Skocz do zawartości
Nerwica.com

DDA - wielkie nieporozumienie współczesnej psychologii i psychiatrii


psychosceptyk

Rekomendowane odpowiedzi

Witajcie po raz kolejny. 🙂

Myślę że ten dział jest w sam raz dla mnie. Dlaczego? Ponieważ posiadam wyżej wymienioną etykietkę przyklejoną do swojego życia. Uczęszczałem na taką terapię 2 i pół roku. Sporo również czytałem i o zgrozo miałem okazję poznać osobę po takiej terapii. Czemu o zgrozo? Bo to strasznie trudna istota i... wszystkich chętnie by wysłała na terapie. W jej podejściu kryje się pewien ciekawy wniosek. Lista cech jaką można wcisnąć pod syndrom DDA może sugerować że wszyscy jesteśmy DDA.

Co do mojej historii, to na terapii dowiedziałem się m.in. tego że  wszystkie moje problemy wewnętrzne z którymi musiałem się borykać to wynik alkoholizmu w domu.

Na przykład nieśmiałość i brak pewności siebie. Nie wzięło się to z tego że byłem potworne gnębiony w szkole i pasowany na syna sprzątaczki. To że kilka razy zostałem pobity w szkole i raz nawet zbiorowo nie miało znaczenia. Znaczenie miał bełt w domu który wypalił mi mózg.

Jak wyglądał alkoholizm moich rodziców w moim dzieciństwie?

Bywało różnie... Czasem naprawdę widywałem fatalne akcje. Jednak "wychowała mnie ulica" - tak mógłbym to określić. Bardzo mocno korzystałem z tego że moi rodzice mieli na mnie wylane a koledzy z podwórka byli bardzo przyzwoici. Czerpałem wzór od nich i ich rodzin. Stało się to takim moim ideałem.

Mam sporo słabości. Jestem pewien że można je zaliczyć do syndromu DDA bo czego nie można?

Warto zadać sobie też pytanie czy posiadanie słabości jest czymś złym? Psychologia strasznie stygmatyzuje nasze słabości psychiczne. Ja nie jestem idealny ale takiego siebie akceptuje. Jak ktoś ma z tym problem, to jego sprawa.

Co ciekawe, część ze słabości takich jak np. nieśmiałość i brak pewności siebie "wyleczyłem" na studiach. Byłem pod opieką wielu wykwalifikowanych kolegów i wykładowców którzy jeszcze mocniej rozpalili moje zamiłowanie do dziedziny  którą obecnie się zajmuję.

Co dała mi terapia? Świadomość że mój terapeuta wie więcej na mój temat ode mnie np. że lubię grać na komputerze mimo że nienawidzę gier, że jest mi smutno kiedy nie jest mi smutno i że powinienem być wyznawcą jakiejś religii a ateizm to wynik... f*ck!!! ALKOHOLIZMU RODZICÓW.

Oczywiście pojawia się też trochę absurdów w DDA które pojawiły się i u mnie np. jeśli pijesz alkohol to dla tego bo jesteś DDA, jeśli nie pijesz to też dlatego bo jesteś DDA i boisz się alkoholu. Ja np. nie piję alkoholu wcale. No tak w 99%. Bo? Jestem DDA. Jakakolwiek argumentacja jest... zbędna bo wynika z bycia DDA. Tylko nie mów np. że okazjonalnie wypijesz kawę z winem bo zaliczysz skłonność do alkoholizmu i będzie odwrotnie.

Alkoholizm jest dosyć specyficznym uzależnieniem. Od alkoholu można uzależnić się na wiele sposobów. Np. w toksycznym związku z alkoholikiem, presji otoczenia, chęci odreagowania np. na mobbing w pracy, imprezowy sposób bycia, uwarunkowania czasowe i kulturowe (w dawnych czasach alkohol lał się hektolitrami i jeśli by się zastanowić to wszyscy jesteśmy potomkami alkoholików) itd itd... można by długo wymieniać.

Ten syndrom zamiata wszystko  w jedną szufladę. Co istotne (i mam nadzieję że tak zostanie) nie dostał się do DSM ani ICD z czego wynika że nie jest to problem psychiczny i tego się nie leczy.

Nie mieć DDA tylko być DDA - to określenie daje do myślenia... To głupi stygmat na którym próbują dorobić kiepscy psychologowie lub ludzie którzy (statystyki są brutalne) próbują "leczyć" siebie "lecząc" innych.

