Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nerwica Lękowa Co zrobić? Moja historia...część 2


LDR

Rekomendowane odpowiedzi

witaj. Na skutek przeżyć , złapała cię w swoje łapska nerwica lękowa. Nie obawiaj się . Nie wariujesz i na pewno nie jesteś psychicznie chora. I nie skrzywdzisz tez swojej córeczki. Tak własnie działa nerwica , że wyobrażnia płata nam figle.Radziłabym ci , pójść do lekarza i szczerze porozmawiać. Myślę , że w twoim przypadku pomoże psychoterapia.Jeśli nie radzisz sobie z lękiem , idż i nie czekAJ....TABLETKAMI NIE ZAŁATWISZ SPRAWY .Pozdrawiam cię . Do dziela.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

UnhappyDoll, witaj . Z całą pewnością masz nerwicę.Masz 16 lat , a więc zakładam , że masz rodziców.czy rozmawiałas z nimi o tym? wiem , co przeżywasz , ale uwierz mi potrzebujesz pomocy kogoś doroslego.Nie zwlekaj i szukaj rady. Nie leczona nerwica , potrafi zamienić życie w koszmar . pozdrawiam cie.pa

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hm, no właśnie w psychoterapii problem. Mąż nie uznaje "czegoś takiego", uważa, że to tylko może pogarszać sprawę (tzn. roztrząsanie swoich problemów - on bardzo racjonalnie patrzy na życie). Zresztą - nie mówię mu o tym, że się źle czuję. A nie mówię, bo się boję, że miałby kolejny powód to twierdzenia, że popełnił błąd żeniąc się ze mną. Nie chcę niszczyć tego, co przez rok udało nam się zbudować.

Czy są w związku z tym jakieś sposoby na samodzielne uporanie się z takim stanem?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mamma mia, wybacz za szczerość , ale troszkę kulawy jest twój związek. Wutłumacz mi jakim prawem , facet mówi ci , gdzie masz chodzić a gdzie nie? To on myśli ,że psychoterapia to lipa .To JEGO zdanie!Ale ja wiem , że to pomaga.A może twój facet się boi , że podczas psychoterapii , nadszarpniesz jego wizerunek?Jaką tajemnicę , waszego związku chcesz ukryć? Mówisz , że będzie miał kolejny powód do narzekania? Niech się pieprzy ze swoim narzekaniem , BO TY JESTEŚ CHORA i potrzebujesz pomocy! Samodzielnie kochanie , ukrywając swój stan nic nie wskórasz...Czy jeślibyś miała cukrzycę , też ukrywałabyś to przed tym samolubem?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ewaryyst7

Z tego co wiem co jednen z najczestszych objawow:( faktem jest ze jest cholernie uciazliwy bo codziennie jest to samo:(

to fajnie ze trafiles(as)na odpowiednia psychoterapie.

Powiedz mi czy to prowadzi psycholog czy tylko psychoterapeuta?

Mam zerowe pojecie na ten temat dlatego jesli mozesz to napisz cos wiecej.

 

pozdrawiam i dziekuje

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mamma mia, wspołczuje... ja mialam takie ataki leków w nocy, jakies 3 lata temu i trwały praktycznie co noc przez miesiac.. wydawalo mi sie, ze ktos nade mna stoi i zaczynalam wtedy krzyczec... moj mąż nerwowo nie wytrzymywał :P heh zartuje.. ciezkie to bylo, ale minelo... teraz moja nerwica, to inna sprawa..

myśle, zebys sprobowala jednak udać sie do psychologa porozmawiać, taka osoba pozwoli Ci zrozumiec duzo i moze pozwoli Ci znalezc w sobie siłe do walki o wlasne ja..

trzymam kciuki za Ciebie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wydaje mi sie, ze jesli sama nie potrafisz sobie z tym poradzic, powinnas zasiegnac porady u psychologa.. chociaz poczatki w rozstaniu zawsze sa trudne.. to jest normalne ze jak kogos stracisz na kim Ci zalezalo strasznie to przezywasz i cierpisz z tego powodu.. moze porozmawiaj tez z przyjaciolka, z mamą, sprobuj sie otworzyc, zobaczysz ze bedzie Ci latwiej, to jest ulga kiedy mozesz cos komus powiedziec, wyzalic sie.. i na pewno dostaniesz wsparcie, dobre rady.. takze nie masz czym sie martwic. najwazniejsze to nie dusic tych wszystkich emocji w sobie! no i zaczac sie odzywiac! ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam moje nowe problemy zaczęły się kilka dni temu i jest chyba coraz gorzej a nie mam teraz żadnej umówionej wizyty u psychiatry :cry: wcześniej miałem ataki lękowe i depresje które lecze ale teraz mam coś zupełnie nowego od kilku dni nie umiem sobie znaleźć miejsca ciągle coś mnie dręczy tak że myślę tylko o zabiciu się tak jakby jestem pobudzony ale nie mam siły na to aby chodzić a w jednym miejscu nie potrafię usiedzieć ciągle czuje lęk i pragnę by ktoś mi pomógł nawet myślę o tym aby pojechać do szpitala psychiatrycznego myślę o tym ale nie mogę bo boję się tego co rodzice zrobią jak przyjadą do domu a nie chce ich zaniepokoić zwłaszcza mamy

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hmm. Słuchajcie, jeśli chodzi o mojego męża, to on - moim zdaniem - po prostu myśli tak: nerwica to choroba psychiczna, a ja żony-wariatki mieć nie chcę. Pisałam Wam, że wychodzimy właśnie z poważnego kryzysu małżeńskiego, i nie wiem, czy fundowanie mu takich atrakcji jest w tej chwili dobre.

