Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nerwica Lękowa Co zrobić? Moja historia...część 2


LDR

Rekomendowane odpowiedzi

Witam,

 

Czytam wasze forum od dość dawna ale jakoś nie umiałam opisać swoich przeżyć, może teraz czas na to...

 

Mam 28 lat a moje problemy z nerwicą zaczęły się w 2007 roku, czyli to już 3 lata... 3 dosyć ciężkie lata dodam. Pierwszy atak miałam na wycieczce, wjechałam na wieżę widokową, zaczełam mieć duszności, suchość w ustach - panika... Ponieważ mam także wszczepiony rozrusznik, sądziłam że to coś z sercem w związku ze zmianą ciśnienia. Po jakimś czasie się uspokoiłam - minęło... W jakiś czas później w domu sytuacja się powtórzyła... Duszności, dreszcze, lęk... Myślałam że zemdleję wezwałam pogotowie, oczywiście okazało się że z sercem wszystko ok a to napad nerwicy. Dostałam Tranxene i skierowanie do poradni, tylko niestety nie mogłam się do niej wybrać bo dostałam napadów lękowych na tle wychodzenia z domu... Przez 3 miesiące byłam uziemiona na szczęście chodziłam do rodzinnego gdzie mam świetną lekarkę. W końcu wybrałam się do poradni leczenia nerwic dostałam Asertin, którego cholernie bałam się zażywać. Dopiero po jakimś czasie się zdecydowałam i nie żałuję... Zaczęłam wychodzić z domu sama najprierw koło bloku potem coraz dalej i dalej. Wówczas podjęłam też terapię grupową. Niestety nie skończyłam jej ponieważ grupę rozwiązali. Tak czy inaczej w ciągu jakiś 3 miesięcy stanęłam na nogi... Nie do końca bo nadal miałam lęki w hipermarketach, czy podczas egzaminów itd. ale mogłam funkcjonować. Trwało to ponad rok potem wyjechałam na pół roku za granicę i po powrocie wszystko zaczyna wracać, codzienne duszności, strach przed rozmową z obcymi, lęki jakieś dziwne - porażka. Dzisiaj idę do psychiatry po jakieś leki bo już nie wyrabiam.

 

Najgorsze w tym wszystkim jest to że nie panuję nad tym co się ze mną dzieje i tak naprawdę nawet nie wiem co się dzieje. Poza nerwicą mam kłopoty z sercem i cukrzycę wszystkie te 3 choroby dają podobne objawy...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość pysiunia
Najgorsze w tym wszystkim jest to że nie panuję nad tym co się ze mną dzieje i tak naprawdę nawet nie wiem co się dzieje. Poza nerwicą mam kłopoty z sercem i cukrzycę wszystkie te 3 choroby dają podobne objawy...

 

Witam Cię Ashganka, Witam Wszystkich

Jesteś taka młoda i tyle chorób Cię dopadło. Uważam, że kłopoty z nerwicą mają osoby wrażliwe, z pewnym bagażem doświadczeń z dzieciństwa. Tak jest w moim przypadku.

Ashganka, ciekawa jestem, czy akceptujesz te swoje choroby, czy gdzieś tam w środku walczysz z nimi ?

 

Wiesz, ja zachorowałam na gościec postępujący jak miałam 27 lat. Długo nie mogłam zaakceptować tej choroby, buntowałam się. W krótkim czasie dostałam pierwszego ataku nerwicy. Dlatego wiem, jak ważne jest pogodzenie się ze swoimi chorobami.

Leki od psychiatry na pewno przydadzą Ci się, w jakimś stopniu wyciszą lęki, duszności, etc.

W dużym stopniu Ty musisz pomóc samej sobie.

Ważne jest, by zaakceptować lęki, gdy te się pojawiają, nie walczyć z nimi. Nie utożsamiać się z nimi.

Ja tak miałam, że gdy ogarniał mnie paniczny lęk nie potrafiłam panować nad nim. Długie lata wydawało mi się, że to ze mną jest coś nie tak, że jestem "psychiczna", że... Ważne jest też, by nie utożsamiać się z lękami.