 

To tak słowem wstępu i... NIE JESTEM DDA. 🙂

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Również mam wątpliwości co do istnienia DDD/DDA przecież te kryteria są tak szerokie, że można by pod to podpiąć prawie każdego człowieka. Poza tym osobiście znam wiele osób z rodzin alkoholowych, które zdają się być wręcz przeciwieństwem DDA (np. osoby pewne siebie, asertywne i pozbawione lęków) Jestem jednak pewna, że wysyłając ich do jakiegokolwiek psychologa zaraz by im wmówiono jakieś inne cechy DDA.

Alkoholizm rodziców pewnie ma wpływ na psychikę dzieci ale robienie z tego całego syndromu i wrzucanie wszystkich do schematu jednego wora to raczej nieporozumienie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Szkoda, że nie byliście w domu moich rodziców ich dziećmi. Nie musielibyście się teraz zastanawiać, po prostu szybko byście kompletnie zwariowali. A u mnie nie było alkoholu. Dobrze mówić, jak się samemu nie doświadczyło. Albo miało jakiekolwiek wsparcie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

34 minuty temu, Kleopatra napisał:

Szkoda, że nie byliście w domu moich rodziców ich dziećmi. Nie musielibyście się teraz zastanawiać, po prostu szybko byście kompletnie zwariowali. A u mnie nie było alkoholu. Dobrze mówić, jak się samemu nie doświadczyło. Albo miało jakiekolwiek wsparcie.

A skąd możesz wiedzieć jakie miałem dzieciństwo i czy miałem wsparcie? No i... nie umniejszam Twojej traumy... Nigdzie też nikt tu nie napisał że traumatyczne doświadczenia nigdy nie zostawiają śladu na psychice.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, mark123 napisał:

Może nie jest tak, że syndrom DDA nie istnieje w ogóle, ale nadużywa się jego przypisywanie. Mnie chciano wcisnąć, że jestem DDA tylko ze względu na rodzica alkoholika i mimo, że zaznaczałem, że moje dzieciństwo nie był nawet w jednym procencie trudne.

Mógłbyś nieco bardziej rozwinąć myśl? Czemu Twoim zdaniem jednak istnieje i czemu nie dotyczy Ciebie? Wg założeń tego zmyślonego zabobonu wystarczy mieć 1 rodzica alkoholika.

Edytowane przez psychosceptyk

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cytat

jednak "wychowała mnie ulica" - tak mógłbym to określić. Bardzo mocno korzystałem z tego że moi rodzice mieli na mnie wylane a koledzy z podwórka byli bardzo przyzwoici. Czerpałem wzór od nich i ich rodzin. Stało się to takim moim ideałem

Np. Ty miałeś wsparcie od kolegów, gdziekolwiek jakąkolwiek normalność. Mnie nie obchodzi, czy mam etykietę DDD, ale moje problemy rozpanoszyły się przez sytuację rodzinną. Wszyscy wiedzieli, słyszeli wrzaski. Nikt nie zaingerował.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

17 minut temu, Abigail_1Sm25 napisał:

Np. Ty miałeś wsparcie od kolegów, gdziekolwiek jakąkolwiek normalność. Mnie nie obchodzi, czy mam etykietę DDD, ale moje problemy rozpanoszyły się przez sytuację rodzinną. Wszyscy wiedzieli, słyszeli wrzaski. Nikt nie zaingerował.

Widzę, że wiesz o moim życiu więcej ode mnie. To ciekawe... No u mnie zareagowali. I to bardzo skutecznie... połknąłem około setkę tabletek. 🙂

Niczego nikomu nie zawdzięczam. Wszystko co osiągnąłem to wyłącznie moja praca.

Edytowane przez psychosceptyk

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Abigail_1Sm25, zarówno gadki psychologów o DDA jak i takie pospolite generalizowanie mnie irytuje.

Dla twojej informacji i pokrótce streszczajac, mój ojciec nie był alkoholikiem, był zulem. Kiedy w wieku 5-6 lat zaczęłam przejawiać pierwsze cechy nerwicy (drżenie rąk, tiki nerwowe, płacz) byłam wystawiana przez matkę na posmiewisko rodzeństwa, które wyzywalo mnie wtedy od czubow i psycholi. Kiedy dochodziło u mnie do ataku paniki lub przejawy emocji jak złość czy gwałtowny placz, wtedy matka mnie wiązała (oczywiście po uprzednim wpierdolu, chociaż w sumie i nierzadko również  po) Ojciec zazwyczaj był nieprzytomny ale jeśli nie, to niewzruszenie w tym czasie oglądał telewizję, wolałam jednak to niż jak był choć trochę na chodzie bo wtedy stał zarzygany i zaszczany pod moja szkoła i zebrał ode mnie pieniędze albo żarcie ze stołówki, i to wszystko na oczach rozbawionych rówieśników. Kiedy w domu wyszlo, że byłam molestowana, to wtedy kpiny i drwiny nie miały końca, jeśli tylko się odezwałam w sposób, który się im nie podobał to słyszałam na to "riposte"w stylu:  "idź się ruchać z x" Wiedzieli, że to mnie wytrąca z równowagi a wtedy było kolejne wiązanie, tluczenie i ostateczne drwiny z leżącej na ziemi, skrepowanej wariatki. No tak miałam super wsparcie, a wszyscy inni mieli ode mnie na pewno gorzej, i w ogóle są najbardziej pokrzywdzeni przez los,  przecież zawsze muszą myśleć tak samo. 

