Skocz do zawartości
Nerwica.com

rola rodziców w preferencji wartości


a.nia

Rekomendowane odpowiedzi

chciałam wam zadać pytanie, czy w waszym przypadku wasi rodzice mieli wpływ na wasz system wartości?Jeżeli tak to w jakim stopniu? Myślicie że ten wpływ jest zależny od pozycji społecznej rodziców, czy są rodzicami wykształconymi, bogatymi, biednymi, obciążonymi jakimiś poważnymi problemami.. ? Jakie rodziny spełniają swoje obowiązki ukształtowania charakteru młodych ludzi w największym stopniu..?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Na system wartości człowieka ma wpływ całe otoczenie, a nie tylko rodzice. Moi rodzice nigdy nie byli moimi idolami, więc nigdy nie starałem się być podobny do nich. Jeśli chodzi o mój charakter, to ukształtowało go życie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

moi rodzice również nie są wzorem do naśladowania, choć kilku pozytywnych rzeczy w życiu mnie nauczyli, zgadzam się jednak że nie tylko oni mają wpływ na system wartości, całe nasze otoczenie i życiowe przypadki oraz nasza po troche genetyczna predyspozycja do takich a nie innych zachowań czy wyborów decyduje o tym kim będziemy w przyszłości i jaki system wartości będziemy wyznawać;

a jeśli chodzi o moje obserwacje innych ludzi to wydaje mi się, że im rodzice bogatsi tym ich wpływ na dziecko jest bardziej negatywny (generalnie rzecz biorąc) znam masę takich "dzieci" bogatych rodziców i są to głównie osoby zepsute do szpiku kości; z drugiej strony znam też i "dzieci", które nie miały bogatych rodziców a też zachowują się niezbyt w porządku;

"Jakie rodziny spełniają swoje obowiązki ukształtowania charakteru młodych ludzi w największym stopniu..?" - odpowiedź jest prosta, takie rodziny, które świadomie myślą o wychowaniu swoich dzieci na takich ludzi, jakimi chcieliby swoje dzieci widzieć :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

czy w waszym przypadku wasi rodzice mieli wpływ na wasz system wartości? Jeżeli tak to w jakim stopniu?

Rodzice (i "dobrzy", i "źli") zawsze mają duży wpływ na system wartości własnych dzieci. Jeśli rodzice są konsekwentni w tym, co robią i mówią, propagowany przez nich wzorzec często utrwala się u dzieci. A jeśli nie są konsekwentni, różne mogą być tego efekty - raz utrwala się wzorzec "mówiony", raz "czyniony".

Myślicie że ten wpływ jest zależny od pozycji społecznej rodziców, czy są rodzicami wykształconymi, bogatymi, biednymi, obciążonymi jakimiś poważnymi problemami.. ?

Chyba niezależnie od tego wszystkiego, rodzice chcą (choć różnie im to wychodzi), by dzieci "miały lepiej". By miały lepsze wykształcenie, by mniej musiały się martwić o pieniądze, by "stały wyżej w drabinie społecznej" itd. Niestety rodzice do tego hasła "by dzieci miały lepiej", czasem zapominają dodać "by były szczęśliwe w życiu".

Jakie rodziny spełniają swoje obowiązki ukształtowania charakteru młodych ludzi w największym stopniu..?

Kochające, zapewniające dzieciom nie tylko aspekt "materialny" (na początku), ale co ważniejsze - emocjonalny (zawsze).

Poza tym konsekwentne, akceptujące i szanujące wszystkich bez wyjątku.

Może coś dałoby się dodać jeszcze ? ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a jeśli chodzi o moje obserwacje innych ludzi to wydaje mi się, że im rodzice bogatsi tym ich wpływ na dziecko jest bardziej negatywny (generalnie rzecz biorąc) znam masę takich "dzieci" bogatych rodziców i są to głównie osoby zepsute do szpiku kości

 

 

Może i te "dzieci" są zepsute do szpiku kości, ale żyje im się o wiele łatwiej. To właśnie oni otaczają się pieknymi kobietami i w przyszłości będą mieli piękną, inteligentną żonę z klasą, mogą sobie pozwolić na regularne, drogie wakacje, drogie samochody, nie muszą brać kredytu mieszkaniowego i spłacać go do końca życia, mogą realizować swoje marzenia życiowe, mogą mieć rozrywki jakich zapragną. Oprócz tego mają liczne kontakty, licznych znajomych, są powszechnie cenieni i szanowani.

