Skocz do zawartości
Nerwica.com

Jak radzicie sobie ze złościä/agresją?


Anamaja

Rekomendowane odpowiedzi

Mam 3 proste sposoby, są banalne, ale na mnie często działają.

 

1. Rozmowa z kimś, kto nie wywołuje u nas złości/agresji.

2. Zmiana miejsca, w którym odczuwamy złość/agresję, np. pójście na spacer.

3. Wysiłek fizyczny, np. jazda rowerem.

 

Ogólnie chodzi o oderwanie się od myśli, przeniesienie uwagi na coś innego oraz o tymczasową zmianę otoczenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bardzo ciekawy temat.

Hamowana złość nie znika. Trzeba ją przeżyć, dać jej upust i wyrazić.

Mi najbardziej pomaga uświadomienie sobie, że w ogóle czuje złość; a następnie dojście do tego, z jakiego powodu. Na co jestem zły, o co, a może na kogo? Złość pojawia się wtedy, kiedy są naruszane moje granice - gdy coś, lub ktoś mi zagraża. Więc wyrażenie tej złości, to obrona własnych granic, oraz pokazanie własnej siły. Wyrażanie złości to najprostszy sposób na poczucie siły; a jednocześnie bardzo trudny, ponieważ ciężko to robić w asertywny sposób. Ja niestety jeszcze niezbyt nad tym panuje, i często sprowadza się to do mechanizmu sadystyczno-masochistycznego - przekierowywania złości na siebie i niszczenia siebie, bo tak jest łatwiej; lub do ładowania tego w innych. Jednak ja wole już tak. Lepsza jest taka złość, niż żadna - bo niewyrażana złość prowadzi do potężnych spustoszeń w życiu psychicznym. Następnie chowa się pod maską smutku, rezygnacji i pustki.

Ktoś kiedyś powiedział, że depresja to zamrożony gniew, że smutek to zamrożony gniew.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie pomaga zmiana myślenia na inne. Siadam, uspokajam się i głęboko oddycham. Choćbym chciał zabić drugą osobę, to po czasie to zdenerwowanie przechodzi. Wtedy czuję, że zostałem poddany próbie i jej sprostałem. Spokojnie wstaję i wracam do obowiązków.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja mam zawsze dwie fazy złości: pierwsza faza to jest jej wyrażenie, muszę się jej z siebie pozbyć, ale nie tłumić jej, wyżyć się na czymś, obowiązkowo czymś, bo w pierwszej fazie nie mogą brać udziału żywe istoty ;) Fajnie byłoby móc kopnąć drzwi albo rzucić talerzem w ścianę, ale udało mi się znaleźć coś mniej inwazyjnego - a mianowicie dokonywanie przemocy na poduszkach. Rzucam nimi, gryzę je, kopię, aż ta negatywna energia ze mnie zejdzie. Czasami je przykładam do twarzy i się drę ^^

 

A potem jest druga faza, czyli to co opisał jakub358. Przemyślenie sprawy, nazwanie tej złości, znalezienie przyczyny i ewentualnego rozwiązania. I oczywiście poinformowanie osoby, która tę złość wywołała, że tę złość wywołała :P Zazwyczaj jest już wtedy na tyle spokojnie, że można komunikować się bez negatywnych emocji i wyżywania się na sobie.

 

Ja odczuwam wszystkie emocje w bardzo silny sposób, nie potrafiłabym tak, jak Apek, usiąść i oddechem się uspokoić. Dlatego stosuję sposób z poduszkami ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Macie jakieś swoje sposoby?

 

Jeżeli jestem zły na coś, to albo się wyżywam na ludziach (czego nie powinienem robić) albo słucham muzyki.

Najlepiej taka która nie pobudza, a daje radę cię uspokoić, jak np. muzyka Kenshiego Yonezego:

[videoyoutube=nDuE4ZGSzes][/videoyoutube]

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Normalnie czekam az minie, chociaz ja sie nie patyczkuje jak cos mi sie nie podoba to mowie i mam spokoj i tyle. A jak to ktos odbierze to mnie nie obchodzi ja nie sie nie mecze po prostu wkurzasz mnie, nie zycze sobie tego i tyle. A jak sie komus nie podoba to trudno. nie wolno udawac ze akceptujemy cos czego nie akceptujemy i to wywołuje w nas złosc, trzeba o tym mowic, a ze ludzie nie lubia prawdy i szczerosci bo nie dopuszczaja jej do siebie to znaczy o jednym maja problem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Odpowiadając na pytanie w temacie: staram sie wytłumaczyć sobie, że to nie powód by wpadać we wściekłość (co zdarza mi się az za często) i mój wybuch agresji w niczym nie pomoze a co najwyżej zaszkodzi. Nie zawsse uda mi się dojść do tego "tłumaczenia sobie" bo u mnie reakcje zachodzą w ułamki sekund... 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 4.04.2018 o 13:54, Anamaja napisał:

Macie jakieś swoje sposoby?

