Skocz do zawartości
Nerwica.com

Ludzie żyjący na wsi są szczęśliwsi od mieszkańców miast


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

wies.jpg?itok=xom0EOze

Mimo że miasto to świat rozrywki, wydarzeń kulturowych, dodatkowo obfitujący w szeroki wybór punktów gastronomicznych i innych udogodnień, ludzie żyjący na wsi okazują się być bardziej szczęśliwi. Tak przynajmniej wynika z nowych badań, przeprowadzonych przez naukowców z Kanady.

Naukowcy z Vancouver School of Economics oraz Uniwersytetu McGill postanowili przeprowadzić badania rozstrzygające odwieczny spór na temat tego gdzie jakość życia jest lepsza – na wsi czy w mieście.

W latach 2009-2014 przeprowadzono ankietę na temat zadowolenia z życia u 400 tysięcy osób. Odpowiedzi powiązano z danymi demograficznymi, dotyczącymi uczestników. Poziom szczęścia ankietowanych mierzono w skali od 1 do 10. W najmniej szczęśliwych regionach wynosił on 7,04, a w najbardziej szczęśliwych 8,96 – może to sugerować, że ludzie z reguły są całkiem szczęśliwi lub nie chcą przyznać się do tego, że nie są.

wies2.jpg?itok=9hkjziVg

Ogólnie rzecz biorąc, najszczęśliwsze i najmniej szczęśliwe społeczności miały podobne średnie dochody, poziom wykształcenia, stopę bezrobocia oraz poziom zaufania społecznego. Wykazano za to, że szczęśliwsi ludzie posiadali krótszy czas dojazdu do pracy, przeznaczali mniejszą część swoich dochodów na wydatki mieszkaniowe, rzadziej się przeprowadzali oraz migrowali. Wskazano także jeszcze jedną zależność.

Wyniki osób najszczęśliwszych korelowały z ich wyższym poczuciem przynależności społecznej oraz  zamieszkaniem w obszarze o mniejszej gęstości zaludnienia, co doprowadziło autorów badania do wniosku, że życie w mieście jest z reguły mniej szczęśliwe. Mimo wszystko naukowcy uprzedzają, że ich badania wykazały jedynie korelację i nie mogą być traktowane jako ostateczny osąd.

Źródło: https://tylkomedycyna.pl/wiadomosc/ludzie-zyjacy-na-wsi-sa-szczesliwsi-od-mieszkancow-miast

--------------------

Na wykopie jak zwykle komentarze, że to dlatego, że są głupsi - dlatego szczęśliwsi ;) 

 No może mniej wykształceni, mniej oczekują od życia ;)  Pozwolę sobie wkleić komentarz jednego z wykopowiczów: 

 

Cytat

madmanlabs napisał:

czekaj czekaj. Ale kto tu jest głupi? Na wsi:

* mam duży dom z 5 pokojami, 2 łazienkami, 2 kuchniami, poddaszem, dużym ogródkiem, dużą ilością ziemi (relatywnie, 20 hektarów wystarczy na rodzinę ale nie żeby zbijać z tego kokosy) 
* mam basen, któregoś razu wpadliśmy na pomysł żeby taki zrobić
* co weekend są u mnie znajomi, robimy grilla, kąpiemy się, wylegujemy się na słońcu
* mam relatywnie szybki internet (całe 50mb/s, niestety na jednym odcinku są kable naziemne i nie da się jak na razie więcej) 
* mnóstwo przestrzeni 
* ciszę i spokój, największy hałas to świerszcze i szczekający gdzieś pies
* sąsiadów których znam od dziecka i którzy trzymają się razem, za młodu pamiętam jak jeszcze nie mieliśmy kombajnu do ziemniaków jak szło się w 30 osób ramię w ramię i zbierało się ziemniaki z pola. A wieczorem rozpalało się ogniska i wcinało ziemniaki z nich razem z masełkiem
* bimber, wino, wszystko swoje, czyściutkie i smaczne 
* domowe warzywa, domowe owoce, domowe wędliny, świeże mleko, wszystko smaczne i zdrowe 
* dużo pracy fizycznej która w towarzystwie tak nie ciąży a sprawiała że mimo wpieprzania talerze frytek od czasu do czasu nie miałem opony

Przeprowadziłem się do Warszawy i co widzę? 

* ludzi zamkniętych na 30 metrach kwadratowych
* te 30 metrów umoczyło ich w kredyt na 30 lat
* którzy nie znają sąsiada mającego drzwi 2 metry dalej
* którzy nie mają gdzie rozpalić grila
* którzy ze znajomymi idą do baru chlać żeby rano się wkurzać na kaca
* chodzącymi do pracy za biurkiem na 8 godzin i siedząc w niej 12h
* którzy wiecznie się gdzieś śpieszą
* godzinę szukają miejsca parkingowego albo stoją w korku
* którzy to wszystko co pisałem wyżej oddali żeby mieć blisko do kina, na koncert i żeby zarabiać lepiej

Generalnie wiem że jak nabije kilka latek więcej i znudzi mi się życie w biegu - wracam na wieś.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Liber 📕 słuchaj.To jest tak.Fajnie co to napisałeś.Owszem,w mieście masz też plusy.

Bo,życie na wsi to nie tylko sielanka.Ale,to sam wiesz.Chyba,no tak.

Ja znam,ludzi ze wsi.Całkiem sporo.Oni są apolityczni.

Wiecie,mało ich ciekawią afery podsłuchowe.Mało,wcale.

Reprywatyzację też,mało ich obchodzą.

KRS też nie.Konfilkt POlski z UE

,a zaraz Carlosbueno.Napiszę,że samo lewactwo mieszka na wsi.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 18.06.2018 o 18:30, Liber8 napisał:

wies.jpg?itok=xom0EOze

Mimo że miasto to świat rozrywki, wydarzeń kulturowych, dodatkowo obfitujący w szeroki wybór punktów gastronomicznych i innych udogodnień, ludzie żyjący na wsi okazują się być bardziej szczęśliwi. Tak przynajmniej wynika z nowych badań, przeprowadzonych przez naukowców z Kanady.

Naukowcy z Vancouver School of Economics oraz Uniwersytetu McGill postanowili przeprowadzić badania rozstrzygające odwieczny spór na temat tego gdzie jakość życia jest lepsza – na wsi czy w mieście.

