Skocz do zawartości
Nerwica.com

Gdzie są 40latkowie?


arahja7

Rekomendowane odpowiedzi

Lubię czerpać z wiedzy starszych i bardziej doświadczonych i naszła mnie taka myśl. Na całym forum średnia wieku to ok 20-30 lat. Poniżej 20stki i powyżej 30stki jest mniej osób a tych po 40stce wydaje się być najmniej. Moje pytanie brzmi: co się dzieje z 40latkami i starszymi osobami zaburzonymi psychicznie? Gdzie teraz jesteście, jak żyjecie, jak poukładaliście swoje życia lub nie? Gdzie się schowaliście? ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lubię czerpać z wiedzy starszych i bardziej doświadczonych i naszła mnie taka myśl. Na całym forum średnia wieku to ok 20-30 lat. Poniżej 20stki i powyżej 30stki jest mniej osób a tych po 40stce wydaje się być najmniej. Moje pytanie brzmi: co się dzieje z 40latkami i starszymi osobami zaburzonymi psychicznie? Gdzie teraz jesteście, jak żyjecie, jak poukładaliście swoje życia lub nie? Gdzie się schowaliście? ;)

Wiejski filozof jest po 40-ce, mi zostały 2 lata.

Ludzie po 40-ce żyją mniej internetowo to po pierwsze, część uważa że może są na to forum za starzy, a cześć popełniła samobójstwo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie znam go, może się wypowie ;)

Wiadomo, że są mniej internetowi ale to musi się przekładać na jakieś zajęcia w życiu. Gdy człowiek szuka rozwiązań czy wsparcia i nie znajduje w realu pójdzie do lekarza lub poszuka w necie. Teoretycznie więc, albo popełnili samobójstwa, albo im się poukładało albo czytają i milczą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie znam go, może się wypowie ;)

Wiadomo, że są mniej internetowi ale to musi się przekładać na jakieś zajęcia w życiu. Gdy człowiek szuka rozwiązań czy wsparcia i nie znajduje w realu pójdzie do lekarza lub poszuka w necie. Teoretycznie więc, albo popełnili samobójstwa, albo im się poukładało albo czytają i milczą.

Parę a może paręnaście osób z tego forum po 40-ce znam ale się od dłuższego czasu nie udzielają, co nie oznacza że psychicznie wyzdrowieli.

W internetach ogólnie dominuję dzieciarnia, 20, maks 30 latkowie, później ludzie tracą chyba zainteresowanie publicznym pisaniem, może też dochodzi pogodzenie się z losem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

co się dzieje z 40latkami i starszymi osobami zaburzonymi psychicznie? Gdzie teraz jesteście, jak żyjecie, jak poukładaliście swoje życia lub nie? Gdzie się schowaliście?

- ty na poważnie ?

Chcesz ,żebym Ci może opowiedział swój życiorys ?

około 1110 postów , które tu zostawiłem z lekka odpowiada na twoje pytania .

część uważa że może są na to forum za starzy,

AKROBATYKA jak u 23 latka z porannym wzwodem , mam się wstydzić ? ;)

Ojejku , zapomniałem

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

41 to super wiek.

Same zalety ,oto one.

Nie wstydzisz się przyznać,że czytałeś Greya

Nie wstydzisz się przyznać że oglądasz Pierwsza Miłość

Nie wstydzisz się przyznać że jesteś liberalnym lewakiem

Nie wstydzisz przyznać się że podoba Ci się 45 kwiaciarka

Jesteś dumy że kupujesz w ciucholandzie

Cieszysz się,że jesteś umysłowo niepełnosprawny,nie myślisz o takich głupotach jak samobójstwo

Jak masz to mycia gar 17 litrów to Ci to sprawia radość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Miło, że jesteś :> A co jest radosnego w myciu wielkiego gara? Że jakaś forma relaksu?