Nie radzę sobie.

Spróbowałem pewnej metody: postanowiłem jej całkowicie pofolgować w swojej głowie, wyżyć się w ten sposób mentalnie. Ale zaszkodziło mi to - teraz impulsy agresywne mam bardziej nasilone i natrętne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość weltschmerz
18 minut temu, Letmego26 napisał:

Ja tłumię złość w sobie,następnie biorę benzo lub spożywam alkohol i mi przechodzi

Alkohol tłumi złość tylko początkowo i w małych dawkach i jeżeli nie jesteś uzależniony, możesz mi uwierzyć na słowo.

Później tylko pogarsza i trwale zmienia psychikę, przy użyciu większych ilości natomiast wzmaga gniew, złość, agresję, aż wychlejesz tyle, że masz siłę tylko rzygać lub spać.

Jeśli umiesz poprzestać na małych dawkach - piwko czy dwa mogą być dobrym sposobem na tłumienie złych emocji, rozweselenie czy rozwiązanie języka w towarzystwie. Natomiast jeśli włącza Ci się ssanie - to już jest problem.

Co do benzo się nie wypowiem, nigdy póki co nie używałem.

Moje sposoby? Tłumienie, przeklinanie (ciche lub głośne), myślenie o rzeczach przyjemnych, wyjście odetchnąć na zewnątrz czy choćby nawet do toalety przemyć twarz zimną wodą z kranu, a kiedy mam możliwość, włączam pornola i wiecie co dalej.😈

Edytowane przez weltschmerz

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość weltschmerz
2 godziny temu, Letmego26 napisał:

Ja tylko powiedzialem jakie ja mam sposoby.Wiadomo jak to jest z alkoholem , moze czasami wzmagac agresje , ale zawsze mozesz sie upić na umór i zaliczyc zgona 😛

Jasne, tylko jeżeli alkohol zaczyna być jakby lekiem na coś, to zaczyna się imho robić niebezpiecznie. Oczywiście sam wiesz najlepiej, jak u Ciebie to wygląda, dlatego nie chcę zabrzmieć jakoś z góry czy coś. Tylko sam mam pewne doświadczenia z takim stosowaniem alkoholu, no i...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość weltschmerz

A to na priw, jeżeli bardzo Ci zależy.

Jakoś wolę takich rzeczy nie pisać wprost na publiku, bo później może to być użyte przeciwko mnie.

Edytowane przez weltschmerz

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@nvm zgadzam się z Tobą to jest najlepszy sposób.

ja mam tak że jak wpadnę w atak złości to już jest koniec nie panuje nad sobą mam wrażenie ze jestem innym człowiekiem, doprowadzam kogoś do strasznego stanu bo strasznie ranie emocjonalnie..potem jak widzę ze już ta osoba nie może i już więcej nie dam rady zdziałać to agresja mi przechodzi bo się wyżyłam.

jets to bardzo destrukcyjne zarówno dla Osob które to doświadczają jak i dla mnie bo po wszystkim zdaje sobie sprawę co zrobiłam przeprowadzam  i mam straszne wyrzuty sumienia i aż siebie nie poznaje..

To co próbuje zrobić przed takim atakiem żeby go nie wywolac do stanu gdzie nie będę miała już kontroli jest wyjscie lub zamknięcie się w pokoju, wzięcie lorafenu, napisanie sobie że poczekam ze wszytkim ze złością z jej wyrażeniem z całym działaniem dokładnie 24h i potem zrobie wszytko co będę chciała.chodzi o to że wtedy złości nie zasilamy, nic nie robimy dokaldnie obserwujemy tylko, jesteśmy obserwatorami i czekamy. Zlosc nie poparta niczym zawsze wygaśnie..

jesli ktoś mnie zranił uraził to zawsze staram się to zapisać i na drugi dzień NA SPOKOJNIE o tym porozmawiać i przedstawić to jak JA SIĘ Z TYM POCZUŁAM i co mi sprawiło przykrość.

oczywiście jak ktoś ma siłe to dobrym sposobem jest silne wyżycie się fizyczne czyli Bieg na bierzni lub w plenerze, kiler z Ewa chodakowska jakiś sport który da naprawdę porządnego kopa.