W latach 2009-2014 przeprowadzono ankietę na temat zadowolenia z życia u 400 tysięcy osób. Odpowiedzi powiązano z danymi demograficznymi, dotyczącymi uczestników. Poziom szczęścia ankietowanych mierzono w skali od 1 do 10. W najmniej szczęśliwych regionach wynosił on 7,04, a w najbardziej szczęśliwych 8,96 – może to sugerować, że ludzie z reguły są całkiem szczęśliwi lub nie chcą przyznać się do tego, że nie są.

wies2.jpg?itok=9hkjziVg

Ogólnie rzecz biorąc, najszczęśliwsze i najmniej szczęśliwe społeczności miały podobne średnie dochody, poziom wykształcenia, stopę bezrobocia oraz poziom zaufania społecznego. Wykazano za to, że szczęśliwsi ludzie posiadali krótszy czas dojazdu do pracy, przeznaczali mniejszą część swoich dochodów na wydatki mieszkaniowe, rzadziej się przeprowadzali oraz migrowali. Wskazano także jeszcze jedną zależność.

Wyniki osób najszczęśliwszych korelowały z ich wyższym poczuciem przynależności społecznej oraz  zamieszkaniem w obszarze o mniejszej gęstości zaludnienia, co doprowadziło autorów badania do wniosku, że życie w mieście jest z reguły mniej szczęśliwe. Mimo wszystko naukowcy uprzedzają, że ich badania wykazały jedynie korelację i nie mogą być traktowane jako ostateczny osąd.

Źródło: https://tylkomedycyna.pl/wiadomosc/ludzie-zyjacy-na-wsi-sa-szczesliwsi-od-mieszkancow-miast

--------------------

Na wykopie jak zwykle komentarze, że to dlatego, że są głupsi - dlatego szczęśliwsi ;) 

 No może mniej wykształceni, mniej oczekują od życia ;)  Pozwolę sobie wkleić komentarz jednego z wykopowiczów: 

 

 

Nawet nie wiesz, jak bardzo Ci zazdroszczę mieszkania na wsi, chłopie.

Nie wiem, co spowodowało, że przeprowadziłeś się do miasta (i w dodatku do Warszawy), ale ja mieszkam w mieście co najmniej o połowę mniejszym od niej i czuję się totalnie źle.

Gdybym miał pomysł na to, co zrobić, aby utrzymać się godziwie na wsi to nawet nie zastanawiałbym się dłużej i to zrobił.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 19.06.2018 o 17:33, wiejskifilozof napisał:

Liber 📕 słuchaj.To jest tak.Fajnie co to napisałeś.Owszem,w mieście masz też plusy.

Bo,życie na wsi to nie tylko sielanka.Ale,to sam wiesz.Chyba,no tak.

Ja znam,ludzi ze wsi.Całkiem sporo.Oni są apolityczni.

Wiecie,mało ich ciekawią afery podsłuchowe.Mało,wcale.

Reprywatyzację też,mało ich obchodzą.

KRS też nie.Konfilkt POlski z UE

,a zaraz Carlosbueno.Napiszę,że samo lewactwo mieszka na wsi.

 

Dużo tu o mnie - polityka mało mnie obchodzi, jestem apolityczna. Daleka jestem jednak od braku świadomości, mimo że jestem nerdem bez tv, nie wchodzę specjalnie na strony informacyjne. Dlaczego nie zajmuję stanowiska w dyskusjach politycznych? Bo nie mam na to czasu. Moje aktualne priorytety są następujące: moi bliscy -> moje zdrowie -> moje życie -> długo, długo nic -> reszta świata. Dodam tutaj, że w kategorii 'moje życie' wpisuję moje życie osobiste, hobby, ale wartości, które są dla mnie ważne - działalność społeczna, moje bezpośrednie otoczenie itd. Mam swoje stanowisko, ale aktualnie moja opinia jest taka, że polityka wisi mi dorodnym kalafiorem. Są pewne kwestie dla mnie ważne, ale mam ważniejsze problemy na głowie, które dotyczą mnie i moich bliskich. I które pochłaniają 200% mojej energii  i czasu Będąc zupełnie szczerą, w dupie mam aktualną sytuację polityczną. Nie ma to dla mnie znaczenia. I wątpię, że to się szybko zmieni.

Ja też jestem osobą, która z wioski (chociaż relatywnie to żadna wioska, patrząc na standardy życia moich znajomych, dostęp do wszystkich "zasobów") przeprowadziła się do ogromnej aglomeracji, po czym wylądowała - świadomie podejmując tę decyzję - w Warszawie. I z ręką na sercu nie widzę większych plusów, z perspektywy czasu wręcz żałuję swojej decyzji. Ja chyba jestem zbyt prosta w obsłudze albo nie mam dużych wymagań. Zawsze podobało mi się życie poza miastem. Chyba musiałam poznać życia w takim mieście, żeby zrozumieć, jak bardzo to nie dla mnie. Jak sobie przypominam moje lata od 18 roku życia to nie pamiętam, żebym jakoś siedziała w weekend w domu. Wcześniej wyjeżdżałam głównie do dużych miast, głównie w celach turystycznych. Przez ostatnie 4 lata bardziej już po to, żeby zrelaksować się, często do małych miast albo do rodziny. Udało mi się zbudować moje życie w mieście w którym mieszkam, które w momencie mojego kryzysu padło i przestało być nawet akceptowalne. Dużo czasu spędzam teraz w domu (zwolnienie 5 tydzień, wracam do pracy na szczęście i podtrzymuje mnie to na duchu) i strasznie mnie to męczy. Nie jestem w stanie się skupić na swoich "zwyczajnych" rozrywkach. Pewnie na wsi nie miałabym aktualnie także żadnej inwencji, ale nie męczyłby mnie ten wieczny wrzask i wieczne pozowanie wszystkich - konieczność podejmowania decyzji, deklaracji, przynależności, protestowania. jak mnie to strasznie zmęczyło...

Ja mam pomysł na moje życie na wsi, ale aktualnie spalam część oszczędności i nawet gdybym chciała coś zrobić to nie stać mnie na wynajem domu poza miastem. Nie mam też sił na rozpoczęcie własnej działalności, mam wrażenie, że nie znajdę klientów na tyle, żeby żyć, nie martwiąc się o pieniądze. W tym kontekście etat jest wygodny, a etat w mojej branży oznacza pracę chociaż częściowo stacjonarną. Nie dam razy z żadnymi dojazdami (których nienawidzę).

Teraz mam takie proste marzenie (w sumie to taka natrętna myśl, że tylko to mnie może uratować od beznadziei, ciągle do mnie to wraca), żeby sobie pomalować swój "stary" rower i mieć wywalone na wszystko, jeździć codziennie rowerem i wąchać zboża rozgrzane słońcem (to brzmi głupio, ale serio, jak nienawidzę słońca, tak zapach zbóż o tej porze roku mnie wzrusza, bo kojarzy mi się z czymś najlepszym). Tylko aktualnie jestem tak bezsilna, że nie ma mowy o żadnym rowerze, słońcu.

