Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nierówne szanse ? Wasze przemyślenia?


Anamaja

Rekomendowane odpowiedzi

Zastanawialiście się kiedyś dlaczego akurat Was spotkało dane zaburzenie/choroba? Dlaczego akurat urodziliście się w danej rodzinie.

Dlaczego niektórzy mogą mieć normalnie a inni od początku mają pod górkę?.Dlaczego niektórzy radzą sobie z problemami a inni poddają się już na starcie?

Mnie osobiście szlag trafia,że jest u mnie obecnie jak jest. Choć może to ja mam złe podejście i powinnam mimo wszystko walczyć?

Czy można porównać trudności życia w rodzinie dysfunkcyjnej w Polsce do trudności życia hinduskiej kobiety w Indiach,która jest oblewana kwasem siarkowym ?

Czemu jedni chcą mimo wszystko żyć a inni popełniają samobójstwa?

Tyle pytań a tak mało odpowiedzi...

Macie jakieś przemyślenia na ten temat?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Codziennie myślę o tym . W mojej najbliższej rodzinie nerwice występują dziedzicznie ale najbardziej ciężką nerwicę dostałem ja bo jestem kumulacją nerwic rodzinnych ale mimo wszytko czasem dostaje werwę do szybkiego podjęcia różnych decyzji które wychodzą na dobre .

Wiem jedno nie mogę się poddać muszę działać

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Myślę, że nie warto zastanawiać się nad czymś, czego nie możesz zmienić. Lepiej skupiać sięć na tym, co możesz zmienić. Po co produkować w sobie więcej frustracji? Ludzie zawsze będą rodzili się ładniejsi, brzydsi, zdolni, mniej zdolni, ale Ty nie jesteś ani swoim ciałem, ani dzieckiem swoich rodziców, tylko tym, co jesteś w stanie dać od siebie światu. Dostaliśmy to, co dostaliśmy i musimy coś z tego wykrzesać. Żeby świat był bardziej...znośnym miejscem 8)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jedni dostali mniej, drudzy więcej a inni prawie nic. I to czysty przypadek, do której grupy trafisz. Ja np dostałam inteligencję i wrażliwość, ale to w zestawieniu z moim dzieciństwem, potrzebami które nigdy nie były zaspokojone, spojrzeniem na świat i ludzi oraz racjonalną analizą tego wszystkiego sprawia, że moje zalety działają na moją niekorzyść. Bo może inaczej zniosłabym wszelkie krzywdy albo nie zadawałabym tyle pytań, które prowadzą do jednej odpowiedzi a mianowicie, że życie nie ma większego sensu. Przemyślenia, wiara, dobroć i uczciwość wrażliwej dziewczynki połączyły się z wnikliwą obserwacją i wnioskowaniem osoby inteligentnej. To plus brak szczęścia do unikania traum spowodowały depresję. I nie wiem, czy da się coś zrobić żeby z tej depresji wyjść. Wrażliwa część mnie pragnie zaznania zrozumienia, pragnie nie wiedzieć tego, co wie na temat świata, pragnie miłości, akceptacji, uznania, troski. Natomiast inteligentna część mnie widzi, że będąc w pojedynkę w tym życiu nie osiągnie szczęścia, bo nie można być szczęśliwym mając tak wielkie braki emocjonalne a jednocześnie mając taką wrażliwość. Jednak ta inteligentna, dorosła kobieta złości się na taki stan rzeczy, złości się, że nie może czerpać radości z samorozwoju, ze swoich pasji. Złoszczę się na tą swoją emocjonalność, bo ona nie daje mi żyć. A z drugiej strony czekać na jakąś miłość, przyjaźń, która może nigdy nie nadejdzie jest dosyć ryzykowne. Nie czekać tylko skupić się na rozwoju, ale jak skoro jestem tak bardzo nieszczęśliwa, przecież to emocje napędzają człowieka. Nie mogę sobie tej emocjonalności wyłączyć. Moje życie przepełnione jest żalem, smutkiem, złością i niezaspokojonymi potrzebami. I najlepsze słowa psychologów ever: Bo Ty musisz tę miłość znaleźć w sobie. Przecież oni to mówią do dziecka, dorosłego intelektualnie, ale dziecka emocjonalnego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zastanawiałem/zastanawiam się i też szlag mnie trafia. Można chyba powiedzieć, że jedni mają pecha, drudzy nie.

