Skocz do zawartości
Nerwica.com

Problem z mamą. Egoistka, Egocentryczka? Znęcanie?


Rekomendowane odpowiedzi

Witajcie. Jestem tutaj, ponieważ, mam problem z mamą, która nie miała cudownego dzieciństwa i życia.

Mam na imię Wiktor lat 27.

W moim poście napiszę otwarcie ze szczegółami o problemie, który trwa całe życie, lecz ja już nie mogę.

 

Czuję się jak worek treningowy, na którym można wyżyć się i wylać swoje żale, obwiniając mnie o wszystko.

 

Mama (62l.) w dzieciństwie przeżyła horror i ją rozumiem, była molestowana, uciekała z domu, totalna patologia.

Z pierwszym mężem jej nie wyszło, zdradzał ją i bił, z drugim (moim ojcem alkoholikiem, a ostatnio także narkomanem, ale podejrzewam, że jeszcze nie nałogowym) po 30-stu latach niedawno także wszystko się rozpadło. Mama od ponad 10 lat pracuje w Niemczech i utrzymuje tatę, który pilnuje domu.

Mama ma wielki żal, że za jej pieniądze on ciągle prosił o więcej, bo potrzebował na używki. (Dostawał na miesiąc 1700zł, nie musiał robić opłat, mama zostawiała mu przed wyjazdem do Niemiec pełną lodówkę, a on prosił dalej o pieniądze, mama wyjeżdża regularnie na 3 miesiące do Niemiec, miesiąc urlopu w domu i tak w kółko, jemu jednak zawsze brakowało pieniędzy...)

 

Żyję problemami moich rodziców i mojej siostry odkąd pamiętam (dobre 12 lat)

Siostra miała też nie lekko 3-ka dzieci, facet pijak i damski bokser.

 

Chodzi o to, że zawsze gdy potrzebowali pomocy byłem. Namówiłem nawet tatę na spotkanie AA, z myślą o tym, że wyjdzie z tego.

Zawieźć siostrę, lub mamę gdziekolwiek, byłem na zawołanie. Przyjechać i zawieźć mamę z Niemiec do polski, byłem.

Mama miała problemy zdrowotne, zawsze pojawiałem się, gdy potrzebowała dostać się do szpitala (mieszkałem wtedy 150km od niej)

Ogólnie problemy z ojcem, mamą, siostrą, zawsze byłem. Nawet sprawy organizacyjne, także były moim zdaniem,

gdzie później mi się obrywało, bo niekiedy nie dało się czegoś zrobić, tak jak człowiek sobie tego życzył. Nieważne.

 

Od 8 lat co święta, gdy ich odwiedzam jest w domu awantura.

Ojciec gdy pił, mama potrafiła go uderzyć, bo jej się coś nie podobało i rozpoczynała się wojna, która trwała do 6-9 rano, a ja musiałem stawać między nimi, strasznie na mnie się to odbijało. Pamiętam takie sytuacje nie tylko w święta, tak było zawsze, zrywałem się w nocy z łóżka przestraszony, gdy jeszcze chodziłem do szkoły, bo rodzice się kłócili i rzucali się sobie do bicia..

 

Do dwóch lat po wyprowadzeniu się z domu w wieku 19 lat, ponieważ znalazłem pracę i szkołę na weekendy 150km od domu, budziłem się regularnie w nocy o godzinie 4:02, wiedziałem, że siedzi mi "zrywanie się z łóżka" głęboko w mojej głowie.

 

W te Święta Bożego Narodzenia wziąłem ze sobą bardzo dobrą znajomą, która nie ma rodziny, a nie chciałem by spędzała Święta sama...

Sam bym tego nie chciał, więc zapytałem się mamę o zgodę. Zgodziła się, a znała ją także, więc się nawet ucieszyła.

 

Święta, jak Święta, nigdy nie były normalne, zawsze przy wódce. Mama dawno się z moją znajomą nie widziała, więc wódka na stół i zabawa.

Ja wypiłem może 3 kieliszki. Jeszcze przed naszym przyjazdem była siostra ze swoim nowym i obecnym partnerem, więc już trochę każdy w czubie miał.

