Skocz do zawartości
Nerwica.com

Psycholekomania?


psychosceptyk

Rekomendowane odpowiedzi

15 minut temu, Lunaa napisał:

To jest po prostu chęć poprawy swojego samopoczucia, dobrze dobrane leki gwarantują dobre samopoczucie. Często to jest metoda prób i błędów. Wymieniamy się poglądami... nic więcej...Nie brałeś więc tego zwyczajnie nie rozumiesz...ale z jakiegoś powodu zawitałeś na forum... 

No właśnie...  i tu mógłby pojawić się mój długi wywód.

Bo widzisz, ja też miewam kryzysy... Szczególnie egzystencjalne. Urodziny to temat tabu. Czasem ze smutkiem wracam w przeszłość. To nie jest tak że chodzę wesoły i uśmiechnięty 365 dni w roku i 24h na dobę i...

Zastanawiam się gdzie jest granica i gdzie różnica. Gdzie uzasadnienie.

Podkreślam: być może branie leków u każdego ma sens. Ja w to wątpię i staram się zrozumieć i wyrobić pogląd.

Założę się o głowę (i to akurat temat na inny topic) że u każdego psychiatry dostałbym diagnozę i leki .

Np. tydzień przed i tydzień po urodzinach jestem mega zdołowany i szukam odbicia od tego albo grając na kompie, albo cisnąć się w pracę bardziej.

Czasem w nocy płaczę bo mam za sobą jakieś przemyślenia z przeszłości.

Czasem w pracy zdarzy się syf. Miałem problem z chorymi akcjami w tym z mobbingiem. Było ciężko... wiele mnie to kosztowało. Rzuciłem tą pracę bo stwierdziłem że to się nie opłaca...

Tylko że ja akceptuję też te negatywne aspekty życia i negatywne emocje... Pytanie gdzie różnica? 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, Disappear napisał:

Nienawidzę prochów i zawsze unikalam. Nawet przy jakiś grypach itp.

Od roku testuję antydepresanty, które absolutnie nie zdają egzaminu. W żaden sposób nie odczuwam wpływu na nastrój. Mogę jedynie wymieniać efekty negatywne. Od wczoraj jadę bez niczego. Odstawiłam z dnia na dzień. Wiem że ryzykuje, ale chcę żyć bez prochów.

Nie odbieram natomiast postów ludzi dzielących się swoimi doświadczeniami farmakologicznymi jako chwalenie się. Każdy ma swój organizm, to fakt. Jednak u wielu osób spora część 'efektów zażywania' się pokrywa i nie widzę nic złego w takiej wymianie doświadczeń. Ja np. utwierdzilam się w decyzji o odstawieniu po przeczytaniu kilku wątków z podforum lekowego.

@dr. Psycho Trepens z całego serca życzę Ci wygrania walki o życie.

Bardzo popieram Twoją decyzję. Generalnie w przypadku krytycznego stanu, oczywiście, że zalecałabym wizytę u psychiatry i zażywanie antydepresantów, ale u mnie na przykład ( i tak jak czytam na forach zagranicznych, zresztą w polskich też), że jak już zaczęłam je brać wszystko zaczęło mi zwisać i sama nigdy nie wpadłabym na pomysł, aby je odstawiać. Psychiatrom których odwiedzałam odpowiadało moje nastawienie, psychoterapeutka, której lałam strumień pieniędzy z pożyczek na siebie na fundację też to odpowiadało. Kiedy dochodziło do skrajnego odwrócenia raz na parę miesięcy tzn. ataki furii w stosunku do siebie, ale i do innych, a za każdym razem było to drastyczniejsze sugestią było dołączenie drugiego leku, stabilizatora. Okazuje się, że to częsta praktyka dla osób przyjmujących SSRI, że w momencie gdy po długotrwałym braniu antydepresantu dopisuje się stabilizator, a gdy stabilizator powoduje dyskinezy i parkinsonizm ( u mnie to miało miejsce) jeszcze kolejny lek. Złotym środkiem w tym wszystkim jest umiar i zakończenie w odpowiednim momencie leczenia. Po roku, dwóch przyjmowania powinno się odstawić antydepresant. Z tego co widzę na rynku np. wśród innych pacjentów moment zakończenia farmakoterapii często nie nadchodzi nigdy. Ja ugrzęzłam w tym na 12 lat, a po takim czasie nie jest łatwo to odstawić. Pretensje mam o to, że nikt nie wpadł na to, aby to leczenie zakończyć, choćby próbować zakończyć. Czemu mieliby sugerować zakończenie jak firmy farmaceutyczne mają ze mnie pożywkę, a każda recepta jest w cenie np. sympozjum i wyjazdów jakimi konkretne firmy nagradzają lekarzy za przepisywanie ich leków. Wspomnę tylko, że przed zażywaniem leków frustracja i agresja bywała od czasu do czasu, ale nigdy tak silna i skierowana wyłącznie do mnie samej, ewentualnie do rodziców kiedy byłam nastolatką, ale nieporównywalnie mniejsza. Leki te wyzwoliły we mnie to, że przestałam wymiotować, ale zaczęłam też dużo bardziej epatować agresją na zewnątrz.

