Skocz do zawartości
Nerwica.com

witam


kibicwdepresji

Rekomendowane odpowiedzi

Jeszcze raz. Mam na imię Piotr i mam 40 lat. Choruję na depresję. Przyczyną mojej depresji jest praca, perfekcjonizm i chore poczucie odpowiedzialności za cały świat.

O chorobie dowiedziałem się 2 miesiące temu. Miałem bardzo duży stres. Odbierałem budowę dróg. Było duże niezadowolenie społeczne, pojawił się hejt itd. Pojawiło sie nadciśnienie. Chodząc do pracy modliłem się o chorobę. Udałem się do psychiatry po jakiej tabletki na uspokojenie nerwów i się zaczęło. Jestem poza pracą  2 miesiące. Z każdym dniem jest coraz gorzej. Czuję ze choroba mnie pogrążą. Uciekam w samotność. Nie wiem czy zdołam wrócić do pracy, bo dziś strasznie mnie przeraża. Do tego ciśnienie na samą myśl o niej. Myślę o śmierci. Mało śpię. Nie lubię spać. Jestem pod opieka psychiatry i psychologa. Ale już nie wierzę w ich pomoc.

W tym okresie jedyną ulgę dawała mi Pani psycholog. Spotykaliśmy się dwa razy. Rozmawialiśmy. Wczoraj stwierdziła, że ja wierzę w to co mówię i skierowała mnie na psychoterapię, która będzie dopiero pod koniec września. Niby spoko, ale wczoraj straciłem coś ważnego. Nadzieję jaką ją obdarzyłem. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przed chorobą moje życie było ułożone i zaplanowane. Miałem pewność jutra. Dziś tego nie mam, Nie wiem co będzie jutro, za tydzień itd. Wizyty u psycholog (2 x w tygodniu) były czymś pewnym, na co czekałem i co mi pomagało. Tam mogłem wyrzucić z siebie wszystko co mnie bolało. Nikt mnie nie oceniał, nie musiałem się tłumaczyć i byłem akceptowany. Teraz muszę czekać na terapeutę cały miesiąc, w samotności  i znów się odkrywać. A potem znów ktoś zostawi mnie samego, z moimi problemami. Znów będę tylko Peselem, numerem statystycznym ...

Toasia_j możesz mnie hejtować. Już mnie to nie boli. 

 

Edytowane przez kibicwdepresji

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 1.09.2018 o 06:25, kibicwdepresji napisał:

Nazywam się Piotr. Ma 40 lat i choruję na depresję. Chciałbym Wam dużo napisać, ale brak mi sił i zaraz się poryczę. Może później,

Witaj Piotr...i Witajcie Wszyscy tu ...(mnie podobni) 

Nazywam się Magda...mam 42 lata...cierpię na depresję....dłuugo...ponad 10 lat  

Ja nie umiem już płakać...."mój smutek" jest milczący i schowany głęboko we mnie.... 

Coraz bardziej dotkliwie oddzielona jestem od reszty świata "szklanym kloszem"... 

To poczucie (mam wrażenie) unicestwia wszelkie próby walki z chorobą.... 

Czuję intelektualną i emocjonalną samotność.... 

Moja praca to nie tylko pasja...to największa miłość w życiu... 

Szkolę konie z pominięciem jakichkolwiek form dominacji....jestem psychologiem koni, zawodową amazonką...zaklinaczką 

Tudziez masażystką.... 

Żyję w świecie koni i jestem ich ogromną częścią.... 

Kompletnie wyalienowałam się ze świata ludzi.... 

Konie to moi nauczyciele...

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

49 minut temu, Droga Prawda Życie napisał:

jeśli się modlisz to bezpośrednio - bez żadnych ludzkich i innych pośredników przyjdź do Zbawiciela JEZUSA w prostym, dziecięcym zaufaniu i poproś GO o pomoc, ratunek, wyprostowanie dróg i polecam ci bardzo przeczytać biblijną Księgę Psalmów : " Choćbym nawet chodził doliną cienia śmierci, zła się nie ulęknę, bo ty jesteś ze mną " - Psalm 23:4
"Miej nadzieję w Panu! Bądź mężny i niech serce twoje będzie niezłomne! Miej nadzieję w Panu! " - Psalm 27:14

 