Dzisiaj lęki dają jeszcze czasami o sobie znać. Uświadamiam sobie, że to lęk. Nie walczę z nim, nie skupiam się na nim. Robię swoje. Wtedy lęk traci na swojej sile i odchodzi.

 

Pozdrawiam :) Kika

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam Cię Ashganka, Witam Wszystkich

Jesteś taka młoda i tyle chorób Cię dopadło.

Niestety choroba nie wybiera... ALe niestety nie łątwo jest żyć z tymi wszystkimi schorzeniami.
Uważam, że kłopoty z nerwicą mają osoby wrażliwe, z pewnym bagażem doświadczeń z dzieciństwa. Tak jest w moim przypadku.
Też tak uważam, moje kłopoty mają korzenie w dzieciństwie i ono rzutuje na cale moje życie, kłopoty emocjonalne, brak przyjaciół itd...
Ashganka, ciekawa jestem, czy akceptujesz te swoje choroby, czy gdzieś tam w środku walczysz z nimi ?
Hmm ciężko powiedzieć ale chyba się z tym wszystkim pogodziłam bo nie miałam wyjścia.

 

Wiesz, ja zachorowałam na gościec postępujący jak miałam 27 lat. Długo nie mogłam zaakceptować tej choroby, buntowałam się. W krótkim czasie dostałam pierwszego ataku nerwicy. Dlatego wiem, jak ważne jest pogodzenie się ze swoimi chorobami.
U mnie ten okres buntu trwał dość krótko... Bo co tu w zasadzie poradzić ? trzeba się pogodzić i tyle...

 

Jestem już po wizycie u psychiatry ze skierowaniem na Dzienny oddział i zastanawiam się. Terapia popołudniowa dużo mi dala ale tu mam wątpliwości.

 

Pozdrawiam :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

Jestem już po wizycie u psychiatry ze skierowaniem na Dzienny oddział i zastanawiam się. Terapia popołudniowa dużo mi dala ale tu mam wątpliwości.

 

nie zastanawiaj się tylko idź na Oddział dzienny, bo ta " franca " wraca jak czegoś nie przerobisz , a w twoim przypadku mówisz ze przerwałaś terapię , a i życie daje nam nowe wątki do przepracowania, więc idź , bo na lekach nie można się opierać cały czas :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość pysiunia

Witaj Ashganka, Idź, nie masz nic do stracenia, a możesz zyskać. Do odważnych świat należy. Jeśli chcesz sobie pomoc, spróbuj :)

 

Pozdrawiam, Kika

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja to wszystko wiem :-) I pewnie w końcu się zdecyduję ale to nie jest łatwy krok, przynajmniej dla mnie. Obaw masa, szczególnie przed otwarciem się na pewne sprawy, przed wejściem w zgraną już grupę.

 

Poza tym wydaje mi się, że kluczem do powodzenia w psychoterapii jest wiara w jej pomoc a ja tak szczerze nie jestem do końca przekonana. Nie wiem może kadra się zmieniła, może teraz jest inaczej - zobaczę :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

grupa nie jest tak do konca zgrana jak ci sie wydaje, co tydzien odchodzi i przychodzi jedna lub dwie osoby, takze nie jesteś "nowa "

tylko Ty :)

a poza tym , wydaje mi się że mówimy o tym samym ośrodku i jesteśmy z tego samego miasta, i powiem Ci szczerze że nie słyszałam złych opinii na temat tych akurat terapeutów którzy tam przyjmują , wręcz przeciwnie, oczywiście jak nie potrafił się ktoś otworzyć w grupie i nie pracował nad sobą , to fajnie jest powiedzieć że mu nie pomogli - bo takowych spotykałam ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

grupa nie jest tak do konca zgrana jak ci sie wydaje, co tydzien odchodzi i przychodzi jedna lub dwie osoby, takze nie jesteś "nowa "

tylko Ty :)

a poza tym , wydaje mi się że mówimy o tym samym ośrodku i jesteśmy z tego samego miasta, i powiem Ci szczerze że nie słyszałam złych opinii na temat tych akurat terapeutów którzy tam przyjmują , wręcz przeciwnie, oczywiście jak nie potrafił się ktoś otworzyć w grupie i nie pracował nad sobą , to fajnie jest powiedzieć że mu nie pomogli - bo takowych spotykałam ;)

