Skocz do zawartości
Nerwica.com

Jak pracować w terapii, aby coś zmienić? Co pomaga?


jakub358

Rekomendowane odpowiedzi

Pracować w terapii, czyli podczas sesji, jak i poza nią.

Moja terapia ciągnie się od dawna. Zmiany są, lecz często giną w odmętach przytłaczających uczuć, wydarzeń i w wirze życia. Myślę, że jest to znane każdej osobie zanurzonej w terapii.

Utworzyłem ten wątek, aby uzyskać odpowiedź na następujące pytanie: co takiego można zrobić, aby rzeczywiście coś zmienić? Bardzo chciałbym usłyszeć opinie od jak najszerszego grona.

Proszę o Wasze własne doświadczenia, które to ponad wszelkie rady będą tu najbardziej pomocne - pomocne każdemu, kto pragnie wynieść z terapii jak najwięcej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bardzo mało konkretnych informacji, pewnie pisałeś w innych wątkach, ale może tu zbierz te podstawowe informacje to będzie łatwiej coś doradzić:

- co konkretnie chcesz zmienić?

- w związku z jakim problemem chodzisz na terapię? Jakiego obszaru/ zaburzenia dotyczy terapia?

- w jakim nurcie jest terapia?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dokładnie, podaj jakiś konkret.

 

Muszę powiedzieć zupełnie szczerze, że nie pamiętam co konkretnie dała mi terapia ponieważ to co mi dała stawało się na bieżąco moim normalnym życiem. Nie muszę pilnować sposobu myślenia czy coś, terapia była najbardziej naturalną i skuteczną rzeczą jaka mi w życiu pomogła.

Jedną z ważnych rzeczy było udowodnienie mi na wszystkie możliwe sposoby że moje uczucia są prawdziwe, ważne i nie mogą być nieprawidłowe czy zmyślone. Brzmi to banalnie tylko że terapia nie mówi "twoje uczucia są dobre" tylko analizuje z każdej strony skąd się wzięły i to wcale nie mnie bezpośrednio analizowała. Analizowane to było jak instrukcja obsługi życia napisana dla wszystkich ludzi. "A" wynika z "B" bo "B" nie może wynikać z "C" itd. Oczywiście dużo bardziej rozbudowane to było.

Jeśli chwilę pomyślę to bez wątpienia przypomnę sobie konkrety. Ale jutro :P

 

Chyba najlepszym sposobem byłoby przytoczenie konkretnego rozdziału z książki. Pokonując kolejne rozdziały autoterapii co chwile czułam, że to czy tamto powinna przeczytać ta czy tamta osoba którą znam i której by to bez wątpienia pomogło. Czasem spamowałam tym znajomych, ale większość otwarcie mówiła, że nie ma odwagi na przytoczone zmiany i woli swoimi metodami.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chyba najlepszym sposobem byłoby przytoczenie konkretnego rozdziału z książki. Pokonując kolejne rozdziały autoterapii co chwile czułam, że to czy tamto powinna przeczytać ta czy tamta osoba którą znam

jaka to była książka? Napiszesz mi tutaj lub na pw? :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Spróbuję znaleźć jakiś dobry fragment.

U mnie zaczęło się od Susan Forward - Toksyczni Rodzice. Ta książka skupia się na tematyce dorosłych dzieci: z rodzin dysfunkcyjnych, alkoholików, wykorzystywanych seksualnie, zaniedbywanych, zamiany ról w rodzinie, strachu przez niestabilnych rodziców itd. Generalnie zjebane dzieciństwo.

Może dodatkowo zachęci was fakt, że po jej przeczytaniu ciśnienie mi spadło, zniknęły migreny, nerwobóle i objawy somatyczne.

 

Książkę mam na chomiku o takiej samej nazwie jak mój nick tutaj, w folderze z innymi terapeutycznymi książkami. Jak ktoś nie znajdzie to mogę wysłać.

W sumie wcześniej czytałam o treningu uwagi bez którego wiem, że większości książki bym nie przyswoiła dobrze. Był to zbieg okoliczności, że wcześniej czytałam o uwadze bo ten trening i podobne mu rzeczy to były materiały w artykułach na stronie http://energiawewnetrzna.pl które czytałam bo mnie ciekawiły.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dodaję tylko trzy fragmenty. Pierwszy jest wstępem do części o rozwiązywaniu problemów(pochodzący z drugiej połowy książki). Dwa następne są z części której celem jest uświadamianie sobie różnych rzeczy (początek książki).