Edytowane przez karolink

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

11 minut temu, KotJaroslawa napisał:

brawo psychosceptyk!!! jestem z ciebie taki dumny :D ja to jednak pizdeusz jestem że wolałem leki zamiast mizanie w poduszkę :D 

No widzisz. I co jeszcze ciekawego napiszesz pizdeusz? Mogę Cię tak nazywać? Tak się przedstawiłeś.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

21 godzin temu, Heledore napisał:

 

Co do drugiej kwestii- wybierania "legalnego psychotropowego high" to zgadzam się. Jeśli dążymy nie do powrotu do względnej normalności, a czegoś więcej, to też uważam to za lekomanię. Tak samo nie rozumiem podpowiadania jakie leki brać, albo nawet narzucania "idź poproś o...". Uważam, że takie rzeczy nie powinny mieć miejsca- nie jesteśmy specjalistami. To, że w naszym wypadku zadziałało coś tak, a nie inaczej wcale nie oznacza, że drugiemu pomogą w ten sam sposób. I nie przekona mnie żadne gadanie w stylu "a bo ja już tyle a tyle leków mam za sobą". Fajnie- ale próba na jednym organizmie nie jest wcale reprezentatywna, bo nigdy nie wiesz, czy nie jesteś odstępstwem od reguły.

Nie wiem jak u innych, ale u mnie leki spowodowały kompletny high, nie brałam ich bynajmniej po to, aby go wywołać, bałam się ich, ale psychoterapeutka mnie namówiła, aby z tego skorzystać. Tak zwani specjaliści, moim zdaniem praktycznie nie ma takich, którzy nie korzystają z gratisów jakie daje dzisiejsze porozumienie z którąś z firm farmaceutycznych ( znam byłego handlowca jeżeli chodzi o leki nie psychotropowe i mówił mi jak to działa, pieniądze, pieniądze i jeszcze raz pieniądze). Nie wpadłabym na pomysł, aby w ogóle zastanawiać się nad momentem zakończenia psychofarmakoterapii bo byłam na ciągłym speedzie, a specjaliści, których odwiedzałam najwyraźniej nie mieli nic przeciw, aby trwało to latami. Mówiłam przecież, że wszystko jest ok. Zawsze wszystko było ok, raz na kilka miesięcy zdarzały się odwroty, coraz skrajniejsze wybuchy gniewu, frustracji, samookaleczeń itp. Dopiero kiedy zaczęłam grozić w firmie nożem w sumie jak się okazuje z perspektywy czasu bez powodu ktoś wpadł na pomysł na przepisanie stabilizatora. Przy kolejnej takiej okazji innego stabilizatora, ale nikt nie wpadł na pomysł, aby spróbować odstawić lub chociaż zmniejszyć SSRI. Dopiero jak wpadłam w konwulsje zaczęłam się interesować tematem i okazało się, że w Stanach bynajmniej leki te powodują nieposkromioną agresję, jest nawet strona z przypadkami.