 

Mnie akurat pomimo nie otwarcia się do końca, pomogli. Chodzi mi raczej o coś innego. Pomogło mi samo przebywanie w grupie - wsparcie tej grupy i świadomość że inni mają takie same problemy. Od psychoterapii oczekiwałam jednak także jakiejś pomocy terapeuty. A ta grupa działała raczej na zasadzie AA grupy wsparcia, terapeuta pełnił jedynie funkcję moderatora, był zbędny,w zasadzie równie dobrze mogłabym się umówić z tymi osobami gdzieś na kawę pogadać :-) Z resztą nie było to jedynie moje odczucie... Być może też dlatego dali spokój z tą grupą.

 

Ale z tego co wiem kadra się tam nieco zmieniła więc sama zobaczę jak to teraz wygląda.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jeśli mówimy o tym samym to kadra jest taka sama jak była, a jeśli chodzi o terapeutów to ja mam inne odczucie , są na każdej sesji i wręcz przeciwnie - interweniują jak trzeba i pilnują żeby terapia przebiegała prawidłowo :) bo jesteś pierwszą osobą z taką oceną :)

 

być może mówimy o różnych miejscach :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ashganka, nie trzeba wierzyć w działanie terapii, jeśli terapeuta jest dobrym fachowcem to ci pomoże czy będziesz wierzyła czy nie, ja jestem tego przykładem, terapia wydawała mi się kiedyś czymś w rodzaju wierzenia w ufoludki i jakąś naiwnością głupków, którzy myślą, że jak się wyżalą komuś to im nerwica przejdzie :D mówiłam o tym na bieżąco mojej terapeutce i ona nie widziała w tym problemu, kazała mi chodzić regularnie co tydzień przez rok i tyle, chodziłam i teraz wiem, że to jedyna droga do prawdziwego wyjścia z nerwicy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jakubkowa - ja myślę że mówimy i tym samym miejscu tylko w innej czaso przestrzeni :yeah: Mianowicie jak tam chodziłam jeszcze kiedy było na Sobieskiego... No i jednak o innej grupie :) Jestem pewna że nawet wtedy terapię dzienną a popołudniową prowadziły inne osoby.

 

A co do leków że tylko usypiają chorobę - to niestety racja... :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam,

nie zdążyłam przeczytać wszystkich postów, byłoby to niemożliwe, ale jestem pewna, że mam nerwice lękową. Cieszy mnie dość egoistyczna myśl, że nie jestem sama. Zauważyłam pierwsze objawy jakieś 4 lata temu, ale nie były tak nasilone jak w tym momencie. Zawsze miałam niską samoocenę, bałam się odezwać na lekcjach, czułam, że jestem do niczego, ale raz było lepiej raz gorzej. z tym dało się żyć... teraz mam problemy z normalnym funkcjonowaniem, mianowicie zaczęło się od traumatycznego przeżycia, od śmierci bardzo bliskiej mi osoby, jedynej na której mogłam polegać i która zawsze mnie wspierała. Od tamtej pory codziennie mam wrażenie, że umrę (co jest straszne, bo automatycznie zaczynam się źle czuć, i mam wrażenie, że dostanę ataku serca) lub, że zemdleje, kręci mi się w głowie, a co najgorsze ostatnio drżą mi ręcę, mam kolki, nie potrafię usiedzieć w miejscu, raz się pocę raz tak mi zimno (mimo, że temperatura jest na plusie i jestem ciepło ubrana), że aż cała się trzęsę. Boję się ludzi, boję się życia, przyszłości, tego, że nic nie osiągnę, bo wiecznie boję się odezwać. Teraz nawet nie mogę przy kimś jeść bo od razu mi drżą ręce, co jest krępujące, do tego mam suchość w gardle i problemy z przełykaniem jedzenia. Ciągle mam wrażenie, że mam gule w gardle. Do tego to bicie serca, które aż sama słyszę i inni również, bo jest tak szybkie i co najgorsze głośne. Pomijając fakt, że nawet jak siedzę w domu to się boję, a sama już nie wiem dlaczego. Próbuję się uspokoić, ale za chwilę jest to samo. Chyba zwariowałam! Czasem myślę, że jestem hipochondryczką i sama sobie wymyślam choroby... ale ja wiem, że cos jest ze mną nie tak... Błagam powiedzcie co mam robić;( boję się iść do psychologa, bo jeszcze dostanę skierowanie do szpitala psychiatrycznego, a wtedy to już na pewno nie osiągnę niczego. Z drugiej strony wiem, że muszę sobie pomóc. Znacie jakieś metody domowe czy coś w tym stylu, aby uspokoić choć jeden z objawów, np. duszności ?myślałam o medytacji, ale na to trzeba czasu ...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