W ogóle książka jest obszerna, żebyście się nie zdziwili. 250/500 stron/kartek, szybkie i wygodne ćwiczenia i kwestionariusze a na końcu rady jak wybrac terapeute.

W pierwszej części książki jest troche o sytuacjach gdzie dzieci musiały dosłownie uciekać z domu bo była burda czyli coś dla Ciebie wkuuporr

 

 

Fałszywe przekonania i bolesne uczucia

 

Autodestrukcyjne przekonania wiodą zawsze do bolesnych uczuć. Poprzez zbadanie własnych uczuć możesz zacząć rozumieć zarówno przekonania, które je zrodziły jak i wynikające z nich zachowania. Większość z nas uważa, że uczucia są reakcjami na sprawy, które się nam przydarzają, sprawy których źródło jest poza nami. Ale w rzeczywistości nawet największy strach, przyjemność czy ból wyrasta z pewnego rodzaju przekonań. Na przykład pewnego dnia stajesz się bardzo dzielny i mówisz ojcu alkoholikowi, że nie masz już dłużej ochoty być z nim, kiedy jest pijany. On zaczyna wrzeszczeć, że jesteś niewdzięczny i nieposłuszny. Ty czujesz się winny. Możesz myśleć, że twoje poczucie winy jest rezultatem zachowania ojca, ale to jest tylko część prawdy. Zanim uczucia te w tobie powstały, pewne przekonania zostały zarejestrowane w twoim mózgu przekonania, których prawdopodobnie nie byłeś świadom. W tym przypadku te przekonania mogły być następujące: "Dzieci nigdy nie powinny odpowiadać impertynencko rodzicom", albo "Ojciec jest chory i to ja mam się nim opiekować". Ponieważ nie byłeś w zgodzie z tymi głęboko osadzonymi przekonaniami, reagujesz poczuciem winy.

Kiedy znajdujesz się w sytuacji, która wymaga reakcji emocjonalnej, w twoim umyśle ujawniają się przekonania rodzinne, które są jakby nieuświadomionymi wzorcami. Zrozumienie, że te przekonania prawie zawsze poprzedzają twoje uczucia, jest czymś więcej niż interesującym psychologicznym ćwiczeniem.

Zrozumienie relacji pomiędzy własnymi przekonaniami i uczuciami jest głównym krokiem do zahamowania własnych autodestrukcyjnych zachowań!

 

 

Tutaj jest fragment który na moje oko może pasować do osób z osobowością unikającą:

 

Rodzice, którzy koncentrują energię na własnym fizycznym i emocjonalnym przetrwaniu, wysyłają bardzo silny przekaz do swoich dzieci: "Twoje uczucia nie są ważne. Ja jestem jedyną osobą, która się liczy." Wiele z tych dzieci, pozbawionych odpowiedniej uwagi, troski i opieki, zaczyna się czuć tak, jakby były niewidzialne - jakby nawet nie istniały. Aby dzieci mogły rozwinąć poczucie własnej wartości - poczucie, że są czymś więcej niż meblami w mieszkaniu, że mają znaczenie i są ważne - potrzebują, aby rodzice uprawomocnili ich potrzeby i uczucia. Ale potrzeby emocjonalne ojca Melanie były tak przytłaczające, że nigdy nie zauważał potrzeb córki. Ona była z nim kiedy płakał, ale on nie odwdzięczał się jej tym samym. Melanie wiedziała, że matka znalazła jej list do dobrego Boga,jednakże nigdy o tym w obecności córki nie wspomniała. Komunikat od obojga rodziców był głośny i jasny: była dla nich zerem. Melanie nauczyła się określać siebie za pomocą ich odczuć, a nie swoich własnych. Jeśli dzięki niej czuli się dobrze, była dobra. Jeśli z jej powodu czuli się źle, była zła.

W rezultacie Melanie miała sporo problemów w swoim dorosłym życiu z określeniem własnej tożsamości. Ponieważ jej niezależne myśli, uczucia i potrzeby nigdy nie zostały wsparte, więc naprawdę nie miała pojęcia kim jest i czego powinna oczekiwać w miłosnym związku.

