Skocz do zawartości
Nerwica.com

Psychoterapia to jest jakaś bzdura


morskikamień

Rekomendowane odpowiedzi

Właśnie czytam, że podobno z badań naukowych wynika, że kompletnie nie ma znaczenia modalność psychoterapeutyczna, a jedynie osobowość terapeuty, jego kompatybilność z osobowością klienta, jego wiara w to, że jego metody pomogą, a także wiara klienta w to że mu terapia pomoże i jego motywacja.

Czyli to znaczy, że równie skuteczny może być kontakt z dowolną życzliwą, chętną do pomocy i przekonaną, że potrafi pomóc osobą, przy której dobrze się czujemy i z którą się polubimy. I wierzymy, że nam pomoże.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Paradoksalnie badania pokazują również iż najzdrowsze społeczeństwa są tam gdzie dostęp do ów pomocy medycznej jest najmniej dostępny.

"Światowa Organizacja Zdrowia przeprowadziła dwa długoterminowe badania na grupie ponad 2000 ludzi chorych na schizofrenię z różnych krajów. Okazało się, że rokowanie jest znacznie lepsze dla pacjentów w krajach rozwijających (Indie, Kolumbia, Nigeria) niż w krajach rozwiniętych (Stany Zjednoczone, Wielka Brytania, Irlandia, Dania, Czechy, Słowacja, Japonia i Rosja)[62], pomimo tego, że leki przeciwpsychotyczne są zazwyczaj słabo dostępne w biedniejszych krajach, co podnosi kwestię skuteczności leczenia opartego na takich lekach. Odsetek zachorowalności na schizofrenię wśród ludów pierwotnych jest znacznie niższy niż w społeczeństwach cywilizowanych." Tego tyczy się też wiele innych chorób.

 

Kontakt terapeutyczny z niespecjalistą może być równie skuteczny lub nawet bardziej niż certyfikowanym terapeutą ze względu na wypalenie zawodowe, empatię i wiele innych czynników. Zapewne poczucie iż chodzimy do certyfikowanego terapeuty ma też duże znaczenie typu placebo. Najważniejsze w psychoterapii jest to iż mamy poczucie iż korzystamy z profesjonalnej pomocy medycznej zapewne te same słowa które padną od certyfikowanego terapeuty a nie terapeuty zadziałają na nas inaczej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czyli to znaczy, że równie skuteczny może być kontakt z dowolną życzliwą, chętną do pomocy i przekonaną, że potrafi pomóc osobą, przy której dobrze się czujemy i z którą się polubimy. I wierzymy, że nam pomoże.

 

Zgoda. Tylko ile takich osób znasz? :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Miałem dodać iż psychoterapia nie ma narzędzi do tzw. pomocy. Jesteśmy w jakiś sposób ubezwłasnowolnieni genami, środowiskiem, otoczeniem i sytuacją życiową, rodzinną itp.. Jeżeli pacjent cierpi na nawracającą depresję żaden terapeuta go nie wyleczy i nie sprawi że będzie mógł dożywotnio odstawić leki.

 

Zależy kto czego oczekuje od psychoterapii, osobowości nie da się zmienić można ją co najwyżej w paru procentach korygować. Jeżeli ktoś potrzebuje wsparcia, towarzystwa, rozmowy czemu nie psychoterapia pomaga przetrwać najgorsze chwile a reszta do zaburzeń do zmiany kosmetyczne, chorób psychicznych (schizofrenia, chad, depresja nawracająca) nie da się całkowicie wyleczyć za pomocą psychoterapii. Przyprawienie kikuta osobie bez ręki w jakiś sposób może poprawić jakość życia ale czy powiemy że taka osoba dzięki protezie jest zdrowa ?