Nic mnie w życiu w mieście, szczególnie w tym mieście, nie pociąga.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A podzieliłabyś się tym pomysłem? Pytam z ciekawości, bo jako osoba bardzo lubiąca przyrodę i bliskość natury ciągle myślę, co by tu można było zrobić w tym kierunku.

Ja też mam podobnie, że mam obawy przed tym, czy poradziłbym sobie żyjąc poza miastem ale jako osoba wręcz unikająca stałej pracy w sensie etatu powoli zaczynam nie mieć wyjścia i jeśli nie spróbuję, to może to skończyć się permanentnym bezrobociem :P.

To, co piszesz o mieście to prawda. Też mnie męczy hałas, o dojeżdżaniu na drug koniec miasta nie wspominając. No i też cierpię na taka apatię, bezsilność, bo już dawno stwierdziłem, że nie robię tego, co lubię i że życie, jakie prowadzę to nie jest to, co tak naprawdę chcę.

Edytowane przez Zed

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jestem analitykiem finansowym (zobaczymy w poniedziałek, czy to się nie zmieniło :P ) i chciałabym się wyspecjalizować jeszcze bardziej (aktualnie bardziej automatyzuję procesy np. w VBA i SQL, w sumie to też fajny pomysł na źródło zarobku na własnej dg). Teraz miałam rok przerwy w samodzielnej nauce, wcześniej sporo podszkoliłam się w zakresie baz danych, mam też solidne podstawy rosyjskiego, biegły angielski. Pomysł więc żaden innowacyjny - chciałabym pracować zdalnie, tylko muszę zacząć znowu się uczyć. Mam też spore doświadczenie w innej działce, o której nie chciałabym pisać - moja mama przez kilka lat prowadziła firmę i często jej pomagałam. Mogłabym też przyjmować zlecenia w tym zakresie. Jeśli byłabym w pełni sił psychicznych i fizycznych to wiem, że dobrze mogłabym zarabiać, a nie ukrywam, że dla mnie stabilizacja finansowa to podstawa. Żeby podjąć taki krok muszę mieć trochę oszczędności (i więcej niż na 4-5 miesięcy), bo jak znowu coś tak się sypnie jak ostatnio to będę musiała gryźć żwir. Wiem też dokładnie, jak wygląda kwestia chorowania przy własnej dg, więc muszę wstrzymać konie. 

Jeśli chodzi o dojazd do pracy to ja wynajmuję tylko pokój i mieszkam znowu bardzo blisko pracy (ostatnio dojeżdżałam ok. godziny i wykańczało mnie to). Bliscy się ze mnie śmieli, że zmiana pracy = zmiana miejsca zamieszkania, ale nie widziałam sensu marnowania 10 godzin tygodniowo na dojazdy.

Ja codziennie myślę o życiu i bezsensie pozostawania tu, gdzie jestem. Ostatnio byłam zachwycona Bydgoszczą po kilku wizytach (jest dużo zieleni, a może to też kwestia miejsca, w którym bywałam - wokół jest bardzo zielono i cicho, nawet ludzie byli tylko mili, pogoda też dopisywała), ale znając życie i siebie to po kilku miesiącach wpadłabym w taką samą beznadzieję. W sumie to współczuję tym wszystkim, których zadowala życie w takim stylu życia, jaki prowadziłam wcześniej.

Pewnie myślałabym inaczej, gdybym nie czuła, że mam jakieś możliwości właśnie poza etatową pracą. Aktualnie jestem poza myśleniem o takiej wyprowadzce, raczej organizuję tak życie, żeby jakoś tu przetrwać i jak najwięcej z tego wyciągnąć (i nie chodzi mi tu o finanse).

Najśmieszniejsze jest to, że od kilku lat strasznie brzydzę się robaków, zaczęłam się bać dzikich zwierząt, a jako dziecko i właściwie już nastolatka wielokrotnie byłam u babci i u cioci np. na przyczepie ze zbożem :P w którym chodziły okropne robaki :D

A jeszcze tak w temacie tego, co napisał @wiejskifilozof... nie wiem, czy to żart, ale nie wiem, jak można utożsamiać mieszkańców wsi z osobami skupionymi tylko wokół życia na wsi czy pracy w rolnictwie. Jak jeszcze śledziłam profile na instagramie to śledziłam profil Zuzi Górskiej, która zajmuje się produkcją torebek (i nawet mam jedną, za miliony monet, ale jest cudowna). Tak niesamowicie jej zazdrościłam tych obiadów na zewnątrz, życia z dziećmi w takich warunkach. Muszę dodać, że ma piękny dom. No i pomysł na życie też super, jeśli miałabym kiedykolwiek w życiu zajmować się produkcją torebek to robiłabym takie właśnie 🙂

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No widzisz, Ty masz dobre kalifikacje, ja jako dusza artystyczna absolutnie nie odnalazłbym się w takiej pracy i tu tkwi sedno mojego problemu, bo z zawodów artystycznych bardzo trudno wyżyć na godnym poziomie chyba, że robi się komerchę (co w moim wypadku kłóciłoby się totalnie z tym, co robię i co uważam za autentyczne) a w innych pracach tzw. ,,stałych" rutyna i brak zaangażowania w nią zawsze wpędza mnie w podły, depresyjny nastrój.

Ja myślałem o uprawie czegoś, może tez o założeniu własnej pasieki, generalnie pracy na roli bądź coś pokrewnego ale z tego chyba też dość ciężko się żyje....

Od dłuższego czasu obserwuję ludzi, szczególnie tych, co chcą mieszkać na wsi i powiem tak: jak ktoś boi się paprania w ziemi, brudu, potu i ciężkiej pracy fizycznej, to niech lepiej sobie to odpuści. Po kilku tygodniach zacznie myśleć o powrocie do miasta, bo na wsi wszystko trzeba robić samemu, a wieś nie oferuje takich udogodnień, jak miasto, nie ma sklepów otwartych 24/h, nie ma komunikacji, nie ma setek innych wygód, które są w mieście. Mam małą praktykę bo jeżdżę czasami do moich znajomych, którzy mieszkają w czymś na kształt wioski eko i podoba mi się, ale nie miałem okazji spróbować się pomieszkać tak np. przez rok. Ponoć zima jest najgorsza: wszędzie zasypane, mało kontaktów towarzyskich, mniej pracy bo nie można nic uprawiać.

Ja bym na Twoim miejscu zaryzykował. Masz zdalny zawód, wystarczy Ci Internet i poczta, względnie samochód, aby podjechać do miasta po cos w potrzebie. 