 

Tutaj o myślach samobójczych albo raczej "zachowaniach destrukcyjnych"

 

Najokrutniejsze słowa: "Żałuję, że w ogóle się urodziłeś"

 

Jednym z najbardziej skrajnych przykładów spustoszenia dokonanego wskutek werbalnej tyranii był Jason, lat 42, przystojny oficer policji. Było to kilka lat temu w jednej z moich szpitalnych grup. Departament Policji w Los Angeles nalegał na jego hospitalizację, ponieważ policyjny psycholog

doszedł do wniosku, że Jason jest potencjalnym samobójcą. Na naradzie personelu szpitala dowiedziałam się, że Jason konsekwentnie stawia siebie w sytuacjach poważnie zagrażających życiu. Na przykład, próbował ostatnio sam rozbić gang narkotyczny, nie wzywając odpowiednich posiłków. Niewiele brakowało, aby go zabili. Na pozór wydawało się to czynem

heroicznym, ale faktycznie było to zachowanie lekkomyślne i nieodpowiedzialne. Po departamencie rozniosło się, że Jason próbował zabić się na służbie.

Musiało minąć kilka sesji, zanim zdobyłam zaufanie Jasona. Ale kiedy to mi się już udało, nasze wzajemne kontakty były bardzo dobre. Nadal mam żywo w pamięci sesję, podczas której opowiadał o swoim dziwnym związku z matką:

Ponieważ z matką nie dało się żyć, ojciec zwiał kiedy miałem dziesięć lat. Po jego odejściu ona stała się jeszcze gorsza. Miała bardzo gwałtowne usposobienie i nigdy mi nie popuściła, tym bardziej że, tak się złożyło, byłem uderzająco podobny do mojego starego. Nie pamiętam dnia, żeby nie powiedziała mi, iż żałuje, że w ogóle przyszedłem na świat. Kiedy miała dobry dzień, mówiła: "Wyglądasz dokładnie tak jak twój cholerny ojciec i jesteś tak samo paskudny". Kiedy miała zły dzień, mówiła takie rzeczy jak:

 

"Chciałabym, abyś już nie żył, tak samo jak chciałabym, aby twój

ojciec nie żył. Gnilibyście razem w jakimś śmierdzącym grobie."

 

Powiedziałam Jasonowi, że jego matka była chyba opętana.

 

Ja też tak myślałem, ale kto by tam słuchał dzieciaka. Jedna z naszych sąsiadek wiedziała o tym. Próbowała umieścić mnie w domu dziecka, ponieważ była przekonana, że matka chce mnie zabić. Jednakże jej również nikt nie słuchał.

 

Przerwał na chwilę i potrząsnął głową.

Jezu, myślałem, że ten absurd nigdy już mnie nie dosięgnie. Jestem w środku jak skamieniały za każdym razem, kiedy przypominam sobie jak bardzo ona mnie nienawidziła.

 

Matka Jasona przesłała mu jasny komunikat: ona go nie chciała. Kiedy ojciec odszedł i nie próbował odegrać żadnej roli w życiu syna, poparł w ten sposób tezę, że życie Jasona nie przedstawia żadnej wartości.

W ramach akcji sił policyjnych, Jason podświadomie próbował być obowiązkowym, posłusznym synem. W istocie próbował wymazać swoje istnienie. Chciał w sposób zawoalowany popełnić samobójstwo, aby zdobyć przychylność

matki. Dokładnie wiedział, co trzeba było zrobić, aby sprawić jej przyjemność, ponieważ wyraźnie powiedziała mu: "Chciałabym, żebyś nie żył.". Ta forma werbalnej przemocy jest przyczyną nie tylko ogromnego bólu i dezorientacji, ale może również stać się samospełniającym się proroctwem. Zaobserwowane u Jasona skłonności samobójcze są dość powszechne wśród dzieci takich rodziców. Dla tych dorosłych dzieci, zetknięcie się i zajęcie się swoimi toksycznymi powiązaniami z przeszłością może być dosłownie sprawą życia lub śmierci.

 

Kiedy "Ty jesteś" przemienia się w "Ja jestem"

 

