Skocz do zawartości
Nerwica.com

Pokochaj swoją Nerwicę, czyli pozytywnie o lękach


Jimmy40+

Rekomendowane odpowiedzi

Czytam wpisy młodych ludzi, często zagubionych i przerażonych. Głównie do nich kieruje mój post. Przedstawiam Wam to, co mnie NAJBARDZIEJ pomogło dogadać ze ze swoją nerwicą, a następnie przestawić ją na inne tory, tak aby pracowała na mój sukces życiowy. Tak pozbyłem się depresji.

 

Generalnie chodzi o to, że nerwica (i depresja) jest zupełnie czym innym, niż się powszechnie sądzi:

  • - nerwica nie jest chorobą – jest stanem umysłu, który można zmodyfikować (dokładniej: „zrównoleglić”).
     
    - można miec nerwicę i sobie nie zdawac z tego sprawy przez długie lata. Dopiero wybuch objawów depresyjnych świadczy o długoletnim (najczęsciej od urodzenia) występowaniu nerwicy. Potwierdzają to nawroty depresji.
     
    - nieuświadomiona nerwica jest strasznie upierdliwa i komplikuje nam całe życie i stosunki międzyludzkie.
     
    - nie ma depresji (czyli objawu) bez nerwicy (czyli przyczyny). Bez sensu jest leczenie samego tylko objawu.
     
    - nerwica, jako stan umysłu, kształtuje się nie w wyniku „błędu”, „dysfunkcji” czy „schorzenia”. Takie etykietki można spotkać w gabinecie psychiatry i się przerazić.
     
    - należy uświadomić sobie, co to są stany lękowe i dlaczego Matka Natura nas w nie wyposażyła (warto poczytać na ten temat, bo nie sposób zawrzeć wszystkiego w jednym poście).
     
    - stany lękowe (SL) są dobre i potrzebne, dzięki nim udawało się uniknąć śmierci, wręcz zdominować ewolucyjnie świat zwierząt, naszym praprzodkom („dinozaurom”).
     
    - stany przeciw-lękowe (przygodowo-eksplorujące :-) są mniej potrzebne z punktu widzenia ewolucyjnego (nie chronią przed śmiercią), dlatego występują rzadziej.
     
    - często wydaje sie nam, że mamy nastrój przygodowo-eksplorujący (w skrajnej postaci to mania), podczas gdy tak naprawdę chcemy zagłuszyć SL. W takich sytuacjach czesto potem żałujemy „działan przygodowych”. Trzeba na to uważać.
     
    - naturalna jest dysproporcja między jednymi i drugimi. Nasze problemy wynikają z HIPER-dysproporcji, czyli nadmiernie częstego występowania SL w stosunku do SPL.
     
    - można mówić WYŁĄCZNIE o problemach w funkcjonowaniu społecznym, a nie funkcjonowaniu mózgu. Gdy uda się Wam przeprowadzić na sobie zmianę poglądów, wszystkie problemy znikną. NIe wymagana jest "naprawa" mózgu, ona sam się dopasuje dzięki cudownej plastyczności.
     
    - wielu wielkich ludzi - naukowców, artystów, sportowców – było lękowcami, często z nasilonymi objawami. Zatem, skoro masz nerwicę, to znaczy to że przy okazji jesteś ponadprzeciętnie inteligentnym, wraźliwym, dociekliwym człowiekiem. Masz ogromny, niespożytkowany potencjał.
     
    - przyczyny nerwicy nie da się TRWALE usunąc farmakologicznie, bo nie jest zaburzeniem neurologicznym. Farmakoterapia pomaga jedynie stłumić objawy ciężkiej depresji.
     
    - trzeba dotrzeć do jądra nerwicy. NIE znajduje się ono tam, gdzie sięga większość dzisiejszych psychoterapii i świadomośc wiekszości psychoterapeutów, czyli na poziomie Waszego teraźniejszego ego.
     
    - trzeba sięgnąc znacznie „głębiej”, na poziom „wczesnodziecięcego-ego”, które posługuje się innym językiem, emocjonalnością, kojarzeniem. To TAM powinna odbywać się interwencja terapeutyczna przy zastosowaniu właściwych technik.
     