No i kwestia domu. Jak się nie ma ziemi i/lub domu na wsi, to przesrane. Bez tego nie podejmowałbym się w ogóle jakiejkolwiek przeprowadzki bo to jest niezbędne aby tam zamieszkać. A ziemia kosztuje, dom jeszcze więcej....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zaszło małe nieporozumienie, nie przeprowadzałem się z miasta na wieś, od początku mieszkam na wsi i tak już pozostanie. Tekst z pierwszego postu to artykuł znaleziony na necie, natomiast komentarz pod nim nie jest mojego autorstwa, tylko jednego użytkownika z wykopu, który jak widać bardziej podoba się życie na wsi, niż w mieście.

Jeśli chodzi o moją skromną osobę, to jestem absolutnie nieprzystosowany do warunków miejskich miejskich. Te wszystkie atrakcje, imprezy, kluby są o kant du*py potłuc i w  życiu bym się tam nie dopasował. 

Tu na wsi mam duży dom z ogródkiem, sadem, kilkoma hektarami pola dookoła, świeże powietrze, las w odległości 0,5 km. Własną hodowlę drobnych zwierząt, uprawy, warzywa, owoce. 
Basenu nie mam, akurat takiej potrzeby nie ma, ale można by zrobić, tylko nie widzę sensu.

Nie wyobrażam sobie życia w bloku, gdzie ludzie są ściśnięci jak sardynki i jeden drugiemu przeszkadza. Mam kilku bliskich sąsiadów, z którymi dobrze żyję, różnie bywa, oceniam ich wszystkich pozytywnie, są życzliwi i przyjaźni, mam nadzieję, że oni mnie też tak oceniają, ale tego nie wiem na 100%. 

@stworzonabyzyx, @Zed, widzę, że podobnie myślimy i zapatrujemy się na pewne sprawy :uklon:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja też mimo że urodziłem się i wychowałem w mieście mam coraz bardziej dość miasta i jego ,,atrakcji" więc rozumiem doskonale.

Rozumiem, że utrzymujesz się s sadownictwa, tak?

Sorry, że tak pytam ale szukam własnego sposobu na rozpoczęcie życia na wsi, stąd tak pytam różne osoby.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Zed napisał:

Rozumiem, że utrzymujesz się s sadownictwa, tak?

 Sorry, że tak pytam ale szukam własnego sposobu na rozpoczęcie życia na wsi, stąd tak pytam różne osoby.

Hej :classic_smile:

Nie ma problemu,  staram się opowiadać na podstawie własnych doświadczeń i życia jakiego prowadzę :classic_smile:

- nie utrzymuję się z sadownictwa i ogrodnictwa,  nie ma to najmniejszego sensu, dwa filmy ukazujące dramatyczną sytuacje "drobnych" rolników:

Na pierwszym armia strażników miejskich atakuje młodego chłopaka,  chciał dorobić parę złotych sprzedając kilka kg swoich produktów z ogródka. 

Drugi filmik bardziej dramatyczny, ogarnięta dziewczyna, znająca rynek, ceny w skupach, ceny zbiorów, ceny dowozu, mądra babka - nie kalkuluje, nie liczy, nie tłumaczy tego wszystkiego, ona to wszystko  przeliczyła w głowie, bez pomocy kalkulatora i choćby na głowie stanęła to i tak będzie na minusie :classic_sad:zamiast tego idzie na swoje pole i płacze :classic_sad: płacz tłumaczy więcej niż 100 słów :classic_sad:

 

 

1 godzinę temu, Zed napisał:

Sorry, że tak pytam ale szukam własnego sposobu na rozpoczęcie życia na wsi, stąd tak pytam różne osoby.

Rozpoczęcie życia na wsi od zera wymaga własnych funduszy. Osobiście jako wieśniak obserwuję tu innych wieśniaków, którzy nie chcą być już wieśniakami, wybrali prace w lokalnych firmach (mieszkam w dość dużej wsi, nawet korpo amerykańskie tu jest). Oni zamiast żyć filozofią slow life, wolą etat za 2200, po pracy idą do biedronki, kupują tam ziemniaki, marchew, kotlety, płacą 70 zł za zakupy i w du*pie maja swoje pola, ogródki, grządki - to wymaga wysiłku i pracy w pocie czoła, wiec wybrali łatwiejsze życie - kupić w markecie za śmieszne niskie pieniądze produkty, niż je uprawiać, hodować. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Więc co byś zalecał komuś, kto chciałbym przeprowadzić się na wieś?

Ile funduszy mniej więcej to pochłania, od czego zacząć, na co być przygotowanym?

Ciągle myślę o uprawie czegoś ale sam wiem, że to nie jest takie proste...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Zed napisał:

szukam własnego sposobu na rozpoczęcie życia na wsi, stąd tak pytam różne osoby.

@Zed, ująłeś mnie tym pytaniem i się teraz zastanawiam nad tym, nie w sensie jak by tu załatwić Ci coś za darmo i byś mógł spokojnie żyć, ale pomóc z zrozumieniu i ukształtowaniu sytuacji. 

2 minuty temu, Zed napisał:

Więc co byś zalecał komuś, kto chciałbym przeprowadzić się na wieś?

Przede wszystkim postawiłbym pytanie czego oczekujesz po takim życiu? 

Przykładowo,

- czy będzie zadowolony z samochodu za 26.000 zł?  i czy zamierzasz kupić w przyszłości "coś" lepszego (powyżej 40.000)?

- a może wystarczy Ci auto za 5.000 na dojazdy i załatwienie podstawowych spraw? 

9 minut temu, Zed napisał:

Ile funduszy mniej więcej to pochłania, od czego zacząć, na co być przygotowanym?

- Zależy czy chcesz mieć mały domek z drewna na odludziu (kilka/kilkanaście tyś, budynki przeważnie do remontu) 

- Czy solidny dom jednorodzinny, kilkaset tyś, często ponad 1 mln, przeważnie nie wymagają remontu.

 

13 minut temu, Zed napisał:

Ciągle myślę o uprawie czegoś ale sam wiem, że to nie jest takie proste...

Tak, nie jest to proste. 

Wymaga fizycznej ciężkiej pracy, dlatego rolnikom w małych gospodarstwach się to nie opłaca. 6 godzin ciężkiej pracy w polu przy ziemniakach (przypominam, że ziemniaki rosną przez ok. 5 - 6 miesięcy) dlatego wolą iść do roboty na etat, kupią za drobne pieniądze ziemniaki w sklepie i zostanie im na wakacje na Malediwach, bez jakiejkolwiek fizycznej pracy przy sadzeniu ziemniaków, która się nie opłaca.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

---mieszkałem w samym centrum Szczecina 35 lat ( w kamienicy ) . 

