Skocz do zawartości
Nerwica.com

Meta-wątpliwości


nvm

Rekomendowane odpowiedzi

NoLajf, niby tak, ale po prostu boję się, że ceną za zdrowie psychiczne i bycie szczęśliwym na ziemi, mogą być niekończące się tortury w piekle...poza tym chęc uniknięcia piekła i biorący się z niej fanatyzm religijny daje przynajmniej jakieś poczucie celu w życiu. Wówczas można się ślepo podporządkować jakiejś potężnej organizacji i dzięki temu doznać ulgi bycia zwolnionym z myślenia.

Czy można w ogołe wyznaczyć sobie jakiś lepszy cel niż uniknięcie piekła, skoro i tak za chwilę wszyscy zginiemy?

Moja druga obawa wiąże się z tym, że nie wiem jak moje 'zdrowie psychiczne' odbije się na moich bliskich. Boję się, że jeśli przestanę się martwić, to nie zadbam wystarczająco o pewne sprawy.

W dniu 3.08.2018 o 23:26, NoLajf napisał:

W sumie skrupulatność mnie doprowadziła po części do tej choroby.

Masz na myśli skrupulactwo? No to witaj w klubie :classic_cool:

Edytowane przez nvm

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

I ogólnie boję się, że niebezpiecznie może być dla mnie przestać się bać.

Mam w sobie 2 sprzeczne tendencje - jedna to tendencja do rozluźnienia/wolności/zdrowia psychicznego - jest to tak naprawdę tendencja medytacyjna, bo prawdziwa medytacja jest po prostu przeciwieństwem trybu obsesyjno-kompulsyjnego.

Druga tendencja to popęd ku maksymalnemu wejściu w kompulsje. Takiemu na 100%. ("Bądźcie gorący albo zimni" w końcu, czyż nie?)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 7.08.2018 o 17:48, nvm napisał:

NoLajf, niby tak, ale po prostu boję się, że ceną za zdrowie psychiczne i bycie szczęśliwym na ziemi, mogą być niekończące się tortury w piekle...poza tym chęc uniknięcia piekła i biorący się z niej fanatyzm religijny daje przynajmniej jakieś poczucie celu w życiu. Wówczas można się ślepo podporządkować jakiejś potężnej organizacji i dzięki temu doznać ulgi bycia zwolnionym z myślenia.

Czy można w ogołe wyznaczyć sobie jakiś lepszy cel niż uniknięcie piekła, skoro i tak za chwilę wszyscy zginiemy?

Moja druga obawa wiąże się z tym, że nie wiem jak moje 'zdrowie psychiczne' odbije się na moich bliskich. Boję się, że jeśli przestanę się martwić, to nie zadbam wystarczająco o pewne sprawy.

Tak myślą asceci i też nikt nie wie czy dostali się do nieba, bo nie wiadomo czy istnieje. Po co obierać sobie za cel coś co jest nierealne i nienamacalne? Ludzie stawiają sobie różne cele, bo kiedy je osiągną to czują radość z życia i to zarówno ateiści jak i wierzący. Wszystkie organizacje sekciarskie, które uważasz, że są dobre to tak naprawdę fikcja. Kapłani w takich organizacjach gwałcą małe dzieci i wykorzystują ludzi naiwnych, do własnych zysków. Niczym się to nie różni od tyranii. Po prostu chcą mieć nad ludźmi władzę. 

To trochę potrwa zanim my umrzemy xd. Dopiero zaczynamy życie. Naprawdę nie masz innych celów do życia niż strach przed piekłem? W piekle też będą ludzie, więc nie będziesz sam. Jeśli jesteś wierzącym to sądzę, że pomogłoby ci pomaganie ludziom. Nie chodzi mi nawet o wolontariat, tylko w życiu codziennym. Ja np. jak jestem szczęśliwy, to chcę się z nim podzielić i jestem uprzejmy, ustępuje miejsca w autobusie, rozmawiam i słucham drugiego człowieka, bawię się w psychologa. Pomyśl nad jaką sferą życia powinieneś popracować. Ja wyróżniam trzy sfery, do których każdy człowiek dąży. Znalezienie partnerki a potem założenie rodziny; zdobyć wykształcenie i dobrą pracę; oraz realizowanie własnych pasji i praca nad sobą (aktywność fizyczna, hobby). Niby to błache, niby każdy to ma, ale pomyśl, że wszystkich to jakoś pociąga i nikt nie chce zostać w tyle.

