Skocz do zawartości
Nerwica.com

Complex PTSD


Rekomendowane odpowiedzi

Cześć,

Nie zauważyłam do tej pory żadnego tematu o complex PTSD.

Do tej pory słyszałam różne diagnozy - depresja, zaburzenia depresyjno-lękowe, borderline, ChAD, PTSD, a wczoraj, po półtorarocznej terapii odważyłam się spytać terapeuty o rozpoznanie. Pierwszy raz spotkałam się z C-PTSD, trochę poczytałam i zbyt dużej różnicy między C-PTSD a BPD nie widzę.

Czy ktoś z Was usłyszał takie rozpoznanie od terapeuty/psychiatry? Będę wdzięczna za każde informacje - od linków do artykułów po Wasze doświadczenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

pneum, czy trzeba mieć flashbacki jak w przypadku PTSD? DDA/DDD też opiera się na traumie rozłożonej w czasie, dysocjacją, niezdrowych relacjach i takie osoby bardzo często mają BPD. Ja tutaj nie widzę różnicy. Według mnie to jest to samo, tylko pod inną nazwą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

pneum, teraz już rozumiem. Czyli główna różnica pomiędzy DDA/DDD, a C-PTSD jest taka, że w tym pierwszym trauma występowała w rodzinie, a w tym drugim niekoniecznie. W takim razie ja mam DDA i C-PTSD.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam, witam.

Jestem tutaj nowa, a dokładnie z jedynie biernego użytkownika przekształciłam się w aktywnego. Myśl o tym by założyć profil towarzyszyła mi często w cięższych chwilach. Jednak dopiero powstanie wątku o C-PTSD było tym co zdecydowało.

Ja również otrzymałam taką diagnozę. Próbując zgłębić zagadnienie zauważyłam, że w internecie jest bardzo mało opracowań w języku polskim, zaś te w języku angielskim według mnie nie wyczerpywały tematu. Interesującą pozycję znalazłam dopiero w bibliotece mojego uniwersytetu.

 

Interpersonalna trauma. Mechanizmy i konsekwencje, autor: Agnieszka Widera-Wysoczańska, Alicja Kuczyńska redakcja naukowa.

 

Teraz przytoczę kilka fragmentów tego opracowania, które mam nadzieję rozjaśnią trochę wątpliwości dotyczące natury tego zaburzenia.

 

„PTSD ‘proste’ powstaje w wyniku przeżywania zdarzeń traumatycznych prostych i złożonych. Na PTSD ‘złożone’ mogą cierpieć osoby, które doznały interpersonalnej traumy złożonej i chronicznej w dzieciństwie oraz w życiu dorosłym.”

 

„‘Złożone’ zaburzenie po stresie pourazowym (complex posttraumatic stress disorder) znane jest także jako zaburzenie po ekstremalnym stresie niewyspecyfikowane w innym miejscu (DESNOS, Disorders of Extreme Stress, not otherwise specified) oraz jako self-trauma disturbance.”

 

„DESNOS może wystąpić wówczas, gdy osoba doznała interpersonalnej przemocy we wczesnym dzieciństwie, w okresie gdy większość zdolności osoby jest kształtowana, w młodości oraz w wyniku interpersonalnej przemocy doznawanej w życiu dorosłym w różnych obszarach życia”

 

„Objawy ‘złożonego’ PTSD wykraczają poza objawy opisane w ‘prostym’ PTSD, w którym dotyczą ponownego przeżywania, odrętwienia, unikania i nadmiernego pobudzenia. PTSD ‘proste’ nie uwzględnia, a PTSD ‘złożone’ zawiera problemy dysregulacji emocjonalnej, czyli intensywnych odczuć innych niż niepokój (na przykład winy, wstydu, smutku), chroniczne problemy z tożsamością (dysocjacje, zaburzone ‘ja’), poważne problemy somatyczne, procesy poznawcze (oczekiwanie, że znowu zostanie się skrzywdzonym, zdradzonym, porzuconym), problemy w związkach interpersonalnych (świadomość granic, dysfunkcja więzi) czy przekonania duchowe i egzystencjalne.”

 

„Złożone i chroniczne zdarzenie traumatyczne ma największy wpływ na rozwój osoby, gdy ma miejsce w krytycznych okresach rozwojowych.”