Może się to nie wszystkim spodoba ale nie mam DDA. Inne zaburzenia może i owszem, ale nie te których tak bardzo pragną terapeuci.  

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@arosa Gnojki stygmatyzowały Cię z powodu rodziców a dziś próbują terapeuci...

@Abigail_1Sm25 Spójrz jakie to fajne i pocieszające. Bo tu nie mówi się tylko o syndromie który właściwie guano znaczy tylko... "Jesteś DDA" - przed i po terapii.

Do tego dochodzi inny problem. Arosa może/mogła potrzebować pomocy. Zabawa w gusła i ściemnianie to kiepski pomysł bo tu liczy się często czas. Zniszczone lata, i brak sił który może doprowadzić do różnych rzeczy.

Co do rówieśników...

@arosa jak przeczytałem to co napisałaś... z łzami przypominam sobie szkołę podstawową...

Pamiętam jak koleżanka wykrzyczała (nie mam zielonego pojęcia skąd o tym wiedziała) że byłem w domu dziecka. Ile razy byłem bity i raz nawet zbiorowo... Nauczyciele wiedzieli. Do tego pasowanie na syna sprzątaczki.

Takie bydło dorasta i staje się częścią społeczeństwa... To straszne... To co zrobili Ci Twoi rodzice to bandytyzm. Mam nadzieję że trafili do pierdla. Mam nadzieję że dobrze Ci w życiu idzie. Życzę Ci szczęścia z całego serducha!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

21 godzin temu, psychosceptyk napisał:

Mógłbyś nieco bardziej rozwinąć myśl? Czemu Twoim zdaniem jednak istnieje i czemu nie dotyczy Ciebie? Wg założeń tego zmyślonego zabobonu wystarczy mieć 1 rodzica alkoholika.

Nie twierdzę na sto procent, że istnieje, ale być może istnieje, bo wychowanie w alkoholowej rodzinie może mieć wpływ na dziecko.

A nie dotyczy mnie, bo nie miałem trudnego dzieciństwa, nie byłem w żaden sposób zaangażowany w awantury rodziców

Wiem, że według "standardowych" założeń wystarczy po prostu mieć przynajmniej jednego rodzica alkoholika. Ale samo to, że dziecko wychowuje się w domu, w którym jeden rodzic jest alkoholikiem, nie musi mieć na nie żadnego większego wpływu na nie, dziecko może być nawet w miarę szczęśliwe. To, że ktoś jest alkoholikiem nie oznacza, że stosuje przemoc, a jeśli stosuje, to niekoniecznie na dziecku

Uważam, że jeśli syndrom DDA istnieje, to można go mieć wtedy, jeśli spełnione są dwa warunki, było się wychowywanym w domu, w którym przynajmniej jeden rodzic był alkoholikiem oraz przemoc fizyczna lub emocjonalna lub słowna stosowana była bezpośrednio na dziecku

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cytat

Ale samo to, że dziecko wychowuje się w domu, w którym jeden rodzic jest alkoholikiem, nie musi mieć na nie żadnego większego wpływu na nie, dziecko może być nawet w miarę szczęśliwe

Przyjaciółka posypała się w wielu 28 lat, wcześniej twierdziła, że mimo wszystko dało się żyć (ma fajną mamę).Zaprzeczała w głowie wszystkiego, panicznie bała się kłótni i konfliktów. "Jak będę grzeczna, to tata przestanie pić".

U mnie była psychiczna, czasem też fizyczna.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

10 godzin temu, mark123 napisał:

Nie twierdzę na sto procent, że istnieje, ale być może istnieje, bo wychowanie w alkoholowej rodzinie może mieć wpływ na dziecko.