lot_nad_kukulczym, Witaj..

Jeśli sama nie potrafisz sobie poradzić to powinnaś iść do psychologa, on nie wysyła od razu do szpitala nie powinnaś się obawiać. Doskonale cię rozumiem mam bardzo podobne objawy ciężko powiedzieć jaki sposób jest dobry na tą francę. Mi pomagają spotkania ze znajomymi , dobra komedia, spacer lub zwykłe prace domowe to wszystko pomaga, choć przyznam się że czasami jest ciężko i nie działa to tak skutecznie jak bym chciała. Na pewno musisz nie myśleć o tych wszystkich objawach i przede wszystkim NIE NAKRĘCAĆ SIĘ bo to powoduje że coraz to gorzej się czujesz. Jeśli masz lęk przed wyjściem z domu lub jakiekolwiek lęki to niestety ale pomalutku musisz się przemagać i zwalczać stopniowo te lęki. Będzie ciężko ale na pewno dasz radę. Powodzenia i pisz jak Ci idzie zwalczanie tej paskudy :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

lot nad kukulczym, zaciekawiło mnie to stwierdzenie, że jak pójdziesz do szpitala, to już na pewno nic nie osiągniesz, od razu pomyślałam na odwrót, jest duże prawdopodobieństwo, że jak nie zaczniesz szukać pomocy u specjalisty, to nerwica może Ci uniemożliwić osiągnięcie tego, na czym Ci zależy, a do szpitala to tak zaraz się nie idzie :smile: znam Twoje objawy, ja miałam przerażającą gulę w gardle, to jest strasznie durny objaw, chodziałam nawet na akupunkturę i mi igły w gardło wbijali :D ale to po prostu mięśnie są spięte od stresu i strachu, Twój organizm wysyła Ci sygnały, że psychika nie daje rady, że już za dużo się tam nagromadziło konfliktów, błędnych wyobrażeń i trudnych emocji, w psychologii jest tzw czynnik spustowy, dzieję się u nas coś tragicznego, tak jak u Ciebie smierć bliskiej osoby i następuje przerwanie tamy, cała bomba z kupą całego życia wybucha :D , a z tego co piszesz zbierało Ci się całe życie, człowiek to jest durny jednak, ja była najlepszą uczennicą w szkole, miałm stypendium na studiach i wierzcie mi, że czułam się jak najgorszy debil, nie potrafiłam się odezwać, czułam , że każdy może mieć rację, ale na pewno nie ja, że każdy może się podobać oprócz mnie, to nie jest kokieteria, ja przeżywałam męki całe życie, wchodząc np do galerii, czułam się jak ostatni dureń, który całe życie przesiedział w szafie, myślałam,że wszyscy mówią o mnie wieśniara, że widać że się boję, że nie pasuje do tych ludzi, podczas gdy obiektywnie nie byłam ani brzydka ani głupia, no ale cóż...Idź do specjalisty kochana, powodzenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję Wam bardzo za radę, to dla mnie wiele znaczy, szczerze mówiąc po tym jak odważyłam się wczoraj napisać co mi leży na sercu, jest mi lepiej, jak mam ataki paniki to myślę o tym forum i o Was wszystkich, które przeżywacie to samo i zaczynam pomału wierzyć, że to nic takiego, że to da się wyleczyć. Na pewno pójdę do psychologa. Mam jeszcze jedno pytanie, czy myślicie, że bezpłatna wizyta u psychologa jest tak samo skuteczna jak taka prywatna na, którą trzeba wydać trochę pieniędzy?

