Skocz do zawartości
Nerwica.com

Dlaczego ludzie nie dostrzegają naszej choroby?


ElenaDarkness

Rekomendowane odpowiedzi

Nie wiem czy był już taki wątek, ale strasznie mnie ciekawi dlaczego potencjalnie zdrowi lub niezdiagnozowani ludzie nie dostrzegają, że z nami jest coś nie tak? Albo tłumaczą to charakterem itp. Nikt się nie zastanowi nawet czy wszystko jest ok? I później jest mnóstwo nieporozumień. Depresja jest tak powszechną chorobą, że ludzie powinni się chociaż w tym orientować. A często jest wielkie zdziwienie, albo wypieranie, wmawianie komuś, że sobie coś wymyślił.

Dlaczego tak jest i dlaczego ludziom ciężko pojąć takie rzeczy? Zaakceptować? Czy to z powodu braku wiedzy, ignorancji? Ja jakbym usłyszała, że ktoś na coś choruje, czy psychicznie czy fizycznie dociekałabym co to za choroba bądź sprawdziła w internecie. Chciałabym zrozumieć. A często nawet najbliżsi mają to gdzieś. Nie traktują tego jak chorobę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Osoby zdrowe nie są w stanie sobie wyobrazić czy jest np depresja, nerwica. Nie mają pojęcia jak człowiek może się czuć bo zwyczajnie nie doświadczyli tego. Próbują pojąć na podstawie własnych przeżyć...znają smutek, lęk ale na swoim zdrowym poziomie i wydaje im się, że my też tak to doświadczamy. Wydaje im się, że to takie proste aby zmienić swoje samopoczucie..jakby pstryknięcie palcami ale my wiemy, że to tak nie działa. Jest w tym oczywiście ignorancja z ich z punktu widzenia a dla osoby chorej bardzo krzywdzące podejście. Idealnie by było gdyby każdy choć miał minimum wiedzy na ten temat i wykazywał choć odrobinę empatii w stosunku do nas ale tak nie jest.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lunaa,

Osoby zdrowe nie są w stanie sobie wyobrazić czy jest np depresja, nerwica. Nie mają pojęcia jak człowiek może się czuć bo zwyczajnie nie doświadczyli tego. Próbują pojąć na podstawie własnych przeżyć...znają smutek, lęk ale na swoim zdrowym poziomie i wydaje im się, że my też tak to doświadczamy. Wydaje im się, że to takie proste aby zmienić swoje samopoczucie..jakby pstryknięcie palcami ale my wiemy, że to tak nie działa. Jest w tym oczywiście ignorancja z ich z punktu widzenia a dla osoby chorej bardzo krzywdzące podejście. Idealnie by było gdyby każdy choć miał minimum wiedzy na ten temat i wykazywał choć odrobinę empatii w stosunku do nas ale tak nie jest.

 

Dokładnie, nie mają punktu odniesienia. Poza tym bardzo często, chora osoba nie wie co się z nią tak na prawdę dzieje, nawet jeśli ma jakąś opinię psychiatry czy psychologa, bo są to jedynie bardzo spłaszczone klasyfikacje - określenie samej efki na podstawie objawów, daje tylko pozorny wgląd. Zdarza się nawet, że chora osoba po latach psychoterapii nie potrafi z terapeutą dojść do prawdziwych przyczyn, kręcą się w kółko, więc trudno takiego zrozumienia oczekiwać od zdrowych osób, którzy się na tym nie znają. Od takich osób można się spodziewać jedynie, że zrozumieją, że jest ciężko, tak ogólnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Od takich osób można się spodziewać jedynie, że zrozumieją, że jest ciężko, tak ogólnie.

 

Dokładnie tyle by wystarczyło...zrozumienia bez zbędnych słów. Nikt od nikogo nie wymaga wiedzy nie wiadomo jakiej ale minimum choć dobrze by było mieć, szczególnie gdy osoba chora jest w naszym otoczeniu.

W dobie internetu dostęp nie jest trudny...wystarczy minimum zaangażowania a jak wiele to znaczy do kogos obok tylko my wiemy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wydaje mi się, że to naprawdę nie wiele kosztuje. Czasami wystarczy jedno lub dwa zdania typu: "Przyjmuję do wiadomości i akceptuję".

Tyle mówi się o nietolerancji a to wystarczy zwykła akceptacja. Szczególnie kiedy rodzice, prowizoryczni przyjaciele, najbliższe otoczenie nie potrafi wykrztusić z siebie krzty akceptacji. "Bo skoro ja tak nie mam to ty też nie możesz mieć, a przecież jesteśmy tacy sami". No właśnie nie do końca... Niby wachlarz emocji jest dla każdego taki sam a niektórzy nie potrafią sobie wyobrazić, że ktoś może czuć smutek od kilku tygodni albo lęk w niektórych sytuacjach.

Łatwiej by się żyło i nam i innym gdyby nie istniało zaprzeczenie. Gdyby ludzie wierzyli w co słyszą i co widzą zawsze.

Dlatego nie wolno sobie dać wmówić, że nie jestem chory, skoro czuję się chory. Szczerze, Wam przyznam, że bardzo to trudne dla mnie :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ElenaDarkness,

 

Łatwiej by się żyło i nam i innym gdyby nie istniało zaprzeczenie. Gdyby ludzie wierzyli w co słyszą i co widzą zawsze.

 

Bez przesady ;) Raj dla naciągaczy. Tu nie chodzi o zaprzeczenie, ale o chęć zrozumienia drugiego człowieka i krytyczne myślenie w tym nie powinno przeszkadzać, wręcz przeciwnie pomogłoby zrozumieć bo takie myślenie jest skuteczne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie jest obojętność...tzn nikt z bliskich nie pyta jak się czuję. Niby wiedzą, nie negują ale na dłuższą metę też brakuje jednego zdania- jak się czujesz? Tym bardziej, że non stop słyszę, że ktoś w rodzinie ma problemy ze zdrowiem i wyczuwam troskę. Tylko jest to troska skierowana do cukrzyków, nadciśnieniowców itp itd.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ludzie dopuszczają u innych depresję jak ma ona wg nich jakiś wyraźny powód; choroba, śmierć w rodzinie, rozwód, po części może utrata pracy ale niekoniecznie w dzisiejszych realiach. Wielu ludzi uważa np że ja nic nie przeżyłem, żadnych dramatów, biedy, chorób, jestem z wzorowej niepatologicznej rodziny bez przemocy i alkoholu i nie mam prawa mieć problemów psychicznych. Bo te mogą mieć tylko ludzie po przejściach, ewentualnie ci bardziej światli biorą to na wpływ patologicznej rodziny, tak myśli przeciętny prosty człowiek. Dla ludu depresja z powodów endogennych jest nieznana, a ta wskutek różnych niespektakularnych powodów to fanaberia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bo nie zetknęli się z nią tak jak my. Nie mają tego doświadczenia, więc nie rozumieją.

Z drugiej strony właśnie mi zmarł ktoś bardzo bliski. Wczoraj się o tym dowiedziałam. Moich uczuć z najgorszej depresji nie można do tego porównać. Nie twierdzę, że teraz jest gorzej, bo chyba nie jest. Ale nie da się porównać depresji do żałoby. To dwie różne sprawy, ludzie, którzy twierdzą "nie jest ci źle, bo nikt ci nie umarł" nie wiedzą, co mówią. To jest innego rodzaju cierpienie. Poza tym każdemu ktoś kiedyś umarł lub umrze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×