 Obecnie mieszkam w małym 3 tysięcznym miasteczku, w domku dwupiętrowym 100 metrów nad samym jeziorem w pieknej czystej okolicy .

 Powiem tylko tak , wszytko ma swoje plusy i nimusy .

 Kto chce mieszkać na wsi , musi posiadać samochód ,,, i sprawne , chętne rączki do pracy przydomowej, której na wiosce nie brakuje  ( a to rynnę trzeba naprawic , a to drzewo kupić ,potem  porąbać ,, poukładać , węgiel wrzucić , trawnik skosić ( wcześniej kupic kosiarkę ) i tego typu setki wręcz rzeczy,  . Wiocha to nie tylko świeże powietrze ,, kasy i kwiatki  to również zapierdoooool i to taki , którego w mieście nie doświadczycie . Jak ktoś jest lewusem w dodatku depresyjnym , mało zorganizowanym technicznie to niech lepiej siedzi  w mieście ,w pokoju , a griluje na balkonie .Tyle w temacie idealiści .

 Pozdrawiam.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Liber8 napisał:

@Zed, ująłeś mnie tym pytaniem i się teraz zastanawiam nad tym, nie w sensie jak by tu załatwić Ci coś za darmo i byś mógł spokojnie żyć, ale pomóc z zrozumieniu i ukształtowaniu sytuacji. 

Przede wszystkim postawiłbym pytanie czego oczekujesz po takim życiu? 

Przykładowo,

- czy będzie zadowolony z samochodu za 26.000 zł?  i czy zamierzasz kupić w przyszłości "coś" lepszego (powyżej 40.000)?

- a może wystarczy Ci auto za 5.000 na dojazdy i załatwienie podstawowych spraw? 

- Zależy czy chcesz mieć mały domek z drewna na odludziu (kilka/kilkanaście tyś, budynki przeważnie do remontu) 

- Czy solidny dom jednorodzinny, kilkaset tyś, często ponad 1 mln, przeważnie nie wymagają remontu.

 

Tak, nie jest to proste. 

Wymaga fizycznej ciężkiej pracy, dlatego rolnikom w małych gospodarstwach się to nie opłaca. 6 godzin ciężkiej pracy w polu przy ziemniakach (przypominam, że ziemniaki rosną przez ok. 5 - 6 miesięcy) dlatego wolą iść do roboty na etat, kupią za drobne pieniądze ziemniaki w sklepie i zostanie im na wakacje na Malediwach, bez jakiejkolwiek fizycznej pracy przy sadzeniu ziemniaków, która się nie opłaca.

Oczekuję przede wszystkim ucieczki od miasta i zbliżenia się do życia podług rytmu dyktowanego przez przyrodę.

Auto ma być sprawne a nie drogie :). Mam w dupie popisywanie się super bryka tylko po to, aby szpanować.

Co do doum, tutaj widzę, że będzie problem bo jednak solidna chałupa to solidna chałupa (wa żne, aby trzymała ciepło przede wszystkim).

Fizycznej pracy się nie boję, jak mówiłem, mam już jakąś praktykę, teraz chciałbym pomieszkać tam na dłużej, przynajmniej jeden sezon. Ale muszę cos wykminić, z czego mieć tam hajs.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

59 minut temu, Kalebx3 Gorliwy napisał:

---mieszkałem w samym centrum Szczecina 35 lat ( w kamienicy ) . 

 Obecnie mieszkam w małym 3 tysięcznym miasteczku, w domku dwupiętrowym 100 metrów nad samym jeziorem w pieknej czystej okolicy .

 Powiem tylko tak , wszytko ma swoje plusy i nimusy .

 Kto chce mieszkać na wsi , musi posiadać samochód ,,, i sprawne , chętne rączki do pracy przydomowej, której na wiosce nie brakuje  ( a to rynnę trzeba naprawic , a to drzewo kupić ,potem  porąbać ,, poukładać , węgiel wrzucić , trawnik skosić ( wcześniej kupic kosiarkę ) i tego typu setki wręcz rzeczy,  . Wiocha to nie tylko świeże powietrze ,, kasy i kwiatki  to również zapierdoooool i to taki , którego w mieście nie doświadczycie . Jak ktoś jest lewusem w dodatku depresyjnym , mało zorganizowanym technicznie to niech lepiej siedzi  w mieście ,w pokoju , a griluje na balkonie .Tyle w temacie idealiści .

 Pozdrawiam.

 

Lewusem to chyba ty jesteś :). Po prostu nie kręci mnie wyścig szczurów, stąd mam coraz bardziej dość miasta. I tyle.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

14 godzin temu, Zed napisał:

Po prostu nie kręci mnie wyścig szczurów, stąd mam coraz bardziej dość miasta. I tyle.

-według mnie owy "wyścig szczurów " , który Cię męczy/dręczy , czy też który masz na myśli w myśli  to bardziej STAN UMYSŁU  niż takie    zagrożenie, które jest  uzależnione głownie od miejsca zamieszkania . Święci Pustelnicy uciekali  przed tym na pustynię , ale o zgrozo paradoksalnie własnie tam dopadało ich najwięcej  ich własnych demonów .

 Ich zwycięstwem było zrozumienie owych mechanizmów działania ciemnych sił w sobie i oparcie się wyłącznie na Bogu .

 A lewusem jestem rzeczywiście , żona już drugi tydzień męczy mi konia żebym skosił trawę . Ludzie z natury są leniwi , a nerwicowcy szczególnie mają  wyśrubowane  neurotyczne mechanizmy samoobrony . 

 narka .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czyżby? Przypatrzmy się....w mieście większość osób musi pracować na etacie, nieważne, jakim ale musi poświęcać określoną i przede wszystkim stałą cześć swojego życia na pracę, za którą dostają wynagrodzenie (najczęściej niewspółmierne do wysiłków wkładanych w wykonywanie tejże pracy). Dojazdy zajmują dodatkowe minuty cennego czasu. Im miasto większe, tym dojazdy dłuższe. Pracodawcy, którzy nierzadko są ludźmi, którzy ciągle się bogacą na oferowaniu danych usług, cisną pracowników, aby ci podnosili swoje kwalifikacje, często własnym kosztem, przeznaczali swoje wolne chwile na uczestniczenie w szkoleniach, przyswajaniu określonej wiedzy itp. Dziś nawet w soboty ludzie często pracują a słowo etat straciło swoje pierwotne znaczenie, bo nierzadko zostaje się w pracy, aby nadrobić różnego rodzaju zaległości lub, co częste, wyrobić normę (znowu określoną przez pracodawcę). Ale nawet zakładając, że znajdzie się pracę na 8 godzin dziennie, i licząc dojazdy plus czas potrzebny na wykonanie innych niezbędnych zajęć, takich jak zakupy, gotowanie, zadbanie o swoja garderobę i kilkanaście innych rzeczy, zostaje nam wolny jedynie weekend, i to też przy założeniu, że nie mamy na głowie rodziny itp. 