Do tego przeanalizowanie tego dlaczego tak wpadam w agresje, co ma tego podłoże,co przez to chce uzyskać np zwrócić na siebie uwagę, zobaczyć czy ktoś mnie kocha i będzie przy mnie, wyrażenie złości na kogoś kogo nie ma ale wyrażamy ja na tej osobie która aktualnie jest pod ręką.

mnie pomaga też medytacja oglądanie jakiś flimów na yt o emocjach, rozmowa z przyjacielem. A najważniejsze to żeby wyciągać z tego wnioski, zapisywać sobie w zeszycie jak wyglądała ostatnia agresja i dopowiedzenie sobie na pytanie czy znowu to chcemy powtarzać, co to zmieni...

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 17.08.2018 o 20:26, nvm napisał:

Najlepszy sposób, to zostawić złość/agresję w spokoju - ani jej nie ulegać ani z nią nie walczyć. Pozostać bezstronnym świadkiem. Wówczas złości nie zasilamy i od tej pory jedzie tylko na sile bezwładności, aż samoczynnie zacznie wygasać.

Obawiam się, że przy takim podejściu niewyrażona w asertywny sposób złość może znaleźć ujście poprzez nasilenie objawów. Zostanie mimowolnie odreagowana, być może ze sporym odroczeniem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

39 minut temu, anemon napisał:

Obawiam się, że przy takim podejściu niewyrażona w asertywny sposób złość może znaleźć ujście poprzez nasilenie objawów. Zostanie mimowolnie odreagowana, być może ze sporym odroczeniem.

Dziękuję za Twoją opinię, anemon. Próbowałem podejścia, o którym piszesz. Nie wiem jak to jest u Ciebie, ale u mnie się ono na dłuższą metę nie sprawdziło. 

Widzę pewien plus w asertywności, ale jest nim nie tyle odreagowanie co emancypacja.

Tym niemniej - po sprawdzeniu różnych wersji - doszedłem do spostrzeżenia, że jednak "złość" to nie jest coś, co na nas spada, lecz coś co sami nawykowo stwarzamy, negatywnie oceniając sytuację. Kierując się złością, dajemy naszemu mózgowi potwierdzenie, że chcemy aby umacniał się w negatywnej ocenie tego typu sytuacji.

W rozwiązaniu o którym mówię nie ma nasilenia objawów - wręcz przeciwnie :angel: Jest to po prostu porzucanie pewnego nawyku, nałogu :angel:

Asertywna komunikacja  - tak. Właśnie teraz to robię. Po co jednak mam opowiadać o tym, że odruchowo stworzyłem w sobie pewną złość, związaną z tym iż zakwestionowałaś to, co napisałem? Owszem, poczułem się zagrożony, że ktoś podkopuje moją strategię życiową. Ale to tylko zachęta do przyjrzenia się mojemu głębokiemu przekonaniu: "Ktoś jest w stanie podkopać moją strategię i sprawić, że wpadnę w otchłań rozpaczy.". 

 

Czy Twój post bezpośrednio zagraża mojemu życiu lub zdrowiu? Nie, więc nie ma powodu by się stresować :classic_smile: Stres ma sens tylko w przypadku fizycznego bezpośredniego zagrożenia. A więc oceniam - Jest dobrze! :classic_smile:

Natomiast: Co mogę zrobić, żeby było lepiej? Wyszło mi, że jest to napisanie tego posta. Owszem, czuję złość, ale uważam na to, by na tyle, na ile umiem, nie kierować się nią. Być miękkim wobec ludzi, ale twardym wobec sprawy. Gramy w jednej drużynie. Podzieliłaś się swoją opinią, bo uznałaś, że dostrzegasz pewne minusy w moim podejściu. Myślę, że jednak jest to kwestia komunikacji. Twoja wypowiedź daje nam zresztą okazję na to, byśmy się lepiej "dotarli". W ramach rozmowy, poprawili wzajemne zrozumienie. 

Jako, że wychodzisz z innego punktu i jesteś inną osobą, która ma inne doświadczenia, zwracamy uwagę na różne aspekty. Popraw mnie jeśli się mylę, ale odniosłem jednak wrażenie, że inaczej rozumiemy podejście polegające na pozostaniu przytomnym świadkiem wobec swoich emocji. To jest w szczególności coś, o czym pisał Eckhart Tolle. To pasuje chyba również do terapii ACT, do mindfulness, jest to defuzja poznawcza. "Nie jestem moją emocją. Mam wolność, mam wybór - dać się jej porwać, czy też nie.". Nie mówię o tłumieniu, nie mówię o blokowaniu. Emocja chce być doświadczona w pełni. Nie trzeba z nią walczyć. Nie trzeba też jej jednak ulegać.