 

„DESNOS zawiera 7 kategorii, do których należą:

1. Zmiany w regulacji afektu i impulsów:

a) Dysregulacja afektu

b) Problemy w modulacji złości

c) Autodestrukacja (samouszkodzenia)

d) Uporczywe myśli samobójcze

e) Trudności z modulowaniem zaangażowania seksualnego

f) Zachowania impulsywne i nadmiernie ryzykowne

2. Zmiany w uwadze i świadomości:

a) Amnezja lub hipermnezja w związku z traumatycznymi przeżyciami

b) Epizody dysocjacyjne

c) Depersonalizacja i derealizacja

d) Ponowne przeżywanie zdarzeń traumatycznych w postaci objawów wtargnięcia i luminacji

3. Biologiczna somoregulacja (somatyzacja):

a) System pokarmowy

b) Chroniczny ból

c) System krążenia

d) Symptomy konwersyjne

e) Symptomy seksualne

4. Zmiany w samospostrzeganiu:

a) Nieefektywność i bezradność

b) Stała dezorganizacja

c) Chroniczna wina i wstyd

d) Chroniczne samoobwinianie

e) Poczucie odmienności od innych (wyjątkowości, samotności, przekonanie o braku zrozumienia ze strony otoczenia, zdehumanizowane poczucie tożsamości)

5. Zmiany w postrzeganiu sprawcy:

a) Przyjęcie zaburzonych przekonań sprawcy i racjonalizacja zachowania sprawcy

b) Idealizowanie sprawcy albo paradoksalna wdzięczność

c) Zaabsorbowanie raniącym sprawcą, koncentracja na związku ze sprawcą

d) Skoncentrowanie na odwecie

e) Poczucie wyjątkowości związku ze sprawcą

6. Zmiany w relacjach z innymi:

a) Trwała niemożność do zaufania innym

b) Izolowanie się i wycofywanie

c) Tendencja do rewiktymizacji

d) Tendencja do ranienia innych

e) Powtarzające się szukanie wybawiciela

f) Unikanie seksualności i intymności

7. Zmiany w systemie znaczeń i wartości:

a) Desperacja i beznadziejność

b) Utrata poprzednich przekonań

c) Utrata wiary”

 

W opracowaniu jest również wspomniane, że objawy złożonego PTSD zmieniają się w ciągu życia. Zazwyczaj występuje tylko część objawów, mogą ‘pojawiać’ się nowe, a stare ‘zanikać’.

Często objawy C-PTSD mogą być sprzeczne i tak naprawdę zależą od jednostki (np. jedna osoba może idealizować sprawcę, a inna koncentrować się na zemście).

 

C-PTSD a borderline

„Wyraźna jest współzależność pomiędzy złożonym PTSD a zaburzeniami osobowości borderline. […] można stwierdzić 25-33% współwystępowania PTSD i zaburzeń z pogranicza. DSM-IV opisuje zaburzenia boderline jako chroniczną i uogólnioną niestabilność w budowaniu związków interpersonalnych, w obrazie samego siebie i w impulsywnym zachowaniu. […] Badacze wskazują, że jest ona podobna w swoim obrazie do złożonego PTSD.”

Moja interpretacja jest taka:

1. C-PTSD – w przeszłości długotrwała, chroniczna trauma

Borderline – w przeszłości często notowana trauma, ale nie musi wystąpić

2. C-PTSD – bardzo szerokie spektrum objawów, objawy mogą zmieniać się w czasie, każda jednostka przeżywa traumę indywidualnie

Borderline – bardziej zwarty opis zaburzenia, mniejsze spektrum objawów, objawy stałe

 

 

Myślę, że różnice w borderline i C-PTSD można zauważyć na takim przykładzie:

Osoba 1 – impulsywne, niebezpieczne zachowania, wchodzenie w bardzo niestabilne i burzliwe związki, epizody lęku, samookaleczanie, niekontrolowane wybuchy gniewu, epizody dysocjacji, zaburzone „ja” – symptomy charakterystyczne dla borderline

Osoba 2 – impulsywne, niebezpieczne zachowania, wchodzenie w niebezpieczne związki – powtórne przyjmowanie roli ofiary, samookaleczanie, epizody depresyjne, epizody dysocjacji, nadmierna kontrola nad sobą (niemożność okazania gniewu) + objawy prostego PTSD (flashbacki itd.) – C-PTSD czy borderline + PTSD? – występują objawy charakterystyczne dla borderline ale np. taka osoba w ogóle nie okazuje gniewu (emocja ta uwidacznia się jedynie w samookaleczeniach)

Osoba 3 – unikanie niebezpiecznego zachowania, unikanie związków, seksualności i intymności, poczucie bezradności, chroniczna wina i wstyd, izolowanie i wycofywanie się, nadmierna kontrola nad sobą (niemożność okazania gniewu), zaabsorbowanie traumą, flashbacki, epizody dysocjacji, zaburzone „ja”, samookaleczenia, chroniczny ból – C-PTSD? – tutaj występuje mało objawów wspólnych z borderline

 

Ogólnie polecam poszukać i poczytać sobie to opracowanie. Mi naprawdę dużo ono rozjaśniło.