" Nie ma problemu by On rozwiązać nie mógł
Góry wysokiej by On przesunąć nie mógł
Burzy tak strasznej by Bóg uciszyć nie mógł
Smutku głębokiego by ukoić nie mógł
       Refren :  Skoro poniósł on na barkach Swych ciężary świata
Ja wiem mój bracie że On poradzi i twym
Skoro poniósł On na barkach Swych ciężary świata
Wiem moja siostro że On poradzi i twym " 

W piątek byłem w kościele. Pierwszy raz od dawna. Zaniosłem do pracy zwolnienie. Po drodze mijałem dwa kościoły. Wstąpiłem do drugiego. Usiadłem w ostatniej ławce, modliłem się o Boże miłosierdzie i płakałem. Planuje iść na spotkanie Odnowy w Duchu Świętym. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

59 minut temu, Droga Prawda Życie napisał:

jeśli się modlisz to bezpośrednio - bez żadnych ludzkich i innych pośredników przyjdź do Zbawiciela JEZUSA w prostym, dziecięcym zaufaniu i poproś GO o pomoc, ratunek, wyprostowanie dróg i polecam ci bardzo przeczytać biblijną Księgę Psalmów : " Choćbym nawet chodził doliną cienia śmierci, zła się nie ulęknę, bo ty jesteś ze mną " - Psalm 23:4
"Miej nadzieję w Panu! Bądź mężny i niech serce twoje będzie niezłomne! Miej nadzieję w Panu! " - Psalm 27:14

 

" Nie ma problemu by On rozwiązać nie mógł
Góry wysokiej by On przesunąć nie mógł
Burzy tak strasznej by Bóg uciszyć nie mógł
Smutku głębokiego by ukoić nie mógł
       Refren :  Skoro poniósł on na barkach Swych ciężary świata
Ja wiem mój bracie że On poradzi i twym
Skoro poniósł On na barkach Swych ciężary świata
Wiem moja siostro że On poradzi i twym " 

W piątek byłem w kościele. Pierwszy raz od dawna. Zaniosłem do pracy zwolnienie. Po drodze mijałem dwa kościoły. Wstąpiłem do drugiego. Usiadłem w ostatniej ławce, modliłem się o Boże miłosierdzie i płakałem. Planuje iść na spotkanie Odnowy w Duchu Świętym. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przyczyną mojej depresji jest nie tylko praca, ale i żona. Ciężar utrzymania rodziny jest na moich barkach. Żona ma trudny charakter i nie potrafi dłużej utrzymać pracy. Żyjemy głownie z mojej pensji. Anna to osoba wybuchowa. Potrafi czymś rzucić. Terroryzuje mnie swoimi emocjami. Obwinia mnie za wszystkie niepowodzenia swojego życia. Za to że mamy jedno dziecko, że musi pracować z Biedronce a ja nie potrafię załatwić jej innej pracy. Mamy 9 letniego syna. Boje się że skończy tak jak ja. On też jest ofiarą swojej matki, która potrafi mu powiedzieć, że żałuje że się urodził. Ciężar wychowania dziecka to też moje zadania. To ja chodziłem do logopedy, to nauczyłem go czytać, pisać. To ja uczę go angielskiego, pomimo ze sam nigdy się go nie uczyłem. Dziś, w przededniu szkoły nie wiem jak sobie poradzę. Czy dam radę pokonać swoja niemoc. Czy nie odpuszczę i znów ucieknę w samotność. 

Kilka razy myślałem by się postawić, ale boję się że ona w tej agresji wyjście z domu, wsiądzie w samochód i jeszcze kogoś przy okazji zabije. Już nie raz z nią jechałem, gdy z furią dociskała gazu. Nienawidzę jej krzyku i głosu.

Dziś rano miałem nawet dobry poranek. Po tygodniu smuty (obwinianie się że przedłużam zwolnienie lekarskie) zaliczyłem nawet 30 min na siłowni. Gdy wróciła z pracy żona wszystko się skończyło. Dziś jest nasza rocznica ślubu. Usłyszałem o braku kwiatów, sarkastyczne podziękowanie za piękny dzień. Zostało mi również wypomniane że od lutego nie współżyjemy. Coraz częściej myślę o rozwodzie.

Na wieczornym spacerze z synem nie słyszałem co do mnie mówi. Nie słuchałem go, tylko kiwałem głową. Szukałem ciszy ignorując jego słowa. A  być może on jest bardziej samotny ode mnie a ja nie umiem mu już pomóc. Nie potrafię już z nim rozmawiać. Pogrążam się.