Czy ktoś mógłby mi poradzić jak samemu walczyć z czymś takim? Motywację MAM.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ciezko jest z tego wyjsc z pomoca specjalisty, wiec tym bardziej bedzie to trudne w przypadku samotnej walki...

moze sproboj poczytac odpowiednie ksiazki. Polecam "pokonać lęk i fobie", "pokochać siebie" - te dwie mam, czytam i uwazam, ze sa bardzo przydatne, jezeli tylko sie chce z tym potworem walczyc. poza tym na watku o ksiazkach poczytaj, co inni proponuja..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mamma mia, witaj.Powiedz co zrobisz jak dostaniesz ataku lęku przt mężu? I dlaczego piszesz o sobie "wariatka"? Wybacz mi , bo naprawdę nie chcę cię dolować , ale Twoj mąż to chyba po prostu despota. Czuję to .Wychodzicie z poważnego kryzysu.czy to znaczy , że kiedy zachorujesz to Twój mąż cię zostawi? O zgrozo!! Przerabiałam to samo w moim małżeństwie.Skrywalam przed mężem , że mam nerwicę ( do której zresztą , w dużym stopniu się przyczynił) i wiesz? Nie jesteśmy już razem...A ja się cieszę , że pozbyłam się z życie bydlaka , ktory poniżał mnie na każdym kroku.Twoja nerwica , jest odpowiedzią na stres.Którą zafundował ci wasz związek.Wallcz o siebie , a dopiero potem o małżeństwo.pozdrawiam cię.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam,

 

Historia zaczęła się od żołądka (niby nic takiego).

Był to okres ciąży mojej żony.

Biorę Cital i Lerivon

Czy ktoś też tak ma?

- całkowity brak łaknienia,

- krótki sen, wczesne budzenie się,

- całkowita obojętność,

- dodatkowo ten wieczny stan braku zmęczenia.

 

Leczę sie już od 2 miesięcy i nic..

 

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam! bardzo proszę o odpowiedź!!!

 

Po kilku latach brania seroxatu w kwietniu zdecydowałam się odstawić lek by się oczyścić i ewentualnie zacząć myśleć o zajściu w ciążę. Co tydzień zmniejszałam dawę o kilka mg. Pod koniec maja przestałam brać lek zupełnie. Pomagałm sobie w trudniejszych chwilach hydroxyziną (10mg albo 25mg). Pojawiły się nieprzyjemne objawy odstawienne, ale po jakimś czasie minęły. Potem życie wyglądąło troszkę gorzej od tego zycia z tabletkami, ale jakoś dawaam radę... Ale to co się dzieje od kilku dni to jakiś koszmar!!! Ataki lęku, duszności, ściśnięte gardło, zero apetytu, problem z wyjściem na ulicę, przyspieszone bicie serca. Kontaktowałam sie z lekarzem - powiedział bym spróbowała jeszcze z tydzień wytrzymać i pomagać sobie hydroxyziną 25mg - nawet do 6 tabletek na dobę. Gdy je biorę jestem trochę spokojniejsza, ale przymulona. Z drugiej strony nienawidzę tego poczucia, że już mnie nachodzi... lęk, strach... że coś mi się stanie

 

Czy ktoś tak miał? i czy dął radę ? i wjaki sposób? czy musze wrócić do leków? może ja inaczej nie umiem funkcjonować?

 

HELP!!!!!!!!!!

 

można dać radę

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam. Dawno to nie pisalem ale czesto odwiedzam to forum. Dzis pisze bo mam znowu klopoty. Chodzi o to, ze ponownie mysle, ze mam poczatek nerwicowy schizofrenii lub faze prodomalna. Nie wiem co mi jest. Od pol roku nie moge dojsc do siebie. Niby jest lekko lepiej ale objawy dalej mi dokuczaja. Jednym z najbardziej mnie meczacych jest brak sil na robienie czegokolwiek, wiecznie zmeczenie, apatia, sennosc w ciagu dnia (pomimo ze w nocy spie ok 9-10 godz). Dalej silne zawroty glowy (wygladaj tak -machnij glowa bardzo szybko w lewo, a ptem w prawo, takiej jakby rozerwanie), trawa to doslownie 1 sekunde i przechodzi i za jakis czas znowu sie pojawie. W tej chwili nie biore zadnych lekow i nie ma terapii. Lekow juz brac nie chce bo po nich czuje sie jeszcze gorzej, zasatanawiam sie natomiast nad terapia. Aha wazne jest to, ze jak mam gorsze chwile wraca silny pisk czy to szum w uszach. Napiszcie prosze czy to moze byc poczatek schizofrenii??!! Zaznacze, ze u 2 psychiatrow juz bylem, a takze u 2 psychologow klinicznych. Nie bede Wam sugerowal co powiedzieli (dla tych co nie czytali wczesniej moich postow i nie wiedza jaka mam diagnoze) i prosze o Wasze zdanie. Dziekuje i czekam na odp. Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×