaguje agresją na ciągłe sugestie, że terapeutka ma rację co do rodziców nie dlatego, że to wynika z zaburzonej relacji autora z rodzicami tylko z faktu, że usiłuje on ukierunkować rozmowę na inny tor, a ten jeden wątek wraca ciągle jak bumerang. Może spróbujmy chociaż rozważyć także inne możliwości. Może terapeutka za bardzo jedzie schematem. Wykuła na blachę, że większość problemów emocjonalnych ma miejsce w dzieciństwie w domu rodzinnym i teraz nie potrafi spojrzeć na indywidualną sytuację autora, u którego może akurat wpływ miała sytuacja szpitalna itd?

Edytowane przez wTymTygodniu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, Santiago20 napisał:

 No dobra, mówimy tutaj cały czas o rodzicach i rodzicach.. ale ja dalej nie wiem co to ma wspólnego z fobia społeczna? I dlaczego po SSRI czuje się dużo lepiej pośród ludzi. A najlepiej gdy jestem z kims, i nie mowa tutaj o rodzicach. Może to być chociażby siostra czy choćby szwagier. Dlatego prosiłem aby MYSZAK wyjaśnił mi na czym polega wpływ rodziców na moje natręctwa czy fobie społeczna..? Ale się nie doprosilem.. 

Nie odpowiedziałeś na pytanie w jakim nurcie jest ta psychoterapia prowadzona.

Po SSRI czujesz się lepiej wśród ludzi, bo wpływają one na Twój mózg zwiększając pośrednio poziom brakujących Tobie neuroprzekaźników. Czujesz się lepiej sam ze sobą, ergo czujesz się lepiej z ludźmi.

Nikt nie napisze Ci tutaj czy terapeutka ma rację czy nie. Bo to musisz wiedzieć sam, czy rzeczywiście rodzice mieli udział w kształtowaniu Twoich lęków czy jest to całkowicie błędny trop. Jeżeli terapeutka uparła się i wbrew temu, czego jesteś pewien sam na swój temat próbuje cały czas wałkować wątek rodziców, to po prostu idź do kogoś innego, ja bym tak zrobił.

Edytowane przez weltschmerz

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Terapeutka moze i wykula na blache i teraz wyglasza takie prawdy objawione, zamiast zbierac dane, intensywnie myslec i skupic sie na zbudowaniu na tyle dobrej relacji z nowym klientem,  zeby za jakis czas ufal jej na tyle, zeby byl sklonny chociaz rozwazyc jej punkt widzenia.  Ale to autor zapytal tutaj o nasze opinie, a teraz na kazda wzmianke o rodzicach reaguje bardzo napastliwie i niewspolmiernie, co pozwala przypuszczac, ze byc moze pani trafnie ocenila zrodlo jego problemow (odrebna sprawa jest, ze nic nie osiagnela mowiac mu to juz na pierwszym spotkaniu, ale moze po prostu nie miala ochoty z nim pracowac i chciala go zniechecic juz na starcie).

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak trollowalem? Chciałem wyjaśnić kilka kwestii z Wami. A jeśli chodzi o emotikonek, to tak jak usera Dragon_Ball rozpiera niesamowicie dobry humor wieczorem.. Za to w dzień jest chu.owo.. Żebym miał po Fluwoksaminie taki sam humor jak wieczorem przez całe dnie.. Oj chciałbym tego.. 😕

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dogadujesz się z ludźmi po ssri, dlatego, że jesteś na speedzie. Inną kwestią jest czy oni się dobrze wówczas dogadują, bo zdarza się, że po podobnych lekach ma się klapki na oczach i nie widzi się wszystkich aspektów sytuacji. Wszystko po prostu nam zwisa, czujemy się dobrze ze sobą i ludźmi, myślimy, że w takim razie oni także się z nami dobrze czują, ale to złudzenie. Kiedy schodzisz ze speeda okazuje się, że wcale wokół nie jest tak kolorowo i jakoś to "dogadywanie" się wydawało się o wiele bardziej zaawansowane niż ma to miejsce naprawdę.