Proszę również o dzielenie się swoimi „doświadczeniami” z C-PTSD. Merytoryczne opracowanie jest bardzo przydatne, ale czasem potrzebne są również „informacje z pierwszej ręki”. Wtedy człowiek czuje, że nie jest sam ze swoim problemem… że są też inne osoby które rozumieją bo czują i przeżywają podobne rzeczy…

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zastanawia mnie czy ktoś również przeżywa takie stany jak ja. Przypuszczam, że tak jest, ale z drugiej strony nie mogę w pewien sposób w to uwierzyć. Od zawsze borykałam się z wieloma problemami natury psychicznej, które potrafiły zmieniać się w czasie. Zawsze byłam z tym sama. Mama nie uznawała moich trudności, a całą odpowiedzialność za stany z którymi musiałam sobie radzić zrzucała na słabość mojego charakteru. I ja w to wierzyłam. Wierzyłam, że nie nadaje się do życia na tym świecie, bo jestem za bardzo wadliwa, a winną moich słabości jestem po prostu ja. W moim życiu… no zdarzyło się kilka złych rzeczy, choć może bliżej prawdy będzie, gdy napiszę, że trwałam w kilku złych rzeczach, ponieważ większość z nich miała charakter chroniczny. Ale nigdy nie chciałam tłumaczyć nimi mojej słabej natury. Z drugiej strony pragnęłam komuś o tym powiedzieć, ponieważ męczyło mnie to niemiłosiernie. Zawsze byłam uczona, by nikomu się nie zwierzać, aby przy ludziach zachowywać się tak by niczym się nie zdradzić. Teraz również mam kłopot z mówieniem o moich problemach. Kiedy 3 lata temu trafiłam do psychologa moje wizyty wyglądały bardziej jak „spotkania na kawkę”. Nie potrafiłam mówić o tym co mnie męczy, jak również psycholog nie wymagał ode mnie żadnych nadmiernych zwierzeń. Rozstałam się z nim, kiedy wyjechałam do innego miasta na studia. Na początku było wszystko w porządku. Moje samopoczucie w nowym miejscu było wręcz najlepsze od kilku ładnych lat. Nie trwało to jednak długo – po kilku miesiącach doznałam największego „zjazdu” jaki pamiętam. Przez prawie miesiąc byłam w tak wielkim lęku, że nie mogłam jeść (straciłam 10kg) i normalnie funkcjonować. Najgorsze było to, że wcześniej wszystko szło mi świetnie i nie widziałam powodu mojego samopoczucia. Już nawet zapomniałam (to jest dziwne ale dosłownie zapomniałam) o mojej przeszłości sprzed wyjazdu. Dopiero ten kryzys wszystko odblokował na nowo. I tak zakończyło się kilka miesięcy mojej wspaniałej „amnezji”. Trafiłam do psychiatry, który zdiagnozował u mnie PTSD + zaburzenie osobowości (potem od terapeuty dowiedziałam się, że to CPTSD), przepisał leki i wysłał na terapie. Teraz czuję się w miarę dobrze, o wiele bardziej stabilnie. No ale niestety zdarzają się gorsze dni. Moje życie nadal jest dziwne i takie jakieś niepoukładane.

 

Napotykam pewne trudności podczas spotkań z terapeutą. Z jednej strony chcę powiedzieć, a z drugiej jakaś wewnętrzna siła pilnuje mnie i trzyma palec na moich ustach zmieniając tok rozmowy na mniej zagrażający. Często próbuje zmylić tego wewnętrznego stróża, ale jest on bardzo czujny. Jak mogę to przezwyciężyć?

 

Zastanawiam się, czy również macie takie stany, kiedy czujecie jakby świat się kurczył i zaczynał was dusić. Nie chodzi mi o wzrokowe halucynacje, ale o bardzo dziwne uczucie psychiczne jakbyście zostali zamknięci w klatce, z której nie ma wyjścia, a życie w tej klatce to wieczne oczekiwanie nie wiadomo na co. Tak jakby nic dobrego, kojącego w życiu na nas nie czekało. Odczuwam przy tym ogromny lęk i wewnętrzny chaos. Poczucie braku tożsamości. W normalnych sytuacjach też często nie potrafię siebie określić. Zazwyczaj nie czuję się prawdziwą osobą. Jestem tylko zbitkiem dziwnych cech, wrażeń, preferencji, uczuć, które często sobie przeczą. To bardzo nieprzyjemne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Melduję się w zacnym gronie borykających się z complex PTSD.

