Skocz do zawartości
Nerwica.com

Techniki terapeutyczne jako rodzaj inicjacji okultystycznej


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

Anna Wasiukiewicz: "Wiele technik terapeutycznych jest rodzajem inicjacji okultystycznej"

 

 

Niesamowita kobieta :uklon::uklon::uklon::105::105::105:

"Młode ambitne psycholożki" mogłyby się dużo nauczyć od starszej koleżanki po fachu :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Obejrzałam ten wywiad, ciekawy materiał.

Szkoda tylko, że mało konkretnych przykładów.

Rzeczywiście ciekawa kobieta i odważna, bo mówi rzeczy dla współczesnych ludzi i systemu akademickiego obrazoburcze, co skutkuje często wykluczeniem i rozwaleniem kariery - może w Polsce jeszcze nie jest tak źle, jak w innych krajach europejskich i jakoś sobie pani funkcjonuje na obrzeżach "postępowego" świata. (Koleś, który z nią rozmawia co prawda niespecjalnie rozgarnięty, tylko leci w obecną mantrę narodowców -zły Kościół, zły świat, zgniła cywilizacja.)

Ogólnie się zgadzam, że psychologia i religia są w sprzeczności, ponieważ mają inne cele - psychologia chce, żeby człowiekowi było dobrze tu i teraz; religia katolicka chce, aby człowiek był zbawiony i pokazuje, że droga do tego jest trudna - Jezus nie ma łatwych rozwiązań, sam się dał ukrzyżować. Z drugiej strony Biblia i chrześcijaństwo uczą osiągnięcia wewnętrznego spokoju, odrzucają np. przejmowanie się rzeczami bez znaczenia, zamartwianie się, zniewolenie nałogami, przewlekły smutek, egoizm, który pęta człowieka - więc można szukać sposobu by pogodzić jedno z drugim, są psychoterapeuci katolicy, którzy tak robią i nie wiem czy trzeba ich potępiać czy wspierać na tej trudnej drodze.

Nie można wrzucać całej psychologii do jednego worka, bo w ten sposób przekreślimy wszelką pomoc służącą temu, aby człowiek poradził sobie z różnymi trudnościami. Nurty psychologii są bardzo różne i opierają się na różnej filozofii, tak samo różni są terapeuci - o różnych przekonaniach i metodach. Nie sądzę aby sprzeczna z religią była rozmowa z mądrym, doświadczonym człowiekiem, który potrafi doradzić i wyprowadzić z trudnych przeżyć, depresji, nerwicy. Pytanie oczywiście o podstawy - jaką ma wizję człowieka, jak interpretuje różne zjawiska psychiczne i zaburzenia - czy jego teorie psychologiczne nie zaprzeczają prawdzie o człowieku stworzonym przez Boga.

Ja najgorzej oceniam terapię psychodynamiczną, która się wywodzi z psychoanalizy, nie polecam nikomu religijnemu, bo ciężko takiej osobie będzie odnaleźć wspólny język z terapeutą, który uważa, że normy moralne i religia nas ograniczają, rodzina nas skrzywdziła, sumienie to tylko zasady wpojone w dzieciństwie, brak życia seksualnego prowadzi do nerwicy, człowiekiem kierują nieświadome pragnienia, a nie jego wybory, przekonania i to kim chce być. Choć są i psychologowie katoliccy, którzy pracują w tym nurcie, może to wygląda wtedy inaczej.

Katoliccy czy chrześcijańscy psycholodzy nawiązują często do Kazimierza Dąbrowskiego i Viktora Frankla - a byli to ludzie o zgoła innej filozofii życia niż np. Freud. Frankl uważał, że przyczyną nerwicy jest to, że człowiek został pozbawiony/pozbawił się poczucia sensu życia, potrzeba sensu życia jest ważniejsza niż wszystkie inne potrzeby i że człowieka nie można pozbawiać wymiaru duchowego i Transcendencji. Kazimierz Dąbrowski uważał m.in, że terapia nerwic nie może się odbywać kosztem pozbawiania człowieka wrażliwości moralnej, ludzie z nerwicą przejawiają wiele wartościowych dla społeczeństwa zachowań czy przekonań, ale społeczeństwo ich niszczy przez swoje amoralne zasady oraz że kryzys jest naturalną rzeczą w życiu człowieka, która prowadzi do jego rozwoju, jeśli się przejdzie przez kryzys w sposób konstruktywny. Jako rozwój uważał przechodzenie od egoizmu do altruizmu i od form prostszych do złożonych struktur psychicznych, gdzie pozytywny ideał moralny łączy w sobie różne przeciwieństwa (które wcześniej są źródłem nerwicy czy konfliktów, ale przestają być, gdy się włączą w realizację wyższych ideałów).

Moje streszczenie tych teorii jest subiektywne i amatorskie, dawno też nie zaglądałam do źródeł, więc jeśli ktoś uważa, że mówię bzdury, to się nie obrażę.

Na podstawie wieloletniego studiowania na kierunkach humanistycznych i czytania różnych materiałów wyprodukowanych przez akademików, mogę powiedzieć, że socjologia, nauki społeczne i zaraz potem psychologia to najbardziej lewicujące i antychrześcijańskie kierunki - przy czym jest różnica w programach uczelni państwowych a katolickich. Utrata wiary, o której mowa w wywiadzie często się zdarza i widziałam wiele przemian osób z tradycyjnych, religijnych szkół czy domów, które od postmodernistycznych studiów humanistycznych ulegały współczesnej indoktrynacji, co zresztą sama trochę przeszłam, choć i tak nie było jeszcze tak źle "za moich czasów" jak teraz. Widuję np. dziewczynę, która była katoliczką i skończyła liceum u sióstr zakonnych, a teraz jest humanistką, "filolożką" i biega na czarne marsze. Smutne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jeśli ktoś uważa, że mówię bzdury, to się nie obrażę

refren, nie gadasz bzdur, no może trochę powiększyły się u mnie kompleksy, jak widzę tak dużą wiedzę i znajomość źródeł którymi dysponujesz, ale poza tym jest ok :uklon:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja najgorzej oceniam terapię psychodynamiczną, która się wywodzi z psychoanalizy, nie polecam nikomu religijnemu, bo ciężko takiej osobie będzie odnaleźć wspólny język z terapeutą, który uważa, że normy moralne i religia nas ograniczają, rodzina nas skrzywdziła, sumienie to tylko zasady wpojone w dzieciństwie, brak życia seksualnego prowadzi do nerwicy, człowiekiem kierują nieświadome pragnienia, a nie jego wybory, przekonania i to kim chce być. Choć są i psychologowie katoliccy, którzy pracują w tym nurcie, może to wygląda wtedy inaczej.

 

U dobrego terapeuty psychodynamicznego nie powinno to wyglądać inaczej w zależności od tego jakie ma poglądy.

Gdzie on miałby te wszystkie poglądy przekazać, w sesjach na których nie pada ani jedno słowo od terapeuty ani pacjenta? W sesjach, w których pacjent mówi dużo, a terapeuta nie wydaje żadnych artykułowanych dźwięków (poprawka: "mhm" jest w słowniku języka polskiego: https://sjp.pl/mhm)? Czy w sesjach, w których terapeuta wznosi się na wyżyny aktywności i pyta czasem: "co Pan/Pani wtedy czuł(a)"?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×