A nie dotyczy mnie, bo nie miałem trudnego dzieciństwa, nie byłem w żaden sposób zaangażowany w awantury rodziców

Wiem, że według "standardowych" założeń wystarczy po prostu mieć przynajmniej jednego rodzica alkoholika. Ale samo to, że dziecko wychowuje się w domu, w którym jeden rodzic jest alkoholikiem, nie musi mieć na nie żadnego większego wpływu na nie, dziecko może być nawet w miarę szczęśliwe. To, że ktoś jest alkoholikiem nie oznacza, że stosuje przemoc, a jeśli stosuje, to niekoniecznie na dziecku

Uważam, że jeśli syndrom DDA istnieje, to można go mieć wtedy, jeśli spełnione są dwa warunki, było się wychowywanym w domu, w którym przynajmniej jeden rodzic był alkoholikiem oraz przemoc fizyczna lub emocjonalna lub słowna stosowana była bezpośrednio na dziecku

@mark123 Mam nadzieję że nie odbierzesz mojej wypowiedzi jako ataku i krytyki - nie taki mam cel. Zastanawiam się czy nie myślisz czasem w taki sposób, że "ja tego syndromu nie mam, ale skoro ktoś mówi że jest to zapewne ma rację". hmmm?

Musi być przemoc i alkohol... a co jeśli jest przemoc bez alkoholu? Co jeśli dziecko jest ofiarą przemocy poza domem? Wówczas nie musi to wpłynąć na psychikę?

Co do tego ma alkohol? Może być źródłem demoralizacji - zgadzam się! Jednak demoralizację często też wynosi się od znajomych. To znajomi zapraszają na papieroska, alkohol, ziółko albo wciągnąć kreskę. No i dom rodzinny często nie ma tu nic do tego. Ba! Mnie mój dom z dzieciństwa nauczył tego jak nie powinien wyglądać dom w dorosłości. Myślę że skutecznie....

 

7 godzin temu, tosia_j napisał:

a jeśli rodzina nie pije a tez stosuje przemoc psychiczną, to juz sie nie jest DDA, ale tez sie nie jest zdrowym 

@tosia_j a jeśli w wieku 10 albo 11 lat (nie pamiętam dokładnie) zostało się skopanym w szkole przez kilka osób nawet na oczach nauczycieli i nikt nie zareagował i cały dzień po tym się wymiotowało to jest się zdrowym psychicznie? W czym tkwi różnica?

Ludzie są różni... niektórym trafi się jakiś zespół stresu pourazowego i zaburzenia lękowe, innemu nie trafi się nic. To zależy od siły psychiki i setek okoliczności.

Jednak pchanie osoby potrzebującej w bzdurne, zabobonne 12 kroków to tragedia. Taka osoba potrzebuje pomocy a nie ściemy że ktoś jej pomógł i może sobie iść.

7 godzin temu, Abigail_1Sm25 napisał:

U mnie była psychiczna, czasem też fizyczna.

@Abigail_1Sm25 ja też byłem bity. Moja matka kiedyś tak tłukła mnie paskiem po głowie że aż skóra pękła i krew lała się potokiem. Była trzeźwa wtedy więc... to się nie liczy? xD

...i żyję... mam się dobrze... Czerep się zagoił. I nie śni mi się to po nocach i nigdy nie śniło w przeciwieństwie do mojej wychowawczyni z podstawówki. To była trauma... Śniła mi się kilka razy jako diabeł jak chodziłem do gimnazjum... Raz to pamiętam że we śnie goniła mnie z siekierą po szkolnym korytarzu. Kawał zwyrodniałej szmaty z niej był. Wykorzystywała fakt że jestem z takiej a nie innej rodziny i... Chyba rodzice z "dobrych" domów którzy dawali koperty byli oburzeni tym że dostawałem lepsze oceny od ich latorośli i trzeba było mnie złamać...

Moja podstawówka to była trauma... Gadałem o tym z nimfomanką na terapii DDA a ona się upierała że to wina alkoholu.

Przez to źle reaguję gdy widzę jak ktoś znęca się nad słabszymi. Mojemu koledze raz w dziób zasunąłem  jak zaczepił jakiegoś dzieciaka na ulicy który po prostu sobie szedł. I tak się pohamowałem bo złość we mnie wybuchła. To było też w latach gimnazjalnych. To taki mój demon który może we mnie wyzwolić agresję.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@mark123 Tak swoją drogą, level demoralizacji jakiego można doświadczyć np. pracując w korpo... bywa bardziej srogi niż... ekhmmm...

Często ludzie  mają błędne wyobrażenie. Że jak ludzie z "dobrego środowiska" to np. nie pudrują noska czy nie stukają się nawet w pracy jak króliki, nie stosują przemocy etc etc.