O jakich bliskich mówisz?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 3.08.2018 o 16:46, nvm napisał:

Mogę wyróżnić pewne podstawowe meta-wątpliwości:

:arrow: A co jeśli to, co psychologia nazywa zaburzeniami obsesyjno-kompulsyjnymi (nerwicą natręctw) to jest tak naprawdę coś, czym powinniśmy się kierować? Czyli co jeśli świecka psychologia się myli, a właściwa droga wiedzie jedynie np. przez jakieś sekciarstwo religijne?

:arrow: A co jeśli niesłusznie coś określam jako OCD? Co jeśli zostałem niewłaściwie zdiagnozowany? Co jeśli oszukuję sam siebie i celowo wprowadzam innych w błąd, jednocześnie wypierając, że to robię?

Wydaje mi się, że charakterystyczne dla ludzi z nerwicą jest myślenie o natręctwach w kategoriach prawda/fałsz.

Tymczasem to co odróżnia normalne myśli od natręctw jest to, że natręctwa są destrukcyjne dla danej osoby, bo stoi za nimi lęk.

Często natręctwa to myśli absurdalne, fałszywe sądy (np. "jestem pedofilem") i zebranie dowodów na ich fałszywość może pomaga.

Ale czasem natręctwa to wątpliwości, których treść mogłaby mieć dla kogoś innego czy tej samej osoby w innym czasie jakiś sens, a problem polega w tym, że pojawiają się one w sposób przymusowy, lękowy, zabierają za dużo czasu i z powodu lęku są niemożliwe do rozstrzygnięcia albo zagrażają autentyczności danej osoby. Nie jest w danym momencie taka wątpliwość problemem do rozwiązania, tylko batem lęku, którym się w kółko okładamy. Dlatego trzeba ją odłożyć, by wrócić do wolności, a więc nie działać pod wpływem lęku i przymusu.

"A co jeśli niesłusznie coś określam jako OCD?" No właśnie, co? To tylko diagnoza, jakiś model myślenia o rzeczywistości psychicznej. Ale nikogo celowo nie oszukujesz, musiałbyś być pewien, że nie masz OCD, a nie jesteś. Tylko nie rozumiem co Ci ta kwestia robi, obojętnie jak  nazwiesz swój stan, jest coś, co sprawia Ci problem, męczy Cię i nie jest od Ciebie zależne, więc nie ma co się zamęczać myślą, że może Ci się tylko zdaje.

"A co jeśli to, co psychologia nazywa zaburzeniami obsesyjno-kompulsyjnymi (nerwicą natręctw) to jest tak naprawdę coś, czym powinniśmy się kierować? Czyli co jeśli świecka psychologia się myli, a właściwa droga wiedzie jedynie np. przez jakieś sekciarstwo religijne?"

To co nazywamy zaburzeniami obsesyjno-kompulsywnymi jest lękiem, a lękiem nie można się kierować w życiu, bo jest destrukcyjny. Należy się kierować pozytywnymi wartościami, ale nawet jeśli coś jest obiektywnie wartością, to dla nas w jakimś momencie może nie być możliwe przeżywać tego w sposób pozytywny, więc nie jesteśmy w stanie się tym kierować.

Psychologia może się jednocześnie "mylić" i "mówić prawdę", życie jest złożone. Psychologia wychwytuje zaburzenia, to co neurotyczne i przeszkadza naszemu rozwojowi, ale niekoniecznie ma receptę na to, żeby życie nabrało sensu, żeby się rozwijać i niekoniecznie podaje pozytywne wartości, trzeba je znaleźć samemu. Najlepiej wyznaczyć psychologii właściwe miejsce w swoim życiu. Dla wielu ludzi jest nową religią, to pomyłka. PS. Nie ograniczałabym religii do "sekciarstwa".

Edytowane przez refren

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 3.08.2018 o 16:46, nvm napisał:

Mogę wyróżnić pewne podstawowe meta-wątpliwości:

:arrow: A co jeśli to, co psychologia nazywa zaburzeniami obsesyjno-kompulsyjnymi (nerwicą natręctw) to jest tak naprawdę coś, czym powinniśmy się kierować? Czyli co jeśli świecka psychologia się myli, a właściwa droga wiedzie jedynie np. przez jakieś sekciarstwo religijne?