Edytowane przez kibicwdepresji

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziś znów płaczę przez żonę. Rano gdy nie chciałem iść z nimi na rozpoczęcie roku znów  była gra na emocjach. Usłyszałem że ich nie kocham. A gdy wyraziłem swoje zdanie że mnie rani, dostałem odpowiedź  że to ja gram na jej emocjach i to ja ją dołuję. 

Zawsze się zastanawiałem jak by to było gdybym to ja nie miał pracy a zarabiała żona. Dziś już wiem. "Ja przycież chodzę do pracy. Sama wszystkiego nie zrobię" Tak samo miałem w pracy. Szefowa robiła wszystko, odcięła mnie od ważnych rzeczy. Ja tylko pisałem bzdurne pisma i odbierałem razy od niezadowolonych mieszkańców, bo jej ciągle nie było. Nie miałem żadnego wpływu na pracę. A gdy coś zaczęło się walić to od razu był zarzut , że ja wszystkiego nie zrobię lub to jeszcze tego nie zrobiłeś 

Takie jest moje życie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nigdy tak o niej nie pomyślałem. Jestem od tego daleki. W okresach gdy nie pracowała nigdy nie robiłem jej żadnych wyrzutów. Bardziej to ono wmawiała mi że jej wypominam bezrobocie. Gdy wracałem z pracy, skasowany i upodlony ona rozładowywała na mnie swoje frustrację. Dążyła do konfrontacji a potem ja musiałem ją przepraszać. Dziś gdy ja siedzę w domu słyszę że ja nic nie robię a ona ma wszystko na głowie. 

Myślę o rozwodzie ale narazie psycholog kazała się wstrzymać z takimi myślami bo są rezygnacyjne. Poza tym boję się że stracę syna. Ona mu wmówi że tata już nas nie kocha, zastraszy emocjami. Więc muszę trwać. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam, jestem w podobnej sytuacji tyle że to ja kobieta zarabiam na rodzinę, wychowuje córkę,  sprzątam,  gotuje itp. Czyli prawie standard w dzisiejszych czasach... tyle że jestem tym zmęczona. .od ok. 10 lat praca na dwa etaty plus dom...nienawidzę mojego męża. . Wiem to chore powinnam się leczyć ale nawet na to nie mam siły i czasu.jestem wśród znajomych z pracy silaczka a w domu bezsilna bez pomysłu na zmianę bo juz tyle lat probowalam coś zmienić i w końcu dałam sobie spokój i teraz tylko go nienawidzę. ..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pezepraszam Piotrze że wtargnelam na Twój temat ale to pierwsze co tu przeczytałam i od razu wydało mi sie tak znajome. Pierwszy raz korzystam z takiego forum ale potrzeba przekazania komukolwiek choćby w przestrzeń tej odrobiny co czuje była silniejsza niż wstyd...nie mam już siły i nie wiem co dalej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja niestety nic ci nie pomogę bo sam nie wiem co robić. Psycholog mówi by rozmawiać  i na nowo definiować granice. Tylko jak to zrobić i jak rozmawiać z osobą która nie słucha. Przecież ona jest idealna a ja się czepiam. Przecieżdla niej  jestem egoista pomimo ze wyrzeklem się wszystkiego co sprawiało mi przyjemność 

Mój ból jest nieważny. Jakoś dam sobie radę, bo muszę. Boję się o syna że w przyszłości też trafi na toksyczną żonę lub z powodu matki popadnie w depresję tak jak ja. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 1.09.2018 o 06:25, kibicwdepresji napisał:

Nazywam się Piotr. Ma 40 lat i choruję na depresję. Chciałbym Wam dużo napisać, ale brak mi sił i zaraz się poryczę. Może później,

Piotrze, a dlaczego nie kupiłeś żonie kwiatów na rocznicę waszego ślubu?

Edytowane przez Pipupapu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem. Może dlatego że już jej nie kocham i jest mi obca oraz widzę jak traktuje syna. A może dlatego, jak piszecie, że jestem złym mężem i nie wiadomo co wymagam, sam nic nie dając od siebie. Bardziej to drugie. Jak tłumaczyła mi psycholog mam tendencje do nakładania etykiet, uogólniania i wyolbrzymania faktów. Może to w tym przypadku ma miejsce. Może z jakiegoś powodu zanegowałem swoją żonę, schowałem uczucia itd.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×