EntroPiaaa bardzo poruszył mnie Twój wpis, odnajduję w nim siebie... Niestety sama nie odnalazłam jeszcze odpowiedzi na postawione przez Ciebie pytanie jak przezwyciężyć swojego stróża na terapii. Mam z tym ogromny problem choć zdaję sobie sprawę z tego, że przez to sama wydłużam swoją psychiczną agonię. Ja nie mam wrażenia zamknięcia w klatce, za to rzadko kiedy czuję się kompletna. Oddzielam myślenie od emocji, ciało od umysłu. Oddzielam się sama od siebie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A witamy, witamy w naszym kółku dziwnych, zaburzonych istnień.

Tak swoją drogą niesamowite jest to, że człowiek całe dotychczasowe życie myślał, że jest ‘wyjątkowy’ (niestety w złym tego słowa znaczeniu) i że nigdy nie znajdzie zrozumienia, ponieważ o ile faktami można się dzielić, to tak złożone stany psychiczne trzeba mieć w sobie. A tu okazuje się, że nie jest sam w tym dziwnym świecie, ba okazuje się że ta rzeczywistość ma swoją nazwę - jest to świat posttraumatyczny (niczym postapo tylko chyba jeszcze gorzej).

Co do wydłużania swojej psychicznej agonii - moja terapeutka wie, że nie o wszystkim jej powiedziałam, że te najgłębsze demony nadal nie wyszły na światło dzienne. Co spotkanie udawało się wyrwać jakiemuś słowu, jakiejś aluzji z pozoru niewinnej. Stróż tego nie zauważył, a terapeutka po kilku spotkaniach zrozumiała, że coś jest na rzeczy. Zrobiła mi ‘wykładzik’, że powinnam powiedzieć o wszystkim, bo przyniesie to ulgę. Ale sęk tkwi w tym, że ona nie musi mnie przekonywać. Bo ja chcę powiedzieć. Tylko nie mogę, nie potrafię. Tak fizycznie nie potrafię zmusić ust, krtani by przekazały to co powinny. Tracę nad sobą kontrolę. Kiedyś byłam gotowa się zabić, gdyby mój sekret wyszedłby na jaw. Od małego dziecka byłam gotowa zabrać tajemnicę do grobu. To nie ja jej teraz pilnuje. Ten stróż przez te wszystkie lata zyskał autonomię.

Jeśli chodzi o oddzielanie emocji od myślenia moja terapeutka powiedziała, że jest to u mnie bardzo silne. Moje najsilniejsze mechanizmy obronne to intelektualizacja i dysocjacja. Dowiedziałam się, że o ile ta pierwsza jest dojrzała i dobrze się nią posługuję (kiedy wszystko jest w porządku polegam tylko i wyłącznie na myśleniu) przez co może być akceptowana tylko powinnam uzyskać większy dostęp do emocji, to ta druga jest bardzo destrukcyjna. Żyję logiką, wszystko jest pod kontrolą i nagle bach. Nie wiadomo skąd i dlaczego atakują mnie emocje, oddzielam się, nie potrafię sobie z tym poradzić, wtedy już nie myślę, wtedy po prostu czuję. A uczucia te są jak piekło - lęk, śmiertelny lęk, napięcie, smutek i beznadzieja, wstyd, nienawiść do siebie, wstręt do swojego ciała - wszystko i nic. Czasem konkretne emocje, czasem zmieniające się jedna po drugiej, czasem wszystkie naraz. Nie potrafię tego ułożyć, uporządkować. To jest poza kontrolą. Pamięć wtedy często mi szwankuje. Życie jest jak film, a dokładnie to klatki filmu, które nie łączą się ze sobą, są pozbawione logiki, sensu. Nic nie ma sensu. Nie ma niczego jest tylko stan, w którym tkwię. Najgorsze jest to, że nie ma również mnie, mnie samej. To najstraszniejsze uczucie na świecie - brak tożsamości, brak spójności, bo to równa się brakowi przyszłości - jest tylko teraźniejsze i przeszłe piekło trawiące Cię w nieskończoność...

Czasem te problemy z tożsamością wydają mi się zabawne, bardzo gorzko-zabawne. Na przykład gdy przez kilka tygodni czuję się bardziej jak mężczyzna niźli kobieta, następnie przez kilka dni nie czuję się zupełnie nikim, po czym wydaje mi się, że może jednak jestem dziewczyną... albo małą dziewczynką... wtedy jest najgorzej. To wszystko nigdy nie ma sensu... Ja nie mam sensu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×