A poza tym jak można się kierować wątpliwościami? I jak można żyć, ciągle tylko myśląc? Myśli nie tworzą rzeczywistości, tylko działanie tworzy. Choćbyś nie wiem ile myślał, ciągle jesteś w tym samym miejscu, zewnętrznie nic się nie zmieni.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 7.08.2018 o 17:48, nvm napisał:

NoLajf, niby tak, ale po prostu boję się, że ceną za zdrowie psychiczne i bycie szczęśliwym na ziemi, mogą być niekończące się tortury w piekle...poza tym chęc uniknięcia piekła i biorący się z niej fanatyzm religijny daje przynajmniej jakieś poczucie celu w życiu. Wówczas można się ślepo podporządkować jakiejś potężnej organizacji i dzięki temu doznać ulgi bycia zwolnionym z myślenia.

Czy można w ogołe wyznaczyć sobie jakiś lepszy cel niż uniknięcie piekła, skoro i tak za chwilę wszyscy zginiemy? 

 

Możemy na Twoim przypadku prześledzić, jak świetnie mieć taki cel i jakie to budujące.

;)

Dążyć można do rzeczy pozytywnych, uniknięcie zła nie jest celem życia, celem życia jest dobro.

Jeśli jedziesz do Warszawy, to dlatego, że chcesz się tam dostać, a nie dlatego, żeby tylko nie trafić do Krakowa.

Bóg jest miłością, czy jakoś tak🙂

Utożsamiasz chyba religię z fanatyzmem albo sekciarstwem, to zawężające.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 10.08.2018 o 22:40, refren napisał:

Utożsamiasz chyba religię z fanatyzmem albo sekciarstwem, to zawężające.

Gloria Polo:

"Całym sercem i całą duszą wdzięczna jestem w imieniu Jezusa Chrystusa Papieżowi, Jego zastępcy na ziemi, kapłanom i osobom konsekrowanym Kościoła Rzymskokatolickiego. Ślepo słucham ich wszystkich, gdyż takie było właśnie polecenie naszego Pana Jezusa Chrystusa, gdy pozwolił mi powrócić do ziemskiego życia."

https://wobroniewiaryitradycji.wordpress.com/2015/10/26/gloria-polo-slepo-slucham-papieza-gdyz-takie-bylo-wlasnie-polecenie-naszego-pana-jezusa-chrystusa-gdy-pozwolil-mi-powrocic-do-ziemskiego-zycia/ )

Dla mnie ślepe posłuszeństwo to sekciarstwo i fanatyzm.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Generalnie mam w sobie taki jakby panikujący głos, który chce mnie sobie podporządkować. I nie wiem czy powinienem to zrobić. Prawdopodobnie nie - tak by wskazywało moje doświadczenie. No ale to tylko indukcja i nie wiem na ile mogą ją ekstrapolować.

Ktoś doświadcza również czegoś podobnego?

NoLajf, czy Ty również podobnie postrzegasz ten "natrętny nurt"? Mogę Cię jeszcze zapytać, jaką masz diagnozę?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, nvm napisał:

Generalnie mam w sobie taki jakby panikujący głos, który chce mnie sobie podporządkować. I nie wiem czy powinienem to zrobić. Prawdopodobnie nie - tak by wskazywało moje doświadczenie. No ale to tylko indukcja i nie wiem na ile mogą ją ekstrapolować.

Ktoś doświadcza również czegoś podobnego?

NoLajf, czy Ty również podobnie postrzegasz ten "natrętny nurt"? Mogę Cię jeszcze zapytać, jaką masz diagnozę?

Nie bardzo cię rozumiem. Szczerze, nawet nie chce. Nie sądzisz, że wchodzenie w jakieś ciężkie pojęcia naukowe jest niepotrzebne? Bo co mi po przemyśleniach, jak życie cię codziennie gwałci. 