 

-- 08 mar 2011, 22:37 --

 

Ale dziś miałam dzień! kiedy już myślałam, że mój stan się polepszył (na jeden dzień), wszystko powróciło ze zdwojoną siłą następnego dnia :why:

Miałam chyba z milion ataków paniki, zanim weszłam do autobusu myślałam ze z 10 razy zemdleję, a autobusie nie lepiej, zanim doszłam na uczelnie to samo .... na zajęciach nie potrafię wysiedzieć, mam jakieś dziwaczne zawroty głowy i nie potrafię się skupić, ręce mi drżą i muszę pić litrami wodę, bo mam taką suchość w gardle. KOSZMAR!a jak myslę o tym co się ze mną działo tego dnia, to znowu mam atak lęku przed jutrzejszym dniem. Ale pociesza mnie myśl, że jutro idę zapisać się do psychologa. Mam nadzieję, że nie będę musiała czekać na wizytę miesiąc, bo do tego czasu zwariuję!! :why::cry:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

lot_nad_kukulczym, To prawda że tego rodzaju fora pomagają choć na chwile zwalczyć te ataki. Mi też zawsze pomaga jak sobie poczytam lub popiszę z Wami, niestety mnie trzyma ta franca już tydzień raz jest lepiej że w miarę funkcjonuje i z nią wygrywam wczoraj miałam koszmarny dzień, i tak jak piszesz dziś rano się obudziłam z lękiem że znowu będę się czuła tak jak wczoraj. Na razie jest ok i myślę że tak zostanie, próbuje się nakręcić pozytywnie zobaczymy jak to wyjdzie, Wiesz nie wiem czy jest różnica między prywatnym lekarzem, myślę że to dużo zależy od lekarza jeśli jest z powołania i rzeczywiście chce pomóc i potrafi to jest ok. Przekonasz się ,zawsze możesz iść prywatnie. :papa:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

właśnie dzisiaj chciałam się zapisać do psychologa bezpłatnie, po czym lekarz powiedział mi, że u mnie w mieście nie ma bezpłatnego psychologa, bo NFZ nie podpisał z żadną placówką umowy oO jestem przerażona, ale został mi jeszcze psychiatra. też staram się myśleć pozytywnie, bo co mi pozostało... Dzisiaj miałam dobry dzień, więc może pomału mi przechodzi ta nerwica. Trzymam za Was wszystkich kciuki, aby zacząć normalnie funkcjonować i pokonać nasze lęki ;):smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wydaje mi się że pogoda ma wpływ na nasze ataki, za uwarzyłam że właśnie w tym okresie gdzie zbliża się wiosna to większość ludzi ma problemy z tą francą. Nie wiem czy się zgodzicie ze mną , niby mamy pogodę prześliczną bo jest słońce , ciepło ale to przesilenie wiosenne ma wpływ na nas, i gorzej się czujemy. Ja miałam kilka dni beznadziejnych ale czuje że pomalutku wracam do formy. :yeah:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chciałam Wam wszystkim doradzić, c można robić, żeby nie mieć tej nerwicy. Sama nadal z tym walczę ale jest coraz lepiej. Znajdzcie sobie zajęcia, jakiekolwiek, sport, czytanie, uczenie sie, sprzatanie. Nie myslcie za duzo o sobie, ze cos z Wami nie tak. Jestemy wszyscy normalni, ale za dużo myślimy o sobie. Najlepiej myśleć o terazniejszosci. Nie o przyszłosci czy przeszłosci. Nie myslec ze sie zaraz zemdleje czy ze sie zle czuje. A jak juz do tego dojdzie, to myslec ze to siedzi tylko w naszej psychice. To pomaga. Mówię serio. Nie radze jechac na lekach, bo to tylko powoduje jeszcze wiekszy metlik. Wszystko sie jakos pouklada, musi bo inaczej zawsze bedzie tak jak jest. Nie nakrecac sie!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam w pierwszy dzien wiosny ;) Przegładam już od jakiegoś czasu to forum no i postanowiłem się zajerestrować. Mam 20 lat i chyba od 3 lat walcze z nerwica (przypuszczam, że wtedy się to zaczeło). Byłem w tym czasie dwukrotnie w szpitalu, gdzie przebadano mnie od stóp do głowy ;) Stwierdzono wypadanie płatka zastawki dwudzielnej(po kontroli doktor stwierdzil, że jest to juz tylko sladowe), po czym Pan doktor posiadajacy rowniez specjalizacje Psychiatry zapisał leki na uspokojenie i wypisano mnie. Niestety objawy jak były tak zostały, więc zwróciłem się do niego o pomoc. Od 4 miesięcy biore citabax oraz sulpirymid. Przyniosły lekka poprawe, ale szału nie ma. Nie będąc zadowolony z jego podejcia do mojej osoby(traktowal mnie z góry i "olewał") zarejestrowałem się do innego psychiatry prywatnie. Po wysłuchaniu mnie i moich objawow stwierdził, że to nerwica lekowa(po 3 latach wkoncu uslyszalem to z ust lekarza). Dodatkowo zapisał streszee oraz memotropil. Piszę do Was drodzy forumowicze, bo szukam wsparcia, ponieważ meczy mnie już ta nerwica i ciagłe myśli, że coś mi się stanie lub na coś choruje. :( Ataki u mnie pojawiają się bez zadnego uprzedzenia. np. dzisiaj wsiadalem do autobusu i nagle scisnelo mnie w klatce i brak oddechu.. no i myśl o nagłej smierci oczywiscie.. :/