 

Niektórzy wybrali taki sposób na życie posiłkowanie się psychoterapią i najważniejsze w tym wszystkim że wierzą że im to pomaga.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A możesz powiedzieć klex na jakiej podstawie piszesz te rzeczy? Bo argument, że ludzie z mniej rozwiniętych krajów są zdrowsi niż Ci z tych bardziej jest mi znany, ale nie wiem, jak to się ma do psychoterapii? Nie odważyłabym się jasno stwierdzić, że psychoterapia pomaga bądź nie, bo uważam, że to zależy. Ten rodzaj pomocy to znacznie więcej niż spotkanie z drugą, życzliwą osobą i wygadanie się jej. Mam wrażenie, że nie wiesz na czym to polega, choć mogę się mylić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Miałem dodać iż psychoterapia nie ma narzędzi do tzw. pomocy. Jesteśmy w jakiś sposób ubezwłasnowolnieni genami, środowiskiem, otoczeniem i sytuacją życiową, rodzinną itp.. Jeżeli pacjent cierpi na nawracającą depresję żaden terapeuta go nie wyleczy i nie sprawi że będzie mógł dożywotnio odstawić leki.

 

Zależy kto czego oczekuje od psychoterapii, osobowości nie da się zmienić można ją co najwyżej w paru procentach korygować. Jeżeli ktoś potrzebuje wsparcia, towarzystwa, rozmowy czemu nie psychoterapia pomaga przetrwać najgorsze chwile a reszta do zaburzeń do zmiany kosmetyczne, chorób psychicznych (schizofrenia, chad, depresja nawracająca) nie da się całkowicie wyleczyć za pomocą psychoterapii. Przyprawienie kikuta osobie bez ręki w jakiś sposób może poprawić jakość życia ale czy powiemy że taka osoba dzięki protezie jest zdrowa ?

 

Niektórzy wybrali taki sposób na życie posiłkowanie się psychoterapią i najważniejsze w tym wszystkim że wierzą że im to pomaga.

Ty tak twierdzisz, ja wole uwierzyć badaniom niż w twój komentarz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To co mówi Kleks jest bez sensu. Kleksie powiedz czy wiesz jakie są rodzaje Psychoterapii? Czy wiesz w jakich nurtach pracuje się w Polsce i czy masz świadomość tego że tutaj leczy się głównie lekami? Polska dominuje w nurcie psychodynamicznym który najlepiej sprawdza się u osób z zaburzeniami schizotypowymi natomiast do leczenia depresji i jej podobnych zaburzeń nastroju lepsze są behawioralna i poznawcza które u nas w kraju raczkują (w porównaniu do bardziej rozwiniętych krajów polska raczkuje). Takich terapeutów nie ma gdzie szukać dlatego w Polsce terapię traktuje się jak czyjś wymysł albo w ogóle myśli sie że terapia to jest rozmowa z psychologiem, psychiatrą czy kimkolwiek. Porządna terapia ma narzędzia i przede wszystkim uczy pacjenta jak używać narzędzi w przyszłości, samodzielnie oraz uprzedza problemy które pojawiają się w następstwie terapii (owszem są takie)

 

Co do tego że kraje mniej rozwinięte mają inne wyniki jak rozwinięte powód jest zupełnie inny. Kryteria diagnostyczne są coraz szersze ale żeby się nimi posługiwać trzeba wyszkolić lekarzy że danego problemu sie nie olewa albo nie załatwia lekami tylko jest to realny problem do rozwiązania np terapią. Druga sprawa, ludzie też nie są świadomi że ich problem można rozwiązać a nie tylko się z nim pogodzić lub zajść lekami.

 

Jeśli ktoś szuka dobrej terapii to może przeczytać jakaś książkę napisaną po to by samodzielnie, bez pomocy terapeuty zrobić sobie autoterapie. Takie książki pisali dobrzy terapeuci z zagranicy. Tobie polecam taka przeczytać zanim zaczniesz pisać bzdury o tym że terapia nie działa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A możesz powiedzieć klex na jakiej podstawie piszesz te rzeczy?

Bo znałem osobiście z 10 osób które szukały różnych form leczenia w tym szpitalnego i psychoterapii i żadnej nie znam której udało się to zrobić skutecznie tj wyjść z choroby co najwyżej lekko podleczyć w najlepszym przypadku.

 

Ty tak twierdzisz, ja wole uwierzyć badaniom niż w twój komentarz.

Tego nie jesteśmy w stanie stwierdzić jednoznacznie, bo niemal w ogóle nie prowadzi się badań poświęconych negatywnym skutkom psychoterapii. Te nieliczne, które są, mówią ostrożnie o co najmniej 10 proc. pacjentów, których stan pogorszył się w wyniku psychoterapii. U co najmniej 5 proc. pogorszenie ma charakter długotrwały.