A taki przeciętny, dobry człowiek co z tego ma? Co z tego, że jest dobry, jak będzie miał przeciętną żonę(która i tak marzy i będzie marzyć o kimś z wyższych sfer, tylko nie mogąc mieć kogoś takiego zadowoliła się przeciętniakiem), będzie zyć na kredyt, będzie mieć jedne wakacje na rok i to w polskich górach, swoich marzeń raczej nie zrealizuje ze względu na brak środków. Ktoś taki nie będzie zbyt szanowany, nikt go nie będzie podziwiać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To teraz Ci coś powiem anand. Wolę być biedna i żyć z facetem bez grosza w kieszeni, który kocha mnie do szaleństwa, niż kogoś kto jest bogaty i może mieć każdą za pieniądze, bądź za swoją sztuczną - wytworzoną przez kosmetyki i kosmetyczki urodę. Wolę być piękna w oczach jednego jedynego mężczyzny, niż być taką co daje na lewo i prawo wszystkim nażelowanym facetom z super wypasionymi brykami. I jeszcze coś Ci powiem: jestem biedna - muszę dorabiać do studiów i oszczędzać każdy grosz by te studia ukończyć - a jednak mam szacunek tych wszystkich bogatych bezmuzgów, którzy na studiach są dzięki pieniądzom, ba oni na tych studiach nie mogliby się utrzymać bez takich jak ja. Mój sukces wypracowany w pocie czoła jest więcej wart niż ich osiągnięty łatwo szybko i przyjemnie. Kompletnie nie przystaje do dzisiejszego ideału pięknej kobiety - a jednak oglądają się za mną faceci starsi ode mnie, dużo bogatsi ode mnie, a nawet i Ci o wiele bardziej inteligentni ode mnie, bo mam charakter - swój własny, prawdziwy, wykuty w pocie czoła. Bo jestem zahartowana przez życie, które nie było, nie jest i zapewne nie będzie proste, ani usłane różami, za to się mnie ceni. Za hart ducha i uczciwą pracę na swój sukces. Nie za pieniądze, czy urodę. Nie chcę mieć łatwego życia, chcę mieć takie życie, którego nie będę żałować, takie o które mogę walczyć i takie w którym każdy dzień jest wyzwaniem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No i co to za życie jak trzeba pracować całymi dniami, żeby być przeciętniakiem? To nie jest żadne życie, to wegetacja. Współczuję ludziom, którzy wstają rano do rpacy powiedzmy o 6:00, żeby dojechać na 8:00, następnie kończą pracę o 16:00, w domu są o 17:00. Potem tylko zdąży się coś zjeść, obejrzeć film w TV i trzeba iść spać, żeby rano się zwlec z wyra :roll: . I to wszystko po to, żeby zarobić te marne grosze rzędu 1000-2000 zł miesięcznie. Dla mnie takie "życie" to nie życie. Jakby tego było mało, to ktoś taki zaniedbuje swoją żonę/męża, bo przecież po pracy jest się wykończonym. W ten sposób kobieta/facet odchodzi do mającego więcej czasu kochanka/kochanki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Po pierwsze nie pracuje całymi dniami. Po drugie nie jestem przeciętniakiem - ludzie z którymi dawniej się uczyłam, bogaci ludzie, kończą na różnych płatnych kierunkach studiów, bo nie dostali się na studia dzienne, ich życie wcale nie jest lżejsze czy szczęśliwsze, pracują zapewne ciężej ode mnie. Nie czuję tak jakbym wegetowała o nie, każdy dzień to wyzwanie. Nie czuję się absolutnie zaniedbywana przez mego chłopaka, wprost przeciwnie rozpieszcza mnie do niemożliwości :) i nie mam najmniejszych powodów by martwić się o to czy ze mną zostanie, bo jest wiele takich co ostrzy sobie na niego zęby, a jednak on ze mnie nie rezygnuje. Uczciwość, zaufanie, oddanie, miłość - to jest w życiu ważne, nie pieniądze - pieniądze są potrzebne nie przeczę, ale nie są niezbędne by być szczęśliwym.

No ale koniec z tym offtopem, miało być o rodzicach ;P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No i co to za życie jak trzeba pracować całymi dniami, żeby być przeciętniakiem? To nie jest żadne życie, to wegetacja. Współczuję ludziom, którzy wstają rano do rpacy powiedzmy o 6:00, żeby dojechać na 8:00, następnie kończą pracę o 16:00, w domu są o 17:00. Potem tylko zdąży się coś zjeść, obejrzeć film w TV i trzeba iść spać, żeby rano się zwlec z wyra . I to wszystko po to, żeby zarobić te marne grosze rzędu 1000-2000 zł miesięcznie. Dla mnie takie "życie" to nie życie. Jakby tego było mało, to ktoś taki zaniedbuje swoją żonę/męża, bo przecież po pracy jest się wykończonym. W ten sposób kobieta/facet odchodzi do mającego więcej czasu kochanka/kochanki.

 

a teraz anand22 przedstawi nam swoj plan inwestycyjny-jak lezac bryuchem do gory zarabiac i cieszyc sie zyciem

 

 

(publicznosc szaleje)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a teraz anand22 przedstawi nam swoj plan inwestycyjny-jak lezac bryuchem do gory zarabiac i cieszyc sie zyciem

(publicznosc szaleje)

 

 

Zamiast pracować w Polsce za marne gorsze, można inaczej zarobić:

- pracować za granicą;

- inwestować;

- znać się na czymś i czerpać z tej wiedzy dochody;

- wygrać w lotto ;) .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chodzi o mój charakter, to ukształtowało go życie.

 

powiadasz ze zycie a to od niemowlaka sam sie wychowaywales? nasz charakter ksztaltuje sie w mlodym wieku!

