Skocz do zawartości
Nerwica.com

Witam - Czy ze mną jest coś nie tak?


Luna89

Rekomendowane odpowiedzi

Witam,

Jestem tu nowa i mam 25 lat. Chciałabym dowiedzieć się o czym mogą świadczyć moje dolegliwości i czy jest to coś poważnego. Może jakieś zaburzenia psychiczne o których nie mam pojęcia.

 

Moje objawy i problemy to:

-ciągłe poczucie niepokoju, lęku a w zasadzie żadne konkretnej przyczyny nie widzę

-bóle głowy (nie raz silny ból w kilku miejscach na głowie), brzucha, uczucie drętwienia, mrowienia np. ręki, nogi

- zawroty głowy, nudności

- uczucie, że jestem obok siebie, że siebie nie kontroluję

-mam kłopoty z pamięcią, koncentracją. Często słyszę od innych, że mówi się do mnie jak do ściany i mają wrażenie że nie kontaktuje.

- niedawno pierwszy raz w życiu miałam atak paniki i nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić.

- nie potrafię odczuwać złości i pewnie jeszcze paru innych uczuć o których nie mam nawet pojęcia.

- Mimo że obecnie mam nowego partnera to nie wiem czy potrafię kogoś kochać. Tzn raczej wszystkie moje związki są na zasadzie ktoś się we mnie zakocha to z tą osobą jestem ale nie umiem sobie powiedzieć czy z mojej strony to jest miłość. Ciężko mi ją zdefiniować.

-Jestem raczej typem samotnika. Nie lubię bliskości. Ale godzę się na nią jak drugiej stronie na tym zależy.

-Dobrze się bawić i wyluzować umiem tylko po dużej ilości alkoholu.

- nie umiem powiedzieć nie i zawsze godzę się na wszystko. Często ludzie mnie ranią i wykorzystują. Niby gdzieś tam w głębi siebie o tym wiem ale i tak zawsze robię to samo.

- Czuję się obrzydliwa i nic nie warta. Sprawiam tym przykrość mojemu partnerowi który twierdzi że jestem piękna i wspaniała. Jak mówię mu, że nie musi się nade mną litować to nic nie mówi ale boje się że w końcu mnie zostawi jak każdy inny. A nie potrafię mu przyznać racji bo widzę w lustrze jaka jestem obrzydliwa no i wiem jaki mam trudny charakter. Ciężko jest mnie lubić.

 

No i teraz pytanie czy moje objawy, problemy świadczą o jakimś zaburzeniu psychicznym? Myślę o tym żeby wybrać się do psychologa ale najbliższa wizyta dopiero za rok. Może któreś z Was wie co mi może dolegać , jakie tematy na tym forum powinnam prześledzić, żeby dowiedzieć się czegoś więcej skąd może się to brać? A może ktoś ma podobne problemy i mógłby mi poradzić co mam robić ze sobą może chociaż do czasu aż uda mi się pójść do psychologa. Dodam jeszcze że to już się dość długo ciągnie ale czasem jest coraz gorzej. Teraz to nawet mi ciężko ze sobą wytrzymać a co dopiero moim bliskim.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj Lilith, zakładam że moje problemy z zaakceptowaniem siebie biorą się z moich dosyć skomplikowanych relacji z bardzo surowym ojcem. Typ niestety bardzo porywczy, nieprzewidywalny. Potrafił nieźle poniżyć i upokorzyć. Jeszcze pół biedy jak w cztery oczy, gorzej jak przy innych. Potrafił np. uderzyć mnie i nazwymyślać przy innych bo spóźniłam się 5 min. Zawsze czułam przed nim strach, że coś mu się nie spodoba. Na szczęście przez pierwszą połowę mojego dzieciństwa był w domu gościem bo jak twierdzi musiał dorosnąć do roli ojca. Poznaliśmy się lepiej jak miałam tak ze 12-13 lat a wtedy okazało się że jesteśmy dla siebie jak dwie obce osoby no i się zaczęło.

Okres gimnazjum i liceum to prześladowanie przez jednego takiego kolesia, który się do mnie przyczepił. Ciągle za mną łaził. Ja odnosiłam wrażenie, że mnie wyśmiewa , obgaduje mnie z innymi i naśmiewają się ze mnie jaka to jestem obrzydliwa i w ogóle. Koleżanki mi mówiły, że on się pewnie zakochał ale to naprawdę wyglądało zupełnie inaczej moim zdaniem. Ogólnie miałam też wtedy duże problemy z trądzikiem więc i tak miałam przechlapane w szkole.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Osobiście też nie potrafiłem kiedyś okazywać uczucia złości. Wiązało się to z poczuciem zagrożenia przed - no właśnie jak to nazwać?? - sam nie wiem. Kiedyś spędziłem trzy miesiące praktycznie w osamotnieniu i może to jakiś lęk przed powtórką był. Z perspektywy czasu wydaje mi się że nie okazywałem złości w obawie o własne bezpieczeństwo. W końcu fajnie jest mieć miejsce gdzie można wrócić po niepowodzeniach(powodzeniach) i o wszystkim opowiedzieć i okazać bez obaw własne uczucia... :105: bezpieczne miejsce :105:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj bubuyogi, u mnie problem z okazywaniem złości jest o tyle trudny dla mnie, że nie wiem czy kiedykolwiek odczuwałam złość. Od urodzenia byłam dzieckiem bardzo grzecznym, nikomu nie zawadzającym. I tak już został. I nigdy nie mogłam sobie pozwolić, żeby było inaczej bo tylko pogorszyło by to sytuacje w domu. Boje się, że nie potrafię być zła na kogoś a tym bardziej powiedzieć o tym komuś. Raczej jestem z tych osób które duszą wszystko w sobie. Chwilowo nie mam takiego bezpiecznego miejsca. Czekam na mieszkanie dla siebie i syna i po cichu liczę na to że tam nam się uda stworzyć taki bezpieczny kąt.

 

Lilith, a czym różni się terapia od wizyt u psychologa? Wiesz jeżeli chodzi o mojego ojca to już chyba pogodziłam się, że go nie zmienię i nie cofne czasu. Dziś staramy się jakoś funkcjonować, bardziej po kumpelsku ale zawsze coś.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×