 

Kleksie powiedz czy wiesz jakie są rodzaje Psychoterapii? Czy wiesz w jakich nurtach pracuje się w Polsce i czy masz świadomość tego że tutaj leczy się głównie lekami? Polska dominuje w nurcie psychodynamicznym który najlepiej sprawdza się u osób z zaburzeniami schizotypowymi natomiast do leczenia depresji i jej podobnych zaburzeń nastroju lepsze są behawioralna i poznawcza które u nas w kraju raczkują (w porównaniu do bardziej rozwiniętych krajów polska raczkuje). Takich terapeutów nie ma gdzie szukać dlatego w Polsce terapię traktuje się jak czyjś wymysł albo w ogóle myśli sie że terapia to jest rozmowa z psychologiem, psychiatrą czy kimkolwiek. Porządna terapia ma narzędzia i przede wszystkim uczy pacjenta jak używać narzędzi w przyszłości, samodzielnie oraz uprzedza problemy które pojawiają się w następstwie terapii (owszem są takie)

 

Rodzai psychoterapii zapewne różnych nurtów znajdzie się ok 30. W Polsce nie dominuje psychoterapia w nurcie psychodynamicznym tylko taka jednie jest dostępna na NFZ co niektórzy twierdzą że prowadzą psychoterapie w nurcie systemowym (całościowym takie mieli szkolenie) albo mieli jakieś szkolenie z CBT. Depresji endogennej uwarunkowanej biologicznie i genetycznie nie wyleczysz żadnym rodzajem psychoterapii co najwyżej zaleczysz objawy stymulatorem nerwu błędnego albo dzięki lekom w jakiś sposób a cięższych przypadkach elektrowstrząsami.

 

Ja raczej jestem zwolennikiem teorii: "Wielu psychoterapeutów za wskaźnik skuteczności terapii przyjmuje zadowolenie pacjentów. To kompletne nieporozumienie. Sekty religijne są pełne zadowolonych wyznawców"

Polecam książkę Psychoterapia bez makijażu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie absurdem jest ze w ogole ktos probuje podwazyc sens terapii, bo mu sie nie udalo, i przez pryzmat swojego doswiadczenia probuje nawrocic caly swiat na jedynie prawdziwa sciezke- negowania terapii.

 

Mi terapia bardzo duzo dała, ale nie probuje na sile przekonywac tych, ktorym nic nie dała, ze zrobili cos nie tak, ze sie nie otworzyli, ze cos zle zrozumieli.

 

Na miłość boską, tak terapia działa, tak nie na wszystkch. Dla mnie doswiadczenia z terapeuta przybierały czasem wymiar wrecz transcendentny, czasem nasza komunikacja przebiegała wrecz na poziomie podswiadmym, nigdy wiecej zapewne nie doswiadcze takich cudòw.

 

God bless therapy.

 

I co chcecie osiagnac? Wszyscy powinni terapi sprobowac, ponewaz jest szansa ze pomoze. Jaki jest sens zniechecania ludzi do terapi, no ku**a jaki?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

neon, Cała ta dyskusja rozchodzi się o rozumienie pojęć które nie są sobie równorzędne czym jest zdrowie, dobrostan, choroba, niepełnosprawność, leczenie. Jeżeli ktoś potrafi zbudować algorytm opisujący korelacje pomiędzy danymi pojęciami będę wdzięczny.

 

 

Zdrowie – stan pełnego fizycznego, umysłowego i społecznego dobrostanu, a nie tylko całkowity brak choroby czy niepełnosprawności[a][1] (zob. dobrostan subiektywny). W ostatnich latach definicja ta została uzupełniona o sprawność do „prowadzenia produktywnego życia społecznego i ekonomicznego” a także wymiar duchowy[2].

 

Psychoterapia – stosowanie metod psychologicznych, zwłaszcza opartych o regularny kontakt międzyludzki, w celu pomocy osobom zmagającym się z różnorodnymi problemami. Psychoterapia służy poprawie dobrostanu i zdrowia psychicznego, i może dotyczyć zmiany lub radzenia sobie z dokuczliwymi zachowaniami, przekonaniami, obsesjami, myślami lub emocjami, oraz rozwojowi relacji i umiejętności społecznych. Niektóre techniki psychoterapeutyczne są uznane za oparte na dowodach naukowych metody leczenia określonych zaburzeń psychicznych.