Jeżeli chodzi o rodziców to też uważam, że nie ma sensu na zbytnie grzebanie w przeszłości. Oczywiście, że sens ma wytłumaczenie sobie co miało wpływ na to kim jesteśmy teraz i co nas ukształtowało, ale zupełna negacja rodziców i zwalanie na nich całej odpowiedzialności, podczas gdy mogą być jedynymi osobami, które nas tolerują może być najgorszym wyjściem z możliwych . Niestety wiele osób zrywa zupełnie kontakt z rodzicami pod wpływem psychoterapii. Polecam poczytanie książki Witkowskiego Psychoterapia bez makijażu. Tam jest o tym jak to się czasem odbywa np. dorosła pacjentka zrywa zupełnie kontakt z rodzicami, a zastępstwo w nich znajduje w psychoterapeutce u której siaduje na kolanach. Nie sądzę, aby zdarzało się jej to w rzeczywistej relacji z matką, a moim zdaniem jej relacja z psychoterapeutką sprowadza się do jakiś dewiacji. Dobrze, że masz krytyczny stosunek do psychoterapeutki. Ona najwidoczniej nie chce z Tobą współpracować, więc jeżeli nadal masz chęci by spróbować rozwiązać swoją sytuację właśnie poprzez psychoterapię próbuj znaleźć kogoś innego. Radzę też trochę poczytać o psychoterapii. Jeżeli chodzi o lekturę wskazującą na możliwe pozytywy jakie ponosi za sobą psychoterapia wystarczy internet, jeżeli chodzi o zagrożenia jakie za sobą ponosi psychoterapia to już gorzej, tutaj trzeba raczej sięgnąć po książki np. właśnie Witkowskiego. Moim zdaniem trzeba zapoznać się z obiema stronami, dojść do własnych wniosków i zaczynając psychoterapię być świadomym, tego co może się zdarzyć. Przy czym oczywiście nie zalecam kurczowego czepiania się psychoterapii i dopatrywania się wszędzie uchybień, bo ludzie generalnie popełniają błędy, ale aby ustrzec się ze strony terapeuty kardynalnych błędów.

Podejmując psychoterapię zalecałabym też świadomość tego, że odpowiedzialność za wpływ jaki niesie za sobą spoczywa tylko na pacjencie. Psychoterapeuta aczkolwiek może przypisywać sam sobie postęp w psychoterapii, ale nigdy nie zgodzi się z twierdzeniem, że psychoterapia źle wpłynęła na jakiś aspekt naszego życia. Podejmując psychoterapię powinniśmy być tego świadomi, gdyż o wiele lepiej przyjdzie nam mierzyć się z konsekwencjami tego procesu. Gdybym od początku miała taką świadomość zupełnie inaczej podeszłabym do tego procesu i zupełnie inaczej kierowałabym jego przebiegiem. Wchodząc w ten proces najlepiej założyć :

Wszystko co dobrego nam się przytrafia podczas korzystania  z psychoterapii jest zasługą psychoterapeuty, wszystko co złego dzieje się podczas psychoterapii jest wyłącznie naszą winą. Oryginalny cytat :

Jeżeli w procesie psychoterapii w życiu pacjenta coś dzieje się źle to jest winą pacjenta, jeżeli dzieje się dobrze, to jest zasługą terapeuty.

Jeżeli to wszystko weźmiesz pod wzgląd myślę, że psychoterapia będzie ci faktycznie w stanie pomóc. Zdecydowanie zrezygnuj z tej psychoterapeutki, ponieważ ona ewidentnie nie chce z jakiś względów prowadzić twojej psychoterapii, a to źle wróży nawet gdyby coś miało się w przyszłości rozwinąć będzie miała na Ciebie haka tzn. jak coś nie daj Boże pójdzie nie tak, czy będzie jakiś kryzys powoła się na to, że przecież mówiła, że nie jesteś na to gotowy i sam się w to siłą wpakowałeś. Poszukaj kogoś kto będzie otwarty na Ciebie. Przyczyny tego, że nie chce mogą być różne i mogą zupełnie nie mieć związku z Tobą np. po prostu szuka kogoś łatwiejszego, bo ma zbyt wielu pacjentów, szuka pacjentów z określonymi problemami, nie chce się rozwijać akurat w aspekcie problemów z jakimi Ty do niej przyszedłeś. To są tylko domysły, ale skoro już padła deklaracja, że nie jesteś gotowy i ona nie chce to zawsze już będzie mogła się tego uczepić w przyszłości, a to niekorzystne, w dodatku niekorzystna okoliczność tylko i wyłącznie dla Ciebie w waszej relacji.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

AA i nie wierz też, że możesz mieć jakieś wyparte wspomnienia. Udowodniono to naukowo między innymi na podstawie obrazowania mózgu i szczegółowego badania funkcji mózgu, że nie jest to możliwe. Możliwe jest zduszenie w sobie wspomnień i nie pozwolenie sobie na ich przywoływanie, ale nie jest możliwe odzyskanie wypartych wspomnień. Tzn. mogą istnieć jakieś wydarzenia w naszym życiu, które mają aktualnie przełożenie na nasze zachowanie, ale nigdy nie będziemy w stanie ich odzyskać. Nawet te wspomnienia, które jesteśmy w stanie przywołać nie są odzwierciedleniem niezaprzeczalnych faktów, ponieważ artykułując je korzystamy z naszych obecnych zasobów wiedzy i aktualnej sytuacji, a nawet doboru słownictwa jakie akurat znajdujemy, aby sobie coś wyartykułować. Gdzie indziej są one przechowywane, w hipokampie, a zupełnie inna struktura w korze mózgowej odpowiada za "wydobycie ich" przypominanie i rozpoznawanie. Moim zdaniem więc nie ma sensu rozdrabnianie się nad przeszłością i podchodzić do niej powinno się bardziej ogólnie. Tzn. na pewno nie warto tłumić czegoś co nam się przypomina i pewnie warto to sobie lub terapeucie wyartykułować, ale nie ma sensu robienie tego na siłę tylko po to, aby udowodnić coś sobie, albo co gorsza, aby terapeuta mógł potwierdzić jakiś swój domysł.