Teraz porównajmy to z życiem na wsi czy życiem poza wyścigiem szczurów. Owszem, na wsi często żyje się ciężej pod względem materialnym, trzeba nierzadko ciężko pracować przy zbiorach czy samemu załatwiać mnóstwo innych rzeczy, takich jak choćby remont czy naprawa swojego domu, jednak jeśli policzyć o zsumować wszystko do kupy, statystycznie sporo zależy od Ciebie, bo tylko od Twojej zaradności i pomysłowości zależy, ile i jak dużo będziesz przeznaczał czasu na swoją prace, aby żyło Ci się na tej wsi komfortowo. Dodać należy, że kiedy jest zła pogoda lub zima, najczęściej tej pracy jest o wiele mniej, nie ma stojącego nad Tobą szefa, nie ma etatowego kieratu itp.

To samo z tzw. wolnymi zawodami. Tutaj masz o wiele większa dowolność, choć są one niejako uzależnione od tego, na co aktualnie jest podaż na rynku pracy (wyjątek stanowią jednostki, które swoją pomysłowością i geniuszem mogą zaoferować coś na tyle unikatowego, że w szybkim czasie staja się osobami majętnymi i nie muszą już potem aż  tak martwić się o swoją przyszłość, no chyba, że w parze z geniuszem idzie zamiłowanie do trwonienia pieniędzy na imprezy i temu podobne).

Dla mnie staje się jasne, że życie poza miastem, albo poza miejskim pędem i nieuczestniczenie w wyścigu szczurów ma więcej plusów. Tu nie ma mowy o zaburzeniach nerwowych tylko o skali wartości, które są ważne dla danej osoby. Jak słusznie zauważyli przedmówcy, wieś nie jest dla każdego a już na pewno nie dla kogoś, kto chce ciągle nowych bodźców i rozrywek.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

15 godzin temu, Kalebx3 Gorliwy napisał:

 Obecnie mieszkam w małym 3 tysięcznym miasteczku

A ja mieszkam w małej 12 tysięcznej wiosce :classic_cool:

https://pl.wikipedia.org/wiki/Istebna_(gmina)

 

@Zeddobrze to opisałeś, jak bym umiał pięknie pisać, popracował nad składnią i stylistyką, to bym napisał tak samo :D 

 

Już dawno gmina mogła uzyskać prawa miejskie, ale władze gminne nadal wola być wsią niż miastem. To akurat bardzo dobrze. 

Negatywna rzeczą jest to, że powstają tu luksusowe hotele, wyciągi narciarskie, zajazdy, karczmy, jest też filia amerykańskiego korpo, rzygam. 

 

Pełno jest takich dworków:

1.jpg

 

Powstało kilka hoteli z basenami, spa itp bzdurami

1-2-60%20(Kopiowanie).jpg

c700x420.jpg

 

na szczytach gór też budują hotele

dron_(7_of_15),w_1600,_small.jpg

 

nowoczesne wyciągi są o ile się nie mylę 3 x sztuki

img_0020.jpg

 

I tak się żyje na tej wsi, która zamienia się w miasto 😕 sht 😕 trzeba będzie powoli myśleć nad ucieczką do mniejszej wsi 😕 

Dobrze, że mieszkam na obrzeżach. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

18 godzin temu, Kalebx3 Gorliwy napisał:

---mieszkałem w samym centrum Szczecina 35 lat ( w kamienicy ) . 

 Obecnie mieszkam w małym 3 tysięcznym miasteczku, w domku dwupiętrowym 100 metrów nad samym jeziorem w pieknej czystej okolicy .

 Powiem tylko tak , wszytko ma swoje plusy i nimusy .

 Kto chce mieszkać na wsi , musi posiadać samochód ,,, i sprawne , chętne rączki do pracy przydomowej, której na wiosce nie brakuje  ( a to rynnę trzeba naprawic , a to drzewo kupić ,potem  porąbać ,, poukładać , węgiel wrzucić , trawnik skosić ( wcześniej kupic kosiarkę ) i tego typu setki wręcz rzeczy,  . Wiocha to nie tylko świeże powietrze ,, kasy i kwiatki  to również zapierdoooool i to taki , którego w mieście nie doświadczycie . Jak ktoś jest lewusem w dodatku depresyjnym , mało zorganizowanym technicznie to niech lepiej siedzi  w mieście ,w pokoju , a griluje na balkonie .Tyle w temacie idealiści .

 Pozdrawiam.

 