 

Mnie frustruje, że mam skrajnie rzadki i w miarę "trwały" zespół zaburzeń. Frustruje mnie skrajna inność, ograniczona zdolność do samodzielnego funkcjonowania i to, że mogę podleczyć swoje zaburzenia tylko w niewielkim stopniu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nigdy nie wiadomo jakie karty dostaniemy od losu.

Aż mi się cytat przypomniał :D

"Gra, a jakże. Ładna gra! Jeżeli znalazłeś się po tej stronie, po której są asy, to i owszem, można grać, przyznaję. Ale jeżeli trafiłeś na drugą stronę, gdzie nie ma ani jednego asa – to co to za gra? Guzik. Nie ma gry."

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Skrajnie rzadki zespół zaburzeń to mniejsza szansa na zrozumienie przez innych a nawet siebie samego i ewentualne wsparcie. A co masz na myśli mówiąc w miarę "trwały" zespół zaburzeń?

To mała szansa na rozumienie przez zaburzonych i niemal zerowa na rozumienie przez "normalsów".

Przecież napisałem, w miarę "trwały" zespół zaburzeń, czyli mogę podleczyć swoje zaburzenia tylko w niedużym stopniu, to dożywotnio posrana psychika.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No tak napisałeś, że w miarę trwałe, czyli niewiele da się zrobić. Ale mi chodziło o to, skąd taki wniosek, że niewiele da się zrobić, na jakiej podstawie tak uważasz? Wg wszystkie zaburzenia psychiczne mają równe szanse odnośnie leczenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1. bo jest spore prawdopodobieństwo, że urodziłem się już zaburzony (patologia temperamentu), a w wieku 7 lat miałem tzw. mały udar, który trwale zaburzył działanie niektórych "elementów" ośrodkowego układu nerwowego, m.in. doszło do gwałtownego powstania zaburzeń psychicznych

 

2. bo odstaję od poziomu umiejętności społecznych, życiowych i zawodowych tak bardzo, że nigdy nie dogonię "Kowalskiego"

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dobry wątek, szanuję.

 

Ja mam nierówne szanse w ten sposób że mam schizofrenię, i wielokrotnie byłem na dwóch skrajnościach:

a) Byłem wyzywany od debila, nawet publicznie na facebooku.

b) Wśród bliskich znajomych, a nawet osoby które bardziej mnie znają uważają za co najmniej normalnego, niektórzy uważają że jestem inteligentny, mam zdolności informatyczne oraz wiedzę, kilka osób nawet uznało za geniusza bo np. programowałem złożony backend albo ułożyłem kostkę Rubika w 10 sekund i pytało się gdzie zamierzam pracować, jeszcze w technikum miałem bezpośrednie pytania czy idę na studia czy do pracy.

 

Skończyło się na półtorarocznym bezrobociu i poszedłem na trochę słaby staż, z rentą i zasiłkiem niecałe 2k netto. Osobiście nie wiem czy mam te 133 IQ, bo testu u psychologa na razie nie powtórzę (i zależy jeszcze jaki), może bym spróbował, jak by wyszło 120 to tam mniejsza. Do czego dążę?

 

Przez całe życie byłem wykluczany społecznie przez co boję się i nawet nie startuję do firm. Z jednej strony choroba (którą lubię i nie lubię) powodująca takie problemy jak bezsenność (i np. 3h snu a potem warsztaty/szkolenie whatver) czy uzależnienie od kofeiny, z drugiej dyskryminacja kiedy mógłbym spokojnie wykonywać pracę conajmniej sysadmina lub junior programisty (widziałem pełno ludzi którzy ledwo co klepali, nawet na studiach jeden chłoptaś ze mną rozmawiał bo mnie podziwiał a teraz jest frontend devem i pewnie pisze niskiej jakości kod), z trzeciej miejsce zamieszkania jakim jest Olsztyn/Polska będąca bardzo słabym państwem dla osób chorych psychicznie (podobno w krajach rozwijających się schizofrenia jest mniej spotykana, spodziewam się takiego czynniku że ludzie muszą się i tak wyleczyć, bo inaczej czeka ich bieda a w takich stanach są w stanie kupić Macbooka z samego socialu).