 

Wszyscy przedstawiają to jako założenie PSYCHOTERAPIA = ZDROWIE czyli nie tylko brak choroby czy niepełnosprawności ale również dobrostan tj. pozycja społeczna, materialna i wysoki stopień uduchowienia

 

To niech mi ktoś to w jasny sposób do diaska wytłumaczy dlaczego ludzie z opisem po ukończonej psychoterapii od lekarza prowadzącego (psychoterapeuty) składają wnioski o renty i stopnie niepełnosprawności jeżeli dzięki psychoterapii wysoki stopień dobrostanu :time:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jednakże Tomasz Witkowski, oszołom robiący karierę na pluciu na psychoterapię, nie twierdzi że terapia nie działa tylko twierdzi że może zaszkodzić. I to jest prawda, a wina leży w braku ustawy o zawodzie psychoterapeuty co sprawia że nie ma nadzoru nad tym zawodem i psychoterapeutą może zostać każdy.

W tej wypowiedzi pan Witkowski mimowolnie jednak potwierdza że psychoterapia działa.

 

Jak to się skończyło?

– W rezultacie doszło do drastycznego pogorszenia jej stanu psychicznego. Gdy rozmawiałem z nią po raz ostatni była w trakcie kolejnej psychoterapii, która pomagała jej wyjść z poprzedniej na prostą.

 

Wychodzenie na prostą można określić jako zdrowienie, czyż nie?

Gdyby pan Witkowski był nastawiony do terapii obiektywnie a nie negatywnie to powinien zamieścić również dane o tym ilu pacjentom terapia pomaga.

To kolejna jego wypowiedź

Tego nie jesteśmy w stanie stwierdzić jednoznacznie, bo niemal w ogóle nie prowadzi się badań poświęconych negatywnym skutkom psychoterapii. Te nieliczne, które znam, mówią ostrożnie o co najmniej 10 proc. pacjentów, których stan pogorszył się w wyniku psychoterapii. U co najmniej 5 proc. pogorszenie ma charakter długotrwały.

 

10 % to wcale nie jest dużo biorąc pod uwagę to jak wielu jest słabych lub beznadziejnych terapeutów. Mnie na podstawie lektury tego forum wydawało się że jest ich znacznie więcej.

 

W tej wypowiedzi chciałam przekazać że oceny kogoś kto jest przeciwnikiem psychoterapii i jeszcze na tym zarabia nie są wiarygodne i nie ma co w ogóle ich brać pod uwagę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To niech mi ktoś to w jasny sposób do diaska wytłumaczy dlaczego ludzie z opisem po ukończonej psychoterapii od lekarza prowadzącego (psychoterapeuty) składają wnioski o renty i stopnie niepełnosprawności jeżeli dzięki psychoterapii wysoki stopień dobrostanu :time:

 

Tu trzeba by zanalizować osobno każdy przypadek dlaczego tak się stało. Nie da się odpowiedzieć ogólnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Inga_beta, Witkowski nie jest przeciwnikiem psychoterapii a jedynie krytykiem i zapewne uważa że psychoterapia może pomóc w 50 % nie zaś w 80 % jak to jest oficjalnie przedstawiane w badaniach i zaszkodzić w 10 % i o tym jest ta książka . Gdyby nie krytyka filmowa, polityczna, naukowa itp czyli ogólnie wiedza sceptyczna świat nie posuwałby się do przodu. Wiedza sceptyczna może mieć większa wartość merytoryczną niż 50 praca doktorska pisana na ten sam temat powielająca schematy. Co nie znaczy że czasami błądzi i się myli że w jakiś sposób na tym zarabia nie można nie polemizować ale nikt w obecnych czasach niczego nie robi charytatywnie. Witkowski zajmuje się po prostu nauką na własną rękę a psychoterapia to 50 % jego działalności. Inną osobą działającą w ten sposób był np. Piotr Tymochowicz który próbował połączyć psychologię z fizyką kwantową i też sobie na własne potrzeby tworzył jakieś teorie pseudo akademickie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