    - interwencja taka wymaga Waszego aktywnego udziału i codziennej pracy z własnym ego. Nie odbywa się wyłącznie w trakcie cotygodniowych, godzinnych spotkań na kozetce. Staje się częścią naszej codzienności (niemalże jak myślenie o seksie :-)
     
    - uświadomiona i trzymana pod kontrolą nerwica daje się wykorzystać na naszą korzyść.

 

Niestety dla nas, świat ewoluuje społecznie, technologicznie, zawodowo, socjalnie, itp. w kierunku, w którym nasze problemy w funkcjonowaniu społecznym nasilają się. Dawniej było łatwiej nie znaleźć się w okolicznościach nasilających dysfunkcjonowanie i mniej osób miało świadomość swego nerwicowego stanu umysłu. Dziś takich okoliczności, a zatem i osób, jest więcej, dlatego wydaje się nam, że częstość nerwic wzrasta. W rzeczywistości przede wszystkim wzrasta świadomość, a w drugiej kolejności faktyczna częstość.

 

Wiem, że w klasyfikacji chorób ICD-10 nie ma już nerwicy, są tylko stany lękowe. Ale my tu nie jesteśmy zdrowymi urzędnikami, a zaburzonymi pogubieńcami. :-)

 

Czy uważacie, że warto kontynuowac ten wątek w proponowanym przez mnie kierunku, czy też czujecie się komfortowo ze swoimi nerwicami i nie czujecie, że warto byłoby cos zmienić?

 

Podyskutujmy, bo widziałem na tym Forum bardzo, bardzo wiele wypowiedzi ludzi mądrych, doświadczonych i empatycznych. Natomiast niewiele dyskusji (poprawcie mnie, jesli się myle, nie znam jeszcze całego Forum) poszło w kierunku pozytywnego, produktywnego myślenia o swoich stanach lękowych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

- często wydaje sie nam, że mamy nastrój przygodowo-eksplorujący (w skrajnej postaci to mania), podczas gdy tak naprawdę chcemy zagłuszyć SL. W takich sytuacjach czesto potem żałujemy „działan przygodowych”. Trzeba na to uważać.
Brzmi znajomo. Z jednej strony zgoda, ale z drugiej strony, dopiero dzięki tym okresom "manii" (nazywam to hardcore heroic mode) potrafiłem pchnąć pewne sprawy do przodu.

 

Być może zainteresuje Cię jakoś mój wątek, bo widzę pewną zgodność między nami i naszymi spostrzeżeniami: zaburzenia-obsesyjno-kompulsyjne-nazwa-t62619.html

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

- często wydaje sie nam, że mamy nastrój przygodowo-eksplorujący (w skrajnej postaci to mania), podczas gdy tak naprawdę chcemy zagłuszyć SL. W takich sytuacjach czesto potem żałujemy „działan przygodowych”. Trzeba na to uważać.
Czyli lepiej tkwić w unikaniu?

 

Nie zrozum mnie źle, pytam w celu doprecyzowania, bo uważam to za istotne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam zaburzenia nerwicowe, głównie OCD, to też rodzi lęki i depresję. Po pierwsze to nie rozumiem, czemu usilnie nazywamy nerwicę zaburzeniem a nie chorobą. Żebyśmy się lepiej czuli, że nie jesteśmy "chorzy"? Z żadną "chorobą" nie chodziłem 6 lat do lekarza i nie brałem przez 6 lat leków. Po drugiej to akurat lęki mają "pozytywne skutki", mam tyle irracjonalnych, urojonych lęków, że praktycznie nie odczuwam strachu w sytuacji realnego zagrożenia. Na manifestacjach politycznych, czy zamieszkach kibiców, lecę z aparatem na pierwszą linię frontu :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Po drugiej to akurat lęki mają "pozytywne skutki", mam tyle irracjonalnych, urojonych lęków, że praktycznie nie odczuwam strachu w sytuacji realnego zagrożenia. Na manifestacjach politycznych, czy zamieszkach kibiców, lecę z aparatem na pierwszą linię frontu :P

 

Skąd ja to znam :mrgreen: . Manifestacja polityczna na granicy rozróby? No problemo. Samotna noc na górskim szlaku zimą? Zadzieram kiecę i lecę! Rozróba pijanych budowlańców na polu kempingowym w Holandii? Idę uspokoić towarzystwo. Zadzwonić do kierownika z jakimś pytaniem? Ooooo nieeee... ;)

 

Od jakiegoś czasu zastanawiam się ilu z korespondenów wojennych jest w stanie wykonywać swoją pracę właśnie dzięki tego typu zaburzeniom.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Doprecyzuję:

