Skocz do zawartości
Nerwica.com

A może ucieczka?


uvw

Rekomendowane odpowiedzi

Cześć!

Mam dosyć swojego życia. Nie chcę go skończyć tylko je zmienić. Całkowicie. Tak w stu procentach. Wstać, ubrać się, wyjść i więcej nie wracać. Zacząć wszystko od nowa na drugim końcu świata. Czy jest tu ktoś, kto postąpił w ten sposób i może mi powiedzieć, czy było warto?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość weltschmerz

Taki pierwszy impuls, dobrze że jest.

Natomiast zgadzam się z przedmówcą, że zmienisz miejsce zamieszkania, całkowicie przemeblujesz swoje życie, zrobisz może nawet postępy w radzeniu sobie z życiem i...

Obudzisz się po kilku miesiącach z tym samym dołem i poczuciem pustki, co wcześniej.

Skąd wiem? Bo sam przerabiałem. Oczywiście nie w Australii ani Kanadzie. Ale zasada podobna.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

15 minut temu, weltschmerz napisał:

Taki pierwszy impuls, dobrze że jest.

Natomiast zgadzam się z przedmówcą, że zmienisz miejsce zamieszkania, całkowicie przemeblujesz swoje życie, zrobisz może nawet postępy w radzeniu sobie z życiem i...

Obudzisz się po kilku miesiącach z tym samym dołem i poczuciem pustki, co wcześniej.

Skąd wiem? Bo sam przerabiałem. Oczywiście nie w Australii ani Kanadzie. Ale zasada podobna.

A mogę wiedzieć, co wcześniej było nie tak z Twoim życiem, że postanowiłeś je zmienić uciekając?

Bo widzisz, u mnie nie tak jest prawie wszystko co wiąże się z moim aktualnym miejscem zamieszkania. Mam za sobą kilku i kilkunastoletnie pobyty w różnych miejscach w Polsce, ale nigdzie nie było mi źle. Nie mówię, że miejscowość, w której mieszkam jest odpowiedzialna za moje samopoczucie, bo to byłoby niedorzeczne. Chodzi tu raczej o sumę osób, zdarzeń i okoliczności, które wiążą się z tym miejscem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość weltschmerz

Zawsze chciałem wynieść się z Polski i spróbować życia za granicą. Nie odpowiadają mi po prostu różne cechy życia w Polsce.

Na razie się udaje, jakiś czas temu się mocno pogubiłem i próbowałem powrócić. Rozsądek wziął górę, znów wyjechałem. Nie chcę wracać. Ale nie jest to lek na całe zło.

Edytowane przez weltschmerz

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wnioskuję, że skoro wróciłeś, to nie odciąłeś się całkowicie od tego co było w Polsce. Dobrze myślę?

Ja mam wręcz przeciwnie. Kocham ten kraj i mogę oddać za niego życie. Problemem jest rodzina, która przyprawia mnie o stan, którego nawet nie potrafię nazwać, ale jest emocjonalną porażką.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość weltschmerz

Ja odwrotnie - mam rodzinę, bliższą i dalszą, która nie wzbudza we mnie większej niechęci. Natomiast kraju po prostu nie lubię i tyle. Oczywiście nigdy nie mam zamiaru wyprzeć się tego, że jestem Polakiem, chyba że powtórzy się coś w rodzaju inwazji na Zaolzie, do czego, mam nadzieję, nie dojdzie nigdy.

Moje nieliczne uzdolnienia predestynują mnie do emigracji, na której sam mogę skorzystać i spędzić życie szczęśliwiej niż w ojczyźnie. Dlatego jest to dla mnie punkt, który muszę zaliczyć, by wyjść z depresji.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Też chciałem tego spróbować. Właściwie na pewien czas nawet wdrożyłem w życie. Prawda taka, że to co mamy w głowie, zawsze będzie przy nas, niezależnie od miejsca pobytu. Muszę zgodzić się z @Lilith - powtarzamy schematy... Ale ogólnie fajnie jest mieć jakikolwiek plan na siebie i pomysł jak się ratować.

Czytając ten temat, od razu przypomniał mi się wierszyk dla dzieci - który zresztą bardzo mi się podoba:

"Pewnego dnia
wyjdę z domu o świcie,
tak cicho,
że nawet się nie zbudzicie.
I pójdę,
i będę wędrować po świecie,
i nigdy mnie nie znajdziecie."  