:angel:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

24 minuty temu, nvm napisał:

Nie mówię o tłumieniu, nie mówię o blokowaniu. Emocja chce być doświadczona w pełni. Nie trzeba z nią walczyć. Nie trzeba też jej jednak ulegać.

:angel:

Powyższy fragment niego mnie przekonał do Twojego podejścia. Nie chciałam, abyś odebrał moje słowa jako krytykę, miałam na celu jedynie wskazanie ewentualnego zagrożenia. Chyba nie jestem w stanie biernie obserwować swoich emocji... Trudno mi też doświadczać ich w pełni, mam małą przepustowość "łącza". 🙂

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

18 minut temu, anemon napisał:

Powyższy fragment niego mnie przekonał do Twojego podejścia.

:classic_smile:

18 minut temu, anemon napisał:

Nie chciałam, abyś odebrał moje słowa jako krytykę, miałam na celu jedynie wskazanie ewentualnego zagrożenia.

Spoko, domyśliłem się (choć dziękuję za potwierdzenie) :angel: Po prostu widocznie jestem przewrażliwiony i wyczulony na krytykę. Szczerze mówiąc, sam do końca nie rozumiem dlaczego mnie to dotknęło, skoro widziałem, że napisałaś to w sposób, w który sam bym na Twoim miejscu napisał i uważałbym przy tym, że dobrze robię :classic_smile:

18 minut temu, anemon napisał:

Chyba nie jestem w stanie biernie obserwować swoich emocji...

Rozumiem. A czy chciałabyś być w stanie? :classic_smile: A może już i tak jesteś w stanie ich doświadczać biernie w podobnym stopniu co ja, tylko że jest to dla Ciebie na tyle oczywiste, że skupiasz się na innym aspekcie? :angel:

U mnie to wygląda w ten sposób, że są 2 komponenty (albo rodzaje) emocji: czynnik natrętny i czynnik akceptowany. Ten pierwszy jest jakby ego-dystoniczny. I ważne jest dla mnie, aby nim się nie kierować. Jest to takie natręctwo, taki kompulsywny impuls. Drugi czynnik zaś jest na swój sposób przyjemny. Mimo iż to jest jakaś forma gniewu/irytacji/złości/agresji, nie walczę z tym, nie stawiam temu oporu, lecz jestem z tym zjednoczony. Czuję się z tym na swój sposób dobrze. Ufam, że dopóki postępuję zgodnie z tym, co jest dla mnie ego-syntoniczne, to jest OK :classic_smile:

18 minut temu, anemon napisał:

Trudno mi też doświadczać ich w pełni, mam małą przepustowość "łącza". 🙂

Spoko. Może - na podstawie własnego doświadczenia - przedstawię mozliwą przyczynę takiego stanu rzeczy. Może być to moim zdaniem spowodowane przedświadomym (nie mylić z nieświadomym), nawykowym stawianiem oporu emocji, próbą pozbycia się jej w jakiś sposób? Osądzaniem tej emocji? 

Z mojej strony jest kilka podejść, czy też właściwe źródeł, które mógłbym Ci zaproponować w tym temacie. Jeśli jesteś zainteresowana, to myślę, że zacząłbym od tego - tutaj są przedstawione "2 podejścia do cierpienia". Pierwsze wiąże się z - w pewnym sensie - "dystansem" wobec cierpienia, a drugie wręcz przeciwnie:

Jeśli chodzi o obserwowanie emocji, to myslę, że temat uważności dobrze rozwija Eckhart Tolle (o tym drugim podejściu również mówi - nazywa to poddaniem).

Jeśli zaś chozi o bezpośrednie, pełne doświadczenie, to mógłbym polecić rozdział "Bezpośrednie doświadczanie emocji" z książki "Diament w Twojej kieszeniu", której autorką jest Gangaji (Toni Roberson). (książkę tę łatwo znaleźć w wersji online; jest to rozdział 26, strona prawdopodobnie 104)

 

Generalnie istnieją podejścia, które zajmują się tym, co zrobić gdy emocja już się pojawiła jak również podejścia, które zajmują się źródłami emocjami oraz podejścia behawioralne, które zajmują się niejako "przeprogramowywaniem" i "wgrywaniem" nowych emocji/nawyków/programów :angel:

Edytowane przez nvm

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×