Radzę więc czytać wszystkim o lekach, które przyjmujemy i kontrolować postęp w swoim leczeniu, jeżeli nie my to oprzyjmy się na kimś bliskim, bo bardzo możliwe, że my sami nie będziemy umieli podjąć racjonalnej, zdrowej dla nas decyzji, ponieważ będziemy zaślepieni. Ja przyznaję, że byłam zaślepiona. Ufałam wszystkim tylko nie mamie, która mówiła, że za dużo tych leków. Dziś po odstawieniu stabilizatora i zredukowaniu dawki antydepresanta bywam nerwowa, ale nie grożę nikomu nożem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

19 godzin temu, fifikse napisał:

nie no, nie porównywałabym raczej.. chociaż niektórzy mają super odloty podobno.. no i też nie ukrywajmy - benzo potrafią uzależnić, nawet bardzo (jak słyszałam, czytałam), są też niebezpieczne moim zdaniem - chyba łatwo je przedawkować też. to tak z opisu, z tego, co wszyscy niby wiedzą, ja się właściwie podpisać pod tym nie mogę, bo.. prawda jest taka, że jestem dość odporna na działanie benzodiazepin, ja w ogole tak szczerze mówiąc jestem dość odporna na działanie wszelkich "wspomagaczy" (nie wiem czy leków jako leków wszelkich - bardziej mówię o "lekach" - czyli o tym, co często traktowane jest jako używka bardziej, jako "wspomagacz" właśnie - że działanie to CZUĆ). uważam się za osobę trochę od leków ... "zależną" (bo szukam odpowiedniego słowa), choć zdecydowanie w sensie psychicznym jedynie. taka psychologiczna zależność to. w sensie, że nie mam, nie miewam raczej objawów odstawiennych, że łykać tego dzień w dzień nie muszę - i choć się zdarza, odstawić mogę z dnia na dzień. no ale wracam do tego, choć nie chcę (fakt).

kiedyś jak po ataku po ssri byłam na oddziale tak odjechałam po relanium, że poprosiłam lekarkę, aby dodatkowo mi to przepisała. Oczywiście to zrobiła, ale zgubiłam na swoje szczęście chyba receptę w taksówce. Sądzę, że dziś mogłabym być uzależniona od kolejnego leku.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

20 godzin temu, psychosceptyk napisał:

@Heledore

Zajrzałem na forum onkologiczne. To było traumatyczne doświadczenie... 😕 Nie widziałem nikogo kto by w podpis wrzucał sobie listę lekarstw.

Ja tu widzę taką trochę lekową rewię mody + jakieś popisy znachorstwa. To tragedia...

Nie obraź się, ale i Twój podpis mnie zszokował.

 

Ten opis brzmi tak... "cool"... Nie chcę Cię oceniać bo z pewnością bez tego jest Ci ciężko ale z pewnością jesteś cholernie wartościową osobą i nie żal Ci siebie i zdrowia?

 

Dokładnie o tym samym pomyślałam z tym podpisem leków. Przeraziło mnie to i skonsternowało, że ktoś tak bardzo identyfikuje się poprzez leki jakie bierze. I to tak jakby uważał, że tylko one o nim świadczą. To takie moje skojarzenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, karolink napisał:

Dokładnie o tym samym pomyślałam z tym podpisem leków. Przeraziło mnie to i skonsternowało, że ktoś tak bardzo identyfikuje się poprzez leki jakie bierze. I to tak jakby uważał, że tylko one o nim świadczą. To takie moje skojarzenia.

No ale jak widzisz, jestem pozbawionym uczuć i empatii człowiekiem któremu super się powodzi i przyszedł tutaj potrollować...

...i który dostaje srogie pociski w postaci wyzwisk od kur**, ch*i a moderacja ma to gdzieś.

Jeśli moderacja się nie zreflektuje i nie przywoła do porządku delikwentów to zrobi to WP, a jak nie WP to mój prawnik sądownie poprosi o numery IP delikwentów i zacznie się imba...  i wtedy leki nie pomogą... :(

Edytowane przez psychosceptyk

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cytat

i który dostaje srogie pociski w postaci wyzwisk od kur**, ch*i

Nie zauważyłam, pokaż 🙂 

Cytat

mój prawnik sądownie poprosi o numery IP delikwentów i zacznie się imba..