Siostra z dziećmi i partnerem pojechali do domu. Mama poszła się położyć o sypialni, ja cieszyłem się, że jestem w domu, więc posiedziałem jeszcze chwilkę.

Tata trochę przesadził z alkoholem, poszedłem na górę.

 

Zrywam się z łóżka, krzyki i bicie szkła, przerażenie.

Okazało się, że tata poczęstował znajomą amfetaminą.. nie wiedzieli co się z nimi chyba dzieje.

Nigdy nie widziałem ludzi w takim stanie. Nie wiedziałem co robić. Chciałem w pierwszej chwili dzwonić po karetkę, ale musiałem stawać miedzy nimi.

Mama zeszła na dól napić się wody i to zobaczyła, więc strasznie się rozzłościła, podeszła do ojca i go uderzyła w twarz, po czym tata wybuchnął i zaczęło się..

 

Mama ma żal o to, że pracuje na niego a on się alkoholizuje i do tego jeszcze ćpa, za jej ciężko przepracowane pieniądze.

Zupełnie ją rozumiem. Jest rozdarta. Sam o tym nie wiedziałem, ze tata bierze narkotyki. To wszystko mnie przerasta.

Awantura trwała do 9 nad ranem, nie mogłem zasnąć więc tego dnia nie spałem w ogóle.

Należę, a raczej tak mi się wydaje do osób bardzo silnych psychicznie, które ciężko jest złamać, organizm jednak daje się we znaki.

Dostałem dziwnych bóli miejscowych na głowie przy dotyku np. palcem, grzebieniem. Wydaje mi się, że może to być nerwica.

Stało się to po tej sytuacji na Święta, myślę jednak że to po prostu nasilenie wszystkich tych rzeczy przez całe życie, a ostatnia sytuacja

dobiła tylko "gwóźdź do trumny".

 

Wszystko do dzisiaj było w porządku. Martwię się o mamę, dzwonie do niej codziennie.

Słucham jej rozterek, jestem dla niej także przyjacielem, któremu może się zwierzać.

Dalej jeździ oczywiście do Niemiec. Planowaliśmy polecieć do Austrii lub do Włoch na Święta, ale ja uczę się w Niemczech aktualnie i muszę być w szkole 3 kwietnia. Mama powiedziała, że chciałaby na 5-7 dni po wyjeździe z Niemiec polecieć gdzieś. Podkreśliła, że musi to być w Święta.

Niestety połączenia samolotami nie zawsze dają nam taką możliwość. Na lotnisko i z lotniska także potrzebujemy by ktoś nas odebrał, więc najlepszym terminem powiedziałem mamie byłoby w dniu 26-30 marca, wtedy osoba, która ma w tych dniach wolne od pracy, miałaby nas zawieźć i mogłaby odebrać z lotniska (250km), do Berlina, stamtąd mielibyśmy wylot. Mamie sytuacje nie po jej myśli nie są jej po nosie, musi być tak jak ona tego sobie żąda, więc zaczęła proponować, to może nie pójdziesz jeden dzień do szkoły i pojedziemy w innym terminie, albo ta osoba weźmie wolne w pracy. Tak, stąd mój tytuł wątku: "Egocentryczna? Egoistyczna?"

 

Starałem się jej wytłumaczyć, że nie da się zawsze tak jak sobie tego życzymy, zwłaszcza gdy jesteśmy od kogoś lub czegoś zależni.

Zaczęła mi wypominać, że nigdy nie była doceniana, że jaka to "biedna" i "pokrzywdzona" jest i tak dalej.

 

Takich sytuacji było 10-tki. Po nich mama się nie odzywa i wie, że cierpię.