btw. Czy ktoś z Was ma taki objaw, że ciagle w ciagu dnia ziewa i uczucie zmeczenia ? :/ (cisnienie mam w granicach 130-65) - pytam o to, bo lekarz wyjasnial, ze to przez wieksze zapotrzebowanie na tlen..

Dodam, że gram w piłke nożna i systematycznie trenuje oraz chodze na silownie. Na boisku rownież mam stres, ze zaraz serce przestanie mi bic, ale daje rade i wychodze na boisko.

Przepraszam, że tak chaotycznie pisze, ale staram się pokrotce streścic te 3lata walki..

 

Pozdrawiam i licze na Was!! :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich, pierwsze objawy nerwicy miałem około 20 lat temu mając lat 20. Przez kilkanaście lat miałem spokój poza małymi epizodami których nie traktowałem nigdy jako ataki nerwicy, ale jako chwilowe niedyspozycje spowodowane ciągami alkoholowymi bądź po "przejaraniu" się trawą czy haszem ( po paleniu miałem owe ataki zawsze, więc po 3-4 razach dałem sobie spokój). Problem tak naprawdę zaczął się 2-3 miesiące temu kiedy to po dwóch dniach ostrego picia jadąc samochodem zrobiło mi się słabo. Pojechałem więc do szpitala gdzie zaaplikowano mi dwie kroplówki i stwierdzono ,że powinno być wszystko OK. Niestety sytuacja wkrótce się powtórzyła, ale wtedy nie bardzo można było ją powiązać z ostrym piciem bo po pierwszym razie przestraszyłem się trochę i robiłem sobie przerwy pijąc nie codziennie tylko raz w tygodniu. Tym razem w szpitalu na "pierwszej pomocy" potraktowano sytuację troszkę poważniej i zrobiono mi EKG i badania krwi pod kątem jonów. EKG w porządku, jony : potas,magnez i inne w dolnych granicach lub trochę poniżej. Więc byłem jak to się mówi "w domu" (przynajmniej tak mi się wydawało), znałem przyczynę wiedziałem co robić itd.itp. Więc zupełnie odstawiłem nie tylko alkohol ale i fajki, kawę, red bulle i wszystko inne co mogłoby mieć wpływ na moje zdrowie. Zacząłem się zdrowo i regularnie odżywiać , pić 2litry wody dziennie, spać po 8 godzin dziennie i żyć z zgodnie z 10 przykazaniami, ograniczając nawet stres do minimum co w moim przypadku nie było łatwe.