Ja mam w swoim życiorysie zmianę pracy w skutek mobbingu, a dewiantów jakich tam zatrudniano... masakra :D

To właśnie moje doświadczenia życiowe sprawiły że postawiłem granicę i nie starałem się "robić kariery".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cytat

@mark123 Mam nadzieję że nie odbierzesz mojej wypowiedzi jako ataku i krytyki - nie taki mam cel. Zastanawiam się czy nie myślisz czasem w taki sposób, że "ja tego syndromu nie mam, ale skoro ktoś mówi że jest to zapewne ma rację". hmmm?

Nie, po prostu nie twierdzę, że syndrom DDA nie istnieje, ale ze względu na obecną chorą modę na wyolbrzymianie delikatności psychiki dziecka, podchodzę do tego syndromu częściowo sceptycznie. Trudno jest ustalić, czy jak ktoś ma zaburzenia, to ma je przez wychowanie, czy przez wiele różnych rzeczy. No może w przypadku skrajnej patologii w rodzinie, sprawa jest dość jasna. Teraz mi przyszła taka myśl, że jeśli przypisywać syndrom DDA (albo DDD) to do osób, które wychowywane były w skrajnie patologicznych warunkach. W pozostałych przypadkach przyczyny zaburzeń to może być skumulowany miks różnych rzeczy.

Cytat

Musi być przemoc i alkohol... a co jeśli jest przemoc bez alkoholu? Co jeśli dziecko jest ofiarą przemocy poza domem? Wówczas nie musi to wpłynąć na psychikę?

We wcześniejszym poście odnosiłem się do rodzin alkoholowych. Każda przemoc, może, ale nie musi wpłynąć na psychikę dziecka, no chyba, że przemoc jest skrajna, to raczej zawsze ma wpływ. I nie tylko przemoc może wpłynąć na psychikę dziecko. Sporo ludzi (nawet psychologów) nie zdaje sobie sprawy, ale można mieć też "za bardzo" szczęśliwe dzieciństwo i ono również niesie ryzyko istotnych szkód w psychice.

Cytat

Często ludzie  mają błędne wyobrażenie. Że jak ludzie z "dobrego środowiska" to np. nie pudrują noska czy nie stukają się nawet w pracy jak króliki, nie stosują przemocy etc etc.

Wiem, że ludzie mają podobne "zapędy" oz każdego środowiska. Nawet w czterech ścianach rezydencji miliarderów może dziać się np. rodzinne piekło.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

18 godzin temu, mark123 napisał:

Teraz mi przyszła taka myśl, że jeśli przypisywać syndrom DDA (albo DDD) to do osób, które wychowywane były w skrajnie patologicznych warunkach. W pozostałych przypadkach przyczyny zaburzeń to może być skumulowany miks różnych rzeczy.

A nie uważasz że przypisywać diagnozy powinno się na podstawie problemów zdrowotnych a nie na podstawie tego kto z kim dorastał i w jakim środowisku się obracał?

No i... czym jest ten syndrom DDA jeśli nie zabobonami? Nie uważasz że np. dziecko z nerwicą lepiej leczyć na nerwicę a nie na syndrom DDA w którym zawiera się wszystko, tj. nerwice, zaburzenia osobowości i depresje?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 3.09.2018 o 23:55, psychosceptyk napisał:

@arosa
@Abigail_1Sm25

@arosa

 

Takie bydło dorasta i staje się częścią społeczeństwa... To straszne... To co zrobili Ci Twoi rodzice to bandytyzm. Mam nadzieję że trafili do pierdla. Mam nadzieję że dobrze Ci w życiu idzie. Życzę Ci szczęścia z całego serducha!

Dzięki. Muszę przyznać, że pomimo tego co przeżyłam, to mam się teraz dosyć nieźle, choćby nawet ze względu, że nie dostrzegam w sobie syndromu DDA/DDD :P Z drugiej strony zgadzam się z tym co napisałeś na samym początku. W takich rodzinach jak moja zwykle wyrasta kolejne patologiczne bydło co infekuje całe społeczeństwo, jestem za przymusową kastracją i aborcją w takich przypadkach. Niestety w katolibanie nigdy nie zostanie to urzeczywistnione.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

13 godzin temu, arosa napisał:

....W takich rodzinach jak moja zwykle wyrasta kolejne patologiczne bydło co infekuje całe społeczeństwo, jestem za przymusową kastracją i aborcją w takich przypadkach. ....

Czym charakteryzuje się owo "patologiczne bydło"?

Kto powinien decydować o przymusowej kastracji?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×