Mam wrażenie, że stara się być w centrum uwagi, musi być wszystko pod jej dyktando, bo jej się to należy. Zawsze podkreśla, że pomagała mi kiedy ja potrzebowałem pomocy, tak naprawdę tylko raz poprosiłem ją o 50zł, gdy się wyprowadziłem bo było naprawdę ciężko, usłyszałem wtedy: - A widzisz, jak to jest? Zobacz, zobacz, tego chciałeś? Chciałeś się usamodzielnić, to zobacz teraz jak to jest. Nie mam. Wiem, że miała.. Po tym w przyszłości pchała mi pieniądze sama do kieszeni, kiedy ja nie chciałem, ale nie wiedziałem czy odmawiać, czy nie. Uważam, że dobrze sobie radziłem i nie potrzebowałem zastrzyku gotówki od niej, ale wydaje mi się, że chciała się czuć potrzebna. Nie wiem co mam robić, ciągle jestem jak trzeba, a później słyszę, że jest nierozumiana, nie robię tak jak chce itp.

Jest to normalne? Raczej nie.. Co radzą Państwo zrobić w takiej sytuacji?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dodam jeszcze, że mama rozmawia ze wszystkimi prowadząc monolog, nie dialog.

Nie da nikomu dojść do słowa i, gdy słyszę.. "A teraz słuchaj i mi nie przerywaj, TO! TO! TAMTO! i tak potrafi bez przerwy, bez ubliżania, ale wypominki, docinki itp.

Takich sytuacji było mnóstwo, czasami boję się jej reakcji, więc gdy z nią rozmawiam staram się byc zawsze delikatny, ale w takich sytuacjach sam wybucham i ostatnio się już stawiam. Wymagam, by nie rozmawiała ze mną w ten sposób i nie traktowała mnie z góry, wtedy słyszę:

NIE PRZERYWAJ MI GDY MOWIĘ! NIE JESTEM TWOJĄ KOLEŻANKĄ TYLKO MATKĄ, TROCHĘ SZACUNKU!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jesteś toksycznie uzależniony od swojej rodziny. Poza tym największy problem to powinien być twój ojciec, bo matka jak widać sobie doskonale radzi.

Masz 27 lat powinieneś żyć na własny rachunek. Ja nie planuję w tym roku spędzać świąt z rodziną a nie wyglądają one tak jak u ciebie. Serio, nie przyjeżdżałabym na święta. Jeżeli zależy ci na ojcu możesz spróbować mu pomóc, znaleźć jakiś odwyk dla narkomanów itp.

A twoja mama jest po prostu bardzo "needy" ale nie dziwię się po tym co napisałeś o jej dzieciństwie.

Bardzo dobrze, że zaczynasz wyznaczać granicę. Nie daj sobie wejść na głowę. Pokaż, że jesteś i można na tobie polegać, ale nie dasz się wykorzystywać i też masz swoje własne życie. Problemy twoich rodziców powinny zejść na dalszy plan. Oni są dorośli i sami są odpowiedzialni za swoje życie, nie ty.

Nie jesteś winien ani problemów matki, ani ojca ani swojej siostry. Poza tym nic nie zmienisz póki oni sami nie zauważą, że jest jakiś problem i będą chcieli go zmienić a może to nigdy nie nastąpić. Szkoda życia.

Uczysz się teraz w Niemczech, tzn. studia? Masz pracę? Wynajmujesz mieszkanie? Jakie masz plany na przyszłość? Masz dziewczynę?

Serio skup się na swoim życiu :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Masz racje, wiem to..

Jestem szczesliwy w zwiazku od 8 lat, (pol roku po slubie), pracowalem, teraz studiuje, mieszkanie wynajmuje.

Moge napisac, ze radze sobie swietnie. Jestem po tel z mama. Najgorzej boli to, ze ona ma swoje przeswiadczenia i nie przetlumaczysz jej. Mowi, ze czuje sie przez nas wszystkich jak smiec po ostatniej sytuacji na swietach. Najgorsze jest, ze wypomina ze innych potrafie rozumeic i im wpsolczuc jak maja depresje a jej nie.. i tak w kolko, a to nieprawda.... a jak ja sie czulem przez te wszystkie lata po takich jazdach? Mama widzi tylko siebie i to chyba nigdy sie nie skonczy..

Kocham ja bardzo..

Trzymajcie sie. Hej!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×