Skocz do zawartości
Nerwica.com

Najbardziej szczere zdanie, jakie powiedziałeś swojemu t.


natt_me

Rekomendowane odpowiedzi

Po zakończeniu terapii dochodzę do wniosku, że kiedy to wszystko się kończy, żałuje się tylko tego, czego nie zdążyło (lub nie miało odwagi) się powiedzieć. 
Zastanawiam się jakie jest najbardziej osobiste i szczere zdanie, jakie powiedzieliście swojemu t. na temat waszej relacji terapeutycznej? Odważyliście się powiedzieć mu, że jest ważny, że jest wam bliski, że go potrzebujecie? Jedno zdanie - może dodamy komuś odwagi? ;) 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, ala1983 napisał:

Że ją pokochałam.. haha 

ala, gratuluję odwagi 👍 ja przez całą terapię mocno się broniłam przed tą relacją, pewnie broniąc w ten sposób swoich granic. Raz, kiedy mówiła po raz setny o naszej relacji, powiedziałam jej, że nie ma żadnej relacji... 🤐 Dopiero przy pożegnaniu to sprostowałam i powiedziałam, że jak działo się coś złego, to pomagało mi, kiedy o niej myślałam. Uśmiechnęła się wtedy i powiedziała, że się przywiązałam, i że się cieszy. To były chyba najbardziej osobiste słowa z mojej strony.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, KotJaroslawa napisał:

Najbardziej szczere wyznanie ogólnie ?

"ale mam ostrą sr**ę po tym kebsie" xD

Dżizas serio ? 

Ja żałuje osobistych rzeczy które jej powiedziałam, nie pomogło mi to a w tamtej chwili czułam się jak przegryw. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@natt_me

Pytała, powiedziałam jak sie czuje itd. Po prostu nic mi to nie dało, nie widze żeby to mi pomogło mimo ze temat wałkowałyśmy wiele razy. O wiele lepiej bym sie czuła jeśli nikt by o tym nie wiedział, efekt byłby taki sam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja nieraz czytam forum i tak zauważyłam, że ludzie często przywiązują się do swojego terapeuty/terapeutki i zastanawiam się czemu tak jest. Ja mam wręcz odwrotnie jak zaczynałam terapię to obawiałam się, żeby się to terapeutka do mnie za bardzo się nie przywiązała, bo to z czym przychodzę jest bardzo obciążające psychicznie i jak ktoś się w to wszystko za bardzo wczuje i to będzie niepotrzebnie przeżywać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

37 minut temu, 123she napisał:

Ja nieraz czytam forum i tak zauważyłam, że ludzie często przywiązują się do swojego terapeuty/terapeutki i zastanawiam się czemu tak jest.

Przychodzisz do kogoś, przed kim możesz się otworzyć bez obaw o krytykę czy odrzucenie, otrzymujesz akceptację, wsparcie, zrozumienie, czego wielu osobom brakuje na co dzień w relacjach z ludźmi... trudno się nie przywiązać. Choć pewnie wiele zależy od samego terapeuty i jego podejścia do pacjenta.

Idąc na terapię broniłam się przed przywiązaniem, a i tak mnie dopadło ;)

Edytowane przez Duża Mi

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

20 godzin temu, Mireadh napisał:

Przychodzisz do kogoś, przed kim możesz się otworzyć bez obaw o krytykę czy odrzucenie, otrzymujesz akceptację, wsparcie, zrozumienie, czego wielu osobom brakuje na co dzień w relacjach z ludźmi... trudno się nie przywiązać. Choć pewnie wiele zależy od samego terapeuty i jego podejścia do pacjenta.

Idąc na terapię broniłam się przed przywiązaniem, a i tak mnie dopadło ;)

Pewnie jest tak jak napisałaś, ja akurat mam w sumie wokół siebie osoby, które są dla mnie wparcie ale z nimi nie rozmawiam o tym z jakiego powodu chodzę na terapię, bo myślę, że moi bliscy by jedynie to bardzo przeżywali i to by mi pewnie w niczym nie pomogło. Myślę, że obca osoba łatwiej sobie z tym radzi o czym mówię, przynajmniej mam taką nadzieję, że tak jest.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

21 godzin temu, KotJaroslawa napisał:

ja do terapii podchodzę jak do wizyty u fryzjera albo w sklepie, zupełnie bez emocji, nie mówiąc o przywiązaniu którego brak :D 

Myślę, że można nie mieć jakiś tam wielkich uczuć do terapeuty ale tak zupełnie bez emocji to się chodzić na terapię chyba nie da, bo w sumie przecież o to chodzi, żeby się zajmować swoimi emocjami.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Opowiedziałem o swoich przestępstwach i wykroczeniach (niby to nie było nic poważnego, ale prawo nie rozróżnia niewinnych zabaw od poważnych spraw w tej kwestii - takie głupie zabawy w internecie, głównie z dzieciństwa, związane z czytaniem cudzej korespondencji, itp.), o oglądaniu pornografii i innych moich mrocznych tajemnicach, których się wstydziłem. Praktycznie wszystko co mi przyszło do głowy. Nie, nie jak na spowiedzi. Na spowiedzi bym się nie ośmielił, nie odważył tak otwierać. Zrzuciłem z siebie wszystko to co mi ciążyło.

Aha, zrobiłem to już na drugim spotkaniu. A co się miałem cackać :D 

Pomocne były to, że do gabinetu psychoterapeutki schodziło się po schodach w dół, jak do piwnicy, to dawało pewne poczucie odizolowania i wyłączenie podświadomego poczucia, że za drzwiami ktoś może usłyszeć.

Edytowane przez nvm

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×