Ciesz się, że OBECNIE mieszkasz w małym miasteczku (myślę, że tak mogłabym nazwać moją rodzinną wieś, patrząc na to, że teraz będzie tam już gazyfikacja, są chodniki, internet kablowy, wszystkie media i udogodnienia takie, jak są w tego typu miejscach obecnie), a nie kiedyś, czyli na etapie mojego dzieciństwa albo dzieciństwa poprzedniego pokolenia... Napiszę Ci, jak było kiedyś albo jak jeszcze jest w wielu miejscach:
- przede wszystkim brak wielu mediów, np. woda ze studni i częste jej braki (bo do studni na działce było podłączonych zbyt wielu odbiorców, tak bywało np. u mnie), brak kanalizacji - tzn. jest tzw. szambo, ale trzeba samemu je wylać - u mnie był taki facet, który był postrzegany jako prawdziwy bogacz, dopóki nie podciągnęli kanalizacji i w mojej wsi rodzinnej;
- ogrzewanie - pomijam taką drobną niewygodę jak gotowanie wody na gazie do mycia w sezonie pozagrzewczym, ale konieczność tak jak piszesz - zakupu opału, wiele lat temu to węgiel miał prym i do tego oczywiście na podpałkę potrzebne było pocięcie drzewa (chociaż nie wiem, może rodziców nie było na nic lepszego stać, ale w domach sąsiadów było to samo!); później wniesienie tego opału - u mnie nie wnosił tego sam ojciec z matką, a chętnych do pomocy poza domem nie było, co nie jest dziwne;
- cięcie trawy - pierwsza kosiarka w domu rodziców ma jeszcze cenę w milionach :D, chodzi i jest elektryczna - my mieliśmy tylko 15a do ścięcia, co z taką wąską kosiarką na kabel zajmowało kilka godzin, mając na uwadze konieczność wyrzucania trawy ze zbiornika;
- odśnieżanie - jak pamiętam to kiedyś były bardziej śnieżne zimy, ojciec zrobił profesjonalną odśnieżarkę ze stolnicy :D i jako nastolatka cisnęłam wokół domu - z drugiej strony prawie nikt wtedy nie miał wykostkowanej drogi, chodnika, podjazdu itd.;
- ogródek - my mieliśmy wtedy na swoje potrzeby ze dwa ary, wszystko sami pieliliśmy - piszę sami, bo nie tylko głównie mama, ale także i my jako dzieci - zbieraliśmy, później wspólnie przerabialiśmy; do tego mieliśmy wiśnie, śliwki.
Plus takie niedogodności, jak brak utwardzonej drogi, kałuże. Wcześniej dużo osób nie miało samochodu, brak internetu, telefonów komórkowych. Nie chciałabym wtedy mieszkać na wsi, choć na takiej wsi mieszkałam przez całe swoje dzieciństwo, później wszystko się zmieniło.
Teraz?
- wiele wsi ma dostęp do wodociągów, większość do prądu, internetu;
- ogrzewanie - można kupić piec z podajnikiem do opału, opał można zakupić wraz z wniesieniem (u moich rodziców to ok 100 zł) - podpala się rzadko, trzeba tylko wyjąć opał - pozwala to na wyjazd bez martwienia się, że przez tydzień zgaśnie i zamarznie wszystko w domu; są grzałki elektryczne albo można ustawić piec na samo grzanie wody i - jak mówi moja siostrzenica - TADAM - leci ciepła woda z kranu!
- trawa - teraz są kosiarki spalinowe, można kosić dużo wygodniej i szybciej; jak komuś się nie chce albo to go irytuje to przecież nikt nie musi tego pielęgnować, można opryskać 2-3 razy w roku i mieć nic; ew. są glebogryzarki ręczne, które można wynająć i sobie 2 razy w roku ziemię podnieść wokół domu, żeby jakoś pozbyć się chwastów;
- odśnieżanie - no ok, teraz jest więcej, bo ludzie mają kostkę wokół domu, podjazdy, jak mieszkają na większej wsi to także chodniki przed domem, ale zima jest mniejsza - natomiast większość ma wokół domu teraz już asfaltówkę, odśnieżyć można tylko wyjazd i wyjście z domu, jak się nie ma ochoty;
- ogródek - ja, jakbym miała takowy, to w grę wchodzą tylko cukinie, dynie i zioła, bo tych jem najwięcej - wszystko poza można kupić.
Wychowywałam się na takiej wsi, bez dostępu do przedszkola, wszędzie brał mnie ze sobą ojciec. I cholera, mimo że "pomagałam" w domu, łącznie z pomocą w gospodarstwie mojej ciotki, to swoje dzieciństwo wspominam jako najlepsze na świecie. Oczywiście dlatego, że miałam najlepszych rodziców, rodzeństwo, przyjaciół, ale nigdy bym nie powiedziała, że uczestnictwo w tych czynnościach mnie jakoś dotknęło życiowo. Może miałam miej czasu na zabawę, relatywnie gorszy start, niż moi rówieśnicy z miasta, ale jak dobrze wiemy, w dorosłym życiu to ma niewielkie znaczenie. em, że sobie poradzę, bo umiem obsłużyć większość sprzętów w domu rodzinnym, w tym piec, kosiarkę, takie bzdety jak odcięcie wody. Umiem pielęgnować warzywa (choć nie lubię), drzewa owocowe. Nawet przetwory zrobię, tylko nie lubię poza kiszonkami... Zresztą co to za umiejętności, kiedy teraz wszystko znajdzie się w necie? Obowiązki w domu są chyba te same, bez względu na miejsce lokalizacji - przypominam, że domy są także w dużych miastach.
I w życiu nie przeprowadziłabym się do domu, w którym nie ma np. wody podprowadzonej wodociągiem, drogi utwardzonej podchodzącej bezpośrednio do domu, brak możliwości korzystania z internetu w zimę itd. Nie wyobrażam sobie też nie mieć samochodu. Dla mnie też mieszkanie na wsi nie oznacza grillowanka radosnego co tydzień z przyjaciółmi (he he he) czy też radosnego uprawiania 20 arów warzyw - nie jara mnie to i wiem, że to pochłania masę czasu, nie mam więc zamiaru cisnąć sobie wszystkich warzyw, bo muszę mieć swoje. Te także mogę kupić.

Na pewno chciałabym mieszkać maksymalnie 3 godziny drogi od moich rodziców i 30-45 minut od większego miasta (szpital, sklepy, inne usługi). Dzieci mieć raczej nigdy nie będę, więc nie dotyczą mnie problemy dostępu do szkół. Wszystko zależy od tego, jakie będę miała środki za 4-5 lat i w jakiej będę sytuacji życiowej, czy będę zdrowia. Na pewno więcej nie wytrzymam w W-wie niż 2-3 lata. Na pewno wtedy nie będzie mnie stać na wyprowadzkę na wieś...

A co do pomysłów na życie na wsi to ja bym nie szła w żadne uprawy, szczególnie warzywno-owocowe. Wiem, ile czasu i pracy to pochłania, ja w tym temacie na pewno byłabym lewusem.

@Liber8 ooo, Istebna to znana wioska 🙂 Ale chyba tam jest bardzo drogo, tak mi się wydaje. Jak dla mnie Śląsk to za daleko, ja pochodzę z miejsca oddalonego o 40 km od środka Polski, więc najbardziej pasowałoby mi warmińsko-mazurskie od południa województwa, ew. może gdzieś na Kujawach (tu byłoby taniej)...

Edycja: do mojej rodzinnej wsi, mimo odległości kilkunastu kilometrów od miasta, dojeżdżają 2 autobusy miejskie i pociąg :D Do miasta autem jedzie się 15 minut, autobusem i rowerem 30.

Edycja 2: chociaż jak sobie przypominam jedno z moich wynajmowanych mieszkań to jednak bardziej przeraża mnie łazienka z junkersem niż dorzucanie węgla do pieca... A niby zawsze szukam mieszkań w dobrym standardzie.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, stworzonabyzyx napisał:

Aco do pomysłów na życie na wsi to ja bym nie szła w żadne uprawy, szczególnie warzywno-owocowe. Wiem, ile czasu i pracy to pochłania, ja w tym temacie na pewno byłabym lewusem.

A co w takim razie byś proponowała, jeśli idzie o mieszkanie na wsi lub w małym miasteczku i utrzymywanie się?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam .

 To może do konkretów , ,,

 mój bliski Kolega forumowy z Największego miasta w Polsce , którego Tu własnie poznałem i z którym jestem pionierem Wątku o >>> Metylofenidacie , a z którym po dwóch latach pisania na PW w latch 2011- 2012 tak do mnie napisał po 5 latach urwanego kontaktu ( milczenia na linii ). To co napisał zszokowało mnie , a wiem że Gośc jest szczery ,rzetelny i uczciwy . Posłuchajcie , a mówi to Gość po 50 :

 W. myślę ,ze mogę i pozwolił byś mi to wrzucić :classic_biggrin:,,,

     "

""" Witaj
 
Co tam slychac ? Ja od 3 lat mieszkam w Azji pd. wschodniej , najwiecej
na Filipinach , mam tam kawalek ziemii
 
Teraz jestem w PL na lato , cale zimy spedzam w Azji ni od tamtej pory
nie mam ZADNEJ depresji 🙂
 
W obszarze podzwrotnikowym caly rok jest 12godz dnia i 12 nocy wiec
kazdy kto ma problrm ze skracaniem dnia bedzie sie dobrze czul
 
To tak z grubsza."""
 
   - można ? , chyab można skoro ,,,,Jemu udało się zrealizować swoje marzenia  , a Gość do najzdrowszych psychicznie nie należał  :classic_smile: . W swoim życiu większego ADHD nie spotakłem , a jednak zorganizował sobie ( pewnie przy pomocy Metylo ) tak życie ,żeby wypierdolic z Polszy w ciepłe i słoneczne  strony swojego pola ryżowego Na Filipinach .
 Tak trzymaj Stary  i nie żałuj sobie ,,, żyje sie tylko raz , a z żadnej z chwili już więcej nie powtórzysz .Realizuj się tak jak Ty to zawsze potrafiłeś , niekonwekcjonalnie i nieschemaytycznie .
 
 Nara Chłopaki ,,, do przemyślenia
 Amen. 

 

Edytowane przez Kalebx3 Gorliwy

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale co to ma wspólnego z mieszkaniem na polskiej wsi?

Mnie nie ciągnie do wyjazdu na drugi koniec świata.a kiepskie samopoczucie jest związane z globalnym gonieniem za rzeczami materialnymi, za zwiększającym się pędem życia, za potrzebą dostosowania się do szybko zmieniającego się rynku pracy itp. Mam znajomych jeżdżących w tamte rejony, wszyscy zgodnie mówią, że Azjaci są pracoholikami i że ich mentalność jest drastycznie różna od naszej i że jeśli ktoś nie lubi żyć w tempie, to będzie się tam czuć nie najlepiej (no chyba, że ktoś lubi klimaty turystyczne ale to mi się kojarzy jak najbardziej z nowoczesnym, konsumpcyjnym trybem życia również). Plus fakt, że tam dla białego człowieka jest bardzo ciężko z pracą bo to są kraje o dużej stopie bezrobocia.

Przykład Twojego znajomego jest dla mnie taki sam, jak przykład kolegi, który wyjechał mieszkać w Bieszczady. Wszędzie można znaleźć swoje miejsce, jeśli się czuje, że to jest to właśnie. Ja czuje, że moje miejsce jest tutaj, w Europie a nie gdzieś na drugim krańcu świata.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

PS

Byłem w kilku miejscach na świecie i wszędzie widziałem to samo: totalną komerchę, wszędzie knajpy z turystami, wszystko nastawione na tania rozrywkę plus mnóstwo syfu poza głównymi szlakami (naprawdę mnóstwo syfu, w Polsce czegoś takiego nie ma, choć może trudno w to uwierzyć). Dodaj sobie do tego skorumpowanych urzędników i policję, która chce ciągle d Ciebie kasę i szybko Ci się znudzi mieszkanie w tropikach. (Jak ktoś nie wierzy, polecam wybrać się na Ukrainę chociażby, zasmakuje wtedy ,,wschodniej" gościnności, jak trzeba będzie bulić za mandat, który tak naprawdę jest łapówką.)

Gdybym dysponował wystarczającą ilością gotówki, to już dawno bym się wyprowadził. I tu tkwi niestety przyczyna tego, co mnie osobiście męczy: jak nie jest się majętnym człowiekiem, to dziś ma się przesrane bo jest się uzależnionym od wolnego rynku, na którym musisz ciągle oferować coś, co chcą inni. A ja chciałbym się całkowicie odciąć od tego, wyprowadzić poza cywilizację i mieć wszystko w dupie i robić, co mi się podoba.

Edytowane przez Zed

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 14.07.2018 o 15:40, stworzonabyzyx napisał:

ooo, Istebna to znana wioska 🙂 Ale chyba tam jest bardzo drogo, tak mi się wydaje. Jak dla mnie Śląsk to za daleko, ja pochodzę z miejsca oddalonego o 40 km od środka Polski, więc najbardziej pasowałoby mi warmińsko-mazurskie od południa województwa, ew. może gdzieś na Kujawach (tu byłoby taniej)..

@stworzonabyzyx To zależy od tego, kto co chce robić w Istebnej.

- Chcesz przyjechać wypocząć, skorzystać z atrakcji i wziąć udział w wydarzeniach kulturalno-imprezowych, to drogo. (pepsi 0,5 litra powyżej 5 zł)

- Chcesz tu mieszkać i robić zakupy w osiedlowym sklepie, albo biedrze (ta sama pepsi nieco ponad 2 zł), ceny podobne jak w całej Polsce.

- Jeszcze lepiej jest postawić na uprawę grządek, warzyw, krzewów, owoców, kur, wymaga to wysiłku, ale za część jedzenia nie trzeba płacić, bo mamy je prosto z pola, zdrowe niepryskane, ekologiczne. 

 

Największy problem to znaleźć sobie tu jakiś domek, kilkanaście arów pod uprawy i za "niewielkie" pieniądze to kupić. 

Jako rodzina (4 osoby) mamy duży dom, luksusy (:classic_biggrin:) w postaci szybkiego internetu, ciepłej wody, czystego powietrza, świętego spokoju i wielu innych rzeczy, na które w mieście nie byłoby szans. 

 

A że mi ktoś ciśnie, że z mamusią mieszkam, to mam na to wyje*ane, co niby mam z nia zrobić? Wywieść do belgii na eutanazję? Oddać do domu starców? Zostawić samą na starość? 

Prędzej się zaj*bię niż bym coś takiego zrobił 😕 

 Wolę odwieźć ją na zakupy, umyć okna, posprzątać, ugotować coś czasem i tak się tu żyje.

Lepsze to niż wyprowadzka do miasta, zakup betonowej klatki i umoczenie w kredycie na 25 lat.

pozdro

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×