Radości z choroby niestety też nie rozumiem, możesz jakkolwiek rozwinąć? :>

 

Słyszałam, że dorosłość jest wtedy gdy przestajesz się przejmować zdaniem innych. Zdecydowanie to się wiąże z Greyem i Pierwszą Miłością :D Było też coś o płaceniu rachunków, ale nie pamiętam co :smile:

 

Streszczenie 10000 postów to troche jak redagowanie encyklopedi, no chyba, że Ty ją stworzyłeś, wtedy to podsumowanie własnych dokonań :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cięższe przypadki to w większości alkoholicy, narkomani, bezdomni, samobójcy, w szpitalach psychiatrycznych, w domach opieki lub oszołomieni lekami i na rencie/utrzymaniu rodziny. Takie osoby nie odczuwają potrzeby udzielania się na forum, mają już wyjebane.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

arahja7, wszystko zależy co nazwać poukładaniem życia.

Jestem w wieku carlosbueno i wyczerpałem już wszystkie dostępne metody leczenia, a z obawy przed uzależnieniem unikam jak tylko mogę doraźnych środków psychoaktywnych.

Balansuje między akceptacją a jak to nazwałaś "poddaniem się".

Jest tak jak napisałaś, że część osób mimo problemów poukładała sobie życie, w sensie założenia rodziny i nie ma już potrzeby tutaj zaglądać, część się poddała, a reszta czyta milcząco.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Może nie umieją obsługiwać internetu, w końcu to inne pokolenie

Tak się śmiałam, że o mało z łóżka nie spadłam. Made my day. :D

 

arahja7, Ja się wcale nie chowam. ;)

Co mogę powiedzieć obserwując swoich znajomych ( z nerwicą, lub depresją), różne są metody radzenia sobie:

1) nadal wstydzą się o tym mówić, czy przyznać się że coś jest nie halo, nawet przed samymi sobą

2) mając pełne portfele biegają po różnych warsztatach , wyjeżdzają na spotkania samorozwoju, siedzą na kozetkach dobrych terapeutów, często przez internet

3) przeżywając kryzys wieku średniego czasami dokonują całkiem sprawnych zmian w swoim życiu, niekoniecznie polegających na zmianie partnera na młodszy model ;)

4) łykają prochy

5) piją

 

Czemu nie forum? Nie wiem. Może poczucie bycia za "starym"?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie napawacie optymizmem. Zawsze myślałam, że z czasem ludzie znajdują jakiś sposób :/

 

...chyba na bezbolesny i jak na mniej bałaganiarski dla widzow i rodziny sposob samobójstwa

 

Myślę, że dużo łatwiej zdychać mając 20-30 lat. Można się jeszcze łudzić, że jakies nowe prochy, że życie przed tobą, że jeszcze czas i tak dalej.

A w wieku 40+ złudzeń juz nie ma. W wieku 40 + powinno się juz odcinac kupony wynikające z wieloletnich , rozsądnych i przede wszystkim konsekwentnych działań

Najgorzej wypada porownanie siebie ze zdrowymi rowieśnikami - ci juz od lat sa w życiu poukładanii. Ich stan posiadania czy status społeczny, a przede wszystkim zawodowy jest adekwatny do wieku. Mają domy, samochody, mieszkania. To nic że w często w kredycie - Status wynikający z wieloletniej i konsekwentnej drogi zawodowej umożliwia spokojne owych kredytow spłacanie. Zresztą jaki ja bym kredyt mogł dostać, skoro nie dali mi nawet na zmywarke za 1000 zł na 20 rat :D

 

A ja? Je nie mam juz szans na jakiekolwiek normalne życie.

Leki nie działają, psychoterapia jedynie pomogła mi odwlec w czasie samobójstwo...tylko po co, skoro od lat nic się nie zmienia i nie zmieni?

Nie da się nadrobic straconego czasu, nawet cudowne ozdrowienie tego by nie zmienilo.

Poszukiwac pracy w wieku 45 lat? A co Pan robił przez ostatnie lata? Nic takiego, od 15 lat leczę sie psychiatrycznie, wielokrotnie byłem w psychiatryku, w obłedzie dokonałem przestępstw, toczy, a właściwie kończy się przeciwko mnie proces sądowy...

Skoro przez ponad 40 lat życie się nie udalo , to co musialo by sie stać teraz aby los sie odmienil o 180 stopni? Zwłaszcza że choroba coraz bardziej alienuje, świat uciekł już dawno temu, a spirala niemocy stale nabiera tempa?