Ostro, misiaczku.

Edytowane przez Abigail_1Sm25

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, psychosceptyk napisał:

@dr. Psycho Trepens

Wiesz po czym można poznać człowieka inteligentnego? Po tym, że potrafi rozmawiać na różne tematy na poziomie. Nawet z osobami o sprzecznych poglądach.

Wiesz po czym poznać człowieka o niskiej inteligencji? Po tym że tak nie potrafi i... po lenistwie...

Nie podoba się? To po co odpisujesz? Dodaj do ignorowanych i spoko. Nie potrzebuję rozmawiać z kimś kto stosuje tak prymitywny tok dyskusji.

 

@Abigail_1Sm25

 

A ja gratuluję że nie czytasz tego co piszę i atakujesz mnie robiąc z siebie ofiarę.

proszę:

 

Zastanawiam się @Heledore @INTEL 1 @dr. Psycho Trepens czy to nie jest czasem tak że... jak się uderza w stół to nożyce się tu odzywają.

Zachowując się w ten sposób zasugerowaliście (nie udowodniliście) że możecie mieć taki problem i zachwiałem Waszą strefą bezpieczeństwa. Tu też podkreślam że w moim odczuciu sugerujecie co nie oznacza że tak rzeczywiśnie jest.

Na dodatek... żyjecie w świecie szufladek... To smutne... Wszystko wokół tak szufladkować...

PO drugie po co wchodzicie w ten temat i się wypowiadacie. Nie wiem czego wy już chcecie, każecie zakładać osobne wątki dla tych co się z wami nie zgadzają, a jak się przejdzie w końcu gdzie mogą sobie podyskutować ludzie, którzy chcą dyskutować, a nie obrzucać błotem, wkradacie się i dokładnie to robicie. Są ludzie, którym psychofarmakoterapia długoterminowo nie pomogła, a wciągnęła w duże problemy. Tacy ludzie też mają prawo się wypowiedzieć. To jest wątek stworzony przez właśnie takiego człowieka i dyskutujemy sobie nie na waszych wątkach, gdzie wypędzacie kogoś mającego odmienne zdanie, ale na własnych. Czego wy w końcu chcecie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

29 minut temu, psychosceptyk napisał:

Zastanawiam się gdzie jest granica i gdzie różnica. Gdzie uzasadnienie.

W moim odczuciu granica jest tam...gdzie nie potrafisz już normalnie funkcjonować, kiedy leżysz w łóżku miesiącami i nie jesteś w stanie pracować. Nie jesteś w stanie nic robić bo zwyczajnie nie masz siły...lęk Cię obezwładnia, że nie możesz wyjść z domu, boisz się innych ludzi i przez to ograniczasz kontakty społeczne,...jesteś warzywem. Natrętne myśli robią ci sieczkę z mózgu...Myśli samobójcze mówią ci kiedy jak i gdzie...podkreślę to są moje odczucia.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Lunaa napisał:

Bez leków by mnie nie było drogi autorze...to tak jak ze sraczką...bierzesz stoperan a gdy głowa siada bierzesz psychotropy...

 

Przepraszam za porównanie :P

No nie to nie takie proste, sraczka jest z jelit, a objawy z głowy jak smutek, emocje, depresja skorelowana z moją osobowością. Przy sraczce mogą zbadać krew i dojść, czy jest psychosomatyczna czy somatyczna wywołana przez bakterie, przy głowie, te dotyczące psychiki, wszelkie diagnozy są uznaniowe i subiektywne. Nic tutaj nie jest oparte na rzetelnych, dowodowych badaniach, których nie dałoby się jakoś podważyć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, Lunaa napisał:

W moim odczuciu granica jest tam...gdzie nie potrafisz już normalnie funkcjonować, kiedy leżysz w łóżku miesiącami i nie jesteś w stanie pracować. Nie jesteś w stanie nic robić bo zwyczajnie nie masz siły...lęk Cię obezwładnia, że nie możesz wyjść z domu, boisz się innych ludzi i przez to ograniczasz kontakty społeczne,...jesteś warzywem. Natrętne myśli robią ci sieczkę z mózgu...Myśli samobójcze mówią ci kiedy jak i gdzie...podkreślę to są moje odczucia.

