Skocz do zawartości
Nerwica.com

Dziwna psychoterapeutka (?)


Santiago20

Rekomendowane odpowiedzi

Witam wszystkich!

Zapisałem się tydzień temu na psychoterapię, żeby nigdzie nie jeździć w swoim miejscu zamieszkania,  psychoterapeutka miała być znana.. certyfikaty i takie tam..moimi problemami to najpierw była silna nerwica natręctw, objawiająca się ciągłym sprzątaniem w domu i układaniem oraz fobią społeczną.. lękiem przed ludźmi. Natręctwa załatwiłem trochę lekami, a trochę na pewno pomogła mi psychoterapia do której jeździłem do Lublina. Pierwsze spotkanie miałem właśnie tydzień temu i co mnie zaskoczyło to to.. że psychoterapeutka pyta się kilka razy czy ja na pewno chce tej terapi i czy na pewno jestem na nią gotowy.. myślę sobie.. "Kur.a gdybym nie chciał nie było by mnie tu przecież!" odpowiadam że tak, chce zmienić swoje życie! Ok,przedstawiłem swój problem, że czuje silny lęk przed ludźmi, nie potrafie normalnie funkcjonować, chciałbym wrócić do szkoły, wychodzić normalnie do sklepu. Dziś miałem drugie spotkanie, a ona dalej mówi że ja nie jestem gotowy na psychoterapię (!!) i co ponadto się dowiedziałem... UWAGA! Że źródło problemów są w moich rodzicach! Chciałem jej za to normalnie strzelić w ........!! Mówie że co?! Czyli lęk "dają" mi moi rodzice?! Moi rodzice mnie bardzo wspierają, chcą tego abym wrócił do szkoły, do świata, rozumieją mój problem, wspierają mnie, dają pieniądze na lekarzy, psychoterapeutów. Jak mimo to moi rodzice mogą mi dawać "lęk" ? Natręctwa też mi "dawali" ?

 

Myślę nad tym już sporo czasu, i aż postanowiłem to napisać na forum.. Co o tym myślicie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Na podstawie Twojego krotkiego opisu mysle, ze sie nie dogadacie z ta pania, bo Ty nie brzmisz, jakbys byl w ogole sklonny rozwazyc, jaki wplyw mogla miec Twoja rodzina na to, jak teraz funkcjonujesz (jesli jestes jeszcze bardzo mlody i calkowicie zalezny od rodzicow, to rzeczywiscie moze nie byc najlepszy moment na takie rozwazania) , a terapeutka, ktora juz po pierwszym spotkaniu tak dobrze wie, co jest przyczyna Twoich problemow i tak jasno Ci to komunikuje nie zwazajac na brak gotowosci z Twojej strony, moze byc na tyle sztywna w swoich pogladach i malo elastyczna, ze nie bedzie w stanie dopasowac sie do Twoich aktualnych potrzeb i mozliwosci.

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Słuchaj.. musze tutaj coś dodać.. moje problemy nie wzięły się znikąd.. w wieku 14 lat zachorowałem na nowotwór złośliwy kości, później chemioterapia, operacja na noge. Nauczanie indywidualne przez całe gimnazjum. Moje życie na pewno było by zupełnie inne gdybym nie zachorował, nie było by mnie tu dziś na forum. Ale co ja teraz mam zrobić? Cofnąć czas? 

I jeszcze najważniejsze.. przed choroba, mi zawsze mówiono że ja jestem jakiś inny niż rówieśnicy, nie chciałem chodzić do przedszkola, siedziałem i tylko wyglądałem kiedy przyjdą po mnie rodzice, nie bawiłem się z rówieśnikami. W szkole było już trochę lepiej, ale również nie dogadywałem się z rówieśnikami. Gdy wszyscy chłopcy interesowali się piłką nożną, mnie to kompletnie nie interesowało.. nie grałem z nimi na lekcji WF. Miałem tylko z klasy 2-3 kolegów z którymi jakoś tam się dogadywałem. W domu było znacznie lepiej, miałem z 7 kolegów z którymi bardzo dobrze się zaprzyjaźniłem. Ale nawet oni mówili czy to do mnie czy to do mojej siostry że ja jestem jakiś inny... Wszystkim się przejmowałem, wiele rzeczy rozważałem. Gdy ktoś coś na mnie powiedział złego bardzo się tym przejmowałem, gdy inni mieli po prostu na to "wyje.ne". Nawet trochę stroniłem od ludzi, miałem swój kręgosłup znajomych i tylko ich się trzymałem. I ja właśnie jestem taki do dnia dzisiejszego a mam 24lata. Ale kiedyś nie dręczył mnie lęk przed ludzmi. Chociaż jak się zastanowić to ja chyba fobie społeczna miałem od zawsze. "Bałem" się odebrać telefonu, nie potrafiłem zrobić zakupów w sklepie. Byłem bardzo nieśmiały. 