klex rozumiem, że Twoim zdaniem terapia to pic na wodę i Ty z niej nie skorzystasz,ale po co stworzyłeś wątek o chwytającej nazwie "terapia to bzdura"? Aby dać upust swoim frustracjom z tym związanym? Póki co nic co tutaj przytoczyłeś nie świadczy o tym, że terapia to bzdura. Różni ludzie oczekują od terapii różnych efektów i różnie będą postrzegali swoje zdrowienie. Poza tym w medycynie leczy się np. cukrzycę typu II, u niektórych przez kilkadziesiąt lat i czy to leczenie uwalania od cukrzycy? Nie, pozwala z nią żyć. Tak samo leczy się nadciśnienie, choroby reumatoidalne czy wiele innych schorzeń i jakoś nikt nie podważa sensu takiego działania. Ponadto każda metoda leczenia czegokolwiek i czymkolwiek wiąże się ze skutkami ubocznymi i żadna nie jest skuteczna w 100%. Dla mnie próby wrzucenia psychoterapii i metod leczenia chorób typowo organicznych do jednego worka nie mają większego sensu. Skoro na stan naszej psychiki ma wpływ wychowanie, środowisko w jakim żyjemy, geny, osobowość, temperament i inne rzeczy, to każdy z nas jest jedynym i niepowtarzalnym przypadkiem. To co zadziała na mnie, na pewno nie zadziała w taki sam sposób na Ciebie. Nie chcesz się terapeutyzować- masz do tego prawo, ale nie zniechęcaj innych, bo może dla nich terapia będzie szansą na lepsze życie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

moja_osoba, ja nie stworzyłem tego wątku tylko się pod niego podpoiłem. Nie przytoczyłem tezy że psychoterapia to bzdura uważam że proces psychoterapii ma niewielki wpływ na nasze życie i jest ona przewartościowana a wiedza psychologiczna dawno temu w jakiś sposób się zdewaluowała a zachłystanie się cudownym leczniczym możliwością terapii to bzdura.

Byłem na kilku terapiach i niestety mam takie doświadczenia. Staram się myśleć w sposób przyczynowo-skutkowy, logiczny najbardziej czego nie lubię to prostolinijność i hipokryzja oraz spłycania problemu do twierdzenia psychoterapia albo zdrowie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

klex, faktycznie nie jesteś autorem wątku, przepraszam za niedopatrzenie.

Moim zdaniem spłycaniem tematu jest twierdzenie, że terapia to bzdura a wiedza psychologiczna jest przestarzała. Nie wiem czy ktoś tutaj zachłysnął się perspektywą cudownego uzdrowienia za pomocą terapii. Raczej z tego co widzę i odczuwam na sobie, to większość osób uczęszczających na terapię zdaje sobie sprawę z tego, że to ciężka praca bez gwarancji sukcesu, która jednak przynosi w wielu wypadkach poprawę i ukojenie.Nie widzę tutaj stada baranków idących ślepo za Freudem :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jako ciekawostkę chciałem dodać iż napisałem oficjalne pismo do Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego oddział Krakowski co do swojego leczenia tj jego przebiegu i do dnia dzisiejszego nie otrzymałem żadnej odpowiedzi choćby negującej pomimo iż minęło ponad rok czasu.

Resztę dopiszcie sobie sami czym jest psychoterapia i tzw pomoc.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wszyscy przedstawiają to jako założenie PSYCHOTERAPIA = ZDROWIE czyli nie tylko brak choroby czy niepełnosprawności ale również dobrostan tj. pozycja społeczna, materialna i wysoki stopień uduchowienia

 

To niech mi ktoś to w jasny sposób do diaska wytłumaczy dlaczego ludzie z opisem po ukończonej psychoterapii od lekarza prowadzącego (psychoterapeuty) składają wnioski o renty i stopnie niepełnosprawności jeżeli dzięki psychoterapii wysoki stopień dobrostanu :time:

 