 

Być może... ale zadajmy sobie pytanie: jaki procent użytkowników tego forum lub ludzi którzy dostają recepty rzeczywiście są w takim stanie? No i... zastanawiam się czy w takiej sytuacji nie lepszy byłby szpital i (podobno tu system zawodzi) intensywne terapie?

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Abigail_1Sm25 napisał:

Karolinko, słuchaj, ale przeczytaj jego pierwszy post. Osobiście poczułam się bardzo urażona i potraktowana jako lekomanka. 

Poza tym on chyba nie brał nigdy leków.

No być może jest trochę bardzo anty, ale może też szuka swojej drogi. Moim zdaniem osoby, które biorą leki, są zbyt bardzo pro. Ja jestem po środku, ale w sumie to też bardziej anty i chętnie uczestniczę w dyskusji, gdzie ktoś w końcu otwiera temat postawiający się psychotropowym lekom, bo wszędzie tylko widzę to pro, a sama na sobie wiem i również za granicą wiele osób przekonało się, że to nie takie piękne być uwięzionym w dożywotnim przymusie brania psychotropów. Nie podobają mi się skrajności ani w jedną ani w drugą stronę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

  7 minut temu, Lunaa napisał:

W moim odczuciu granica jest tam...gdzie nie potrafisz już normalnie funkcjonować, kiedy leżysz w łóżku miesiącami i nie jesteś w stanie pracować. Nie jesteś w stanie nic robić bo zwyczajnie nie masz siły...lęk Cię obezwładnia, że nie możesz wyjść z domu, boisz się innych ludzi i przez to ograniczasz kontakty społeczne,...jesteś warzywem. Natrętne myśli robią ci sieczkę z mózgu...Myśli samobójcze mówią ci kiedy jak i gdzie...podkreślę to są moje odczucia.

1 minutę temu, psychosceptyk napisał:

Być może... ale zadajmy sobie pytanie: jaki procent użytkowników tego forum lub ludzi którzy dostają recepty rzeczywiście są w takim stanie? No i... zastanawiam się czy w takiej sytuacji nie lepszy byłby szpital i (podobno tu system zawodzi) intensywne terapie?

 

No właśnie, zadawanie pytań wzbudza w ogóle impuls do zmian. Nie mówię żeby takiej osobie leżącej w łóżku nie dać antydepresantów, mówię dajcie jej, ale pilnujcie, aby kiedy już będzie chodzić umiała się obejść bez nich, bo prędzej czy później pojawią się skutki uboczne. Bez pytań lekarze zadowoleni będą wypisywać kolejne recepty, a człowiek, który raz weźmie antydepresant, bardzo możliwe, że ugrzęźnie w świecie leków psychotropowych na zawsze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, KotJaroslawa napisał:

dokładnie tego szukałem😍 to teraz czekam na pozew xD i końcowe uniewinnienie w końcu jestem psychicznie chory 👻

Choroba i zaburzenie to inne pojęcia w świetle prawa. Upssss...

Ale Ty się  nie bój. Przez wzgląd na Twoją sympatię do mnie, oszczędzę Cię ;)

Edytowane przez psychosceptyk

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Teraz, Abigail_1Sm25 napisał:

Ale chyba nie jest chory psych., więc jakiej drogi.

Psycho, Ty masz poczucie humoru! 😀

Drogi w ustosunkowaniu się do tematu jak to jest z psychotropami. Ja też jestem czasem orędownikiem jakiegoś tematu, sposobu itp. a potem w dyskusji upewniam się, ustosunkowuję, doczytuję i wyrabiam sobie zdanie. Np. można odnieść wrażenie, że jestem przeciw psychoterapii, ale nie jestem skrajnie przeciw tylko umiarkowanie przeciw, cały czas ustosunkowuję się do rozwiązań jakie daje. Pewne rzeczy mi się podobają, inne nie, a inne moim zdaniem są nie do zaakceptowania, ale wciąż szukam i dociekam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×