 

Ja sam nie wiem co mi jest.. chciałbym żyć jak inni. Ale ja tak nie potrafię.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Santiago20 Moim zdaniem za długo siedziałeś w domu. Ja bym nauczył się na twoim miejscu programować. Ja tak zrobiłem podczas lęków i nerwicy. Dobrej roboty w bród.

Z lęków przed ludźmi moim zdaniem da się wyjść dobrze dobranym ssri + sportem. Polecam bieganie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzieciństwo przed 14 rokiem życia wspominam za najlepszy okres w życiu. A później spędziłem pod gabinetami lekarskimi związku z choroba nowotworową. Następnie silne natrectwa. Między czasie 3 lata nauczania indywidualnego w domu (gimnazjum). Później po Wenlafaksynie.. zobaczyłem życie, poszedłem na 1 rok LO, między czasie zrobiłem prawko. A później.. no właśnie.. a później znowu naszły nasilone lęki..fobie.. i tak zmagam się do dziś z tym. Ostatnio po nowym leku - Fluwoksaminie znów zapisałem się do LO 2 klasa ale już do szkoły dla dorosłych. Zajęcia co 2 tyg. Piątek, Sobota i Niedziela. Lęki po Fluwoksaminie znacznie się zmniejszyły.. ale dostałem za to niemałej depresji.. mam nadzieję że tylko z początku brania tego leku.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

29 minut temu, shira123 napisał:

a jakie miales dziecinstwo,autorze?

to wina dzieciństwa i niedoborów witaminy b,d, no i może tarczyca jeszcze xD

chciałbym aby wyjaśnienie moich problemów natury psychicznej było takie proste :D

Edytowane przez KotJaroslawa

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, myszak napisał:

Terapeutka ma rację ale czy się dogadacie to już inna sprawa. 

 

Ma rację ale w czym? Słuchaj.. gdyby nawet rodzice zawieźli mnie siłą do szkoły i posadzili w ławce w szkole, to czy ja bym tak chodził? Wydaje mi się że nie... Nawet na pewno nie... Jak ja miałem silny lęk, unikałem kontaktów z ludźmi do zera, to czy psychoterapeutka ma rację ? Nawet jeśli rodzice zawiedli.. to ok.. zawiedli, ale to już minęło i nie wróci... Tylko nie wiem w czym zawiedli, to że jeździli po wszystkich Liceach, namawiali do pójścia do szkoły, przyprowadzali do domu psychologów.. A ja i tak nie poszedłem bo mnie stres i lęki zjadały..

 

Mi się okropnie nie podoba to że psychoterapeutka wraca do przeszłości.. po co? I tak jej nie zmienię.

Edytowane przez Santiago20

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zawsze możesz iść do innej terapeutki i sprawdzić czy powie to samo czy nie. Może po prostu przerosły ja twoje zaburzenia, nie ma doswiadczenia itd. Często nie chcą przyjmować pacjentów z zaburzeniami osobowości.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Właśnie to miałem napisać. Moje problemy ją po prostu przerosły, i teraz wymyśla spotkanie z rodzicami. Tylko że, ja chodziłem przed nią do 2 psychoterapeutow i żaden nie powiedział że to wina rodziców.. Moje natręctwa to tez wina rodziców? 