Nie wiem, ale też mam zagadkę. Dobrostan = pozycja społeczna, materialna i wysoki stopień uduchowienia? Jeśli w każdym z tych 3 aspektów stworzymy skalę 10-stopniową, to aktor z Hollywood czy inny celebryta z najwyższej półki popularności ma pozycję społeczną na 10, materialną też na 10. Prawdopodobnie nikt z tego forum proporcjonalnie nie zbliży się w tych aspektach nawet do 3, co daje szansę na podwyższenie dobrostanu głównie przez uduchowienie i i tak nie pozwoli nam przekroczyć 15/30, czyli generalnie słabo ;). A jak ten aktor jeszcze jest aktywnym scjentologiem albo buddystą, no to generalnie raj za życia, prawie 30/30. To dlaczego nie chroni to go przed śmiercią po nałykaniu się prochów w hotelu? Coś słabe te składniki dobrostanu moim zdaniem.

 

Zresztą pod hasłem dobrostan w Wikipedii nie widzę aż takiego wciskania kitu pod tytułem co mam zrobić żeby uznać mnie za osobę o wysokim stopniu dobrostanu: https://pl.wikipedia.org/wiki/Dobrostan

 

Jak sam piszesz:

Cała ta dyskusja rozchodzi się o rozumienie pojęć które nie są sobie równorzędne czym jest zdrowie, dobrostan, choroba, niepełnosprawność, leczenie.

 

Tworząc tego typu subiektywne definicje aspirujące do obiektywności, można dojść do dowolnych wniosków. Trzeba by się więc zgodzić na subiektywność, która do niczego nie aspiruje, ale ta Ci się jak rozumiem nie podoba:

 

Ja raczej jestem zwolennikiem teorii: "Wielu psychoterapeutów za wskaźnik skuteczności terapii przyjmuje zadowolenie pacjentów. To kompletne nieporozumienie. Sekty religijne są pełne zadowolonych wyznawców"

 

To zgrabne stwierdzenie, pozornie prawdziwa analogia. Ale sory, nikt nie będzie mi mówił, że jestem szczęśliwy gdy x, wcale nie wtedy gdy czuję się szczęśliwy. A jak ktoś prowadził wiarygodne badania na temat subiektywnego poczucia szczęścia wśród wyznawców sekt, to chętnie przystąpię do tej o najwyższym wskaźniku. Ale sekty są raczej pełne wyznawców, którzy uważają że ich sekta ma rację, absolutną rację, że słusznie do niej przystąpili, że to najlepsze co mogli zrobić itp. - ale czy są szczęśliwi to nie wiem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Żeby móc coś krytykować to trzeba mieć najpierw na ten temat wiedzę. Czytałam wiele wypowiedzi pana Witkowskiego i na tej podstawie wiem że jego wiedza na temat psychoterapi jest znikoma i jest podobna na twojej czyli oparta na własnych domysłach. Nie da się zgłębić tego czym jest psychoterapia bez własnego uczestniczenia z sukcesem w niej lub prowadzenia jej jako psychoterapeuta. Nie da się tego nauczyć z książek ani z opisów innych. Więc jeżeli ktoś nie przeszedł własnej udanej psychoterapii tak, jak pan Witkowski czy ty, to nie ma możliwości jej oceny. Bo to tak jakby ktoś kto nie jadł jabłka chciał ocenić jego smak, nie da się zrobić tego bez własnego doświadczenia. Tak samo jak nie da się ocenić tego co czuje ptak podczas lotu jeżeli nie jest się latającym ptakiem.

Klex

Myślisz że każdy z nas stosujących psychoterapię jest aż tak głupi że nie wie że to mu nie pomaga? Tylko ty jeden zauważyłeś że to pic na wodę i jako jeden ten mądry zrozumiałeś że to tylko placebo? A cała reszta płaci grube pieniądze za wmawianie sobie na terapii że dzięki niej czuje sie lepiej?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Może i ja się wypowiem.

Trzykrotnie chodziłam na psychoterapię grupową na dziennym oddziale leczenia nerwic. Każda była trudna. Zauważyłam jednak, że mnóstwo osób przychodzi z nastawieniem "terapia to lek na wszystko" i po jej zakończeniu jest niezadowolonych, bo nie przyniosła takich efektów, jak się spodziewano; w trakcie terapii somaty i lęki się nasilają, wcale nie mijają jak ręką odjął, momentami jest gorzej niż było i w sumie to chyba każdemu przechodzi przez myśl, żeby z tego w cholerę zrezygnować. Z własnego doświadczenia natomiast widzę, że mnóstwo rzeczy dociera do pacjenta dużo później.

