Skocz do zawartości
Nerwica.com

Bliższa ciału koszula czy...?


Gość hailorin

Rekomendowane odpowiedzi

Dużo się teraz mówi o empatii, współczuciu, wsparciu, pomocy.

Zastanawia mnie czy rzeczywiście ludzie potrafią poświęcić swój czas na bezinteresowne wsparcie innych. I to nie na zasadzie doraźnie udzielonej rady ale kompleksowo - poznać kogoś, zgłębić jego problemy, być na bieżąco i reagować na każdą potrzebę z jego strony. Zaznaczam bezinteresownie, z potrzeby serca. Czy jest to w ogóle możliwe? Czy długo tak się da? Czy po pewnym czasie empatia i chęć niesienia pomocy ciągle tej samej osobie nie wypala się?

Jakie macie doświadczenia i przemyślenia na ten temat?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

być na bieżąco i reagować na każdą potrzebę z jego strony.

nie przesadzaj ,,, co ja Matka Terasa z Calgary .

Każdy ma swoje życie i było niewłaściwe tak sie poświęcać ,żeby o swoich potrzebach zapominać , itd .

Ile można to można , sa granice . Pomóc wiadomo ,że trzeba , ale zawodowo to mam Rodzinę , a nie na drugim etacie jako samarytanin jerozolimski ;),,, nie zamierzam "dorabiać ".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hailorin, wszystko zależy od osoby pomagającej...jakie są jej motywy? Czy robi to z potrzeby serca czy zależy jej w jakiś sposób na osobie której pomaga. Czy osoba której się pomaga docenia nasz wysiłek? Ludzi dobrej woli zawsze mile widziani ale też nie może się to odbywać kosztem osoby pomagającej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy po pewnym czasie empatia i chęć niesienia pomocy ciągle tej samej osobie nie wypala się?

 

Wypala się, kiedy widzę, że wkładam w coś mnóstwo energii i wszystko to idzie na marne, bo druga osoba nie umie z tego skorzystać. Wtedy zwykle włącza mi się alert "uciekaj". Za bardzo szanuję życie, żeby iść na dno z kimś takim.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

flossy, no właśnie, czyli altruizm, ale pod pewnymi warunkami. Jeśli ktoś przyjmuje pomoc i widać, że rzeczywiście są efekty to potrafisz pomagać tak długo jak to jest potrzebne czy jednak na jakimś etapie tracisz siły?

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lunaa, mówię tu wyłącznie o bezinteresownej pomocy, która wspierajacemu daje zwyczajna radość pomagania i nie tylko nie odbywa się to jego kosztem, ale w jakiś sposób też mu pomaga. Czy jest możliwy taki rodzaj symbiozy polegający na wzajemnym wsparciu właściwie bez ograniczeń czasowych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kalebx3 Gorliwy, uchodzisz za swietego na forum jak czytam a tu brzydzisz sie pomoca.

 

 

czarna dupa ,,,i tyle w temacie na temat tego za kogo uchodzę na Forum .

 

Kalebx3 Gorliwy, ale ty jesteś samolub

-dzięki .

Ze słabości moich rozliczy mnie SAM Bóg .Bóg , który jest Miłością .

 

 

>>>Riff raff

Zawsze jest dobra pora na śmiech ( ha ha ha)

Riff raff

No dalej, śmiej się z siebie

 

(Uśmiechnij się przez chwilę)

 

Jestem z tych, co umieją milczeć

Nie mam z tym problemu

Jeśli ktoś mnie kopie, gdy stoje

Jestem niepocieszony

Nigdy nikogo nie zastrzeliłem

Nawet nie noszę przy sobie broni

Nie zrobiłem nic złego

Po prostu dobrze się bawię

 

Riff raff

Zawsze jest dobra pora na śmiech ( ha ha ha)

Riff raff

No dalej, śmiej się z siebie

 

Zrób to jeszcze raz

RIFF RAFFFFFFFFFFFFFFFF ping - :lol: pong :lol:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wierzę, że istnieją jeszcze tacy ludzie. Empatyczni z chęcią pomocy innym. Jednak wszystko ma swój umiar. Trzeba wiedzieć, kiedy powiedzieć stop, by nie wyszły z tego toksyczne relacje.

Może nie jestem dobra w pocieszaniu, ale zawsze gdy osoba potrzebuje wsparcia, czy wysłuchania to robię to z chęcią. Jednak nic na siłę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bóg nie pomaga ludziom, a ja mam pomagac? To on stworzył świat i jest za niego odpowiedzialny, a nie ja. Dlatego zrzekam się swojego motto, że tylko Bóg może mnie sądzić. Prawda jest taka, że tylko ludzie mogą osądzić Boga, nie na odwrót.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Każdy ma w sobie ziarno hipokryzji i egoizmu, więc takie w pełni oddanie się drugiemu człowiekowi i jego problemom nie byłoby zdrowe.

Myślę, że jestem empatyczna i potrafię wiele od siebie dać-bezinteresownie, ale mam też własne problemy i własny świat.

Wszystko w granicach rozsądku.

Myślę, że prawdziwa przyjaźń gwarantuje prawdziwe wsparcie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Myślę, że prawdziwa przyjaźń gwarantuje prawdziwe wsparcie.

 

Otóż to. Każdy ma swoje problemy, ale jeśli się czuje prawdziwa potrzebę bycia blisko spraw kogoś, kogo uważa się za przyjaciela to jedno drugiemu nie przeszkadza.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Slide, Bóg nie pomaga, wystarczy rozejrzeć się wokół. .

 

pier----dolisz barcie hailorin, ,,, bo mi właśnie dziś JEZUS pomógł już dwa razy , conajmniej dwa razy .

Dlatego musimy pomagać sobie wzajemnie

---gdzie byłeś dziś o 10:30 dziadu kalwaryjsko -heretycki , kiedy potrzebowałem pomocy ?,,,a Jezus był przy mnie krok w krok i mi pomógł ,,,a Ty ze ze swoimi hasełkami to możesz na odpustach kichę kręcić :lol:,,, z papieru toaletowego :papa:

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×