"- stany przeciw-lękowe (przygodowo-eksplorujące :-) są mniej potrzebne z punktu widzenia ewolucyjnego (nie chronią przed śmiercią), ..." - ----- tu użyłem byc może nieprecyzyjnego określenia "przygodowo-eksplorujące", co wywołało u Was niezamierzone skojarzenie z "szukaniem przygód ". Mnie chodziło o skontrastowanie stanu lękowego unikania (także "odczuwania doła") ze stanem przeciwnym – zdrową, naturalną chęcią na przeżycie czegoś nowego (eksploracja - odkrywanie), ciekawego, inspirującego (przygoda, ale nie od razu "zadyma" :-)

 

„często WYDAJE sie nam, że mamy nastrój przygodowo-eksplorujący (w skrajnej postaci to mania, czyli FAŁSZYWE odczucie, że mamy ten nastrój), podczas gdy tak naprawdę ... NIE MAMY pożądanego stanu "łagodnej i spokojnej eksploracji-przygody"... a JEDYNIE chcemy zagłuszyć SL". ----- Czyli chodziło mi o FAŁSZYWE rozpoznanie własnego stanu.. i związane z tym ewentualne niebezpieczeństwa podejmowania ryzykownych, nieprzemyślanych zachowań...... W takich sytuacjach czesto potem żałujemy „działan przygodowych”. Trzeba na to uważać.

 

Świadomy stan "łagodnie przygodowo-eksplorujący", jest jak najbardziej pożądany, ale trzeba nauczyć sie go odróżniać od MANII, która stanem pożądanym nie jest. Różnica jest taka jak pomiędzy "ponoszeniem skalkulowego ryzyka", a "pójsciem do kasyna". To pierwsze jest mechanizmem sukcesu, w zyciu społecznym, ale i biznesie. To drugie to proszenie się o kłopoty.

 

Mania (np. robienie zadymy podczas demonstracji, ale i impulsywny zakup mieszkania na kredyt) jest stanem irracjonalnego pobudzenia, w którym WYDAJE sie nam, że nie odczuwamy lęku, podczas gdy tak naprawde jedynie go ZAGŁUSZAMY. Czując "ulgę" od lęku możemy ściągnąć na siebie inne zagrożenie (pobyt na komisariacie) lub trwałe zobowiązanie (alimenty, spłata kredytu)

 

Zgadza się, że metoda Sugestywnej Narracji indukuje w nas pożądaną postawę „racjonalnie przygodowo-eksplorującą”, ale bywa i tak, że pod wpływem jej pozytywnych skutków, które zaczynamy obserwować w naszym życiu, odczuwamy chęć przyspieszenia tego procesu. Chcemy pójśc na skróty, odczuwamy właśnie ten "hardcore heroic mode", czyli manię. Przestrzegam przed tym.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mark123, nie chce wszczynać jałowych sporów, ani absolutnie nie czuję sie przez Ciebie krytykowany, czy Boże broń, zaatakowany. Ale z drugiej strony nie chciałbym, żeby Twoje sformułowanie odnosnie moich słów: " To masz chyba błędne informacje", pozostało bez wyjaśnienia. Ale powtarzam, ta kwestia ma drugorzędne znaczenie z punktu widzenia rozmowy na temat "pozytywów nerwicy".

 

Powtórzę w pełni świadomie, że określenie "nerwica" nie występuje w klasyfikacji ICD-10 jako nazwa schorzenia/choroby (pamiętajmy, że ICD służy głownie ujednoliceniu statystyki chorób). Żadna z NAZW kategorii chorobowych oznaczanych trzy- bądź czteroliterowym skrótem nie operuje określeniem „nerwica”.

Oto przykład, cytat z ICD-10:

"F40: Zaburzenia lękowe w postaci fobii

 

F40.1 Fobie społeczne

Polega na strachu przed oceną innych ludzi, który prowadzi do unikania sytuacji społecznych. Bardziej uogólnione

fobie społeczne zwykle wiążą się z niską samooceną i strachem przed krytyką. Mogą one przejawiać się w formie

dolegliwości takich jak czerwienienie się, drżenie rąk, nudności lub parcie na mocz. Pacjent często bywa przekonany,

że te wtórne przejawy lęku stanowią pierwotny problem. Objawy mogą nasilać się aż do napadu lęku panicznego.