 

 

Zamiast pracować w Polsce za marne gorsze, można inaczej zarobić:

- pracować za granicą;

- inwestować;

- znać się na czymś i czerpać z tej wiedzy dochody;

- wygrać w lotto .

 

pracowac za granica owszem mozna ale zdala od kraju rodziny i znajomych , dla osoby chorej jest to np zly pomysl.

Inwestowac warto ale trzeba miec z czego.

jest kupa ludzi z talentami ale w tym kraju niczego sie nie dorobia bo teraz w tych czasach goruja znajomosci.

wygrac w lotto-no comment.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No i znowu zrobiliście z ananda22 kozła ofiarnego, chociaż pewnie żadne z Was nie zastanowiło sie nad sensem jego postów.

 

Trzeba mieć marzenia, nie wolno kierować sie tylko opinią innych i "wartościami" wyniesionymi z domu... :/ Luudzie.. po 30 latach męczącej pracy 12 godzin na dobę za 2000 zł zrobią się z Was wraki... Już o pięknym uczuciu do partnera nie mówię. Związek zamienia się wtedy w życie z miesiąca na miesiąc z roku na rok i tak się to wlecze aż do usranej śmierci...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ale żeście zeszli z tematu, sorry. Co ma wspólnego system wartości z zapewnieniem potomkowi bytu materialnego? Można dobrze wychować człowieka bez względu na pieniądze. No chyba że rodzice tłumaczą od maleńkości dziecku że najważniejsze jest posiadanie: "podziel się z Mateuszkiem, bo on ma też czasami smaczne cukierki" itd. A co do tego wpływu to rodzice mają decydujący, według mnie, na rozwój systemu wartości dziecka...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja myślę, że wpływ rodziców na kształtowanie osobowości jest strasznie głęboko ukryty i na pierwszy rzut oka nie zawsze widoczny. Ja przez całe życie myślałem, że ja mam swój charakter i swoje wyobrażenie o świecie a rodzice swoje. I dopiero teraz, w wieku 21 lat widzę jak wiele się z nich przeniosło na mnie, chociaż często bardzo tego nie chciałem, a często wcale o tym nie myślałem...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Polina

Tak, z wygraną w totka to jest przesada. Ale jeśli chodzi o tą prace to wiem co mówie. Mieszkam na wsi. Rodzice od 25 lat dojeżdżają do pracy pociagami. Bilet miesięczny kosztuje łacznie 450 zł. Codzienne wstawanie o godzinie 3:30 rano żeby zdążyć na pociąg o 4:00. Powrót o godzinie 17:00. Co powiedziałabyś na takie życie? Bajka po prostu...

Powiedziałem sobie, że nigdy nie będe tak żył.

 

bezmuzg

wybacz offtopa.. Ja też uważam, że pieniądze w życiu nie są wyznacznikiem szczęścia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Codzienne wstawanie o godzinie 3:30 rano żeby zdążyć na pociąg o 4:00. Powrót o godzinie 17:00. Co powiedziałabyś na takie życie? Bajka po prostu...

Powiedziałem sobie, że nigdy nie będe tak żył.

 

A po powrocie do domu i zjedzeniu obiadu trzeba iść niebawem spać, żeby o tej 3:30 zwlec się z wyra. To wszystko pewnie i tak dla przeciętnych zarobków.

Takie życie jeszcze ma sens, gdy się lubi swoją pracę, wówczas można być w miarę szczęśliwym, jednak jak ktoś całe dnie spędza w pracy, której nie lubi, to o jakimś szczęściu raczej nie ma mowy, a większość ludzi raczej swojej pracy nie lubi...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Oczywiście, że mieli wpływ.

Jeśli chodzi o mój system wartości, to kreował się już dość dawno, a nadal pewne zasady pozostają, mimo, że wówczas nie do końca rozumiałam znaczenie tego wszystkiego co Rodzice mają mi do przekazania.

 

Jednak teraz już wiem, że mimo to, człowiek uczy się na błędach - które nazywamy doświadczeniem i każdy, ale to każdy je popełnia.

Wartości moje ukształtowały się [ na pewno nie ostatecznie] w wieku 18 lat, kiedy moje życie się zmieniło, kiedy zdałam sobie sprawę, że wkraczam w dorosłość.

Ukształtowały się także moje poglądy.

 

W jakim stopniu Rodzice ?

W dużym, ale nie 100%owym.

Wiadomo, że gdy wychodzi się z 'ciepłego gniazdka' Rodziców - co już zaczyna się w pierwszej klasie podstawówki, kształtują wiele w nas inni ludzie. Sami zaczynamy oceniać, co jest dobre a co złe. Rodzice na początku starają nam się przekazać swoje spostrzeżenia, ale to wszystko zależy od dziecka czy będzie chciało się nimi kierować.

 

Nie, moim zdaniem nie ma wpływu na to ilość gotówki, czy pozycja społeczna. Ponieważ system wartości wynika z przekonań człowieka, zasad jakimi się kieruje, co nie jest ściśle związane z wielkością portfela.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×