Skocz do zawartości
Nerwica.com

cześć...


smutna17

Rekomendowane odpowiedzi

Nie wiem od czego zacząć...Czuję się źle,tak źle,że naprawdę nie widzę sensu w swoim zyciu i chcę to wszystko zakończyć...Wszystko mnie męczy...do tego te uczucie lęku...nie wiem czy mam depresję,nerwicę,zaburzenia psychiczne,ale wiem,ze nigdy się tak nie czułam... ;(

 

ten stan beznadziejności i braku wiary w siebie trwa jakiś rok...moze to przez niesmialosc,samotnosc...tylko ze jakos sobie dawalam z tym rade...nie bylo rozowo,ale jakos bylo...a w 3 klasie gimnazjum to sie zmienilo...zaczelam sie czuc wykorzystywana,w ogole do niczego i uwazalam(i nadal tak jest) ze kazdy jest lepszy ode mnie...bo ja nie zasluguje na milosc,przyjazn...sama sie odsunelam od innych i powinnam miec pretensje tylko do siebie...łudzilam sie jeszcze,ze gdy wyjde z gimnazjum to w nastepnej szkole bedzie lepiej...ale jest jeszcze gorzej...

 

a wczoraj co przezylam...to naprawde nie jest normalne...szlam ulicą i balam sie wszystkich,gdy ktos na mnie popatrzyl to napadala mnie,normalnie agresja,i gdyby ktos cos do mnie powiedzial to bym nie wiem co zrobila....gdy zobaczylam jakichs ludzi idących chodnikiem zaraz szlam na druga strone...i szybko wrocilam do domu...dzisiaj postanowilam ze bedzie inaczej...wyszlam z domu i to byl koszmar...to samo co wczoraj...w domu ryczalam jak bobr a potem niespodziewanie poprawil mi sie humor(wieczorem prawie zawsze mi sie poprawia) ale teraz znowu czuje sie okropnie...

 

bede jezdzic tylko i wylacznie autobusem...

 

nie wiem co sie dzieje ze mna...boje sie...poradzcie co zrobic :( z tym wychodzeniem z domu i w ogole...nie chce do psychologa...ja sie boje ze zwariowalam i mnie gdzies zamkną...

 

wiem to chore,ale ja sie tak boje...przyszlosci,ze bede zawsze sama,ze sobie nie poradze...wszystko robie zle...i jakos powoli...za powoli...

 

nie mam sily,by zyc...

_____________________________________________________________

Złe myśli, cierpienie, ból, osamotnienie,

Kto wyciągnie rękę? Kto pomoże mi?

Czy znowu nikt?...

 

Powoli, cicho, bezszelestnie

Mija kolejny dzień, kolejna noc,

Kolejny smutek, kolejna złość

Czy życie to jeszcze, czy kolejny sen?

Nie chce tak dłużej!

Chcę obudzić się!

 

Wstaję, idę do okna, rozglądam się,

Dlaczego wciąż nie widzę Cię...?

Wokoło mnie pusto, jestem sama,

Przede mną tylko szklana ściana,

A za nią... cóż za nią??

Czy szczęście, radość, spełnienie?

Czy to jedynie moje marzenie?

 

Czekam na pomoc, lecz nie ma jej;

Czekam na serce, czy okażesz je?

Snuję się po ziemi jak szary cień,

Nikt nie widzi, nie słyszy, nie rozumie mnie

 

I tak rok kolejny mija,

Przybywa strachu, a sił ubywa,

By walczyć, by marzyć, by trwać,

Bo co ja mogę Tobie dać?

 

Co otrzymam w zamian?

Jeśli choćby jeden Twój uśmiech,

Jedno spojrzenie...

Ach... przecież to tylko moje złudzenie

 

Czy mam uwierzyć że znajdę wreszcie szczęście swe?

Że usłyszę jeszcze Twój głoś, gdy mówisz "kocham Cię"...?

 

Czasami myślę, że moje życie to błąd,

I proszę mą duszę, by pójść już stąd.

Zostawić smutki, cierpienia.

Uwolnić się od tego cienia,

Który od tak dawna mnie prześladuje,

Żyć nie pozwala, szczęście rujnuje.

Ta przypadłość bywa niebezpieczna,

A nazywa się ona: fobia społeczna!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Oj, nie jest dobrze... Ale beznadziejnie też nie. O tyle dobrze, że może nie będzie łatwo, ale da się z tego wyjść.

 

Słuchaj, po pierwsze - nigdzie cię nie zamkną. Jeżeli nie stanowisz zagrożenia (a nie stanowisz), mogą tylko zaproponować np. terapię na oddziale dziennym albo całodobowym - a ty możesz się na to zgodzić lub nie.

 

Druga ważna rzecz to nie unikanie sytuacji lękowych. To pułapka, jeżeli będziesz tak robiła (a to przecież naturalna reakcja), to będzie tylko gorzej...