No mam Zaburzenia Obsesyjno-kompulsyjne stwierdzone, no i do tego obniżone nastroje i poczucie własnej wartości. Wszędzie gdzie nie pójdę jestem obrażany i krytykowany. Np. lubię sobie grać w tą gre Pokemon Go. No i jakbym nie grał to też bym miał takie mniemanie o tej grze, że w nią grają idioci. Bo po co wychodzić na dwór po jakiegoś stworka. Ale mi właśnie pomaga czasem się ruszyć z domu. Przecież mam prawo grać w tą gre. I na weekendzie tym był taki eevent, gdzie się chodzi 3 godziny po mieście. Chodzę z takim kolegą, on ma 12 lat, ja 23. Niby spora różnica, ale jest bardzo dojrzały jak na swój wiek, wszystko rozumie, i nie jest taki wkurzający jak inne dzieci. Idziemy sobie przez deptak i podchodzi do mnie Azjatka i mnie opiernicza po angielsku, że mój napis na koszulcę ją obraża. Napis brzmi: "Silence is better than bullshit". Koszulka jak to koszulka, kto na to zwraca uwagę, moim zdaniem napis nikogo nie obraża, to nie był odwrócony pentagram z głową kozła w środku. No i takie coś i czuję się totalnie rozmontowany. Moje poczucie własnej wartości spada do zera. Cały czas o tym myśle. Dzisiaj to było sporo takich akcji/konfliktów z różnymi ludźmi. Ja jestem po prostu słaby psychicznie. Nie potrafię odmówić, obronić się przed dzieciakami z patologii. I jak ja mam niby funkcjonować w tym świecie, jak takie coś mnie od razu demotywuje. Cały czas jestem zestresowany, a praktycznie nic nie robie, tylko czekam aż sie zacznie rok akademicki. 

Postanowiłem sobie nawet znaleźć dziewczynę. W tym celu zainstalowałem portale randkowe badoo i tinder. Piszę do każdej która da "serce". Jak już łaskawie, któraś wejdzie na profil i przeczyta, to połowa, nie odpisuje. Druga połowa odpisze, ale praktycznie nic za tym nie idzie. Z jedną chciałem się umówić, to specjalnie zmieniała temat albo nie odpisywała bo sie bała mnie czy co. Ale i tak ogarnąłem, że jest jakimś gimbusem. Kolejna dziewczyna fajna, ma ciekawe hobyy, jest szczera bo napisała że lubi spac i oglądać seriale. Zapraszała mnie do swojego miasta, ale jest 65 km do mojego. I tak nawet mi sie nie chce do niej jechać, bo wiem, że raz pojade i na tym sie skończy, nawet nie piszę z nią. A jeszcze inne piszą że lubią" sport, muzyka,motoryzacja i psychologia". Co to niby za zainteresowania, wiadomo ja nie mam lepszych, ale takie odpowiedzi automatycznie człowieka dołują, bo nawet nie ma jak pociągnąć rozmowy dalej. Aż się płakać chce, i nie o to, że se nie moge znaleźć, tylko przez mój brak zainteresowania i słomiany zapał. 

Odstawiam leki i już czuję tego negatywne efekty. No i mi powiedz co ja mam robić? Żyć i wegetować? 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

14 godzin temu, NoLajf napisał:

Nie bardzo cię rozumiem. Szczerze, nawet nie chce. Nie sądzisz, że wchodzenie w jakieś ciężkie pojęcia naukowe jest niepotrzebne?

Użyłem jakichś ciężkich pojęc naukowych? Mówisz o indukcji i ekstrapolacji?

Indukcja polega na tym: obserwuję, że zachodzi jakieś zjawisko raz, drugi, trzeci, ..., dziesiąty. Na przykład upuszczone jabłko spada na Ziemię. Indukcja to przyjęcie, że tak będzie również się dziać później.

Ekstrapolacja polega na tym, że mam jakiś zbiór danych/doświadczeń i dla nich zachodzą pewne prawidłowości. Nie wiem jak to będzie dla doświadczeń/danych spoza zbioru, ale ekstrapolacja to przyjęcie że zajdą dla nich takie same prawidłowości.

15 godzin temu, NoLajf napisał:

Bo co mi po przemyśleniach, jak życie cię codziennie gwałci. 

Nie namawiam Cię do przemyśleń.

15 godzin temu, NoLajf napisał:

No mam Zaburzenia Obsesyjno-kompulsyjne stwierdzone, no i do tego obniżone nastroje i poczucie własnej wartości.

To normalne, że te rzeczy współwystępują. Wynikają z siebie nawzajem. Ja również w środku mam poczucie, że jestem beznadziejny - to poczucie zostaje aktywowane na przykład w sytuacji krytyki.

15 godzin temu, NoLajf napisał:

No i mi powiedz co ja mam robić? Żyć i wegetować? 

Nie mogę Ci mówić co masz robić. Mogę jedynie coś zaproponować:

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×