Psychoterapia i psychiatria to dziedziny uznaniowe oparte na rachunku prawdopodobieństwa i statystyce. Nie są tak stabilne i pewne jak prawo grawitacji. Warto to mieć na uwadze podejmując się psychoterapii i słuchać własnej intuicji i przeczuć.

W Stanach było wiele przypadków fałszywych wspomnień tzw. inflacji wyobraźni, gdzie psychoterapeuci często z psychiatrycznym wykształceniem wmówili pacjentom, oczywiście poprzez wysublimowany proces psychoterapeutyczny, że byli wykorzystywani seksualnie, byli kanibalami, wmówiono im orgie rodzinne i inne rzeczy. Po wielu latach pacjenci ci dostali wielomilionowe odszkodowania. Obrazowanie mózgu pozwala już w obecnych czasach na identyfikację tego co jest faktycznie naszym wspomnieniem, a co jest konfabulacją, nawet jeżeli nie jesteśmy świadomi tego, że wierzymy w fałszywe wspomnienie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

"Właśnie o to mi chodzi, że wchodzę a ona niemalże z progu mówi że rodzice są temu winni. "

Pewnie nie tak brzmiały jej słowa. Nie chodzi o winę a o przyczynę zapewne. Rodzice- mimo świadomej opieki i miłości czasami- dają dziecku nieświadomy przekaz, który na nieświadomym poziomie, głęboko zostaje przez dziecko przyjęty. Przykłady takiego przekazu "masz się zabić", "nie jesteś nikim cennym", "lepiej by było bez ciebie", "nie możesz bez nas żyć", "należysz do matki". (to są przykłady, nie do Twojego przypadku). To nie jest poziom świadomy, oczywisty,  faktów. To poziom nieświadomych fantazji, przed którymi człowiek na poziomie świadomym się broni, bo rozwalają mu bezpieczny świat (np. przekonanie że rodzice chronią i nie niszczą).

Żeby skonfrontować się z rodzicami i ich przekazem nieświadomym trzeba być na to gotowym- stąd pytanie terapeutki czy jesteś gotowy na terapię, bo terapia oznacza konfrontację i zniszczenie mechanizmów obronnych. Oznacza ból. Terapia jest  w oporze. Ty np. żadnych zmian nie chcesz, żadnej rewolucji kopernikańskiej w swoim myśleniu - z tego co tutaj piszesz twój opór jest olbrzymi (to coś normalnego, nie zarzut).

To rozwalanie złudzeń powinno mieć miejsce gdy pacjent jest gotowy a za wieź z rodzicami będzie zdolny przez chwilę podstawić więź z terapeutą . Stąd wątpliwości i pytania terapeutki. Ona nie popełnia błędu pytając o twoją gotowość ani wskazując rodziców jako pierwotne źródło zaburzeń. Od Ciebie zależy czy będziesz chciał się przyjrzeć tej koncepcji, która zburzy twoją. Możesz oczywiście nie chcieć.

Jeśli są wątpliwości w terapii najlepiej raportować je do terapeutki. Ona jest ciekawa twojego feedbacku.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam ponownie, byłem jeszcze raz u tej psychoterapeutki i na tym zakończyliśmy.. bo jeśli mówi że ona nie ma ze mną "wątku" do poruszenia no to nie mamy o czym rozmawiać. Ale obawiam się że w moim przypadku psychoterapia nic nie da. Dlaczego? Bo ja mam tak silny lęk przed ludźmi, fobie społeczna że nie idzie nad tym zapanować. Obawiam się żeby jakoś żyć musiałbym brać może benzodiazepiny ? SSRI mi ch.ja pomagają na lęki, na natręctwa owszem, usuwają je w 70%. Ja nawet nie mogę pójść na wykłady do szkoły, a nawet gdy mi się uda posiedzę pół godziny i chce stamtąd jak najszybciej uciekać. Nie daje sobie rady z lękiem. Od tego zaczynam mieć problemy z sercem, powiększona lewa komora i nadciśnienie..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak to już jest, część psychoterapeutów ma takie podejście - nie chce nawet słyszeć w czym jest problem tylko z automatu przyjmuje, że jak coś jest nie tak, to to na pewno wina rodziców.  Jakie później mają być efekty? Znienawidzenie najbliższych, którzy jako jedyni często cię wspierają? To ma w jakikolwiek sposób pomóc w lękach? Trafiałem na podobnych i przez to chwilowo straciłem wiarę w psychoterapię. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×