Nie ma wątpliwości, że dzieci mogą zostać zranione w wyniku upokorzeń, których doznawać mogą od kolegów, nauczycieli, rodzeństwa czy też innych członków rodziny, jednakże w kontaktach z rodzicami są najmniej odporne na ciosy. Rodzice są przecież dla dziecka centrum jego wszechświata. Jeśli twoi wszystkowiedzący rodzice źle mówią o tobie, musi to być prawdą: Jeśli matka zawsze mówi: "jesteś głupi", znaczy to, że jesteś głupi. Jeśli ojciec ciągle mówi: " Masz zły charakter", znaczy to, że go masz. Dziecku brak jest odpowiedniego dystansu, który umożliwiałby zakwestionowanie tych opinii. Kiedy te negatywne opinie przenosisz z ust ludzi do twojej podświadomości, internalizujesz je. Internalizacja negatywnych opinii - zamiana "ty jesteś" na "ja jestem" - leży u podstaw niskiej samooceny. Oprócz poważnego zniekształcenia obrazu siebie samego jako osoby sympatycznej, wartościowej, kompetentnej, werbalne zniewagi mogą tworzyć samorealizujące się negatywne oczekiwania co do tego, jak dasz sobie radę w świecie. W drugiej części tej książki przedstawię, jak można pokonać te wykrzywione oczekiwania, ponownie wyciągając na światło dzienne to, co jest wewnątrz nas.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Arahja7, niezwykle ciekawa książka. Wiele w tych krótkich fragmentach odnosiłem do siebie - przeczytałem duszkiem z dużym Aha!

W tym temacie nie zamierzałem skupiać się na mnie, lecz może pomóc przedstawienie mojej sytuacji: jestem w psychoterapii od 2 lat i pracuję nad postrzeganiem siebie, oraz relacjami z ludźmi. Głównie właśnie toksyczne przekonania, emocje, mechanizmy, oraz relacja terapeutyczna; raz w tygodniu. Miałem diagnozę Mieszane Zab. Osob.

 

Moją największą trudnością i głównym celem, są relacje z drugim człowiekiem. Zmiany następują wolno, chociaż terapia jest porządna. Sprowadza się to do dużych trudności w przebywaniu z ludźmi i przykrego samopoczucia.

Więc pytam o radę, co może pomóc; a może ktoś mierzył się, lub mierzy z podobnym problemem i znalazł pomocne narzędzia?

Jak dotąd, to są tutaj bardzo ciekawe informacje i sporo mi rozjaśniły - jeszcze nad tematem przekonań wcześniej się nie zastanawiałem...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bardzo ciesze się, że to co zacytowałam przemawia do was :) Mam nadzieję, że jeśli ktoś będzie czytał książkę to jemu również pomoże :)

 

jakub358, też mam zaburzenia mieszane osobowości i do tego fobie społeczną więc mamy podobny problem. Świetnie znam uczucia odrealnienia i niedopasowania do ludzi. Te uczucia zlikwidował escitalopram. Myślę, że te uczucia nigdy nie znikną bez chemii, (przynajmniej u mnie) ale mając świadomość z czego wynikają, że są błędne i czemu są błędne, to można budować relacje z innymi ludźmi powoli zwiększając swoją strefę komfortu dzięki coraz szerszemu stąpaniu poza tą strefą :)

Jestem pewna siebie, zawsze byłam ale pewność siebie to nie to samo co pewność w relacjach z ludźmi. Nieoceniony w zdobyciu tej pewności był jeden kołcz. Bardzo przystępnie opisuje różne relacje międzyludzkie i udostępnia materiały na YT za darmo (nie lubię płacić :P). Mogę podlinkować jakiś ciekawszy jego filmik lub Ci przesłać.

Tego jak się zachować a jak nie i czemu nie, dowiedziałam się też w sporej części z książek. W końcu wiem na pewno co jest białe, czarne, szare i odróżniam to od manipulacji.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

arahja7, czytałem tą książkę lata temu, ale dzięki za te fragmenty. Może kiedyś przeczytam ją ponownie, na razie nie zamierzam. Ta książka wywołała we mnie olbrzymie negatywne emocje od smutku po wkurwienie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ciekawy wykład Pani Bogny Białeckiej na temat psychoterapii.

W tytule jest wprawdzie odniesienie do książki T. Witkowskiego "Psychoterapia bez makijażu", ale przede wszystkim Pani Białecka bardzo logicznie tłumaczy jak powinna wyglądać psychoterapia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ciekawy film. Ja potwierdzam swój pogląd że o psychoterapii powinien się wypowiadać psychoterapeuta bo tylko on wie jakie procesy w niej zachodzą i co się dzieje wtedy w psychice. A że t e procesy nie poddają się badaniom naukowym więc nie da się ich ocenić i opisać tak aby były zrozumiałe dla osób postronnych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy psychoterapia może być skuteczna w zwalczaniu, a raczej zastępowaniu "myśli natretnych" ? Czy psychoterapia może pomóc znaleźć pracę ? Nigdy nie byłem, a nie chce wracać do leków. Może polecicie inne książki ? Ja obecnie czytam "Autoterapia - Pokonaj problemy, stres i lęki" i szukam podobnych. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×