Nawet jeśli to, co mi pomogło, to tylko efekt placebo - świetnie, byle żyło mi się lepiej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Problem polega na tym, że jeszcze kilkanaście czy tym bardziej kilkadziesiąt lat temu, psychologia była ratunkiem przed wojskiem. Nigdzie nie powędrowało tylu głąbów i nie-edukowalnych kretynów- jak właśnie na psychologię.Poza tym pamiętam, że fama głosiła, że na psychologii bywają piękne dziewczyny. Na ogół - głupie jak but z lewej nogi - ale zjawiskowe rzeczywiście. W tym sensie psychologia była bardziej ponętna niż fizyka - zdominowana przez zakompleksionych okularników płci męskiej.

A poza tym istnieje pewien zwodniczy mechanizm poznawczo- operacyjny w którym wielu zaburzonych czy chorych psychicznie widziało dla siebie

cień nadziei. Wszyscy ci, którzy bali się pójść do psychiatry a czuli, że dzieje się źle z nimi - powędrowali na psychologię aby zrozumieć swój problem

uwolnić się od niego - względnie ów problem rozwiązać.

Niestety cztery puste lata - jak purchawka czasu zdobywania encyklopedycznej wiedzy - nikogo z niczego nie uzdrowi.

I tak do pomagania innym - aspirują ludzie którzy dawno już utonęli w odmętach własnych zaburzeń, fobii i paranoi ...

NIe chcę oczywiście generalizować wśród psychologów klinicznych czy ogólnych zdarzają się rodzynki - pasjonaci, którzy rzeczywiście są wartościowi - ale to tak nikły promil, że szkoda sobie nimi zawracać głowę.

Absolutnym kuriozum są natomiast coachowie w roli "naprowadzaczy" na szczęście czy na spokój wewnętrzny czy na rozwiązywanie problemów

których sami dla siebie - nigdy nie rozwiązali i dla których to metoda zarabiania pieniędzy.

Czy się więc kierować ?

Kto może być mimo wszystko ciekawym wzorcem ?

Przede wszystkim ci, którzy nie żyją z tego że doradzają- szczególnie w zakresie psychologii, zarządzania szczęściem czy rozwiązywania problemów natury psychicznej. A w szczególności - w zdobywaniu sukcesów. Wiarygodni myślę, są ci - którzy ewidentny sukces mają poza warstwą szkoleniową czy terapeutyczną. Wiarygodni są ci, którzy są Wolni Finansowo i Etatowo i nie traktują swojej pracy coacha czy trenera jako głównego źródła zarobku - ale raczej pewien rodzaj powinności względem innych czy nawet - misji.

Wiarygodni - są wreszcie ci wszyscy - którzy mogą się pochwalić jakąś udaną kreacją swojego klienta a nie tylko siebie samych.

Otóż, jeśli prawdą jest, że nie żyjemy wcale w żadnej Rzeczywistości - bo albo ją nasz własny mózg bardzo zniekształca - albo w ogóle jej nie ma w obiektywnym tego słowa pojęciu - to rozwiązaniem czy ciekawą alternatywą - jest Kreacja Wyobrażenia o Rzeczywistości taka, abyśmy w niej czuli się dobrze i aby żyć szczęśliwie i twórczo- niezależnie od tego wszystkiego co w świecie zewnętrznym się wydarza.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Inga_beta, to jest tak samo jak z etyką lekarską paradoksalnie sami zainteresowani tj lekarze mają zerowe pojęcie o tym temacie a mają najwięcej do powiedzenia choć sami nie wiedzą iż nie wiedzą że się na tym nie znają . Najważniejsze żeby mieć większe zaufanie do własnego sumienia niż do osób zawodowo zajmujących się misją niesienia pomocy bo gdy pójdzie coś nie tak to my będziemy musieli dźwigać ciężar.

Generalnie obiektywna rzeczywistość nie istnieje wszystko dzieje się w naszych głowach, wszystko można przeinterpretowywać na tysiąc sposobów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×