 

Nie wiem co o tym myśleć, nie jestem w stanie freelancerować bo jestem niesamodzielny (zresztą kumpel próbował tutaj i też mu nie wychodziło i wyprowadził się do Wrocławia). Chciałbym móc się rozwijać i nie mieć plakietkę "Inny" bo to na pierwszy rzut oka widać, a czy jestem schizo, no to część osób też wie. Ale na razie dużo zostaje do zmienienia w społeczeństwie.

 

Będę próbował za pół roku szukać pracy w IT, a może i podczas trwania stażu. Zobaczy się :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Anamaja,

Tyle pytań a tak mało odpowiedzi...

Macie jakieś przemyślenia na ten temat?

 

Odpowiedź jest banalna. Właściwie nie trzeba nic pisać. Wystarczy się rozejrzeć. Świat jest różnorodny. Różnica zakłada nierówność.

Równości są w prawie, w matematyce, być może w świecie subatomowym np. każdy elektron jest taki sam itp., ale nie na poziomie organizmów biologicznych :bezradny:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zastanawialiście się kiedyś dlaczego akurat Was spotkało dane zaburzenie/choroba? Dlaczego akurat urodziliście się w danej rodzinie.

Dlaczego niektórzy mogą mieć normalnie a inni od początku mają pod górkę?.Dlaczego niektórzy radzą sobie z problemami a inni poddają się już na starcie?

Mnie osobiście szlag trafia,że jest u mnie obecnie jak jest. Choć może to ja mam złe podejście i powinnam mimo wszystko walczyć?

Czy można porównać trudności życia w rodzinie dysfunkcyjnej w Polsce do trudności życia hinduskiej kobiety w Indiach,która jest oblewana kwasem siarkowym ?

Czemu jedni chcą mimo wszystko żyć a inni popełniają samobójstwa?

Tyle pytań a tak mało odpowiedzi...

Macie jakieś przemyślenia na ten temat?

Ciąglę się nad tym zastanawiam choć wiem że to pytanie nie ma żadnego sensu.Życie to w wielu miejscach loteria i my niestety wylosowaliśmy źle....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niektórzy twierdzą, że nie ma nic "na tacy" za darmo. To jest bzdura; jedni mają na tacy, drudzy nie. I nie dotyczy to tylko rzeczy materialnych. Także niektóre umiejętności jedni mają podane na tacy "w genach" lub częściowo podane "w predyspozycjach do dalszego wypracowania", a drudzy muszą w 100 procentach wypracować.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nierówności pełnią bardzo istotną funkcję w procesie ewolucji. Dzięki nierównościom "niewidzialna ręka doboru naturalnego" może dokonywać porównań, co jest lepiej dostosowane a co mniej konkurencyjne. Równość oznaczałaby koniec ewolucyjnego wyścigu zbrojeń.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Luna* napisał:

Ci, co dostaja "na tacy" nierzadko nie deceniaja tego, co maja.

Pieprzenie takich bzdur zapewne wynika z zazdrości i niedoceniania tego, co się ma. Nie podoba Ci się Twoje życie? Zmień je najlepsze i przestań mówić, że inni mają lepiej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

11 minut temu, z o.o. napisał:

Pieprzenie takich bzdur....

Myslę, ze nie zrozumiałas do konca, co mialam na mysli. 

Nie bede jednak tłumaczyc komus, kto prowadzi dyskusję w takim tonie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zastanawianie się nad tym dlaczego ja nie ma dla mnie obecnie kompletnie znaczenia. Taka mam konstrukcje psychiczną i jestem z tym pogodzona. Czułam niezgodę na to co się wydarzyło kiedy cierpiałam i czułam ból. Wtedy pytałam dlaczego i co takiego zrobiłam że tak jest? 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×