:D:D:D

 

 

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 14.08.2018 o 22:32, uvw napisał:

Problemem jest rodzina, która przyprawia mnie o stan, którego nawet nie potrafię nazwać, ale jest emocjonalną porażką.

Ciekawe co piszesz, możesz to rozwinąć?

Co masz na myśli, mówiąc "emocjonalna porażka" ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość weltschmerz
W dniu 15.08.2018 o 08:35, Lilith napisał:

Próbowałam tego. Jeździłam po kraju i guzik to dało, ponieważ schemat, który powtarzałam był ciągle ten sam. Dopiero po rozpracowaniu go udało się wprowadzić zmiany. Nie w każdym aspekcie zycia - ale w części na pewno.

Tak, ja to też znam. Owszem, poczucie satysfakcji z tego, że daje się radę daleko od domu jest i może wpływać na samoocenę, ale bez przepracowania siebie samego będziemy nadal tkwić w depresji i dołach, tylko w innym mieście i to koniec końców cała różnica.

Zagranica o tyle lepsza, że to jakby wyższy level i oczywiście więcej kasy, bo przecież nie jeździmy tam, gdzie zarabia się mniej w innych celach niż turystyczne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość weltschmerz

Znowu myślę o twardym resecie, nowym początku w nowym miejscu, z odcięciem się od porażek i rozpoczęciem na nowo z czystą kartą. Oczywiście bez odcinania się od kontaktów rodzinnych i towarzyskich, ale w dzisiejszych czasach chyba łatwiej niż kiedykolwiek utrzymywać je na odległość.

Myślenie o tym, co w końcu ze sobą poczynić zabiera mi strasznie dużo energii.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, weltschmerz napisał:

Myślenie o tym, co w końcu ze sobą poczynić zabiera mi strasznie dużo energii.

Witaj w klubie. Też tak mam. To wina organizmu, mózg z całego ciała potrzebuje najwięcej energii ;)

4 godziny temu, weltschmerz napisał:

Znowu myślę o twardym resecie, nowym początku w nowym miejscu, z odcięciem się od porażek i rozpoczęciem na nowo z czystą kartą.

Jeżeli niedawno nie zdarzyła Ci się jakaś poważna tragedia to nie polecam. Sam wiele razy tak robiłem, to dobra droga by zostać samemu i stracić tych co się ma.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość weltschmerz
44 minuty temu, SarkastyczneSerce napisał:

Jeżeli niedawno nie zdarzyła Ci się jakaś poważna tragedia to nie polecam. Sam wiele razy tak robiłem, to dobra droga by zostać samemu i stracić tych co się ma.

No, ale jakoś sygnału do powrotu nie odtrąbiłeś, tylko robisz swoje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 14.08.2018 o 22:32, uvw napisał:

Problemem jest rodzina, która przyprawia mnie o stan, którego nawet nie potrafię nazwać, ale jest emocjonalną porażką.

Też kiedyś zwiałam. W momencie w którym nie wiedziałam, że to co mi się dzieje to są ataki paniki. Wtedy winą za ataki obwiniałam rodziców i wszystkie kłody które, z jakiegoś powodu, rzucają mi pod nogi gdy wiedzą, że mam pracę. Jakie było moje zdziwienie gdy na emigracji dostałam ataku. Najdłuższy atak paniki jaki miałam, dużo godzin powrotu do domu :D 

Brak bankomatu na stacji kolejowej więc brak kasy na bilet i by zapłacić taksiarzowi, brak kantoru, ucieknięty pociąg, wymiana polskiej waluty (bo warta) za bilet który kupiła mi konduktorka za własne pieniądze. Przesiadki nie wiem gdzie i ci wspierający bliscy którzy nie chcieli podać nr pociągu ze strony pkp bo mieli gości więc nie mieli czasu! Pani na zagranicznej kolei nie znajdowała tego pociągu w systemie a nie mówiłyśmy w żadnym wspólnym języku, smartfona nie miałam do tłumaczenia. Piękne wspomnienia :D Nigdy wcześniej ani później widok muru z grafiti GKSu tak mnie nie cieszył jak wtedy gdy dotarłam do domu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×