Ok, może za długo siedziałem w domu, ale po chorobie tyle musiałem niestety, 3 lata rehabilitacji nogi. Później dopadły mnie natręctwa i nawet nie chciałem słyszeć o szkole. Teraz to się zmieniło, chce zmienić swoje życie. I nawet gdy psychoterapia nie pomoże to i tak będę próbował na własną rękę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wątpię żeby chodziło o "winę" raczej o ustalenie na czym stoisz. To o czym piszesz to nadopiekuńczość która jest rodzajem przemocy. Ma to wpływ na Twoje myślenie i zachowanie wtedy i teraz i trzeba to sobie jasno powiedzieć. Jeśli zgłaszasz się na terapię to przyznajesz że masz problem tylko kiedy specjalista go nazywa ty spiep* i zaprzeczasz temu problemowi bo bronisz wizerunku mamy i taty. Jest to widoczne nawet na tym forum więc pewnie jeszcze bardziej w gabinecie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Teraz wszyscy którzy mają lęki, depresję czy natręctwa mają przez rodziców..?

Dobra.. to weź mi wytłumacz jak może rodzic wpływać na to że ktoś ma lęk, natręctwa czy depresję?

 

 

Buehe.... ciekawa teoria.. 😂

Edytowane przez Santiago20

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

My się tu chyba kompletnie nie zrozumieliśmy.. U mnie nikt nikogo nie "gloryfikuje" ani nic z tych rzeczy.. Jeździłem na terapię do Lublina i prawie pozbyłem się natręctw a mimo to psychoterapeutka nie interesowała się rodzicami.. bo z nimi nie pracowała.. ja miałem problem to pracowała ze mną a nie z nimi..

 

A Ty MYSZAK już sam chyba siebie przerosłeś.. Pisałem że śmieszą mnie Twoje teorie.. a nie że śmieszą mnie moje lęki..Prosiłem abyś przedstawił mi przykład jak rodzic bądź rodzice mogą wpływać na moje lęki..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

12 godzin temu, Santiago20 napisał:

My się tu chyba kompletnie nie zrozumieliśmy.. U mnie nikt nikogo nie "gloryfikuje" ani nic z tych rzeczy.. Jeździłem na terapię do Lublina i prawie pozbyłem się natręctw a mimo to psychoterapeutka nie interesowała się rodzicami.. bo z nimi nie pracowała.. ja miałem problem to pracowała ze mną a nie z nimi..

 

A Ty MYSZAK już sam chyba siebie przerosłeś.. Pisałem że śmieszą mnie Twoje teorie.. a nie że śmieszą mnie moje lęki..Prosiłem abyś przedstawił mi przykład jak rodzic bądź rodzice mogą wpływać na moje lęki..

A ja cię proszę pocałuj mnie w d*. Słyszałeś o google? Wpisz sobie znajdź przeczytaj. Zrób coś sam z siebie i sam ze sobą. Albo idź do mamusi ona spełni każdą twoją zachciake podetknie pod nosek cokolwiek zechcesz. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie byłem na psychoterapii, ale do psychologów chodziłem i to nic dziwnego, że grzebią w przeszłości - choćbyś nie wiem, ile wspomnień wyparł na amen, wydarzenia z przeszłości ukształtowały Cię takiego, jakim jesteś.

Dobrze by było, gdybyś napisał, jaki to nurt psychoterapii, psychodynamiczny czy terapia poznawczo-behawioralna. Nurt psychodynamiczny opiera się bardziej na grzebaniu w przeszłości.

A może terapeutka jest wielką fanką Freuda.

Nie dziwiłbym się Twoim rodzicom, gdyby byli nadopiekuńczy w świetle choroby, którą przeszedłeś, możliwe jest, że tego nie zauważasz, ale wiem tyle, ile napiszesz, więc żadnych sądów nie chcę wydawać. Nawiasem, jeżeli zawsze byłeś "inny", to nauczanie indywidualne było wybawieniem, bo szkoły publiczne to zoo.

Ja bym na Twoim miejscu zadał sobie jedno pytanie: czy zły jestem na terapeutkę, bo ośmiela się w ogóle ruszać temat rodziców (dla niektórych to świętość) czy dlatego, że jestem pewien, że nie ma racji i z moimi rodzicami jest wszystko w porządku?

Edytowane przez weltschmerz

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×