Coś jeszcze?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Coś jeszcze?

pozostaje jeszcze rodzinka która nader ochoczo wpycha do zakładu zamkniętego przy każdym przejawie słabości,niesprawności,chorób,nieposłuszeńtwa czy odstępstwa od "kanonów" mody społecznej.a może ten proszek a może ten a może ten roztwór a może te tabletki a może kolejna operacja mózgu a może 3-4 lata więcej posiedz w zakładzie zamkniętym,zetnij włosy,noś modne ciuchy,uśmiechaj się szeroko,bądz miły dla wszystkich,pożyczaj nawet jak tobie nie pożyczają,psikaj sie perfumami nóż widelec zaczniesz uwodzić ludzi.etc.przystojniaku,ciacho.to nić że do ciebie dotarło że problem leży nie w ubraniu a w tobie,że nawet jak cudownie ozdrowiejesz społeczeństwo nie zmieni zdania o tobie ani o twojej rodzinie i nagle nie zacznie cie normalnie traktować,rozmawiać z tobą,zapraszać gdzieś,to nic że dotarło do ciebie że jesteś książką bez liter i niema z tobą o czym gadać bo dzieciństwo i młodość zmarnowałeś w szpitalach podczas gdy twoi rówieśnicy lecieli na Majorkę gdzie ćpali maryche,grali w słoneczko praktykowali ciasne łóżka uprawiali nagminnie seks w pozycjach 126 (z dupy do ust) i mieli w dupie zwiedzanie karjobrazów,robienie fotek,zbieranie pamiątek.ich interesowało jedynie poznawanie nowych tubylców i kolejne skoki w bok i wakacyjne wpadki.to niż że zauważyłeś że z twoją rencinką 500zł nie masz szans na związek żebraku i zauważyłeś że większośc babek to sugar babbies - ładne pijawki na którym słono płacisz za to że z tobą porozmawiają,zjedzą z tobą obiad i dadzą dotknąć swojej szyjki macicy na które szkoda każdej sekundy życia i każdego grosiczka.to jak cie widzą,jak cie piszą i co o tobie myśli motłoch to "twój i tylko twój problem".to nic że w dzieciństwie bez przerwy im sygnalizujesz że masz uporczywe zaparcia stolca i wzdęcia ,że nie srasz nawet przez tydzień czasu-wymyślasz,jesteś symulant i po kilkudziesięciu latach takich zaparć doszło do hemoroidów i teraz wyrzucasz do śmieci zakrwawione spodnie które nie mają ani jednego wywietrznika.ważne żebyś nigdzie nie pojechał i nikogo nie odwiedzał-nie bądz dupowłaz.zęby?rwać jak rzodkiewke.boli czy nie 5 czy 10 jest ubytek?rwiemy.leczenie zębów tylko dla bogatych.to nic że w młodości bez przerwy skarżysz sie na swoją nastoletnią hiperlibidemię która nie daje się uczyć ani pracować nawet moherowe berety cie rajcują bo to przecież stworzonka płci przeciwnej i że twoje rozbuchane libido może pewnego pięknego dnia okazać się silniejsze od ciebie i wezmiesz sobie siłą to czego ono się domaga.a że nikt nigdy cie nie pokocha,nikomu się nie podobasz,wszystkie ciebie sie boją i brzydzą sie tobą?nie rodzinki problem.tego nie widać.nie krwawisz,nie masz niebieskiego czoła żeby interweniować i coś zaradzić na to.popęd seksualny to "oznaka zdrowia","jesteś juz mężczyzną","nie jesteś pedałem".inna para kaloszy że z bycia mężczyzną jedynie to możesz się golić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

INTEL 1, No ale przynajmniej masz dziecko i żonę( przynajmniej miałeś bo obecnie to nie wiem). Ja niczego ważnego w swym życiu nie dokonałem, czuje że je zmarnowałem , do tego wiecznie jestem sam. Teraz niby mam pieniądze, źle nie zarabiam, ale nawet auta se nie kupię bo nie mam prawka a boje się jeździć a co dopiero zdawać egzamin. I ja nie mam jakiejś poważnej choroby psychicznej typu Chad, tylko zwykłe zaburzenia depresyjno- lękowe z którymi wielu ludzi prowadzi względnie normalne życie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Najgorzej wypada porownanie siebie ze zdrowymi rowieśnikami - ci juz od lat sa w życiu poukładanii. Ich stan posiadania czy status społeczny, a przede wszystkim zawodowy jest adekwatny do wieku.