Antropofobia

Nerwica społeczna"

 

Użyte w zacytowanym OPISIE (nie w tytule-nazwie schorzenia) określenie „Nerwica społeczna” NIE jest nazwą jednostki chorobowej F40.1 wg. ICD, Jest jedynie określeniem ALTERNATYWNYM jednostek diagnostycznych, które należy rozumieć jako „Obejmuje:”. Zatem według ICD-10 jednostka chorobowa „Fobia społeczna" , OBEJMUJE jednostkę diagnostyczną ALTERNATYWNIE zwaną „Nerwicą społeczną”.

 

mark123, zinterpretowałeś OPIS kategorii jako NAZWĘ kategorii. Stąd nieporozumienie. Dokładniej można przeczytać o tym w Tomie II Klasyfikacji ICD w rozdziale „3.1.2 Zastosowanie listy tabelarycznej i podkategorii czteroznakowych”.

 

Nie ma sporu między nami, to nieistotne szczegóły, szkoda tracić na to energię, nie spierajmy sie o urzędnicze klasyfikacje.

W sumie sama klasyfikacja tez jest niekonsekwentna, gdyż przy całym tym unikaniu nazwy „nerwica” , zawiera: „F48 Inne zaburzenia nerwicowe”, ale tylko w tej jednej kategorii. Jeśli właśnie to miałeś na myśli, to masz rację :-)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jimmy40+, ok.

 

Czy mam zatem rozumieć, że chodzi Ci o manię, jako o stan dysocjowania tej części siebie, która odczuwa lęk?

 

Mnie trudno jest wyłapać ten zdrowy balans, bo raz zbaczam w lewo a raz w prawo.

Tzn. raz jestem za bardzo tchórzliw, a raz za bardzo brawurowy.

Ale pracuję nad tym ;)

Tylko, że dla mnie granica nie jest taka ostra i wyraźna.

Chyba, że wciąż czegoś tutaj nie widzę.

 

Na przykład wysłanie tego posta wymaga ode mnie pewnej odwagi/pewnej gotowości do ryzyka.

Czuję się do tego wewnętrznie inspirowany (choć zgodnie z tym, co sam wcześniej pisałeś - może na głębszym poziomie to wciąz jakoś wynika z nerwicy, kto wie?).

 

EDIT: A może to jest tak, że raz dysocjuję część mnie, która chce coś zrobić, a innym razem dysocjuję część mnie, która nie chce tego zrobić?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Myśle, że do rozpoznania, czy mamy do czynienia z manią, czy z pożadanym stanem "łagodnej przygody-eksploracji" bardzo wygodnie użyć własnie tego, co opisał zwięźle i trafnie na_lesnik:

Skąd ja to znam :mrgreen: . Manifestacja polityczna na granicy rozróby? No problemo. Samotna noc na górskim szlaku zimą? Zadzieram kiecę i lecę! Rozróba pijanych budowlańców na polu kempingowym w Holandii? Idę uspokoić towarzystwo. Zadzwonić do kierownika z jakimś pytaniem? Ooooo nieeee... ;)

.

 

Jeśli czujesz, że jesteś w stanie z taką samą wewnętrzną pozytywną motywacją uspokoić pijanych budowlańców, jak i zadzwonic do szefa po wskazówki - to jesteś w stanie "łagodnej przygody-eksploracji".

 

Natomiast, jeśli traktujesz uspokajanie budowlańców jako pretekst do zadymy, a telefon do szefa nadal napawa Cię myśleniem prokrastynacyjnym - to masz manię.

 

Tak chyba można to najprościej wyjasnic :D:D:D:D:D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli czujesz, że jesteś w stanie z taką samą wewnętrzną pozytywną motywacją uspokoić pijanych budowlańców, jak i zadzwonic do szefa po wskazówki - to jesteś w stanie "łagodnej przygody-eksploracji".

 

Natomiast, jeśli traktujesz uspokajanie budowlańców jako pretekst do zadymy, a telefon do szefa nadal napawa Cię myśleniem prokrastynacyjnym - to masz manię.

Hmm...ja to widzę trochę inaczej. Dzięki "manii" zdobyłem się na przykład na pójście do psychiatry.

 

Z drugiej strony, w ramach tej samej "manii" zacząłem na przykład uczestniczyć w różnych tematach na forum, co później było dla mnie stresujące i męczące.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×