 

Do lekarza iść musisz. Dlaczego? Po pierwsze, samo z siebie na pewno nie będzie lepiej, za to może być gorzej, bo mózg po jakimś czasie nauczy się odruchu uciekania i innych odruchów obronnych (chociażby popularne u osób z zaniżoną samooceną samookaleczenia) i nawet nie zauważysz, kiedy to w ciebie wrośnie tak bardzo, że będzie bardzo trudno to wyleczyć. Po drugie, dostaniesz leki, po których powinno się poprawić. Przyczyna nie zniknie (i po odstawieniu leków stany lękowe wrócą), ale to doraźna pomoc, eliminująca skutki - żebyś mogła w miarę normalnie funkcjonować. I trzecia rzecz - terapia - zależy, jakiego lekarza i typ terapii wybierzesz, terapia może być różnie prowadzona. W stanach lękowych najskuteczniejsza i najkonkretniejsza jest terapia behawioralno-poznawcza. Nie jest łatwa (jest dosyć bolesna psychicznie, głównie dlatego, że zawiera elementy konfrontacji z lękiem), ale jest najskuteczniejsza. Oczywiście nic pod przymusem, terapeuta tylko proponuje, nigdy nie narzuca - jeżeli nie będziesz gotowa na kolejny krok w terapii to popracujecie nad tym, żebyś była gotowa.

 

Nie wiem skąd jesteś, ale jeżeli z Warszawy, to mogę ci polecić dobre centrum behawioralno-poznawcze.

 

Powodzenia...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie,nie mam czegos takiego ;( jak nie przespie nocy to jest chyba gorzej...zreszta sama nie wiem...praktycznie boje sie wszystkiego...jak ktos na mnie patrzy i np.myję naczynia to sie zaczynam denerwowac...to beznadziejne :(

 

chcialabym byc normalna...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

z jdnej strony chcialabym pojsc ale z drugiej...a co bedzie jak sie pogorszy moj stan?jak nie bede potrafila nic powiedziec lekarzowi?a jak ktos sie jakims cudem dowie ze tam bylam to nie wiem co bedzie...mam 16 lat...czy musze o tym informowac rodzicow?...wolalabym nie... :( i nie maja prawa ze mna tam wchodzic prawda?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Prywatnie na 100% nie musisz nic mówić, publicznie - dowiedz się w rejestracji, może przez telefon? Ale też raczej na pewno nie musisz mówić. Tylko (chyba!) musisz wziąć książeczkę zdrowia. Słabo orientuję się w leczeniu publicznym bo zawsze wszędzie chodziłem prywatnie...

 

Jeżeli ci to pomoże, to jak nie będziesz mogła wytrzymać, napisz SMSa albo coś,(...) Eh szkoda mi ciebie, bo wiem co przechodzisz i pamiętam swoje koszmary (teraz jest już lepiej, bo jestem na lekach, no i psychoterapia)...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dzieki...jak bede miala kase na koncie to napisze...a teraz spadam...bo jutro znowu ciezki dzien :( jak ja nienawidze poniedzialkow!kiedys chodzilam spac po polnocy a teraz chce spac...najlepiej caly czas...przynajmniej wtedy nie mysle...no chyba ze mam koszmary :/ dobranoc papa :*

 

nie chce jutra :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć smutna17. Miło Cię poznać.

 

Mam nadzieję, że się przemożesz i pozwolisz sobie pomóc. W Twoich postach mnóstwo jest stwierdzeń: "nie wiem", "może" i to nie napawa optymizmem :? Niestety, My możemy jedynie służyć Ci wsparciem i motywacją - nie możemy zrobić tego za Ciebie. Ten gest należy tylko i wyłącznie do Ciebie. Tak samo jak sprawa Twoich losów. Pozwól sobie pomóc specjaliście.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tylko nie wiem,czy on mi pomoże :( no i znowu te ,,nie wiem'' ;) ale serio to nie potrafię inaczej myśleć...ja ciągle popełniam błędy :( wczoraj byl koszmarny dzien,jeden z najkoszmarniejszych jakie mialam dlatego boje sie dzisiejszego...nie bede opisywac co sie stalo bo nie potrafie...ale to nic takiego strasznego,tylko akurat JA sie tak tym przejmuje...boje sie chyba wszystkiego ;( :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

droga smutna,

ja moze najpierw sie przywitam, bo to moj pierwszy post na forum.. wiec czesc wszystkim ;)

wiec droga smutna,

chcialam cie uspokoic, ze jestes calkiem normalna.

pisze, bo troche zszokowalo mnie to, ze pozostali uzytkownicy forum podjeli twoj watek proby ukrycia twych problemow przed swiatem.

mysle, ze powinnas najpierw powiedziec o swoim samopoczuciu komus bliskiemu. moze rodzicom? twoje najblizsze otoczenie nie jest twoim wrogiem, lecz sprzymierzencem.

wiec nie roztaczaj przed soba jakichs czarnych wizji leczenia w szpitalu czy brania jakichs prochow.

porozmawiaj z kims, do kogo masz zaufanie. i sprobujcie razem znalezc jakies rozwiazanie. moze najpierw rutynowa kontrola u lekarza, badania krwi?

zaparz sobie melise, idz na basen (choc zdaje sobie sprawe, ze wyjscie z domu wiaze sie ze strachem przed kolejnym napadem leku), pogadaj o glupotach z przyjaciolmi albo obejrzyj sobie jakas glupawa komedie.

nie mysl, ze bagatelizuje twoje problemy. rowniez walczylam/walcze z podobnymi przypadlowsciami.

nie "podziwiaj" swojego problemu i nie analizuj go, bo wtedy urasta on do niebotycznych rozmiarow. po prostu zacznij dzialac, aby go rozwiazac.

usmiechnij sie, nie warto brac wszystkiego nazbyt powaznie.

zawsze jest jakies wyjscie z sytuacji, nawet wtedy, gdy chwilowo go nie widzisz ;) zycie jest piekne, a wszystko co nam sie przytrafia ma swoj gleboki sens. twoje obecne samopoczucie tez ;)

pozdrawiam, olga

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×