To jest najgorsze. Rozmawiam z kimś znajomym, nawet nie normalsem ale "niezdiagnozowanym" a gdy rozmowa się kończy zostaję z dołem bo wraca do mnie w jak wielkiej czarnej dupie jestem.

W mbanku gdy nie możesz czegoś spłacić proponują większy limit na kartach kredytowych. Dorobienie się żony i dzieci to zdecydowanie sukces, tak jak napisanie książki. Ilu Twoich znajomych napisało książkę?

 

nieboszczyk, czemu 126 to z dupy do ust? Co do sugar babies, baby lecą na kasę bo to daje poczucie bezpieczeństwa. Życie. Problem pojawia się, gdy faceci dają babom za dużo ponieważ do cudzego hajsu bardzo łatwo się przyzwyczaja. Ja czuję się wykorzystana gdy mam zapłacić za swoją kawę, nocleg i wracam autobusem xD Niestety ale do tego to doszło^^'

 

wiejskifilozof, myślę, że żyć dobrze można z każdym rodzajem zaburzeń, kwestia zaawansowania i tego jak sobie ktoś radzi...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Żona i dziecko - błogosławieństwo/sukces czy jednak przekleństwo?

Nie potrafie sobie odpowiedzieć na to pytanie.

Obawiam się, że ich obecnośc i moje poczucie odpowiedzialności dodatkowo mnie dobijają

To, że pomimo wszystko za wszelką cenę muszę i chcę stwarzac iluzje normalności kosztuje mnie strasznie dużo sił , a efekt jest i tak wątły.

Obojętnie co bym nie zrobil i tak będę w jakimś stopniu dysfunkcyjny, co z pewnością odbija się na najbliższych.

I świadomośc moich ułomności wzbudza we mnie wielkie poczucie winy, pomimo iz wiem że takowej odczuwac nie powinienem.

Jakże cudownie mógłbym się stoczyć w otchłań popuszczenia zwieraczy czyli totalnego upodlenia, gdyby nie oni.

Mogłbym sobie wegetowac bez "muszeń" na wiecznym odlocie dbając tylko o zapewnienie sobie podstawowych potrzeb.

Mieszkanie, ciepło, jedzenie, leki, ubranie ze szmatexu, prąd, woda internet i wieczny rausz.

I można by to nazwac zdychaniem w komfortowych warunkach.

Oczywiście ambicja boli, ale będąc samemu mógłbym ów ból skutecznie zagłuszac wszelakimi używkami.

A tak....

A tak MUSZĘ, ciągle musze i owszem- owo muszenie wychodzi mi lepiej niż wielu "normalnym" ale za jaką cenę?

Tylko ja wiem jak po zrealizowaniu muszeń, w samotności wyje z bezsilności i całkowitego wyprucia.

Tylko ja wiem, jak strasznie cierpie slysząc otwierające się drzwi mieszkania, przez ktore wchodzi syn lub żona - musze wtedy po raz kolejny wczuć sie w wyczerpującą, oskarową kreację - normalny tata i mąż.

Musze grac normalnośc i nie obciążac nikogo swoim obłedem...

Wystarczy że ja tonę.

Ale może już nie długo. Może będę wreszcie mogł zwariowac do reszty i popuścić zwieracze, mając w dupsku trzymanie na uwięzi robaka szaleństwa

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

INTEL 1, żona i dziecko = status społeczny, czyli jest się czym pochwalić :) Gdybyś ich nie miał i się staczał narzekałbyś, że nawet rodziny nie ma. I tak źle i tak niedobrze.

Z tymi drzwiami mam podobnie. Słychać jak się otwierają i kończy się chwilowa idylla, wraca strach, znów trzeba podejmować najgorszy wysiłek bycia normalsem. Miałeś świadomość, że tak będzie gdy wiązałeś się z żoną/zakładaliście rodzine czy myślałeś, że będzie jakoś inaczej, lepiej?

 

Inni mają gorzej. Przeważnie porównuję się do gorszych, przez to zachowuję względne szczęście póki nie widzę tych lepszych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×