 

Jak nietrudno się domyślić byłem święcie przekonany, że to koniec moich zdrowotnych problemów i teraz zacznę żyć pełnią życia bez podobnych "atrakcji" a przy okazji pozbyłem się bezboleśnie dwóch nałogów : picia i palenia.

 

Niestety moje szczęście trwało około dwóch tygodni. Pewnego pięknego słonecznego dnia musiałem wyjechać w interesach, niedaleko 220 kilometrów. Wstałem wyspany, zjadłem śniadanie i ruszyłem w drogę, po przejechaniu połowy drogi zacząłem odczuwać lekki niepokój,później zaczęło mi się robić zimno i zaczął oblewać mnie zimny pot,serce walić jak oszalałe a ręce drżeć. Sytuacja z każdą chwilą robiła się bardziej dramatyczna , całe szczęście było to w dużym mieście. Zjechałem z trasy zapytałem pierwszą napotkaną osobę o pogotowie ratunkowe (Bogu dzięki było 200m dalej) gdzie z najwyższym trudem udało mi się dojechać. Wzięto mnie do karetki, zmierzono ciśnienie,zbadano cukier. Ciśnienie jak i tętno podwyższone cukier ok, przy drugim pomiarze już było lepiej , a kiedy zawieziono mnie do szpitala i wszystkie wyniki (tym razem przeprowadzono kompleksowe badania) wyszły ok wszystko minęło jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki.

 

Wtedy to zdałem sobie sprawę ,że to nerwica. Od tego czasu udało mi się zrobić jeszcze jedną trasę(700km) na Xanaxie, później z każdym dniem było coraz gorzej, a dzisiaj to już jest chyba apogeum, mam typowe objawy agorafobii . Bałem się wyjść nawet na dwór po drewno do kominka, cały dzień przeleżałem w łóżku, nie kąpałem się już od trzech dni, chciałem dzisiaj iść pojechać psychiatry ale nie byłem w stanie nawet jako pasażer, po prostu jestem sparaliżowany strachem. Mija dwa tygodnie jak biorę Bioxetin 20mg i chyba jeszcze nie zaczął działać choć wieczorami czuję się dobrze i nie mam problemów ze snem to już w tej chwili boję się co będzie jutro.

 

-- 22 mar 2011, 00:35 --

 

P.S. Chciałem edytować posta i dopisać nie wiem dlaczego ale się nie da :bezradny:

 

Od dłuższego czasu mam ciągłe napady ziewania w szczególności po wejściu do auta, dzieje się to niejako z automatu i po kilkunastu minutach mija.

 

No i na koniec mam pytanie, czy to co mnie spotkało może mieć związek z tym,że przestałem tak nagle pić i nerwica ta jest niejako skutkiem odstawiennym rzucenia nałogu?

 

-- 22 mar 2011, 00:37 --

 

P.S. 2 Jednak się da dopisać, to dobrze :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Michał 1972, Witaj...

Doskonale Cię rozumiem, czytając Twoją historie to tak jakbym czytała o sobie. Niestety ta okropna choroba tak szybko nie odpuszcza. Pojawia się w najmniej oczekiwanym momencie , nie sądzę że papierosy i alko przy gwałtownym rzuceniu objawiają się w ten sposób. Wiem że wręcz przeciwnie jak się pali i pije to objawy się nasilają. Chyba że ciężko jest Ci pozbyć się nałogu , i to jest przyczyna. Robisz najgorszą rzecz kiedy zostajesz w domu i nie wychodzisz z łóżka , wtedy właśnie nerwica atakuje ze zdwojoną siłą, bo sam się nakręcasz i wsłuchujesz się w siebie, i szukasz objawów choroby (jakiejkolwiek) . Musisz się przemóc i wyjść z domu choć na chwile, i tłumaczyć sobie że to tylko umysł płata Ci figle. Na prawdę pomaga lecz nie za pierwszym razem , ale za drugim lub trzecim. Spędzaj jak najwięcej czasu ze znajomymi to też jest dobra terapia przy tego typu dolegliwościach , bo wtedy zapominasz o nerwicy. Życzę Ci powodzenia i pisz jak sobie radzisz. :yeah:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×